Zmiany. część 8

Zmiany. część 8OCZAMI ARTURA

***************

   Krzywdziłem ją, wiele razy. Tyle chciałem z tego mieć. Pieniądze, szacunek. Nie liczyłem się z jej zdaniem. Byłem głupi. Zbyt późno o tym się dowiedziałem.
   Zaczęło się od kumpli, to oni podpowiedzieli mi ten pomysł. Wtedy wydawał się super. Ale teraz, teraz wiem, że to największy błąd w moim życiu.
Po wypadku rodziców cierpiałem, zagubiłem się. Traktowałem Wiktorię jak wroga, jak popychadło i przeszkodę w moim życiu.
   Zacząłem sprowadzać do niej coraz więcej facetów, im było ich więcej tym miałem więcej pieniędzy. Słyszałem jak płakała, jak błagała. A ja byłem nie ugięty. Jednak ostatnio coś we mnie pękło. Gdy była zmęczona i oznajmiła mi, że idzie spać, ja po chwili zająłem się sypialnią rodziców. Było tam mnóstwo pamiątek, a na dodatek kurzu. Usiadłem na krańcu łóżka i się zamyśliłem.  
-Co ja do cholery robię?!- skarciłem się w myślach.
Otworzyłem szafę. Zapach perfum mamy był tak intensywny, jakby nie dawno tu była. Łza spłynęła mi po policzku. Już miałem ją zamykać, gdy ujrzałem pudełko. Zwykłe szare, chyba po butach. Nie za bardzo się tym przejąłem, ale coś podkusiło mnie aby tam zajrzeć. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Mój wzrok sięgał coraz głębiej pudełka. Kilka starych zdjęć rodziców z młodości, aż w końcu natknąłem się na zdjęcie moje i Wiki. Byliśmy mali. Uśmiechnąłem się na sam widok naszych zadowolonych twarzyczek. Byliśmy tak mali, że nawet nie pamiętam, że to zdjęcie było robione. Fotografia przedstawiała dziewczynkę w kucykach bawiącą się w piasku. Trzymała wiaderko w prawej rączce. Obok siedział chłopiec, czyli ja, bawiłem się małą łopatką. Drugiej ręce trzymałem jej rękę.  
Odłożyłem fotografię. Było tam też kilka muszelek, jakieś laurki od nas na dzień mamy i taty.
Wzrok mój przykuła kartka, taka zwyczajna, biała, obwinięta piękną, satynową wstążką.
Ciekawość wzięła nade mną górę i delikatnie rozplotłem kosmyki wstążeczki. To co tam zobaczyłem utkwiło i zostanie mi w pamięci na zawsze.


                                                     Drogie Dzieci!
„Jeśli to czytacie, znaczy że nas, Waszych rodziców, już nie ma. Nie wiem co nam mogło się stać, czy odeszliśmy naturalnie, ale wiem że bardzo cierpicie. Ale nie bójcie się, wszystko będzie dobrze.
Arturku, jesteś już dorosłym mężczyzną, ale dla nas będziesz zawsze kochanym synem.  
Chcielibyśmy abyś zaopiekował się Wiktorią. Traktuj ją dobrze. Ona Cię kocha tak mocno jak my. Pomóż jej przetrwać w ciężkich chwilach i nie rań jej. Jesteście przecież rodzeństwem. Każdy ma chwile słabości, ale rodzina zawsze trzyma się razem. Jestem pewna, ze dacie sobie radę bez nas i poradzicie z trudnościami losu.
Kochana Wiktorio [...]”



To mnie załamało. Zawiodłem ich. Zawiodłem na całej linii. Było coś jeszcze dla Wiki, ale nie śmiałem tego czytać, to nie do mnie.  
Schowałem wszystko z powrotem na miejsce. Nie mogłem otrząsnąć się po tym co właśnie się wydarzyło. Oni na mnie liczyli a ja wszystko spierdoliłem. Jestem pojebanym chujem nie mających uczuć. Już dawno powinienem zdychać w piekle.  
Właśnie wtedy postanowiłem, że sprawię przyjemność mojej Wiki, muszę ją przeprosić. Nie liczę na wybaczenie, bo takiemu skurwielowi jakim jestem ja powinno się opierdolić szyję przy samej dupie.  
Rankiem przyszykowałem wszystko, co było potrzebne, aby mała poczuła się jak kiedyś. Nagle zadzwonił telefon. Odebrałem. Chwila rozmowy i wiedziałem o co chodzi. Odpowiedziałem tylko szybkie „nie ma mowy” i odłożyłem słuchawkę.  
Widziałem jak weszła. Zaskoczona spoglądała na to całe przedstawienie. Co mnie podkusiło, aby wyjąć zastawę mamy? Nie wiem. Nie żałuję.  
Albo mi się wydawało albo łzy szczęścia uciekały z jej oka tak szybko, że ledwo można było je powstrzymać. Zachęciłem ją do konsumpcji i obdarowywałem uśmiechami. Biedna mała. Nie dość, że ją krzywdziłem to jeszcze ta noga. Gdzie ja do cholery miałem oczy i mózg, żeby tak ranić moją jedyną siostrzyczkę?  
Powiadomiłem ją również o tym, że wieczorem poprowadzę z nią rozmowę. To co wtedy czułem jest nie do opisania. Musiałem się bardzo postarać, aby uczucie między nią a mną wróciło do czasów dzieciństwa.  
Zachowałem się jak palant i myślałem tylko o sobie.
Ten list zmienił tak wiele. Musiałem go pokazać jej. Choć to będzie bolesne, będę przy niej. Udowodnię, że mimo iż jestem najgorsza świnia, kocham ją i już nigdy więcej nie postąpię w sposób który ją do mnie zniechęci lub nie będzie czegoś chciała. Z resztą w żaden sposób już nie postąpię. Tak będzie dla niej, dla mnie, dla nas najlepiej.

MadzikLove

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 896 słów i 4805 znaków.

3 komentarze

 
  • Lovcia

    Świetne. Kiedy kolejna? <3

    29 cze 2016

  • MadzikLove

    @Lovcia niebawem się pojawi  ;)

    30 cze 2016

  • Lovcia

    @MadzikLove Dzisiaj?  :rotfl:

    30 cze 2016

  • MadzikLove

    @Lovcia jak się uda to tak  ;)

    30 cze 2016

  • Lovcia

    @MadzikLove  :kiss:

    30 cze 2016

  • MadzikLove

    @Lovcia :* tylko wcześniej niż 23-24 się nie spodziewaj  :p jak już dzisiaj będzie to jakoś tak po 24  ^^

    30 cze 2016

  • Lovcia

    @MadzikLove Oki

    30 cze 2016

  • pola25

    całe opowiadanie jest świetne łzy same napływają do oczu ;) <3

    28 cze 2016

  • MadzikLove

    @pola25 cieszę się, że się podoba :*

    28 cze 2016

  • :):)

    No tego się nie spodziewałam ;) Świetny rozdział, kiedy dodasz kolejną część? :)

    26 cze 2016

  • MadzikLove

    @:):) dziękuję  :) w najbliższym czasie się pojawi  :)

    26 cze 2016