Rebelia, cz.4

Snułam się bez celu po korytarzach akademii. Potańcówka trwała w najlepsze, a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Po tym jak widziałam jak Piotr tańczy z jakąś dziewczyną, jedyne na co było mnie stać to szybkie wyjście z sali. Nie miałam ochoty patrzeć jak się obściskują. Powstrzymując płacz skierowałam się w stronę schodów i prawie z nich zbiegłam. Gdy znalazłam się przed wyjściem z akademii puściłam się biegiem. Nie chciałam, żeby ktoś widział mnie w takim stanie. Z rozmazanym makijażem i zapuchniętymi oczami na pewno nie wyglądałam zjawiskowo, a raczej jak potwór. Nagle na kogoś wpadłam.
Przede mną stał chłopak w czarnych spodniach i ciemnoniebieskiej wygniecionej koszuli. Nie widziałam jego twarzy, ponieważ nie dosięgało jej światło, ale w jego szarych, jakże znajomych oczach, ujrzałam iskierki rozbawienia.
Wybełkotałam niezrozumiałe przeprosiny pod nosem i szybko wyminęłam nieznajomego. Zdążyłam przebiec zaledwie kilka kroków gdy poczułam jak kogoś silna ręka chwyta moją dłoń. Niepewnie odwróciłam się do tyłu i ujrzałam chłopaka na którego wpadłam przed wejściem do akademii. Zobaczyłam jak jego zęby błysnęły w szerokim uśmiechu, a później usłyszałam jego aksamitny głos.
-Mój brat trochę przesadził. Takiej ślicznej dziewczyny się tak nie traktuje.
-Brat? Piotr ma brata?
Spojrzałam niepewnie na pogrążoną w mroku twarz.
-Tak, ma. I nawet nie spodziewasz się kim jestem.- odpowiedział mi ze śmiechem nieznajomy.
-Więc może mi powiesz, lub się pokażesz.
Chłopak bez słowa pociągnął mnie w stronę światła. Zasłonił mi swoją ręką oczy i odwrócił tyłem do siebie.
-Gdy cię o to poproszę, obróć się w moją stronę i otwórz oczy.
Czułam jak nieznajomy się wycofuje. Byłam niecierpliwa, ale spokojnie stałam, ponieważ byłam ciekawa kto to jest.
-Gotowe. Możesz otworzyć oczy.
Pierwsze co zrobiłam to podniosłam powieki, obróciłam się w miejscu i z niedowierzaniem wpatrywałam się w twarz Adama. Widziałam jego szeroki uśmiech i szare, rozpromienione oczy. Zagotowało się we mnie ze złości. Podeszłam do niego szybkim krokiem i uderzyłam go w twarz, a później z moich oczu poleciały łzy. Nic nie widząc biłam chłopaka na oślep. W końcu Adam nie wytrzymał i złapał moje nadgarstki. Spojrzałam na jego twarz, ale nie zobaczyłam tam gniewu, tylko skruchę i zrozumienie. Próbowałam się wyrwać, ale trzymał mnie zbyt mocno.
-Jakim prawem to zrobiłeś? Dlaczego ich zabrałeś?
-Prawda jest taka, że byłem w tej samej sytuacji co ty. Może nawet w gorszej.
Spojrzałam na niego pytająco.
-Moi rodzice to także rebelianci. Zostali złapani przez tajny odział. Miałem takiego pecha, że wtedy nie poszedłem do szkoły, a zostałem w domu. Więcej szczęścia miał Piotr, więc dlatego tu jest. Mnie zmusili do pracy dla nich. Z początku było to nie do zniesienia, ale po roku służby stało się to rutyną. Atak rebeliantów na bazę federacji otworzył mi widok na lepszą przyszłość. Znów mogłem zostać rebeliantem, ale najpierw musiałem odpracować swoje winy. Przez miesiąc pracowałem na budowie, a teraz pozwolono mi przyłączyć się do waszych ćwiczeń. Od jutra zaczynam.- zakończył z uśmiechem.
-A co z twoimi rodzicami?
-Od czasu jak ich złapali nie widziałem ich. Raczej już nie żyją.
W jego oczach ujrzałam łzy. Wbrew samej sobie przytuliłam się do niego. Czułam, że potrzebuje tego, ale mnie samej ten gest także pomógł. Chłopak stał jak sparaliżowany, ale po chwili się otrząsnął i przyciągnął mnie do siebie. Teraz całym ciałem przylegałam do niego. Adam był bardzo wysoki, więc sięgałam mu zaledwie do ramienia. Nie poznając samej siebie pozwoliłam mu na mocne obejmowanie mnie, jednak po chwili się otrząsnęłam i odsunęłam się od chłopaka. Niepewnie spojrzałam na jego twarz i zobaczyłam tam szok, który po chwili zmienił się w radość. W jego oczach zasłoniętych przez czarne kosmyki, zobaczyłam wesołe iskierki.  
Był zupełnie niepodobny do brata. Ciemnie, prawie hebanowe włosy w nieładzie opadały na jego oczy, nadając mu zawadiacki wygląd. Rysy miał ostre jak u prawdziwego mężczyzny. Szare oczy, w których ostatnim razem widziałam lód i szok teraz zmieniły się w oczy małego chłopca cieszącego się z tego, że dostał zabawkę. Jego twarz zdobił szeroki uśmiech bezgranicznego szczęścia.  
-To, że opowiedziałeś mi tą historię nie znaczy, że ci wybaczyłam.
Jego uśmiech zbladł. W jego oczach dostrzegłam smutek.
-Żartuje… prawie ci wybaczyłam, a teraz chodź, idziemy tańczyć.
Spojrzał na moje oczy, a ja dopiero teraz uświadomiłam sobie, że stoję przed nim z rozmazanym makijażem. Zarumieniłam się i odwróciłam się do niego tyłem.
-Może najpierw pójdziemy do mnie. Chyba powinnam poprawić makijaż.
Ruszyłam przodem nie czekając na niego. Gdy byłam już przy wejściu odwróciłam się do tyłu, ale go nie widziałam. Wzruszyłam ramionami i weszłam do środka. Przecież nie był mi potrzebny. Równie dobrze mogłam sama wrócić na potańcówkę. Bez zbędnych nadziei, że mnie dogoni weszłam po schodach na górę. Byłam już prawie przy samych drzwiach swojego pokoju, gdy za mną rozległy się szybkie kroki. Obróciłam się i moją twarz ozdobił uśmiech. Niedaleko mnie stał zdyszany Adam. Przywołałam go gestem ręki i weszłam do środka. Po chwili pojawił się obok mnie.
-Tak popędziłaś, że nie mogłem cię dogonić.- powiedział ze śmiechem.
Zdobyłam się na uśmiech i weszłam do łazienki gdzie znalazłam swoje kosmetyki.
-Poczekaj na mnie pięć minut. Za chwilę będę.
-To chyba nie potrwa pięć minut.- zakpił.
-Zdziwisz się.  
Spojrzałam na kosmetyki i wybrałam cienie do powiek o słonecznych barwach. Wystarczyło jeszcze kilka pociągnięć maskarą i po chwili byłam gotowa. Wyszłam szybkim krokiem łazienki i spojrzałam na zdziwionego chłopaka.
-Mówiłam, że to nie potrwa więcej niż pięć minut.- powiedziałam z satysfakcją.
Adam jedynie na mnie spojrzał i otworzył przede mną drzwi.
-Ślicznie wyglądasz.- szepnął do mnie gdy przechodziłam obok niego.
-Pochlebca.- odpowiedziałam ze śmiechem. Co prawda mógł mieć rację.  
Błękitna sukienka bez ramiączek idealnie pasowała na moją figurę. Górą przycięta przy biuście uwydatniała go. Przepasana była złotym paskiem z piękną klamrą. Nie sięgająca kolan błękitna kreacja pokazywała moje długie nogi. Do tego złote włosy sięgające pasa przeplatane niebieskimi pasemkami. Rzeczywiście musiałam wyglądać zjawiskowo.  
Razem z chłopakiem weszłam po schodach na ostatnie piętro gdzie znajdowała się jadalnia. Gdy weszliśmy do środka zobaczyliśmy parkiet na którym, w rytm szybkiej muzyki tańczyło wiele par, lub grupek. Zajęliśmy miejsce przy jednym ze stołów umiejscowionych pod ścianą. Z błogim uśmiechem oparłam się o chłodne oparcie krzesła. Od chodzenia na złotych szpilkach należało się moim nogom trochę wytchnienia. Jednak nie posiedziałam zbyt długo, ponieważ po chwili puścili wolną piosenkę. Poczułam na sobie wzrok Adama i spojrzałam na niego. Chłopak wstał i podszedł do mnie.
-Zatańczysz ze mną?
Podałam mu rękę i razem poszliśmy na parkiet. Adam przyciągnął mnie do siebie, a ja pozwoliłam mu na to. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że podoba mi się to, że się do niego przytulam. Kilka dni temu zapewne chciałabym go zabić, ale wierzyłam mu w historię, którą mi opowiedział. Czułam, że w pewien sposób jesteśmy sobie bliscy, ale wiedziałam, że muszę podchodzić do niego z dystansem, żeby lepiej go poznać. Jednak w tej chwili nie miało to znaczenia. W jego ramionach czułam się bezpiecznie, a wyglądało na to, że jemu także to pasuje.
Cały wieczór spędziliśmy na rozmawianiu i tańczeniu, a ja z każdą chwilą czułam, że coraz bardziej go lubię. Potrafiłam się przy nim szczerze śmiać, w jego obecności czułam się swobodnie, czułam, że jestem sobą. Wiedziałam, że Piotr nie będzie z tego zadowolony, ale miałam nadzieję, że Adam zostanie moim przyjacielem. Niedługo miała skończyć się zabawa, więc jeszcze raz poszliśmy zatańczyć. Chłopak znów przyciągnął mnie do siebie i objął ramionami, a ja wtuliłam policzek w jego ciemną koszulę.
***************
Adam wtulił twarz we włosy Laury, które pachniały jak las wiosną. Nie rozumiał samego siebie. Od pół roku ta dziewczyna była jego wrogiem, polował na nią jak na zwierze, a teraz z zadowoleniem z nią tańczył. Być może przyczyną tego były jej piękne, szare i duże oczy lub pełne, różowe usta, które wydymała gdy nad czymś się zastanawiała lub była zła. Wiedział o niej dużo, ponieważ obserwował ją gdy uczył się w szkole dla rebeliantów na górze w mieście i gdy widywał ją na szkolnych korytarzach. Od zawsze był nią zainteresowany, a teraz jego marzenia się spełniały. Jednak przeszkodą na jego drodze do szczęścia było uczucie jakim Laura darzyła jego brata. Bał się, że przez to szybko ją straci, a jego nowym postanowieniem było to, żeby jego starszy braciszek zainteresował się inną.
Piosenka szybko się skończyła i Adam niechętnie wypuścił dziewczynę ze swoich objęć. Uśmiechnął się do niej lekko i z zadowoleniem zauważył, że jej oczy radośnie błyszczą, a różowe usta są wygięte w szerokim uśmiechu. Nie mogąc się powstrzymać pochylił się i ją pocałował. Czuł, że dziewczyna jest zaskoczona jego gestem, ale po chwili ktoś go od niej odepchnął i popchnął na podłogę. Ze zdziwieniem popatrzył na dziewczynę, u której na twarzy malował się szok ze złością i irytacją. Następnie podniósł wzrok na osobę, która go odepchnęła. Nad nim stał Piotr z zaciśniętymi pięściami i furią w oczach. Jego brat wziął zamach i uderzył Adama w twarz. Z nosa chłopaka poleciała krew.
-Nie wystarczy ci, że twoja przyjaciółka mnie nienawidzi? Musiałeś mi jeszcze dowalić?- zapytał trzymając się za złamany nos.
-Trzeba było jej nie całować.
Piotr znów się zamachnął, ale w tym momencie ktoś chwycił jego dłoń. Spojrzał do tyłu. Za nim stała Laura z troską na twarzy. Spojrzała przepraszająco na Adama i znów zwróciła wzrok na Piotra. Jej wzrok stał się twardy.  
-Pozwoliłam mu na to. Nie powinien tego robić, bo podobno za krótko się znamy, ale to nieprawda.
Piotr spojrzał pytająco na Laurę.
-Jak to?
-Mieliśmy razem szkolenie dla rebeliantów, gdy zabrano waszych rodziców przestał na nie chodzić. A ciebie tam nigdy nie widziałam. Po drugie widywaliśmy się w szkole dopóki jej nie skończył. Jeszcze wtedy czułam na sobie jego wzrok i mi to nie przeszkadzało. Wiem co robię i ufam mu, a ty nie masz prawa się wtrącać.
Dziewczyna wyminęła oszołomionego chłopaka i uklęknęła przy Adamie. Pomogła mu wstać i zaprowadziła do wyjścia. Nie obejrzała się przez ramie, za to zrobił to szarooki. Rzucił bratu spojrzenie pełne pogardy i objął Laurę przyciągając ją do siebie, dziewczyna pozwoliła mu na to. Wiedział, że wygrał, ale domyślił się, że jego brat będzie próbował ja odzyskać. Jak na razie to on był zwycięzcą i chciał by było tak zawsze.
********
Mam wrażenie, że ta część wyszła mego naiwnie.

Karou

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 2118 słów i 11475 znaków.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik ;)

    Zarąbista część!

    23 kwi 2014

  • Użytkownik Gabi14

    OMG (nadużywam tego :P) Ko"h"am :D

    22 kwi 2014

  • Użytkownik omen

    Dobrze jest tak jak jest ;-)

    21 kwi 2014

  • Użytkownik Karou

    zmieni się w następnych częściach, zbyt sie skupiłam na tym wątku miłosnym ;p

    21 kwi 2014

  • Użytkownik LittleScarlet

    Nie jest źle! I moim zdaniem wcale nie naiwnie, tylko bardziej miłośnie niż przygodowo c;

    21 kwi 2014