Myślał gorączkowo, co dalej. Mógł spróbować użyć tarczy i przebić się albo zeskoczyć i mieć nadzieję, że rękawice utrzymają go, oba pomysły niosły ze sobą ogromne ryzyko. Wszystko jednak poszło w diabły, gdy za jego plecami unosiły się gwiezdne ścigacze model B, te jednoosobowe cudeńka są mobilne, szybkie i śmiertelnie niebezpieczne dla pojedynczego uciekiniera. Podniósł ręce do góry, upuszczając karabin. Para policjantów podbiegła do niego, krępując jego ręce specjalnymi kajdankami, im bardziej się szarpiesz, tym są one wytrzymalsze.
Zabrali go na przerobioną wojskową kanonierkę, pełniącą teraz role transportera więźniów, funkcjonariuszy i różnych towarów na statek dowodzenia. Po dwudziestominutowej nudnej podróży znalazł się w siedlisku szaro mundurowych, mógł pomarzyć o normalnym planie ucieczki z tej fortecy. Strażnicy wraz z więźniem przeszli przez tak samo wyglądające, metalowe korytarze, a odgłos ciężkich buciorów niósł się echem po całej placówce, aż dziw, że nikogo z policjantów nie spotkali, czyżby to była jego szansa? Nie, nie. Musi pamiętać, że ten lekki krążownik ma masę pomieszczeń i tylko niezwykły fart sprawił, że ujrzał takie pustki.
Wreszcie jeden z członków obstawy wyjął specjalną kartę i otworzył nią jakieś drzwi, w środku znajdowało się zwykłe, przyspawane biurko oraz dwa krzesła. Przy małym okienku na kosmos stał i palił papierosa kapitan Worset, plotki mówiły, że stracił oko, polując na przestępcę, ponoć wybił całą bandę, by zaaresztować herszta. Z wesołą miną zagadną więźnia.
– I co panie Zero, ładnie tak uciekać przez kilka systemów? Sprawiedliwość każdego dopadnie, nie ważne, w jakiej schowa się dziurze. Zostawcie nas samego. – Jego podwładni zasalutowali i opuścili pomieszczenie.
– Kapitanie, przecież wiesz, że aby żyć trzeba mieć, choć parę plastydów przy duszy. Człowiek z takimi umiejętnościami, jak ja może liczyć tylko na taką pracę.
– Gdybyś się postarał mógłbyś być w GPD.
– I słuchać jakiegoś idioty, bo skończył taką, a nie inną szkołę? Zapomnij. Nawet najprostszy robak z Ozyrysa jest lepszy od durnia, który pozjadał wszelkie rozumy. Będąc najemnikiem, widziałem wiele pól bitewnych, wystarczy jeden zły rozkaz, by oddział wąchał kwiatki od spodu. Teoria, a praktyka to dwie różne rzeczy.
– To wolisz trafić na Morrigan i zabawiać gości Gildii walką na śmierć i życie albo do silnie strzeżonego wiezienia na Atenie? Wierz mi, stamtąd się nie wychodzi bez solidnych pleców, a jeśli pamieć mnie nie myli, ty takowych nie posiadasz. – Jednak na twarzy Zero zamiast strachu pojawił się szeroki uśmiech, rozsiadł się w samym kombinezonie, z tryumfem rzekł.
– Jest jeszcze inna opcja, oddacie mi wszystkie moje zabawki wraz z blasterem LG i karabinem XS.
– Nie rozśmieszaj mnie, a co ty możesz zrobić? Zabraliśmy twoje PDA, więc nie skontaktujesz się z bratem, a bez twoich gadżetów jesteś nieszkodliwy.
– Powiem ci coś kapitanie, razem z Robem jesteśmy bliźniakami, testowano na nas różne doświadczenia, próbując stworzyć drużynę idealną. Wyszło, jak wyszło. Jednak uzyskaliśmy korzystne umiejętności, na przykład taką telepatię. W odległości poza zasięgiem waszych radarów czeka mój statek z pilotem, tylko czekając, by wypuścić torpedę fotonową w kruchutki pancerz waszego krążownika.
– Blefujesz. – Wiezień nachylił się ku kapitanowi i szepnął.
– Czyżby? Rob salwą z działek proszę, tylko pamiętaj o zmyleniu ich, by nie namierzyli cię. – Ku ścianie celi poleciały świetliste pociski, bębniąc nieszkodliwie o kadłub.
Worset nie wiedział co robić, w rękach miał bardzo niebezpiecznego gagatka, ale jego brat czatował w pobliżu. Według akt Zero porusza się Ikarusem, ten ciężki myśliwiec pełnił wiele funkcji, w tym niszczenia lekkich, większych statków przeciwnika, podobnych do tego, na którym teraz przebywali. Analizę zagrożenia przerwał ponownie wiezień.
– Ma pan kilka minut, proszę pamiętać, że jest to typ A2, przystosowany głównie do działań ofensywnych, niż defensywnych, kilka naładowanych bomb energetycznych podziurawi was, niczym ser.
– I ty możesz zginąć w czasie takiego ostrzału.
– Nic bardziej mylnego. Mogę otoczyć się tarczą i tylko czekać, aż podleci mój kochany braciszek. Na wasze szczęście nie jesteśmy rzeźnikami, tylko mordercami. Oddajcie co moje i rozstajemy się w zgodzie. Dla jednego przestępcy zechce kapitan szachować życiem tak wielu istot? – Worset nie odpowiedział, chwycił za swoje radio, po czym rozkazał, by przyniesiono wszystkie zarekwirowane przedmioty więźnia 113.
– Tę rundę wygrałeś, ale nie myśl sobie, że ci odpuszczę.
– Jestem tego świadomy, w końcu wy pieski polowanie macie we krwi. – Założył swój ekwipunek i zamierzał po prostu wyjść.
– Powiedz mi, kto cię wynajął?
– Nie odpuszczasz, czyż nie kapitanie? Zleceniodawca nie znany, na PDA dostałem zlecenie i zaliczkę bez szczegółowych danych. Jestem najemnikiem, nie oficerem, dostaję, wykonuję, liczę plastydy. To wszystko. – Podgwizdując, przemierzał ponownie te same korytarze. Każdy policjant, który go mijał, z trudem panując nad chęcią aresztowania, jednak rozkaz brzmiał przepuścić. Zero wsiadł do jednej z kapsuł ratunkowych, po czym wystrzelił się w kosmos, skąd zabrał go brat. Jeszcze tylko skok w nad przestrzeń i po zbiegach nie było żadnych śladów, pozostawili zgrzytającego z wściekłości kapitana. Kolejny raz udało się im uciec przeznaczeniu.
1 komentarz
Almach99
Swietny pomysl z ta telepatia 😃
krajew34
@Almach99 cóż ponoć nauka bada pewne rzeczy z bliźniakami, więc uznałem, że telepatia miedzy nimi nie będzie aż taką fantastyką i mieścić się będzie w granicach sci-fi