18.06.24
- Witaj pilocie Nett - powiedział Tytan, gdy wszedłem do hangaru. Hangar podzielony był na niewielkie komory. W każdej komorze znajdował się jeden Tytan, były to także wyrzutnie Tytanów.
- Witaj Żniwiarzu. Którzy startujemy?
- Jeszcze nie wiadomo. Ale jest 87%, że będziemy dwudzieścidrudzy.
- Znowu Sonic będzie narzekał, że musi na mnie czekać. A mógł sobie wybrać innego skrzydłowego!
- Pilot Sonic jest dobrym żołnierzem i jego charakter nie zmienia nic w jego efektywności.
- Wgraj sobie w końcu emulator emocji.
- Brak emocji nie wpływają na moją efektywność w walce.
- Ale na moją tak!
- Po powrocie postaram się o możliwość wgrania emulatora emocji.
- Ale jak tego nie zrobisz to przyniosę ci go na pendriwe, wraz z programem, który wykasuje ci połowe pamięci!
- Wpłynęłoby to znaczaco na moją efektywność.
- No właśnie!
Zakładając kombinezon cały czas myślałem nad tym z kim przyjdzie nam walczyć. Niby mają to być Hurulkas, ale nigdy nie wiadomo, co kosmos urodzi. Moim skrzydłowym był Sonic. Zastanawiało mnie, że pozwolili mu lecieć. Nie panował jeszcze do końca nad mocami, więc było to trochę niebezpieczne i dla niego jaki i dla każdego w jego otoczeniu. Nie do mnie należało decydowanie o przebiegu walki, więc przestałem się tym przejmować i wszedłem do Tytana.
-Sprawdzam systemy - wydałem komędę komputerowi Tytana.
- Systemy morficzne sprawne, systemy inteligencji sprawne, systemy motoryczne sprawne, systemy uzbrojenia... - rozległ się terkot działek pokładowych - ... sprawne, systemy reaktora sprawne, sytemy napędowe sprawne, systemy sensoryczne sprawne. Wszystkie systemy sprawne.
- Za ile Skok?
Skokiem nazywaliśmy sposób opuszczania statku, jaki wykorzystano w przypadku Tytanów.
- Około minuty. Jesteś gotowy?
-Bardziej nie mogę!
- No to hop!
I wyskoczyliśmy. Przez około 30 sekund lecieliśmy ze zwiększającą się prędkością przez 200 metrów poszycia statku. Gdy wylecieliśmy ze statku, zobaczyliśmy churę maleńkich punktów oddalającą się od lotniskowca. Gdy włączył się hub, na moim hełmie zaroiło się od oznaczeń innych Wilków grupujących się w oddziały.
- Omega! Do mnie! - usłyszałem głos Serca nadającego na kanale drużyny.
Gdy w końcu wszyscy się zlokalizowaliśmy, Serce zadał najważnieksze (według protokołu) pytanie:
- Czy wszyscy są?
- Tak! Rozległ się krzyk w interkomie
- Wszystkie systemy sprawne? - w tym samym momencie zapytał Kostucha, Tytan Serca, innych Tytanów
- Wszyskie systemy sprawne - odpowiedziało mu chór trzech głosów na kanale oddziału przeznaczonym dla Tytanów.
Zanim wyruszyliśmy na spotkanie oddziałowi Gamma (drużyna Sonica), wykrzyczeliśmy nasze zawołanie bitewne:
- Smoki niszczą! Smoki palą! Smoki królami nieba!
Tak zmotywowani ruszyliśmy na spotkanie oddziałowi Gamma.
- Niewidzialny, gotów rozpierdolić tych kutasów? - usłyszałem w interkomie
- Jak nigdy, Sonic! Smoki palą! - odpowiedziałem.
Gdy dołączyłem do Sonica, zawróciliśmy ku statkowi, a Tytany zmieniły komfigurację na kosmiczną. Prędkość Tytanów wbiła nas w fotele. To była najlepsza część całego latania Tytanami. Szybciej lecą tylko lotniskowce w nadprzestrzeni.
Całymi oddziałami ruszyliśmy w stronę statku. Zapowiadał się nudny, piętnastominutowy lot. Urozmaicaliśmy go sobie głupimi kawałami o wszystkim. Nie oszczędzaliśmy nikogo. Od Murzynów po papierza:
- Wiecie po co wymiślono białą czekoladę? - zapytał Sonic
- Żeby Murzyni też mogli się upierdolić! - odkrzyknęliśmy zgodnie
- A wiecie jak czuje się ogórek w śmietanie? - rzuciłem w eter
- No? - dopytywał się Anim
- Mizernie!
Po każdym z głupich żartów wybuchały salwy śmiechu.
- Masz jakąś wgraną muzykę na pokładzie? - zapytałem Żniwiarza na prywatnym kanale
- Nie. Nic nie wgrywałeś.
- Nosz kurwa!
- Jeszcze przez dwie minuty będziemy w zasięgu lotniskowca. Moge coś pobrać.
- Dobra. Połącz się z moim komputerem osobistym. Hasło komunikacyjne "Zostaw chamie, bo nie twoje". Pobierz coś z playlisty "Ostatnio dodane".
- Połączyłem się. Co chcesz?
- Cokolwiek.
- Mam dwie piosenki, rozłączam się. Więcej nie zdąrze pobrać.
- Puść.
W kokpicie rozległy się dzwięki Sabatonu. Mocny rock to co lubie.
- Jak wrócimy pobierzesz wsztstkie utworu z mojego komputera. Aha. Zaszyfruj tę rozmowę jakoś mocno. Nie chce, aby ktoś znał hasło komunikacyjne do mojego komputera.
- Dobrze. Wolisz szyfr binarny czy kwantowy?
- Kwantowy. Mało kto go zna. I pamiętaj o emulatorze.
- Nic nie zaburzyło działania moich banków pamięci od naszej rozmowy o emulatorze emocji.
- A na polski?
- Pamiętam.
W czasie rozmowy dolecieliśmy do statku. Tytany zmieniły konfiluracje na bitewną: wszystkie bronie wysunęły aię na wierzch, z obłych wrzecionowatych myśliwców przeszły w pająkopodobnego mecha, a całego robota otoczyła tarcza z plazmy kształtowanej grawitacyjnie. Lądowanie przebiegło zaskakująco łagodnie jak na kilku tonowego robota. W ciągu kilku minut wszyscy znajdowali się na kadłubie i ruszyliśmy zebrać się w pary, każdy ze swoim skrzydłowym. Skierowaliśmy się wszyscy ku miejscu, gdzie według planów miały być hangary:
- Jakie wyniki analiz kadłuba?
- Projekt się zgadza z przypuszczeniami: stop stali, tytanu i kilku innych metali, podobna grubość, takie samo rozmieszczenie uzbrojenia, w tym obrony punktowej. Nie widać znaczących różnic pomiedzy danymi z sensorów, a danymi uzyskanymi w czasie Wojny.
- Uwaga wszyscy! - zaczął Telet na ogólnym kanale formacji - Nie strzelamy do nieuzbrojonych, kapitylujących, nieagresywnych obcych. Jeśli ktoś was zaatakuje to wtedy, ale tylko wtedy, morzecie odpowiedzieć ogniem i strzelacie w nogi czy co tam mają. Ja usłysze, że ktoś złamał przepisy, to wylatuje z Wilków w trybie natychmiastowym. Na Ziemie wróci w kapsule ratunkowej bez hibernacji, a Tytana rozbierzemy na części.
Po ty jakże motywującym przemówieniu weszliśmy do hangaru. Ruszyłem w prawo ku najbliższemu tunelowi. Sonic poszedł za mną.
- Żniwiarz, tryb oddziału. - zarządziłem
- Sonic, tryb oddziału - rozkazałem już na kanale prywatnym.
Tyranu otworzyły kadłuby i wyśledliśmy. Przełączyliśmy działka laserowe na krótkie, półsekundowe impulsy. Tymczasem Żniwiarz i Dawca Śmierci podzielili się na łącznie sześć mniejszych pająków o wysokości półtora metra i długości dwóch. Na każdym były dwa działka maszynowe, strzelające pociskami ze zuborzonego uranu; działko laserowe i możdzierz o zasięgu do dwóch kilometrów, a w razie potrzeby można go załadować niewielkimi rakietami. Cały robot napędzany jest niewielkim reaktorem termojądrowym. Było to troche niebezpieczne, ale oszczędzało się na ogrzewaniu kokpitu.
Z tunelu w który zamierzaliśmy wejść wysypali się wrogowie. Byli to wysocy na dwa i pół metra, posiadający cztery ręce, humanoidalni kosmici, cali w metalowych pancerzach. Nie mieli broni tylko coś, co wyglądało na laserowe tarcze. Ustawili się w lini prostej, tarasując nam przejście. Postanowiliśmy, po chwili narady, że Dawca Śmierci wystrzeli jeden pocisk z zuborzonego uranu, a ja jeden impuls. Mieliśmy nadzieje odkrycia jaki pocisk przebije się przez ich tarcze. Aby nie zranić żadnego z kosmitów, miałem połaczyć mój pancerz osobisty z systemami Żniwiarza. Teoretycznie moglibyśmy użyć działek laserowych Tytanów, ale nie mają one trybu strzału pojedyńczego, tylko ciągły promień do maksymalnie piętnastu minut. Dobre do przebijania osłon ale słabe w walce z oddziałami piechoty. Ani pociskz uranu ani laser nic nie dały, uran odbił się od tarczy, a laser tarcza pochłonęła.
- Niewidzialny, spróbujmy rzucić czymś innym niż uran. Może odbija tylko pierwiaski promieniotwórcze?
- Dobra, tylko czym?
- Mam pomysł. Wytniemy kawałek ściany i tym rzucimy.
Jak wymyślił tak zrobił. Uciął kawałek ściany za pomocą lasera. Gdy to robił widać było poruszenie w szeregach kosmitów. Rzut nie przyniósł żadnego skutku. Kawał metalu, wycięty ze ściany hangaru, odbił się od tarcz kosmotów. Wywałało to odsunięcie się kosmitów o kilka metrów w tył i nic więcej. Postanowiłem, że połącze się z Sercem i zaraportuje te testy:
- Serce, spotkaliśmy niewielki oddział kosmitów, ale nie przypominają Hurulkas. Mają o dwie ręce za dużo. Są opancerzeni, ale nie mają broni, tylko jakieś laserowe tarcze. Po krótkich testach wyszło, że nie przepuszczają żadnych pocisków, ani laserów. - powiedziałem
- Aż się boje zapytać jakie to były testy. - odpowiedział Serce
- Spoko, nikogo nie zraniliśmy. Po prostu wystrzeliliśmy jeden impuls oraz jeden nabój ze zuborzonego uranu. Potem wycieliśmy kawałek ściany. Teoria o pełnej nieprzepuszczalności tarcz potwierdzona. Czekaj, chyba wysłali emisariusza. Potrzebuje jednostki tłumaczącej. Natychmiast.
- Okej, zaraz przyśle. Sonic ma zdać pełen raport Teletowi z całych testów. Jeśli Szybki się zgodzi, to poprowadzisz negocjacje.
- Tak jest! - zakrzyknąłem
Jak przekazałem Sercu, w moją strone szedł kosmita, który mogł uchodzić za emisariusza. Był bez pancerza i pozwoliło to na bliższe poznanie jego wyglądu. A raczej jej jak się potem dowiedziałem. Nawet jak na ziemskie standardy, była piękna. Jedyne różnice to zielonkawa skóra i dwie ręce więcej. Kobiecie atrubuty miała... huuu... idealne. Nawet teraz, gdy o tym pomyśle to nie potrafie opanować emocji. Zaskakujące jak bardzo piękne mogą się wydawać przedstawiciele innych ras. Każdy spytany mężczyzna i część kobiet obu ras określiło ją jako wręcz idealną (tak, przeprowadziłem badania).
Wypowiedź emisariuszki i jej działania zmieniły przyszłość we wręcz, niewyobrażalny sposób. Nasz pierwotny cel był tak nieznaczący w porównaniu z tym co postanowiliśmy potem, że nikomu przez myśl nie przeszło, aby choćby próbować go osiągnąć.
3 komentarze
rys
to przesada kazesz czekac tak dlugo
WereWolfMax
@rys niestety wena nie przychodzi i też szkoła nieco przeszkadza, ale najpóźniej w weekend dodam nowe opowiadanie z nowej serii
rys
mam pytanie czy to koniec czy jeszcze cos napiszesz
WereWolfMax
@rys Końca nie widać. Po pierwszym tomie (który będzie miał jeszcze jedną część) napiszę jeden albo dwa kontynuacji bezpośredniej i kilka opowiadań pobocznych oraz coś co przeniesie akcje kilkadziesiąt lat w przód. Ale ciiiii! To niespodzianka!
rys
dobre :P