Po spacerze Kamila spakowala się do szkoly i polozyla do lozka. Myslala jak to bedzie w nowym miejscu, czy sobie poradzi zupelnie sama. W koncu zmeczona rozmyslaniem usnela. Rano obudzila się wypoczeta i żwawa. Nie stresowala się wcale. Naszykowala sobie sniadanie, ubrala się i wyszla do szkoly. Gdy wchodzila już w brame szkolna, zatrzymala ja dziewczyna.
-Czesc, jestem Łucja
To Ty jestes ta nowa? Wiesz nie mam tu zadnych przyjaciol i myslalam, ze mozemy się zaprzyjaznic- dziewczyna usmiechnela się niesmialo
-Jasne, ja jestem Kamila. Chetnie się z Toba zaprzyjaznie- Kamila odpowiedziala
-Chodz, oprowadze Cię po szkole
-Okej
-Jestem w klasie 1a, a Ty?- Łucja spytala się nowej przyjaciolki
-Ja tez, ale się ciesze - Kamila pisnela i przytulila Łucje.
***
Po szkole Kamila siedziala w pokoju i przegladala stare zdjecia. Tak bardzo jej teraz brakowalo brata. On niestety zmarl na genetyczna chorobe, ktora pojawiala się co kilka pokolen w rodzinie Kamili. Polegala na powolnym wysiadywaniu roznych narzadow i byla raczej nieuleczalna. Kamila bardzo byla zwiazana z bratem. "Mial niespelna 19 lat! Zycie jest niesprawiedliwe." pomyslala dziewczyna i wyszla na dwor. Byl spokojny, majowy wieczor, slonce powoli zachodzilo i znacznie spadla temperatura. Kamila wlasnie przechodzila przez park gdy napadlo ja kilku zamaskowanych gosci.
-Nie krzycz mala, bo oberwiesz. No dawaj John rozbierz ja i przywiaz do drzewa - powiedzial jeden z nich
-Wiesz co Lucas mnie się wydaje, ze jest za zimno, lepiej tylko ja przywiazac - odpowiedzial John
On i dwoch innych jak się pozniej okazalo Frans i Harry zatasmowalo Kamile i przywiazalo ja do pnia grubego, starego drzewa. Dziewczynie lzy zaczely splywac po policzkach. Gdy zobaczyla kilku miejscowych Norwegow, ktorzy powoli zblizali się z kawalkami drewnianych klod jako bron, Kamili wrocila nadzieja na ocalenie.
1 komentarz
Tomasz
Tyle śmiechu. Dzięki.