Niewidzialny TOM II cz.2

Pora na drugą część dzisiejszego dnia! No to już formalnie, Witam! Wcześniej zdarzyło się wiele rzeczy, o których nawet nie marzyłem. No może troszkę. Ale to nie koniec. To dopiero początek. Ale po koleji.
Kiedy z Beleris wylądowaliśmy na Potężnym, wyszliśmy z hangaru i ruszyliśmy przez statek ku mojej kajucie. Nie, wróć. Naszej kajucie. Teraz przecierz dzielę ją z Beleris. Idąc, Beleris przytulała się do mnie co chwilę, gdy mijaliśmy kolejnych Wilków. Spotkaliśmy Teleta, Adapa, Trotyla i wielu, wielu innych. Płonęli, zmieniali kształt, latali i teleportowali się po całym statku. To wszystko wprawiało Beleris w coraz większe przerażenie. Zawtanawiam się czy nie zrobili tego specjalnie. I oni i szefostwo i Żniwiarz po prostu starali się zrobić dobre wrażenie na obcych. W końcu, po kilku zawałach Beleris, dotarliśmy do kajuty. Wchodząc do kajuty, powiedziałem:
  - Witaj w naszej kajucie. To będzie twój dom na najbliższe dwa dni. Rozgość się. Jeśli będziesz czegoś potrzebowała, mów. Ja narazie mam trochę roboty.
  - Dobrze, Sempai. A jakie są moje zadania?
  - Masz mi szczerze odpowiedzieć na każde pytanie, dowiedzieć się jak najwięcej o nas, ludziach i zapewniać mi trochę rozrywki. Masz też wykonywać każde moje polecenie. Rozumiemy się?
  - Tak, Sempai.
  - Dobrze, teraz zostaw mnie, muszę popracować - powiedziałem włączając maszynę myśli.
Maszyna myśli było poetyckim okteśleniem na specjalne ustawienie nanitów w moim ciele, które odcinało ( i to dosyć dosłownie ) od bodźcców z ciała i pozwalało prawie doskonale podpiąć się do Sieci lub zespolić z Tytanem. Miało to też swoje wady. Zbyt długie przecięcie nerwów mogło spowodować ich nieodwracalne uszkodzenia. Dało się to leczyć lecz było skomplikowane i bolesne.  
Gdy zespoliłem się z Żniwiarzem, działaliśmy jak jeden dwugłowy twór. Żniwiarz jako maszyna umiał myśleć setki razy szybciej, a ja miałem za sobą setki godzin treningu intuicjii. Najpierw przesłaliśmy Compi odczyty z układów sensorycznych Żniwiarza, które dotyczyły statku Gerkes. Compi była Wilkiem, który mógł bez problemu wskakiwać do maszyn. To dzięki niej Duchy przenosiły się do nanitów. Jako jedyna nie miała ciała w klasycznym tego słowa znaczeniu. Kiedyś była po prostu złodziejką danych. Korzystając z pomocy kilku wolnyh AI włamała się na serwery Wilków i porwała Potężnego, więc szefostwo zwerbowało ją jako Ducha całego korpusu. Po zespoleniu się z AI Potężnego zarządzała całym statkiem. Choć nikt tego głośno nie mówił, to wszyscy wiedzieli, że oni się jej poprostu bali. Ale kto by się nie bał kogoś, kto umiał włamać się wszedzie. Potem przyswoiłem sobie wszystkie dostępne dane na temat Gerkes. Nie było tego dużo. Wiedzieliśmy jedynie tyle ile nam powiedzieli. Miałem nadzieję, że dowiem się czegoś ważnego i na zawsze zapiszę się w kartach historii. Gdy zakończy się wojna zamierzam być ksenosofontologiem. Jeśli ta wojna sie kiedyś skończy. Ledwo wyruszyliśmy walczyć z jednym wrogiem, to już pojawił się kolejny, potężniejszy. Czuję się jak w jakimś RPG z przed wojny. Tylko kiedy będzie boss?  
W czasie gdy ja prowadziłem rozwarzania filozoficzne, Żniwiarz tłumaczył Beleris ludzkość. Było to dość trudne zadanie, jako, że sam nie do końca wiedział o czym mówił. Zastanawiałem się czy jest ktokolwiek, kto w pełni rozumie ludzkość. Wyłączyłem maszyne myśli i poczekałem chwilę, aż nanity naprawią mi nerwy. Było to troche bolesne. No dobra. W cholere bolesne. Dlatego ostatnim odbudowywanym nerwem jest ten odpowiedający za mówienie. Gdy wszystko wróciło do, powiedzmy normy, wstałem i strzeliłem wszystkim stawami w moim ciele. Żaden jajogłowy nie miał pojęcia czemu tak można po wyłączeniu maszyny myśli, ale przyjemnie to brzmiało i przestraszyło Beleris. Podskoczyła ze strachu i popatrzyła na mnie jak na kosmitę. Zabawne stwierdzenie. Spojrzałem na zegar na ścianie i stwierdziłem, że minęło 35 minut. Zblirzała się 12, a wtedy miało być u mnie zebranie mojego oddziału. Potem partyjka bilarda w sali wypoczynkowej i obiad w mesie.
  - Czego się dowiedziałaś?
  - Macie bardzo burzliwą historię. Od początku istnienia waszego gatunku walczyliście między sobą. Mieliście dwie wojny światowe i konflikt zbrojny zwany Wielką Wojną lub Wojną, Która Zakończy Wszystkie Wojny. Nie wiem dokładnie, o co konkretnie chodzi. Od tego czasu na waszej planecie istnieją trzy państwa: Konfederacja Pacyficzna, Unia Śródziemnomorska i Cesarstwo Azjatyckie. Razem tworzycie Republikę Słoneczną. A mnie się wydawało, że nasz system jest skomplikowany.
  - No cóż. Polityka zawsze jest skomplikowana - powiedziałem płynnym Gerkerskim. Osłupiała, a ja cieszyłem się z tego - Jestem przecierz ambasadorem, czyż nie?
  - Dzięki, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy - czyżby w życiu nikt nie okazał jej uczuć. Albo? Nie to głupie. Jesteśmy przecierz z innych planet. Ale? Muszę to sprawdzić. Przez nanity w mózgu kazałem Żniwiarzowi sprawdzić genetyczną kompatybilność między mną i nią. Powiedział, że da mi odpowiedź koło 12.
  - Za kilka minut przyjdą kumple z oddziału. Masz nam podać napoje i przynieść kilka potrzebnych rzeczy. Aha. Mam coś dla ciebie - podszedłem do drzwi, otworzyłem i odebrałem paczkę od inżyniera - Dzięki temu będziesz mogła romawiać z kabiną - otworzyłem paczkę i wyjąłem diadem - Proszę.
  - Dziękuję! - krzyknęła, rzucając mi się na szyję. Gdyby nie pewne ulepszenia, którym poddany zostałem w czasie treningu, wyłorzyłbym się jak długi na podłodze.  
Ten moment wybrali sobie Sonic i Adap, żeby wejść do kabiny. Oczywiście przywitali mnie zdziwionymi minami i podajdzeniami o międzygatunkowy romans. Gdy tylko rozpoczeliśmy zebranie, Żniwiarz powiedział, że ma dobrą wiadomość. Odrzekłem mu:
  - Czy chodzi o moją prośbę z wtedy?
  - Tak. Zgodność DNA ludzi i Geskers to 84%. Byłoby mniej gdyby nie ilość rąk.
  - Interesujące - zuwaźył Adap
  - Jesteś pewien wyniku? - zapytałem - To całkiem dużo. Czyźby pochodzili z Ziemii. Ale to niemożliwe.
  - Jestem pewien. Wykorzystałem panel do sprawdzania ojcostwa - odpowiedział
  - No a ja się zastanawiałem po co to w kabinach oficerów - powiedziałem
  - Trzeba powiedzieć o tym admiralicji - powiedział Sonic
  - A więc tak. Ja powiem Szybkiemy o tym co odkryłem, ale to za chwilę. Naszymi zadaniami jest oprócz walki z wrogiem są: kontakty z innymi rasami i zawiazywanie kontaktów z nowo poznanymi rasami. To do nas będą się oni zwracali. Jako, że jesteśmy jednymi z najtrudniejszych do zabicia Wilkami to my będziemy latali na obce planety. Adap ty zajmiesz się rozpoznaniem i będziesz wchodził w najbezpieczniejsze miejsca. Ja będe od zwiadu, a Sonic od rozmów. Potrzebny nam też jakiś Duch. Ale chyba nie będziemy przeprowadzali samontych misji. Dobra, koniec zebrania. Do zobaczenia w mesie.
Wyszli z kabiny, a ja pogadałem chwilę z Beleris. Wytłumaczyłem jej o co chodziło z pobraniem DNA od niej. Była podobnie zdziwiona jak ja. Ze Żniwiarzem zdecydowaliśmy, że weźmiemy ją do Szybkiego.

WereWolfMax

opublikował opowiadanie w kategorii science fiction i przygodowe, użył 1292 słów i 7307 znaków. Tagi: #Niewidzialny #Tytan #obcy #nanity #ewolucja

Dodaj komentarz