Zmiany. część 7

Widząc tego tępaka zachciało mi się rzygać jeszcze bardziej. Wzięłam głęboki wdech a potem wydech. Ruszyłam dalej. Strach ogarną mnie tak mocno, że dostałam gęsiej skórki.
- Chodź, chodź – powiedział śmielej Artur. - nie zjem cię, od tego mam kolacje. - obdarzył mnie uśmiechem, tak promiennym, że aż prawie mu zęby nie wyleciały.
- Idę, przecież szybciej nie mogę. - podkreśliłam każde słowo, wskazując na moją przeklętą nogę.
- Szkoda mi cię trochę – odparł bezdźwięcznie- łazić z tą nogą i się obijać.
A ten znowu gada swoje, jak ja go nie cierpię. Powoli usiadłam przy stole pełnym pyszności.
Patrzyłam na brata z zaciekawieniem i podejrzliwością. Zaczynałam zbierać się już na odwagę, aby zapytać co miał mi do powiedzenia. O dziwo odezwał się pierwszy.
- A więc, chciałem Cię przeprosić. - wydukał zakłopotany, a ja z niedowierzaniem słuchałam i patrzyłam na niego jak na idiotę.
- Przeprosić?! Ty mnie?! Od kiedy jesteś taki milusi?! - wypaliłam z krzykiem, poniosły mnie nerwy. - Tyle czasu błagałam, abyś mnie tak nie krzywdził, tak wiele razy płakałam, traktowałeś mnie jak jakąś dziwkę!!! - krzyczałam ciągle, nie patrząc na jego reakcje.
- Ale daj mi wytłu.. - zaczął się powoli tłumaczyć.
- Dać ci co?! Wytłumaczyć?! Ha ha ha !!! Rozśmieszasz mnie! Jesteś podłym chamem, bez żadnych uczuć. Widzisz tylko czubek własnego nosa i te panienki co lecą do ciebie jak muchy do gówna. - wyraziłam w końcu swoje zdanie na ten temat. Nie żałowałam ani słowa wypowiedzianego w jego stronę, należy mu się. Z resztą powinnam nasłać chyba na niego jakąś mafie, ale nie będę się zniżać do jego poziomu.
- Wybacz, nie przerywaj mi. Chciałem cię przeprosić za tą każdą noc, którą spędzałaś z frajerami. To moja wina, to ja przecież ich ściągałem, chciałem tak zarobić nie patrząc na to co czujesz ty.
- Nagle ci się na czułości wzięło? Każdej nocy cierpiałam, każdej nocy marzyłam aby umrzeć. Gdyby byli tu rodzice, nigdy byś mnie tak nie potraktował. - żaliłam się, aż łzy zaczęły mi spływać po policzku. Jedna po drugiej.
- Nie dopuszczę już do twojej krzywdy... Przepraszam, przykro mi, że byłem taki głupi.
- Odkąd pamiętam to właśnie ty sprawiałeś mi krzywdę. - ostatkami sił wypowiedziałam te słowa.
Wysunęłam krzesło i wstałam, nie próbując żadnej potrawy. Mimo, że zapach był cudowny i kusił, jednak zrezygnowana i bez apetytu wróciłam powoli do pokoju. W myślach miałam jego tłumaczenia, nie mieściło mi się to w głowie. Wchodząc na prawie ostatni schodek usłyszałam cichutkie „przepraszam” kierowane w moją stronę. Nie wiem czemu, ale odwróciłam się na chwilę, spoglądając smutnym wzrokiem na sam dół schodów. Ujrzałam brata. Patrzył na mnie błagalnym wzrokiem. Stałam tak chwilę, aż w końcu coś mi kazało ruszyć już do przodu. Postawiłam krok na ostatnim stopniu, słysząc jego głos.
- Przepraszam, proszę, porozmawiaj ze mną. Nawet nic nie zjadłaś.
- Nie mam ochoty na jedzenie, a tym bardziej na rozmowę z tobą. - powiedziałam władczo i pokonałam ostatni schodek. Weszłam do pokoju, błądząc wzrokiem gdzie popadnie. Usiadłam na łóżku i już chciałam zapłakać, gdy uświadomiłam sobie, że jestem zbyt twarda aby znów płakać. Przytuliłam się do poduszki i usnęłam w błogim, niekończącym się śnie.  


************************


Krótka ale jest!!! :) wena co do tego opowiadania mniej więcej wróciła ;)  
Jak myślicie? Co zrobi jej brat? Co ona zrobi? :D Co będzie z Maćkiem?  
8 część pojawi się w ciągu tygodnia :D pozdrawiam i buziaki :*

MadzikLove

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 700 słów i 3720 znaków.

1 komentarz

 
  • :):)

    Ale się zdziwiłam, że już jest kolejna część ;) No powiem, że bardzo mnie zaciekawiła i jestem bardzo ciekawa co będzie dalej ;)

    23 cze 2016