"Skoki moim życiem... dosłownie" - Rozdział 2

-Jak to szybko minelo, kto by pomyslal, ze lecimy już samolotem, teraz niczym się nie przejmuje, ale tatusiu jak ja bede się porozumiewac z innymi? - dziewczyna wciaz gadala
-zapisze Cię na korepetycje z angielskiego i Norweskiego, a do szkoly bedziesz chodzic polsko-norweskiej. Zapnij pasy, zaraz ladujemy- tata Kamili mial już jej dosc, ale cieszyl sie, ze ta zaakceptowala tą przeprowadzke.
Mama Kamili wrocila z toalety i zajela miejsce obok corki, wlasnie zaczynaly się turbolencje.
-Jakie piekne widoki. Ahh. Chodzcie samolot wyladowal- Kamila miala ochote skakac z radosci
-Tak, juz idziemy, Kamila przepusc innych ludzi - Arek, jej ojciec byl już zmeczony, mowiac to rzucil przepraszajace spojrzenie w kierunku pasazera, ktorego niechcacy popchnal.

Rosemary

opublikowała opowiadanie w kategorii szkoła, użyła 113 słów i 765 znaków.

Dodaj komentarz