Uwierzyć w Marzenia tom.5: Rodzinna tajemnica cz.2

Uwierzyć w Marzenia tom.5: Rodzinna tajemnica cz.2Tak, tak! Oto kolejna część zapomnianego już przez Was tomu:) Mam nadzieje, że zaciekawią Was dalsze losy bohaterów :)  

Oczami Gosi:
Przyjrzałam się Markowi, wciąż nie rozumiejąc jego postępowania.Justyna była kobietą jego życia, matką jego córki.Miał moralny obowiązek iść do domu i spędzić z nią czas. Przecież Justyna musiała czuć się zagubiona, załamana i opuszczona.Tak, tylko ja nikt więcej, wiedziałam co ona tam przeżywała.Wiedziałam o wszystkim, bo odwiedzałam ją regularnie.Potrzebowała ich bardziej niż kiedykolwiek.
- Wiesz? myślałem o nas w nocy - powiedział Marek  
- Nas nie ma.To był tylko jednorazowy epizod nic więcej.Kocham Patryka - powiedziałam  
Chociaż sama nie byłam pewna co już do niego czuje, nie chciałam, by Marek z mojego powodu porzucił rodzinę.Nie mogłam na to pozwolić.Miał obowiązek być u jej boku, z nią.Musiał zachowywać się jak należy i ja też.Przecież naszym romansem skrzywdzilibyśmy nie winnych ludzi.Nasze dzieci: Kasia i Marcin, wnuki.Nie, nie mogliśmy.Obiecałam Weronice we śnie, ze się nimi zajmę i zamierzałam dotrzymać danego jej słowa.Chociaż w gruncie rzeczy kochałam ich oboje, bo przecież Patryk był miłością mojego życia a Marek byłym mężem, nie mogłam postąpić inaczej.Spojrzałam na Asię i uśmiechnęłam się do dziecka.Traktowałam ją jak wnuczkę.Była dość mądrym dzieckiem i wychowywała się bez matki.
- Jaka jest moja mama? nie pamiętam jej - powiedziała ze łzami w oczach  
- Kochanie zaraz się dowiesz - powiedziałam głaszcząc ją po buzi  
Uśmiechnęłam się do Marka i ruszyłam w stronę domu.Kierując się w stronę mieszkania rozmyślałam.Nie bardzo wiedziałam jak teraz będzie wyglądało ich małżeństwo i jak teraz będzie między mną a Patrykiem.Już dawno się między nami posypało, a ja poczułam ból.Nie tak to sobie wyobrażałam.Jego wciąż nie było.Wracał do domu późnym wieczorem i kładł się na kanapie.Już od tygodnia stał ten stan, a ja nie wiedziałam już jak mam ratować nasze małżeństwo.Kochałam go, bo przecież tak naprawdę był pierwszą miłością mojego życia, ale mimo to nie było już jak dawniej.
Otworzyłam drzwi i posmutniałam, teraz niemal na pewno wiedziałam, że znowu go nie ma.
***
Oczami Patryka:
Stałem pod naszym mieszkaniem zastanawiając się, czy jej powiedzieć.Nie, przecież nie mogłem tego zrobić.To by ją zabiło.Kochałem Gosię, od zawsze była miłością mojego życia, tak, to dzięki niej stanąłem na nogi po tragicznym wypadku Weroniki. Później związaliśmy się od nowa ciesząc się, że los daje nam kolejną szansę. Wyjechałem i wtedy się to zaczęło.Nasze małżeństwo od tamtego momentu było kłamstwem.Chociaż nie chciałem, nie potrafiłem nad tym zapanować.Kochałem ją, nasze dzieci i wnuki, ale mimo to nie było dla mnie ratunku.A później przyszła ta wiadomość i wszystko straciło mieć znaczenie.Umierałem, z każdym dniem traciłem cząstkę życia.Umierałem, a wraz ze mną umierało nasze małżeństwo.Nie chciałem umierać, nie teraz, gdy wreszcie byłem z Gosia, gdy nic już nie stało nam na przeszkodzie do szczęścia.Nic oprócz mojej śmiertelnej choroby.Tak, to ona znów nas rozdziela.Musze jej powiedzieć, nie tracąc więcej tak cennego czasu, powinienem, ale nie mogłem.Jeszcze nie teraz.Usiadłem na ławce i zapaliłem papierosa.Skoro i tak umierałem, było mi wszystko jedno, czy jeszcze do tego będę miał raka.I tak nie było dla mnie już żadnych szans, nadziei.Zgasiłem papierosa i wszedłem do mieszkania.
- Cześć kochanie - pocałowałem ją na przywitanie  
- Patryk ty paliłeś? - zapytała zaskoczona  
- Niee, no może trochę-powiedziałem kręcąc  
- Trochę? - zapytała zbita z tropu  
Poszedłem do łazienki i umyłem ręce.Przebrałem się w wygodniejsze ubrania i zaczęliśmy jeść kolację.
***
Oczami Justyny:  
Usłyszałam podjeżdżający samochód, za oknem zrobiło się już ciemno i pomału traciłam jakąkolwiek nadzieję, że przyjadą.Krzysiek już dawno poszedł, a ja wysprzątałam dom.Nie mogłam usiedzieć w jednym miejscu w niepewności.Tak bardzo bałam się reakcji córki na mój widok.Nie wiedziałam co mam mówić, co robić by jej nie zranić.Przecież straciła mnie na kilka lat, wychowywała się bez matki.Miała prawo mieć do mnie pretensję.Bałam się, tak bardzo się bałam odtrącenia.Jedną córkę już straciłam, nie mogłam stracić kolejnej.Usłyszałam otwierające się drzwi, wstałam z kanapy i spojrzałam na Marka i na Asię.Ona, ona była taka piękna, taka duża, taka wystraszona.Podeszłam do niej wolnym krokiem i wyciągnęłam do niej ramiona, ale ona nie podeszła.Schowała się za Markiem w oczach mając łzy.Bała się mnie, po prostu się mnie bała, a dla mnie było to koszmarem.Nie ma chyba już nic gorszego dla matki niż strach jej dziecka.Ból był jeszcze gorszy, dlatego, że ona bała się akurat mnie.  
- Nie znam pani - powiedziała cichutko  
Cofnęłam rękę, czując jakbym dostała w twarz.Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego, że moja własna córka będzie się mnie bać i mówić do mnie pani.Boże! Jaka ja byłam głupia! Czego się spodziewałam? Przyjęcia z otwartymi ramionami? Wyczekiwania w oknie? Nawet gdyby Marek ułożył sobie życie na nowo, nie miałabym prawa mieć do niego pretensji.Wzięcie winy na siebie było moją świadomą i dobrowolną decyzją.To ja, by chronić Krzyśka tak postąpiłam i tylko ja byłam temu winna. Pobiegłam do pokoju, czując jak rozrywa mi serce.Przypomniałam sobie o wszystkim co działo się w więzieniu i czułam jak po policzku płynął mi łzy.Tak bardzo chciałam odzyskać swoje dziecko, chciałam trzymać je w ramionach, kochać, zobaczyć.Te dranie nawet mi jej nie pokazali! Nawet jej nie przytuliłam! Poczułam jak Marek przygląda się moim łzą, ale nie podszedł.Nie przytulił, stał tylko w drzwiach i patrzył jak płaczę.W więzieniu myślałam o nich codziennie, tęskniłam za nimi, pragnęłam wrócić, a teraz nie umiałam się tu odnaleźć.Teraz chciałam tylko znaleźć się z powrotem za kratkami i czuć bezpieczeństwo.Bałam się, bałam się tego świata.Bałam się cierpienia moich i bliskich, bałam się ludzi.  
- Zawiozę ją do Gosi - powiedział Marek znikając z pokoju  
Nawet nie miałam siły zareagować, odezwać się.Upadłam na nasze dawne łóżko i poczułam otaczający mnie ból.Chciałam umrzeć.Wciąż widziałam przerażone oczy córki i poczułam jeszcze większy ból.Nie powinnam tu wracać, nie powinnam się tu pokazywać.Dla niej lepiej byłoby, gdybym tu nie przychodziła, gdybym umarła.  
- Nie znam pani - słowa córeczki dudniły mi w uszach, powodując zagubienie.  
Wciąż przypominały mi się fragmenty z naszego wcześniejszego życia, gdyby nie to co zrobił Krzysiek bylibyśmy teraz inni.Nasz związek byłby inny.Czułam ból, nie chciałam tak bardzo ranić Marka, kochałam go i wiedziałam, że on nie zasługuje na to, co go z mojej strony spotkało.Boże!Tak bardzo żałowałam, że w ogóle go poznałam.Gdybym nie ja, nie było by tego wszystkiego.On nie rozstał by się z Gosią, Krzysiek nie poznał by jej i nie zabił.Dlaczego to wszystko spotkało akurat nas? Leżałam na zimnym łóżku, czując co chwile nowe łzy.Postanowiłam działać, przecież nie mogła, nie chciałam tak się zachować.Koperta, ciekawiło mnie, czy on widział jej zawartość? Wstałam z łózka i skierowałam się w stronę wyjścia, postanowiłam zniknąć i pomyśleć o tym co mam teraz zrobić ze sobą.Wiedziałam dokąd iść, tak pozostał mi tylko Krzysiek.Nie chciałam narażać Kasi na nowe konflikty.  

Oczami Marka:  
Jechaliśmy w ciszy.Asia nie odzywała się, a ja zastanawiałem się nad jej zachowaniem. Było mi żal Justyny, bo nie zasługiwała na takie zachowanie ze strony naszej córki, ale  
Asia była tylko dzieckiem, które nie zdawało sobie sprawy z tego co się dzieje. Kochałem Asię, ale miałem nadzieję, że z czasem przyzwyczai się do powrotu mamy. No i wciąż nie wiedziałem co zrobić z nami.Nie chciałem zostawiać Justyny teraz, gdy tak bardzo potrzebowała stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa, ale nie umiałem udawać i grac.Nawet nie wiedziałem, czy nadal ją kocham.Coś do niej czułem, ale nie wiedziałem co.Nie byłem pewny, czy to była miłość, czy tylko sentyment ze względu na stare czasy.No i nie mogłem też odejść od niej ze względu na Asię.Przecież nie mogłem zabrać jej dziecka, ale też nie mogłem zostawić Asi z kimś, kogo nie zna i odejść.Musiałem przy niej być, musiałem i chyba nawet chciałem.Gdy dziś patrzyłem jak płacze w naszej sypialni, zrobiło mi się jej naprawdę tak strasznie żal.Bolały mnie jej łzy i żałowałem, ze jej nie przytuliłem, nie pocałowałem.Zdałem sobie sprawę, że ją zawiodłem.Nie na takie przyjęcie z mojej strony czekała, nie takiego się spodziewała. Zatrzymaliśmy się przed mieszkaniem Gosi i zaparkowałem samochód.Odpiąłem Asi pasy i wziąłem śpiące już dziecko na ręce.Zapukałem, ale nikt nie odpowiadał.Dopiero po chwili drzwi otworzyły się i zobaczyłam w nich Patryka.  
- Cześć mogę wejść? - zapytałem  
- Jasne wchodź - powiedział  
Spojrzałem na Gosię, która akurat schodziła z pokoju i zobaczyłem w jej oczach łzy.  
- O cześć Marku - powiedziała uśmiechając się  
- Słuchajcie, czy Asia mogłaby u Was przenocować? wróciła Justyna i mała źle na nią zareagowała.Szczerze mówiąc wystraszyła się jej.Nie chcieliśmy z Justyną robić jej w głowie zamieszania i postanowiliśmy, że u Was przenocuje - skłamałem  
- Wy? - zapytała Gosia  
- No dobrze ja - powiedziałem spuszczając wzrok  
Patryk kiwnął głową i poszedł do pokoju, zostawiając nas samych.Spojrzałem Gosi głęboko w oczy i uśmiechnąłem się.  
- Tęsknie - wyszeptałem  
Gosia spojrzała na mnie i spuściła wzrok.  
- Marek daj spokój - poprosiła  
Wyszedłem z ich mieszkaniem krzycząc głośne dobranoc i wsiadłam do samochodu. Postanowiłem pojechać do Justyny i z nią szczerze porozmawiać.Chciałem ratować naszą rodzinę, chciałem byśmy wszystko odbudowali, ale nie wiedziałem, czy jest jeszcze na to szansa.  
***
Oczami Gosi:  
Wciąż parzyłam na dawno zamknięte już drzwi.Zastanawiałam się jak ułoży się w ich małżeństwie i naprawdę było mi żal Justyny.Chociaż nie dziwiłam się Asi, bo przecież była tylko małym dziecko, to i tak Justyna nie zasłużyłam na takie cierpienie.No i te słowa Marka, czy on nie potrafi zrozumieć, że nie porzucę dla niego Patryka? już raz zdradziłam go i przez to byliśmy rozdzieleni na kilkanaście lat.Teraz, gdy los dał nam kolejną szansę na bycie razem i zestarzenie się u swojego boku, nie mogłam jej zmarnować, nie chciałam.  
- Pojedziesz do niej? - usłyszałam za sobą głos Patryka  
Podskoczyłam jak oparzona, przestraszona jego słowami.Nawet nie wiedziałam kiedy podszedł do mnie i jak długo za mną stał.Odwróciłam się do niego przodem i spojrzałam na jego chudą, bladą twarz.Jego oczy cały czas były zmęczone, a policzki blade.Nie wiedziałam co się z nim ostatnio działo, był jakiś podrażniony, zamyślony, nie obecny.  
- To pojedziesz do niej? - z zamyślenia wyrwał mnie jego głos  
Spojrzałam w jego zmęczone oczy i poszłam do pokoju.Nie chciałam tam jechać, nie chciałam znowu widzieć Marka.Nie chciałam dawać mu jakiś nadziei, nie mogłam.  
- Nie.Myślę, że oni powinni pobyć sami i szczerze ze sobą porozmawiać - powiedziałam  
- A my? - zapytał Patryk łapiąc mnie w ramiona  
- My powinniśmy iść spać.Późno już, a jutro mamy dużo pracy - powiedziałam  
Patryk wypuścił mnie z ramion i pocałował na dobranoc.Ja poszłam do naszej sypialni a Patryk poszedł do salonu, nie był jeszcze aż tak zmęczony by iść spać.Ja też nie.To był tylko i wyłącznie pretekst, by przełożyć tak ważną rozmowę dla naszego związku. Nie chciałam się z nim znowu kłócić, nie mogłam.Byłam już tym wszystkim zmęczona i najchętniej wyjechałabym gdzieś na kilka dni, przemyśleć to wszystko.  
***  
Oczami Patryka:  
Siedziałem przed telewizorem przerzucając kanałami.Wciąż w głowie miałem słowa lekarza, a mimo to poczułem się jakbym umierał.To nie koniec, z tym się żyje-powtarzał bez przerwy lekarz, ale to i tak nic nie dało.To nie on nosił w sobie bombę, która w każdej chwili może wybuchnąć.To nie on z każdym dniem umierał.Chociaż wiedziałem, że zarażenie jest bardzo malutkie, nie umiałem kochać się z Gosia.Kiedyś pragnąłem jej codziennie, pragnąłem jej ciała, pożądałem jej, a teraz bałem się ją dotknąć w obawie, że zmarnuje jej życie.Wystarczy jedno złe posunięcie, jedno nasze zapomnienie i mogłaby umrzeć.Nie! Nie mogłem i nie chciałem jej tego zrobić.Zresztą ona nawet ostatnio nie chciała się ze mną kochać, nie chciała nawet ze mną prowadzić poważnych rozmów, za każdym razem wymyślała nowe powody, tak samo jak na przykład dziś. Kochałem ją i nie wiedziałem już jak to z nami będzie.Bałem się jej straty, bałem się wszystkiego.Spojrzałem na zegarek, uświadamiając sobie, że czas na leki.Poszedłem do kuchni i wlałem do szklanki wodę.Uszykowałem leki i popiłem kilkoma łykami wody. No to teraz mogłem iść spać.  
- Co ty tam masz? - zapytała Gosia patrząc na mnie przestraszonymi oczami  
Schowałem tabletki za siebie i spojrzałem na nią, wystraszonym wzrokiem.Gosia podeszła do mnie i siłą pociągła mnie za rękę.Spojrzała na małe pudełeczko i wystraszonym wzrokiem zerknęła na mnie.  
- Co to jest? - zapytała  
- Witaminy - skłamałem  
Nie mogłem pozwolić na to, by dowiedziała się o mojej chorobie.
***
Oczami Gosi:  
Wciąż parzyłam na dawno zamknięte już drzwi.Zastanawiałam się jak ułoży się w ich małżeństwie i naprawdę było mi żal Justyny.Chociaż nie dziwiłam się Asi, bo przecież była tylko małym dziecko, to i tak Justyna nie zasłużyłam na takie cierpienie.No i te słowa Marka, czy on nie potrafi zrozumieć, że nie porzucę dla niego Patryka? już raz zdradziłam go i przez to byliśmy rozdzieleni na kilkanaście lat.Teraz, gdy los dał nam kolejną szansę na bycie razem i zestarzenie się u swojego boku, nie mogłam jej zmarnować, nie chciałam.  
- Pojedziesz do niej? - usłyszałam za sobą głos Patryka  
Podskoczyłam jak oparzona, przestraszona jego słowami.Nawet nie wiedziałam kiedy podszedł do mnie i jak długo za mną stał.Odwróciłam się do niego przodem i spojrzałam na jego chudą, bladą twarz.Jego oczy cały czas były zmęczone, a policzki blade.Nie wiedziałam co się z nim ostatnio działo, był jakiś podrażniony, zamyślony, nie obecny.  
- To pojedziesz do niej? - z zamyślenia wyrwał mnie jego głos  
Spojrzałam w jego zmęczone oczy i poszłam do pokoju.Nie chciałam tam jechać, nie chciałam znowu widzieć Marka.Nie chciałam dawać mu jakiś nadziei, nie mogłam.  
- Nie.Myślę, że oni powinni pobyć sami i szczerze ze sobą porozmawiać - powiedziałam  
- A my? - zapytał Patryk łapiąc mnie w ramiona  
- My powinniśmy iść spać.Późno już, a jutro mamy dużo pracy - powiedziałam  
Patryk wypuścił mnie z ramion i pocałował na dobranoc.Ja poszłam do naszej sypialni a Patryk poszedł do salonu, nie był jeszcze aż tak zmęczony by iść spać.Ja też nie.To był tylko i wyłącznie pretekst, by przełożyć tak ważną rozmowę dla naszego związku. Nie chciałam się z nim znowu kłócić, nie mogłam.Byłam już tym wszystkim zmęczona i najchętniej wyjechałabym gdzieś na kilka dni, przemyśleć to wszystko.  
***  
Oczami Patryka:  
Siedziałem przed telewizorem przerzucając kanałami.Wciąż w głowie miałem słowa lekarza, a mimo to poczułem się jakbym umierał.To nie koniec, z tym się żyje-powtarzał bez przerwy lekarz, ale to i tak nic nie dało.To nie on nosił w sobie bombę, która w każdej chwili może wybuchnąć.To nie on z każdym dniem umierał.Chociaż wiedziałem, że zarażenie jest bardzo malutkie, nie umiałem kochać się z Gosia.Kiedyś pragnąłem jej codziennie, pragnąłem jej ciała, pożądałem jej, a teraz bałem się ją dotknąć w obawie, że zmarnuje jej życie.Wystarczy jedno złe posunięcie, jedno nasze zapomnienie i mogłaby umrzeć.Nie! Nie mogłem i nie chciałem jej tego zrobić.Zresztą ona nawet ostatnio nie chciała się ze mną kochać, nie chciała nawet ze mną prowadzić poważnych rozmów, za każdym razem wymyślała nowe powody, tak samo jak na przykład dziś. Kochałem ją i nie wiedziałem już jak to z nami będzie.Bałem się jej straty, bałem się wszystkiego.Spojrzałem na zegarek, uświadamiając sobie, że czas na leki.Poszedłem do kuchni i wlałem do szklanki wodę.Uszykowałem leki i popiłem kilkoma łykami wody. No to teraz mogłem iść spać.  
- Co ty tam masz? - zapytała Gosia patrząc na mnie przestraszonymi oczami  
Schowałem tabletki za siebie i spojrzałem na nią, wystraszonym wzrokiem.Gosia podeszła do mnie i siłą pociągła mnie za rękę.Spojrzała na małe pudełeczko i wystraszonym wzrokiem zerknęła na mnie.  
- Co to jest? - zapytała  
- Witaminy - skłamałem  
Nie mogłem pozwolić na to, by dowiedziała się o mojej chorobie.

Oczami Gosi:
Małe pudełeczko z dziwną nazwą nie wyglądało na witaminy, bardziej bym powiedziała, że to jakieś leki, ale jaki miałby powód by mnie okłamać? przecież byliśmy zbyt dobą parą, by okłamywać się na stare lata a mimo to, nie wierzyłam w jego witaminy. Jego oczy szkliły się, a ja domyśliłam się, że kłamie, może głównie z tego prostego powodu, że nigdy nie umiał kłamać? zawsze gdy zbił jakieś naczynie, albo zrobił coś innego przyznawał się, bo śmiał się, że i tak to by się wydało. Wystarczyło spojrzeć w jego oczy, by wiedzieć kiedy on kłamie.Kochałam go za ten urok, ale teraz umierałam z niepokoju.Przecież tak naprawdę ostatnio nic o nim nie wiedziałam.Przez najbliższe dni zachowywał się tak strasznie dziwnie, tak strasznie nie podobnie do swojego zachowania.Nie poznawałam go i coraz bardziej martwiłam się o niego.Przecież jeszcze pamiętałam co czułam, gdy widziałam go w kościele.Tamtego dnia całe moje życie straciło sens, wszystko w to co wierzyłam, czego pragnęłam odebrała mi Weronika.
- Może chodźmy spać - szepnął  
Wiedziałam, że spanie było tylko jego wymówką, ale dzisiejszej nocy nie zostało mi nic innego.Wzięłam go za dłoń i pociągnęłam w stronę naszej sypialni.Pocałowałam go na dobranoc i odwracając się do niego tyłkiem położyłam się spać.Nie zasnęłam, całą noc udawałam, że śpię a tak naprawdę zastanawiałam się, czy jest coś, czego nie chciał mi powiedzieć? czy coś ukrywał? Leżałam patrząc w sufit, przypominałam sobie całe nasze życie i poczułam ból, chociaż nie wiedziałam co się dzieje, czułam się, jakby po raz kolejny mi go odbierano.Postanowiłam jeszcze rano dać jedną tabletkę córce, by sprawdziła co to jest.Przecież miała dostęp do Labolatorium, kto mógłby lepiej zbadać te tabletki? nikt, tylko ona! Usłyszałam jak Patryk wstaje a za chwile płacze.Teraz niemal na pewno wiedziałam, że coś ukrywał.Nie wiedziałam tylko co.Wstałam i podeszłam do niego, objęłam go od tyłu i kołysałam w swoich ramionach.,  
***
Oczami Patryka:
Nie miałem pojęcia, że ona słyszy mój płacz.Teraz wiedziałem, że nie będzie odwrotu i wiedziałem, że powinienem jej powiedzieć.Wiedziałem, chociaż nadal nie potrafiłem. Nie mówiła nic, nie zadawała pytań, nawet się nie odzywała.Po prostu tuliła mnie w swoich ramionach, a ja płakałem jak małe dziecko.Płakałem w ramionach ukochanej kobiety wiedząc, że straciliśmy tyle wspaniałych lat.Chociaż Weronika dała mi dziecko, to Gosia była od zawsze miłością mojego życia.To jej pragnąłem i z nią chciałem założyć rodzinę, a teraz gdy los dał nam taką szansę i byłem z nią, mieszkaliśmy razem, kochaliśmy się, miałem ją zostawić pełną bólu i żalu.Nie chciałem umierać i sprawiać jej takiego bólu, nie chciałem by zawalił się jej cały świat.Nie chciałem również zostawiać dzieci i ich dzieci.Przecież Weronika zrobiłaby dla nich wszystko, Gosia zresztą też.Potrzebowali mnie, a ja miałem im tyle do oferowania.Doskonale wiedziałem, że Bóg wolnymi krokami woła mnie do siebie, a ja cieszyłem się za możliwość nowego związania się z ukochaną kobietą.Wiedziałem, że zamiast narzekać, skarżyć się, powinienem cieszyć się z tego co dostałem i brać życie garściami.Czułem na sobie smutny wzrok ukochanej i poczułem ból.Co miałem jej powiedzieć? wybacz kochanie ja umieram? nie potrafiłem.Przytuliłem ją, zapewniając gestem, że wszystko się ułoży.Miałem misję do wypełnienia i postanowiłem zrobić wszystko, by zapewnić ukochanym szczęśliwe i bezpieczne życie.Musiałem zabezpieczyć najbliższą rodzinę i zapewnić im szczęśliwe, bez problemowe życie.
- Chodźmy spać, jutro porozmawiamy - powiedziałem łapiąc Gosię za dłoń.
***
Oczami Justyny:
Siedziałam w małym pomieszczeniu, nie wiedząc co ze sobą zrobić.Tylko jedna osoba mogła mi pomóc, chociaż nie chciałam narobić mu problemów, nie miałam innego wyjścia..Nie chciałam narażać Kasię na kłopoty, dlatego pozostał mi tylko Krzysiek. Tylko on tak naprawdę wiedział o wszystkim tym, co działo się w więzieniu.On i Gosia.
- Musisz coś zjeść - powiedział  
Kiwnęłam głową i poszłam do przygotowanego dla mnie pokoju.Nie chciałam żyć, chciałam zasnąć i nigdy więcej się nie obudzić.Nie chodziło już nawet o wielokrotny gwałt, jakiego zaznałam w więzieniu.Po prostu nie mogłam znieść tego, że zabrali mi dziecko, tak bardzo chciałam je odzyskać.No i nienawiść własnej córki, była nie do wytrzymania.Rozumiałam, ze dla małego dziecka była to bardzo trudna sytuacja, ale przecież Asia się mnie bała a to było jeszcze gorsze niż to, co spotkało mnie w więzieniu.Jednak mimo wszystko nie żałuje tego i gdybym miała zrobić to jeszcze raz, zrobiłabym.
- Justyna - usłyszałam cichy głos Krzyśka  
- Ci niec nie mów.Nie mam siły na rozmowę - przeprosiłam  
Krzysiek, jakby rozumiejąc to, co powiedziałam, po prostu wyszedł z mojego pokoju. Padłam na małe łóżko i rozpłakałam się.Wciąż przed oczami miałam wydarzenie ostatnich dni.Gdy policja zabierała mnie, oczy Marka były pełne miłości, strachu i bólu a teraz? nie rozumiałam czemu był dla mnie taki chłodny, taki zimny, taki mi obcy. Chociaż odwiedzał mnie w więzieniu i już tam zachowywał się inaczej, nie sadziłam, że po moim powrocie będzie taki zimny.Nawet nie przywitał się ze mną, zachowywał się tak, jakby nic się nie stało, jakby mój powrót nie był mu na rękę no i zachowanie córki było takie zimne, takie bolesne.A na co ja liczyłam? przecież to było normalne, że nie powitają mnie z otwartymi ramionami.Przez moją głowę przeleciały wydarzenia z więzienia i wybuchłam jeszcze większym płaczem.Nie mogłam, nie potrafiłam wytrzymać tego wszystkiego, nie chciałam żyć.Skuliłam się na łóżku, tak jakbym bała się ponownego skrzywdzenia i wtulona w poduszkę i koc zapadłam w sen.CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 4510 słów i 23470 znaków.

9 komentarzy

 
  • Aś

    tak, opowiadanie godne kontynuacji! :)

    4 cze 2014

  • malinowamamba20

    Czekamy ! :)

    4 cze 2014

  • Patrycja

    Patryk nie może umrzeć !

    4 cze 2014

  • Kaska

    Pewnie, że masz pisać ...

    4 cze 2014

  • Anka

    Pisz dalej ! :)

    4 cze 2014

  • Syla

    Świetne !!!!

    4 cze 2014

  • Karola

    Bardzo długo czekałam na to opowiadanie <3

    4 cze 2014

  • volvo960t6r

    Czy oni będą nadal razem ?????

    4 cze 2014

  • malinowamamba20

    Najwspanialsze opowiadanie, tęskniłam za nim :*

    4 cze 2014