Ojciec Mateusz.
Przez 300 odcinków Ojca Mateusza, wydarzyło się prawie każde możliwe przestępstwo, ale
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nikt Ojcu Mateuszowi nie podpieprzył nigdy roweru.
Przez 300 odcinków Ojca Mateusza, wydarzyło się prawie każde możliwe przestępstwo, ale
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nikt Ojcu Mateuszowi nie podpieprzył nigdy roweru.
Moja dziewczyna powiedziała mi, że jestem jej pierwszym.
Ale jej blizna po cesarce jakoś mnie nie przekonuje.
- Słyszałeś kiedyś o odwrotnym egzorcyzmie?
- Nie, a co to takiego?
- To jest wtedy, kiedy Szatan każe księdzu wejść w ciało dziecka.
Idzie facet ulicą patrzy, a tam strzałka z napisem: "Burdel u Sióstr Urszulanek". Hmmm, myśli facet, tego jeszcze nie było. Wszedł, a tam za ciężkim dębowym biurkiem siedzi stara zakonnica i pyta:
- Czego chciał?
- N... no... skorzystać z, z, z u-u-usług...
- Płaci tu 500, - zł i idzie w te drzwi po prawej.
Zapłacił i poszedł, a tam na końcu korytarza kolejna, już młoda zakonnica siedzi przy zwyczajnym biurku.
- Witam pana.
- Witam, chciałem...
- Tak, tak wiem, 300, - zł i drzwi po lewej.
Zapłacił, poszedł i na końcu korytarza widzi nowicjuszka siedzi przy stoliczku...
- Dzień dobry.
- Dzień dobry, chciałem skorzystać z usług.
- Ach, tak... 100, - zł i te drzwi za mną.
Ok, zapłacił, już tyle wydal, to stówa go nie zbawi. Wszedł, drzwi się zatrzasnęły, a facet stoi na dworze, nie można już wrócić, bo klamki z tej strony nie ma... rozgląda się (nieco skołowany), a tu mała tabliczka z napisem: "Właśnie zostałeś wyruchany przez Siostry Urszulanki".
Rodzice i ich dziecko niemowa jedzą obiad.
Nagle dziecko mówi:
- A gdzie kompot?
Na to zdezorientowana matka:
- Synku! Przez całe życie nic nie powiedziałeś, czemu?!
- Bo zawsze był kompot.
Dzwoni telefon. Pies odbiera i mówi:
- Hau!
- Halo?
- Hau!
- Nic nie rozumiem.
- Hau!
- Proszę mówić wyraźniej!
- H jak Henryk, A jak Agnieszka, U jak Urszula: Hau!
Rozmowa dwóch obywateli :
- Oglądałem manifestację i myślę, że ludziom już niczego nie brakuje.
- Skąd taki wniosek?
- Krzyczeli MAMY DOŚĆ!
Pewien milioner znudzony życiem postanowił sobie zorganizować nową rozrywkę i wymyślił zadanie. Zaprosił do siebie znajomych, przyjaciół, sąsiadów, zebrał ich koło basenu do którego wcześniej wpuścił rekina i tak rzecze:
-Kto odważy się przepłynąć basen i wyjść z niego cało-dostanie 100 tys.dolarów.
Cisza.
Reakcją milionera była nowa oferta.
-Kto odważy się przepłynąć- dostanie milion dolarów.
Cisza.
Milioner trochę zdesperowany postanowił postawić wszystko na jedną kartę i rzecze:
-Do tego miliona dokładam jeszcze ku*wę!
Nagle zamieszanie, plusk, ktoś skoczył do basenu i rozpaczliwie płynie do brzegu, już prawie rekin go dopadł, ale jakimś cudem śmiałek wyszedł z basenu. Od razu podbiegł do niego milioner z tłumem gapiów i mówi:
-Gratuluję, jestem pod wrażeniem, jak pan to zrobił?
-Gdzie ta ku*wa.....
-Ależ, spokojnie, zaraz pan otrzyma milion dolarów i obiecaną ku*wę
-Gdzie ta ku*wa....? - pyta jeszcze bardziej zdenerwowany...
-Jedną chwileczkę, tu jest czek, a za moment dotrze ku*wa, proszę się nie denerwować.
-Gdzie ta ku*wa co mnie popchnęła?!?!?!
Poranek. Skacowany mąż i nadąsana małżonka siedzą przy stole. Ponura cisza. W końcu małżonka nie wytrzymuje:
- Ale wczoraj wróciłeś nachlany!
- Ja?! Wcale nie byłem taki pijany!
- Nie?! A kto w łazience błagał prysznic, żeby przestał płakać?!!!
Jadę z Opola do Częstochowy i widzę gościa łapiącego okazję. Zatrzymałem się, a on mówi, że bardzo potrzebuje podwózki. I że nie ma grosza. I czy bym mu nie pomógł. Zabieram go, sadzam obok siebie i zaczynamy luźną rozmowę.
Do słowa do słowa wychodzi na to, że gość właśnie wyszedł z pierdla, gdzie spędził parę lat za rozboje, napady itp. Zrobiło się nieswojo, nawet zacząłem się nieco bać. Ale patrzę, a tu jeszcze jeden koleś łapie stopa, więc pomyślawszy, że tamten nic mi nie zrobi przy świadku Przesadziłem pasażera na tylną kanapę a nowego zaprosiłem na miejsce obok siebie.
No i jedziemy, rozmawiamy, jest ok. Po jakimś czasie koleś z boku (drugi wsiadający), wyciąga odznakę, blankiecik i mówi, że jest policjantem, a ja dostaję mandat 300zł i ileś tam punktów, bo tu i tam przekroczyłem prędkość, tyle a tyle razy wyprzedzałem na skrzyżowaniu i jeszcze coś tam i jeszcze coś tam. Tak mnie zaskoczył, że niewiele myśląc przyjąłem mandat, oczywiście wkurwiony do czerwoności. Chwilę później gliniarz każe się wysadzać.
Nic nie odezwawszy się wysadziłem go tam, gdzie chciał i nadal czerwony pojechałem dalej. Po niedługim czasie gostek z tylnej kanapy, dotychczas milczący, prosi abym go wyrzucił tam i tam, kiedy wysiadł wyjął portfel i daje trzy, stówy.
Ja na to:
- Przecież umawialiśmy się, że podwiozę pana za darmo, nie chcę tej forsy.
On odpowiada:
- Bierz Pan, będzie na ten mandat.
Ja na to:
- Ale jak to? Przecież mówił Pan, że nie ma pieniędzy. Poza tym to był mandat dla mnie i przecież nic Panu do tego.
A on:
- Chciał Pan być uprzejmy... Życzliwy... Podwozi pan człowieka z dobrego serca, a ten kutas mandat Panu wypisuje... To mu za... bałem portfel.
Śniadanie na kacu jest jak przeszczep - przyjmie się albo nie.
Dziewczyna do chłopaka podczas walentynkowego spaceru:
- Ach, jaki piękny wieczór, aż się chce odetchnąć pełną piersią!
- No, to już trudno, oddychaj tym co masz...