Niewidzialny TOM II cz. 1

Najpierw kilka informacji:
Dziś z okazji moich 16 urodzin i zakończenia egzaminów rozpoczynam maraton opowiadań. Zakończę go jutro około 20. Zadałem wam pytanie, co chcecie zobaczyć i wygrało opowiadanie o tytule "Furia Miłości". To będzie jedyna rzecz, którą napiszę i opublikuję w czasie tego maratonu oprócz tej części Niewidzialnego. Oznacza to, że spróbuję skończyć serię "Furii" jutro, a najpóźniej pojutrze. Nie oznacza to, że będę pisał byle co. Jeśli nie będę miał weny, to nic nie dodam, a jak będę miał to zaleję was opowiadaniami.

UWAGA! Opowiadanie zawiera treści erotyczne.


19.06.24
Wczorajszy dzień był świetny, ale ten i kilka kolejnych zapowiadało się jeszcze lepiej. Oto jak to było.
Obudziłem się dość wcześnie, ale to pewnie przez emocje związane z nowym stanowiskiem, zadaniem i "karą" Beleris. Poszedłem do łazienki i kazałem kabinie zrobić mi śniadanie. Takie są plusy bycia dowódcą. Kabina miała możliwość przygotowania posiłku i kilku innych funkcji. Działała na komędy głosowe i panele w ścianach. Gdy zjadłem śniadanie zostało mi niecałe 40 minut do odebrania Beleris z Gerniku - Gerniku to statek Gerkes- więc załorzyłem skafander, zawołałem Żniwiarza i poszliśmy ku hangarom. Gdy zostało pół godziny wyskoczyliśmy i rozpoczeliśmy lot:
- Żniwiarz, tryb dla dwóch osób - w trybie dwuosobowym ściany stawały się nieco cieco cięsze, a w kabinie "wyrastał" drugi fotel, ale bez możliwości kontroli - Za ile dolecimy?
- Około 25 minut, puścić coś?
- Jak ja Cie lubie z tym emulatorem! Oczywiście!
- Zakładam, że mam też wybrać utwór?
- Czemu emulator nie jest wersji fabrycznej, to ja nie wiem.
  Gdy lecieliśmy ku Gerniku, ja słuchałem muzyki i wymyślałem zagadki, a Żniwiarz je rowiązywał:
- Co to: rano chodzi na czterech nogach, w południe na dwóch, a wieczorem na trzech? - powiedziałem
- Nie zagniesz mnie tym. Człowiek, oczywiście.
- Brawo. Druga: nie ma początku ani końca, ale moźna mieszkać na jego krańcu?
- Łatwe. Ziemia.
- To teraz Cię zagnę: Jestem czerwony i niebiaski, źółty i każdej innej barwy tęczy. Czasem leżę zwinięty, czasem nie. Moge zjeść sto owiec z rzędu i nadal być głodny. Czym jestem?
- Pytania z ludzkiej mitologi są nie fair. Smokiem, oczywiście.
- Ha! Mam Cię! To nie to.
- To nie wiem.
- Wełnianym dywanem!
  Tak rozmawiając, dolecieliśmy do Gerniku. Gdy byliśmy niecałe trzy kilometry od statku, zadałem Żniwiarzowi pytanie:
- Jak z atmosferą na Gerniku?
- Bardzo podobna do Ziemskiej. Nieco więcej azotu i wodoru, ale za to mniej dwutlenku węgla. Tlenu tyle samo.
- I tak załorzę hełm. Wykonaj kilka okrążeń wokół statku i zbierz troche danych. I zaanonsuj nas.
- Dobra. Rozpoczynam okrążanie.
  Zaczęliśmy okrążać statek. Po około 2 okrążeniach Żniwiarz powiedział, że możemy lądować. Skierował się do tego samego lądowiska co poprzednio. W jakiś sposób Gerkes potrafili utrzymać w lądowisku atmosferę, pomimo otwartych wrót. Chwilę po tym jak przekroczyliśmy wrota, Żniwiarz momentalnie wychamował i w ciągu ułamków sekund przeszedł w tryb czołgu i mocno uderzył w podłogę. Na przodzie wyrosło mu ogromne działo magnetyczne, a na wierzchu działko maszynowe na pociski z zuborzonym uranem. Ogólnie cały imponował siłą ognia i przede wszystkim wielkością. Wydawał mi się nawet większy niż inne Tytany:
-"Muszę go o to spytać" - postanowiłem.
  Wysiadłem ze Żniwiarza i podszedłem do już czekających Gerkes. Za mną z kadłuba Żniwiarza wysunęła się jednostka tłumacząca.
  - Witam! Jestem Niewidzialny i przybyłem zabrać Beleris - przywiatałem się
  - Witamy. Beleris zaraz przyjdzie. Dostaliśmy wiadomość od waszego dowództwa, żeby w razie potrzeby komtaktować się z tobą.
  - Tak. O każdej godzinie możecie do mnie dzwonić.
  W tym momęcie zauwarzyłem Beleris. Ubrała się w strój, który przypominał trochę strój arabskiej tancerki. To w połączemiu z jej walorami powodowało, że wyglądała, lekko mówiąć, seksownie. Zastanowiło mnie to. Postanowiłem, że spytam ją o to co uważają za seksowne. Gdy tylko podeszła do mnie, uklękneła na prawe kolano, składając dolne ręce, a górne zaplatając na głowie. Po przyjęciu tej pozy, która, potem okazało się, oznacza pokorę, powiedziała do mnie:
  - Jakie są twoje rozkazy, Sempai?
  - Jeśli jesteś gotowa, to wejdź do Żniwiarza. To ten czołg za mną. Ja zaraz dołącze.
  - Dobrze, mój panie - powiedziała i weszła do Żniwiarza
  - Żegnam was i mam nadzieję na owocną współprace. - zwróciłem się do Gerkes
  - Żegnamy - odpowiedzieli mi  
Wsiadłem do Żniwiarza i usiadłem na fatelu pilota. Beleris już siedziała za mną. Kazałem Żniwiarzowi wyjechać z hangaru i skierować się ku Potężnemu. Żniwiarz ruszył się z miejsca, powoli się rozpędzając. Gdy odsunął się na bezpieczną odległość od Gerkes, odpalił silnik i diametralnie zwiększył przyśpieszenie. Z kardzym metrem coraz bardziej zmieniał się w myśliwiec. Powoli wyrastału skrzydła, działo maszynowe zanikało. Z każdym kolejnym pokonanym metrem coraz bardziej unosił się w powietrze. Wypadł z hangaru jeszcze nie do końca zmieniony w myśliwiec. Odpalił główny silnik i przespieszył jeszcze bardziej. Podejrzewam, że specjalnie tak powoli się przeobrażał. Mógł to zrobić w ciągu milisekund, ale chciał wywrzeć dobre wrażenie na Beleris. Swierdziłem, że też zagram rolę w tym przedstawieniu. Wydałem mu polecenie wytworzenia okien po bokach. Rzadko wykorzystuje się tę opcję, ponieważ kosmos jest przeraźliwie pusty i niewiele widać przez te okna. Chciałem jednak zrobić coś co odradzają pilotom na szkoleniu:
  - Żniwiarz, tego i kolejnego rozkazu nie tłumacz. Rozpocznij operację "Pokazówka"
  - Tak jest, sir!
  - Wiesz, że nie musisz mnie tak tytułować?
  - Wiem, sir!
Operacja "Pokazówka" to była operacja przygotowana na takie okazje. Poprzedniego dnia dostałem rozkaz od dowództwa, aby przeprowadzić tę operację. Polegała na przelocie przez część Układu Słonecznego z ogromną prędkością. Prędkość przelotu była równa 200 000 km na sekundę, czyli około 2/3 prędkości światła. Było to dość niebezpieczne, więc zaraz po rozpoczęciu operacji należało wysłać sygnał do wszystkich jednostek w Układzie Słonecznym. Oprócz staków bojowych Wilków, było to też wiele jednostek cywilnych czy też rządowych. Procedury na czas wojny upoważniały mnie do wydania im rozkazu natychmiastowego zatrzymania się. Wtedy komputer główny na Potężnym obliczał najbezpieczniejszą i najbardziej efektowną trasę dla Tytana. Oprócz efektu zachwytu nad kosmosem i pięknem planet, "Pokazówka" pokazywała cywilom oraz jednoskom wojskowym z poza Wilków, a także naszym sojusznikom pełną potęge Tytanów i ogólnie całego korpusu Wilków. Pokazywała też sokusznikom, że zwrócenie się przeciwko nam jest głupim pomysłem.  
Zaraz po wydaniu rozkazu, Żniwiarz przyśpieszył tak dardzo, że nie mogłem się ruszyć. Kiedy osiągneliśmy odpowiednią prędkość, Żniwiarz wyłaczył silniki i na pokładzie zapanowała nieważkość. Kazałem mu, chwilę wcześniej, przedłużyć statek.
Odpiołem się i poszybowałem nad fotelami na tyły statku. Po drodze a
odpiołem Beleris i pociągnąłem ją do okna. Była przerażona i zachwycona lotem naraz. Próbowała trzymać się kurczowo ściany i ustawić w pionie względem podłorza, kiedy ja szybowałem u sufitu pod kontem około siedemdziesięciu stopni względem niego. Wtedy powiedziałem do niej:
  - Zabawne - zachichotałem
  - Co takiego jest zabawne? - zapytała lekko zdziwiona
  - Ty i to jak poruszasz się w nieważkości. To twój pierwszy raz prawda?
  - Z kąd to wiesz?
  - Jak każdy próbujesz utawić się nogami w dół.
  - I co w tym złego? - lekko się uraziła
  - To, że w nieważkości nie ma dołu, góry ani innych kierunków. Jasteś ty i to jak się ustawisz. Puść się.  
  - Nie! - krzyknęła przerażona
  - Czemu? - zaineresowało mnie jej zachowanie
  - Boję się - przyznała
  - Czego? - zapytałem ogracając się głową do podłogi i ustawiając się przed nią
  - Że coś sobie zrobię
  - Ale co? Jest nieważkość. Nie spadniesz
  - Ale...
Złapałem ją w pasie i odciągnąłem od okna. Próbowała walczyć, więc zebrałem się w sobie i pocałowałem ją w usta. Było to tak gwałtowne i zaskakujące, że nawet nie walczyła i puściła się ściany. Chwilę tak trwaliśmy i wydawało się to nam przyjmne. Po chwili puściłem ją i odsunąłem się na metr od niej. Szybowała chwilę zdezorientowana po czym zapytała mnie:
  - Skąd wiedziałeś?
  - O czym?
  - Że pocałunki mnie podniecają?
  - Co? Jak? To niemożliwe!
  - Co jest niemożliwe?
  - Nasze kultury są tak bardzo podobne. Nawet pocałunki mają takie samo znaczenie. Zdejmij ubranie.
  - Co?
  - Zdejmij ubranie. A ty, Żniwiarz, masz zakaz nagrywania.
  - Nie! - odkrzyknęła
  - Masz słuchać każdego mojego rozkazu. Taka była umowa.
  - Dobrze, Sempai - niechętnie się zgodziła, po czym zaczęła zdejmować ubranie.
Na początek ściągnęła wierzchnią prześwityjącą różową sukienkę. Potem powoli i trochę zmysłowo zsuwać coś co przypominało majtki. Miały koronkę i wyglądały seksownie. Trochę to dziwne, ale w tym momęcie naszły mnie przemyślenia na temat socjologi oraz ewolucji. Z drugiej strony pozwoliło mi to zachować dosłownie zimną krew i powstrzymań się od wzwodu. W tym czasie ona zdjęła majkti i zabrała się za stanik. Obie te rzeczy były filotowe i ozdobione koronką i złotem, albo czymś co je przypominało. To w połączeniu z jej zieloną skórą wyglądało pięknie. Gdy ona rozbierała się, ja całą swoją siłą woli próbowałem powstrzymać się. To było bardzo trudne, zważywszy na fakt, że była piękna, seksowna i rozbierała się w nireważkości. Całe jej ubranie latało wokół, ale ja nie zwracałem na to uwagi. Skupiłem się na jej ciale. Ogólnie bardzo przypominała człowieka. Bardzo podobna budowa ciała, piersi mała krągłe i wręcz idealne. Nie duże, ale piękne. Także wzgótek łonowy. Wyglądało na to, że nasze dwie rasy są bardziej spokrewnione niż nam się wydawało. Kolejna porcja przemyśleń ostudziła moją rządzę. Wtedy widząc jak się jej przyglądam, zapytała:
  -  Jak Ci się podoba ciało twojej niewolnicy? Chcesz mnie wziąć?
  - Nawet nie wiesz jak, ale nie to jest powodem tego, że kazałem Ci się rozebrać.
  - Więc co?
  - Chciałem sprawdzić jak wyglądasz bez ubrania. Okazuje się, że albo jesteśmy spoktewnieni jako rasy albo humanoidalna forma jest najlepszą możliwą.
  - Ty to masz dziwne przemyślenia, gdy widzisz nagą kobietę. Jak ja jestem nago, to może do mnie dołączysz?
  - Gdybym mógł, to bym dołączył.
  - Masz problemy z seksem?
  - Nie. Chodzi o to, że... Może lepiej pokaże - powiedziałem i zacząłem zdejmować skafander.
Najpierw odczepiłem i zdjąłem pas z bronią boczną, po czym kazałem nanitom tworzącym skafander utworzyć kulę w mojej prawej dłoni. Po kilku chwilach cały skafander wraz ze wszystkimi urządzeniam szybował po kabinie. Tak jak przypuszczałem była zaskoczona:
- Jak? Czy ty jesteś AI mieszkającą w tym statku?
- Nie. Mówiłem Ci, że nazywam się Niewidzialny, prawda?
  - No tak. I co z tego?
  - A to, że ja jestem naprawde niewidzialny. Moje ciało umie zwiększać i zmiejszać odległości między cząsteczkami. To pozwala fali elektromagnetycznej na przechodzenie przeze mnie. Także moje ciało ma nieco płynny kształt - tłumaczyłem jej działanie mojej mocy, podając kolejne częsci jej ubrania. Postanowiłem, że to czas na powrót na Potęrznego.
Kazałem Żniwiarzowi na zmianę kursu i powrót na statek, ale już z mniejszą prędkością. Nie chciałem już przeszkadzać wszystkim w Układzie Słonecznym. To by było trochę niekulturalne. Jako, że lot trwał dobre kilkanaście minut, to rozmowialaśmy o naszych kulturach. Chcieliśmy lepiej się poznać i zrozumieć to drugie. Wtedy zdałem sobię sprawę, że chyba się zakochałem. To mogło mieć fatalne skutki, ale wtedy mnie to nie interesowało. Na Potężnym wylądowaliśmy około godziny po moim wylocie i poszliśmy do mojej kabiny.

WereWolfMax

opublikował opowiadanie w kategorii science fiction i miłosne, użył 2285 słów i 12477 znaków. Tagi: #Niewidzialny #kosmici #miłość #Tytan

1 komentarz

 
  • agnes1709

    Najlepszego:kiss:

    21 kwi 2018