Ścisnął pistolet i latarkę w dłoniach i wziął nogi za pas. Musiał jak najszybciej znaleźć się z dala od tego przeklętego miejsca. Przebiegł schodki jednym tchem i znalazł się z powrotem w tunelu którym tutaj przyszedł. Już miał zbliżyć ręce do siebie aby lepiej mu było przejść kiedy zorientował się że coś jest nie tak. Ściany tunelu bowiem jakby się rozszerzyły. Rozciągnął ręce tak aby sprawdzić szerokość tunelu. Tym razem mógł je rozprostować na tyle aby jego dłonie sięgnęły ścian. Co więcej o ile wcześniej tunel wyraźnie się zwężał do wewnątrz tym razem wydawał się być równomiernie szeroki na całej swojej długości. Czyżby wyszedł innym wyjściem? Ponowna obserwacja schodków udowodniła że było to niemożliwe. Wyszedł tą samą drogą jaką tutaj wszedł. Ale w całkiem inaczej wyglądające miejsce. Przeszył go dreszcz z tyłu głowy. Musiał się jednak jakoś wydostać z tych podziemi. Ruszył więc tunelem w stronę rozwidlenia. Nie napotkał jednak go. Ani żadnej innej drogi. Tunel się po prostu ciągnął, ciągnął i ciągnął w nieskończoność bez jakiejkolwiek zmiany jego cech. Powinien być zadowolony choćby z tego że mógł w końcu rozprostować ręce ale nawet to nie dawało mu ulgi. Poczucie niepokoju i zagrożenia było zbyt mocne aby uspokoić się choćby na chwilę.
- Nigdy nie próbuj pić tego gówna – przypomniały mu się słowa matki kiedy raz go przyłapała z butelką taniego wina.
I miała rację. To przez alkohol się tutaj znalazł.Nie chciał iść na tę imprezę, obawiał się kolejnego wyśmiania, kolejnej społecznej porażki. Wyciągnął to tam jak Piotrek dając mu obietnicę wsparcia i mówiąc że na pewno znajdzie tam kogoś fajnego do rozmowy. No i jeszcze Julka. Ona też go tam zabrała ale nie bezpośrednio. Usłyszał w szkole że ostatnio rozstała się ze swoim chłopakiem. Na pewno szukała teraz pocieszenia a jeśli dobrze by do tego podszedł znalazłaby je w jego ramionach. Przygotowywał się do tego starannie, oglądając filmiki o relacjach towarzyskich w internecie i opracowując tekst ich planowanej rozmowy. Niestety rzeczywistość jak zwykle się rozminęła z marzeniami. Kiedy tylko przyszedł na imprezę przeprosił Piotrka za to że musi iść do łazienki i spokojnie podszedł do dziewczyny swoich marzeń. Odwróciła się w jego kierunku i nie był to dla niego przyjemny widok. Na jej twarzy panował bowiem szeroki uśmiech. W tym momencie jego plan runął. Oczekiwanie bowiem było takie że spotka ją smutną i szukającą wsparcia. W tym był całkiem dobry, w tym miał doświadczenie. W smutku i użalaniu się nad sobą. Dziewczyna jednak była dzisiaj szczęśliwa i pełna energii i nie miał pojęcia jak ma do tego podejść. Znaczy miał, nawet przygotował plan awaryjny na taką ewentualność ale w tej chwili go nie pamiętał. Nic nie pamiętał i nie wiedział co ma zrobić.
Tym razem musiał na serio iść do łazienki by wyrzucić z siebie stres i wściekłość. Dosłownie i z przenośni. Kiedy wrócił do stołu zobaczył na nim flaszkę piwa. Uznał że poda mu ona pomocną dłoń w tej trudnej chwili. Rzadko pił ale kiedy to robił nigdy nie udało mu się stracić nad sobą kontroli. Teraz powinno być więc podobnie.
Miało to wpływ i na jego gniew który nie zanikał ale wzrastał i zdawał się wypełniać go całego tylko czekając na wyjście. Patrzył na parkiet i tańczących tam kolegów i koleżanki. Kolegów którzy zdawali się być coś za weseli i wylizani i koleżanki które wyraźnie przedawkowały makijaż. Raz po raz ich ręce lądowały na ciałach partnerów we wszelkich dostępnych do tego miejscach jakby chcieli zaznaczyć że osoba z którą tańczą należy do nich i tylko do nich. Normalnie jak małpy w dżungli. Przez chwilę mignęła mu Julka która tańczyła właśnie z … no kurwa nie! To był Wojtek, jego przekleństwo w ludzkiej formie. Już dość miał zabawy z niego kiedy go przedrzeźniał, popychał i czynił z niego pośmiewisko przed całą klasą. Teraz pewnie też miał z niego ubaw jak z nią tańczył. I obmacywał, i uśmiechał się. Dlaczego było tak że uśmiech na czyjejś twarzy zawsze łączył się z pogorszeniem sytuacji w jakiej się znajdował? Wkrótce Wojtek i Julka zeszli z parkietu i usiedli. Tuż koło niego. Czy to na pewno było przypadkowe? Siedzieli, pili i rozmawiali o głupotach nie zwracając na niego uwagi. On tylko wzmacniał się w przekonaniu że jest porażką, przegrywem i debilem który narodził się po to aby inni czuli się dzięki niemu lepiej. Wtedy Wojtek sięgnął po wypitą do połowy wódkę i ich oczy się spotkały.
Nie chciał pamiętać jak wyglądała ich rozmowa bo scenariusz był taki sam jak zawsze. Cięty sarkazm i cynizm Wojtka wbijał w ziemię jego wypowiadane bez polotu słowa. Julka wyraźnie próbowała sprawić aby żaden z chłopców nie czuł się niesprawiedliwie ale okazało się to niemożliwe. Z czasem przestała się interesować tym co mówił. Trudno aby się temu dziwił ponieważ cała rozmowa została opanowana przez Wojtka który podrzucał tematy, wdzięcznie je rozwijał i puentował dowcipem. Julkę te puenty niesamowicie rozśmieszały. Wstyd przyznać ale jego też choć on się śmiał tylko w duchu. Nie mógł pozwolić swojemu przeciwnikowi aby zwyciężył w tym pojedynku. Wkrótce skończyły się położone przed nimi na stole przysmaki i napoje. Przyczynili się do tego razem z Wojtkiem wypijając sześć piw i całą butelkę wódki .Julka oznajmiła że pójdzie wziąć ich kolejną porcję i odeszła w kierunku szwedzkiego stołu seksownie kręcąc swoimi długimi nogami. On i Wojtek zostali zatem sam na sam a jego prześladowca wkrótce wykonał pierwszy ruch.
- Nie udaje ci się dzisiaj Ligienza, prawda?
- Co masz na myśli? – dobrze wiedział o co chodzi chłopakowi ale uznał że tego rodzaju pytania będą najlepszym sposobem obrony
- Dobrze wiesz o co. Chciałbyś jej zaimponować ale ci nie wychodzi. Jak zresztą zawsze
Uśmiechnął się szeroko po wypowiedzeniu ostatniego słowa.
- Dziewczyny lubią jak jesteś zdecydowany, jak masz charyzmę. Jeśli dajesz się całkowicie zdominować komuś innego nie ma szansa byś mógł jakąś wyrwać – kontynuował swój monolog
- To fajnie. Ale po co mi to mówisz? Żeby jeszcze bardziej mnie wgnieść w ziemię?
Zbliżył swoją twarz i objął go ramieniem
- Słuchaj może ci się wydawać że jest inaczej ale ja chcę ci tylko pomóc. Naprawdę, żal mi się robi na sam twój widok. Musisz coś z tym końcu zrobić
Ta jasne pomóc. Może i rzeczywiście chciał to zrobić ale tylko po to żeby go dalej pogrążyć. Kilka lat dręczenia i teraz twierdzi że ma wobec niego dobre zamiary. Zobaczył jak chłopak się odwraca w kierunku Julki. Wciąż trzymał swój szeroki uśmiech ale teraz doszedł do tego wyraz podniecenia na twarzy połączony nawet ze śliną na ustach. Robił to na to widok jej tyłka. Śmieć. Inaczej się tego nie dało skomentować. To i jego fałszywe zapewnienia o pomocy rozsierdziły go do reszty. Najpierw dręczenie, później kłamstwa a teraz pokazywanie wprost jaką ma szansę w ich rywalizacji. Mógł w tej chwili wrócić po prostu domu ale alkohol w jego krwi dodał mu śmiałości. Pokaże mu że nie jest taki słaby jaki się wydaje. Wojtek po chwili odwrócił twarz i jakby chciał zacząć mówić ale mu na to nie pozwolił.
Zacisnął dłoń i uderzył nią mocno w jego lewy policzek. Chłopak zatoczył się do tyłu w stanie wskazującym na wyraźny szok. Mógł teraz wykorzystać sytuację i go znokautować ale tego nie zrobił. Z perspektywy czasu mógł ocenić że to był duży błąd. Cofnął się patrząc się w oczy obserwatorów. Część wyrażała oburzenie, większość jednak miała twarze pełne podniecenia zupełnie jakby byli widzami walki gladiatorów. Piotrek stał na parkiecie obok koleżanki z którą właśnie tańczył a na jego twarzy wybrzmiewało przerażenie z domieszką troski. Na salę weszła właśnie Julka trzymając w dłoniach tackę z ciastkami i piciem. Zszokowana wypuściła ją z dłoni i skierowała na niego nieme oskarżenie. Kiedy tak stał nie wiedząc co ma zrobić Wojtek doszedł do siebie. Wstał i otarł swój policzek z którego leciały strużki krwi. Nie wiedział do tej pory że ma takie silne uderzenie. Powinien je jednak wykorzystać wcześniej. Twarz Wojtka była czerwona ze wściekłości i wskazywała że chłopak nie zatrzyma się póki nie wyśle go na dłuższy pobyt w szpitalu
- Więc tak Ligienza? Jak się cię odpowiednio podburzy to jednak potrafisz pokazać charakter. – powiedział chłopak z zaciśniętymi zębami
- Chodź. Pokażesz teraz przed wszystkimi jaki jesteś mocny – rozpiął sobie rękawy u koszuli i skierował się w jego kierunku z zaciśniętymi pięśniami
Głos z tyłu głowy mówił mu że powinien uciekać ale nie mógł tego zrobić. Nie teraz kiedy choć raz w życiu się mu postawił. Schylił głowę, zacisnął pięśni i podszedł naprzeciwko swojego prześladowcy a teraz przeciwnika. Chłopcy wysunęli ręce już mając zacząć walkę kiedy nagle przerwał im głos z tyłu
-Stać! Co wy cholera robicie!
To była Julka. Podbiegła do Wojtka i odciągnęła go na bok. To samo zrobił z nim Piotrek, tak mocno że omal nie połamał mu ręki.
- Puść mnie! Chcę mu spuścić łopot! – krzyczał
Nie było co udawać że jest inaczej. Pragnął w tej chwili tylko walki z tym śmieciem który zatruwał mu życie przez ostatnie kilka lat. Wiedział że ma niewielkie szanse na zwycięstwo ale nawet w takim wypadku coś by przynajmniej udowodnił sobie i innym. Że nie jest jednak taką porażką, że potrafi walczyć o siebie i nie da sobą pomiatać. Nawet jeśli nikogo to za bardzo nie obchodziło od tej bójki powinno ich to zacząć obchodzić. Powinno ich to zacząć interesować i sprawić żeby już tak łatwo nie akceptowali tego stanu rzeczy. Poczuł uderzenie otwartą ręką w policzek
- Kurwa, uspokój się – krzyknął mu Piotrek
Choć tego nie chciał posłuchał go. Uspokoił się ,stanął grzecznie na nogach i spojrzał w kierunku swojego prześladowcy. Ten też był cały czerwony na twarzy ale wydawał się nieco bardziej opanowany. Być może to wpływ Julki, być może ze względu na swoją siłą i pozycję społeczną czuł się nieco pewniej. To właśnie Julka jako pierwsza otworzyła usta
- Widzę że nieźle skoczył wam alkohol do głów. Mam dla was obu propozycję. Uściśnijcie sobie ręce, powiedzcie przepraszam i wróćmy z powrotem do zabawy
Reakcja chłopców na tę propozycję była jednoznaczna. W tym samym momencie zaczęli się śmiać na cały głos. Do konkursu czerwieni na twarzy dołączyła teraz Julka której się to wyraźnie nie podobało
- O co wam kurwa chodzi? – zapytała się tonem z którego biła agresja i który słyszał z jej ust chyba pierwszy raz
- Skarbie to po prostu nie wyjdzie – odpowiedział jej Wojtek
- Przegryw za bardzo mi dzisiaj podskoczył. Tak łatwo mu tego nie wybaczę
- A ty po raz pierwszy dostałeś dzisiaj nauczkę. I coś ci się to za bardzo nie podoba – odpowiedział mu z kamienną twarzą
- Chciałeś pokazać że jesteś mężczyzna, co nie Ligienza? Że ty też masz trochę siły w tych swoich wątłych mięśniach? Cóż skoro tak proponuję ci zakład
- Jaki?
- Pod miastem są podziemia z których podobno mało kto wraca. Pójdziesz tam i przyniesiesz … pistolet albo jakąś inną broń którą tam znajdziesz. Zrobisz to a ja zrobię tak jak powiedziała Julka.
Do gniewu na twarzy Julki dołączyło teraz przerażenie. To co zaproponował Wojtek wyraźnie się jej nie spodobało.
- Oszalałeś? Przecież on tam może umrzeć! Piotrek błagam nie zgadzaj się …
- Ok, zgoda – powiedział.
Poczuł jak jego przyjaciel puszcza go i dołączył do Julki w swoim zniesmaczeniu
I co tutaj dalej mówić. Po chwili na stół poszła mapa podziemi a on został odprowadzony przez Julkę, Wojtka, Piotrka i ciekawskich z imprezy do włazu prowadzącego do podziemi. Podziemi w których się właśnie znajdował i z których nie zapowiadało się aby wyszedł.
Dodaj komentarz