Rebelia, cz.5

Siedziałam na czarnej narzucie na moim łóżku i przygotowywałam się psychicznie na dzisiejszy dzień. Dzień konfrontacji z dwoma czarnowłosymi chłopakami. Od tygodnia udawało mi się ich unikać, ale wiedziałam, że rozmowa z nimi jest nieunikniona. Byłam im winna wyjaśnienia.
Chciałam wstać, ale strach mnie paraliżował. Tak. Strach. Uczucie, które towarzyszy mi codziennie od siedmiu dni. Strach, który nie obezwładnia i nie pozwala logicznie myśleć. Strach, przed niewłaściwym wyborem.
Zamknęłam oczy i zaczęłam powoli oddychać. Wdech. Wydech. Wdech. Wydech. Serce się uspokaja, a puls zwalnia. Jestem gotowa. Gotowa by powiedzieć im prawdę i podjąć decyzję.
Wstałam. Moje nogi poniosły mnie do drzwi, a następnie przez hol na schody i w górę po nich. Drzwi do stołówki rozsunęły się, weszłam do środka. Zabrałam talerz z jedzeniem i kubek z herbatą. Usiadłam przy stoliku z którego widziałam kto wchodzi, ale wchodzący nie widział mnie. Czekałam. Czekałam na nich. Wiedziałam, że mnie znajdą i przysiądą się. Jak robili to przez ten tydzień. Tyle, że tym razem nie ucieknę. Zostanę. Zostanę i z nimi porozmawiam. Muszę.
Siedziałam i czekałam już kilka minut. Przez ten czas zjadłam tylko kawałek naleśnika i upiłam łyk herbaty, która zapewne była już zimna. Zaczęłam się niecierpliwić. Spojrzałam na zegar. Było pięć po siódmej, za dziesięć minut trening. Domyśliłam się, że nie przyjdą. Wstałam i odniosłam nieskończone śniadanie. Burczało mi w brzuchu, ale teraz nie mogłam niczego przełknąć.
Odwróciłam się i zamarłam. W drzwiach stali oni. Patrzyli na mnie. Moje nogi stały się miękkie jak wata, a w głowie panował chaos. Myśli i uczucia zlewały się w jedno. W strach. Spojrzałam w szybę. Moje odbicie było blade, a w oczach widniało przerażenie. To jest ta chwila. Chwila w której moje życie się zmieni.
wiedziałam kogo kocham, kogo darze tym szczególnym uczuciem. Wybrałam. Podjęłam decyzję. Teraz musiałam ją jedynie przekazać dwóm czarnowłosym chłopakom.
Bracia ruszyli w moją stronę. Nawet tu, na drugim końcu sali czułam ich wzajemną wrogość, która z nim emanowała.
Zaschło mi w gardle, a ręce zaczęły się trząść. Byli coraz bliżej. To co tak odwlekałam, teraz stało się nieuniknione. Rozejrzałam się. Byłam w potrzasku, nie miałam gdzie uciec. Pozostało jedno wyjście. Musiałam wyjść temu wyzwaniu naprzeciw.
Stanęli przede mną.
-Cześć.
-Cześć.- odpowiedziałam cicho.
Przez chwilę staliśmy, a ja patrzyłam to na jednego, to na drugiego. W ich oczach widziałam nadzieję i niepewność, ale u jednego z nich ujrzałam gniew. Podjęłam więc właściwą decyzję.  
-Chcesz nam coś powiedzieć?- z zadumy wyrwał mnie aksamitny głoś Adama. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się. Odwzajemnił się tym samym. Przeniosłam wzrok na Piotra.
-Podjęłam decyzję. Wybrałam…
Bracia spojrzeli na siebie. W ich wzroku widziałam nienawiść, lecz u jednego z nich ujrzałam smutek. Postanowiłam dokończyć.
-Wybrałam tego, który jest do mnie podobny. Tego, którego znam dość długo by wiedzieć, że dokonałam właściwego wyboru-powiodłam wzrokiem po ich twarz i zatrzymałam się na czekoladowych oczach Piotra. Widziałam w nich radość i nadzieję.- Wybrałam…
Nie dokończyłam. Przerwał mi trener, który właśnie wygłaszał komunikat o zapisach na rebelię.  
Gdy skończył wyminęłam czarnowłosych i szybkim krokiem podeszłam by zapisać się na listę adeptów, którzy chcą przyjść na testy. Nie zdziwiłam się gdy to samo zrobili Piotr i Adam. W czasie gdy się podpisywali skorzystałam z zamieszania i wymknęłam się z jadalni. Zbiegłam po schodach i wyszłam na zewnątrz. Mimo grubego dresu na mojej skórze poczułam zimny wiatr. Szybkim krokiem skierowałam się do małego oddalonego o kilkadziesiąt metrów od wejścia. Zanim otworzyłam drzwi rozejrzałam się po okolicy. Nikogo nie dostrzegłam, więc szybko wślizgnęłam się do środka.
Poszukałam włącznika na ścianie. Gdy na niego trafiłam nacisnęłam go, a nad moją głową zapaliła się lampa. Zaczęłam szukać latarki. Znalazłam ją pod szarym kocem. Zapaliłam ją i wyłączyłam zbędną żarówkę. Poświeciłam przed siebie. Kilka metrów dalej znajdowały się kręte schody prowadzące w dół. Zeszłam po nich i znalazłam się w ciemnym pomieszczeniu. Słabe światło latarki skierowałam na ściany pokryte białym, odpadającym tynkiem. Po chwili znalazłam włącznik. Zeszłam ze schodów i szybko podeszłam do ściany naprzeciw mnie. Nacisnęłam na szary przycisk. Za mną pojawiło się słabe światło, które zaczęło się rozjaśniać. Wyłączyłam latarkę i odłożyłam ja na stolik.  
Podeszłam do schowka z bronią. Chwilę pogrzebałam przy zamkniętym zamku, aż w końcu drzwi stanęły przede mną otworem. Obejrzałam wszystkie bronie po kolei i wybrałam moja ulubioną, a raczej ulubione. Z małego stolika wzięłam noże. Podeszłam do kabiny treningowej i wstukałam właściwy kod. Weszłam do środka.
Podczas treningów musiałam uważać na manekiny, ale teraz nikogo przy mnie nie było, więc mogłam ćwiczyć ile tylko miałam sił. Przyjęłam odpowiednią pozycję i przygotowałam się do ataku.  
Pierwszy manekin pojawił się za mną. Szybko się odwróciłam i cisnęłam w niego nożem. Trafiłam w głowę. Następny też był za mną, tyle że on biegł. Zrobiłam unik u wbiłam nóż, aż po rękojeść w twardy materiał. Po kilku minutach treningu na poziomie dziesiątym postanowiłam zrobić sobie przerwę. Wyszłam z kabiny i usiadłam tyłem do wyjścia, wciąż trzymając w ręce ostatni nóż.  
-Niezły trening.
Na dźwięk jego głosu podskoczyłam. Odwróciłam się i odruchowo cisnęłam nóż w jego stronę. Na szczęście się uchylił, ale ostrze lekko go drasnęło w ramię. Broń biała uderzyła w ścianę i spadła na zimny beton.
-Adam. wystraszyłeś mnie.
Chłopak podszedł i chciał mnie przytulić, ale odskoczyłam jak oparzona. Przez swoją nieuwagę potknęłam się o nierówność i poleciałam do tyłu. Adam jednak był szybszy i zdążył mnie chwycić zanim upadłam.  
-Uważaj.- mruknął.
-Dzięki.
Przez chwilę nic nie mówiliśmy i tylko staliśmy patrząc na siebie. W końcu tę niezręczną ciszę przerwał czarnowłosy.
-Odpowiesz mi?
-Na co?
Nie odezwał się. Kilka razy otwierał i zamykał usta, ale żaden dźwięk się spomiędzy nich nie wydobył. Zniecierpliwiona chciałam przerwać ciszę, ale Adam mnie uprzedził.
-Kogo wybrałaś?
Spojrzałam w jego oczy. Był tam smutek, żal i … miłość, a także strach. Bał się. Tak jak ja.
-Nie chce tego mówić tylko tobie, chciałabym, żeby Piotr tez usłyszał.
-Więc to on- szepnął.- To jego wybrałaś.
Ciężko usiadł na ziemi i zwiesił głowę. Czekał na potwierdzenie swoich słów.
-Adam ja… Adam zostańmy przyjaciółmi.
Spojrzał na mnie i ledwo zauważalnie skinął głową. Usiadłam naprzeciw niego. Patrzył w moje oczy. Wstałam i tym razem usiadłam na jego kolanach wtulając się jego tors. Przyciągnął mnie do siebie, a ja przylgnęłam do niego całym ciałem. Coś we mnie krzyczało, że nie tak to miało wyglądać, a ja temu głosikowi przyznawałam rację. Ten dzień, a także noc spędziliśmy razem.

Po tygodniu od minionych wydarzeń nadszedł dzień rebelii. Wstałam radośnie i ubrałam wojskowy uniform, a włosy zaplotłam w warkocz. Naciągnęłam jeszcze wojskowe buty i wyszłam z pokoju. Skierowałam się do stołówki, aby zjeść, być może ostatni posiłek w moim życiu. Usiadłam obok Adama. Pod stołem nasze ręce się zetknęły. Szarooki chwycił moją dłoń i lekko ścisnął, jakby chciał mi dodać otuchy przed dzisiejszymi wydarzeniami.  
Po śniadaniu, wcześniej adepci, a teraz żołnierze wsiedli do wojskowych aut i wyjechali na spotkanie upragnionej wolności. Miałam jednak nadzieje, że wiedzą jak to się może skończyć. Ze ściśniętym żołądkiem wsiadłam do ostatniego z aut. Gdy ruszył chciałam z niego wyskoczyć. Czułam jak narasta we mnie panika. Stłumiłam ją jednak i zamknęłam oczy, aby się uspokoić. Ktoś obok mnie chwycił moją dłoń i ścisnął ją. Podniosłam powieki i spojrzałam w bok. Napotkałam przestraszone, zielone oczy Klaudii. Patrzyła na mnie nie kryjąc strachu, jakby oczekiwała, że powiem, że wszystko będzie dobrze. Uśmiechnęłam się do niej pokrzepiająco. Nic nie mówiłam. Nie byłabym w stanie. Ze strachu słowa same uwięzły mi w gardle. Jedyne na co się zdobyłam to zamknięcie oczu i czekanie, aż dojedziemy na miejsce.  
Po kilku godzinach jazdy poczułam, że stajemy. Wyjrzałam z pojazdu i zobaczyłam, że jesteśmy przy samym zjeździe. Wyszłam z samochodu i poszłam szukać wujka. Znalazłam go przy jednym z wozów.
-Więc co teraz?
-Wchodzimy.
-Na pieszo?
-Nie.  
-To czym?- warknęłam zniecierpliwiona.
-Motorami i autami.  
Rozpromieniłam się. Dostane motor i będę mogła na nim jeździć. Z uśmiechem na twarzy podchodziłam do każdego z aut i otwierałam je co chwilę budząc śpiące osoby. Ludzie patrzyli na mnie jak na wariatkę. W końcu w takim dniu jak ten raczej nie powinnam mieć uśmiechu na twarzy, ale przecież to mógł być mój ostatni uśmiech.  
W kilka minut wszyscy stali w szeregach. Każdemu przydzielano pojazd i z kim jedzie, a także broń jaką dostanie. Ja miałam za zadanie dostać się do domu premiera, więc dostałam najszybszy motor i noże przypięte do dwóch pasów, które zawiesiłam na swoich biodrach.
-Wujku. Czy wszyscy cywile ewakuowani?  
-Tak.
-Czy jest ktoś kogo mamy uwolnić?  
-Nie.
Ponownie ustawiłam się w szeregu. Po kilku minutach mogłam już jechać. Z radością wsiadłam na czarny ścigacz i ruszyłam z piskiem opon na górę.  

Ulicę po których jechałam były puste. Wiedziałam, że jest tak dlatego, że wujek ich ewakuował, ale moja podświadomość podpowiadała coś innego. Coś było nie tak.  
Te dziwne odczucia towarzyszyły mi, aż do domu premiera. Tam jednak musiałam odsunąć je na bok i przygotować się do wypełnienia zadania.  
Zaraz za wysokim murem rezydencji natrafiłam na pierwsze przeszkody. Na mojej drodze stali ochroniarze, zmutowane psy obronne, a także kilka laserów.
-To będzie ciężkie zadanie.- mruknęłam i zeskoczyłam z wysokiego muru prosto w gęste krzaki.

Karou

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 1921 słów i 10503 znaków.

6 komentarzy

 
  • ;)

    Super część

    4 maj 2014

  • Karou

    akurat tu niektóre powtórzenia były specjalnie ;p

    3 maj 2014

  • Gabi14

    mi się rzuciły w oczy powtórzenia tak to świetne :D

    3 maj 2014

  • Cherry

    Super

    3 maj 2014

  • Karou

    oj tam oj tam ;p ja różnicy nie widzę, ale może dlatego że nie zwracam na to zbytniej uwagi

    3 maj 2014

  • Jabber

    No, no! Ciekawie, ciekawie. Jedyne co mi przeszkadza, i chyba tylko mi, to to, że w dialogu po myślniku brakuje spacji. Odrobinę psuje to wygląd, ale możliwe, że tylko mi to przeszkadza. Nie jest to poprawna forma zapisywania dialogu, ale co z tego :smile: Weny życzęm :jupi:

    3 maj 2014