Wybór cz. I

Wybór cz. IPaweł

     W życiu dokonujemy wielu wyborów. Na pewno nie wszystkie są dobre, ale na tym właśnie polega życie, na dokonywaniu wyborów. Szczęście ma ten, któremu udaje się podejmować właściwe decyzje, w odpowiednim miejscu i czasie. Nasze wybory pokazują, kim naprawdę jesteśmy.

     - Kurwa, znowu to samo - pomyślałem wchodząc przez automatyczne drzwi kilkupiętrowego biurowca. - Tak dobrze było na urlopie, mogłem wziąć miesiąc wolnego, a nie tylko trzy tygodnie.
     Był już początek września, ale lato nie miało zamiaru odpuszczać. Na zewnątrz temperatura nadal utrzymywała się w granicach trzydziestu stopni. Z ulgą wszedłem do klimatyzowanego pomieszczenia, przywitałem się z recepcjonistką i pomijając windę ruszyłem w stronę schodów.
     Dbanie o formę to moje hobby i sposób na spędzanie wolnego czasu. Lubię fizyczny wysiłek i zmęczenie po dobrym treningu. Nie jestem napakowany, nie wyciskam stu kilo na klatę. Nie biję rekordów w jeździe na rowerze ani w długodystansowych biegach. Wizyty na siłowni po prostu pozwalają utrzymać mi szczupłą sylwetkę i lekkie umięśnienie ciała.
     Mam trzydzieści lat, nie jestem ani wysoki, ani niski. Określiłbym siebie jako wyższego spośród osób średniego wzrostu. Mam ciemne włosy ale nie czarne, takie - jak sam to określam. - nijakie. W moim wyglądzie pociągające mogą być błękitne oczy, z których jestem dumny.
     - Paweł! - usłyszałem wołanie wchodząc na pierwszy stopień schodów.
     To był Igor, mój najbliższy współpracownik, a prywatnie najlepszy przyjaciel.
     Igor podbiegł do mnie lekko zdyszany z laptopem w ręce.
     - Siemasz - powiedziałem radośnie, zauważyłem, że jest zasapany i kontynuowałem. -Oj stary, brakuje ci formy. Może szybkie cardio dzisiaj po pracy?
     Zachichotałem, klepnąłem go w lekko odstający brzuch i zacząłem wbiegać po schodach.
     - Poczekaj! - znowu zawołał.
     Wbiegłem na półpiętro, zatrzymałem się i poczekałem na niego. Dogonił mnie i powiedział:
     - Jasne, możemy iść na siłkę jeśli po treningu pójdziemy na piwo.
     Roześmialiśmy się obydwoje i ruszyliśmy dalej schodami na górę.
     - Jak ci minął urlop? - zapytał Igor. - Nie rozumiem jak mogłeś polecieć na tydzień sam za granicę. Pewnie z nudów wychlałeś wszystkie drinki w barze.
     - A kto powiedział, że się nudziłem? - powiedziałem poważnie. - Co wieczór byłem w innym barze i zawsze z nową dupeczką.
     Igor otworzył szeroko oczy ze zdumienia.
     - Ty!?
     Nie należałem do facetów, którzy co weekend poznają nową dziewczynę i lądują w jej łóżku. Igor doskonale to wiedział, ale widziałem, że tym razem udało mi się go nabrać. Nie wytrzymałem i w końcu parsknąłem śmiechem.
     - Ty łajzo! - powiedział i szturchnął mnie łokciem w ramię.
     - Wkręciłem cię - powiedziałem z dumą, ponieważ to Igor zawsze był duszą towarzystwa. Potrafił zbajerować każdą kobietę i zawsze miał w zanadrzu jakiś żart.
     - Co więc robiłeś przez cały ten tydzień?
     - Nadrobiłem zaległości w nieprzeczytanych książkach i spróbowałem wszystkich lokalnych drinków - odpowiedziałem z głupim uśmiechem.
     - Nie rozumiem - powiedział. - Jak można lecieć na Ibizę, po to żeby czytać książki i nie przelecieć nawet jednej panienki.
     - Jesteś chory, mówił ci to już ktoś?
     - Pewnie, że tak - Ty, i to wiele razy.
     Znowu się roześmialiśmy.
     Dotarliśmy na nasze piętro i weszliśmy do pokoju który zajmowaliśmy we dwójkę.      Położyłem swój laptop na biurku i opadłem na biurowy fotel.
     - Eh, znowu to samo - westchnąłem.
     - Nie wiem kto ma gorzej, bo ja już zapomniałem o swoim urlopie - powiedział Igor.
     - Mogłem wziąć jeszcze tydzień wolnego.
     - To samo ci mówiłem, pamiętasz?
     - Pamiętam - znowu westchnąłem. - A co się działo tutaj przez ten czas?
     - Stary trochę marudził ale wygląda na to, że już mu przeszło. A poza tym, to przyjęli kilka fajnych dupeczek na staż.
     Przewróciłem oczami do góry. On jak zawsze mówił tylko o jednym.
     - No co - oburzył się Igor. - Czy ja kiedykolwiek w życiu ci źle doradziłem?
     - Nie no jasne, zawsze mi dobrze doradzasz, jeśli chodzi o kobiety.
     - No właśnie, więc nie wiem o czym mowa.
     Spojrzałem na niego. Przymknąłem jedno oko i zapytałem:
     - A pamiętasz tę Olę, z którą mnie umówiłeś?
     - Małą, słodką Olę? Pewnie, że pamiętam - odpowiedział próbując opanować śmiech.
     - A pamiętasz, że „mała, słodka Ola” miała prawie metr dziewięćdziesiąt, biceps większy ode mnie, i to, że w barze prawie chciała mnie zgwałcić?
     - No wiesz, dla mnie wydawała się być naprawdę bardzo miła - Igor udawał, że się obraził - I wcale nie kojarzę, żeby była aż tak wysoka.
     - Bo masz dwa metry wzrostu - prawie wykrzyknąłem. - Dryblasie.
     - Chciałem dobrze - teraz udawał urażonego.
     - Sportsmenki zostaw dla siebie - powiedziałem uśmiechając się na wspomnienie przygody z Olą. Igor zauważył to i rozbawiony zabrał się do swojej pracy.
     Zalogowałem się do systemu i zapytałem wstając:
     - Idę po kawę, chcesz też?
     - Nie, dzięki, zdążyłem wypić w domu - odpowiedział szybko, pochłonięty już swoimi obowiązkami.

     Firmowa kuchnia była niewielka ale przestronna i bogato wyposażona. Wziąłem czysty kubek i podstawiłem pod ekspres. Kliknąłem jeden przycisk i po chwili kubek zaczął napełniać się mocną, czarną kawą. Oparłem się o blat i zamyśliłem.
     Był poniedziałek. Przez całe trzy tygodnie nie byłem ani razu na siłowni, więc postanowiłem, że do piątku, codziennie po pracy zafunduję sobie szybki, godzinny trening. Doszedłem do wniosku, że przez to szybciej wrócę do rutyny codziennego dnia.
     Z myśli wyrwał mnie odgłos zbliżających się kroków. Po chwili do kuchni weszła kobieta. Nawet na mnie nie spojrzała, tylko patrząc w telefon rzuciła szybkie „cześć”.      Odpowiedziałem tym samym, zastanawiając się kim jest. Wydawało mi się, że jej nie znam i widzę ją pierwszy raz. Po chwili namysłu doszedłem do wniosku, że musi to być jedna ze stażystek o których mówił Igor. Próbowałem przyjrzeć się jej twarzy, ale nic nie mogłem dostrzec, ponieważ cały czas była wpatrzona w ekran smartfona. Nagle podeszła bliżej i wolno podnosząc głowę zapytała:
     - Mogę skorzystać z ekspresu? - miała słodki, przyjemny głos.
     Była ładna, miała ledwo sięgające do ramion blond włosy. Niebieskie oczy przyciągały spojrzenie, a ciemna karnacja skóry nadawała jej ciekawy wygląd.
     - Tak, jasne - odpowiedziałem dopiero po kilku sekundach i szybko zabrałem kubek z gorącą kawą.
     Dziewczyna nic więcej nie powiedziała. Kliknęła coś na urządzeniu i odwróciła głowę w drugą stronę.
     Odszedłem na bok również nic nie mówiąc. Nie wróciłem do pokoju, postanowiłem zostać i ukradkiem dokładniej przyjrzeć się dziewczynie .
     Była ubrana w czarne, szerokie spodnie i luźną bluzkę bez rękawów. Bluzkę miała praktycznie bez dekoltu, ale wprawnym okiem zauważyłem, że musi ukrywać pod nią sporego rozmiaru biust. Nie była chuda, ani wysportowana, można było ją określić jako „szczupłą”. Gdyby dodała sobie kilka centymetrów wzrostu zakładając buty na obcasie i odsłoniła nieco to, co ukrywała pod bluzką, to można by ją uznać za seksowną.
     Nie wiedziałem czy do niej zagadać. Nie chciałem jej spłoszyć, bo przyjemnie się na nią patrzyło. Coś naprawdę w niej było, coś co mnie przyciągało. Nie wytrzymałem i zapytałem:
     - Jak ci mija dzień?
     Dziewczyna nic nie odpowiedziała. W kuchni zapadła cisza. Dopiero po kilku sekundach zorientowała się, że mówiłem do niej. Rozejrzała się nerwowo i w końcu na mnie spojrzała.
     Spojrzałem jej prosto w oczy. Miała bardzo dziwne spojrzenie, nienaturalnie rozszerzone źrenice. Patrzyła na mnie tak jakby bała się mnie i wszystkich dookoła.
     Byłem w nią tak zapatrzony, że nie zauważyłem, jak przechylam kubek z kawą, wylewając ją na podłogę. W końcu to spostrzegłem i cicho zakląłem.
     - Przepraszam - powiedziała cicho, spuściła głowę w dół, wzięła kawę i szybko wyszła z kuchni.
     Co jest? - pomyślałem. - Kim ona jest?
     Zupełnie inna niż wszystkie. Każdy jej gest miał w sobie coś nieuchwytnego, coś magnetycznego. Jakby rzeczywistość wokół niej lekko się odkształcała. Nie wiem, czy to fascynacja, czy może przeczucie, że za jej dziwnością kryje się coś więcej - coś, co chciałbym odkryć. Ale jedno wiedziałem na pewno: niełatwo będzie dzisiaj usunąć ją z pamięci.

     Wróciłem do pokoju i bez słowa usiadłem za biurkiem. Patrzyłem w pulpit komputera, nie mogłem się skupić na niczym innym. Cały czas miałem w myśli scenę w kuchni.
Nie wiem ile tak siedziałem. Ocknąłem się dopiero gdy Igor zapytał:
     - Ej, co jest?
     Szybko odwróciłem się w jego stronę i odparłem:
     - Nic, a co?
     - No jak to co? Od piętnastu minut siedzisz nieruchomo i gapisz się w ekran.
     - Zaczytałem się w czymś.
     - No już to widzę. Naczytałeś się już na urlopie.
     Dobra, nie będę ściemniał.
     - Mówiłeś, że ostatnio przyjęli jakieś nowe stażystki?
     - A więc jednak! - ryknął Igor i klasnął dłońmi.
     - Cicho debilu - rozejrzałem się dookoła i potem spojrzałem na niego. - Przed chwilą w kuchni spotkałem dziewczynę, robiła kawę i nawet nie pogadaliśmy, ale było w niej coś dziwnego.
     - Co takiego?
     - Gdy zapytałem jak jej mija dzień, to zabrała kawę, przeprosiła i szybko uciekła.
     - Miała długie czarne włosy, wysokie buty, zajebisty tyłek i połowę cycków na widoku?
     - Nie - przewróciłem oczami. - Była skromnie ubrana, miała niedługie blond włosy i nie pokazywała tak wiele.
     - A więc to nie Patrycja. Masz szczęście, bo jestem z nią umówiony na weekend.
     Igor wyszczerzył zęby w uśmiechu.
     - Widzę, że nie marnujesz czasu.
     - No raczej, trzeba od razu uderzać, bo taką laskę zaraz ktoś mi sprzątnie sprzed nosa.
     - Jesteś niemożliwy - pokręciłem głową. - Kogo więc widziałem?
     - Wydaje mi się, że to Justyna.
     Ładne imię - pomyślałem.
     - Masz rację - kontynuował Igor. - Jest trochę dziwna. Praktycznie z nikim nie rozmawia, unika ludzi. Ktoś próbował ją poderwać, ale skończyło się na wymianie tylko kilku zdań. Przyjęli ją, bo podobno miała świetne wyniki na studiach.
     - Ciekawa dziewczyna - stwierdziłem.
     - Ee tam, znam ładniejsze.
     Znowu przewróciłem oczami.
     - To co, w piątek piwko po pracy? - zapytał.
     - Tak, pewnie - szybko odpowiedziałem.
     - No i zajebiście - odpowiedział Igor i wrócił do pracy.
     Do końca dnia nie mogłem się skupić na dłużej niż kilka minut. A przez parę kolejnych dni Justyna powracała w moje myśli, jak bumerang.

     Mimo wszystko, szybko udało mi się powrócić do codziennych obowiązków. Przez cały roboczy tydzień moje palce automatycznie wędrowały po klawiaturze, wpisując znajome hasła, uruchamiając te same programy, ale w głowie wciąż dudniło echo szumu morza, co jakiś czas było przerywane nieznajomym głosem.
     Wspomnienia z urlopu działają jak amortyzator, chwilowo łagodzą powrót do rzeczywistości, przypominają, że świat poza pracą nadal istnieje i że czasem warto na niego spojrzeć.

     Zgodnie z planami, w piątek po pracy wyszliśmy z Igorem na piwo. Oczywiście po dwóch wypitych piwach przerzuciliśmy się na coś mocniejszego.
     Siedzieliśmy przy barze, ponieważ wszystkie stoliki były zajęte. Mogliśmy poszukać innego lokalu, ale ten był naszym ulubionym.
     Właśnie gdy kończyliśmy drugiego drinka, do baru podeszła kobieta. Od razu przyciągnęła nasze spojrzenia. Była dosyć wysoka - jak na kobietę. - Niewiele niższa ode mnie. Długie rude włosy sięgały jej prawie do połowy pleców. Była wyzywająco ubrana, w czarne skórzane spodnie i bluzkę z bardzo głębokim dekoltem. Miała niewielkie piersi, jednak i tak bardzo przykuwały uwagę. Mocny makijaż dodawał jej seksapilu, a perfumy było czuć z daleka. Igor w myślach na pewno nazwał ją „zajebistą laską”.
     Barmana chwilowo nie było na swoim miejscu, więc kobieta rozejrzała się szukając go wzrokiem. Gdy spojrzała w naszą stronę, to ujrzałem jej piękne, zielone oczy. Uśmiechnęła się odruchowo, a ja zdałem sobie sprawę, że jej oczy nie pasują do całej reszty. Ciężko było mi to wyjaśnić, ale jej ubiór i makijaż zupełnie nie pasowały do jej oczu i spojrzenia.
     Dopiero po chwili jej uśmiech zmienił się na uśmieszek w stylu: „widzę, że zwróciłeś na mnie uwagę, mogę dać Ci się poderwać”
     - Cześć przystojniaczki - powiedziała i po chwili dodała. - Może chcecie postawić mi drinka?
     Spojrzeliśmy z Igorem na siebie mocno zdumieni i po chwili wybuchliśmy śmiechem.
     Zawadiacki uśmiech nie schodził z twarzy dziewczyny.
     - Dziewczyno, widzę, że nie tracisz czasu - powiedział Igor.
     - Życie jest za krótkie na zbędne pogaduszki - odpowiedziała i podeszła bliżej.
     Stanęła blisko mnie, przeczesała dłonią włosy i oparła się łokciem o bar.
     Zmierzyłem ją wzrokiem z dołu do góry. Doskonale wiedziałem, że to widziała, ale chyba jej to nie przeszkadzało. Znowu spojrzałem jej prosto w oczy, ona wytrzymała moje spojrzenie i delikatnie przygryzła dolną wargę swoich ust. Zdawała sobie sprawę z tego, że rozbieram ją wzrokiem, a mnie zdumiało moje własne zachowanie, bo rzadko kiedy zachowywałem się w ten sposób. To zawsze Igor był tym, który potrafił poderwać każdą dziewczynę. Ja przeważnie przyglądałem się z boku, albo rozmawiałem dziewczynami na neutralne tematy.
     - Karolina - przedstawiła się wyciągając rękę w moją stronę.
     - Paweł - odpowiedziałem i lekko uścisnąłem jej szczupłą dłoń. Miała chłodną i delikatną skórę.
     Zostaliśmy w tej pozycji chwilę dłużej niż było trzeba. Karolina zabrała rękę dopiero gdy wrócił barman i zapytał co chcemy zamówić.
     - Może „sex on the beach”? - zapytałem jej.
     - To słodkie gówno? Proszę, nie. - odpowiedziała i czekała na moją reakcję.
     Myślała, że zawstydzi mnie jej słownictwo, ale była w błędzie.
     - To co byś chciała? - znowu zapytałem?
     - Może wódka?
     Tym razem udało jej się mnie zaskoczyć. Triumfalnie, lekko zacisnęła usta, a w jej zielonych oczach pojawił się błysk.
     - Dwie pięćdziesiątki i sok pomarańczowy - powiedziałem do barmana nawet na niego nie patrząc.
     Cały czas przyglądałem się Karolinie, podziwiając jej urodę.
     - Czemu tacy przystojniacy siedzą sami w piątkowy wieczór? - zapytała.
     - Czekaliśmy na piękne kobiety i na to by móc postawić im drinka - odpowiedział Igor, potem wstał z wysokiego stołka i powiedział. - Idę zajarać.
     Przechodząc obok mnie, szepnął mi do ucha:
     - Powodzenia.
     - Za co wypijemy? - zapytałem unosząc kieliszek.
     - Za nowe znajomości - odpowiedziała Karolina i wypiła na raz zawartość dużego kieliszka. Skrzywiła się, ale nie przepiła sokiem.
     Co za dziewczyna - pomyślałem.
     - Chyba niezbyt często tu bywasz - stwierdziłem. - Bo ja jestem tu prawie co tydzień, a nie kojarzę cię.
     - Masz rację. I na pewno mnie wcześniej nie widziałeś.
     - Skąd ta pewność?
     - Bo zapamiętałbyś mnie. Przyciągam uwagę.
     Roześmiałem się. Niezła jest - pomyślałem. - Jaki ma tupet.
     - Chyba cały czas próbujesz mnie zaskoczyć - powiedziałem.
     - A ty próbujesz mnie poderwać.
     - Wydaje ci się.
     - Na pewno nie. Napijemy się jeszcze?
     Nie odpowiedziałem, tylko dałem znak barmanowi, że zamawiam jeszcze raz to samo.
     Po wypiciu drugiej pięćdziesiątki poczułem, że alkohol zaczyna działać. Zaczęliśmy rozmawiać jeszcze swobodniej. Obydwoje nie ukrywaliśmy tego, że pożeramy się nawzajem wzrokiem. Byłem ciekawy co Karolina ukrywa pod tymi skórzanymi spodniami, jaką ma na sobie bieliznę. Czułem jej zapach i to jak cudownie na mnie działał.  
     Już chciałem zamówić trzecią kolejkę ale Karolina złapała mnie za rękę, lekko pociągnęła i powiedziała cicho:
     - Chodź, pokażę ci coś.

     Często w życiu podejmujemy głupie decyzje, i dopiero po pewnym czasie przychodzą ich konsekwencje. Trudne wybory uczą pokory, ale też siły. Bo niezależnie od tego, którą drogę wybierzesz, najważniejsze jest, by iść nią z podniesioną głową.
     Wybory to jak skrzyżowanie, na którym każda droga prowadzi do innego życia. Facet, który staje przed takim wyborem, często czuje ciężar odpowiedzialności za siebie, za innych, za przyszłość, której nie może przewidzieć. To moment, w którym serce i rozum zaczynają prowadzić cichą wojnę. Z jednej strony jest strach przed porażką, przed tym, że wybór okaże się błędny. Z drugiej - nadzieja, że może właśnie ten krok, choć trudny, otworzy drzwi do czegoś lepszego. Czasem to wybór między tym, co wygodne, a tym, co właściwe. Innym razem - między marzeniami a rzeczywistością.

     Kiedy wychodziliśmy z baru, położyłem delikatnie dłoń na tyłku Karoliny.
     - Aż tak jesteś napalony?
     - Tak - uśmiechnąłem się i ścisnąłem jej pośladek, zauważyłem, że przeszedł ją dreszcz. - I ty najwyraźniej też.
     Wyszliśmy z baru, Karolina od razu poprowadziła mnie w kierunku bramy kamienicy, która stała obok. Spojrzałem na nią zdziwiony, ale ona nie odezwała się, tylko poprowadziła mnie dalej, w ciemny zaułek.
     Nie przestając się uśmiechać, oparła się o ścianę i przyciągnęła mnie do siebie. Ledwo ją widziałem, ponieważ była już noc a podwórze kamienicy było praktycznie nieoświetlone.
     - Chcesz to zrobić tutaj? Serio? - zapytałem szczerze zdumiony.
     - A niby czemu nie, chcesz czekać na taksę i jechać kawał drogi do ciebie lub do mnie?
     - Nie, ja tylko… Myślałem, że to wszystko będzie bardziej cywilizowane i bez narażania się na to, że ktoś nas przyłapie.
     - Paweł, ile ty masz lat?
     - Trzydzieści.
     - Super, a ja dwadzieścia dziewięć - pogładziła mnie po policzku. - Chyba zniesiesz uprawianie seksu w miejscu publicznym.
     Nie odpowiedziałem, tylko złapałem ją za głowę, mocno przyciągnąłem do swojej i zacząłem namiętnie całować.
     Smakowała alkoholem, ale ja też piłem więc nie przeszkadzało mi to. Cicho mruczała jak kotka delikatnie wpychając mi język do ust. Dłonie przesunęła na tors, a potem na wyrzeźbiony brzuch. Chwilę masowała mój „sześciopak”, jakby chciała nacieszyć się tym dotykiem. Oderwała swoje usta ode mnie, spojrzała w dół i rozpięła mi spodnie. Wsadziła dłoń w bokserki. Drgnąłem w chwili, kiedy wzięła go w garść. Już dawno przybrał duży rozmiar.
     - Przekonam cię do robienia tego w takim miejscu.
     Nie czekała, aż się zgodzę. Przykucnęła i wzięła go do ust. Na początku robiła to bardzo delikatnie, biorąc tylko samą główkę. Czułem jak prąd przechodzi przez całe moje ciało. Karolina w pewnym momencie całkiem wycofała głowę, spojrzała na mnie z dołu, zobaczyła na mojej twarzy olbrzymią rozkosz. Uśmiechnęła się triumfalnie i wzięła go z powrotem do buzi, tym razem do samego końca. Czułem, że sięgam jej aż do gardła, widziałem, że nie stanowi to dla niej problemu, nie dusiła się ani nie krztusiła. Ku mojemu zdziwieniu, złapała mnie za pośladki i docisnęła jeszcze mocniej, wpychając penisa jeszcze głębiej. Domyśliłem się, że nie robi tego pierwszy raz. Moja rozkosz była ogromna, czułem jej ciepło i zapach, to na pewno był najlepszy seks oralny w moim życiu.
     Karolina wycofała głowę dopiero w momencie, gdy z jej oczu poleciało kilka łez.      Spływały jej po policzkach razem z rozmytym tuszem do rzęs.
     Wstała i mocno zaczerpnęła powietrza.
     - Boże… - wyszeptałem.
     Znowu się uśmiechnęła i rozpięła guzik swoich spodni.
     - Weź mnie - szepnęła, odwróciła się tyłem i oparła o ścianę wypinając tyłeczek w moją stronę.
     Spojrzałem na jej boski tyłek, który prezentował się idealnie.
     Zachowując resztki rozsądku, wyjąłem z kieszeni portfel i już chciałem wyciągnąć gumkę, gdy Karolina powiedziała:
     - Nie trzeba, nie przejmuj się tym.
     Nie byłem pewien czy dobrze robię, ale schowałem portfel z powrotem do kieszeni i delikatnie zsunąłem jej spodnie tylko z tyłka. Pasek jej stringów był tak cienki, że ledwo go dostrzegłem. Odsunąłem go tylko na bok i od razu w nią wszedłem.
     Głośno westchnęła. Jedną ręką trzymałem ją za tyłek, a drugą zatkałem jej usta. Zacząłem się poruszać, mocno, zdecydowanie.
     - O Boże, ale za tym tęskniłem - wyszeptałem ledwo słyszalnie.
     Czułem jej jęki, tłumione przez moją dłoń i zaciskające się na mnie mięśnie. Miałem ochotę klepnąć ją w jędrny pośladek, ale wywołało by to większy hałas, a ja nie chciałem, żeby ktoś nas przyłapał i nam przerwał.
     Po jakiejś minucie poczułem, że ciałem Karoliny wstrząsnął dreszcz, a jej zęby wbiły się w moją dłoń. Szczytowała wyginając swoje ciało w łuk. Tak bardzo mnie to podnieciło, że od razu wyciągnąłem z niej penisa i doszedłem tryskając spermą na jej spodnie.
     Puściłem jej usta i szybko podciągnąłem spodnie razem z bokserkami. Karolina oparła obie ręce o ścianę kamienicy i próbowała wyrównać oddech. Poprawiłem jej spodnie naciągając z powrotem na tyłeczek. Sperma spływała po jej skórzanych nogawkach.
     Po kilkunastu sekundach, gdy Karolina uspokoiła oddech, odwróciłem ją twarzą do siebie. Spojrzałem na jej rozgrzaną twarz i chciałem pocałować w usta, ona jednak odwróciła głowę w drugą stronę.
     - Co się stało? - zapytałem.
     - Nic - odpowiedziała, lekko się uśmiechnęła i pogładziła mnie dłonią po policzku.
     Szybko poprawiła ubranie i zapięła guzik spodni.
     - Pójdę już - powiedziała nie patrząc mi w oczy. - Było cudownie.
     - Ej, poczekaj!
     - Nie mam czasu.
     - Nie możesz od razu odejść. Wróćmy do baru, napijemy się jeszcze po jednym - wskazałem palcem na jej nogi. - Masz spermę na spodniach.
     - Wali mnie to - odpowiedziała już nie uśmiechając się.
     Zrozumiałem, że ona naprawdę zaraz odejdzie.
     - Powiedz przynajmniej gdzie będę mógł cię znaleźć.
     Nic nie odpowiedziała, tylko odwróciła się i zaczęła iść w stronę, z której przyszliśmy.
     - Daj mi chociaż swój numer telefonu! - zawołałem gdy odeszła już kilka metrów.
     Odwróciła się po kilku krokach i głośno odpowiedziała:
     - Sorry, ale nie pieprzę się dwa razy z tym samym facetem.
     Zostałem sam na pustym podwórzu i stałem bez ruchu przez kilkadziesiąt sekund.

     Tamtego wieczora nie wróciłem już do baru. Tylko napisałem do Igora, że wracam do domu.

     Dlaczego tak krótka chwila z kimś może mieć tak głęboki wpływ. Czy to możliwe, że ludzie wchodzą w nasze życie, by pozostawić ślad, nawet jeśli nigdy ich więcej nie zobaczymy? Momenty życia są tak ulotne - chwile, które uczą czegoś o nas samych, o innych, o życiu. Zastanawiałem się kim ona była i czy kiedykolwiek poznam jeszcze kogoś tak autentycznego i pełnego życia.

     Przez resztę weekendu nie wychodziłem z domu. Siedziałem i gapiłem się w komputer i telewizor. Rozmyślałem o tym, że w ciągu jednego tygodnia spotkałem - bo nie mogę powiedzieć, że poznałem - dwie piękne i bardzo ciekawe kobiety, które tak bardzo się od siebie różniły.
     To był dziwny tydzień. Jakby los chciał mi pokazać dwa skrajnie różne oblicza kobiecości - delikatność i spokój kontra ogień i dzika energia. Spotkałem je niemal przypadkiem, ale każda z nich zostawiła ślad.
     Justyna była dla mnie wielką tajemnicą, a jej spojrzenie miało głębię, której nie sposób było się oprzeć. Kiedy wyszła z pracowniczej kuchni, zostawiła uczucie niedosytu. Chciałem wiedzieć o niej cokolwiek więcej niż to, co wtedy zobaczyłem.
     Karolina była jak burza. Śmiała się głośno, mówiła dużo i szybko, a jej obecność wypełniała całe pomieszczenie. Nie było momentu na zastanowienie, tylko na działanie. Przy niej czułem, że żyję. Gdy odeszła, zostawiła po sobie echo śmiechu, które jeszcze długo nie pozwalało mi się uspokoić.
     Kobiety - myślałem. - Co one potrafią zrobić z samotnym facetem? Zawsze miały i zawsze będą miały nad nami władzę.

     W poniedziałek rano wróciłem do pracy naładowany nową energią. Postanowiłem poznać Justynę i spróbować zamienić z nią przynajmniej kilka zdań.
     Szybko wykonywałem swoje obowiązki i często chodziłem do toalety i kuchni. Chciałem niby to przypadkowo znowu ją spotkać. Udało mi się to pod sam koniec dnia pracy.
     Kiedy wszedłem do kuchni, ona stała oparta o blat i piła kawę. Była sama w pomieszczeniu.
     - Cześć - powiedziałem swobodnie, po koleżeńsku.
     Spojrzała na mnie i miałem wrażenie jakby się przestraszyła. Dopiero po chwili odpowiedziała cicho:
     - Cześć.
     Luźno podszedłem do blatu i wziąłem jabłko z kosza na owoce.
     - Słyszałem, że jesteś nową stażystką. Jak ci się u nas pracuje?
     Myślałem, że Justyna znowu ucieknie z kuchni, i początkowo miałem wrażenie, że właśnie chce to zrobić. Jednak ona dalej stała, jakby wmurowana w podłogę.
     - Dobrze - w końcu cichutko wyjąkała.
     Wyglądała pięknie, nawet mimo zbyt obszernego ubrania, które miała na sobie. Zastanawiałem się czy miała na twarzy lekki makijaż, czy to był jej naturalny odcień skóry. Blond włosy idealnie pasowały do jej dużych niebieskich oczu. Musiałem precyzyjne dobierać słowa, nie chciałem, żeby znowu ode mnie uciekła.
     - Kto jest twoim przełożonym?
     - Stary - odpowiedziała, a ja zaśmiałem się więc ona szybko się poprawiła. - to znaczy dyrektor.
     Zaczerwieniła się i schowała twarz w lewej dłoni.
     - Nie przejmuj się, nie powiem mu.
     Położyłem delikatnie dłoń na jej ramieniu chcąc ją pocieszyć. Justyna odskoczyła nagle ode mnie, jakby moja ręka parzyła. Szybko podniosłem obie ręce do góry.
     - Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć.
     - Nie, to ja przepraszam - w oczach stanęły jej łzy. - nic złego nie zrobiłeś.
     Spojrzałem w jej niebieskie, wilgotne oczy i nagle zapragnąłem wziąć ją w ramiona i przytulić.
     - Na pewno wszystko okej?
     - Tak - unikała mojego wzroku patrząc w podłogę. - Po prostu… ja taka jestem.
     Odłożyła kubek z niedopitą kawą do zlewu i szybko wyszła z kuchni.
     Znowu ode mnie uciekła, dziwna dziewczyna. Może niepotrzebnie ją dotknąłem, niektórzy są wrażliwi na dotyk nieznajomych, ale przecież tylko chciałem ją pocieszyć.
     Dziwne, że ucięła rozmowę i uciekła ode mnie już drugi raz, a ja tym bardziej chciałem ją bliżej poznać. To tak jak z małym dzieckiem, które najbardziej pragnie tego, czego nie może dostać.

     Przez resztę tygodnia mijałem się z Justyną na korytarzu i w kuchni. Jednak nie odważyłem się znowu do niej zagadać. Rzucałem tylko szybkie „cześć”, na to ona bez uśmiechu odpowiadała tym samym. Coś bardzo mnie w niej pociągało, ale nie chciałem się narzucać.

     W piątek, chwilę przed godziną szesnastą, szef wezwał mnie do siebie. Idąc do jego gabinetu byłem przekonany, że oznacza to jakąś dodatkową robotę - bo zjebać mnie nie miał za bardzo za co.
     - Jak tam po urlopie? - zapytał od razu kiedy wszedłem do jego gabinetu.
     - Już dwa tygodnie, zdążyłem zapomnieć o wakacjach.
     - Dwa tygodnie? - zdziwił się. - Szybko poleciało.
     - No szybko, ale lubię swoją pracę.
     - I dlatego tu jeszcze pracujesz - sam się zaśmiał ze swojego żartu.
     Ja tylko się uśmiechnąłem i zapytałem:
     - Masz dla mnie jakąś dodatkową robotę?
     - Zgadłeś - pstryknął palcami i wycelował we mnie palec wskazujący. - W poniedziałek jedziesz do Gdańska, na trzy dni.
     Kurwa, dalej się nie dało? - pomyślałem.
     - Super, a po co? - zapytałem.
     - Prowadzimy tam rozmowy z jedną z małych firm, którą planujemy przejąć. Musisz ocenić czy warto w to wejść, czy nie.
     - Okej, zrobi się. To wszystko?
     - Tak, wszystkie informacje znajdziesz na mailu.
     Pożegnałem się i wyszedłem.

     Wieczorem postanowiłem pójść do mojego ulubionego baru, tego samego co tydzień temu. Poszedłem sam, bo Igor umówił się z kolejną laseczką, z którą wiadomo co będzie robił.
     Mogłem pójść gdziekolwiek, ale nie chciałem sam siebie oszukiwać. Celowo wybrałem tę knajpę. Dyskretnie liczyłem na to, że znowu spotkam tam Karolinę. Mówiła, że nie spotyka się dwa razy z tym samym facetem, więc nie robiłem sobie nadziei. Jednak dla pewności usiadłem przy małym stoliku, mając podgląd na to, kto podchodzi do baru.
Panował spory ruch, a nawet kilka dziewczyn, które zamawiały drinki, zalotnie uśmiechało się do mnie. Nie odwzajemniałem tych uśmiechów, nie chciałem poznać kolejnej laski, która oleje mnie po pierwszym spotkaniu.
     Wypiłem trzy piwa i miałem w planach zebrać się już do domu. Jednak w tym właśnie momencie do baru podeszła Karolina. Mój stolik był w takim miejscu, że nie zobaczyła mnie. Była ubrana znowu bardzo seksownie i wyzywająco. Wysokie szpilki i beżowa mini sukienka, która ledwo zakrywała jej tyłek. Od razu poczułem mrowienie w kroczu.
     Złożyła zamówienie u barmana i czekała dalej mnie nie widząc. Mogłem w spokoju ją podziwiać. Jej rude włosy były tak proste i lśniące, że miałem wrażenie jakby były sztuczne. Szczupłe, prawie chude nogi miała tak długie, że zdawały się nieskończenie ciągnąć, jakby były stworzone do podkreślania jej niezwykłej elegancji.
     Odebrała jakiegoś kolorowego drinka i już chciała odejść, ale ja w tym momencie głośno powiedziałem:
     - Myślałem, że nie pijesz takich gównianych drinków.
     Przestraszona, szybko odwróciła się w moją stronę. Spojrzała na mnie zdziwiona. Patrzyłem na nią nie uśmiechając się. Karolina opanowała się i zaczęła iść w moją stronę, znowu z tym swoim podstępnym uśmieszkiem. Idąc stawiała kroki w idealnie prostej linii, jak typowa modelka. Napięcie w moich spodniach znowu wzrosło.
     - Co ty tu robisz? - zapytała gdy w końcu dotarła do mojego stolika.
     - Zgadnij.
     - Podrywasz młode, bezbronne laseczki?
     Starałem się nie uśmiechnąć. Chciałem, żeby wiedziała, że jestem na nią zły o to, że tydzień temu tak nagle mnie zostawiła.
     - Nie - odpowiedziałem dalej się nie uśmiechając. - Przyszedłem tutaj mając nadzieję, że spotkam jedną, którą już poznałem tydzień temu.
     Zdała sobie sprawę, że żarty na nic się tu zdadzą.
     - Paweł, posłuchaj... - uśmiech zniknął z jej twarzy i lekko przymrużyła oczy.
     - Tak, wiem - przerwałem jej. - Nie pieprzysz się dwa razy z tym samym facetem, już mi to mówiłaś, pamiętasz?
     Nic nie odpowiedziała, tylko patrzyła na mnie ze ściągniętymi ustami?
     - Kurwa, ja tylko chciałem cię lepiej poznać - dalej mówiłem. - Wrócilibyśmy do baru, wypilibyśmy jeszcze po jednym, zadalibyśmy sobie kilka pytań, a jeśli spodobałyby nam się odpowiedzi to może umówilibyśmy się kolejny raz. To byłoby takie złe?
     - Nie, ja tylko…
     - Co? Nie spodobałem ci się?
     - Nie wiem, czy zainteresowałby cię taki typ kobiety.
     - A to dlaczego? Jesteś dziwką, czy co?
     Karolina szybko postawiła drinka na moim stoliku i mocno zdzieliła mnie otwartą dłonią w twarz.
     Przyłożyłem dłoń do piekącego policzka i spojrzałem na nią. Miała łzy w oczach, widziałem, że zaraz się rozpłacze.
     Od razu zdałem sobie sprawę, że przesadziłem. Ty debilu - pomyślałem. - Przecież to była najgorsza obelga jaką może usłyszeć kobieta.
     Karolina odwróciła się i szybko wybiegła z baru.
     Uspokoiłem barmana, który zaczął do mnie pyskować i wyszedłem za nią. Dogoniłem ją dopiero przed budynkiem. Szła szybko chodnikiem, więc zawołałem:
     - Karolina, poczekaj!
     Nie odpowiedziała, ani nie zatrzymała się. Wyprzedziłem ją i lekko złapałem za ramiona zatrzymując ją. Po jej twarzy płynął powoli tusz zmieszany ze łzami, jednak teraz z innego powodu niż w zeszłym tygodniu.
     - Przepraszam - powiedziałem. - To było chamskie i beznadziejne, wiem o tym. Powiedziałem to pod wpływem impulsu i żałuję.
     - Zostaw mnie! - głośno powiedziała i chciała mi się wyrwać, ale ja mocniej ją złapałem.
     - Wybacz mi, byłem po prostu wściekły na ciebie za to, że ostatnio mnie tak potraktowałaś.
     Uspokoiła się, a ja ją puściłem.
     - Jest okej? - zapytałem.
     - Gówno, a nie okej.
     Wyjęła z małej torebki lustereczko i chusteczkę higieniczną. Zaczęła zmywać z twarzy rozmyty tusz. Gdy skończyła, to wyjęła jeszcze jakiś patyczek z włoskami na końcu, którym przejechała kilka razy po rzęsach. Potem schowała wszystko z powrotem do torebki i spojrzała na mnie ze złością. Jej twarz znowu była piękna i seksowna. Zdziwiłem się, jak kobieta w kilkanaście sekund może zmienić swój wygląd.
     - Może przejdziemy się i porozmawiamy? - zapytałem, niepewnie się uśmiechając.
     Patrzyła na mnie zastanawiając się.
     - No dobra, niech ci będzie - w końcu powiedziała. - Jesteśmy kwita. Ja cię wykorzystałam, a ty za to nazwałeś mnie dziwką.
     - Nie - zaprotestowałem, tłumacząc się. - Naprawdę tak nie myślę…
     - Dobra, nie pieprz, przecież wiem - w końcu uśmiechnęła się. - Idziemy?

     Przez godzinę rozmawialiśmy spacerując ulicami centrum miasta. Opowiedziałem jej o sobie - jak żyję, gdzie pracuję, jakie mam zainteresowania. Karolina poza podstawowymi informacjami, nie zdradziła mi zbyt wiele o sobie. Dowiedziałem się, że pracuje na recepcji w jakiejś małej korporacji. Wynajmuje sama małą kawalerkę i obecnie w jej życiu nie ma nikogo ważnego.
     - Jakie masz plany na przyszłość? - zapytałem, gdy usiedliśmy na ławce. Oddaliliśmy się już od centrum, a nieopodal płynęła rzeka.
     - Staram się nie wybiegać myślami zbyt daleko w przyszłość.
     - Dlaczego? Przecież warto snuć plany, tak by życie nie zaskakiwało nas zbyt mocno.
     - Wiem z doświadczenia, że gdy człowiek ma zbyt wiele wspaniałych planów, to życie lubi drastycznie je zniszczyć.
     - Spotkało cię coś złego?
     Spojrzała na mnie uśmiechając się.
     - Za dużo pytań - odpowiedziała i zapatrzyła się w płynącą wodę.
     Nie chciałem naciskać, bałem się, że znowu ode mnie ucieknie.
     - Pięknie tu, prawda? - zmieniłem temat. - Chyba zostało niewiele tak ciepłych nocy tego roku.
     Odpowiedziała dopiero po kilkunastu sekundach:
     - Pięknie, masz rację - wciąż patrzyła na rzekę. - Czy myślisz, że mamy wpływ na to co spotyka nas w życiu? Czy może los jest jedynie ciekawym poczuciem humoru Boga?
     - Myślę, że mamy wpływ na wiele rzeczy, które nas spotykają w życiu, choć nie zawsze ten wpływ jest bezpośredni ani oczywisty. Nasze decyzje, działania, nawet sposób, w jaki reagujemy na trudności, kształtują nasze losy. Ale jednocześnie nie mogę zaprzeczyć, że istnieją wydarzenia, które wydają się poza naszą kontrolą - przypadek, zbieg okoliczności, coś większego, czego nie jesteśmy w stanie w pełni zrozumieć. Może właśnie w tym tkwi paradoks życia - w równowadze między wolną wolą a przeznaczeniem.
     - Filozof z ciebie - stwierdziła z uśmiechem.
     - Nie - zaśmiałem się. - Po prostu potrafię obserwować świat i ludzi.

     Pół godziny później zdejmowałem z Karoliny jej obcisłą, beżową sukienkę. Nie zapraszałem jej do siebie, ani ona nie wpraszała się na drinka. Po prostu bez słowa porozumienia wylądowaliśmy u mnie.
     Gdy jej sukienka wylądowała na podłodze, ona rozpięła mi spodnie i ściągnęła je w dół razem z bielizną. Zbliżyłem się do niej chcąc ją pocałować. Ona jednak odwróciła lekko głowę i zaczęła całować mnie po szyi. Byłem zaskoczony, Karolina to wyczuła bo po chwili wyszeptała:
     - Nie całuję w usta.
     - Już kiedyś to zrobiłaś - przypomniałem jej.
     - Tylko raz - uniosła głowę spoglądając na mnie. - I o raz za dużo.
     Chciałem coś odpowiedzieć, ale ona w tym momencie złapała mnie mocno za pośladki, wbijając w nie swoje długie paznokcie.
     Złapałem ją za boki i podniosłem, ona oplotła na mnie swoje długie, szczupłe nogi. Z Karoliną na rękach podszedłem do stołu i postawiłem ją na nim. Patrzyłem wzrokiem pełnym pożądania. Pod sukienką nie miała stanika co zauważyłem już dużo wcześniej, ponieważ jej sutki mocno napierały na materiał sukienki. Siedziała na stole tylko w skąpej bieliźnie. Pod wpływem impulsu, złapałem pasek jej stringów i energicznie pociągnąłem. Szwy łatwo puściły, a Karolina pisnęła zaskoczona. Rzuciłem podartą bieliznę na podłogę i klękając przed nią wyszeptałem:
     - Odkupię ci.
     - Nie trzeba - odpowiedziała szerzej rozchylając nogi.
     Przesunąłem ją na krawędź stołu i zanurzyłem język w jej wnętrzu.
     Jęknęła głośno.
     Miała przyjemny smak, była tak wilgotna, że mój język wchodził coraz to głębiej bez żadnego trudu. Wirowałem nim na wszystkie strony, chcąc zbadać każdy kawałek jej kobiecości. Może nie byłem mistrzem minetki, ale wiedziałem, że jej się podobało. Złapała mnie za głowę i mocno docisnęła do siebie, tak silnie, że ledwo mogłem oddychać. Bałem się, że moja krótka broda może podrażnić jej delikatną skórę. Zaczęła głośno jęczeć i bardzo płytko oddychać. Nagle zaskoczyła mnie, mocno odepchnęła moją głowę od siebie.
     - Za mocno? - zapytałem.
     Nie odpowiedziała, tylko pokręciła głową. Następnie położyła się na stole, uniosła nogi do góry i podtrzymała je za uda.
     - Mógłbyś teraz?
     Leżąc w tej pozycji już nic nie ukrywała. Podziwiałem ten widok tylko przez chwilę, następnie znów zbliżyłem do niej twarz, zacząłem pieścić jej drugą dziurkę. Z jej gardła wydobywały się głośne krzyki. Czułem, że jest na granicy orgazmu. Cieszyłem się z tego, że daję jej tak olbrzymią rozkosz. Lizałem jak opętany do momentu, w którym nagle zesztywniała, a z jej płuc uszło całe powietrze.
     Później puściła swoje nogi spazmatycznie łapiąc powietrze. Wstałem i pochyliłem się nad nią opierając ręce na stole.
     - Gdzie się tego nauczyłeś? - zapytała ciężko wypowiadając słowa.
     - To jeszcze nie wszystko co potrafię.
     - Wykończysz mnie.
     - Nie będziesz żałować - odpowiedziałem i wsunąłem się w nią jednym szybkim ruchem.
     - Paweł… - wysapała przymykając oczy.
     Od razu zacząłem poruszać się w niej bardzo mocno i szybko. Jednocześnie nie spuszczałem z niej wzroku. Jej niewielkie piersi lekko falowały przed moją twarzą, płaski brzuch wyglądał wyśmienicie. Długie rude włosy rozlały się na stole. Była tak niesamowicie seksowna. Karolina złapała mnie za lewą dłoń i wyprostowała mój palec wskazujący. Następnie pociągnęła w swoją stronę i wzięła palec do buzi. Ssała, lizała i przygryzała. Tak bardzo mnie to nakręciło, że wsunąłem się w nią jeszcze głębiej, jednak ona lekko skrzywiła się z bólu. Zrozumiałem, że to są granice jej możliwości. Wycofałem się nieco i dalej mocno pompowałem czując nadchodzący orgazm. Czułem się wspaniale, a spełnienie przyszło po kilkunastu sekundach. Zdążyłem się wycofać i spuściłem się na jej seksowny brzuch.
     Poziom erotyzmu był tak wysoki, że z naszych ciał buchał zapach seksu. Całe pomieszczenie było nim przesiąknięte. Nasze oddechy powoli się uspokajały. Zdjąłem z siebie t-shirt, który miałem cały czas na sobie i wytarłem brzuch Karoliny, następnie wziąłem ją na ręce i ostatnimi siłami zaniosłem do łóżka.
     Obydwoje położyliśmy się na boku, spoglądaliśmy na siebie nic nie mówiąc. Tak wiele emocji kotłowało się w mojej głowie, tyle niezadanych pytań wisiało między nami. Nie wiedziałem, co mam jej powiedzieć, ani co będzie jutro. Czy to jest początek czegoś nowego - czy jednak był to tylko kolejny numerek bez zobowiązań? Dotarło do mnie, że spodobała mi się ta szalona kobieta, jej dzikość i temperament mnie pociągał.
     Widziałem, że Karolina jest tak samo wykończona jak ja. Coraz bardziej ogarniała mnie senność, wiedziałem, że za chwilę zasnę. Ledwo utrzymując otwarte powieki zapytałem:
     - Zostaniesz?
     Karolina nie odpowiedziała, pokiwała tylko głową, zgadzając się, po czym usnęła.

     Gdy obudziłem się rano, Karoliny nie było obok mnie w łóżku. Oparłem się na łokciach i rozejrzałem po pokoju, następnie zawołałem ją po imieniu.
     Wstałem i wyszedłem z sypialni.
     W mieszkaniu nie było nikogo prócz mnie.
     - Znowu to zrobiła - powiedziałem na głos, sam do siebie.
     Zobaczyłem swój telefon leżący na stole. Podszedłem do niego, wziąłem do ręki i odblokowałem ekran.
     Miałem tylko jedną nieprzeczytaną wiadomość, od numeru, który wczoraj mi podała.
     Zacząłem ją czytać.
     „Wiem, że na pewno jesteś teraz na mnie wściekły. Nie dziwie się, bo na twoim miejscu też byłabym zła.
     Należy ci się kilka słów wyjaśnienia. Pisząc to czuję się jak tchórz, a to dziwne, bo rzadko kiedy się czegoś boję. Musisz wiedzieć, że spędziłam cudowny wieczór i noc. Wiem, że zabrzmi to banalnie, ale naprawdę jesteś świetnym facetem. Doskonale wiesz czego pragnie kobieta i co powinieneś zrobić, by ją uszczęśliwić. Niestety ja jestem inna, popieprzona - co zdążyłeś już zauważyć. Mówię i robię co mi się podoba. Na dłuższą metę mam trudności z radzeniem sobie w związkach międzyludzkich.
     Rozmawialiśmy wczoraj o przyszłości, jednak nie jestem w stanie jej zaplanować. Najpierw muszę uporać się z tym, co spotkało mnie w przeszłości.
     Czasami wspomnienia wracają niespodziewanie, jak echo dawnych dni, które rozbrzmiewa w samotnych chwilach. Przeszłość była pełna decyzji podejmowanych w pośpiechu, chwil, które wydawały się nie mieć końca. Każdy krok był walką, każdy dzień - nowym wyzwaniem. Ale teraz, kiedy patrzę wstecz, widzę siebie inaczej. Nie tylko jako kogoś, kto przetrwał, ale jako osobę, która nauczyła się siły, której wcześniej nie znała. To dzięki tobie jestem w stanie tak na siebie spojrzeć. Pomogłeś mi zrobić kolejny krok naprzód.”
     Przeczytałem jej wiadomość kilka razy, lecz za każdym razem brzmiała tak samo. Mogłem spróbować do niej zadzwonić, ale wiedziałem, że to nie miałoby sensu. Byłem ciekawy co tak strasznego spotkało ją w przeszłości.
     To było dziwne uczucie - pustka bez tęsknoty. Nie bolało tak, jak się spodziewałem, ale jednak coś uwierało. Nie miałem wielkich wspomnień, które rozdzierały serce, bo prawie wcale się nie znaliśmy. A jednak, mimo że nie zdążyłem się zakochać, Karolina zostawiła jakiś ślad. Ludziom się wydaje, że tylko wielkie uczucia zostawiają ślady. A czasem wystarczy sama ich możliwość, niedokończona historia, której nigdy nie było dane się zacząć.

     Przez resztę weekendu prawie nie opuszczałem siłowni, wysiłek fizyczny zawsze mi pomagał i pozwalał zająć czymś myśli.

     W poniedziałek wczesnym rankiem zapakowałem do samochodu małą walizkę i pojechałem do firmy, by zmienić auto na służbowe i ruszyć w podróż do Gdańska.
     Gdy przy recepcji załatwiałem wszystkie niezbędne sprawy, z windy wysiadł mój przełożony i podszedł do mnie.
     - Cześć szefie - powiedziałem wyciągając do niego dłoń.
     - Cześć - odpowiedział i mocno uścisnął moją dłoń. - Dobrze, że cię jeszcze złapałem.
     - Jakieś zmiany w planach? Bo chyba wszystkie informacje były w mailu.
     - Tak, zmiany. Nie pojedziesz sam. Przyjęliśmy ostatnio kilka stażystek, chcę żeby jedna z tobą pojechała, niech się uczy od doświadczonych kolegów - zaśmiał się i klepnął mnie w bark.
     - Super, zawsze przyda mi się pomoc - skłamałem, bo wolałem pracować sam. - To kto ze mną pojedzie?
     - Justyna, zdążyłeś ją już poznać?
     No nie - pomyślałem i westchnąłem w duchu. - Chyba na jakiś czas mam dość towarzystwa dziwnych kobiet.
     - Tak, poznałem już ją - odpowiedziałem starając się żeby zabrzmiało to całkowicie naturalnie. - A gdzie ona jest?
     - Zaraz zejdzie, zabiera swoje rzeczy.
     Stary życzył mi szerokiej drogi i ruszył w stronę windy.
     Nie wiedziałem czy mam się cieszyć z tego, że trzy najbliższe dni spędzę w towarzystwie Justyny. Bardzo mnie zaciekawiła i chciałem ją poznać, ale wciąż w moje myśli powracała Karolina i to, jak nieprzewidywalne są kobiety.
     Po kilku minutach Justyna wyszła z windy trzymając w ręce niedużą torbę. Była ubrana w eleganckie spodnie - za duże o jeden rozmiar - i sweter, który sięgał jej pod samą szyję. Miała na nogach gustowne buty na płaskiej podeszwie.
     Podszedłem do niej i powiedziałem:
     - Cześć.
     - Cześć - odpowiedziała nie patrząc mi w oczy.
     - Ciesze się, że będę miał twoją pomoc w czasie delegacji.
     - Ja też.
     - Mogę? - wyciągnąłem rękę w kierunku jej torby.
     Oddała mi ją bez słowa i oboje ruszyliśmy do samochodu.

     Przez pierwszą godzinę jechaliśmy w ciszy. Justyna siedziała z przodu na miejscu pasażera. Cały czas patrzyła w ekran smartfona lub w prawo, przez boczną szybę. Co jakiś czas spoglądałem na nią kątem oka. Była naprawdę bardzo ładna, jej naturalna uroda przyciągała spojrzenie. Było coś hipnotyzującego w jej naturalnym pięknie. Bez przesadnego makijażu, bez udawania - po prostu autentyczna. Blond włosy łapały poranne światło jak złoto, a jej spojrzenie skrywało tajemnice.
     Coś mnie bardzo w niej pociągało, nie chodziło tu tylko o wygląd, ale o aurę, ten niewymuszony wdzięk, który przyciągał. Może to sposób, w jaki poprawiała kosmyk włosów za ucho, może ten brak uśmiechu, a może coś, czego jeszcze nie odkryłem. Moja ciekawość mieszała się z podziwem. Jaka jest, kiedy się śmieje? O czym myśli, kiedy tak patrzy w przestrzeń?
     Po godzinie jazdy w końcu pierwszy się odezwałem:
     - Spędzimy razem trzy dni, może w końcu lepiej się poznamy?
     Odwróciła energicznie głowę w moją stronę i spojrzała na mnie przestraszona.
     - Stąd na szczęście nie uciekniesz - zażartowałem uśmiechając się. - Czemu wybiegłaś z kuchni, gdy ostatnio chciałem z tobą pogadać?
     Wciąż nic nie mówiła.
     - Nie lubisz rozmawiać, co?
     - Nie… ja tylko - w końcu zaczęła mówić. - Ciężko nawiązuję kontakty z ludźmi.
     - Ja nie jestem taki straszny, ale nie będę męczył cię rozmową, jeśli nie chcesz.
     - Nie, ja chcę cię poznać. Szef kazał mi się ciebie słuchać.
     Miała taki słodki, niewinny, jakby trochę dziewczęcy głos.
     - Stary zawsze tak mówi do nowych pracowników - uśmiechnąłem się. - Ale od niego też możesz sporo się nauczyć.
     - Wiem, zauważyłam.
     Spojrzałem na nią, a ona w końcu spojrzała na mnie. Jej oczy tak mnie wciągnęły, że mógłbym patrzeć w nie przez resztę dnia. Musiałem jednak szybko odwrócić spojrzenie i patrzeć z powrotem na drogę.
     - Opowiesz mi coś o sobie? - zapytałem.
     - Nie wiem co byś chciał wiedzieć.
     - Cokolwiek, jaka jesteś, co lubisz robić w wolnym czasie.
     - Nie wiem czy zainteresuje cie moje zwykłe życie.
     - Nikt nie ma zwykłego życia, każdy jest na swój sposób niezwykły.
     W końcu się uśmiechnęła.
     To był ten moment, który zatrzymał czas. Najpierw pojawiło się zaskoczenie - krótkie, ale intensywne. Jakby coś rozjaśniło najciemniejszy zakątek moich myśli. Potem zachwyt, prawdziwy, niewymuszony. Ten uśmiech, który po raz pierwszy rozświetlił jej twarz, wydawał się nie tylko piękny, ale i osobisty, jakby był przeznaczony tylko dla mnie. W jednej chwili wszystko inne straciło znaczenie. Moje oczy skupiły się wyłącznie na jej twarzy, na tym jednym, małym, ale tak znaczącym geście. Przez krótką chwilę istniała tylko ona i jej uśmiech. Bałem się, że to było tylko jednorazowe, przypadkowe. Ale gdzieś głęboko, pomiędzy rozsądkiem a nadzieją zrodziła mi się myśl - jeśli jeden uśmiech potrafi zrobić tyle, to co będzie, gdy pojawi się ich więcej?
     Justyna zaczęła opowiadać o sobie. Na początku mówiła wolno i niepewnie, jakby nie wiedziała jakich słów może użyć. Dawno opanowałem umiejętność słuchania kobiety, więc po kilku minutach rozluźniła się i zaczęła opowiadać dużo swobodniej. Przyjemnie było słuchać jej głosu.
     Dowiedziałem się, że ma dwadzieścia pięć lat, mieszka z matką, lubi swoją pracę i po stażu chciałaby zostać w firmie. Kochała klasycznego rocka - zupełnie jak ja. Jako nastolatka marzyła żeby zostać aktorką, nawet zaczęła chodzić na lekcje aktorstwa, ale teraz nienawidzi kina i całego tego show biznesu.
     - No widzisz, nie było tak źle - powiedziałem, kiedy skończyła mówić.
     Zaczerwieniła się i pochyliła głowę.
     - Mógłbym cię słuchać przez resztę drogi.
     - Nie przesadzaj - zaśmiała się i przyjacielsko klepnęła mnie w bark.
     Spojrzałem z uśmiechem na miejsce w którym mnie dotknęła, a potem na nią.
     Justyna szybko odwróciła głowę z powrotem w stronę bocznej szyby.
     Niesamowita dziewczyna - pomyślałem.
     Po kilku minutach odwróciła się w moją stronę i zapytała:
     - A co ty, powiesz mi o sobie?
     No no, robi szybkie postępy.
     - Nie wiem, co byś chciała wiedzieć - zacytowałem jej słowa.
     Roześmiała się, lekko odchylając głowę do tyłu.
     Byłem zauroczony jej śmiechem i dumny z tego, że udało mi się ją rozśmieszyć.
     Wtedy nagle wspomnienia o Karolinie rozwiały się jak mgła po porannym wietrze.
     Zacząłem opowiadać o sobie, a skończyłem dopiero gdy dojeżdżaliśmy do Gdańska.
     - Masz ciekawe życie - stwierdziła.
     - Wydaje ci się. W kółko tylko praca, treningi, trochę spędzania czasu na hobby i wyjścia z Igorem do baru.
     - Ale robisz to, co lubisz.
     - W sumie masz rację - spojrzałem na nawigację. - Zaraz dojedziemy na miejsce.
     - Szybko zleciało.
     - Jedziemy od razu do firmy, z którą prowadzimy rozmowy. Najpierw mamy pierwsze spotkanie, a potem pojedziemy zameldować się w hotelu.
     - Dobrze, szefie - powiedziała, uśmiechając się.
     Zdumiałem się, jak wielka zmiana nastąpiła w jej zachowaniu przez te kilka godzin jazdy.

     Pierwsze spotkanie było bardzo owocne, omówiliśmy wstępnie o czym będziemy rozmawiać przez te trzy dni. Podczas zebrania Justyna była skrępowana, nie wiedziała jak się zachować, bała się odezwać. Postanowiłem później porozmawiać z nią o tym, że na takim spotkaniu zawsze może dorzucić swoją uwagę na jakiś temat. Na koniec prezes firmy zaprosił nas na wieczór, na drinka.

     - Czemu na odchodne wyskoczył z tym zaproszeniem? - zapytała Justyna, gdy wróciliśmy do auta.
     - To normalne, chce po prostu lepiej wybadać sytuację.
     - Korpo-świat, no tak - stwierdziła. - To teraz do hotelu?

     Hotel był mały, ale elegancki. W recepcji okazało się, że - niestety - ale asystentka Starego znowu się pomyliła i zarezerwowała tylko jeden pokój.
     - Ale jesteśmy we dwójkę - powiedziałem do recepcjonistki. - więc zorganizujcie jeszcze jeden.
     - Niestety nie mamy już nic wolnego - powiedziała przepraszającym tonem.
     Justyna spojrzała na mnie przestraszona.
     - Może być? - zapytałem jej.
     Patrzyła nerwowo, raz na mnie, raz na kobietę za ladą.
     - W pokoju są dwa łóżka - powiedziała recepcjonistka.
     Justyna w końcu lekko pokiwała głową.
     - Niech będzie - powiedziałem, wziąłem torbę i walizkę - chodźmy na górę.

     Pokój był duży i rzeczywiście stały tam dwa łóżka. Justyna była bardzo zawstydzona, wiedziałem, że muszę dodać jej odwagi.
     - Nie będzie tak źle, gwarantuję ci nietykalność - powiedziałem uśmiechając się.
     Również się uśmiechnęła i rozluźniła.
     Gdy rozpakowaliśmy swoje rzeczy, zapytałem Justyny:
     - Zabrałaś jakąś wieczorową sukienkę?
     - Obawiam się, że w ogóle takiej nie mam - zmartwiła się.
     - Nie szkodzi, mamy budżet na wydatki - wyjąłem z portfela firmową kartę płatniczą i podałem jej. - Kup sobie coś. Jesteśmy prawie w centrum, więc na pewno znajdziesz jakiś sklep.
     - Coraz bardziej mi się tu podoba - wzięła ode mnie kartę i ruszyła do wyjścia.
     Gdy się odwróciła, od razu spojrzałem na jej tyłek. Niestety zbyt wiele nie zobaczyłem przez jej obszerne spodnie.
     - Justyna! - zawołałem.
     Odwróciła się i spojrzała na mnie pytająco.
     - Nie oszczędzaj, to firma płaci.
     Roześmiała się słodko i wyszła.

     Nie mogłem uwierzyć, że to ta sama dziewczyna, która kiedyś tak nieśmiało unikała mojego spojrzenia. Każde jej słowo, każdy gest był wtedy pełen delikatności, jakby bała się zrobić choć jeden krok za daleko. A teraz, jej śmiech brzmiał jak muzyka, która wypełniała przestrzeń wokół mnie.
     Czy to oznacza, że polubiła mnie? Czy po prostu starała się być miła? Nie zmienia to jednak faktu, że widząc ją taką, czułem w sercu coś, czego nie sposób opisać. Może to nadzieja? Może radość? A może zwykła wdzięczność, że mogę być świadkiem tej przemiany? Tak czy inaczej, nie zamierzałem tego analizować. Czasami warto po prostu pozwolić sobie być tu i teraz.

     Justyna wróciła dopiero po dwóch godzinach, a szykowała się następną godzinę. Ja w tym czasie siedziałem przed laptopem, przygotowywałem się do kolejnego spotkania. Zawołałem ją i w końcu wyszła z łazienki.
     Zamarłem na chwilę, jakby czas się zatrzymał. Moje spojrzenie natychmiast przyciągnęły blond włosy, które sięgały prawie do ramion, kontrastowały z obcisłą, długą czarną sukienką, która podkreślała jej sylwetkę. Teraz dopiero mogłem dostrzec, że miała seksowne nogi i kuszący tyłek. Gdy wyszła z łazienki, jej obcasy delikatnie stuknęły o podłogę, a ja poczułem, jak serce zaczyna mi bić szybciej. W moich oczach pojawił się błysk zachwytu, a na twarzy subtelny uśmiech, który zdradzał, że właśnie zobaczyłem coś, co zapamiętam na długo. Nie mogłem oderwać wzroku od jej ruchów, które były pełne naturalnej gracji. Zaczęła iść w moją stronę, każdy krok wydawał się idealnie przemyślany, a subtelne kiwanie bioder nadawało sytuacji niemal magiczny charakter. W powietrzu unosiła się lekka nuta perfum, która jeszcze bardziej podsycała moją fascynację. Czy ta chwila mogła zainicjować coś większego - coś, czego długo wyczekiwałem w swoim życiu?
     - Może być? - zapytała Justyna.
     - Pewnie, że tak - wyjąkałem dopiero po kilku sekundach.
     Podszedłem jeszcze bliżej niej, chciałem jej dotknąć by przekonać się, że naprawdę tu stoi, a moich oczu nie omamił żaden czar. Jednak nie zrobiłem tego, tylko wyszeptałem:
     - Wyglądasz pięknie.
     - Nie przesadzaj - roześmiała się odchylając głowę na bok. - To tylko nowe ciuchy i buty.
     Wciąż nie mogłem oderwać od niej wzroku.
     - Idziemy? - zapytała i złapała mnie pod ramię.
     Przysunąłem się jeszcze bliżej niej i pochyliłem głowę, byliśmy tak blisko siebie, że czułem na sobie jej oddech. Zamknęła oczy i lekko rozchyliła wargi. Położyłem dłoń na jej talii. Justyna nagle drgnęła jakby poraził ją prąd. Tak bardzo chciałem ją pocałować, ale tylko cicho powiedziałem:
     - Chodźmy.
     Otworzyła oczy i głęboko odetchnęła, następnie uśmiechnęła się. Potem razem wyszliśmy z pokoju.

     Drink z prezesem gdańskiej firmy przerodził się w lekką kolację. Siedząc przy stole starałem się ukryć ziewanie pod maską uprzejmego uśmiechu. Lubiłem swoją pracę i takie spotkania zawsze przynosiły zamierzone efekty. Prezes był mistrzem w rozległych monologach o rocznych bilansach i strategiach na kolejny kwartał. Jednak podczas tego wieczoru, moje myśli były zupełnie gdzie indziej.
     Justyna miała w sobie coś magnetycznego, co przyciągało mój wzrok, nawet wtedy gdy starałem się pozostać dyskretny. Jej subtelne ruchy, lekkość gestów i uśmiech, który pojawiał się od czasu do czasu, skutecznie odwracały moją uwagę.

     Po kolacji nie wróciliśmy od razu do hotelu.
     - Chciałbym ci coś pokazać - powiedziałem, gdy weszliśmy do auta.
     - Co takiego? - zapytała szczerze zainteresowana
     - A co jest najpiękniejszego w mieście nad morzem?
     Z uśmiechem na twarzy zacząłem jechać w kierunku wybrzeża.

     Nocą plaża wyglądała przepięknie. Musieliśmy podejść spory kawałek od zaparkowanego samochodu, ale było warto. Justyna musiała zdjąć buty, idąc na boso po zimnym piasku wyglądała niesamowicie uroczo. Stanęliśmy przy samym brzegu. Szum fal i przyjemny chłód bijący od wody tworzyły romantyczny nastrój.
     Nie wiedziałem co mam powiedzieć.
     Justyna patrząc w wodę przed sobą, cicho powiedziała:
     - Ciesze się, że mogłam tu z tobą przyjechać.
     Moje serce podskoczyło z radości. W przypływie emocji, dotknąłem jej policzka, pochyliłem głowę i pocałowałem ją delikatnie, jakby bojąc się, że ten moment mógłby się rozmyć jak sen. Jej oddech zrównał się z moim, a jej zapach cudownie mnie otulił.
     Odwzajemniała moje pocałunki delikatnie i niepewnie, jakby całowała się pierwszy raz. Gdy odsunąłem się na chwilę, nasze spojrzenia się spotkały. W jej oczach dostrzegłem iskierkę czegoś nieuchwytnego - mieszankę czułości, porozumienia i czegoś, co wyglądało jak szczęście. Jej dłoń delikatnie spoczęła na mojej, jakby chciała powiedzieć, że to, co właśnie się wydarzyło, było właściwe. W tym momencie wiedziałem, że wszystko się zmienia.

     Do hotelu wracaliśmy w ciszy, jakby bojąc się popsuć ten cudowny nastrój, który był między nami.
     W pokoju zrobiłem po jeszcze jednym drinku - tym razem dla siebie też z alkoholem. Wyszliśmy razem na duży balkon, podziwialiśmy piękno nocy powoli sącząc trunek. Dalej między nami panowała cisza, nie wiedziałem co mam jej powiedzieć, nie chciałem jakąś głupią wypowiedzią popsuć tego co było między nami.
     Justyna oparła się przedramionami o balustradę, a ja przyglądałem się jej z boku. Była naprawdę piękna, w obcisłej sukience eksponowała wszystkie swoje walory - sporego rozmiaru biust i krągły tyłek. Dziś pierwszy raz mogłem w pełni podziwiać jej figurę, bo w pracy zawsze była ubrana tak, jakby chciała wszystko zamaskować. Jakby bała się tego, że ma świetną sylwetkę. Chciałem się dowiedzieć, dlaczego jej zachowanie tak się zmieniło oraz co lub kto było tego przyczyną.
     - Justyna? - cicho zapytałem.
     - Tak? - odpowiedziała i obróciła twarz w moją stronę.
     Zobaczyła moją nieco poważną, rozmarzoną minę, a na jej twarz momentalnie powróciło przestraszone spojrzenie.
     - Chciałem zapytać…
     - Dlaczego wcześniej unikałam cię i nie chciałam rozmawiać? - przerwała mi pytaniem.
     - Tak.
     - Nie teraz, Paweł. Jeszcze na to za wcześnie - odpowiedziała i smutno się uśmiechnęła.
     Pokiwałem głową, dając jej znak, że rozumiem i nie chcę naciskać.
     Odłożyłem drinka na mały stolik i wyciągnąłem rękę w jej stronę. Justyna również odłożyła szklankę i złapała mnie za dłoń. Delikatnie przyciągnąłem ją do siebie i znowu pocałowałem. Tym razem pocałunki były mocniejsze, śmielsze i bardziej namiętne. Lekko wsunąłem język do jej ust, co najwyraźniej jej się spodobało, bo odpowiedziała tym samym. Następnie zsunąłem lewą rękę na jej pośladek, Justyna oderwała swoje usta od moich i głośno westchnęła. Moja prawa dłoń powędrowała w kierunku jej piersi. Jednocześnie uścisnąłem ją za prawy pośladek i lewą pierś.
     Nagle odskoczyła ode mnie jak poparzona.
     - Przepraszam - szybko powiedziałem.
     Patrzyła na mnie przestraszona, w oczach stanęły jej łzy. Bałem się, że ona zaraz się rozpłacze.
     - Nie chciałem ci zrobić krzywdy.
     - Nie, to ja przepraszam - odpowiedziała łamiącym się głosem i schowała twarz w dłoniach. - Po prostu to dla mnie zbyt wiele.
     Potem szybko weszła z powrotem do pokoju.
     Ty durniu, nie trzeba było się tak spieszyć - pomyślałem.
     Stałem i wpatrywałem się w nocne światła miasta. Do pokoju wróciłem dopiero, gdy usłyszałem, że Justyna wychodzi z łazienki i kładzie się do łóżka.

     W nocy leżałem w łóżku na wznak, nie mogłem zasnąć. Tyle myśli kotłowało się w mojej głowie, że nie byłem w stanie ich zliczyć. Pragnąłem się dowiedzieć, czemu Justyna jest taka, i dlaczego zareagowała tak gwałtownie. Co takiego ją spotkało w życiu? Czy to moja wina, czy posunąłem się o krok za daleko? I dlaczego ostatnio spotykam na swojej drodze tak dziwne i pokręcone kobiety?
     W pewnej chwili usłyszałem cichy dźwięk. Justyna wstała z łóżka, myślałem, że pójdzie do łazienki, ale czułem, że podchodzi do mojego łóżka. W ciemności widziałem, tylko zarys jej postaci.
     Usiadła na skraju mojego posłania i wyszeptała:
     - Chcę się tylko przytulić.
     Nie odpowiedziałem, tylko uchyliłem cienką kołdrę i przesunąłem się robiąc jej miejsce.
     Położyła się obok i mocno we mnie wtuliła. Do rana spaliśmy w tej pozycji.

     Życie jest dziwne. Czasami absurdalne, czasami piękne, a innym razem brutalnie niesprawiedliwe. Niby mamy jakiś plan, wyznaczamy sobie cele, ale co chwila coś wszystko wywraca do góry nogami. Przypadkowe spotkania prowadzą do największych zmian. Zwykłe decyzje, podjęte pod wpływem chwili, mają konsekwencje na lata. Czasem czujesz, że jesteś bohaterem własnej opowieści, a innym razem jak statysta w filmie, którego scenariusz pisze kto inny.

     Rano niewiele rozmawialiśmy, obydwoje nie wiedzieliśmy co mamy powiedzieć. Nie było między nami uśmiechów i zalotnych spojrzeń. Większość dnia spędziliśmy na spotkaniach w siedzibie firmy, która była celem naszego wyjazdu. Wszystko poszło nadzwyczaj dobrze. Wiedziałem, że zarząd jednej i drugiej firmy dojdzie do porozumienia. Tak naprawdę mogliśmy wracać już dziś, ale nasz pobyt był zagwarantowany do jutra. Poza tym nie uśmiechała mi się nocna podróż przez połowę kraju.

     Dopiero wieczorem, gdy wróciliśmy do hotelu, miałem okazję porozmawiać z Justyną.
     - Świetnie się spisałaś przez te dwa dni - powiedziałem, gdy usiedliśmy na balkonie.
     - Dziękuję - odpowiedziała szybko.
     - Myślę, że Stary po stażu przyjmie cię na stałe.
     - Naprawdę? - uśmiech znowu zagościł na jej twarzy.
     - Na pewno - ja też się uśmiechnąłem, byłem zadowolony z tego, że potrafię ją rozweselić.
     - Nawet nie wiesz jak się cieszę. Naprawdę bardzo zależy mi na tej pracy.
     - Zasługujesz na nią.
     W dalszym ciągu pięknie się uśmiechała. Postanowiłem zaryzykować i powiedziałem:
     - Jeśli chodzi o wczorajszy wieczór…
     - Nie - powiedziała podnosząc dłoń. - Pozwól, że ja to ci wyjaśnię. Chcę, żebyś wiedział, że byłam kiedyś kimś innym. Ufałam bez granic, wierzyłam, że dobro zawsze wraca. A potem świat pokazał mi swoją ciemniejszą stronę. Zostałam skrzywdzona - tak głęboko, że przez długi czas myślałam, że już nigdy nie będę w stanie otworzyć się przed kimkolwiek. Że już zawsze będę tylko cieniem siebie. A jednak jesteś tutaj. A ja… ja się boję. Boję się zaufać, boję się pozwolić sobie na coś więcej. Ale jednocześnie czuję, że jeśli kiedykolwiek miałabym spróbować raz jeszcze, to właśnie przy tobie. Nie wiem, czy potrafię być taką, jaką kiedyś byłam, ale wiem, że chcę spróbować. Nie proszę o nic. Nie oczekuję, że będziesz wiedział, jak przełamać te mury, które wokół siebie zbudowałam. Chcę tylko, żebyś wiedział, że jeśli czasem się wycofam, jeśli czasem będę bardziej ostrożna niż powinnam… to nie dlatego, że nie chcę cię bliżej. To dlatego, że uczę się na nowo, jak być blisko.
     Gdy skończyła mówić, nie mogłem wydobyć z siebie słowa. Jej słowa jednocześnie mnie zszokowały i sprawiły, że moje serce zaczęło bić szybciej.
     Łzy nabiegły jej do oczu, szybko je starła i roześmiała się pociągając nosem. Domyślałem się jak trudno było jej to z siebie wyrzucić. Przyjrzałem się jej jeszcze dokładniej. Wyglądała tak cholernie seksownie. Boskie uda miała opięte obcisłą spódnicą, założyła nogę na nogę w taki sposób, żebym nie mógł dostrzec tego co ukrywała. Koszula mocno napierała na jej biust, aż dziwiłem się, że guziczek to wytrzymuje.

     Justyna wstała i podeszła do mnie. Widać było, że jest lekko przestraszona. Nachyliła się nade mną i wyszeptała niepewnie:
     - Pragnę cię.
     Byłem zszokowany, nie byłem w stanie nic powiedzieć. Gdy uklęknęła przed balkonowym fotelem na którym siedziałem, pomyślałem, że to mi się śni.
     Dotknęła mojego krocza przez spodnie, drgnąłem czując dotyk jej dłoni. Rozpięła mój pasek, potem guzik spodni i rozporek. Musiała poczuć, że mój penis rośnie z każdą kolejną sekundą. Gdy w końcu go wyjęła, ujrzałem na jej twarzy przerażenie. Szybko cofnęła obie ręce i złapała się za brzuch.
     - Nie bój się - powiedziałem uspokajająco.
     Spróbowała się uśmiechnąć i niepewnie wzięła go w garść.
     Zamknąłem oczy i westchnąłem, miała przyjemnie chłodne dłonie. Zaczęła poruszać powoli ręką w górę i w dół. Robiła to bardzo delikatnie, jakby nie wiedziała jak dużej siły może użyć. Po chwili zaskoczyła mnie po raz kolejny. Pochyliła się i wzięła główkę mojego penisa do ust. Jęknąłem cichutko, nie chciałem, żeby ktoś nas usłyszał.
     Justyna została w takiej pozycji kilka sekund, jakby nie wiedziała co dalej ma zrobić. Wyciągnąłem rękę i dotknąłem jej policzka, podniosła na mnie wzrok. Wiem, że to głupie, ale wyglądała w tej pozycji niesamowicie uroczo. Zaczęła pracować języczkiem, drażniąc lekko główkę mojego penisa. Podziałało to na mnie bardzo pobudzająco, przesunąłem dłoń na tył jej głowy i wypiąłem biodra po przodu wsuwając się głębiej w jej usta.
     To był błąd. Justyna zaczęła się dławić, na początku nie wyciągnęła go z ust, ale po chwili zaczęła się krztusić jeszcze bardziej. Szybko odskoczyła ode mnie i wstała. Zaczęła łapać mocno powietrze w płuca. To chyba nie pomagało, ponieważ gwałtownie wychyliła się za barierkę balkonu.
     Było już ciemno, więc nie widziałem czy wymiotuje, czy tylko głośno kaszle.
     Szybko ją przeprosiłem i położyłem opiekuńczo dłonie na ramionach.
     Uspokoiła się po kilkunastu sekundach i powiedziała zawstydzona:
     - To ja przepraszam, po prostu jeszcze nigdy tego nie robiłam. - Znowu udało jej się mnie zadziwić.
     Później oparła czoło o moją brodę. Staliśmy tak przez kilka minut wsłuchując się w swoje oddechy, następnie Justyna złapała mnie za rękę i poprowadziła do pokoju, w kierunku swojego łóżka.

     Ledwo stojąc na nogach zaczęła się rozbierać. Rozpięła guziki koszuli uwalniając swój duży biust. Po chwili koszula wylądowała na podłodze.
     Miała na sobie zwykły stanik, bez żadnych koronkowych wstawek. Sięgnęła rękami za plecy i rozpięła go. Moim oczom ukazały się duże piersi, o małych sterczących sutkach. Justyna się zawstydziła, w pierwszej chwili chciała zakryć je ręką. Uśmiechnąłem się, a ona rozpięła spódnicę. Następnie obciągnęła ją w dół, ponieważ mocno opinała jej uda.
     Majtki, które miała na sobie sporo zakrywały. Justyna nie nosiła tak wyzywającej bielizny jak Karolina. Jednak teraz nie miało to zbyt dużego znaczenia. Byłem ekstremalnie podniecony, chciałem jak najszybciej ujrzeć ją całkiem nagą.
     Podszedłem jeszcze bliżej, położyłem ręce na jej pośladkach, zacząłem je masować wsuwając paluszki pod materiał bielizny. Justyna bardzo głęboko oddychała, a ja poczułem zapach jaki się z niej wydobywał.
     W końcu złapałem boki jej majtek i zsunąłem je na podłogę. Spojrzała na siebie w dół, jeszcze bardziej zawstydzona, ale po chwili uniosła głowę i pocałowała mnie. Tym razem całowała natarczywie, mocno wpychając mi język do ust. Oderwała się ode mnie dopiero, gdy lekko dotknąłem jej cipki.
     Wciągnęła głęboko powietrze, a głośno jęknęła, gdy delikatnie wsunąłem w nią palec. Zaczęła drżeć, z jej wnętrza wypływały soki rozkoszy. Była tak wilgotna, że po chwili  prawie cała moja dłoń była nią przesiąknięta.
     Przestałem posuwać ją paluszkiem, nieco się odsunąłem i spojrzałem na nią. Miałem taki wyraz twarzy, jakbym chciał zapytać czy jest na to gotowa.
     Chyba czytała w moich myślach, bo lekko skinęła głową i położyła się na łóżku.
     Podszedłem do stołu, na którym leżał mój portfel, i wyciągnąłem coś z jego tylnej przegródki. Potem zdjąłem spodnie i nasunąłem na siebie zabezpieczenie. Wróciłem do Justyny, oparłem się na łokciach i nachyliłem się nad nią.
     Patrzyła na mnie przestraszona, jakby miała się rozpłakać. Przejechałem językiem po jej ustach, a kolanem szerzej rozchyliłem jej nogi.
     W końcu w nią wszedłem. Najpierw wsunąłem tylko końcówkę, a później wepchnąłem do końca, bez żadnego oporu. Justyna głośno krzyknęła, a ja pomyślałem, że zrobiłem jej krzywdę. Dopiero po chwili zorientowałem się, że to był krzyk rozkoszy. Nakręciło mnie to do dalszego działania, całkiem się na niej położyłem i zacząłem posuwać wtulając twarz w jej szyję i włosy.
     Moje ruchy były niezręczne, a nasze ciała całkiem nieskoordynowane. Jednak nie przeszkadzało nam to w czerpaniu ogromnej przyjemności.
     - Obejmij mnie nogami - szepnąłem.
     Justyna spełniła moją prośbę, mocno oplotła mnie seksownymi nóżkami. Zachęciło mnie to do zwiększenia tempa. Jęki wydobywające się z jej rozgrzanego gardła zmusiły mnie do przekroczenia granicy. Stęknąłem głośno i doszedłem do ekstazy. Skurcze penisa uwalniały kolejne salwy spermy. Poziom erotyzmu sięgnął zenitu, zakręcił mi się w głowie, ciało odmówiło mi posłuszeństwa i opadłem na nią.
     Leżałem na niej kilkadziesiąt sekund, dopiero po tym czasie byłem w stanie zsunąć się i położyć obok na łóżku.
Justyna położyła się na boku i podparła głowę na łokciu. Patrzyła na mnie i po chwili zapytała:
     - Nie jestem w tym dobra, co nie?
     Spojrzałem na nią i odpowiedziałem z uśmiechem:
     - Jesteś najlepsza.
     - Kłamiesz! - roześmiała się zakryła mi twarz poduszką.
     Szybko wyrwałem jej poduszkę z ręki i odrzuciłem na podłogę. Złapałem za tył jej głowy i przyciągnąłem do siebie mocno całując.
     Kiedy zabrakło nam tchu, odsunęła usta i obdarzyła mnie uśmiechem, który zdawał się mówić: „dziękuję za kolejny krok”. Następnie przytuliła się do mnie, opierając głowę na mojej klatce piersiowej.
     Zasnęliśmy po kilku minutach.

     Kiedy otworzyłem oczy, przez cienkie zasłony świeciło słońce. Popatrzyłem ze zdumieniem na dziewczynę, którą trzymałem w ramionach. Często śniłem na jawie o tym, lecz nigdy nie myślałem, że rzeczywistość będzie właśnie taka. Patrzyłem na jej twarz, badałem wzrokiem usta, brodę, rzęsy i brwi.
     Była piękna.
     A jednak gdzieś w głębi duszy pojawił się cień niepewności. Byłem nią zauroczony, ale czy byłem zakochany? Bałem się tego uczucia, bałem się jeszcze bardziej zaangażować, nie wiedząc, co przyniesie przyszłość. A jeśli potraktuje mnie tak samo jak Karolina? Czy w ogóle mogę jeszcze się wycofać, czy tkwię już w tym po uszy?
     Nagle Justyna poruszyła się, otworzyła oczy i spojrzała na mnie z rozświetlonym uśmiechem.
     - Cześć, kochanie - powiedziała, muskając moje usta pocałunkiem.
     W tym momencie wszystko się zmieniło, moje serce podskoczyło z radości, a krew zaczęła pulsować szybciej. Wszystkie wątpliwości zniknęły, ustępując miejsca czystemu szczęściu. Miałem wrażenie, że moje serce za chwilę eksploduje z miłości.

     Jedno w życiu jest pewne, każda decyzja niesie konsekwencje. Życie to suma tych wyborów, świadomych lub nie. Warto zadać sobie pytanie: czy moje decyzje budują życie, którym chcę żyć? Warto zastanowić się nad tym, czy podejmowane wybory odzwierciedlają wartości, które są dla nas ważne. Czy kierujemy się intuicją, sercem, czy może czymś zupełnie innym. Świadome życie to sztuka balansowania pomiędzy tym, co chcemy osiągnąć, a konsekwencjami naszych decyzji. Jednocześnie warto pamiętać, że każda droga jest pełna zakrętów i pomyłek. Nie chodzi o to, by unikać błędów, ale by uczyć się z nich i rozwijać się w kierunku, który nas uszczęśliwia.

     Pokochałem Justynę miłością czystą, nieskazitelną. Każdy poranek zaczynał się od myśli o niej, jakby jej imię zostało wypisane w mojej duszy. Jej śmiech, lekki jak letni wiatr, rozbrzmiewał w mojej pamięci, nawet gdy nie była obok. Wiedziałem, że miłość do niej będzie moją siłą, ale i próbą, czy pozwoli mi być częścią jej życia.

     Jednak życie często lubi nam pokazywać swoją ciemniejszą stronę. Nigdy nie możemy być zbyt pewni siebie, i tego co spotka nas na drodze, którą podążamy.

     Pewnego zimowego wieczoru, gdy wychodziłem z pracy, na dworze zaczynał padać śnieg. Gdy przekroczyłem drzwi i zbliżałem się do chodnika, moim oczom ukazała się Karolina.
     Spojrzała na moją zszokowaną twarz i spróbowała się uśmiechnąć. Stanąłem jak wryty, spojrzałem na nią i nie mogłem oderwać od niej wzroku. Wysokie buty, elegancki płaszcz i rude włosy wystające spod jej czapki.
     Podeszła bliżej i powiedziała:
     - Cześć.
     Nic nie odpowiedziałem.
     - Pewnie zastanawiasz się co tutaj robię - dalej mówiła. - Chciałam cię tylko jeszcze raz przeprosić, powiedzieć jak bardzo żałuję, tego co zrobiłam.
     Patrzyłem na nią, trudno było nie dostrzec jej urody. Ale wiedziałem, że nie tylko to się liczy w życiu.
     - Naprawdę tylko po to tutaj przyszłaś? - w końcu zapytałem.
     Spuściła wzrok i spojrzała w ziemię, później znowu spojrzała mi w oczy i powiedziała:
     - Nie.
     Zrozumiałem o co jej chodzi. Podniosłem obie ręce, jakbym się chciał przed nią obronić, pokręciłem głową i powiedziałem:
     - Nie.
     Pokiwała głową rozumiejąc, o co mi chodzi. Do oczu napłynęły jej łzy. Widziałem w jej spojrzeniu olbrzymi żal. Już płacząc powiedziała:
     - Przepraszam.
     Następnie cmoknęła mnie w usta i szybko odeszła.

     Stałem bez ruchu przez jakąś minutę, później głęboko odetchnąłem i ruszyłem w kierunku samochodu.
     Stojąca obok auta Justyna wydawała się być jak wyjęta z innego świata. Jej oczy śledziły każdy mój ruch, jakby próbowała odczytać z mojej twarzy, co właśnie się wydarzyło.
     Ujrzałem na jej twarzy wielki, nieskończony ból. Nie krzykliwy, lecz taki, który osiada głęboko, w miejscach, których nie sposób dotknąć. Chciałem coś zrobić, powiedzieć coś co zmniejszyłoby ciężar na jej barkach. Ale wiedziałem, że słowa to czasem zbyt mało.
     - Justyna - powiedziałem podchodząc jeszcze bliżej niej.
     Otworzyła usta chcąc coś powiedzieć, jednak nie wydobyła z siebie żadnego słowa. Zadrżała jej broda, z gardła wydobył się cichy jęk, a z oczu popłynęły łzy.
     Odwróciła się i zaczęła odchodzić. Stałem przez chwilę, nie mogąc się ruszyć.
     To nie może się tak skończyć - pomyślałem.
     Podbiegłem kilka kroków w stronę, w którą odeszła.
     - Justyna! - zawołałem.
     Jednak ona była już daleko.

valkan

opublikował opowiadanie w kategorii miłość i erotyczne, użył 14347 słów i 75591 znaków, zaktualizował 1 cze o 11:50. Tagi: #romans #rimming #blowjob #blondynka #ruda

1 komentarz

 
  • Użytkownik Sapphire77

    Pierwszy raz czytam Twoje opowiadanie. Prawdę mówiąc zrobiłem to tylko z powodu, że mnie obserwujesz. Opowiadanie mi się podobało. Rozumiem, że pierwsza część. Nie wiem czy będzie kontynuacja czy podzielisz osobne odcinki na osoby, to znaczy będą inni bohaterowie.  Cóż mogę napisać. Wygląda, że bohater, Paweł, zakochał się w dwóch kobietach. Jak na razie reprezentuje faceta, który nie ma pojęcia czym jest miłość. Traktuje kobietę jak trzy dziury, mimo, że sam tak nie myśli. Obie bohaterki mają bolesną przeszłość związaną z poprzednimi relacjami.  Wnioskuję, że Paweł, Justyna I Karolina są heterosexualni. Obie spotkały wcześniej kogoś gorszego niż Paweł. Zobaczę co dalej napiszesz. Jeżeli Paweł podniesie swoje zrozumienie miłości może uda mu się naprawić co na razie spieprzył. Gdyby myślą opowiadania było pokazanie, że można kochać dwie osoby i nie sprawić bólu, byłbym zadowolony. Nie wiem czy masz taki pomysł. Pozdrawiam. Chętnie podyskutuję jeżeli odpowiesz na komentarz. Ludzie są zbyt leniwi, żeby komentować lub nie wiedzą co napisać. Jak już napiszą, to typu: fajne, kiedy następne. To to napisania :smile:  <3

    8 godz. temu