rzyjaciel Kasi, Wolontariusz zakochany w Kasi
Dominika:Przyjaciółka Kasi, zakochana w Kubie, wolontariuszka
Maciej-Wolontariusz, kolega Kasi, jej adorator
Radek:syn kolegi Kasi ojca, zakochany w dziewczynie
Sonia:była Radka siostra Marcela
Marcel:brat Soni, były przyjaciel Radka
Filip:Adorator Dominiki, Kolega Kasi, Pacjent na oddziale
Rozdział 1
Jest rano, wstaje nie chętnie ale zaraz się uśmiecham, czas pędzić do pracy.Ubieram się szybki prysznic i już jestem w kuchni
Postanawiam zrobić śniadanie rodzicom, pewnie znów są sobą zajęci.Uśmiecham się pod nosem, tak bardzo bym chciała przeżyć taką miłość jak oni.16 lat po ślubie a wciąż są w siebie wpatrzeni jak w obrazek.
-śniadanie-wołam do nich
Parę minut później schodzą, zadowoleni, uśmiechnięci, objęci
-Ty już wstałaś?-pyta się mama
Uśmiechnęłam się do niej, mimo tylu lat wciąż jest pełna życia, piękna i ma ten błysk w oku
-Postanowiłam zrobić wam śniadanie-mówię dumna
Patrze na tatę i nie mogę powstrzymać się od śmiechu, zawsze tak jest gdy robi tą swoją minę.Tak jest u nas zawsze jesteśmy szczęśliwą, normalną rodziną.Nic się nie zmieniło od tylu lat może jedno-mój brat wyjechał na studia, pewnie złamie tam nie jedno serce urodę odziedziczył po rodzicach.Uśmiechnęłam się no cóż w końcu jest moim przyrodnim bratem.Tata ożenił się ponownie gdy Krzysiek miał 3 latka później pojawiłam się ja.Patrze na zegarek, daje buzi rodzicom i już mnie
nie ma, stoję parę minut pod drzwiami by posłuchać o czym mówią zawsze tak robię
-ach ta nasze córka-śmieje się tata
-to skarb-mówi poważnie mama
Widzę jak z jej oczu płynie łza, zastanawiam się bo po raz pierwszy widzę jak płacze.Widzę swój autobus, biegnę do niego i już jestem w środku
-dzień dobry-mówię do kierowcy
No tak czego się spodziewam? przecież on nawet nie odpowie.Wiem kultura wymaga grzecznego zachowania ale to chyba obowiązuje w dwie strony prawda?Siadam zrezygnowana na wolnym miejscu, patrze na szybę i zastanawiam się czemu mama płakała
-można?-pyta jakaś dziewczyna
-tak-odpowiadam
Wciąż patrze za szybę, krajobraz mija mi w szybkim tempie.Zieleń, błękit nieba i tak upalny dzień wszystko to sprawia, że chce się żyć.Parę minut później jestem już na miejscu, wychodzę z autobusu
-Do widzenia-mówię uśmiechnięta
Ruszam a właściwie biegnę do celu, mijam aptekę, ludzi spieszących się gdzieś.Jeszcze parę kroków i będę mówię do siebie.Mijam doktora Henryka
-Dzień dobry -mówię
-dzień dobry dziecko-odpowiada poważnym, smutnym głosem
Widzę w jego oczach smutek i zastanawiam się które dziecko umarło Wiktor?, Karolinka, czy Igor a może poważnieje bo wiem, że nie powinnam ale zżyłam się z jednym dzieckiem może Klara-zastanawiam się.
-Kasia!-słyszę głos Dominiki
Obracam się a ona wpada mi w ramiona.Tak robimy tu we trzech ominika, Kuba i Ja jesteśmy wolontariuszami i pracujemy a właściwe pomagamy na onkologi dziecięcej.Jakie mamy zadanie?zabawić dzieciaki, potowarzyszyć im, porozmawiać z ich rodzicami to już zależy od nas.Ja staram się być ciągle aktywna, chcę pomagać innym reszta nie ma znaczenia.Wiele osób zadało by sobie pytanie po co mi to? ale nie ja.Nie chcę nagrody, pochwały mi wystarczy uśmiech dziecka to ma dla mnie
największą cenę.Wchodzę do szpitala widzę smutek w oczach lekarzy i pielęgniarek.
-dzień dobry -mówię wszystkim
-dzień dobry-odpowiadają
Widzę przyjazne uśmiechy lekarzy, przyjazne pełne bólu spojrzenia.Gdzieś za ścianą rozchodzi się płacz rodziców a w moich oczach pojawia się łza
-Kasia!-słyszę siostrę Marię
Odwracam się i idę za nią, wchodzimy do pokoju
-mamy nowa osobę zajęła byś się nim?pokazała co i jak?-pyta
Po chwili wchodzi jakiś chłopak po jego minię widzę, że jest tu za karę i już wiem, że będą z nim problemy
-Maciej jestem-podaje mi dłoń
-Kasia-odpowiadam
Rusza nie chętnie za mną, nic nie mówi.Tuż przy nas wiozą martwe dziecko po rodzicach poznaje, że to zaledwie 3letni Igor.Do moich oczu napływają łzy, próbuje to ukryć ale nadaremnie
-czemu płaczesz?-pyta chłopak
Wycieram pospiesznie oczy i ruszam, zatrzymuje się przy sali 336 leży tam Klara.Sprawdzam czy śpi, podchodzę i głaszcze dziewczynkę nie wiem czemu ale zawsze tak robię no dobrze może wiem czemu.Porzucili ją rodzice gdy dowiedzieli się, że jest chora porzucili roczne dziecko jak bezpańskiego psa, nikt nie zapytał się jak się czuje, nikt jej nie odwiedził.
-czemu akurat ten oddział-pyta chłopak
-bo tu jest najwięcej pracy-odpowiadam
Pokazuje mu co i jak i zostawiam samego.Idę długim korytarzem do naszej sali, tak mamy naszą salę tam gdzie jemy, śmiejemy się, plotkujemy.Witam się ze wszystkimi
-jak tam nowy?-pyta Kuba
Macham nie chętnie ręką a oni wiedzą, że u mnie oznacza to źle.Wszyscy wzdychamy, kończymy śniadanie i ruszamy do pracy.Kuba ma salę 331-333 ja mam 334-336 a Dominika 337-339 Każdy ma przydzielone obowiązki, staramy się by każde dziecko miało to czego potrzebuje.Wymyślamy im gry, przynosimy zabawki, czytamy, itp.Patrze na zegarek wybiła 16 nie chętnie ale idę sprawdzić
co robi mój nowy kolega otwieram drzwi i stoję zszokowana.Wkurzona próbuje go dobudzić pomagam mu zrobić swoje obowiązki i pół godziny później idę do sali 336
-gdzie byłaś?-pyta Wiktor
Uśmiecham się do dziecka i biorę go na kolana, chłopczyk patrzy na mnie
-czemu płakałaś?-pyta
Czuje wstyd, wiem, ze popełniłam błąd i mam wielkie poczucie winy.Nie powinnam pokazywać przy dzieciach swoich słabości nie wolno mi ale łatwiej się mówi niż robi.Wzdycham zrezygnowana
-czy płaczesz dlatego, ze dziecko umarło?-pyta
-tak-przyznaje szczerze
-czy ja też umrę?-pyta nie patrząc na mnie
-Nie kochanie nie umrzesz-obiecuje mu
Przytulam go najmocniej jak umiem i czuje od niego ból i strach mi też zaczyna się udzielać
-boli cię coś?-pytam chłopczyka
-nie ale boję się o rodziców, boje się ich zostawić, będą cierpieć-mówi
Patrze na niego zszokowana i zastanawiam się skąd u 7latka taka odpowiedzialność? chcę mu coś odpowiedzieć ale nic nie przychodzi mi do głowy.Przytulam dziecko jeszcze mocniej-będzie dobrze tylko to jestem w stanie mu powiedzieć.Słyszę pisk
maszyn podbiegam do Klary
-wyjdź, wezwij lekarza!-krzyczę do Wiktora
Chłopczyk stoi przestraszony i patrzy na Klarę.Do sali wchodzą lekarze, zabieram chłopczyka na zabawki a on wtula się we mnie i cały drży
-będzie dobrze-uspokajam go
Widzę wychodzące pielęgniarki z sali ich wzrok mówi wszystko, stracili ją, biorę powietrze próbuje się uspokoić.
-zajmij się nim -mówię do Dominiki
Wybiegam na dwór, czuje ból policzki mam mokre od łez.Czuje czyjąś dłoń odwracam się a tam stoi Maciej.
-obiecałam Wiktorowi, ze nie umrze-szepcze
Chłopak cierpliwie mnie słucha, nic nie mówi tylko słucha
-a jak umrze?-pytam zapłakana
Maciej podchodzi i przytula mnie, w jego ramionach czuje się bezpiecznie.widzę jak w naszym kierunku idzie siostra Maria, widzę jej przyjazny uśmiech
-w porządku?-pyta ciepłym głosem
ja, ja nie chciałam -jąkam się
-chodź-łapie mnie za rękę
Idziemy do gabinetu doktora Mariusza, ordynatora oddziału
-przepraszam mówię zawstydzona
Lekarz uśmiecha się, opowiada mi swoją historię młodości, Siadam i słucham jej z zaciekawieniem, opowiada o wolontariacie i o tym jak na jego rękach zmarł pierwszy pacjent
-idź do domu, weź wolne, wróć w poniedziałek-dodaje ciepło
-przepraszam, do widzenia-mówię i odchodzę
Widzę jego ciepły wzrok, zamykam drzwi i próbuje się uspokoić, wciąż czuje wzrok siostry Mari
-my tez się przywiązujemy-mówi na pocieszenie
Żegnam się i odchodzę.Na dworze czuje świeże powietrze, zimny wietrzyk owiewa moje ciało, czuje spadające krople deszczu i zastanawiam się jak wrócę do domu.Zrezygnowana skierowałam się w stronę przystanku z nadzieją, że jakiś autobus zaraz pojedzie..Doszłam do celu cała przemoczona z małego deszczyku powstała wielka ulewa, szła burza, grzmoty stawały się coraz wyraźniejsze.Przeklinałam w duchu ludzi którym szkoda było pieniędzy na porządny przystanek.Czułam, że nie jestem sama obok mnie stał on, nowy kolega z pracy.
-skończyłeś już?-zapytałam
chłopak nic nie odpowiedział, podał mi parasol i złapał za rękę.
-dokąd idziemy?-zapytałam
wziął mnie do samochodu, próbowałam protestować, bo nie chciałam robić mu kłopotu ale on tylko się uśmiechną
-odwiozę cię-mówił stanowczo
Jechaliśmy w milczeniu mijając puste ulice, sklepy i różne budynki, dopiero teraz dostrzegłam piękno tego miasta.Parę minut później
byliśmy już na miejscu, deszcz ucichł, czuć było w powietrzu wilgoć i zapach kwiatów, burza przeszła bokiem a na niebie znów
pojawił się błękit.
-dziękuje-szepnęłam mu
Już chciałam wyjść ale poczułam jego rękę na ramieniu
-zaczekaj-powiedział
Odwróciłam się do niego i nasze oczy się spotkały
-wejdziesz?-zapytałam
Przez chwilę się wahał ale zgodził się, zamkną auto i poszedł za mną do mieszkania.Nie bałam się o rodziców wiedziałam, ze o tej porze są w pracy
-przejdziemy się?-zapytał
-jak się przebiorę-odpowiedziałam
Weszliśmy do mieszkania w domu tak jak sądziłam nikogo nie było.Słyszeliśmy tylko tykanie zegara wiszącego na ścianie, Na półce stała fotografia naszej czwórki.
-kto to?-spytał wskazując na chłopaka
-mój brat Krzysiek-odpowiedziałam
Kazałam mu się rozgościć w salonie a sama pobiegłam na górę.Mój pokój był mały ale przytulny, spoglądałam na małą fotografię koło okna jego oczy patrzyły na mnie tak jak kiedyś.
-długo jeszcze?-zawołał chłopak
Otrząsnęłam się z wspomnień i zeszłam na dół.
-możemy iść-oznajmiam
Wychodząc zamknęłam drzwi, poszliśmy spacerkiem podziwiając okolice, mieszkałam naprawdę w pięknym miejscu ale...
-nie przejmuj się-usłyszałam Maćka głos
Przez chwilę patrzyłam na niego jak na kosmitę, nie wiedziałam co on do mnie mówił znów wspomnieniami byłam przy nim.Kochałam go, chciałam z nim być mimo sprzeciwu naszych rodziców, mimo choroby, mimo problemów chciałam po prostu z nim być
-o czym myślisz?-zapytał Maciej
Przez chwilę milczałam, nie wiem czy powiedzieć mu prawdę czy powinnam się przed nim otworzyć przecież go nawet nie znałam.
-O Klarze-skłamałam
Chłopak chyba dostrzegł w moich oczach ból bo po prostu podszedł i mnie przytulił, Ja natomiast próbowałam się uspokoić by nie wybuchnąć płaczem.
-Moi rodzice rozwiedli się, miałem wtedy 14lat.Nie rozumiałem tego, matka szybko znalazła innego a mnie podrzucała do dziadków.Babcia, jego głos załamał się
-co z babcia?-pytałam nieśmiało
-Babcia umarła na moich ramionach, zamknąłem się w sobie.Ojciec zabierał mnie do psychologa ale ja olewałem go, olewałem wszystkich szkołę, znajomych, , wszystko.W końcu za namową nowych kumpli okradłem i pobiłem dzieciaka i tak znalazłem się tu.-skończył
Jego brązowe oczy zalały się łzami, tak bardzo cierpiał.Objęłam go ramieniem, nie wiem czemu ale chciałam mu pomóc.Czułam, że był dobrym dzieciakiem.
-Poznaliśmy się kilka lat temu, był rok ode mnie starszy, ja miałam wtedy 9lat.Mimo tak młodego wieku zbliżyliśmy się do siebie.Rodzice nic z tego nie robili wciąż uważali, że to nasza dziecięca fantazja lecz w wieku 13 lat zrozumiałam, że go kocham.
Nasi rodzice nie chcieli byśmy byli razem, podobno byli razem kilkanaście lat temu.Później dowiedzieliśmy się o jego chorobie wyjechał parę dni później od tamtego czasu się nie widzieliśmy-dokończyłam opowiadać
Nie wiedząc kiedy otworzyłam się przed nim, spojrzałam w dal dookoła zrobiło się ciemno
-muszę wracać-powiedziałam
-Odprowadził mnie do domu, w salonie świeciło się światło, rodzice wrócili.
-dobranoc -powiedziałam
-dobranoc-odpowiedział
Uszedł kawałek ale zaraz się wrócił, podszedł i przytulił mnie.Nasze usta były nie bezpiecznie blisko siebie, poczułam szybsze bicie serca.Gdy już chciał mnie pocałować
-Kaśka!-usłyszałam głos mamy.
-Kto to był?-usłyszałam krzyk matki
-kolega-odpowiedziałam spokojnie
-z którym się całujesz?-zapytał śmiejąc się tata
Widziałam krzywe spojrzenie mamy i czułam, że ojcu też się oberwie.
-mogę iść do pokoju?-zapytałam
Mama kiwnęła głową więc pospiesznie udałam się na górę, ale czułam, że to nie koniec.Położyłam się na łóżku i złe emocję z całego dnia wróciły zaczęłam głośno płakać.Obudził mnie głos mamy
-przepraszam-powiedziała
przytuliłam się mocno do niej i chciałam móc zapomnieć o tym wszystkim.
-tęsknie za nim-przyznałam
Widziałam jak tata podchodzi i przytula nas
-kocham Was-mówi
Patrzyłam na zakochane spojrzenie rodziców i już zaczynałam rozumieć czemu nie chcieli byśmy byli razem.
-straciliśmy Klarę-szepnęłam
Widziałam współczujące spojrzenie rodziców, przytuliłam się do mamy i czułam się jak mała bezbronna dziewczynka.
Obudziłam się o 7 rano, uśmiechnęłam się i wstałam by zrobić rodzicom śniadanie.Ubrałam się i zeszłam do kuchni
-czemu wstałaś?-usłyszałam głos mamy
-chciałam zrobić wam śniadanie -odpowiedziałam
Mama uśmiechnęła się i zrobiła mi miejsce przy stole
-dziś ja ci zrobię-powiedziała tajemniczo
-spóźnisz się-protestowałam
-zrobiłam sobie wolne, pójdziemy na zakupy-oznajmiła
Czułam zapach mojej ulubionej potrawy i uśmiechnęłam się do mamy ten pomysł bardzo mi się podobał.Widziałam rozczochranego tatę idącego w naszą stronę.
-powiedziałaś jej?-zapytał tata
-ty jej powiedz-odpowiedziała mama
-Wyjeżdżamy do Warszawy -powiedział tata
rzuciłam mu się w ramiona i pobiegłam się pakować.Kochałam to miasto te mosty, zoo, zamki znałam te miejsca na pamięć ale i tak za każdym razem były coraz ładniejsze.
-muszę ci coś powiedzieć-powiedział tata wchodząc do pokoju
-co takiego?-zapytałam
-mój kolega poprosił mnie, bym zajął się jego synem.Jedziemy do Warszawy właśnie po niego, będziesz miała coś przeciwko jeżeli on chwile u nas pomieszka?-zapytał
-nie tato -przyznałam szczerze z własnym sumieniem
Po śniadaniu z mamą pojechaliśmy do centrum handlowego, wreszcie namówiłam mamę na moja wymarzoną bluzkę, dostałam tez do niej różowe sandałki razem prezentowały się bosko.Wychodząc z centrum poszliśmy na placek do cukierni.
-dziękuje to dla taty ważne-przyznała mama
Uśmiechnęłam się do niej i w oddali dostrzegłam Maćka
-część -powiedziałam podchodząc do niego
Widziałam jego speszony wzrok, słyszałam głupie komentarze ze strony jego kolegów na które starałam się nie zwracać uwagi
-nie jesteś w szpitalu?-zapytałam zdziwiona
-nie-odpowiedział zawstydzony
Zamieniliśmy parę słów wciąż ignorując jego głupich kumpli
-muszę iść -powiedziałam zdenerwowana
-zaczekaj, przepraszam-dodał chłopak
Wróciłam do mamy zostawiając kolegę z jego nie ciekawym towarzystwem, wróciliśmy do domu.Spakowałam nowe zakupy i czekałam za rodzicami, godzinę później wyruszyliśmy.
Obudziłam się na miejscu, zaraz po opuszczeniu Wrocławia zasnęłam.Zatrzymaliśmy się przed blokiem w ładnej dzielnicy, tej części miasta dobrze nie znałam, tata zaparkował auto a my czekaliśmy przed blokiem.W końcu tata przyszedł i nacisknał
domofon po chwili odezwał się jakiś głos, weszliśmy do bloku.W drzwiach stał starszy mężczyzna, przywitał się z nami i zaprosił nas do środka
-Radek!-zawołał syna
Ze schodów zbiegł młody brunet na oko gdzieś starszy ode mnie o rok, tak mi się przynajmniej wydawało.
-Radek-podał mi dłoń
-Kasia-przedstawiam się.
-to twój pokój-powiedział Pan Michał
Zostawiłam walizki i zeszłam do rodziców, po drodze spotkałam Radka wchodzącego do pokoju, minęłam go.
-mamo mogę iść na miasto?-zapytałam
-ale nie oddalaj się- poprosiła mama
Przeprosiłam wszystkich i wyszłam, znałam to miasto na pamięć.To tu dorastałam, spacerowałam po okolicy podziwiając miasto wciąż budowali tu coś nowego.Postanowiłam iść do parki, usiadłam na ławce i wspominałam.Słyszałam z daleka śmiechy pijanych chłopków, dookoła zrobiło się już szaro.Zerwałam się z ławki i ruszyłam do wyjścia.minęłam chłopaka w zielonej bluzie
-Marcin-złapałam chłopaka za ramię
Chłopak odwrócił się i patrzyłam na zupełnie obca mi osobę, przeprosiłam go i odeszłam.Szłam trochę dalej coraz szybciej nagle zdałam sobie sprawę, że się zgubiłam, nie pamiętałam drogi.Dostrzegłam znajomą twarz, to był Radek
-co ty tu robisz?-zapytał
-chyba się zgubiłam- przyznałam szczerze
Chłopak złapał mnie za rękę i bez słowa odprowadził pod blok.
-dokąd idziesz?-zapytałam nie śmiało
-do kumpli-odpowiedział
-mogę iść z tobą?-zapytałam
Chłopak przyglądał mi się uważnie, czułam jego spojrzenie na sobie
-tak-przyznał nie chętnie
szliśmy w milczeniu alejką mijając przechodnich, skręciliśmy w lewo i zatrzymaliśmy się przed barem
-chodź-powiedział chłodnym głosem
Weszliśmy do bary, koło stołu bilardowego czekali już jego kumple
-kto to jest?-zapytał jeden z nich
-Kasia -przedstawiłam się
Czułam spojrzenie chłopaków na sobie, widziałam zazdrosne spojrzenie dziewczyn i zdałam sobie sprawę, że dla nich jestem intruzem wchodzącym na ich teren.
-zaczekaj tu-powiedział Radek
Widziałam jak odchodzi z kumplami, czułam się trochę nie swojo, nie lubiłam takich miejsc.Czułam zapach alkoholu i papierosów, przy stoliku siedziało parę mężczyzn gapiących się na młode kobiety.Wyszłam na dwór by odebrać telefon brzęczący w moich spodniach.Wyciągnęłam telefon i tak jak myślałam dzwoniła mama
-jestem z Radkiem -uspokajałam ja
Zapewniłam, że nie długo będę i rozłączyłam się.Do środka nie chciałam już wracać, postanowiłam tu na niego poczekać.Stałam coraz bardziej zdenerwowana, nagle nie wiadomo skąd podszedł do mnie jakiś chłopak, próbując zagadać.Jak najdelikatniej umiejąc próbowałam go spławić jednak moje argumenty do niego nie przemawiały.Czułam od niego woń alkoholu, chłopak stawał się
coraz bardziej nachalny.
-puść-krzyknęłam w końcu
Spojrzałam na jego twarz była czerwona od gniewu, poczułam silny ból i upadłam na ziemie
-ty dz***o -krzyczał na mnie
rzucił się na mnie i znów poczułam ból, kopnął mnie w brzuch.
-zostaw ją!-usłyszałam głos jakiegoś chłopaka
widziałam upadającego pijanego chłopaka, leżał na ziemi nie przytomny.
-nic ci nie jest?-zapytały jakieś nie znajome zielone oczy
-nie chyba nie-odpowiedziałam oszołomiona
-Marcel-chłopak przedstawił się
-Kasia-odpowiedziałam
-co się stało?-krzyczał Radek
-Nic już nic-odpowiedział Marcel
Radek przytulił mnie, widziałam w jego oczach strach.Poszliśmy Do Marcela po lód ja protestowałam ale nie chcieli mnie słuchać, chłopaki patrzyli na siebie jakoś dziwnie miałam wrażenie jakby między nimi było coś nie tak.Droga do Marcela
byłą nie do zniesienia, wyczuwałam spięcie między nimi.
-Jest Sonia?-zapytał Radek Marcela
-nie ma jej-odpowiedział mu chłopak
Przez chwilę zastanawiałam się kim jest ta całą Sonia.Weszliśmy do mieszkania Marcela, dom był pusty.Chłopak zaprowadził mnie do kuchni i podał lód.
-dziękuje -wyszeptałam
Jego oczy były przepiękne, nie nie tylko oczy cały był piękny, jego twarz, latynowska uroda, szczupła sylwetka, włosy na żel
-musisz na nią uważać-powiedział do Radka
-gdzie byliście?-usłyszałam krzyk mamy
-to moja wina-powiedział Radek
Patrzyłam na zdenerwowane spojrzenie mamy, moja matula chciała coś powiedzieć ale powstrzymała się
-to nie koniec-powiedział zły pan Michał
Czekałam cierpliwie na pozwolenie by udać się do pokoju, w końcu tata pozwolił mi iść spać.Przeprosiłam wszystkich i odeszłam życząc dobrej nocy, poszłam pod prysznic a następnie zamierzałam iść spać.Pół godziny później spotkałam Radka, chłopak stał pod moim pokojem i czekał za mną.
-co ty tu robisz?-zapytałam zaskoczona
-chciałem ci życzyć dobrej nocy-powiedział
Wahałam się chwile ale po krótkim zastanowieniu zaprosiłam go do pokoju.Jego wzrok błądził po pustym pokoju i śmiał się
-nie rozpakowałam się -powiedziałam pospiesznie
zaczęliśmy rozmawiać o filmach, muzyce i powoli przekonywałam się do niego
-nie ma śliwy-stwierdził
Spojrzeliśmy na siebie i wybuchliśmy śmiechem, usiadłam obok niego i zdecydowaliśmy się na horror.Chłopak znikł gdzieś, po chwili wrócił z chipsami.
-jak w kinie -śmialiśmy się
Film zaczął się rozkręcać, po znaczku na górnym ekranie stwierdziłam, że to mocny film.Patrzyłam jak wampir wypija krew z swojej ofiary, serce biło mi jak szalone.Bez zastanowienia przytuliłam się do chłopaka, zamknęłam oczy wciąż słyszałam
odgłosy z filmu.
-to tylko film-śmiał się chłopak
Otworzyłam oczy i dostrzegłam ciemność, jeszcze mocniej się w niego wtuliłam.
Radek chyba zrozumiał, że się boję bo objął mnie ramieniem, skryłam twarz w jego ramionach.
-reklama-oznajmił chłopak
Jednak ja nawet się nie poruszyłam.Czułam się jak zaczarowana, zbyt dobrze mi było w jego ramionach by to zmieniać.
-powinienem już iść, zanim
-zanim co-przerwałam mu
-zanim zrobimy coś czego będziemy żałować-powiedział
-zostań-poprosiłam go
-boisz się?-zapytał poważnie
-tak- odpowiedziałam
Rozłożyłam łóżko, przebierałam się w koszule nocną mimo tego, że w pokoju był on.
-dobranoc -powiedziałam do niego
-dobranoc-odpowiedział
Jeszcze przez chwile patrzyłam na sylwetkę chłopaka w końcu zasnęłam ze świadomością, że on jest obok
-Zostaw mnie!-krzyczałam przez sen
Poczułam czyjąś dłoń, uspokoiłam się. Obok mnie leżał on, spał na podłodze całą noc.Podniosłam się z łóżka, całą się trzęsłam.
-zły sen?-zapytał chłopak
-tak -odpowiedziałam wystraszona
Chłopak wszedł pod kołdrę, przytulił mnie a ja próbowałam zasnąć.W końcu poddałam się i zasnęłam.
Obudziła mnie czyjaś dłoń, otworzyłam oczy a nade mną stał on.
-która godzina?-zapytałam
-południe -odpowiedział
-gdzie rodzice?-pytałam wciąż zaspana
-u znajomych, jesteśmy sami-uśmiechnął się
Wszedł do mojego łóżka, czułam się trochę skrępowana ta sytuacją.Chciałam już wstać ale Radek objął mnie w tali i nic nie mówiąc utrudnił wstawanie, W końcu poddałam się i zostałam w łóżku.Jego ręka od nowa błądziła po moim ciele coraz odważniej.
-przestań -oprosiłam
-na pewno mam przestać?-zapytał poważnie
Nie potrafiłam mu nic powiedzieć, bałam się, że będę tego żałować
-tak-powiedziałam prawie nie słyszalnym głosem Robiłam sobie jedzenie i coraz bardziej pragnęłam by rodzice już wrócili, czułam się skrępowana jego obecnością.Widziałam jak chodził po salonie próbując znaleść sobie miejsce.Szedł w moją stronę, stałam przy blacie kuchennym na przeciwko niego.Chłopak uśmiechnął się do mnie i objął tak, że stałam oparta o blat.Widziałam jego napalone spojrzenie.Wiedziałam, że ma na mnie ochotę.
-spodobało się?-szepnął mi do ucha
Bałam się, bałam się wykonać jakikolwiek ruch.Jego ręka znów błądziła po moim ciele, sukienka stała się coraz bardziej uciążliwa, było mi gorąco.
-nie możemy -powiedziałam spokojnie
Chłopak puścił mnie, uciekłam do pokoju zostawiając jedzenie, czekałam na powrót rodziców.
Pożegnaliśmy się z jego ojcem, i ruszyliśmy w stronę auta.Widziałam jego nie zadowolone spojrzenie.Czułam, że on nie chciał tam jechać.Wsiadłam do samochodu opuszczając moje ukochane miasto, obok mnie usiadł on, zapieliśmy pasy i czekaliśmy aż przyjdą moi rodzice.Chłopak złapał mnie za rękę, patrzył na mnie a ja wyczułam w nim strach.
-będzie dobrze-uspokajałam go
Ruszyliśmy do domu, mijając mieszkańców i piękne mosty.Jego ręka wciąż znajdowała się na moim udzie, chłopak przybliżał się jeszcze bardziej.Widziałam ostrożne, podejrzane spojrzenie mamy.Zatrzymaliśmy się na stacji rodzice musieli zatankować a mama poszła za potrzebą.Jego dłoń powędrowała po moim ciele, widziałam jego rozpalone spojrzenie.
-przestań!-mówiłam do niego wkurzona
Widziałam jego zadziorny, pewny siebie uśmiech i poczułam złość.Jeżeli myśli, że mnie będzie miał to się myli -pomyślałam zdenerwowana.Widziałam jak rodzice idą objęci do auta.
-możemy jechać?-zapytał tata
wszyscy zgodnie kiwnęliśmy głową i ruszyliśmy dalej.Obserwowałam krajobraz podziwiając piękne widoki, dostałam sms od Dominiki Możemy się dziś spotkać?odpisałam tak i schowałam telefon, dalej podziwiałam piękno natury.
Jechaliśmy 70 na godzinę.na naszej ulicy jak zawsze pojawił się ruch.Nawet w niedziele ludzie się tak spieszą pomyślałam.Skręciliśmy w lewo, jechaliśmy naszą dzielnica, widziałam już nasz dom.Sąsiedzi jak zawsze mieli gości, po ulicy biegali
dzieciaki, dom po drugiej ulicy stał pusty obok domu znajdowała się tabliczka na sprzedaż.Obok tego domu z mieszkania wychodziła starsza kobieta wynosząc śmieci.Zaparkowaliśmy auto i ruszyliśmy do mieszkania, tata pomógł nam z bagażami.
-pokaż Radkowi jego pokój-poprosił
Chłopak szedł za mną na górę, zaprowadziłam go do pokoju brata.
-My jedziemy do babci-zawołał tata
-czuj się jak u siebie-powiedziałam Radkowi
Poszłam do swojego pokoju, rzuciłam się na łóżko, byłam zmęczona, dochodziła 19.Napisałam Dominice sms żeby do mnie wpadła i zasnęłam.Obudził mnie dzwonek do drzwi.
-cześć -przywitałam się z Dominiką
-jak się czujesz?-zapytała
Posmutniałam, przez te całe zamieszanie zapomniałam o tym co się stało, zapomniałam o wszystkim.Nasze oczy powędrowały na Radka
-nie przedstawisz mnie?-zaśmiał się
Miałam ochotę go zabić, ostatnie na co miałam ochotę to tłumaczyć jej jego obecność i bezczelne zachowanie
-to Radek, zamieszkał u nas -powiedziałam
-A ja jestem Dominika-kumpela podała mu dłoń
-idziemy na spacer idziesz z nami?-zapytała Dominika Radka
Chłopak pokiwał głowa, pobiegł na górę się przebrać a ja miałam ochotę ją zamordować.15 minut później wyszliśmy z domu
-gdzie byliście?-usłyszałam krzyk mamy
-to moja wina-powiedział Radek
Patrzyłam na zdenerwowane spojrzenie mamy, moja matula chciała coś powiedzieć ale powstrzymała się
-to nie koniec-powiedział zły pan Michał
Czekałam cierpliwie na pozwolenie by udać się do pokoju, w końcu tata pozwolił mi iść spać.Przeprosiłam wszystkich i odeszłam życząc dobrej nocy, poszłam pod prysznic a następnie zamierzałam iść spać.Pół godziny później spotkałam Radka, chłopak stał pod moim pokojem i czekał za mną.
-co ty tu robisz?-zapytałam zaskoczona
-chciałem ci życzyć dobrej nocy-powiedział
Wahałam się chwile ale po krótkim zastanowieniu zaprosiłam go do pokoju.Jego wzrok błądził po pustym pokoju i śmiał się
-nie rozpakowałam się -powiedziałam pospiesznie
zaczęliśmy rozmawiać o filmach, muzyce i powoli przekonywałam się do niego
-nie ma śliwy-stwierdził
Spojrzeliśmy na siebie i wybuchliśmy śmiechem, usiadłam obok niego i zdecydowaliśmy się na horror.Chłopak znikł gdzieś, po chwili wrócił z chipsami.
-jak w kinie -śmialiśmy się
Film zaczął się rozkręcać, po znaczku na górnym ekranie stwierdziłam, że to mocny film.Patrzyłam jak wampir wypija krew z swojej ofiary, serce biło mi jak szalone.Bez zastanowienia przytuliłam się do chłopaka, zamknęłam oczy wciąż słyszałam
odgłosy z filmu.
-to tylko film-śmiał się chłopak
Otworzyłam oczy i dostrzegłam ciemność, jeszcze mocniej się w niego wtuliłam.
Radek chyba zrozumiał, że się boję bo objął mnie ramieniem, skryłam twarz w jego ramionach.
-reklama-oznajmił chłopak
Jednak ja nawet się nie poruszyłam.Czułam się jak zaczarowana, zbyt dobrze mi było w jego ramionach by to zmieniać.
-powinienem już iść, zanim
-zanim co-przerwałam mu
-zanim zrobimy coś czego będziemy żałować-powiedział
-zostań-poprosiłam go
-boisz się?-zapytał poważnie
-tak- odpowiedziałam
Rozłożyłam łóżko, przebierałam się w koszule nocną mimo tego, że w pokoju był on.
-dobranoc -powiedziałam do niego
-dobranoc-odpowiedział
Jeszcze przez chwile patrzyłam na sylwetkę chłopaka w końcu zasnęłam ze świadomością, że on jest obok
-Zostaw mnie!-krzyczałam przez sen
Poczułam czyjąś dłoń, uspokoiłam się. Obok mnie leżał on, spał na podłodze całą noc.Podniosłam się z łóżka, całą się trzęsłam.
-zły sen?-zapytał chłopak
-tak -odpowiedziałam wystraszona
Chłopak wszedł pod kołdrę, przytulił mnie a ja próbowałam zasnąć.W końcu poddałam się i zasnęłam.
Obudziła mnie czyjaś dłoń, otworzyłam oczy a nade mną stał on.
-która godzina?-zapytałam
-południe -odpowiedział
-gdzie rodzice?-pytałam wciąż zaspana
-u znajomych, jesteśmy sami-uśmiechnął się
Wszedł do mojego łóżka, czułam się trochę skrępowana ta sytuacją.Chciałam już wstać ale Radek objął mnie w tali i nic nie mówiąc utrudnił wstawanie, W końcu poddałam się i zostałam w łóżku.Jego ręka od nowa błądziła po moim ciele coraz odważniej.
-przestań -oprosiłam
-na pewno mam przestać?-zapytał poważnie
Nie potrafiłam mu nic powiedzieć, bałam się, że będę tego żałować
-tak-powiedziałam prawie nie słyszalnym głosem.Marcin krzyczałam! Biegłam przez las próbując go dogonić była noc i ledwo widziałam drzewa, biegliśmy w głąb lasu.Potknęłam się i przewróciłam, chłopak podbiegł do mnie i pomógł mi wstać.
-kochanie nic ci nie jest?-zapytał
Uśmiechnęłam się do niego a on objął mnie i pocałował, jego usta były takie delikatne, miękkie, kuszące.Wziął mnie na ręce i zakręciliśmy się w kółko
-kocham cię-szepnął
Dalej biegliśmy razem, trzymając się za ręce, pragnęłam go on to chyba wyczuł bo przytulił mnie jeszcze mocniej
-chodź-pociągnął mnie za rękę
Biegliśmy dalej śmiejąc się aż w końcu dotarliśmy do końca lasu, staliśmy przed pięknym domkiem nie mogąc oderwać od niego wzroku.
-to nasz dom-moja żono-odezwał się
Przeniósł mnie przez próg.Nie mogłam uwierzyć, że jest moim mężem tym którego kochałam nad życie.Położył mnie na łóżku pociagłam go w swoją stronę, leżał teraz obok.Uważnie mu się przyjrzałam czarne włosy, zielone oczy, szczupłą wysportowana
sylwetka, nie mogłam uwierzyć, że przez te lata tak wydoroślał.Jak byliśmy dziećmi przyjaźniliśmy się a teraz stał się moim mężem, kochałam go.czułam jego delikatny dotyk który rozpalał moje ciało
-zaraz wracam-szepnął mi do ucha
Leżałam tak kilka godzin ale jego nadal nie było, na dworze było już jasno, biegłam naokoło domu, szukając go
-Marcin!-wołałam.
Poczułam czyjeś szarpnięcie, spojrzałam a tam stałą mama
-Zbudź się -mówiła łagodnie
Leżałam w bezruchu, nie chciało mi się wstać chociaż dobrze wiedziałam, ze muszę, dzieciaki na mnie liczyły.
-śnił ci się?-zapytała mama
-tak -odpowiedziałam
Wstałam i poszłam wziąść kąpiel, śniadanie już na mnie czekało
-smacznego-odezwał się Radek
pospiesznie zjadłam i poszłam się ubrać, pocałowałam rodziców i wyszłam z domu.W ostatniej chwili zdążyłam na autobus.
-dzień dobry -odezwałam się
Jak zwykle kierowca nic nie odpowiedział, zrezygnowana usiadłam na wolnym miejscu i zaczęłam słuchać mp3.Kwadrans później wysiadłam z autobusu.
-do widzenia-pożegnałam się
wiedziałam, że nie dostanę żadnej odpowiedzi.szłam prosto przed siebie mijając ludzi pogoda zapowiadała się ładna ale nauczyłam się, że w każdej chwili może się zmienić.Byłam sto metrów od szpitala już widziałam biały budynek i zastanawiałam
się w jakim wieku są nowi pacjenci.
-Kaśka -usłyszałam głos Kuby
-hej-przywitaliśmy się całusem w policzek
Już mieliśmy wchodzić lecz dostrzegłam biegnącą Dominikę, postanowiliśmy poczekać
-długo jeszcze?-pytał zniecierpliwiony Kuba
Weszliśmy do budynku, na oddziale było jak zawsze.
-dzień dobry-przywitaliśmy się
-dzień dobry-odpowiedzieli
Widzieliśmy przyjazne spojrzenia lekarzy, z Dominika poszliśmy się przebrać
-możemy po pracy pogadać?-zapytała
-jasne zgodziłam się
Nie mieliśmy czasu na dłuższą rozmowę bo zawsze w poniedziałki było dużo pracy.Poszłam do pokoju 336 byłam ciekawa co u Wiktora
-Wróciłaś!-krzyknął z radości
uśmiechnęłam się do dziecka i mocno go przytuliłam.Ciekawiło mnie kto leżał z nim w sali.Już miałam wychodzić lecz zatrzymałam się do sali wszedł młody chłopak, widziałam zmieszane spojrzenie pacjenta
-to twój brat?-zapytał wskazując na Wiktora
-nie, jestem wolontariuszką-wyjaśniłam
-Filip jestem-podał mi dłoń
-Kasia -przedstawiłam się
Jego oczy były cudowne, podobne do koloru morza, włosy blond, ciemna karnacja, przypominał mój ideał.Pogadaliśmy chwile i poszłam do innych sal.Do końca dnia był spokój, skończyłam o 18.Przebrałam się i czekałam za Dominiką, szczerze?cieszyłam się na wypad z przyjaciółką, dawno nigdzie razem nie wychodziliśmy.
-co robisz?-zapytał Kuba
-czekam za Dominiką -odpowiedziałam
Jeszcze coś chciał powiedzieć ale nie zdążył bo szła Dominika
-to ja już będę leciał-oznajmił
Pożegnał się i poszedł, widziałam smutne spojrzenie Dominiki
-o czym rozmawialiście?-zapytała
-pytał się co robię -odpowiedziałam
Dominika znikła w przebieralni, wróciła piętnaście minut później, ubrana, umalowana wyglądała pięknie
-o czym chciałaś pogadać?-zapytałam
-kocham go-powiedziała
Zatrzymaliśmy się, stałam uważnie obserwując przyjaciółkę.Nie mówiła mi, że kogoś ma a teraz mówi, ze go kocha?zastanawiałam się
-kogo?-zapytałam
Dominika przewróciła oczami, zawsze tak robiła gdy chciała pokazać politowanie
-Kubę a kogo?-oznajmiła
Stanęłam zdębiała, nie wiedziałam co powiedzieć, takiej odpowiedzi się nie spodziewałam
-to czemu mu nie powiesz?-zapytałam
-bo podobno ma kogoś na oku-posmutniała
Przytuliłam ją w geście pocieszenia, nie chciałam by cierpiała.Postanowiłam działać tylko, że wtedy jeszcze nie wiedziałam jakie będą tego konsekwencję.Poszliśmy na pizze, usiedliśmy w naszej ulubionej pizzerii i zamówiliśmy jedzenie.Tematu Kuby
już nie poruszaliśmy.
-a co u ciebie?-zapytała Dominika
-tęsknie za nim-przyznałam
Przed nią nie musiałam udawać, znała mnie jak nikt inny, rozumiała.Potrafiła przez jednego sms odgadnąć mój nastrój. Taka przyjaciółka trafia się raz w życiu.zjedliśmy, zapłaciliśmy i poszliśmy do domu.Na skrzyżowaniu pocałowała mnie w policzek i każda z nas poszła w swoją stronę.
-Pa skarbie-powiedziałam
-do jutra -odpowiedziała
Gdy znikła za zakrętem wyjęłam telefon i wykręciłam numer Kuby, odebrał po 3 sygnale
-Cześć Kubuś możemy się spotkać?-zapytałam
-a gdzie jesteście?-zapytał
-Dominika w domu a ja nie daleko ciebie -powiedziałam
-już idę-rozłączył się
Stałam nie daleko jego domu, pełna obaw a może nie powinnam się w to mieszać?może powinnam zostawić to im?zastanawiałam się.Teraz nie miałam już wyjścia właśnie szedł uśmiechając się w moją stronę.
-część kicia-powiedział
-przepraszam, ze cię wyciągnęłam-oznajmiłam
-nie szkodzi, czytałaś wiadomość?-zapytał
-nie -odpowiedziałam
-to jaka to sprawa?-zapytał
spojrzałam na niego, nie wiedziałam jak mu to powiedzieć
-Dominika się w tobie zakochała-oznajmiłam
Kolega posmutniał, nie wiedziałam o co chodzi.Czułam się jak zdrajca mówiąc mu o tym.
-tak czułem, bo widzisz ja zakochałem się w tobie-oznajmił
Stałam jak wryta, nie mogłam się ruszyć.Jak mógł mi coś takiego powiedzieć, jak mógł się zakochać i co teraz z Dominiką?miałam sto myśli na minutę.
-muszę iść-powiedziałam
Pobiegłam do domu, nie zatrzymując się gdy mnie wołał. Szłam do domu zupełnie zagubiona, wciąż w głowie miałam słowa Kuby i jedno pytanie powiedzieć o tym Dominice? Szłam zamyślona nie zauważając chłopaka z naprzeciwka
-przepraszam-powiedział
Spojrzałam w górę i zobaczyłam Maćka
-cześć-rzucił wesoło chłopak
-cześć -odpowiedziałam
Chciałam iść dalej ale coś kazało mi się zatrzymać i pogadać z nim.
-co się dzieje?-zapytał
usiadłam zrezygnowana na ławce.Nie miałam sił iść do domu ani zwierzać się koledze, nie miałam sił na nic.
-napijesz się?-zapytał
Wzięłam od niego piwo i zaczęłam powoli pić.Tak chciałam chociaż dziś uciec w zapomnienie.Nie pamiętać niczego, nie martwić się, nie tęsknić, nie cierpieć.
-masz jeszcze?-zapytałam
Spojrzał na mnie i na pusta puszkę, jego spojrzenie mówiło mi, że chce coś powiedzieć.Moje jedno ostrzejsze spojrzenie pohamowało go.
-zaczekaj pójdę do sklepu-powiedział.
Siedziałam na ławce patrząc jak Maciej znika wchodząc do sklepu.wzięłam głęboki wdech w nadziei, ze to mnie uspokoi.Siedziałam tak czując wibrację telefonu, wyjęłam go a tam 2 nie odebrane wiadomości od kuby i 5 połączeń od niego i 2 nie odebrane
połączenia od mamy, pewnie się martwiła.postanowiłam poinformować mamę, wybrałam jej numer
-no gdzie jesteś!-krzyczała
-z Dominiką, nie długo będę-uspokajałam ją
Rozłączyłam się bo zobaczyłam Maćka
-masz-podał mi piwo
poszliśmy do parku bo nie chcieliśmy pić w miejscu publicznym.Zatrzymaliśmy się nad stawem nim doszliśmy do celu, moja puszka była znów pusta.
-masz, napij się tego-podał mi wódkę
Przeważnie unikałam tego rodzaju alkoholu ale dziś po prostu chciałam się upić, potrzebowałam tego.Ciekawą rozmowę przerwali nam
znajomi Maćka, według mnie byli nie ciekawym towarzystwem.
-Masz kasę?-zapytał jeden Maćka
-nie mam-odpowiedział Maciek
-Masz 3 dni albo twojej laluni coś się stanie-powiedział drugi koleś
-zostaw ją!-warknął Maciej
chłopak zbliżył się do mnie i zaczął dotykać mnie po udzie.Maciej rzucił się na niego ale szybko go pokonali i zaczęli kopać.Od razu otrzeźwiałam.Żałowałam, że w ogóle wypiłam, chciałam mu pomóc ale moje nogi odmawiały mi posłuszeństwa.
Poczułam mocny ból i upadłam na ziemię...
Szedłem przez park gdy zobaczyłem grupkę łobuzów bijących jakiegoś chłopaka, schowałem się obserwując całe zajście z daleka.Wczoraj z rodzicami wróciłem do polski, wróciłem do tego miasta bo ona tu mieszka.Mimo tylu lat nie przestałem jej kochać.Dostrzegłem jaką dziewczynę już chciałem reagować ale powstrzymałem się, chciałem im pomóc a pobity nic bim nie zrobił.Widziałem jak odchodzą ile sił w nogach pobiegłem w ich stronę.Chłopak leżał w kałuży krwi, pobity a ona? ona kogoś mi przypominała, była mocno pijana ale oprócz pobitej głowy nic jej chyba nie było.Zadzwoniłem po pogotowie i podszedłem bliżej dziewczyny zamarłem to była Ona.Na ziemi leżała pijana Kasia a ja nie wiedziałem co mam zrobić, postanowiłem zabrać ją do siebie.Usłyszałem wibrację jej telefonu, chwile zawahałem się ale odebrałem
-Kaśka gdzie ty jesteś!-wrzeszczała kobieta
-Dzień dobry Kasia jest w parku-powiedziałem
-a ty kto?-zapytała
-proszę tu przyjechać-powiedziałem
-już jadę-telefon rozłączył się
Przyjechała karetka, zabrali nie przytomnego chłopaka do szpitala.Chwilę później dostrzegłem biegnącą kobietę to była pani Gosia, mama Kasi, podszedłem do niej ale chyba mnie nie poznała
-gdzie Kasia!-prawie mnie zaatakowała
-tutaj-pokazałem na ławkę
Podbiegła do śpiącej dziewczyny, jej twarz zbladła.pomogłem jej i zanieśliśmy dziewczynę do samochodu.Przyjrzała mi się uważnie, podziękowała mi, uśmiechnęła się i odjechała.Jeszcze chwile stałem patrząc jak odjeżdżają.nie wiedziałem co zrobić
czy iść do Kasi i powiedzieć o powrocie? walczyć o nią? a może po prostu odpuścić? Wróciłem do domu.
*****************************************************************
Obudził mnie zegarek, pękała mi głowa.Wciąż przed oczami miałam tego chłopaka który mi pomógł, te oczy tak bardzo przypominały mi Marcina Widziałam jego spojrzenie tylko przez chwile ale je zapamiętałam.Do pokoju weszła mama już chciałem wstawać ale odezwała się
-nie pójdziesz dziś, już zadzwoniłam-powiedziała
Zeszłam na dół, pękała mi głowa, nawet zwykłe dzień dobry sprawiało mi ból.
-to dałaś popis-zaśmiał się tata
Spojrzał na groźną minę mamy i spoważniał.Radek chyba wyczuł, że coś się dzieje bo razem z tatą się ulotnił, poszli do salonu.
-to jak się usprawiedliwisz panno?-zapytała zdenerwowana mama
Nie odpowiedziałam poszłam po szklankę i nalałam sobie napoju, chciało mi się pić.Miałam potwornego kaca.
-masz szlaban-krzyczała mama wychodząc do pracy
Tata podszedł i pocałował mnie w policzek, tez wyszedł.Zostaliśmy z Radkiem sami, spojrzał na mnie z politowaniem, wyglądałam jak półtora nieszczęścia.
-idź się ogarnij-rozkazał
Nie chciało mi się kłócić więc go posłuchałam i poszłam wziąć prysznic.Pół godziny później byłam już ogarnięta i przebrana.Poszłam do swojego pokoju wzięłam telefon a tam? Skrzynkę miałam zapchaną.20wiadomości od Kuby, 4 od Dominiki i 1 od jakiegoś nie znanego numeru, odczytałam ją Hej jak się czujesz?
Zdziwił mnie ten sms bo nie znałam tego numeru.Stwierdziłam, że to jakaś pomyłka i skasowałam go.Nie chętnie odczytałam wiadomość od Kuby: Przepraszam, porozmawiajmy.Reszta wiadomości była w podobnym stylu, tylko jedna była z zapytaniem czemu mnie nie ma.Postanowiłam odczytać od Dominiki:Proszę zachowaj wczorajszą rozmowę dla siebie a tak w ogóle czemu cię nie ma? martwię się.
Postanowiłam jej odpisać.Do Dominiki: Hej myszko nie ma mnie bo wczoraj zostałam napadnięta ale nie martw się nic mi nie jest Kubie nie odpisałam było mi przykro bo nie chciałam tracić przyjaciela, nie wiedziałam co robić.Usłyszałam pukanie do pokoju
wiedziałam, że to był Radek
-otwarte -krzyknęłam
-boli cię jeszcze?-zapytał
-nie-odpowiedziałam
oczywiście skłamałam bo wciąż jeszcze odczuwałam ból ale nie chciało mi się z nim rozmawiać.Usiadł obok i złapał mnie za rękę zbliżył się i pocałował, jego ręcę schodziły coraz niżej.
-co ty robisz?-oburzyłam się
Chłopak odskoczył ode mnie czerwony ze wstydu.Uśmiechnęłam się bo takiego go nie znałam.wyszedł z mojego pokoju a ja znów dostałam sms od tego nie znanego numeru.Wczoraj spisałem sobie twój numer, mam nadzieje, że wszystko w porządku, odpisz Czytając sms zamurowało mnie ale postanowiłam mu odpisać..
**************************************************************************************
W nocy nie zmrużyłem oka, nie potrafiłem zasnąć nie wiedząc co Z Kasią, wciąż miałem ją przed oczami.To jej spojrzenie gdy niosłem ją do samochodu, jedno krótkie spojrzenie a znaczące tak wiele.Gdy wróciłem do domu rodzice już spali, postanowiłem wykąpać się i iść spać ale nie mogłem przestać o niej myśleć. Dobrze, że spisałem jej numer, chociaż tyle mogłem zrobić pomyślałem.Najchętniej napisał bym teraz ale postanowiłem poczekać do rana.O 4 nad ranem zasnąłem, głupi budzik przerwał mi tak cudowny sen.Pierwsze co zrobiłem to napisałem jej wiadomość.Hej jak się czujesz? Nie przedstawiłem się, miałem nadzieje, że jednak odpisze.Zszedłem na dół rodzice już jedli śniadanie
-cześć synku -przywitała mnie mama
-cześć-odpowiedziałem
Wykąpałem się, przebrałem i poszedłem na śniadanie.Mama zrobiła jajecznice zjadłem i postanowiłem posłuchać muzyki.W pokoju rzuciłem się na łóżko, spojrzałem na telefon nic, żadnych połączeń, wiadomości nic nie odpisała.Spojrzałem na okno słońce
świeciło zachęcając do spaceru, wyszedłem na dwór.Szedłem przed siebie podziwiając miasto, naprawdę było piękne.Chociaż dla mnie wszystko było piękne:Każdy kwiat, drzewo, liście wszystko bo dostałem nowe życie.Szedłem dalej przed siebie zatrzymując się dopiero przed jej domem.Widziałem jak stoi z jakimś chłopakiem i zastanawiałem się kim on jest jej kolegą? chłopakiem? znikła gdzieś w domu.Wyciągnąłem telefon i napisałem jej drugą wiadomość Wczoraj spisałem twój numer telefonu, mam nadzieje, że wszystko w porządku, odpisz.Stałem pod jej domem i patrzyłem na jej okno jak jakiś głupi.Usłyszałem wibrację i odczytałem sms
A hej dziękuje za pomoc u mnie wszystko w porządku, Kasia jestem.Wysłałam sms, odłożyłam telefon i zeszłam na dół zrobić obiad.Z Radkiem zrobiliśmy schabowe, czułam się trochę skrępowana buszując z nim w kuchni.Wciąż pamiętałam jego pierwszy dzień u nas.Po obiedzie zaszyłam się w pokoju czytając książkę, planowałam wyjść dopiero gdy rodzice wrócą.wciąż zerkałam na telefon, byłam ciekawa czy ten koleś odpisze.Wybiegłam z pokoju przywitać się z rodzicami
-jak w pracy?-zapytałam
-dobrze-odpowiedzieli jednocześnie
Zjedliśmy przygrzany obiad i pomogłam mamie posprzątać, tata z Radkiem w salonie oglądali mecz.
-zła?-zapytałam mamę
-zmartwiona-odpowiedziała
-przepraszam -powiedziałam
Mama podeszła i przytuliła mnie.Usiedliśmy w kuchni i zaczęłyśmy szczerze rozmawiać.Przyznałam jej, że tęsknie za Marcinem a ona podeszła i przytuliła mnie, zapragnęłam być znowu małym dzieckiem.Usłyszałam wibrację, podeszłam do telefonu w nadziei, że to sms od nie znanego numeru ale pomyliłam się, to był Kuba.Spotkajmy się za godzinę to ważne.Odłożyłam telefon i usiadłam zrezygnowana
na krzesełku.Mama spojrzała na mnie podejrzliwie, zorientowała się, że coś nie tak, spojrzała na mnie pytająco.
-to Kuba-odpowiedziałam
Opowiedziałam jej całą historię która miała miejsce dzień wcześniej, powiedziałam jej o uczuciu Kuby do mnie i uczuciu Dominiki do Kuby
-mogę wyjść?-zapytałam
-tak- zgodziła się
Pobiegłam do pokoju się przebrać, założyłam spodenki i bluzę z kapturem, nie malowałam się.
-wychodzę-wykrzyknęłam
Szłam chodnikiem, zastanawiając się co powiem Kubie.Nie chciałam dawać mu szansy ale też nie chciałam stracić przyjaciela.Przyspieszyłam kroku bo dostrzegłam go idącego w moją stronę
-hej kicia-powiedział
-nie nazywaj mnie tak-warknęłam
Kuba spojrzał na mnie i posmutniał.Przez chwile poczułam wyrzuty sumienia ale zaraz opamiętała się, przecie nie mogłam z nim być, rozmyślałam.
-słuchaj, lubię cię ale nie będę z tobą, mogę zaproponować Ci tylko przyjaźń, której nie chce stracić-Powiedziałam
Kuba zamilkł, podszedł do mnie patrząc mi w oczy, wydawało mi się, że próbuje odgadnąć moje myśli.Odsunął się i posmutniał jeszcze bardziej, dostrzegłam w jego oczach łzy.Odwróciłam głowę, nie chciałam patrzeć jak płacze, byłam na to zbyt wrażliwa.
-Kuba, proszę-próbowałam go uspokoić
Wziął mnie w ramiona i pocałował.
-Puść-krzyczałam
Gdy puścił uścisk, dałam mu w twarz, spojrzałam w jego oczy był jakiś inny, zraniony Nie widziałam już w nim tego troskliwego, czułego przyjaciela jakim kiedyś był.Znów mnie przytulił i pocałował, Trzymał mnie mocno, zbyt mocno bym mogła mu się wyrwać.
-Nie!!!krzyknęła Dominika
Z całej siły szarpnęłam się i wyrwałam Kubie, dostał ponownie twarz.Chciałam jej to wszystko wyjaśnić ale nie mogłam jej już nie było.A hej dziękuje za pomoc, Kasia jestem.
Stałem pod jej domem i patrzyłem na odebraną wiadomość, zastanawiając się co jej odpisać, bo przecież nie swoje prawdziwe imię.Zdecydowałem się wrócić do domu.Przed domem ponownie wyciągnąłem telefon z zamiarem odpisania ale znów stchórzyłem, wszedłem do mieszkania
-Jestem-zawołałem
Wszedłem do salonu a tam nikogo nie było, na salonie leżała kartka.Synku pojechaliśmy do kina, zamów pizze, wrócimy późno tata Uśmiechnąłem się do siebie ale nie wiedziałem z jakiego powodu bardziej, że byłem sam w domu czy, ze szczęścia rodziców, chociaż ich.Zrezygnowałem z pizzy.poszedłem do pokoju po bluzę i wyszedłem z domu zamykając drzwi, postanowiłem iść na miasto.Wyciągnąłem
telefon dochodziła dwudziesta poszedłem przed siebie zatrzymując się co jakiś czas, walczyłem z pokusą by nie iść koło jej domu.Od wczorajszego dnia ciągle o niej myślałem, tęskniłem za nią.Po długiej walce samym sobą postanowiłem przejść obok jej domu w nadziei, że ją zobaczę.
-stary wróciłeś!-zawołał mój kolega
Zatrzymałem się bo wiedziałem, że on nie odpuści, dałem namówić się na pizze i opowiedziałem co i jak.
-co u Kasi?-zapytałem
-jest wolontariuszem na onkologi dziecięcej-odpowiedział Kumpel
Podziwiałem ją w tym momencie, sam leżałem na onkologi i pamiętałem jak ważna ta osoba jest dla tych dzieciaków, to dzięki jednej z nich nigdy się nie poddałem.Zawsze miała dobre serce ale teraz pokazała wielki gest.Przypomniałem sobie zabawną
historię z naszym udziałem i śmiałem się sam do siebie.
-Pamiętasz jak znalazła Kota?-zapytał Adam
-właśnie o tym pomyślałem-odpowiedziałem
-ty ją nadal kochasz, prawda?-zapytał
-tak, ma kogoś?-zapytałem
-nie-odpowiedział
Serce biło mi jak szalone, jest sama, nie ma nikogo, może zawahałem się chwilkę, może mam u niej jakieś szansę zastanawiałem się.Pożegnałem się z Adamem i odszedłem, zmierzałem w kierunku jej domu.Dwie ulice od celu dostrzegłem ją, stałą z jakimś wysokim blondynem i coś mu tłumaczyła a chłopak głośno krzyczał, nie nie krzyczał on płakał, podbiegł i ją pocałował.Stałem jak w transie miałem wrażenie, że to nie dzieje się naprawdę, czułem na policzku słone łzy, Odwróciłem się z zamiarem odejścia ale usłyszałem czyjś krzyk
-nie!!!-krzyczała jakaś dziewczyna
przyjrzałem jej się uważnie, długie kręcone blond włosy, szczupła, wysoka oczu z takiej odległości nie dostrzegłem
-Dominika, zaczekaj!!-usłyszałem znajomy głos
Widziałem jak Kasia spoliczkowała tego gościa i pobiegła za zapłakaną Dominiką.Chciałem się schować, uciec ale nie miałem już szans, biegła prosto w moją stronę.Na ułamek sekundy nasze oczy się spotkały, widziałem w jej oczach łzy, przebiegła obok zapłakana, próbując ją dogonić ale ona znikła.
-Dominika, to nie tak!-krzyczała
Upadła na asfalt nawet mnie nie zauważając, chciałem ją przytulić ale powstrzymałem się.Poszedłem do domu, zostawiając ją samą..
*****************************************************************************************************
Biegłam za Dominiką w nadziei, że mnie wysłucha, minęłam stojącego chłopaka, jego oczy, spojrzenie było mi tak bardzo znajome.
-Dominika, zaczekaj!-krzyczałam
Jednak ona się nie zatrzymała, przecież muszę jej to wytłumaczyć.Naprawdę będzie tak, że ją straciłam?-zastanawiałam się.Biegłam wciąż za nią, próbując ją złapać ale uciekła mi.
-Dominika to nie tak!-krzyczę z całych sił
Jednak ona znika, ostatni raz obraca się w moją stronę widzę łzy w jej oczach, znika za zakrętem.Upadam na zimny asfalt i czuje spojrzenie chłopaka na sobie.Zastanawiam się gdzie go widziałam.Dominika muszę ją odzyskać, tylko to się dla mnie liczy.
Wiatr owiewa moje ciało, dookoła jest ciemno, rozglądam się i zdaje sobie sprawę, że jestem sama.postanawiam wrócić do domu.
Budzi mnie przeklęty budzik, wyłączam go i odwróciłam się w drugą stronę.Nie chce mi się wstać, nie chcę mi się iść.Co ja mam jej niby powiedzieć?jak jej to wytłumaczyć?zastanawiam się.
-kochanie wstawaj-krzyczy mama
Nie chętnie podnoszę się z łóżka, idę się wykąpać i ogarnąć.Na korytarzu mijam Radka
-cześć-mówi wesoło
-cześć-odpowiadam
Nie mam ochoty na nic.Schodzę na dół z naburmuszoną miną i napotykam troskliwe spojrzenie mamy.
-wszystko w porządku?-pyta
Patrze na nią i mam ochotę wykrzyczeć by wszyscy dali mi spokój, jednak opanuje złość
-nie-mówię
Nie wiedząc kiedy wybucham płaczem.6 par oczu patrzy w moją stronę a ja czuję się taka malutka, czuje ciepłe ramiona mamy i znów czuje się bezpieczna.Nie chętnie ale wychodzę z domu w ostatniej chwili zdążając na autobus.
-dzień dobry -mówię
Jednak nie dostaje odpowiedzi, siadam na wolnym miejscu i odpalam mp3.Muzyka w tej chwili staje się moim bezpiecznym światem.Patrze za szybę wszystko mija tak szybko, zbyt szybko, czuje wielki ból.W końcu dojeżdżam, z ściśniętym sercem wychodzę z autobusu z tego wszystkiego zapominam się pożegnać i czuje się jeszcze gorzej.Idę do szpitala jak na ścięcie, nie przytomna, zagubiona, nie obecna.
-dzień dobry-mówi lekarz
-dzień dobry-odpowiadam
Nabieram powietrza próbując się uspokoić wchodząc do budynku mijam pielęgniarki, witam się z nimi odpowiadają mi przyjaznym tonem.Idę korytarzem do naszej sali, wchodząc czuje napiętą atmosferę.Kuba i Dominika już są, przebieram się i próbuje napotkać spojrzenie Dominiki, nadaremnie.Wchodzi siostra Klaudia.
--chyba już wiecie o Maćku?-pyta
Patrze na nią zdębiała, przez to wszystko o nim zapomniałam a przecież on leży tam z mojej winy.
-Co z nim?-pytam
-lepiej, dzisiaj wychodzi-odpowiada
Czuję się winna, trafił tam bo stanął w mojej obronie.Z rozmyśleń wyrwał mnie trzask zamykających drzwi, Dominika wyszła z sali.Chciałam za nią iść ale Kuba złapał mnie za rękę
-zaczekaj-poprosił
Spojrzałam na niego, miałam do niego żal.Od zawsze był dla mnie jak brat, który wyjechał, był powiernikiem moich sekretów, był moim przyjacielem a teraz go nienawidziłam.
-dość już narobiłeś!-krzyknęłam
Wybiegłam z sali zostawiając go samego, chciałam tylko jednego znaleść Dominikę i jej to wszystko wytłumaczyć.Ujrzałam ją w sali 336 przez szybę dostrzegłam, że rozmawia z Filipem
-zdradziła mnie a tego nie umiem jej wybaczyć-mówiła to płacząc
-ona cię kocha-mówił Filip
-Kocha?odbiła mi chłopaka, chociaż dobrze wiedziała, że tylko jego kocham-krzyknęła
Wycofałam się i poszłam do sali obok.Dzień zleciał nam błyskawicznie, zmierzając ku drzwiom dostrzegłam Wiktora.Nie Wyglądał najlepiej, miałam nadzieje, że to tylko przejściowe.Zamykając drzwi ostatni raz spojrzałam na Wiktora, wyszłam.Wchodząc do mieszkania dostrzegłam uśmiechniętych rodziców.
-przebieraj się i idziemy do kina
Schodząc na dół widziałam zakochane spojrzenie rodziców, stali czule obejmując się, wyglądali tak jakby świata po za sobą nie widzieli, podziwiałam ich.Mimo tylu lat małżeństwa nie kłócili się, zachowywali się jak nastolatkowie.(...)
Czekaliśmy przed kinem czekając na znajomych rodziców, stałam obok nich obserwując ich zachowanie.Uśmiechali się do siebie tajemniczo.Dochodzę do domu i kładę się spać, chociaż na chwilę próbuję o niej zapomnieć.Budzi mnie promień słońca, zapowiada się ładna pogoda, zastanawiam się co z sobą zrobić.Znów moje myśli krążą wokół Kasi, zastanawiam się czy nic jej nie jest.Przypominam sobie ostatnie chwile przed wyjazdem, jej zapłakane oczy i nasze ostatnie słowa
-wrócę, obiecuje -przyrzekłem jej
-będę czekać-obiecała
Czy to co mówił Adam jest prawdą?Czy naprawdę nikogo nie ma bo mi 2 lata temu obiecała, że będzie czekać?czy mnie kocha? Miałem w głowie coraz więcej pytań i zero odpowiedzi, postanowiłem pogadać o niej z Adamem.
-hallo-odebrał
-idę do Ciebie-rozłączyłem się
Wychodząc dostrzegłem rodziców, pochłonięci rozmową nie zauważyli mnie, zastanawiałem się o kim rozmawiają
-na pewno się ucieszy-tylko to usłyszałem
Postanowiłem skupić się na czymś innym, chwilę później byłem pod domem kumpla.Otworzył po pierwszym dzwonku
-wejdź-zaprosił mnie do środka
Zaparzył nam kawę i zaprowadził mnie do swojego pokoju, pokój miał ładny, wszystko ułożone tak, że miał dużo wolnego miejsca.
-mam pytanie-powiedziałem
-jakie?-zapytał
-czy Kasia kogoś miała?-zapytałem
-oprócz Ciebie? nie-kumpel uśmiechnął się
Odwzajemniłem jego uśmiech, czyli to znaczyło, że czekała-zastanawiałem się
-Ona Cię kochała, nadal kocha-powiedział'
Pożegnałem się i pobiegłem, tak chciałem iść do niej.Nie miałem żadnego planu, nawet nie wiedziałem czy mnie pozna, chciałem po prostu ją zobaczyć.W połowie drogi dostałem telefon, dzwoniła mama.
-synku wracaj-poprosiła
Uznałem to za znak, to nie ten czas pomyślałem i wróciłem do domu.
-idziemy do kina-powiedział tata
Nie podobał mi się ten pomysł, chciałem iść do niej a nie do kina z rodzicami ale odpuściłem, pobiegłem na górę się przebrać.Pojechaliśmy do kina, szliśmy przez parking i spoglądałem na rodziców, Patrzyli na siebie i uśmiechali się, wyglądali na
szczęśliwych.Tuż pod kinem zatrzymaliśmy się.Tata do kogoś pomachał, w naszą stronę szła pani Gosia, pan Marek i Ona!!!
********************************************************************************
Nie cierpliwiłam się coraz bardziej, już chciałam iść do środka lecz zobaczyłam, ze ktoś nam macha.Mama uśmiechnęła się, ruszyli w naszą stronę.Nie daleko nas szła jakaś para z synem, dopiero gdy byli bliżej byłam pewna, że skądś go znam.
Moje serce gwałtownie przyspieszyło, brakowało mi powietrza, Dopiero po chwili stojąc obok niego zrozumiałam skąd, Boże przecież to był ON!!!!
-witaj Kasiu-powiedział
Stałam patrząc na niego jak na ducha, a może to mi się tylko śni, nie wiedziałam czy to jawa.Czekałam na ten moment 2 lata, 2 lata tęskniłam, nawet przez moment nie przestałam o nim myśleć, kochałam go.Poczułam jego dotyk, złapał mnie za rękę i wziął w ramiona, Staliśmy tak jakiś czas nie zważając na to, że jesteśmy w centrum zainteresowania.Moje oczy świeciły już od łez, teraz naprawdę w to uwierzyłam.Czuje jego delikatny dotyk i znów czuje się dzieckiem wiem, że jestem bezpieczna. Wyrywam mu się i daje w twarz, okładam go ze wszystkich sił, krzyczę, biję i płaczę.Mam do niego żal, ze zostawił mnie na tak długi czas, w końcu
wyrywam mu się i biegnę przed siebie słysząc jego błagalny głos
-zaczekaj-krzyczy
Ja jednak biegnę dalej, nie zatrzymuje się aż do momentu gdy wiem, że go zgubiłam.Siadam na ziemi i zaczynam głośno płakać.
Siedzę tak długi czas, w końcu sama nie wiem ile dokładnie.W głowie mam całkowity mętlik, nie wiem co robić.Zamyślona wstaje i idę przed siebie, wpadam na jakiegoś chłopaka.
-Co ty tu robisz?-pyta
Patrze na niego i rzucam mu się w ramiona, to Maciej.Zapłakana opowiadam mu wszystko co działo się w ciągu paru dni, zaczynam znowu płakać.
*********************************************************************
Biegnę za nim próbując ją dogonić
-zaczekaj-krzyczę
Jednak ona biegnie przed siebie.Nie, nie mogę pozwolić jej znów odejść.Ogarnia mnie strach a co jeżeli znów ją straciłem? w głowie pojawiają się różne wizje a najgorsza z nich to jej strata.Biegnę jeszcze szybciej chcąc ją odnaleźć, powstrzymać jednak ona znika.Wracam załamany przed kino, czuje wzrok jej rodziców
-uciekła-mówię prawie płacząc
Czuje ciepłe ramiona mamy, rozklejam się, płacze jak małe dziecko które zgubiło zabawkę, ale ja zgubiłem coś znacznie cenniejszego jej serce.Wszyscy wracamy do domu.Idę do pokoju ale nie potrafię znaleźć tam miejsca.Patrze na zegarek dwudziesta trzecia postanawiam iść na spacer w cichej nadziei, że spotkam ją gdzieś na ulicy.
*********************************************************************
Patrze na telefon 21 połączeń od mamy i czuje wielkie wyrzuty.Powinnam odebrać zapewnić, że nic mi nie jest, przecież oni na to nie zasłużyli.Wykręcam jej numer
-Hallo-mówi
-mamo mi nic nie jest-mówię płacząc
Rozmawiam z nią dwie godziny i w końcu daje się przekonać do powrotu do domu.Wracam do domu, żegnam się z Maćkiem i wchodzę do mieszkania, mama rzuca mi się w ramiona.
-przepraszam -mówię ze łzami w oczach
Ona uśmiecha się, tata też rzuca mi się w ramiona, widzę w jego oczach łzy.
-nie rób tak-prosi
Przytulam się do nich i znów czuje się jak mała bezbronna dziewczynka
-kocham Was -mówię
Jakiś czas później jestem już w pokoju.Leże na łóżku i przypominam sobie ostatnie wydarzenia.Wciąż przed oczami mam jego twarz przez dwa lata nic się nie zmienił, wciąż jest tym samym uroczym i cudownym chłopakiem co kiedyś. Pochłonięta wspomnieniami zasypiam.Budzi mnie zegarek, pęka mi głowa nic w tym dziwnego przepłakałam pół nocy.Chcąc nie chcąc wstaje i idę się szykować,
czas do pracy.
-w porządku?-pyta Radek
Nie odpowiadam, po prostu schodzę na dół i jem śniadanie, chodzę kompletnie nie obecna.Zegnam się i idę na autobus, w końcu
docieram do pracy.
-dzień dobry -mówię do wszystkich
-dzień dobry-odpowiadają
Widzę zamieszanie na oddziale.W oczach pielęgniarek czai się tak ogromny smutek, że i mi się udziela, idę się przebrać.Przy drzwiach słyszę przerażający płacz rodziców i już wiem, że kolejny pacjent nie żyje.Drzwi otwierają się i wbiega Dominika
w jej oczach dostrzegam ból, podchodzi i przytula mnie.Wyrywam się i biegnę do sali 336 łóżko stoi puste.Po pokoju szukam śladu wiktora, nie ma go.
-przykro mi-mówi Dominika
Upadam na podłogę i zaczynam głośno płakać, Filip pomaga mi wstać ale szarpię go i próbuję się wyrwać.
-uspokój się-mówi łagodnie Filip
Czuje ciepłe ramiona Dominiki, stoimy tak przytuleni.Czuje ogromny ból, przypominam sobie naszą rozmowę
-nie kochane nie umrzesz-przypominam sobie obietnice daną mu jakiś czas temu
-złamałam obietnicę-mówię do Dominiki
Wracam do domu, nie mam na nic siły.Dom jest pusty, rodzice niczego nie świadomi są jeszcze w pracy a Radek? Nie wiem, ostatnio znika na całe dnie.Słyszę dzwonek do drzwi, idę otworzyć a w nich widzę jego.Rzucam mu się w ramiona.W drzwiach stoi mój przystojny brat, patrze na niego i nie mogę uwierzyć, wreszcie wrócił.Tylko w jego ramionach czuje się bezpiecznie
-cześć mała-mówi
Szturcham go w ramie on dobrze wie, ze nie lubię jak tak na mnie mówi.
-witaj łobuzie-witam się
Wybuchamy śmiechem, jednak wystarczy jedno moje spojrzenie a on poważnieje.Tak tylko on potrafi odczytać mój nastrój, tylko on po jednym spojrzeniu potrafi domyśleć się, że coś nie tak.
-co się dzieje?-pyta z troską
Przypomina mi się śmierć Wiktora i moje słowa, nie umrzesz, łzy napływają mi do oczu w jego ramionach wybucham płaczem
-Ej no mała co jest?-pyta poważnie
Patrze na niego i chce mu już wszystko powiedzieć ale nie wiem od czego zacząć.Od straty Wiktora? od kłótni z Dominiką czy od powrotu Marcina Krzysiek przygląda mi się uważnie, bierze mnie za rękę i wychodzimy z domu, kierujemy się do pizzerii i zamawiamy czekoladę na gorąco.No tak kochany braciszek dobrze pamięta, że kiedyś to zawsze poprawiało mi humor ale teraz nie jestem już tą małą 12latką.
-wiesz od twojego wyjazdu tego nie piłam-przyznaje
Brat uśmiecha się, zamawiamy i kierujemy się do stolika
-to co pizza?-pyta Krzysiek
Zgadzam się, czekając za jedzeniem opowiadam mu wydarzenia ostatnich tygodni.Odwracam się a tam stoją Oni.
**************************************************************************
Zrezygnowany wracam do domu i kładę się spać, rozmyślam.Budzę się z jedną myślą co z Kasią? czy aż tak mnie nienawidzi? czemu w ten sposób na mnie zareagowała? czemu uciekła? co raz więcej pytań a zero odpowiedzi.Pamiętam jej spojrzenie, bliskość ciała i zapłakane oczy, tak tym razem płakała przeze mnie.Wstaje z łóżka, kieruje się do kuchni, dom jest pusty rodzice wyszli już do pracy.
Nie lubię wakacji nigdy nie mam co robić.Znów moje myśli krążą wokół dziewczyny czy się znalazła? co robi? jak się czuje? Stop! Postanowiłem czymś się zająć odpalam laptopa i słucham muzyki.Patrze na godzinę jest osiemnasta wyłączam laptopa i idę zrobić kolację pół godziny później przychodzą rodzice wspólnie jemy naleśniki z serem i zastanawiam się co dalej robić postanawiam iść na spacer.
-wychodzę-informuje rodziców
Idę przed siebie, wciąż zastanawiam się co z nią.Wyciągam telefon ale brakuje mi odwagi do niej zadzwonić, idę dalej zamyślony
-przepraszam- mówię
Patrze przed siebie i dostrzegam blondynkę z kręconymi włosami to chyba jest Dominika, koleżanka Kasi
-czy my się znamy?-pyta dziewczyna
Przyglądam jej się uważnie i zastanawiam się czy z nią rozmawiać? czy mnie zna? czy powinienem
-nie wydaje mi się -odpowiadam
-Dominika jestem-przedstawia się
-Marcin-podaje jej dłoń
Postanawiam z nią jednak porozmawiać.przecież to nic takiego, to tylko nie winna rozmowa.
-znam świetną pizzerie-informuje
-to chodźmy-odpowiadam
W końcu dochodzimy do celu, wchodząc do środka podziwiam lokal, mały, ładny, przytulny i prawie pusty.W pizzerii są tylko cztery osoby, dwie dziewczyny i jakaś para.Skądś poznaje ten głos odwracam się i dostrzegam ją, siedzi ze swoim bratem.
Patrze na nią i zastanawiam się czy podejść a jak znów ucieknie? Patrze na poznaną dziewczynę i pierwsze co mi do głowy przychodzi to myśl co ona sobie pomyśli? może będzie uważać, że coś nas łączy? Zastanawiam się.Już chce wychodzić ale słyszę krzyk
-Marcin poczekaj-krzyczy Krzysiek
Odwracam się i patrze jak podchodzi jej brat, wita się z nami widzę zagubione spojrzenie Dominiki.
-moja siostra wie, że wróciłeś?-pyta
-tak-odpowiadam
Gadamy jeszcze chwile, w końcu Krzysiek pyta się czy nie dosiądziemy się do nich po krótkim wahaniu godzę się i podchodzimy do ich stolika.Widzę speszone spojrzenie Kasi.
**************************************************************************************
Zastanawiam się co oni robią razem? skąd się znają? czy to możliwe, że Dominika robi to specjalnie? Brat patrzy na mnie podejrzliwie jednak po chwili i on ich dostrzega, widzę zaskoczenie na jego twarzy.
-Wiedziałaś?-pyta
-od wczoraj-odpowiadam
Uśmiecha się i odchodzi.Tak jak się domyślam idzie prosto do nich.Mam nadzieje, że jednak zdążą wyjść
-Marcin, poczekaj-krzyczy
Patrze jak się odwraca, nasz wzrok spotyka się, przez chwile patrzy tylko na mnie.czuje się tak jakbym była całym jego światem, tak jak kiedyś, po moim ciele przechodzą ciarki.Nadal jest bardzo przystojny.Brat wita się z Dominiką i Marcinem, słyszę ich rozmowę.
-moja siostra wie, ze wróciłeś?-pyta
-tak-odpowiada Marcin
Dominika patrzy raz na Krzyśka raz na Marcina z jej twarzy wnioskuje, że nie wiedziała.Dalszej rozmowy nie słyszę bo zakłóca ją rozmowa dwóch dziewczyn i ich śmiech.Nie, nie wierzę! idą w naszą stronę.Ten głupek chyba zaprosił ich do naszego stolika, chcę uciec ale już nie mam szans.
-część-słyszę Dominikę
-część -odpowiadam
Patrzę w jej w oczy i dopiero teraz czuje jak za nią tęsknie, była chyba jest moją najlepszą przyjaciółką
-w porządku?-pyta zatroskana
Z moich oczu płynął łzy, nie radze sobie z śmiercią Wiktora, widzę zatroskane spojrzenie Marcina.
-co się stało?-pyta
-dziś umarł nam pacjent-odpowiada Dominika
-a Kaśka Obiecała mu, że z tego wyjdzie-dodaje Krzysiek
Wybucham płaczem i czuje się podle, widzę spojrzenie dwóch dziewczyn
-zaraz wracam-szepcze
Odchodzę od stolika i zmierzam do wybranego celu, już wchodzę do WC gdy czuje, że ktoś idzie za mną
-zaczekaj-krzyczy Dominika
Odwracam się i patrze na nią, podchodzi i mnie przytula.Czuje się jak kiedyś, czuję się jakbym odzyskała przyjaciółkę.Po paru minutach wracamy do stolika.
-my idziemy zagrać a wy powinniście pogadać-mówi Krzysiek
Zgadzamy się.Kochany braciszek zawsze wie, czego mi potrzeba.Patrzę jak schodzą w dół.Opowiadam Dominice co wydarzyło się tamtego dnia i zapewniam, że nic mnie z nim nie łączy.
-nie chcę Cię stracić-mówi Dominika
Rzucam jej się w ramiona i czuję jakbym odzyskała przyjaciółkę nie ja ja naprawdę odzyskałam.
-kocham Cię -mówię do Dominiki
-Ja i Marcin też-mówi kumpela z uśmiechem
Odwracam się a za mną stoi on, podchodzi i bierze mnie w ramiona, wtulam się w niego jak małe dziecko.
-to nie twoja wina mówi
Patrze na uśmiechniętą twarz Krzyśka
-to co gołąbki, zagramy?-pyta
Schodzimy na dół, patrze na moje trzy skarby na przyjaciółkę, brata i ukochanego i modle się by tak było zawsze.Patrze na Kaśkę i śmieje się wraz z nią wygraliśmy 9:6 pokonaliśmy Krzyska i Dominikę
- Odegramy się-obiecał jej brat.
Wejrzeliśmy na zegarek 23 czas wracać do domu. Nie chętnie wracaliśmy z pizzerii,
ja nadal nie dowierzałem szliśmy w czwórkę prawie tak jak za starych dobrych czasów pamiętam jak wracaliśmy do domu po 22 pamiętam zdenerwowanie rodziców i zadziorny uśmiech Kasi. Z wspomnień wyrwał mnie Jej głos
-Pasują do siebie- powiedziała wskazując na brata i Dominikę.
Szliśmy trzymając się za ręce, jej twarz była roześmiana, promienna zupełnie inna niż kilka dni temu Poszliśmy odprowadzić Dominikę, zatrzymałem się obok jej domu obserwując rozgadane dziewczyny
-to ja będę lecieć-powiedziała Dominika
Pożegnaliśmy się całusem w policzek i poszliśmy dalej.Kasi dom znajdował się parę budynków dalej.Staliśmy na przeciwko siebie patrząc sobie w oczy.
-idź już, zimno jest-powiedziałem
Kasia przytuliła się do mnie i pocałowała na dobranoc.Odchodząc spojrzała w moją stronę znów taka roześmiana poczekałem aż wejdzie i ruszyłem w stronę powrotną.Przez całą drogę myślałem o nas, nadal czułem zapach jej perfum, zapach włosów, czułem muśnięcie jej warg, ach już za nią tęskniłem ale jednego byłem pewny, że nie pozwolę jej odejść
Patrzyłam jak podchodzi nadal nie docierało do mnie to co się stało parę minut temu.Jego smak ust nadal były takie same kuszące, miękkie-idealne.Spojrzałam na brata promiennym wzrokiem staliśmy przed domem, dostrzegliśmy światełko w oknie wiedzieliśmy, że rodzice nie śpią
-no zakochana chodź-zaśmiał się Krzysiek
Jednak nie docierały do mnie jego słowa, myślami byłam przy nim, tęskniłam.Usiadłam na ławce przed domem i patrzyłam w gwiazdy, tej nocy wydawały się jeszcze piękniejsze.Ruszyliśmy do domu.
-gdzie ty byłaś?-wrzeszczał tata
-ze mną!-powiedział Krzysiek
Rodzice pobiegli i rzucili się mu w ramiona, po raz pierwszy zobaczyłam u nich pełne szczęście
-idźcie spać-pogadamy jutro-zarządziła mama
-dobranoc-powiedzieliśmy
Pokierowała się za Krzyśkiem na górę, dopiero teraz poczułam ogromne zmęczenie cały dzień na nogach naprawdę mnie wykończył.Pożegnałam się z braciszkiem i poszłam do pokoju, padnięta upadłam na łóżko, nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziło mnie czyjeś szarpnięcie otworzyłam oczy a na moim łóżku siedział Radek, spojrzałam na zegarek druga trzydzieści zła przetarłam oczy
-nie możesz spać?-zapytałam
-nie-odpowiedział
Wstaliśmy i poszliśmy do kuchni chłopak zaparzył wodę i zrobił nam herbatę
-rano wyjeżdżam- oznajmił
Spojrzałam na niego zaskoczona, nie wiem czemu ale zrobiło mi się jakoś smutno, nie chciałam by wyjeżdżał, ale rozumiałam go tęsknił za domem. Miałam nadzieje, że z Sarą wszystko sobie wyjaśnią.Spać już nie poszliśmy postanowiliśmy przegadać całą
noc.Przez parę dni mieszkania u nas zbliżyłam się do niego, traktowałam jak przyjaciela.Nad ranem wyjechał.
Minęły trzy tygodnie od wyjazdu Radka, kilka dni temu doszedł od niego list.pisał w nim, że pogodził się z Sarą, że tęskni itp szczerza? też bardzo tęskniłam.Dużo od tego czasu się zmieniło.Kuba wyjechał do Anglii za praca, Filip zmarł tydzień temu a Dominika? Dominika kręci z moim bratem i mam cichą nadzieje, ze im wyjdzie
Spojrzałem na zegarek dziewiętnasta trzydzieści postanowiłem wyjść już z domu, chciałem kawałek po nią wyjść.Szedłem w jej stronę pełny obaw a co jeżeli mi odmówi? Teraz albo nigdy pomyślałem
-cześć kochanie-powiedziała radosna
-cześć-przywitałem ją całusem
Dalej szliśmy razem trzymając się za ręce rozmawiając o wszystkim i o niczym. Pierścionek leżał w kieszeni czekając na odpowiedni moment.W końcu zatrzymaliśmy się przed restauracją, weszliśmy do pustego lokalu, szliśmy powoli uważając na po rozrzucane płatki róż
-wyjdziesz za mnie?-zapytałem
w głowie miałem pełno wątpliwości bałem się odmowy.
-tak-powiedziała
Wziąłem Kasie na ręce i zakręciliśmy się w kółko, zrobiliśmy tak samo gdy kilka lat temu zgodziła się zostać moją dziewczyną wiem byliśmy wtedy dziećmi ale już tamtego dnia wiedziałem, że to z nią chce zostać na zawsze.czekałem na odpowiednią chwile by na niebie uderzyły fajerwerki, spojrzałem na jej błyszczące oczy i zrozumiałem, że nic więcej do szczęścia mi nie potrzeba.Do domu nie chcieliśmy wracać.
Obudziłam się i spojrzałam na niego słodko jeszcze spał, poduszka pachniała jego perfumami.Wtuliłam się w Marcina i chciałam, by tak było zawsze ale musiałam wstawać.Z fryzjerem umówiona byłam na czternastą.Sukienka i buty leżały w szafie aż do tej chwili Marcin nie wiedział, jak wyglądają to miała by niespodzianka.Zrobiłam nam śniadanie i poszłam pod prysznic, pół godziny później poszłam go obudzić ale nie miałam sumienia, tak słodko spał.Obudziłam go pocałunkiem, po rocznym wspólnym mieszkaniu wiedziałam, że to działa na niego najlepiej.Uśmiechną się i złapał mnie za rękę, pociągną do siebie, upadłam na łóżko.
-kocham Cię-powiedział
Poprosiłam by wstał.Poszedł pod prysznic a ja w tym czasie uszykowałam mu strój, po paru minutach oboje jedliśmy śniadanie.Z ugryzieniem pierwszego kęsa zrobiło mi się nie dobrze, pobiegłam do toalety.Nasze spojrzenie spotkało się, widziałam troskę na jego twarzy. Wyprosiłam go z łazienki.Wzięłam test ciążowy i działałam według instrukcji, po chwili pojawiły się dwie kreski.Usłyszałam
dzwonek do drzwi to chyba rodzice.
Poczułem smak jej ust, uwielbiałem ten sposób budzenia, pociągnąłem ją do siebie, upadłą na łóżko.Poczułem zapach jej perfum, miękkość skóry i delikatny dotyk, chciałem by ta chwila trwała wiecznie.
-kocham Cię-powiedziałem
Usłyszałem jej prośbę bym wstał, nie chciało mi się ale postanowiłem ją posłuchać.Nie chętnie wyszedłem z łóżka.Poszedłem prosto pod prysznic, usłyszałem głos Kasi
-kochanie idę naszykować ci ubrania-powiedziała
Uśmiechnąłem się do niej, co bym bez niej zrobił? Po paru minutach zeszliśmy na śniadanie, znów była blada od paru dni miała zawroty głowy.Wzięła mały kęs i zrobiło jej się nie dobrze, poszedłem za nią do łazienki.
-w porządku?-zapytałem
Podeszła i wypchnęła mnie za drzwi, nie wiedziałem co zrobić.Przez chwile pomyślałem, że może nie to było by za piękne-stwierdziłem.Czekałem pod drzwiami dobre pół godziny, ona wciąż nie wychodziła, miałem ochotę je wyważyć.Usłyszałem dzwonek do drzwi i poszedłem je otworzyć, to byli jej rodzice.
-dzień dobry-powiedzieli
-dzień dobry-odpowiedziałem
-gdzie Kasia?-zapytała pani Gosia
-w łazience-odpowiedziałem
Stałem w salonie i czekałem za Kasią, po dłuższej chwili usłyszałem otwierające się drzwi.Moje oczy pokierowały się w jej stronę wyglądała jak zjawa.Miała czerwoną sukienkę całą w brokacie co powodowało, że się świeciła i ta jej fryzura nie mogłem
oderwać od niej wzroku.Ruszyliśmy do samochodu, musieliśmy pokonać kawałek drogi by dojechać na ślub wuja Kacpra i Kamili.Jej rodzice siedzieli w przodzie a ja z Kasią na tyle.Moja dłoń schodziła coraz niżej, nie panowałem nad tym.
W końcu dojechaliśmy.Tuż przed salą spojrzałam na rodziców i na Marcina, uśmiechnęłam się do nich.
-jestem w ciąży-powiedziałam
Moi rodzice objęli mnie i przytulili a Marcin? stanął jak wryty ale po chwili wziął mnie na ręce.Widziałam radość na jego twarzy.Poszliśmy na ślub.Kamila wyglądała bajecznie, widać było, że ciąża jej służy.Złożyliśmy życzenia państwu młodym i
ruszyliśmy na parkiet.Spostrzegłam spojrzenie Patryka na mamę i zastanawiałam się co by było, gdyby byli razem.Jednak zaraz moja myśl poszła gdzie indziej, za miesiąc ja będę stałą na miejscu Kamili..Obudził mnie promień porannego słońca, usłyszałam budzik nie spałam już a leżałam.Po chwili pomyślałam o Marcinie, nie przyzwyczaiłam się do nocy bez niego, jednak nasi rodzice się uparli i koniec.Usłyszałam, że ktoś idzie, to byłą mama.
-wstawaj krzyczała
Czasami miałem wrażenie, że bardziej to przeżywa niż ja.Wstałam, wykąpałam się i poszłam na śniadanie, miło było znów znaleść się w domu.Rodzice siedzieli już w kuchni widać było, jak bardzo się denerwują.Poczułam kopnięcie oho chyba ktoś tu jest głodny nic dziwnego czwarty miesiąc, postanowiłam coś zjeść.Pół godziny później zjawiły się kosmetyczka i fryzjerka i zaczęły się szykowania.Po szesnastej byłam już prawie gotowa, podeszli do mnie rodzice, widziałam w ich oczach łzy.
-mamy coś dla ciebie-powiedziała mama
-coś niebieskiego, pożyczonego i starego-zaśmiał się tata
Niebieski był kwiatek we włosach, pożyczone kolczyki z mamy ślubu a stare naszyjnik pochodzący z pokoleń na pokolenia.Naszyjnik był piękny z prawdziwych diamentów.Poszliśmy do samochodu
Całą noc nie zmrużyłem oka, bardzo się denerwowałem.O siódmej zapikał budzik, wyskoczyłem z łóżka i poszedłem się szykować.Wziąłem kąpiel, zjadłem śniadanie i poszedłem się ubierać.Wciąż czułem na sobie wzrok rodziców, w oczach mamy dostrzegłem łzy, podszedłem i przytuliłem ją.
-kocham was-powiedziałem
Pojechaliśmy do kościoła, całą drogę miałem pietra a co jeżeli się rozmyśli? zastanawiałem się.Na miejscu byliśmy przed siedemnastą, postanowiłem nie wchodzić tylko poczekać za nią.Jest w końcu przyjechała.Widziałem ją wychodzącą z samochodu wyglądała jak księżniczka.Jej lśniące włosy ułożone w kok i ta sukienka białą długa ale nie szeroka z odkrytymi plecami można powiedzieć, że idealna.Ale mój wzrok zatrzymał się na jej brzuchu, nasze dziecko rosło coraz szybciej.Poszedłem do
kościoła, postanowiłem pozwolić jej na wielkie wejście, przecież to był jej wielki dzień.Do kościoła wprowadziła ją mama, na połowie drogi pocałowałem jej rękę i dalej to ja prowadziłem.Stanęliśmy przed księdzem.
Widziałam jak idzie w naszą stronę taki wystraszony, zagubiony ale i szczęśliwy. Nasze spojrzenie spotkało się, wyczytałam w jego oczach miłość.Poszedł do kościoła przodem, po chwili usłyszałam marsz weselny.Spojrzałam na mamę a ona uśmiechnęła się, zaczęliśmy zmierzać do kościoła.W kościele czułam wzrok gości, zjawili się wszyscy.Widziałam go, szedł w moją stronę, pocałował
moją mamę w rękę i sam dalej zaczął mnie prowadzić.Stanęliśmy przed księdzem.Ksiądz zaczął odprawiać mszę ale wcale go nie słuchałam, moim celem były tylko oczy Marcina, tylko tam się patrzyłam.Stały się całym moim światem, bezpiecznym schronieniem.Naszymi świadkami byli Krzysiek i Dominika, podali nam obrączki, które po chwili znalazły się na naszych palcach.
-ogłaszam Was mężem i żoną-powiedział ksiądz
Marcin wziął mnie za ręce i namiętnie pocałował, tak to na tą chwile czekałam, by znów poczuć smak jego ust.Ruszyliśmy do sali gdzie zostały złożone nam życzenia.Pierwsi złożyli nam nasi rodzice, później druhni i reszta gości.nikogo z zaproszonych nie zabrakło, ostatni złożył nam jakiś chłopak, dopiero po chwili zorientowałam się, że to Kuba.
Marcin złapał mnie za rękę i zaprowadził na środek sali, czas na pierwszy taniec weselny.Zagrali nam Tine- złote obrączki
-muszę ci coś powiedzieć -powiedziała Dominika
-co takiego?-zapytałam
-Za półtora roku bierzemy ślub-powiedziała śmiejąc się..
-KONIEC-
Kochani na tym kończy się tom 3 ostatni.Dziękuje za to, że byliście przy mnie cały ten czas.Miałam wstawić tom 4 ale z powodu małego zainteresowania nie wstawię, może kiedyś.
5 komentarzy
Problemowa
O jezuuu *-* **** te twoje opowiadanie Ciekawe co będzie z Kuba i Domi :/
paula
Świetne opowiadanie ;D
:*
Faaajne
Lola
No to będziemy z niecierpliwością czekać na kolejną część
Marti
Jak zawsze cześć jest świetna