-Sss,ale zimno-powiedziałem sam do siebie. No tak,znowu zgasło. Grr,jakie to wszystko jest wkurzające!
Zaczęło świtać,więc nie było sensu spać dalej. Poszedłem do moich zwierząt,aby je nakarmić. Przy okazji,dostałem od kozła w brzuch. Świetnie. Co teraz mam do roboty? No tak,śniadanie. Co za monotonia-tylko mleko i jajka z ogniska. Jakżeby nie inaczej-bo co innego mogę zrobić do jedzenia na bezludnej wyspie,z dala od cywilizacji i supermarketów?
I znowu męka przez piekło-w poszukiwaniu patyków na ognisko. Ten las powinni nazwać koszmarnym-tyle tu komarów. Plast,komar.O,udało ci się stworzyć żart- pomyślałem. Marny,ale zawsze. Tak jak moje życie tutaj. Przybyłem tu,żeby odbyć karę za coś,czego nie zrobiłem. Plast. Nieźle,nie? I to za co? Za to,że moja restauracja była "ludzka"? Kto to wie? Plast,znowu zabiłem komara.
I tak minął mi czas na zbieraniu patyków na ognisko. Wracając,potknąłem się o korzeń drzewa jak jakiś głupek. Zgubiłem mój cenny ładunek drewna,a sam uderzyłem głową o kamień i zemdlałem.
Materiał odrzucony.
1 komentarz
nemfer
Brodziarz93 czy brodacz93 jesteś??
Pisz dłuższe te opowoadania