Słyszałeś o pierwszym śmiertelnym
Słyszałeś o pierwszym śmiertelnym wypadku z powodu Viagry?
- Facet wziął 15 tabletek i jego kobieta wykorkowała.
Słyszałeś o pierwszym śmiertelnym wypadku z powodu Viagry?
- Facet wziął 15 tabletek i jego kobieta wykorkowała.
Słuchaj dzieweczko! - ona nie słucha.
Przesunął więc rękę z piersi do brzucha
Buch - jak gorąco! Uff - jak gorąco!
Ty żeś tu w nocy? To ty Jasieńku?
Jam ci najdroższa! - Wchodź pomaleńku!
W szedł w nią powoli jak żółw ociężale.
Ruszył - dwa razy - tak wolno, ospale.
Szarpnęła się trochę - przyciągnął z mozołem,
Nogami się zaparł o krzesło za stołem...
I teraz przyspieszył, i pcha coraz prędzej,
I dudni,i stuka, łomoce i pędzi.
A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost!
(Klęczała wygięta w pozycji "na most").
A on ją w tę szparę, w ten tunel, w ten las.
I śpieszy się, śpieszy, by zdążyć na czas.
Aż łóżko turkoce i krzesło też puka, A Jasiu ją stuka,
i stuka, i stuka.
Tak gładko, tak lekko, tak calem za cal wyjmował i
wkładał ten narząd jak stal.
A ona spocona, zziajana, zdyszana poległa na plecach,
uniosła kolana.
Zdziwiona tym wszystkim, co tu się z nią dzieje.
I pyta się Jaśka, i pyta i śmieje:
A skądże to, jakże to, czemu tak gnasz!?
A co to to, co to to, co mi tu pchasz!?
Że wali, że pędzi, że bucha, buch, buch!?
Ach jakże, ach jakże, ja lubię ten ruch!
I gna ją, i pcha ją, i akcję swą toczy,
I tłoczy ją, tłoczy ją Jasiu uroczy,
Nagle.. świst. Nagle... gwizd.
... raptem; buch! Ustał ruch.
Oj, gdzie mi zniknąłeś! Chcę jeszcze Jasieńku!
Próbuje go znaleźć swa ręką po ciemku.
A on już bez ducha, juz śpi nieboraczek,
malutki, skulony, choć akt nie skończony!
Więc strzela o pomoc wokoło oczyma.
I dziwi się temu, co w ręce swej trzyma.
I płacze, narzeka na los swój niewieści,
wiec sama ze sobą zaczyna sie pieścić.
- Mamo, a sex to wyraz obcy?
- Tak córeczko, dla twojego ojca bardzo obcy
Pasek od spodni goni d..ę po lesie. D... uciekła, dotarła do chatki dobrej wróżki i poprosiła, żeby wróżka zamieniła ją w ptaszka.
Po godzinie ptaszek siada na gałęzi drzewa. Podchodzi do niego pasek od spodni i mówi:
- Ale d...!
- Nie jestem d..., jestem ptaszek!
- To zaśpiewaj!
- Pryk, pryk!
Dziewczyna daje anons matrymonialny: "Poznam pana, który nie będzie mnie bil, nie odejdzie ode mnie i który będzie dobry w łóżku". Po kilku dniach słyszy straszne walenie do drzwi. Zaglądając przez "Judasza"nikogo nie widzi. Otwiera wiec drzwi, a tam leży na wycieraczce pan, który nie ma nóg ani rak. Mówi:
- To ja jestem tym mężczyzna, który w stu procentach odpowiada Pani wymaganiom. Nie będę Pani bil, ponieważ nie mam rak. Od Pani nie odejdę, ponieważ nie mam nóg.
- No ale jak tam jeśli chodzi o seks?
- A pani myśli, że czym to ja waliłem do drzwi?
Dziwka po nocy z Bilem Gatesem:
- A to teraz już wiem, czemu MICROSOFT!
On i ona siedzą blisko siebie na kanapie. Dzwoni telefon. Ona odbiera:
- Kto dzwonił?
- Mój mąż.
- O! Co mówił?
- Że spóźni się do domu, bo gra z tobą w brydża...
Dlaczego smerfetka nie ma dzieci?
- Ponieważ śpi z ciamajdą.
Czym się różni nauczyciel od nauczycielki?
- Nauczyciel drapie się po dzwonku, a nauczycielka po przerwie.
Przychodzi facet do lekarza i mówi:
- Panie doktorze mam interes jak niemowlę.
- Niemożliwe niech pan zdejmie spodnie,
- Rzeczywiście 3kg i 55cm.
Kumpel wywiązał się wobec kolegi z obietnicy załatwienia pań do towarzystwa.
- Wiesz co, ale one niezbyt piękne.
- Dobra, stary, trochę gorzały i jako będzie!
- Tyle wódki to my nie mamy.
Pewien turysta w Egipcie wybrał się na wycieczkę po pustyni. Oczywiście zgubił się dość szybko. Błądził po pustyni przez dwa dni, woda dawno mu się skończyła, przez co doskwierało mu pragnienie. Trzeciego dnia dostrzegł w oddali oazę. Widok napełnił go przypływem sił i rączo zmierzał w jej kierunku. Jednak w połowie drogi otoczyło go plemię nomadów. Poturbowali go mocno, pewnie by go zabili, gdyby nie wódz plemienia, który dał mu wybór:
- Zgodnie z naszym prawem możesz wybierać między śmiercią, a dupaką! Co wybierasz?- turysta nie chciał umierać, ale też nie wiedział czym jest dupaka. Wybór i tak był oczywisty. Wybrał dupakę, a wódz na całe gardło wykrzyczał "DUPAKA!!!", a spośród nomadów wyłonił się olbrzymi osobnik, który zwyczajnie przeleciał turystę. Po wszystkim puścili go wolno, a turysta wrócił na swą drogę do oazy. Tym razem jednak mocno pobity i z bolącym tyłkiem. Gdy był już w 1/4 drogi do oazy otoczyło go kolejne plemię nomadów. Sytuacja się powtórzyła, pobili go i dali wybór między śmiercią, a dupaką. Turysta pomyślał "raz przeżyłem, przeżyję i drugi raz. Oaza już blisko!" Wybrał dupakę, tym razem przeleciało go jednak całe plemię, po czym puścili go wolno. Pozbawiony sił turysta czołgał się do Oazy. Już do niej docierał gdy dopadło go trzecie plemię nomadów. Turysta mocno się wkur.. i gdy postawiono go przed wyborem pomiędzy śmiercią, a dupaką, stwierdził:
- Pier.dolę was! Wybieram śmierć! - Wódz plemienia zdziwił się, po czym stwierdził:
- Jak wolisz.. - i zwracając się do swego plemienia wykrzyczał:
- Śmierć przez DUPAKĘ!