Raport z badań pacjenta O-137

SZPITAL PSYCHIATRYCZNY W OWIŃSKACH – RAPORT Z BADAŃ PACJENTA O-137

Rok 1939, Wczesna jesień.

Dzień 62
Pacjent O-137[1] był pod obserwacją już od dwóch miesięcy, ponieważ od niedawna – a dokładnie dwadzieścia jeden dni temu w niedzielę doznał pierwszego ataku padaczki, chodź badania Marcina Zielińskiego[2] wykazywały, że był w stu procentach zdrowy. Padaczka, która dopadała naszego pacjenta w każdą niedzielę, była dziwna, a zarazem niesamowita, ponieważ mogła rozszerzyć granice naszych eksperymentów na obiektach. Podczas napadu zaburzenia neurologicznego obiekt doznawał rozległych skrzywień rąk, nóg, głowy, co dla normalnie funkcjonującego człowieka byłoby niemożliwe. Po kilkunastu minutach ciągłej deformacji ciała, pacjent powracał do normalnego stanu, po czym mdlał. Budził się zwykle godzinę później, cały obolały i przemęczony. Kiedy wypytywałem go o jego niezwykłą defigurację, zawsze dziwił się, po czym mówił, że nic nie pamięta. Tak też wydarzyło się dzisiaj, kolejna niedziela nie dała naszemu obiektowi spokoju, lecz dzisiejszy atak był trochę inny, ponieważ pod koniec cierpienia, z jego ust wydobył się nieznajomy głos grożący naszej całej niemieckiej organizacji ból i potępienie za nasze czyny. Następnie obiekt zemdlał. Trochę się przeraziłem, lecz nawet to nie zatrzymało mnie przed swoimi dalszymi eksperymentami.

Dzień 63
Po tym całym, wczorajszym zdarzeniu, postanowiłem wraz z dwoma innymi lekarzami przeszukać jego celę, w której spędzał najwięcej czasu. Obiekt właśnie wyszedł na badania krwi, więc mieliśmy okazję wejść do wnętrza pomieszczenia bez jakiejkolwiek obstawy. Na ścianach znajdowało się wiele rysunków, przedstawiających biczowanie, czy ukrzyżowanie chrześcijańskiego Mesjasza. Malowidła były zarysowane białą skałą, która pochodziła ze sypiącej się wewnętrznej ściany oraz niektóre elementy zamalowane krwią. Nic więcej nie znaleźliśmy, opuściwszy celę, udałem się do magazynu po odpowiednie środki "lecznicze”. Kiedy pacjent powrócił, podałem mu owe lekarstwa, po czym odszedłem.

Dzień 64
O-137 skarżył się na bóle w żołądku, wątrobie, a także czasami odczuwał bolesne kłucia w sercu. Żadne lekarstwa czy środki uspokajające nie działały. Pacjent skazany był na wieczne cierpienie. Ból żołądka był tak duży, że nie mógł nawet nic zjeść. Jedyną rzecz, jaką spożywał była woda, którą pił nawet po dziesięć litry dziennie. W nocy zaś głośne stękania pacjenta nie dawały spać innym obiektom, dlatego też zmuszeni byliśmy uśpić go środkami odurzającymi.

Dzień 65
Środek tygodnia, pacjent czuł się coraz gorzej. Nadmiar wody w organizmie powodował częste wymioty, kilka razy zdarzyło się, że obiekt wymiotował krwią. Włosy na głowie zaczęły mu wypadać, choć miał dopiero dwadzieścia dwa lata. Skóra zaczęła się robić blada, widać było niedobór witamin.

Dzień 66
Obiekt nie jadł nic od dwóch dni, zaczęliśmy podawać mu sztuczne witaminy. Twarz zaczęła mu sinieć, zabraliśmy go na badania. Obserwacja pacjenta dobiegła końca. Kości jego były bardzo kruche, niewytrzymałe, a twarz pokrywały liczne zmarszczki, jak u starych ludzi. Jeden z lekarzy stwierdził nawet, że pacjent ma przyśpieszone starzenie się, lecz jak wiadomo jest to niemożliwe.

Dzień 67
Zabraliśmy go na kolejne badania, lecz dzisiaj postanowiliśmy zajrzeć do jego wnętrza. Rozcięliśmy brzuch i dostaliśmy się do środka. Jego żołądek i wątroba z nieznanych przyczyn gniły, a serce biło wolniej, jakby traciło siły. Najbardziej zdziwiło nas to, że inne części organizmu nerki czy płuca wyglądały jak nowe, nienaruszone. To dało nam dużo do myślenia, być może trafiliśmy na nowy rodzaj choroby wirusowej, czy genetycznej.

Dzień 68
Pacjent był w tak słabym stanie, że nie mógł się podnieść z materacu. Po jego wyglądzie ciała mogłem stwierdzić, że zrzucił może ze dwanaście kilogramów. Obiekt bardzo schudł, teraz nawet nie miał ochoty się napić. Leżał, nic nie mówił, nie otwierał oczu, lecz serce ciągle biło. Zostawiłem go w takim stanie, jakim był, bez leków, bez pożywienia, bez przymusowego wychodzenia. Byłem ciekaw co się będzie działo jutro w czasie gdy dostanie kolejnego ataku.

Dzień 69 – Niedziela
O godzinie dwunastej pacjent doznał napadu padaczki. Dzisiaj także doznał licznych deformacji i skrzywień, lecz tym razem jego ciało było za słabe i się połamało, tym samym uśmiercając pacjenta. Jego szczątki zostały spalone a raport z obserwacji zapisany. Teraz przystąpię do kolejnych badań i eksperymentów na innych obiektach.  

Koniec...
===========================================================

O-137[1] – Inaczej Obiekt 137

Marcin Zieliński[2]- polski lekarz neurolog i psychiatra, profesor nauk medycznych, wykładowca uniwersytecki. Po Stanisławie Górnym został dyrektorem Zakładu Psychiatrycznego w Owińskach.  

============================================================
Raport spisany przez niemieckiego lekarza.
W latach 30 i 40 dyrektorem został Marcin Zieliński, lecz w 1939 roku zakład był okupowany przez niemców, którzy przyczynili się do zamordowania ponad tysiąca pacjentów.
============================================================
JEST TO DZIEŁO FIKCYJNE, KTÓRE POWSTAŁO NA KANWIE PRAWDZIWYCH WYDARZEŃ

BaronGeddon

opublikował opowiadanie w kategorii thriller, użył 886 słów i 5490 znaków, zaktualizował 29 lis 2018. Tagi: #drugawojna #eksperymenty #psychiatryk #szpital #niemcy #śmierć

1 komentarz

 
  • angie

    Interesujące. Ciekawe czy Niemcy tak długo zajmowaliby się chorym?  Obawiam się, że czas lekarza, leki i miejsce w szpitalu rezerwowaliby raczej dla swoich rannych żołnierzy. No ale to jest fikcja. Akurat teraz też przerabiam temat woja + medycyna :)

    30 lis 2018

  • BaronGeddon

    @angie Niemieccy naukowcy i lekarze robili wiele ekperymentów na ludziach, tutaj przedstawiłem pierwszy przykład. Według mnie osobę którą badali chcieli utrzymać przy życiu aby zobaczyć co się z nim będzie działo w najbliższym czasie. Wiadomo, że niemcy nie tracili leków na każdego chorego pacjenta. Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam.

    30 lis 2018

  • BaronGeddon

    @angie To był zakład psychiatryczny, nie leczono w nim rannych niemców lecz zajmowano się chorymi umysłowo ludźmi.

    30 lis 2018

  • angie

    @BaronGeddon Wiem, wiem. Pytanie tylko czy wchodząc tam nie eksterminowaliby ich, żeby zrobić miejsce dla swoich? :( Tak życiowo rozważam  :(

    1 gru 2018