Wierzyć w ciepło dni. Cz. 26

- Zawróć!  
- Co? Po co?!  
- Mój kolega tam został! Błagam!
- O cholera, teraz to mówisz? Nie jedziemy tam to chyba oczywiste. Zadzwonię na policję i karetkę.
- Mówię poważnie. Zabierz mnie tam! Albo wyskoczę z auta. – Po moich słowach zablokował drzwi. Wyjął telefon i położył mi go na nogach.  
- Zadzwoń. – Ja?!
- Oh. – Wzięłam duży wdech. - Ale ja nie znam adresu!  
- Pojadę tam jak odwiozę Cię do domu! Obiecuję!  
- Może być za późno!!!! – Schowałam twarz w dłoniach.
- Uspokój się. Jesteś w szoku. – Nagle zobaczyłam jak na jego telefonie wybił się numer…, , Paweł Orłowski – szef” Dostałam palpitacji serca.
- Ty sobie kpiny robisz idioto!? Jaki szef?!  
- Słuchaj mnie, chcę Cię uratować. Jedzie właśnie za nami. Dlatego musisz się otrząsnąć, zgubimy go. Myślisz, że dlaczego zgodziłem się pracować dla niego?! Aby być bliżej Ciebie!  
- Bliżej mnie?! Bardzo śmieszne! Wypuść mnie z tego samochodu!  
- Jak on jedzie za nami!  
- Że niby co? – Zerknęłam w boczne lusterko.  
- Nic nie widzę!  
- Czarne Audii. – Bo ja się znam na autach!
- Widzę BMV! - Poprawiłam go.
- To jest Audii. Jak możesz nie rozpoznawać tych dwóch marek. A teraz się trzymaj! – I tak właśnie o to zaczęliśmy przemieszczać się pomiędzy tirami, autami, ciężarówkami w ekspresowym tempie.
- Rozbijesz nas gamoniu! – No cóż…. Od zawsze wiedziałam że zdrowo na umyśle to on nie ma.  
- To przestań nawijać! Dalej jedzie!  
- Skręć w lewo.  
- A co to da?! – Był bardzo wściekły. Wręcz kipiał ze złości.
- Ślepa uliczka! Ja znam wjazd do niej i jak ją ominąć!
- Jak chcesz!  
Po długiej jeździe wyskoczyłam z auta łapiąc się za brzuch.
- Co Ci jest?! Krwotok masz! Rose co ci jest!
- Szpital. Zawieź mnie! – Robiło mi się słabo. Czułam bardzo duży ból w okolicach brzucha i pleców przez co nawet ciężko mi było oddychać.
Obudziłam się…. Znowu w szpitalu. Jakie to przewidywalne.  
- Co się stało? – Spytałam lekarki, która zmieniała mi kroplówkę.
- Dzień dobry. Witam wśród żywych. Poroniła Pani dziecko. Bardzo nam przykro. Diagnoza wyszła że ciąża miała 2 i pól tygodnia. Samiutki początek. To właśnie wtedy najłatwiej jest stracić maleństwo. Zostanie Pani na obserwacji u nas jeszcze tydzień. Musimy zrobić setki badań.  
- Ale moment ja dostałam okres. To nie możliwe.  
- To nie był proszę Pani okres tylko krwawienie. Czasami tak się wydaje. Ile wtedy trwało to zajście?
- Z 2 dni.  
- Więc właśnie. Nie zdziwiło to Panią?  
- Nie aż tak! Boże…. Ale będę mogła jeszcze kiedyś zajść w ciążę?!  
- Bądźmy dobrej nadziei. – A co to miało znaczyć?!  
Rozpłakałam się. Wszystko mnie bolało. Byłam ubrana w szpitalną sukieneczkę, czyli widzieli moje druzgoczące rany. Byłam czysta. Umyli mnie?! Boże co za wstyd! Byłam już sama w pokoju. Zastałam bukiet róż na stoliczku z napisem:

, , Orłowski trafił do więzienia. Będzie miał wytaczany proces. Musimy porozmawiać. ‘’

Oh. Ile ja byłam nie przytomna?! Byłam w ciąży…. To straszne straciłam moje biedne maleństwo. Złapałam się za głowę, chowając nogi pod brodę na łóżku.  

- Rose! Co za ulga obudziłaś się! Musimy pogadać. Dobrze się czujesz? - Tomek znów znalazł się obok mnie.
- Nie. Czuje się okropnie. Straciłam dziecko. Byłam w początkującej ciąży. Czego chcesz? Ile byłam w śpiączce? – Miałam tyle pytań :, , dlaczego”, , , po co”, , , jak”.
- To straszne. Tak mi przykro. Kto był tym szczęściarzem? – Zbladłam.  
- On. Ja nie chciałam! Broniłam się! Przysięgam! – Podszedł do mnie z ogromną prędkością zatapiając moje ciało w jego ciele. Tuliliśmy się bardzo mocno dając oboje upustów łzom.
- Czemu ty płaczesz?! - Spytałam.
- Bo ty płaczesz. Chciałem z Toba porozmawiać, ale widzę że to nie czas i miejsce.  
- O co chodzi?
- Mam pytanie.. ale odpowiedz szczerze okej?  
- Okej…
- Mój kumpel ma dziewczynę z którą był parę lat wstecz. Ich kontakty się ponownie uaktualniły ale tylko do formalnych słów i jakiejś krótkiej pogawędki. On ją bardzo kocha, oddał by za nią życie. Spieprzył sprawę. Co on ma zrobić? Doradzisz?
- Czemu mnie się pytasz? Sam mu doradź.  
- Potrzebuje rady dziewczyny. Co on ma zrobić?
- A ona go kocha?
- Chyba nie…
- W takim razie niech zrobi dla niej wszystko. Powinien walczyć o nią. – Męska logika: zapytać się kogoś zamiast samemu działać. Pff.
- Dziękuję. – Przyznał i złapał mnie za dłoń która delikatnie i powoli uniósł do ust i cmoknął ją z czułością.
- To ja powinnam Ci dziękować. Ile byłam nie przytomna?
- Trzy dni. Mówiłem mamie, że musiałaś wyjechać na parę dni i reszty nie wiem. Domyślałem się że nie chciałabyś aby wiedziała.  
- Ah… racja. – Wzruszyłam ramionami. – Powinnam chyba w tym szpitalu wynająć sobie pokoik.  
- No tak… Musze iść.  
- Już?! – Chciałam aby został. Dzięki niemu zapomniałam o tym co się stało.
- Tak. Do zobaczenia.  
I zniknął za drzwiami. Długo jeszcze leżałam wpatrzona w sufit.  
- Lekarstwa. – Weszła pielęgniarka z wózkiem pełnym plastikowych kubeczków z zawartościami różnorodnych tabletek i kapsułek.
- Dziękuję.  
- Nie ma za co. – Uśmiechnęła się zza ramienia.  
- Mogę się coś Pani zapytać?
- Oczywiście. Słucham?
- Kiedy mogę stąd wyjść?
- Nie umiem Pani powiedzieć, nie jestem lekarzem. Za dwa dni będzie obchód. Zresztą zależy to on badań. Przykro mi. – Wyszła.

Położyłam się upijając jeszcze przed spory łyk wody. I tak właśnie miały kolejne dni. Tomek co trzy dni robił mi kontrolę. Kupował kwiaty. Za każdym razem inne. Wczoraj to były żółte, piękne tulipanki. To bardzo miłe z jego strony. Obchody kończyły się słowami :, , Zobaczymy jak wyjdą badania”. Bardzo pocieszające, nieprawdaż?  
Miały sekundy, minuty, godziny, doby, tydzień. A lekarze jeszcze nie byli w 100% pewni moich następnych ciąż. Muszą mieć komplet badań dopiero potem będą mogli zidentyfikować co będzie dalej. Tomek i ja zbliżyliśmy się do siebie nieco, aczkolwiek nie widzę dla nas przyszłości. Za bardzo mnie zranił.  

- Dzień doberek szanownej Pani Flower! Jak samopoczucie? – To mój ulubiony lekarz. Właśnie Wparował do mojego boksiku przerywając mi rozmyślanie.  
- Nie jestem pewna czy taki dobry. Dziękuję, nawet nieźle.
- Oj proszę się nie martwić. Otrzymaliśmy wyniki badań.  
- I ?! – Byłam niecierpliwa… ale przyznajmy sobie szczerze… kto by był w takim momencie cierpliwy?  
- I…. znaczy tak, to trochę bardziej skomplikowane. Nic nie wykluczamy. Pani macica jest lekko popękana, ale to już inna strona medalu. Była Pani mocno pobita co spowodowało szybsze poronienie. Y… - Spojrzała na kartkę zaczepioną na kajeciku lekarskim. – Gdyby zaszła Pani ponownie, czego ogromnie życzę, musi Pani dużo odpoczywać i leżeć. Nie ćwiczyć, nie pracować. Rozumiano?  
- Tak. Ale mam szansę na gromadkę dzieci?  
- Naturalnie. W medycynie wszystko być może.  
- Nie pocieszył mnie Pan.  
- Nie jestem od pocieszania. Dzisiaj ma Pani wypis o godzinie 13. Musze iść do reszty pacjentów. Do widzenia.  
- Dobrze, do widzenia. – Wyciągnęłam telefon z szufladki i napisałam smsa do Tomka:

, , Mam dzisiaj wypis o 13, przyjedziesz?”

W pięć sekund przyszła odpowiedź. Wow, co za prędkość.

, , Jeszcze się pytasz?! Już się zwalniam z pracy, będę wcześniej”

Odpisałam:  

, , Jesteś kochany, ale jeżeli jesteś w pracy to zostań tam. Nie chce ci przeszkadzać.  
Już dużo dla mnie zrobiłeś.”

Kiedy wybiła już 12 on stał w progu pokoju.

- Spakowana? – I znów trzymał w ręku bukiet pięknych kwiatów. Tym razem był to miks pomarańczowych, kobaltowych i wściekle różowych róż. Nie widziałam nigdy wcześniej czegoś takiego.
- Tak, jakie piękne! Nie wiedziałam, że istnieją pomarańczowe róże. Jesteś cudowny! – Zaczynałam traktować go z biegiem czasu za przyjaciela. Tylko.  
- Dla Ciebie.  
- Dziękuję! – Rzuciłam mu się na szyję. – Jestem Ci wdzięczna.
- Jedziemy. – Ruszyliśmy do jego wozu. Tomek wstawił moją walizkę do bagażnika i sam wsiadł razem ze mną do środka. – Zapinaj pasy. – Upomniał mnie.
- Tak jest, ser! – Zaśmiał się.
- Jedziemy do mnie najpierw, muszę wziąć stertę papierów. Okej?
- Jasne. – Nasza jazda mijała w ciszy. Ja byłam ciężko rozkojarzona, a on też ciężko o czymś myślał. Był intensywnie skupiony na samochodzie. Aby bezpiecznie i szybko nas zawieźć na miejsce.
- Poczekaj ja wysiądę pierwszy! – Wyskoczył z samochodu. Otworzył mi drzwiczki. Poczułam się przez chwilę jak dama.  
- Dzięki.  
- Za nim wejdziemy, zapamiętaj nas zawsze takich. Obiecujesz? – Nie rozumiałam jego słów. O co chodzi?  
- Coś się stało?
- Nie, chodź. – Złapał mnie za nadgarstek i otworzył drzwi.  
Na ziemi były wysypane róże, fiołki, liście, mnóstwo małych kolorowych koralików. A na każdym meble spoczywały po 3-5 świeczek.
- Tomek… ja… - Zawahałam się. Byłam zaskoczona.  
- Proszę, daj mi powiedzieć wpierw. Pamiętasz jak się pierwszy raz spotkaliśmy w trzeciej klasie gimnazjum? Patrzyłaś na mnie swym mądrym wzrokiem. Umiałaś mnie przejrzeć na wylot. A pamiętasz pierwsze spotkanie nasze? Kolacja, tańce. Pamiętasz to? Odpowiedz, proszę!
- Tak, pamiętam. – W tym momencie przypomniało mi się jak w szpitalu podał mi przykład jego kolegi i tej dziewczyny. To byliśmy my. Powiedziałam żeby walczył o nią. Brak mi słów.
- A pamiętasz nasz pierwszy pocałunek? Daj nam szanse błagam. Tyle bym poświęcił dla Ciebie. Kupiłem nam piękne mieszkanie. Jak byliśmy jeszcze razem, opowiadaliśmy sobie jakby wyglądała nasza przyszłość. Zawsze chciałaś mieszkać w dużym domu jednorodzinnym, z widokiem na morze. Mamy taki dom! Rozumiesz? Ty i ja!
- Chryste… ja… nie wiem co powiedzieć. To za wcześnie.  
- Nie. Przestań! Proszę! – Uklęknął przede mną.
- Tomek sprawiłeś że byłam wrakiem człowieka.

( Kochaniutkie moje! Dziękuję za każdy komentarz, łapkę w górę. Chcę Wam podziękować niezmiernie, że tak mnie chwaliłyście i broniłyście przy poprzednim wpisie. Komentowałam go z 3 razy ale usuwane były moje wpisy :/ Raz jeszcze bardzo, bardzo dziękuję! Przepraszam więc za poprzedni też post. Faktycznie dużo było wulgarnych zwrotów, aczkolwiek czy w takich sytuacjach tacy ludzie się powstrzymują? Oczywiście, że nie. Nawet na policji, Ci sławni.. klawisze bluźnią gdzie popadnie. A to wykształcony obywatel na wysokim stanowisku. Raz jeszcze dziękuję misiaki <333. Jak ja was Kocham <333 )

IskierkaNadzieji

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1940 słów i 10782 znaków.

9 komentarzy

 
  • Użytkownik IskierkaNadzieji

    :D:D:D Przez Was po łowie chodzi mi druga seria O,o Dziękuje dziewczyny moje <333 Całuję i również pozdrawiam gorąco!

    17 wrz 2014

  • Użytkownik mycha

    tylko nie ostatnia pisz dalej prosze

    16 wrz 2014

  • Użytkownik ewa

    Proszę więcej częśći

    16 wrz 2014

  • Użytkownik Ktotam

    Ostatnia? :(
    Dlaczego...
    Pisz dalej, pozdrawiam

    16 wrz 2014

  • Użytkownik IskierkaNadzieji

    Dziękuje kochana za radę :)) Teraz będę się logować! :D Dziękuję wam kochane!!! Ciesze się ze wam się podoba,.  dzisiaj ostatnia część!!!!  Pozdrawiam !!! Buzioleeee <333  ( Nowa część - około 20 )

    16 wrz 2014

  • Użytkownik Misia

    Czasem tak się zdarza jak się pisze komentarze nie logując się. ;-) Tak więc, piszcie z zalogowanych kont i nie będzie problemu. ;-)

    16 wrz 2014

  • Użytkownik volvo960t6r

    Cudowne to opowiadanie...

    16 wrz 2014

  • Użytkownik Ktotam

    Suuper <3
    Czekam na kolejna część

    15 wrz 2014

  • Użytkownik lOVE haze

    Ona powinna mu wybaczyć!! I być z nim :D

    15 wrz 2014