Uwierzyć w marzenia tom 4 W ciszy

Uwierzyć w marzenia tom 4 W ciszyPamiętam ten dzień jakby było wczoraj, dzień w którym wszystko się zmieniło.Był listopad późna jesień.Weronika pojechała do wnuków, Dorotka miała gorączkę, oboje z żoną dobrze wiedzieliśmy, ze straciła głowę dla bliźniąt.Spojrzałem na zegarek dochodziła dwudziesta pierwsza postanowiłem zrobić nam kolację, przecież lada moment wróci, pomyślałem.Właśnie robiłem naleśniki gdy zadzwonił dzwonek, ruszyłem przez salon otworzyć drzwi, byłem pewny, że Wera znów zapomniała kluczy.Jednak się pomyliłem, otworzyłem je z uśmiechem, nie było jej parę godzin a ja już tęskniłem.Przed drzwiami stało dwóch funkcjonariuszy, mój uśmiech znikł.
-pan Patryk Kurzawa?-zapytał pierwszy
-tak-odpowiedziałem
-pani Weronika Kurzawa to pańska żona?-zapytał drugi
-co z nią?-wykrzyczałem
-przykro mi nie żyje-powiedział
Na ziemie upadł kielich rozbijając się w drobny mak, upadłem na kolana próbując zebrać każdy kawałek potłuczonego szkła, nie wiem czemu to zrobiłem hm może dlatego, ze był to prezent od niej?Nie żyje?wypadek? Nie potrafiłem skupić się na słowach policjanta.Pojechałem z nimi w nadziei, ze to pomyłka.Jechaliśmy po mokrym asfalcie, po piętnastu minutach byliśmy już na miejscu.Weszliśmy do małego pokoju z zwłokami, przede mną leżało ciało zabitej kobiety, przykryte białą pościelą.Policjant odkrył ciało, to była ona.Jej jasne włosy ułożone były w nie ładzie, twarz blada i sina, oczy nie ruchome.Wyglądała tak jakby spała.
-kochanie zbudź się-krzyczałem
jednak jej usta nie odpowiadały, nie ruszała się, wciąż spała.Nogi odmawiały mi posłuszeństwa, usiadłem obok stołu na którym leżała ona.Policjant wyszedł zostawiając nas samych.Zadawałem sobie pytanie dlaczego? Dlaczego Bóg mi ją zabiera? Dlaczego nas zostawia, tak to bardzo bolało.Pocałowałem jej sine usta, była zimna, zdjąłem kurtkę i przykryłem jej ciało, nie chciałem by zmarzła, wrócił policjant.Dał mi jej dokumenty i złotą obrączkę.Na odwrocie przeczytałem "miłość na zawsze". Moje oczy zalały się łzami, policzki miałem już mokre.
-ma pan jakąś rodzinę?-zapytał policjant
Podałem adres syna, złapał mnie za rękę i poprowadził do samochodu, postanowił mnie odwieść.Jechaliśmy w milczeniu, ja myślami byłem przy niej, wspominałem jej każdy gest, ruch, każde słowo.Mimowolnie uśmiechałem się do wspomnień.Przed oczami widziałem jej zadziorny uśmiech i iskierki w oczach, gdy po raz pierwszy zobaczyła bliźnięta.Co ja powiem synowi zastanawiałam się
-już jesteśmy-powiedział policjant
-dziękuje, poradzę sobie-zapewniłem
Wysiadłem z radiowozu jednak nie poszedłem do syna, postanowiłem się przejść. Spacerowałem po pustych ulicach, było zimno, zimniej niż jesiennymi wieczorami podczas spaceru z żoną.Nadal w ręce trzymałem obrączkę miłość na zawsze, miałem przed oczami te słowa i jej twarz.Szedłem wciąż przed siebie, mokra pustą ulicą.Doszedłem do parku, usiadłem na ławce i oddałem się wspomnienia.

A gdy będziemy po 60 będziemy siedzieć przytuleni przy ciepłej herbatce podziwiając urodę wnucząt, usłyszałem jej cudowny głos.Zerwałem się z ławki i postanowiłem iść do syna.

-obiecaj mi, ze gdyby coś złego się stało będziesz dalej żyć-powiedziała któregoś razu
-ale kochanie co złego ma się stać?-zapytałem
-nie wiem tyle jest tych wypadków- przypomniałem sobie rozmowę która miała miejsce zaledwie miesiąc temu.

-obiecuje-powiedziałem patrząc w gwiazdy
Byłem pewny, ze jedna z nich to ona.Zadzwoniłem domofonem, w oknach nie świeciło się już światło więc na pewno spali, zadzwoniłem ponownie.Światło zapaliło się, słyszałem przekręcający klucz w drzwiach.
-tata?-zapytała Kasia
-część Kasiu-wszedłem do środka
W salonie leżały fotografie, na jednej z nich byłem z żoną i wnukami a na drugiej byłem z Werą i dziećmi, zdjęcie z ich ślubu.Zobaczyłem syna schodzącego z góry.
-tata co ty tu robisz? zapytał zdziwiony
-mama, mama nie żyje-powiedziałem płacząc

Obudziłam się w pustym łóżku, męża nadal nie było, zastanawiałam się kto lub co zatrzymało go do czwartej nad ranem.Wciąż przed oczami miałam tamtego meila i zastanawiałam się czy to może być prawda? czy on rzeczywiście ma romans? Nie, nie chciałam w to wierzyć.Wszystko zmieniło się odkąd poszedł do nowej pracy, od tego momentu nie pamiętam żebyśmy byli gdzieś razem, nigdy na nic nie miał czasu. Leżałam na pustym łóżku wsłuchując się w bicie zegara.Na biurku po prawej stronie leżała nasza ślubna fotografia.Leżałam tak nie ruchomo oddając się wspomnieniom, zastanawiałam się co stało się z naszym małżeństwem? gdzie podziały się tamte dobre chwile? Pamiętam rozmowę na temat dzieci:
-mamy już dwójkę, po co nam więcej?-zapytał
Wtedy wybiegłam z domu zapłakana, chciałam mieć dziecko bo dom dla nas dwoje wydawał się za duży.Usłyszałam sygnał wiadomości, podeszłam do telefonu i zobaczyłam wiadomość MMS, chwilkę poczekałam zanim wiadomość się pobrała. Usiadłam na łóżku ze łzami w oczach to było zdjęcie! mój mąż w ramionach innej, spojrzałam na zegarek czwarta trzydzieści pięć, postanowiłam wstać.Pościeliłam łóżko i poszłam zmywać naczynia, wzięłam się też za pranie.Chciałam po prostu czymś się zająć by o tym nie myśleć.Przed szóstą drzwi się otworzyły wszedł Marek.
-cześć kochanie, ty już na nogach?-zapytał
-tak -odpowiedziałam
-muszę jutro jechać na kilka dni na delegacje-poinformował
Nic nie odpowiedziałam.Wiedziałam, że dla niego delegacja to wyjazd z kochanką, znów w moich oczach pojawiły się łzy.Dlaczego, dlaczego on mi to robi?  
-gdzie byłeś całą noc?-zapytałam
-z Jarkiem w barze-odpowiedział
Dalej już o nic go nie pytałam.Słyszałam, że bierze prysznic, jego telefon leżał na stole kuchennym, podeszłam do niego nie ufnie.Weszłam w wiadomości.

Cześć kochanie, dziękuje za upojną noc, już nie mogę doczekać się wyjazdu.

Odłożyłam telefon na miejsce, teraz nie miałam wątpliwości mąż mnie zdradzał!!Wparowałam do łazienki
-co to jest?-krzyknęłam
Marek zbladł, próbował złapać mnie za rękę ale mu na to nie pozwoliłam, dałam mu w twarz i wybiegłam z mieszkania.
***************************************************************************


Patrzyłem na jej łzy i uważałem się za kretyna, nie ja nim byłem.Dowiedziała się, dowiedziała się o tej drugiej ale to nie było tak jak myślała, było jeszcze gorzej.Od kilku lat prowadziłem podwójne życie, nic na to nie poradziłem, że pokochałem je obie.Z Justyną od nie dawna miałem córeczkę a Gosia? Gosia była i będzie moją żoną, nie nawet przez chwile nie myślałem, żeby ją zostawić.To wszystko się za bardzo skomplikowało.Za każdym razem gdy byłem przy Justynie myślałem o Gosi i odwrotnie.Koledzy z pracy śmiali się, że to kryzys wieku średniego ale ja czułem, że to nie to.Gdybym potrafił się na którąś zdecydować, gdybym im powiedział było by inaczej..A tak..

I tak już nie długo wszystko zacznie być nie ważne, wszystko straci znaczenie, już nie długo...

Usłyszałem trzask drzwi, zanim zdążyłem za nią wybiec odjechała piskiem opon.Co ja miałem robić? pytałem się o to setki razy, powiedzieć jej? odejść? usłyszałem dzwonek telefonu
-hallo-powiedziałem
-przyjedz z mamą-prosiła córka
-mama gdzieś pojechała-oznajmiłem
-poczekaj ktoś przyjechał-usłyszałem
Telefon rozłączył się,  
Nie chciałem ale syn zmusił mnie, żebym poszedł się położyć, ja nie chciałem leżeć, przecież to i tak by nic nie dało, potrzebowałem jej, Weroniki.Tak naprawdę chyba nie docierały do mnie wydarzenia dzisiejszego dnia.Nie docierało, ze nigdy jej nie zobaczę, nie przytulę, nie usłyszę jej głosu, tak bardzo to bolało.
-posiedzieć z tobą tato?-zapytał Marcin
Spojrzałem na zegarek, dochodziła piąta, było mi już wszystko jedno, nic mu nie odpowiedziałem.Leżałem nie ruchomo na łóżku, czułem spojrzenie syna.Boże! On cierpiał tak samo jak ja, wszyscy cierpieli.
-Trzeba wszystkich zawiadomić-powiedział
Siedzieliśmy w pokoju pochłonięci wspomnieniami.

Do pokoju weszła synowa
-tato napij się-przekonywała mnie
Spojrzałem w jej cudowne oczy i uśmiechnąłem się do niej.teraz gdy jest już dorosła tak bardzo przypomina mamę, jakbym widział Gosię sprzed lat.
-co to jest?-zapytałem odbierając kubek
-zioła na uspokojenie-odpowiedziała
Mamo! usłyszeliśmy krzyk Dorotki, synowa poszła do dziecięcego pokoju sprawdzić, czy mała czegoś nie potrzebuje.Po chwili wróciła z zapłakaną córką na rękach, bliźnięta miały już prawie cztery lata
-czemu płaczesz?-zapytałem wnuczki
-babcia! babcia mi się śniła-odpowiedziała
Zbladłem.Po śmierci przyszła do wnucząt, tylko dlaczego nie przyszła do mnie? zastanawiałem się.Spojrzałem na szyję malutkiej, na szyi miała łańcuszek z Bozią  
-to od babci-powiedziała

Pamiętałem ten dzień, byliśmy akurat w Licheniu na odpuście, padał deszcz i wiał wiatr, jednak ona dumna i uparta stwierdziła, że nie wróci do domu bez naszyjników. Chodziliśmy godzinę poszukując idealnych dziecięcych naszyjników.Tak jeżeli chodziło o wnuki wszystko musiało być idealne.Oczy stawały się coraz cięższe aż w końcu zasnąłem.
************************************************************************************

Dostałem telefon byłem pewny, ze to ona ale nie, dzwoniła Justyna
-część kochanie-przywitała się
część-odpowiedziałem
-to o której jedziemy?-zapytała
Nie odpowiedziałem nic tylko się rozłączyłem.Prawdopodobnie straciłem Gosię a ona mi gada o jakimś wyjeździe? wkurzyłem się.Z tego wszystkiego nawet straciłem ochotę na cały ten wyjazd.Znów dostałem telefon, już miałem go wyłączyć ale dzwoniła córka
-część kochanie-powiedziałem
-tato przyjedźcie!-mówiła roztrzęsionym głosem
-mamy jeszcze nie ma, a co się stało?-zapytałem
-Weronika nie żyje-odpowiedziała
Córka rozłączyła się.Usiadłem na łóżku całkowicie oszołomiony, pierwsze co przyszło mi do głowy to jak to przeżyli Marcin i Patryk.Jak to w życiu może się zmienić, kiedyś z Patrykiem byliśmy wrogami a teraz mu współczułem.Próbowałem dodzwonić się  
do żony jednak znów odrzucała połączenie.
*************************************************************************************

Stałam pod domem córki, tylko to przyszło mi do głowy, by pojechać akurat do nich.Tu byłam najbezpieczniejsza, gdybym jeździła autem roztrzęsiona mogło by się coś stać. Zadzwoniłam ponownie jednak znów nikt nie odbierał, złapałam za klamkę i otwarte!
Weszłam do domu, byłam trochę zdziwiona bo w salonie nikogo nie było a wiedziałam, że nie śpią bo świeciło się światło.Usłyszałam hałasy z góry, weszłam po schodach.
-cześć mamo!-usłyszałam głos Kasi
Siedziała w pokoju z zapłakaną Dorotką na kolanach.Zdziwiłam się na widok Patryka, podszedł i przytulił mnie
-Weronika nie żyje-powiedział..

Stanęłam na środku pokoju nie wiedząc co powiedzieć, w mojej głowie było sto myśli na raz, sto myśli, sto różnych pytań, co się stało?jak zginęła? co teraz z dziećmi? co z Patrykiem? Dzieci mają siebie wiec sobie poradzą a Patryk? Spojrzałam na niego był w kompletnej rozsypce, siedział zakrywając twarz w dłoniach, płakał.Nie potrafiłam wyobrazić sobie bólu jaki czuł po stracie Weroniki.Co czułam trudno powiedzieć, na pewno nie był mi obojętny jego los, przecież kiedyś byliśmy razem.Uśmiechnęłam się do wspomnień.
-przepraszam zaraz wracam-powiedziałam
Poszłam do łazienki, oparłam się o duże lustro, które chłodziło moje ciało.Przez chwile zapomniałam po co tu przyjechałam przez chwile zapomniałam, że on..Drzwi do łazienki otworzyły się, nasze spojrzenie się spotkało.
-przykro mi-powiedziałam
Widziałam łzy w jego oczach.podszedł i przytulił mnie, trzymał mocno w ramionach. Czułam, że to go bolało.Nie wiem kiedy sama się rozpłakałam w Patryka ramionach czułam jeszcze większy ból, nie rozumiałam czemu on..
-ej czemu płaczesz?-zapytał
-Marek, Marek mnie zdradził-powiedziałam przez łzy
Widziałam wielkie zdziwienie w jego oczach, nasze spojrzenie znów się spotkało
-skąd wiesz?-zapytał
-Widziałam sms, przyznał się-powiedziałam wciąż płacząc
Patryk złapał mnie za rękę i ponownie mocno przytulił w jego ramionach czułam się jak kiedyś, bezpiecznie.Przez chwile patrzeliśmy sobie w oczy i znów poczułam to uczucie, które tyle lat skrywałam w sercu.W tej chwili zdałam sobie sprawę, że całe życie coś do niego czułam i nadal czuje.Nasze usta były niebezpiecznie blisko siebie  
-nie możemy-powiedziałam
Wyrwałam mu się z ramion i ze spokojem opuściłam pomieszczenie
**********************************************************

Patrzyłem jak odchodzi.Nie rozumiałem co się ze mną dzieje, w głowie miałem różne myśli.Z jednej strony tęskniłem za Weroniką a to bardzo bolało a z drugiej? Pragnąłem Gosi, to pragnienie pojawiło się tak nagle, pragnienie które ukrywałem przez te  
wszystkie lata.Weroniko dlaczego musiałaś mnie zostawić? Dlaczego zabrałaś mi powietrze zostawiając samego, słabego i tak bardzo zagubionego.Weroniko kocham Cię! Znów wyjąłem zdjęcie i obrączkę z kieszeni.Pragnąłem być tylko z Tobą! obudzić się i zasypiać przy Tobie! Lubiłem nawet twoje chrapanie! mówiłem coraz głośniej wierząc, że to słyszy.
************************************************************

Wciąż stałam pod drzwiami próbując się uspokoić, byłam w jego ramionach, słyszałam jego głos, otrząsnęłam się z wspomnień.Już miałam zejść na dół lecz usłyszałam jego coraz głośniejszy głos, mówił do kogoś.Dopiewo po chwili zdałam sobie sprawę, że przecież on mówi do Weroniki! Czy naprawdę z nim aż tak źle? zastanawiałam się.Miałam jeden cel, postanowiłam mu pomóc uporać się z tym bólem, byłam jej to winna.Nie chociaż nie byłam jej nic winna ale chciałam, chciałam mu pomóc przynajmniej wtedy nie będę myślała o Marku.Usłyszałam dzwonek do drzwi.
-tato!-usłyszałam radosny głos Kasi
Podskoczyłam na to słowo, chciałam uciekać ale się opamiętałam.Postanowiłam zostać i udawać, że wszystko gra.Zeszłam na dół.
-część-rzucił
-cześć-odpowiedziałam.
Czułam na sobie jego wzrok, spojrzałam na niego i nie czułam nic, żadnych ciepłych uczuć, nic.Zupełnie tak jakbym stała przed obcym człowiekiem.Marek próbował mnie pocałować ale wyrwałam mu się i poszłam na górę, do pokoju weszła córka.
-mamo co się dzieje?-zapytała
Spojrzałam na córkę, nie miałam pojęcia co odpowiedzieć, powiedzieć jej prawdę i zepsuć dobry wizerunek Marka czy udawać, że wszystko gra.Nie wytrzymałam, rozpłakałam się.
-mamo czemu płaczesz?-zapytała
-twój tata mnie zdradził-wykrzyknęłam przez łzy
Córka podeszła i przytuliła mnie.
-powiedziałaś jej?-zapytał Marek wchodząc do pokoju
Nie wytrzymałam i dałam mu w twarz, dopiero teraz wybuchłam, nie wiem co było we mnie silniejsze złość, ból czy rozczarowanie.Nie takiego Marka pokochałam, nie za takiego wyszłam.
-wrócisz do domu?-zapytał
Nie odpowiedziałam ale domyślił się, że nie zamierzam wracać, postanowiłam przez parę najbliższych dni pomieszkać u córki.Pół godziny później Marek wyszedł a ja poszłam do pokoju się położyć.Obudziłam się w środku nocy zalana potem, śniła mi się Weronika, nie rozumiałam tego.Prosiła mnie bym zajęła się dziećmi, wnukami i Patrykiem a ja postanowiłam dotrzymać danego jej we śnie słowa.Zeszłam do kuchni po herbatę i wróciłam do pokoju parę minut później zasnęłam.

O 8 zadzwonił budzik, postanowiłam wstać.Z dołu dochodziły głosy, zapewne dzieci już wstały, pomyślałam.Wykąpałam się i zeszłam na dół na śniadanie.
-dzień dobry-powiedziałam
Dzieci już siedziały i jadły śniadanie, wnuki jeszcze spały a Patryk? Patryk akurat schodził na dół bez słowa mijając mnie na schodach.
-pojadę z Tobą-powiedziałam
Spojrzał na mnie obojętnie, rozumiałam go.Przecież dziś był jej pogrzeb
-ok-zgodził się.

Po śniadaniu pojechaliśmy do księdza, wszystkie sprawy pomogła załatwić Kasia, współczułam mu.Od rana jej ciało zostało przewiezione do kaplicy, wyglądała jakby spała, ciągle trudno było uwierzyć w to co się stało.Patryk stał w kaplicy nad  
jej trumną i coś do niej mówił, nie wytrzymałam i wyszłam na dwór.Nie rozumiałam co się ze mną dzieje, pocieszałam się, że po prostu to współczucie po śmierci żony ale w głębi serca bałam się, że to coś innego.Szybko odepchnęłam od siebie tę myśl.
Oparłam się o zimną ścianie i nerwowo zapaliłam papierosa.
-ty palisz?-usłyszałam Kacpra
Podeszłam do niego i rzuciłam mu się w ramiona
-gdzie Patryk?-zapytał
-w kaplicy-odpowiedziałam
Przez chwilę przyglądał mi się uważnie, nic się nie zmienił, nadal był podobny do młodzieńca z przed lat.
-czemu mi nie powiedziałaś?-zapytał z wyrzutem
- o czym?-spytałam
-o Marku-odpowiedział
Oparłam się zmęczona o ścianę, do moich oczu napłynęły łzy, Kacper przytulił mnie a ja jeszcze bardziej się rozpłakałam.Staliśmy tak w długiej ciszy, czułam tylko jego dłoń głaskającą mnie po policzku.
-przykro mi-powiedział
Parę minut później poszedł do kaplicy a ja stałam czując padające krople deszczu.Po chwili przyjechali dzieci.
-idę się przebrać-powiedziałam
*************************************************************************************************

Stałem nad jej trumną i wciąż wspominałem, miałem wrażenie, że to zły sen z którego zaraz się obudzę.Jak to możliwe, że przez tydzień wszystko może się zmienić? Zastanawiałem się.Klękałem nad jej ciałem i opowiadałem co wydarzyło się przez te ostatnie kilka dni.Nagle poczułem czyjąś dłoń na ramieniu, odwróciłem się a tam stał on.
-co się stało?-zapytał
-zginęła w wypadku-odpowiedziałem na niego nie patrząc
-jak to się stało?-zapytał brat
-pijany kierowca-nie dokończyłem bo głos mi się zawiesił, rozpłakałem się.
Kacper podszedł i przytulił mnie, nie chciałem by mnie przytulał bo czułem, że zaraz się rozkleję a starałem się być silny, nadaremnie.
-brakuje mi jej-przyznałem
-jak nam wszystkim-odpowiedział Kacper ze łzami  
Nic już więcej nie powiedziałem bo przyszli dzieci.Spojrzałem na Marcina, nawet ten twardy, młody chłopak miał łzy w oczach.
-tato dlaczego?-rzucił mi się w ramiona
Przytuliłem go, chociaż dobrze wiedziałem, że to nie złagodzi bólu po stracie matki.Klęknęliśmy i zaczęliśmy się modlić.Przez chwilę  
poczułem zimno na skurzę, miałem wrażenie jakby to była ona.
*************************************************************************************************

Pojechałam do domu po czarne ubrania.przez całą drogę myślałam o tym co się stało, współczułam Patrykowi, dziecią i wnuką.Dojeżdżając do domu zastanawiałam się co z moim małżeństwem.Zaparkowałam i wysiadłam z auta złapałam za klamkę i drzwi otworzyły się.Miałam dziwne wrażenie wchodząc do mieszkania, nie wiem po prostu źle się w nim czułam.Rzuciłam torebkę na tapczan w salonie i wbiegłam na górę do sypialni.Otworzyłam drzwi i zobaczyłam męża w ramionach innej.
-ty draniu!-rzuciłam płacząc
-Gosia? ja ci to wszystko wytłumaczę-jąkał się
-już wszystko wiem, chcę rozwodu-rzuciłam na odchodne
Przebrałam się i wybiegłam z mieszkania ze łzami w oczach ruszyłam w stronę kościoła..Stałem nad jej trumną wspominając wszystkie chwile, nie wierzyłem ona nie żyje wciąż pytałem się dlaczego? Dlaczego los tak pokarał.Wejrzałem na ludzi stojących za mną rodzina, przyjaciele, znajomi wszyscy przyjechali by pożegnać ją z nami a przecież nie
musiało tak być, powinna żyć.
-dziadziu gdzie babcia?-zapytał wnuk
-z aniołami-odpowiedziałem przez łzy
Spojrzałam na Artura w jego zielonych oczach pojawiły się łzy, złapał mnie za rękę i mocno trzymał jakby bał się, że i mnie straci, Usłyszałem głos synowej.
-kochanie chodź powiedziała do dziecka
Jednak on nawet się nie poruszył, stał przed jej trumną i patrzył przed siebie.Na jego widok serce krajało mi się jeszcze bardziej.Poczułem ramie brata, odwróciłem się do niego i uśmiechnąłem się, byłem mu wdzięczny, że jest teraz przy mnie.Byli wszyscy i przez te parę dni naprawdę czułem wsparcie od najbliższych.Rozejrzałem się nerwowo po pomieszczeniu, jej nadal nie było.Zastanawiałem się gdzie ona jest.W pomieszczeniu robiło się coraz bardziej tłoczno i duszno, wciąż ktoś podchodził mówiąc mi parę ciepłych słów ale wiedziałem, że jutro połowa z nich nawet przez chwile nie zastanowi się co u mnie słychać.Solidarność tylko na pogrzebie nie
lubiłem czegoś takiego to wydawało się takie sztuczne.Gdzieś z tyłu słyszałem głosy starszych kobiet jak zawsze zajmowali się plotkami, kto jak jest ubrany, kto z kim jest a przecież w tym dniu nie powinno ich to interesować.Parę minut później wszedł  
ksiądz, czterech potężnych mężczyzn zaniosło trumnę do kościoła, ja szedłem zaraz za nimi.
***************************************************************************

Próbowałam się uspokoić ale wciąż miałam przed oczami męża całującego się z jakąś kobietą.Zatrzymałam się przed kościołem pogoda przypominała nastrój ludzi zimno i deszczowo.Podeszłam do trupiarki próbując przedostać się przez tłum, jednak wiedziałam, że nie będzie to takie łatwe, zaczekałam w wejściu.Przyszedł ksiądz i wszyscy udaliśmy się za trumną do kościoła.Na samym początku szedł Patryk z Kasią Marcinem i Kacprem cieszyłam się, że objęli go opieką, byłam o niego spokojniejsza.
-babcia!-krzyknęli wnuki
Podeszłam do nich i przytuliłam je, wszyscy zebrani pokierowali wzrok w moją stronę, ostatni wejrzał się Patryk jego wzrok był pusty, nie było w nim żadnej radości życia.Córka kiwnęła na mnie więc razem z wnukami poszliśmy do nich, usiadłam obok Patryka.Uśmiechnął się do mnie lekko i złapał za rękę, odwzajemniałam uścisk trzymając go z całej siły.Zaczęła się msza.Cały czas ukradkiem patrzyłam w jego zapłakane oczy, twarz miał bladą jakby za chwile miał zemdleć.
-dobrze się czujesz?-zapytałam z troską
-nie-wybuchnął płaczem
W pewnej chwili wyrwał mi się i podbiegł do trumny, ksiądz przestał mówić podszedł do niego i szepnął mu coś na ucho, poklepał go po ramieniu i kazał wrócić na miejsce.Po chwili msza się skończyła i pomału zmierzaliśmy na cmentarz.Wzięłam go pod rękę i  
szłam z nim za trumną, pozostali brali kwiaty i szli za nami.On wciąż płakał. Skręciliśmy na cmentarz, wciąż stałam obok, nawet przez chwile go nie puściłam.Stałam mocno trzymając go za rękę i patrzyłam jak spuszczają trumnę.
-Weronika dlaczego? -krzyczał Patryk..

Pół godziny później na cmentarzu zrobiło się prawie pusto, została tylko najbliższa rodzina ale i na nas był czas przecież pojechali na stypę.
-musimy jechać -odezwała się córka
Jednak Patryk nawet o tym nie chciał słyszeć, wciąż stał obok jej grobu.
-Wy jedźcie ja z nim zostanę -zaproponowałam
Córka zabrała dzieci i z resztą rodziny pojechali do sali a ja zostałam z Patrykiem.Nie odzywałam się, nie poganiałam go po prostu stałam obok w milczeniu, nie wiem ile tak staliśmy chyba z dobrą godzinę gdy nagle wybuchnął płaczem.
-musimy jechać-powiedziałam łagodnie  
-jeszcze chwila-poprosił
Poszłam do samochodu pozwalając mu się z nią pożegnać na osobności.
*********************************************************************

Na cmentarzu zrobiło się już pusto, większa połowa rodziny pojechali już do sali. Zostałem tylko ja, dzieci z wnukami i Gosia mimo, że musieliśmy nie chciałem stąd iść.
-musimy jechać-usłyszałem głos synowej
Jednak nie reagowałem, nie zamierzałem dobrowolnie opuszczać cmentarza, nie chciałem zostawiać jej samej.
-Wy jedźcie ja z nim zostanę-zaproponowała Gosia
Spojrzałem w stronę dzieci, uśmiechnęli się do mnie i pokierowali się w stronę wyjścia. Teraz na cmentarzu zrobiło się jeszcze ciszej, zostaliśmy sami.Stałem nad jej grobem przywołując wspomnienia, czułem Gosi wzrok, nie odzywała się po prostu stała obok w absolutnej ciszy.Nagle do mojej głowy wleciały wszystkie dobre chwile, wszystkie wspomnienia i poczułem ból, rozpłakałem się.
-musimy jechać-usłyszałem Gosię
-jeszcze chwile-poprosiłem
Spojrzałem na nią a ona pokręciła głową, zgodziła się.Widziałem jak kieruje się do wyjścia zostawiając mnie samego, samego z wspomnieniami i bólem.Usłyszałem trzask samochodowych drzwi.Dlaczego mnie zostawiłaś??? pytałem jednak nie dostałem odpowiedzi.Klękałem na zimnej, mokrej ziemi i patrzyłem na jej fotografię i znów ta myśl powróciła.Myślałem o tym od jej śmierci, chciałem to zrobić, chciałem przestać żyć.Wyciągnąłem żyletkę przygotowaną dziś rano.
-przepraszam-krzyknąłem
Przyłożyłem żyletkę do nadgarstka ale stchórzyłem i rozpłakałem się.Nie miałem odwagi się zabić.
***********************************************************************
Nie było go z dobrą godzinę, zastanawiałam się czemu jeszcze go nie ma, miałam złe przeczucia, postanowiłam do niego iść.Zamknęłam samochód i ruszyłam w stronę cmentarza, zatrzymałam się przed nim, zbladłam.Klękał i płakał w ręce trzymał żyletkę,  
dałam mu w twarz.
-nie mogłem-mówił zapłakany
Zabrałam mu żyletkę i mocno przytuliłam próbując go uspokoić.Wciąż zastanawiałam się co by było gdybym nie przyszła na czas.Poszliśmy do auta.Jechaliśmy w milczeniu, jego oczy wciąż były mokre od łez.Do tego incydentu nie wróciliśmy.Parę minut później byliśmy na sali, podeszłam do córki i usiadłam obok, chciałam sobie to wszystko poukładać.
-mogę pomieszkać z Wami?-zapytałam
-oczywiście-powiedział Marcin
Uśmiechnęłam się do niego i poczułam wdzięczność, postanowiłam pomóc Patrykowi się pozbierać..Ostatnie goście pojechali o dwudziestej drugiej, pomogłam Kasi zabrać to co zostało i razem poszliśmy do aut.Ja pojechałam z Patrykiem a dzieci z wnukami, żal mi było Marcina przeżył to podobnie jak jego ojciec.Jechaliśmy w ciszy parę minut, później  
byliśmy już w domu dzieci, dom nie był pusty.Przed domem poznałam auto męża, Marek widocznie nie pojechał podróż z kochanką.
-cześć tato-przywitały go dzieci
-przykro mi zwrócił się do Marcina
-dzięki tato-odpowiedział Marcin
-Gosiu możemy porozmawiać?-zapytał
Sama nie wiem czemu zgodziłam się, wyszliśmy do ogrodu.
-zerwaliśmy-powiedział
-gratuluje-odpowiedziałam
-kocham Cię-szepnął  
-kochasz?-zaśmiałam mu się w twarz
Spojrzałam na męża i poczułam mokre oczy, płakałam.Przez chwile zastanawiałam się co to oznacza, czy to znaczy, że wciąż go kocham? Nie chyba już nie a może? Nawet nie wiedziałam kiedy znalazłam się w jego ramionach.
-kocham Cię-szepnął ponownie
-daj mi czas-poprosiłam
Pożegnaliśmy się i pojechał do domu.Ja postanowiłam się przejść, nie miałam pojęcia co zrobić.Dać mu szansę? Wybaczyć? wrócić? a może po prostu się rozejść?  

-pojechał już?-usłyszałam tak znajomy głos
Odwróciłam się a za mną stał Patryk.
-tak pojechał-odpowiedziałam
-czego chciał?-zapytał ze złością  
Spojrzałam na niego zaskoczona, czułam się zmęczona jego ciągłym zmiennym nastrojem.
-żebym do niego wróciła-przyznałam
-a chcesz?-zapytał
Wzruszyłam ramionami, nie wiedziałam czy chce do niego wrócić, czy chce się rozejść, sama już nic nie wiedziałam.
-poprosiłam go o czas-powiedziałam
Poczułam na ramieniu dłoń Patryka, patrzeliśmy sobie w oczy.Czułam się tak jak dawniej, tak jak sprzed laty.
-a ty jak się trzymasz?-zapytałam z troską
-tęsknie za żoną-powiedział z łzami w oczach  
Podeszłam do niego i przytuliłam go, łapiąc za rękę poszliśmy na spacer
-jak za starych dobrych czasów-szepnął
Spacerowaliśmy patrząc w gwiazdy, szliśmy dobre pół godziny aż doszliśmy do stawu.
-pięknie tu-stwierdziłam
Patryk wziął mnie w ramiona i namiętnie pocałował
-co ty robisz?-zapytałam zaskoczona
-tęsknie-przyznał
Zaskoczona wyrwałam mu się z ramion, postanowiliśmy wrócić do domu.Wracaliśmy w milczeniu słuchając śpiewu ptaków.
-Dobranoc-powiedziałam
Weszłam do pokoju zamykając za sobą drzwi i padnięta położyłam się do łóżka zasnęłam.O trzeciej obudziło mnie pukanie do drzwi.
-otwarte-krzyknęłam
W ciemności dostrzegłam postać to był Patryk.Podszedł i usiadł na łóżku.
-stało się coś?-zapytałam zmartwiona
Jego głos był drżący od płaczu.
-śniła mi się-mówił płacząc
Przytuliłam go i kołysałam aż do momentu gdy się uspokoił.Nagle położył mnie na łóżko i zaczął całować.
-co ty robisz?-Zapytałam
Nic nie odpowiedział, nie przestał po prostu dalej mnie całował leżąc obok mnie.Nie wiem kiedy mnie rozebrał nim się zorientowałam leżałam naga a on wszedł we mnie.Spędziliśmy upojną noc..

Patrzyłem na Asie jak słodko śpi, gdyby nie ona już dawno zakończył bym ten związek.Tak bardzo żałowałem, że dałem się namówić na ten wyjazd ale nie chciałem zawieść dziecka.
-usnęła-zapytała Justyna
Pokręciłem głową, nie miałem ochoty na jej sztuczki albo jakieś zaloty.
-idę się przejść-powiedziałem
Szedłem prosto przed siebie byle być jak najdalej od niej, tak bardzo żałowałem tego co zrobiłem.Tego, że tak bardzo zraniłem.kobietę która mi ufała, kochała, wierzyła. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer żony ale znów nic, po raz kolejny odrzuciła połączenie.Skierowałem się w stronę baru.
-dzień dobry wódkę poproszę-powiedziałem
Barman nalał mi wódkę i poszedł obsługiwać innych a ja siedziałem przy barze znów użalając się nad swoim życiem.Przy piątym kieliszku przestałem liczy.O czwartej nad ranem zamykali bar i musiałem wracać ale nie miałem po co.Reszkami sił wróciłem
do domu, drzwi otworzyła zmartwiona i zdenerwowana Justyna.
-jak ty wyglądasz?!-krzyczała
-Gosiu, Gosiu wybacz mi -szlochałem
Byłem prawie nie przytomny z pijaństwa i może dlatego zrobiłem to co zrobiłem. Wziąłem w ręce telefon i napisałem sms-a mam dziecko i wysłałem do Gosi myśląc, że wysyłam do Justyny, wszystko mi się poplątało, Później prawie nie przytomny rzuciłem się na łóżko i zasnąłem.
-witaj kotku-obudziła mnie Justyna
Wejrzałem na telefon była siódma ale moją uwagę przykuło coś innego miałem trzy nie odebrane połączenia od żony, czyżby chciała wrócić?zastanawiałem się. Postanowiłem skrócić pobyt tutaj i jeszcze tego samego dnia wrócić do domu.
-oszalałeś??-krzyczała Justyna
-nie-odpowiedziałem spokojnie
Po kolejnej kłótni wyszedłem trzaskając drzwiami.Zastanawiałem się co chciała Gosia, czy da mi szansę??czy naprawimy małżeństwo?? Po godzinie wróciłem do Justyny.
-kiedy się rozwiedziesz??-zapytała
Zamilkłem.Nigdy nie obiecywałem jej, że zostawię żonę, nie dawałem fałszywych nadziei.
-nie wiem może wcale-przyznałem
Spojrzałem na twarz Justyny jej brązowe oczy zalały się łzami, było mi jej tak bardzo żal.
-na dziecko będę płacił ale nigdy ci niczego nie obiecywałem, nie kłamałem -szepnąłem
-ale-przerwałem jej
-ale co?-zapytałem
-A ta wczorajsza noc??zabawiłeś się tak??-krzyczała z wyrzutem.
***********************************************************************

Cały czas myślałam o Patryku od tamtej nocy minęły trzy dni, wciąż mieszkałam u córki ale coraz trudniej mi było mijać go obojętnie i udawać, że nic się nie stało, nie umiałam tak.Cały czas Patryk chodził przygnębiony, do tej akcji na cmentarzu nie wróciliśmy ale bałam się, że będzie chciał znów się zabić.Dziś próbowałam namówić Patryka na psychologa nadaremnie.O dwudziestej drugiej położyłam się spać, zastanawiając czy dać mężowi jeszcze jedną szansę, przecież za nim tęskniłam a to coś znaczy, zasnęłam.Po czwartej nad ranem obudził mnie sygnał telefonu wzięłam go do ręki i odczytałam wiadomość od Marka.Mam dziecko.Nie rozumiałam jej, no przecież wiedziałam, że ma dziecko bo wychowaliśmy dwoje naszych wspaniałych dzieci.Zadzwoniłam ale nie odbierał pierwszy, drugi, trzeci raz i nic.Z jednej strony myślałam, że to pomyłka ale coś nie dawało mi spokoju a co jeżeli zrobił dziecko
kochance?? Zastanawiałam się.Do moich oczu napłynęły łzy, nawet nie wiem kiedy zaczęłam głośno płakać, drzwi do pokoju otworzyły się i wszedł on...Szedłem do kuchni napić się wody gdy usłyszałem jakiś płacz, po chwili zorientowałem się, że pochodzi z pokoju Gosi, wszedłem i spojrzałem w jej zapłakane oczy.
-czemu płaczesz?-zapytałem
Ona nic nie powiedziała, bez słowa pokazała mi sms-a mam dziecko.Nie, nie wierzyłem czy to jest prawda ?czy on faktycznie by ją tak zranił? ten który kiedyś był moim przyjacielem? Podszedłem do niej o mocno przytuliłem czekając aż jej upór stopnieje,  
zawsze tak robiłem.Moje serce biło jak szalone, puls miałem przyspieszony.Tak bardzo za nią tęskniłem, trzymając ją zapłakaną w ramionach czułem się jak kiedyś.Ku mojemu zaskoczeniu to ona zrobiła ten pierwszy krok.Zaczęła mnie rozbierać a ja nie protestowałem miała tak kuszące usta, że nie potrafiłem jej odmówić.Wylądowaliśmy w łóżku ale tej nocy nie zostałem u niej, wróciłem do swojego pokoju.

********************************************************

Obudził mnie promień słońca, miałam parę nie odebranych połączeń od męża, wejrzałam na łóżko było puste, tak bardzo żałowałam tej nocy.Zastanawiałam się co się ze mną stało, czy to rozpacz zaprowadziła mnie w ramiona Patryka? Coś mi mówiło, że nie, to nie rozpacz a miłość!Dość!! Nie wolno nam przecież nadal byłam mężatką, no właśnie zdradzoną mężatką!kogo wybrać? męża i mu wybaczyć? czy Patryka? Nie, jego nie przecież dopiero co stracił żonę ale przez te lata kochał Ciebie! Dość! Walczyłam z myślami gubiąc się w moich uczuciach jeszcze bardziej.Do pokoju weszła córka.
-cześć mamo!-zawołała radośnie
Cała ona zawsze była radosna.Nawet gdy Marcin walczył o życie, nawet gdy traciła pacjentów, nawet gdy jej ukochany był tak daleko od niej, nawet gdy nie wiedziała czy żyje.Prawdziwa miłość zwycięży wszystko a czy my tez tacy będziemy?? Nie, nie, nie
czemu zamiast o mężu myślę o Patryku?  
-mamo!-z rozmyśleń wyrwał mnie głos córki
Spojrzałam na nią nie wiedząc co do mnie mówiła,  
-mówiłaś coś?-zapytałam
Kasia uśmiechnęła się, tak uśmiech miała po ojcu, to w jego uśmiechu zakochałam się a on mnie tak boleśnie zranił.
-tata jedzie, chce z Tobą porozmawiać-ostrzegła
Tak miał rację powinniśmy porozmawiać, musi mi wytłumaczyć parę rzeczy zanim mu wybaczę o ile będę w stanie.
-pogodzicie się?-zapytała z troską
Spojrzała na mnie czule, z jej łagodnych oczu zrozumiałam, że się o mnie martwi.
-mam taką nadzieje-przyznałam
Córka podeszła i przytuliła mnie.
-pamiętaj zawsze możesz na mnie liczyć-powiedziała wychodząc

************************************************************

Jechaliśmy w ciszy nie odzywając się do siebie.Spojrzałem na Justynę i jej zapłakane oczy, zrozumiałem jak bardzo ją zraniłem.Męczyła się z blond loczkami próbując je jakoś ułożyć, była zdenerwowana.Nasza córeczka słodko spała.Włączyłem radio mając dość tej drażniącej ciszy.Jak powiedzieć Justynie, ze ją zostawiam?? zastanawiałem się.Nie dopóki nie porozmawiam z żoną nie podejmę żadnej decyzji, wróciliśmy do domu.Zaniosłem córeczkę do pokoju i pomogłem Justynie z bagażami a sam postanowiłem pojechać do żony.
-jedziesz do niej?-zapytała
-tak ale wrócę-obiecałem
-co z nami?-zapytała ze strachem
-nie wiem-przyznałem
Nie odwracając się za siebie po prostu wsiadłem do auta i odjechałem, zostawiając ją zapłakaną.

Jechałem z wielką nadzieją ale przez całą drogę myślałem o Justynie, żałowałem swojej decyzji nie chciałem jej tak zranić.
Byłem głupcem i dobrze wiedziałem co z nami, nie chciałem już z nią być ale bałem się samotności, wiem raniłem ją.Chyba nigdy  
tak naprawdę jej nie kochałem, zawsze kochałem Gosię i miałem nadzieje, że jednak mi wybaczy i odratujemy związek.Justyna?  
to było zauroczenie a nawet jeżeli ją trochę kochałem to uczucie się wypaliło inie czułem już nic.Jak na południe ulice były  
dość puste, większość albo w pracy albo spieszyła się sama nie wiedząc dokąd, byle do przodu, byle jak najprędzej.Przez taki  
tryb życia ginie za dużo osób zostawiając tych którzy ich kochają.Czy ja należałem do nich?? Kiedyś nie a teraz zaniedbywałem
żonę żyjąc obok a jednak oddzielnie.Justyno czy mi to kiedyś wybaczysz? wiem zraniłem Cię.Zatrzymałem się na światłach i  
obserwowałem prawie puste ulice.Czy żona do mnie wróci?miałem nadzieje, że tak.Jechałem pełen obaw.udało się światła po pary minutach
pozwoliły mi ruszyć.Zadzwonił telefon nie odebrałem domyśliłem się, że to Justyna.Byłm już przed domem dzieci, lada moment
zobaczę żonę i wszystko się okaże.Wyszedłem z auta i zadzwoniłem domofonem modląc się, żeby los był dla mnie łaskawy.
***********************************************************
Usłyszałam dzwonek do drzwi, córka pojechała do pracy więc to ja postanowiłam je otworzyć, domyśliłam się kto stoi za drzwiami.
Przeszłam obok Patryka i moje ciało zaczęło drżeć.
-Otworze-powiedziedziałam
Przeszłam obok niego najobojętniej jak umiałam.Jego może i umiałam oszukać ale swoje serce nie, kochałam go i to mocniej niż  
myślałam.Próbowałam uspokoić walące serce, kobieto opanuj się przecież jeszcze masz męża!! Otworzyłam drzwi.
***********************************************************
Wzrokiem odprowadziłem ją pod same drzwi, najchętniej porwał bym ją i nie pozwolił rozmawiać z tym kretynem, kretynek który  
był jej mężem i miał do niej wszelkie prawa, może i miał ale to ze mną spędzała noce.Czy mnie kochała? Czy byłem tylko  
pocieszeniem ? czy moich ramion szukała bo mnie kochała? czy z rozpaczy po zdradzie? Wiedziałem jedno muszę poznać odpowiedzi  
na te pytania i to jak najszybciej.
-wejdź-usłyszałem jej głos
Nie mogłem znieść jego widoku.Postanowiłem wyjść zanim zrobię komuś krzywdę, nie komuś a jemu.Ostatni raz spojrzałem w jej  
oczy i dostrzegłem w nich ból połączony ze strachem i wątpliwościami.Uśmiechnąłem się do niej i wyszedłem zamykając za sobą  
drzwi.Kierowałem się w stronę cmentarza, poszedłem do żony.
**********************************************************
Spojrzałam w oczy Patrykowi i dostrzegłam w nich tak ogromny ból, że i mi zaczął się udzielać.Te spojrzenie było takie same  
jak na cmentarzu gdy próbował się zabić.Przez chwile zawahałam się, nie nie zawahałam ja po prostu o niego się bałam a co jeżeli
znów spróbuje? Nie, nie jest chyba aż taki głupi.Serce krzyczało żebym natychmiast pobiegła za nim a rozum kazał mi wysłuchać  
męża.Nie wiedziałam co robić, czułam się rozdarta.-słuchasz mnie?-zapytał mąż
Mąż jak to słowo brzmi.Nie słuchałam patrzyłam na zegarek i zastanawiałam się czy on jeszcze żyje?
-musimy porozmawiać-powiedział
-powinniśmy-odpowiedziałam
Marek podszedł, złapał mnie za rękę i mocno przytulił.Jego ręka powędrowała na moje udo, zamknęłam oczy i nie czułam nic! żadnego pociągu do tego mężczyzny, mężczyzny który był moim mężem.Wyjęłam telefon z kieszeni i pokazałam mu wiadomość.Zbladł.
*************************************************************

Mam dziecko, nie nie wierzyłem, że ja jej to napisałem a może? Byłem kompletnie pijany i mogłem tego nie pamiętać.Ale czy powiedzieć jej prawdę? nie, nie mogłem. Spojrzałem w jej zapłakane oczy, myśl chłopie myśl.
-no mam dziecko, przecież mamy dwoje prawda?zaśmiałem się
Miałem nadzieje, ze mi w to uwierzy to była moja ostatnia szansa.
-no fakt-przyznała
Czułem się podle okłamując ją ale jakie miałem wyjście? wiedziałem, że prawdy mi nie wybaczy.Musiałem się zdecydować tu i teraz o którą rodzinę chce walczyć ale ja już wiedziałem.Chciałem walczyć o żonę, jutro zerwę z Justyną teraz liczy się tylko Gosia postanowiłem.
-daj nam szanse proszę-błagałem
Ale w jej oczach nie było nic, żadnych ciepłych uczuć.żadnej tęsknoty zupełnie tak jakby po prostu przestała mnie kochać.
-nie wiem-szepnęła
***************************************************************

Stałam twarzą do okna, nie chciałam na niego patrzeć, nie chciałam go znać.Przed oczami miałam obraz męża w ramionach innej i zrozumiałam, że tamtego dnia zabił wszystkie uczucia jakie do niego czułam.Mąż podszedł i przytulił mnie ale ja nie czułam nic, zupełnie nic stałam przed obcym mężczyzną który przecież był moim mężem.Tylko jak miałam mu powiedzieć, że to koniec?, że nie chce go znać? Przecież byliśmy małżeństwem przez dwadzieścia pięć lat.
-daj mi czas-poprosiłam
Spojrzałam na jego łzy i zrobiło mi się go jakoś tak bardzo żal, tak żal mimo tego, że bardzo mnie zranił.
-na jedną noc wrócę do domu-powiedziałam
Poszłam na górę po torebkę, napisałam list do córki z informacją gdzie i z kim jestem i zostawiłam go na półce w pokoju córki.Zamknęłam drzwi i zeszłam na dół.Jechaliśmy w przyjemnej ciszy mijając zabieganych ludzi, szkoła, bank, park wszystko tak
szybko mijało, nim zdążyłam się porządnie rozluźnić byliśmy już na miejscu.Tą ostatnią noc mogę podarować Markowi przekonywałam sama siebie wychodząc z samochodu ale gdy weszłam do mieszkania wszystkie złe emocje wróciły.Już miałam wyjść ale powstrzymał mnie Marek
-a ty dokąd?-zaśmiał się
-ja, ja nie mogę-szepnęłam
Marek złapał mnie za rękę i wyprowadził z mieszkania, poszliśmy na spacer.
****************************************************************

Wróciliśmy z cmentarza, mi i wnuką dobrze zrobiła wizyta u Weroniki.Weszliśmy do domu lecz dom był pusty, nikogo nie było.
-Gosia!-krzyczałem
Lecz odpowiadała mi tylko głucha cisza, nie było jej w domu.
-gdzie babcia?-dopytywały się wnuki
-nie wiem-odpowiadałem przejęty
Wszedłem do jej pokoju ale wszystko wydawało się takie same, nie było tylko jej i torebki.Gdzieś wyszła-pomyślałem.Otworzyłem drzwi do pokoju dzieci i zobaczyłem na półce kartkę

Kochanie wróciłam na noc do domu po parę rzeczy, nie martw się o mnie jestem z tatą.Mama.

Blady usiadłem na łóżku, zrozumiałem znowu ją straciłem.

Wracaliśmy z kolacji w dobrych nastrojach, przez chwile nawet pomyślałam o powrocie do domu.Szliśmy pomału spacerkiem podziwiając gwiazdy, czułam się jak na początku naszego małżeństwa.
-dokąd idziemy?-zapytałam
Marek nie odpowiedział tylko tajemniczo się uśmiechną.Szliśmy dobre pół godziny spacerkiem w końcu zatrzymaliśmy się przed hotelem.
-dzień dobry poproszę pokój-powiedział mój mąż
Chwile się zawahałam ale ten pomysł mi odpowiadał, wolałam noc spędzić tu niż w domu i spać na łóżku gdzie parę dni temu mój mąż kochał się z kochanką.
******************************************************

Powstrzymałem ją wychodzącą z naszego domu ale rozumiałem ją, przecież nie dawno spałem w tym domu z Justyną.Właśnie Justyna muszę jej powiedzieć! Poszliśmy na spacer, spacerowaliśmy po parku rozmawiając o wszystkim i o niczym, było miło.Zaprosiłem ją na kolację, zgodziła się.Siedzieliśmy w najdroższej restauracji w mieście miło rozmawiając, dużo wspominaliśmy.I dopiero teraz  
zrozumiałem jakim jestem kretynem rozwalając to małżeństwo.Zjedliśmy i wyszliśmy, szliśmy pomału spacerując miałem już plan.
-dokąd idziemy?-usłyszałem jej głos
Nie odpowiedziałem, uśmiechając się szedłem dalej, zatrzymaliśmy się przed moim ulubionym hotelem.
-dzień dobry-poproszę pokój -powiedziałem
Bałem się, że mi odmówi ale zgodziła się, weszliśmy do pokoju 11.Żona poszła się wykąpać a ja poszedłem przygotować niespodziankę.
-poproszę kwiaty i wino do pokoju 11 -powiedziałem w recepcji
Zapłaciłem i wróciłem do pokoju, żona już wyszła z wanny, siedziała na łóżku i rozmyślała nad czymś.
**********************************************************

Dzieci wróciły z pracy ale nie miałem ochoty z nimi rozmawiać, wciąż wspominałem te noce z Gosią.Musiałem się dowiedzieć czy była ze mną bo mnie kochała czy z powodu romansu męża.Jeżeli z tego drugiego powodu to postanowiłem, że wyjadę nie chciałem całe życie cierpieć, chciałem wreszcie być szczęśliwy.A jeżeli z tego pierwszego to co? przecież ona ma męża! Ale to ciebie szukała co noc! krzyczało moje serce i z nim jest tej nocy podpowiadał rozum.Stop! Nie chciałem dłużej już o niej myśleć, nie chciałem dłużej cierpieć.Weroniko czemu mnie zostawiałaś? zastanawiałem się.
***********************************************************

Kolejną noc spędzam sama rozmyślała.Wciąż miała nadzieje, że Marek wróci ale nie należała do głupich i zdawała sobie sprawę, że wrócił do żony.Jednak była głupia naiwnie wierząc w każde jego puste słowo.Spojrzała na śpiącą córeczkę i zaczęła płakać.Zadawała sobie jedno pytanie jak sobie poradzą bez pracy, szkoły bez ojca, Kochała córkę przecież była owocem jej miłości.Zmęczona płaczem zasnęła.
*************************************************************
Myślałam o tym co ja tu robię, miałam nadzieje, że Patryk nie znajdzie tej kartki nie chciałam go zranić.Zapukał ktoś do drzwi.
-otworzę-zawołał Marek
Po chwili wrócił z bukietem róż i butelką wina.Poszedł po kieliszki i nalał.
-za nas-szepnął
W ciągu godziny wypiliśmy całą butelkę, śmiejąc się z niczego.Chciałam wstać ale wypity alkohol uderzył mi do głowy, chwiejąc się na nogach padłam mu w ramiona.Nim zdążyłam zaprotestować moja sukienka znalazła się na dywanie razem z resztą garderoby.Położył mnie na łóżku i zaczął pieścić moje ciało.Leżąc na łóżku nie czułam nic, żadnych emocji pod pływem jego dotyku, żadnych dreszczy. Leżałam czekając kiedy skończy, tej nocy się kochaliśmy.
Obudziłam się z mocnym bólem głowy, pomału otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę co się wczoraj stało, żałowałam tej nocy.Rozejrzałam się po pokoju, nasze ubrania leżały porozrzucane a obok nich pusta butelka po winie.Już nigdy żadnego wina! obiecałam sobie!Spojrzałam na Marka jeszcze spał i możliwe, że ja też bym spała gdyby nie ta wibracja jego telefonu, ktoś próbował się z nim połączyć.Wzięłam telefon do ręki Łączenie Justyna odrzuciłam.Parę minut później przyszedł sms : Nasza córka za Tobą tęskni.Zaraz, zaraz czy ona napisała nasza córka?? W moich oczach pojawiły się łzy, mają dziecko? Znów zadzwoniła tym razem odebrałam.  
-kochanie mała za Tobą tęskni-powiedziała  
-możemy się spotkać?-zapytałam  
Chwila ciszy  
-możemy-odpowiedziała cichutko  
-podaj adres, przyjadę-obiecałam  
Po chwili sms przysłała swój adres, spisałam go na kartkę.Wykąpałam się, ubrałam i godzinę później wychodziłam już z pokoju, on jeszcze spał.  
************************************************************  

Odłożyła pomału telefon nie wiedząc co się stało.Teraz dopiero żałowała, że podała jej swój adres.No cóż musiała zmierzyć się z rzeczywistością, Gosia była jego żoną a ona po prostu tą drugą, tą która rozbija małżeństwo.Czuła, że nigdy nie zamierzał od  
niej odejść, po prostu kłamał.Spojrzała na śpiące dziecko jak sobie poradzą? Bała się, że jej aniołek będzie głodował.Pamiętała jak to jest chodzić spać głodna, pamiętała jak to jest gdy rodzice znów się kłócili, obiecała sobie, że będzie lepszym rodzicem  
niż oni.Więc czy nie powinna pozwolić mu odejść? Może i tak ale go kochała.Była naiwna wierząc, że i on ją kocha.Kochał tylko jej ciało i sex nic więcej ale czy dziecko?? tego jednego była pewna kocha córkę tak jak ona a więc postanowiła zwrócić mu wolność tak będzie dla nich wszystkich najlepiej.Poszła do kuchni zrobić jeść małej, wiedziała ona tu zaraz będzie.  
*************************************************************  

Jechałam zastanawiając się co mnie tam czeka.Czy to dobry pomysł by jechać do kochanki męża? nie ale musiałam dowiedzieć się czy mają dziecko.Nawet jeżeli ta prawda miała by złamać mi serce, chciałam ją znać, musiałam.A co jeżeli oni mają to dziecko? Tylko jedno rozwód, nie wybaczę mu tego, nie umiałabym.Patrzyłam na kartkę z adresem, jeszcze jedna ulica i będę na miejscu.Jest udało mi się trafić-pomyślałam. Stałam przed dużą kamienicą na starej dzielnicy, dookoła nie ciekawe towarzystwo, blok porysowany.Nie chciałabym by moje dzieci wychowywały się w tym miejscu. Klatka druga mieszkanie szesnaste.Szłam po schodach nie ufnie, czułam się jakby za chwile miało zmienić się całe moje życie.Zadzwoniłam i usłyszałam przekręcający się klucz, nagle drzwi otworzyły się a przede mną stała młodziutka drobna kobieta.  
-cześć-przywitała się  
-ty jesteś Justyna?-zapytałam  
Nagle zamarłam z pokoju usłyszałam płacz dziecka, moje serce zaczęło gwałtownie bić i w tym momencie prawda zaczęła do mnie docierać.  
-mogę wejść?-zapytałam  
-jasne-uśmiechnęła się  
Zaprowadziła mnie do pokoju dziecięcego, weszłam rozglądając się.Nie wiem czego szukałam, chyba śladu męża, spojrzałam w lewo i zbladłam.Ona była taka podobna do niego.Te same oczy, włosy, te same rysy twarzy.Z moich oczu popłynęły łzy.  
-to córka Marka-usłyszałam  

Wzięłam ją na ręce była śliczna, trochę podobna do Kasi.  
-jak daliście jej na imię?-zapytałam  
-Joanna-odpowiedziała  
Asia, nie mogłam dojść do siebie wiedziałam, że to koniec mojego małżeństwa ale było mi szkoda tego dziecka.Dziwne nie czułam złości, tylko wielką ulgę i chyba im wybaczyłam, tak przynajmniej myślałam.  
-pójdę już-szepnęłam  
Odłożyłam Asie do łóżeczka, pożegnałam się z młodą kobietą i ruszyłam w stronę drzwi, Potrzebowałam samotności, chciałam sobie to jakoś poukładać, potrzebowałam tego! Nie! potrzebowałam Patryka. Dość! przecież dopiero co stracił Weronikę.Ironia losu kiedyś to ja byłam tą drugą i o mało co nie rozbiłam rodziny a teraz los się odwrócił i to mi rozbito rodzinę.Cóż chciał kochankę, będzie ją miał, zwrócę mu wolność już postanowiłam.Wyszłam z kamienicy i szłam w stronę samochodu, wciąż rozmyślając o tamtej pięknej kobiecie.Blondynka o niebieskich oczach, jego gust. Weszłam do samochodu i próbując udawać twardą pojechałam przed siebie.  

**************************************************************  

Odprowadziła ją do drzwi, gdy wyszła poczuła się podle, dopiero teraz patrząc w jej zapłakane oczy zrozumiała, że rozwaliła rodzinę.Co z nimi? czy jej wybaczy? czy ją pokocha? czy będzie z nią? musiała się tego dowiedzieć.Wzięła telefon w ręce i napisała mu sms-a : musimy porozmawiać, jadę do Ciebie. Nakarmiła córeczkę, przebrała i poszła szukać czystych ubranek.Jedziesz do tatusia-pomyślała.Przez cały czas zastanawiała się co teraz zrobić, co robi Gosia? co powie Marek? bała się.Pół godziny później wychodziły już z bloku, włożyła małą do fotelika i ruszyły w stronę Marka.Teraz albo nigdy postanowiła.  

*****************************************************************  

Obudziłem się z silnym bólem głowy, spojrzałem na zegarek czternasta, nigdy więcej wina pomyślałem.Rozejrzałem się po pokoju Gosi nie było, byłem sam z wspomnieniami upojnej nocy.Zaświecił się telefon, wziąłem go do ręki a tam trzy nie odebrane wiadomości:Jestem u Justyny, przyjedź jak wstaniesz.Zakręciło mi się w głowie, czy ja dobrze przeczytałem? Gosia u Justyny? Już po moim małżeństwie, przecież ona mi tego nie wybaczy..Ha a dziwisz się? odezwały się moje wyrzuty sumienia.Drugi sms był też od Gosi: chcę rozwodu!!To już po mnie!! pomyślałem. Trzeci natomiast od Justyny : jadę do Ciebie! no ładnie jeszcze mi tu ich potrzeba, byłem na siebie zły, chciałem tylko jednego odzyskać żonę!! Ubrałem się i wyszedłem z hotelu, pojechałem do domu.Postanowiłem wreszcie porozmawiać z Justyną.Przez całą drogę myślałem o żonie, nie chciałem jej zranić, nie chciałem by dowiedziała  
się w taki sposób.Podjechałem pod dom, jej auto już stało a więc musieli przyjechać. Wszedłem do środka, ona już na mnie czekała.  
-co ty zrobiłaś?-naskoczyłem na nią  
Widziałem przerażenie w jej oczach.  
-a więc już wiesz?-zapytała ze strachem  
-wiem-odpowiedziałem  
-ja tez odchodzę-powiedziała  
Spojrzałem w jej oczy i zrozumiałem, ona nie żartuje.Nim chciałem coś powiedzieć mówiła dalej.  
-zbyt długo się zastanawiałeś a ja nie chce dla nas takiego życia, nie kochasz mnie a ja potrzebuje miłości, z córką będziesz mógł się widywać-szepnęła  
Wstała i skierowała się w stronę drzwi zostawiając mnie samego, straciłem je.Szedłem tam gdzie zawsze, otwierając tak bardzo znajomą mi bramę.To nie tak miało być, nie tak.Mimo, ze minęło już parę dni od jej pogrzebu, nie umiałem się pozbierać.Były dni gdy chciałem dołączyć do niej, po prostu zasnąć i nigdy się nie obudzić ale  
miałem tu za dużo do zrobienia, wnuki, dzieci i Gosia ta z którą nie mogę być.Może i mogę tylko się boję? Przecież tak naprawdę nigdy nie przestałem jej kochać.Mimo narodzin Marcina, mimo ślubu, mimo miłości do weroniki nic nie zgasiło uczuć do dawnej dziewczyny.Po prostu uśpiły się by tak nie spodziewanie wybuchnąć z podwojoną siłą.  
-co mam zrobić?-pytałem żony  
Niestety nie dostałem odpowiedzi ale dobrze wiedziałem co by powiedziała, idź za głosem serca.A doskonale wiedziałem czego chce serce, jej Gosi.Zadzwoniła komórka o wilku mowa, dzwoniła ona.  
-słucham?-odebrałem  
-gdzie jesteś?-mówiła zapłakana  
-na cmentarzu-odpowiedziałem  
-zaraz będę-rozłączyła się  
Stałem nad grobem żony i zastanawiałem się co się stało? czemu znów płakała? co jej zrobił? Nie minęło nawet dziesięć minut gdy przyjechała.  
******************************************************  
Wysiadłam z auta i szłam w stronę cmentarza w głowie wciąż miałam mętlik, potrzebowałam z kimś pogadać bo czułam, ze jestem bliska szaleństwa, A z kim miałabym pogadać jeżeli nie z byłym narzeczonym?  
-cześć-powiedział  
-cześć-odpowiedziałam przez łzy  
Podbiegłam i rzuciłam mu się w ramiona, przytulając się do niego wybuchłam płaczem.  
-co się stało?-spytał  
Jednak ja nie miałam ochoty mu odpowiedzieć, co miałam mu powiedzieć? Marek ma dziecko? zdradził mnie? Nie miałam na to siły.Wiedziałam tylko jedno, potrzebuje teraz Patryka i to bardziej niż kiedykolwiek.Mimo ciągłych pytań nie odezwałam się do niego ani jednym słowem, nie miałam na to ochoty ani siły.Chciałam zasnąć tylko o tym marzyłam.Patryk poprowadził mnie do samochodu i zawiózł do domu, ale ja nie chciałam jechać do córki, nie chciałam.Pragnęłam tylko spokoju i ciszy.Patryk zaparkował mój samochód i poszliśmy na spacer..  
**********************************************************  
Spacerowaliśmy w ciszy, nic się nie odzywałem, nie chciałem jej naciskać, Zastanawiałem się co takiego się stało, że jest aż tak roztrzęsiona.  
-Justyna i Marek mają córkę-usłyszałem  
Spojrzałem w jej oczy, byłem w szoku.Nie wiedziałem o co chodzi ale nie chciałem zadawać pytań, nie chciałem ranić jej jeszcze bardziej.  
-co zamierzasz?-zapytałem w końcu  
-rozwód-odpowiedziała  
Jej twarz była blada, oczy mokre i podpuchnięte.Ale z jednej strony mi ulżyło, nie będzie dłużej się męczyć.Podszedłem i przytuliłem ją, wiedziałem jak bardzo to przeżywa. Nie wytrzymałem i pocałowałem ją.  
-wracajmy-szepnęła  
Szliśmy w milczeniu, tylko od czasu do czasu czułem na sobie jej wzrok..  
************************************************************  
Przyszliśmy do domu, nie miałam ochoty na kolację ani na rozmowę z kimkolwiek, poszłam do swojego pokoju.Leżałam na łóżku nie ruchomo, nie miałam siły na nic, nawet na to by oddychać, czułam się tak bardzo zagubiona.Usłyszałam pukanie  
-otwarte-krzyknęłam  
Do pokoju wszedł Patryk, usiadł obok nic się nie odzywając.Byłam mu wdzięczna za to, ze nie zadawał żadnych pytań, to milczenie mi pasowało.Nagle gwałtownie zerwał się z łóżka, nasze spojrzenie spotkało się.Widziałam w jego oczach ból.  
-ja tak dłużej nie mogę-szepnął  
Spojrzałam na niego pytająco, ale dobrze wiedziałam o czym mówi, ja czułam dokładnie to samo.  

Siedziałem w pokoju oszołomiony, ona mnie zostawiła.Zastanawiałem się czemu czuje ból, przecież i tak chciałem odejść.Czy ją kocham a może po prostu boje się samotności? Zadzwonił telefon lecz go nie odebrałem, zamknąłem oczy i zobaczyłem Justynę ! Ty głupcze! Jedź za nią, mówiłem sam do siebie a co jeżeli mnie odtrąci?? a co z Gosią? żona mi nie wybaczy i doskonale o tym wiedziałem.Usłyszałem dzwonek, wstałem z kanapy i ruszyłem w stronę salonu by otworzyć drzwi, za nimi stała przemoczona córka.  
-wejdź-powiedziałem  
-cześć tato!-uśmiechnęła się  
Podszedłem i ją przytuliłem.  
-mamy nie ma-powiedziałem  
***************************************************************************  
Długo rozmawiałam o tym z mężem ale to Marcin namówił mnie, na tą rozmowę z ojcem.Może nie powinnam się wtrącać ale przecież byli moimi rodzicami a teraz było już za późno.Długo stałam pod domem ojca i zastanawiałam się czy wejść, minęła mnie jakaś młoda kobieta z dzieckiem na rękach, domyśliłam się, że to Justyna. Dopiero gdy biegła zapłakana, zrobiło mi się jej żal a przecież wcześniej była dla mnie kimś, kto rozbija moją rodzinę.Ale czy tak nie będzie dla nich lepiej? Jeżeli nie są szczęśliwi to czy powinni być razem? moim zdaniem nie.Drzwi otworzyły się i wyszedł tata.  
-wejdź-usłyszałam  
*****************************************************************************  
Biegła zapłakana z córką na rękach, mimo bólu nie żałowała tej decyzji.Zrobiła to co było dla nich najlepsze, pozwoliła mu odejść.Z jej oczu popłynął kolejny strumyk łez, tak bardzo to bolało.Przez ułamek sekundy wydawało jej się, że posmutniał, ale  
nie, to było pewnie kolejne złudzenie.Jej wymarzony świat legł w gruzach ale była z siebie dumna.Wolała być samotną matką niż skazywać siebie i córkę na nieszczęśliwe życie, nie chciała by córka tak jak ona wysłuchiwała awantur rodziców. Wciąż to pamięta ten obraz wraca do niej co noc, matka w kałuży krwi.Miała zaledwie dziesięć lat i bardzo się bała.Za każdym razem gdy ojciec podnosił na nią rękę, zamykała się w szafie i potrafiła siedzieć tam cały czas, czekając kiedy wyjdzie z domu.Dopóki żyła matka tak nie było, gdyby nie tamten wypadek.Ocknęła się z wspomnień. Spojrzała na córeczkę i kolejny raz obiecała sobie być lepsza niż oni. Może i nie będzie łatwo ale postanowiła zacząć nowe życie bez niego.Wsiadła do auta i pojechała do domu.  
********************************************************************************  
-kochasz ją?-zapytała córka  
-mamę tak-odpowiedziałem  
Spojrzałem na jej poważną twarz i przez chwile zastanawiałem się ile musiała przejść zanim odnalazła szczęście.  
-pytałam o Justynę-przyznała  
-nie wiem-szepnąłem  
To prawda nie wiedziałem.Gosia była dla mnie najważniejsza ale do Justyny też coś poczułem i źle się z tym czułem, że ją zraniłem.  
-idź za głosem serca-usłyszałem  
-niech mama przywiezie dokumenty, podpisze-powiedziałem  
Pocałowałem córkę i wybiegłem z domu, jechałem prosto do Justyny, zrozumiałem to ona potrzebuje mnie bardziej.Gosia sobie poradzi jest silna, a Justyna? nie ma tu nikogo, jest sama z małym dzieckiem.Jestem im to winien, nie ja tego chce. Pojechałem z nadzieją, że mnie nie wygoni z domu i własnego życia.Też miałam dość ciągłego zbliżania i oddalania się.Skoro raz nam nie wyszło to czemu teraz miało by wyjść? Patryk podszedł i przytulił mnie, rozpłakałam się.  
-kocham cię ale nie mogę dłużej tak-tłumaczył się  
-też cię kocham ale mam męża-mówiłam przez łzy  
-też mi mąż-oburzył się  
Miał rację, też mi mąż który zdradzał i zrobił dziecko innej a mimo to miałam mętlik.Czy to była miłość? nie raczej sentyment albo strach, tak bałam się życia u boku Patryka, bałam się, że będzie porównywał mnie do Weroniki a tego bym nie zniosła.  
-dostałem prace za granicą-szepnął  
Zdążałam.Wiedziałam co to oznacza, kolejna rozłąka i byłam pewna, ze tym razem na zawsze.  
-nie wyjeżdżaj-prosiłam  
-to tylko od Ciebie Gosiu zależy czy zostanę -powiedział  
Nie dokończyliśmy tej rozmowy bo usłyszeliśmy otwierające się drzwi, wróciła Kasia.  
-mamo!-krzyczała  
Zbiegłam po schodach i się przeraziłam była cała mokra.  
-jak ty wyglądasz?-zapytałam wystraszona  
-byłam u taty-powiedziała  
Spojrzałam na Patryka, jego oczy tak bardzo posmutniały, było mi go tak bardzo żal.
-da ci rozwód-powiedziała  
-rozwód?-zapytałam wystraszona  
Patryk podbiegł i przytulił mnie wiem, że dla nas była to szansa ale czy ja tego chciałam? nie wiedziałam.  
**************************************************************  
Nie wierzyłem, że wreszcie pojawiła się szansa po tak długiej nie pewności mogliśmy być razem bez jakichkolwiek komplikacji.Podbiegłem i przytuliłem ją ale mi się wyrwała, nie rozumiałem jej.Stałem z Kasią oszołomiony a co jeżeli to jego kocha?  
Pobiegłem do pokoju.W pokoju położyłem się na łóżku i zacząłem płakać, czułem się tak bardzo zagubiony.Wziąłem telefon do ręki i zadzwoniłem do kumpla..  
-ok zgadzam się-powiedziałem  
***************************************************************  
Stałam patrząc jak Patryk biegnie do pokoju, nie rozumiałam się.Zamiast z nim być po prostu go odtrąciłem ale to było dla mnie za wiele: rozwód z Markiem jego zdrada i miłość do Patryka.Tak bałam się tak jak jeszcze nigdy w życiu ale nie wiedziałem  
czego może kolejnego rozczarowania? a może tego, że znów nam nie wyjdzie? Tęskniłam za tym co było kiedyś, za tym jaka byłam kiedyś.Stałam z córką i nie wiedziałam co jej powiedzieć,  
-idź za nim-szepnęła  
Miała rację, pobiegłam za nim na górę, miałam nadzieje, że pozwoli mi wszystko wytłumaczyć, przecież go kochałam.Złapałam za klamkę, drzwi były uchylone to co usłyszałam zamurowało mnie.Weszłam do jego pokoju.  
-nie możesz-powiedziałam  
-przykro mi podjąłem już decyzję-poinformował smutnym głosem  
-a więc wyjeżdżasz??-zapytałam  
-za dwa dni-powiedział  
Wybiegłam z jego pokoju, biegłam prosto na dwór, nie zatrzymałam się gdy mnie wołał ani gdy wołała mnie córka, dusiłam się.Zatrzymałam się w ogrodzie, cały czas płakałam.  
-zaczekaj-krzyczał Patryk  
-kocham Cię-przyznałam tuląc się do niego  
-to czemu nie chcesz dać nam szansy?-zapytał  
-bo się boje-powiedziałam.  

Spakowała resztę rzeczy, nie miała ich za wiele, przyjechała tu tylko z jedną walizką, resztę kupił jej on.Postanowiła oddać mu wszystkie prezenty jakie od niego dostała, chciała by o nim przypominała jej tylko ich córka.Asia już nie spała, siedziała i bawiła się pluszowym misiem, prezentem od taty.Uwielbiała ojca i przez chwile Justyna zawahała się czy ma prawo jej go zabierać.Nie może nie miała ale innego wyjścia też nie, przecież nie miała tu nikogo a jakoś musieli żyć, przecież musieli jeść.Gdyby to  
zależało tylko od niej, mogła by głodować, przecież już tak kiedyś robiła ale nie chciała skazywać swojego dziecka na takie życie.Gdyby była z mężczyzną który jej nie kocha była by taką samą matką jak Julia a Asia cierpiała by tak jak ona.Nie, nie mogła  
na to pozwolić.Ruszyła do pokoju córki by spakować jej zabawki i ubranka.Nie wiedziała jeszcze dokąd pójdzie, może przenocuje się u którejś starej znajomej a może.Nie do niego nie wróci, nie po to uciekła od tyrana by teraz do niego wracać i to z córką.Na samo wspomnienie, że mógłby Asie dotykać tak jak ją w jej oczach pojawiły się łzy.Tak bardzo chciała o tym zapomnieć, uciec od przeszłości.  
**********************************************************  
Jechałem pełny obaw, miałem do siebie wielki żal, jak mogłem tak ją potraktować? Ona oddała mi swoją niewinność a ja zachowałem się jak dzieciak.Mimo rozmowy z córką nadal czułem się zagubiony a co jeżeli jest już za późno? co jeżeli nawet mnie nie  
wysłucha? przecież mamy małą córeczkę a ja chciałem je zostawić? Tak nadal kochałem Gosię i chyba tak naprawdę kochałem je obie ale Gosia będzie szczęśliwa z Patrykiem a Justyna nie ma tu nikogo, zaufała mi, obie mi zaufały.Czułem się taki zagubiony.Mijałem tak bardzo znajome mi miejsca, miejsca w których byłem z Justyną i naszą córką.Zatrzymałem się przed kwiaciarnią, wyszedłem z samochodu i poszedłem po kwiaty.Kwiaty to takie banalne, jak całe moje życie-pomyślałem.  
-dzień dobry, bukiet róż poproszę-powiedziałem  
Młoda kobieta uszykowała kwiaty, zapłaciłem i wyszedłem.Wsiadłem do auta i pojechałem do Justyny.Parę minut później zatrzymałem się przed kamienicą. Kamienica znajdowała się na końcu miasta w nie ciekawym miejscu.Zatrzymałem się i zaparkowałem tu gdzie zawsze, zamknąłem samochód i ruszyłem do kamienicy. Otworzyłem drzwi własnym kluczem i wszedłem do środka, szybko pokonałem  
kilka schodów i zatrzymałem się tuz przed drzwiami.Dopiero teraz poczułem strach.Już chciałem zadzwonić ale drzwi się otworzyły i je ujrzałem.  
************************************************************  
Przez chwile patrzyła na Marka próbując zachować spokój, niestety emocje wygrały i wybuchła płaczem.  
-przepraszam-usłyszała  
Podała mu córkę i wybiegła z mieszkania, chciała być sama.Nie chciała słuchać jego głosu, widzieć jego oczów, nie chciała z nim rozmawiać.Marzyła tylko o jednym żeby poszedł i zostawił ją samą.Stała przed kamienicą zastanawiając się nad własnym życiem.Bała się, że mu wybaczy, że będzie taka jak matka, zaczęła płakać.Zamknęła oczy czując jego delikatne ramiona, czując jego zapach.W jego ramionach rozpłakała się jeszcze bardziej.  
-wróć do mnie-szepnął  
Spojrzeli sobie w oczy, tak bardzo się bała.Nie chciała odbierając córce ojca ale też nie chciała zapewnić jej takiego życia, jakie ona sama miała, bez miłości rodziców i z ciągłymi kłótniami.Tyle razy błagała ich by przestali krzyczeć, by się nie bili, by nie bili ją..  
-ja, ja nie mogę!-wyszeptała  
Szarpnęła się i wyrwała z jego ramion, zostawiając mu córkę pobiegła przed siebie.Nie spałem całą noc, czekając kiedy wróci, jednak nadal jej nie było.Spojrzałem na naszą córkę i uśmiechnąłem się do niej.Kochałem ja chciałem być dla niej takim ojcem jakim byłem dla Kasi.Dostałem sms-a odczytałem a tam wiadomość od żony:Jutro przyjadę z dokumentami.Uśmiechnąłem się do siebie.Postanowiłem dać jej rozwód i życzyć szczęścia z Patrykiem przecież od zawsze się kochali.Zadzwoniłem i znów nic Justyna nie odebrała, raz, drugi, trzeci i nic.Ubrałem małą i zawiozłem do córki, postanowiłem ją poszukać.Wsiadłem do samochodu i pojechałem na drugi koniec miasta.  
*****************************************************************  
Biegła z całych sił przed siebie, nie wiedziała co ma zrobić z jednej strony go kochała a z drugiej? bała się.Tak po raz kolejny obiecała sobie być lepsza.Lepsza? zostawiła córkę i uciekła i to ma być dobra matka??zaśmiała się.Przestała już biec z tak dalekiej odległości nic jej nie groziło, nie mógł nic zrobić.Spacerowała próbując ułożyć sobie myśli, w głowie miała chaos.Znów dzwonił ale nie zamierzała odebrać, nie chciała z nim gadać, nie teraz.Poszła nad strumyk, to tu spotkali się pierwszy raz a w lesie nie daleko tego miejsca spłodzili córkę.Zamknęła oczy by uciec od wspomnień jednak to nie pomagało, wspomnienia wracały powodując ból.Pomału wracała w kierunku kamienicy, zauważyła zgaszone światło a więc go nie było.Zła i rozżalona wsiadła do  
samochodu.  
*****************************************************************  
Zastanawiałem się kogo niesie o tak wczesnej porze, przecież dopiero dochodziła czwarta.Znów zadzwonił dzwonek, ubrałem klapki i poszedłem otworzyć drzwi.Gosia odwróciła się na drugi bok, nie chciałem jej budzić, tak słodko spała.Kolejny raz usłyszałem dzwonek szybkim krokiem pokonałem schody i skierowałem się do drzwi, otworzyłem i zaniemówiłem.Za nimi stał Marek.  
-jest Kasia?-zapytał  
Spojrzałem na niego wrogo, co za tupet.Najpierw rozwala rodzinę a później przychodzi tu z dzieckiem?wkurzyłem się.  
-śpi-odpowiedziałem chłodno  
-a Gosia?-zapytał ze smutkiem  
-też-odpowiedziałem  
Chciałem mu czymś dowalić ale powstrzymałem się, w jego oczach pojawiły się łzy a nie kopie się leżącego-pomyślałem  
-obudzisz którąś?-poprosił  
Zaśmiałem się drwiąco, nie miałem takiego zamiaru.  
-nie musi, ja już nie śpię-odpowiedziała Gosia  
-Zajęła byś się nią?później ci to wytłumaczę-mówił błagalnym głosem  
Gosia wzięła ją na ręce a po chwili już go nie było.Spojrzeliśmy na siebie i nikt z nas nie wiedział o co chodzi.Bałem się, że wspomnienia do niej wrócą i zmieni zdanie ale nie, poradziła sobie bardzo dobrze,  
********************************************************************  
Gdy ją ujrzałem na moment moje serce przyspieszyło, ale później nie czułem już nic.Czyżbym już jej nie kochał?-rozmyślałem.Podałem im córkę i wybiegłem z domu, wsiadłem w auto i ruszyłem przed siebie, chciałem ją odnaleźć.Jeździłem dobrą godzinę gdy nagle zamarłem, jej auto leżało w rowie.Wybiegłem z samochodu i pobiegłem do policjanta.  
-co tu się stało?-krzyczałem  
-wypadek-odpowiedział jakiś facet  
-co z kierowcą?-pytałem przez łzy.  
-zawieźli ja do szpitala-krzyknął ktoś z tyłu  
Nie czekając na więcej informacji pobiegłem do auta i odjechałem piskiem opon..  

Obudziłem się w białej sali, bolała mnie głowa i nie wiedziałem co się stało.Chociaż po chwili wszystko mi się przypomniało, miałem wypadek, ja chyba jechałem za szybko. Drzwi do sali otworzyły się i wszedł lekarz.  
-co się stało?-zapytałem  
-nic pan nie pamięta?-zapytał przejęty  
-pamiętam, że tu jechałem, właśnie co z Justyną?-zapytałem z troska  
-nic jej nie jest.Czuwała przy panu całe dwa dni-odpowiedział lekarz  
-dwa dni?-zapytałem zaskoczony  
Lekarz nic nie odpowiedział, tylko wyszedł z sali.Dwa dni tyle leżałem nie przytomny, matko z Asia?? Czy Gosia o tym wie? martwiłem się.  
*********************************************************  
Szedł lekarz, postanowiła dowiedzieć się o jego stan zdrowia.W końcu odzyskał przytomność ale nie bezpieczeństwo nie minęło.To prawda to była jej wina, gdyby nie uciekła i nie miała tego wypadku, on by tu nie leżał, to moja wina-obwiniała się.  
-cześć-usłyszała czyjś głos  
-cześć Gosia-przywitała się  
-co powiedział lekarz??-zapytała Gosia  
Przez chwile patrzyli na siebie, może i powinna ją wyzwać, zabronić tu być ale przecież nadal był jej mężem.  
-jest lepiej-odpowiedziała Justyna  
-czy ja mogę?-zawahała się Gosia  
-Tak idź do niego-uśmiechnęła się Justyna  
Spojrzała na nią a ona poczuła do niej sympatię.  
***********************************************************  
Było mi głupio, nie powinienem był tak reagować, nie powinienem dawać jej ultimatum. Wiem zrobiłem źle ale bałem się, przecież już kiedyś wybrała jego zamiast mnie, nie to ja wybrałem.Ożeniłem się zostawiając ją samą.On przecież był jej mężem i miała  
prawo do niego iść, nie ona miała taki obowiązek.Kasia tez potrzebowała ojca.Mimo, że miała już rodzinę, martwiła się.Wszyscy się o niego martwili a ja po raz kolejny zachowywałem się jak gówniarz.Usłyszałem trzask zamykających drzwi, wyszła bez żadnego słowa bez niczego.Spojrzałem na stół papiery leżały, tak te papiery przez które znów się pokłóciliśmy.Ale czy ja chciałem źle?miałem po prostu dość tej nie pewności, chciałem się z nią ożenić, być z nią nic więcej.Zadzwonił dzwonek, otworzyłem drzwi i ujrzałem dawnego kolegę.  
-Rafał?-zapytałem zaskoczony  
-tak-uśmiechnął się  
Zrobiłem mu miejsce w drzwiach i zaprosiłem do środka.  
**************************************************************  
Szłam białym korytarzem, prosto do jego sali, gdy zobaczyłam go takiego poobijanego serce mi zamarło.Nie rozumiałam co się ze mną dzieje, byłam tak bardzo zagubiona.  
-jak się czujesz?-zapytałam ze łzami w oczach  
-ej no nic mi nie jest-pocieszał mnie  
-tak się bałam-przytuliłam go  
Przez dobre parę minut nic się nie odzywaliśmy, nikt z nas nic nie mówił, było nam zbyt dobrze.Przez chwile znów poczułam się jak kiedyś.  
-Jak Asia?-zapytał  
-jest z Patrykiem, dobrze-zapewniłam  
-przepraszam was-wyszeptał  
Nie kazałam mu już nic więcej mówić, pożegnałam się z nim i wyszłam.Postanowiłam wrócić do domu.Przy drzwiach zawołała mnie Justyna.  
-Gosia poczekaj-krzyczała  
-no co tam?-zapytałam  
-może Asia jeszcze chwile u was zostać?-zapytała z nadzieja  
-jasne nie ma problemu-zapewniłam  
Pożegnaliśmy się i ruszyłam w stronę domu.  
-kochanie jestem-zawołałem  
Jednak Patryk nie odpowiedział, zdjęłam płaszcz i schowałam torebkę, poszłam na górę bo wydawało mi się, że słyszę stamtąd jakieś głosy.  
-kochanie!-zawołałam  
Jednak nadal nic, weszłam do pokoju i zaniemówiłam.Patryk siedział z kumplem kompletnie pijany.  
-co to ma znaczyć?-zażądałam wyjaśnień  
-to jest mój, mój kumpel kochanie-przedstawił mi go  
-kumpel?-zadrwiłam  
-no Rafał jestem-przedstawił się  
-Gosia-podałam mu dłoń  
-co z Asią?-zapytałam  
Ale zaraz pożałowałam tej odpowiedzi, ona spałą w łóżeczku sama!!Co czułam trudno powiedzieć byłam zła, rozżalona, zszokowana, jak mógł być aż tak nie odpowiedzialny? Już do końca dnia się do niego nie odezwałam.  
**************************************************  
No nareszcie dziś wychodziłem, miałem dość szpitala, lekarzy i tego zapachu. Tęskniłem za córką, marzyłem tylko o tym by być w domu, położyć się w swoim łóżku.Wszedł lekarz.  
-no to dziś wychodzimy??-zaśmiał się  
-tak panie doktorze-odwzajemniłem uśmiech  
-za dwie godziny będzie wypis-obiecał  
Położyłem się z powrotem na łóżko, nie miałem nic lepszego do roboty.Justyna przyjedzie za dwie godziny a rzeczy były już spakowane.Wyciągnąłem telefon i napisałem do Gosi:Cześć przyjedź dziś z dokumentami.Chciałem wreszcie zakończyć tamten rozdział, rozwieść się i zacząć życie z Justyną.Po chwili odpisała mi:ok wezmę.Bez namysłu wybrałem numer Justyny.  
-cześć kochanie-przywitałem się  
-coś nie tak?-zapytała przestraszonym głosem  
-nie kochanie, po prostu dziś podpisuje dokumenty-poinformowałem  
Chwile jeszcze porozmawialiśmy i rozłączyła się, odłożyłem telefon i zasnąłem.  
*****************************************************  
Gdy odebrała telefon była pewna obaw, przez chwile bała się, ze się gorzej poczuł.Ale już po chwili usłyszała najlepszą wiadomość jaką mogła otrzymać, w końcu podpiszą te dokumenty a oni będą mieć szansę.Kiedyś rywalizowała z Gosią, była o nią zazdrosna a teraz poczuła do niej sympatię i w duchu chciała by się z nią zaprzyjaźnić.Nie znała tu za wiele osób.nie przyjaźnił z nikim a teraz bardzo chciałaby to zmienić.Podziwiała Gosię za to, że tak bardzo broni rodziny, za to, że jest jej tak oddana.Ubrała córeczkę i wyszli z domu, postanowiła do niego pojechać.Ale za nim to zrobi skręciła w lewo, zamierzała jechać do Gosi, chciała jej za wszystko podziękować.Zatrzymała się przed jej domem, zadzwoniła i poczekała aż ktoś jej otworzy, po chwili drzwi otworzyły się i ujrzała Gosię.  
-Cześć Gosiu-przywitała się  
-cześć wejdź-Gosia zaprosiła ją do domu  
-chciałam Ci podziękować-szepnęła Justyna  
Gosia chciała coś powiedzieć ale Justyna zamarła, zobaczyła jego.  
-to jest Rafał-odezwał się Patryk  
-Ju, Justyna-mówiła drżącym głosem  
-coś nie tak?-przejęła się Gosia  
-muszę iść-odpowiedziała  
Bez pożegnania wybiegła z mieszkania, ona chciała tylko uciec, zapomnieć i już wydawało się, że tak było ale pomyliła się.Koszmar z przeszłości wrócił i ona znów musiała zniknąć i to jak najszybciej.Powinna powiedzieć o wszystkim Markowi ale  
bała się, że nie zrozumie.postanowiła ostrzec Gosię, przecież ją polubiła.  

Spojrzała na córkę i poczuła strach, on ją odnalazł.Znów będzie musiała uciekać, chociaż nie chciała.Kiedyś spotkała Rafała i się w nim zakochała ale szybko zorientowała się, ze nie prowadzi czystych interesów, nim zdążyła się zorientować poszła z nim na dno.Został jej alfonsem, nienawidziła tego, nienawidziła siebie, dopiero tamten wypadek, tamten straszny wieczór sprawił, ze wyrwała się z tego środowiska. Zakochała się, urodziła dziecko a teraz mogła to wszystko stracić, mogło to wszystko runąć jak domek z kart.Postanowiła wyjechać, napisała list do Gosi i wysłała pocztą, nie chciała by ktokolwiek wiedział o jej przeszłości, nie zrozumieli by.  
*************************************************  
Zastanawiałam się czemu Justyna tak zareagowała na Rafała.On mi od początku wydawał się dziwny ale czemu ktoś kto wcale go nie zna, tak na niego reaguje?? rozmyślałam.Dziś postanowiłam jechać w sprawie mieszkania, nie chciałam wiecznie siedzieć córce na głowie, chciałam się usamodzielnić.Ubrałam się, wzięłam dokumenty i wyszłam.Nie mówiłam nic Patrykowi o rozwodzie z Markiem, chciałam zrobić mu niespodziankę.Jechałam wciąż rozmyślając o Justynie, martwiłam się o nią i mimo, ze rozbiła mi rodzinę czułam do niej sympatie.Zatrzymałam się dwie ulice dalej. Zapukałam i weszłam do środka, dom był w fajnej dzielnicy, miał dwa pokoje, łazienkę, kuchnie i salon, taki mi wystarczał.Miałam ochotę zadzwonić do Patryka ale powstrzymałam się.Podpisałam umowę i odebrałam klucze, pasowało mi, że mogłam wprowadzić się od zaraz.Pożegnałam się z miłą kobietą i pojechałam do Marka.  
**************************************************  
Stałem przy oknie czekając za Justyną, wypis już miałem od paru minut i chciałem jak najszybciej opuścić to miejsce, ale jej wciąż nie było.Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem ale nie odebrała.Usiadłem zrezygnowany na łóżku i postanowiłem cierpliwie poczekać.Chwile później zobaczyłem ją przez okno.Wziąłem wszystkie rzeczy, pożegnałem się z lekarzami i ruszyłem w stronę wyjścia.  
-cześć kochanie-przytuliłem ją  
-cześć-odpowiedziała  
Wziąłem od niej córeczkę i pocałowałem ją, bardzo za nią tęskniłem.  
-przepraszam musiałam coś załatwić-powiedziała smutnym głosem  
Czułem, ze coś jest nie tak, ale nie naciskałem jej.Ruszyliśmy do auta, zapiąłem córkę w foteliku i pojechaliśmy do domu.Podróż wydawała mi się dość nie zręczna może dlatego, że byłem zmęczony a może dlatego, że nikt nic nie mówił.Kilkanaście minut później byliśmy w domu.Przed domem stał samochód Gosi ale to nie zrobiło na Justynie żadnego wrażenia.Weszliśmy do mieszkania.  
-cześć-przywitała mnie  
-cześć-odpowiedziałem  
-masz?-zapytałem zmęczony?  
Bez słowa podała mi dokumenty a ja po prostu je podpisałem.Postanowiłem nie robić jej żadnych problemów, przecież każdy z nas zasługiwał na nowe, szczęśliwe życie.  
-przepraszam-wyszeptałem  
Tylko to przyszło mi na myśl a w jej oczach zobaczyłem pojedynczą łzę, podszedłem i starłem ją.Mimo wszystko gdzieś w głębi serca nadal ją kochałem.Pożegnaliśmy się i wyszła.
***
Wyszłam z mieszkania który kiedyś był moim domem.Co czułam? trudno powiedzieć, na pewno gdzieś w środku cierpiałam.Wzięłam głęboki oddech by się uspokoić, by po chwili móc już jechać do domu.Wsiadłam do auta i pojechałam przed siebie.Pół godziny później byłam już na miejscu.Wysiadłam z auta i ruszyłam w stronę domu, córka już wróciła.Już w progu usłyszałam kłótnie, weszłam i zamarłam, Kasia siedziała zapłakana przy stole.  
-Kasiu co się stało?-zapytałam  
Jej wzrok był pusty, patrzyła z nienawiścią na Rafała.  
-on, on próbował mnie zgwałcić-zapłakała  
Zbladłam, razem z Patrykiem wygnaliśmy go z domu.  
-ja przepraszam-wyszeptał Patryk  
Spojrzałam na niego gniewnym wzrokiem, nawet nie chciałam pomyśleć co by było gdyby w porę się nie zjawił.  
-idź połóż się-namawiałam córkę  
-dziękuje Ci-szepnęłam Patrykowi  
Z tego wszystkiego zapomniałam powiedzieć mu gdzie dziś byłam.Uśmiechnęłam się i podałam mu dokumenty.  
-podpisał?-zapytał głosem pełnym nadziei  
-tak kochanie-odpowiedziałam uśmiechając się  
Wziął mnie na ręce i pocałował, obojgu nam było to na rękę.  
-kupiłam dom-szepnęłam  
Znów poczułam smak jego ust.  
*********************************************************  
Nie wierzyłem podpisał, na tą wiadomość czekałem tyle lat.Teraz wreszcie mogłem być z kobietą mojego życia.Podszedłem i wziąłem ja na ręce, przybliżyłem moje usta do jej i poczułem ciepło jej warg.Tak bardzo za nią tęskniłem.Przez ostatnie dnie czułem, jakbym ją tracił a teraz znów czułem jakby do mnie wróciła.  
-kupiłam dom-powiedziała  
Znów ją pocałowałem, już dawno chciałem jej to zaproponować ale bałem się jej reakcji.Złapałem ją za rękę i wyprowadziłem z mieszkania, przed domem minęliśmy Marcina, teraz bez żadnych obaw mogliśmy jechać do hotelu.  
-gdzie jedziemy?-zapytała  
-do hotelu-odpowiedziałem  
Poczułem szturchnięcie w ramię i uśmiechnąłem się.  
-a co nie chcesz?-podpuszczałem ją  
-tak tak-śmiała się  
Ruszyliśmy przed siebie, parę minut później zatrzymaliśmy się przed hotelem.  
-dobry wieczór-poproszę pokój-powiedziałem  
Dostaliśmy pokój jedenaście.Wziąłem ją na ręce i przeniosłem przez drzwi, położyłem na łóżku i rozebrałem.Moje ręce delikatnie błądziły po jej ciele, rozebrałem nas i delikatnie w nią wszedłem.Po upojnej nocy zasnęliśmy w swoich ramionach.  
************************************************************  
Obudziłam się o siódmej, spojrzałam na Patryka i zamknęłam oczy, było mi tak dobrze. Kochałam go a sex poprzedniej nocy był nie do opisania.  
-witaj królewno-szepnął mi do ucha  
-witaj-uśmiechnęłam się  
Nie chciało mi się wstać ale musieliśmy wracać, byłam ciekawa jak się czuje Kasia.  
-wracajmy-poprosiłam  
Wykąpaliśmy się, ubraliśmy i poszliśmy zapłacić za pokój.Objęci ruszyliśmy do samochodu.  

Justyna przez cały dzień była jakaś nie obecna, milcząca.Martwiłem się o nią ale nie chciałem też naciskać, postanowiłem poczekać aż sama mi powie co się z nią dzieje. Uśpiła małą i usiadła przy oknie, wcale na mnie nie patrzała.  
-muszę wyjechać-powiedziała w końcu  
Przez chwile nie docierały do mnie jej słowa, może z powodu zmęczenia a może moje serce czuło, że coś jest nie tak.Bałem się, że jeżeli pozwolę jej odejść to już nigdy więcej jej nie zobaczę.  
-dokąd? kiedy?-zapytałem  
-jutro do rodzinnego miasta powiedziała spokojnym, cichym głosem  
-a mała?-zapytałem  
**************************************************************  
Przez chwile zawahała się, nie wyobrażała sobie życia bez Asi ale nie mogła jej przecież narażać.  
-zostanie z tobą-powiedziała  
Nie miała odwagi spojrzeć mu w oczy, nie umiała kłamać go patrząc mu w twarz ale nie miała innego wyjścia.Rafał już ją odnalazł i doskonale wiedziała, ze Gosia i jej rodzina są w niebezpieczeństwie a przecież nie mają z nią nic wspólnego.Wstała  
i poszła do pokoju się spakować, w jej oczach świeciły łzy, chciała to ukryć, chciała być dzielna.Nie chciała by ostatni raz zobaczył ją zapłakaną, nie chciała by taką ją zapamiętał. Ale strach był silniejszy, rozpłakała się.Usłyszała za sobą kroki, odwróciła się i ich spojrzenie się spotkało, odwróciła wzrok.Poczuła jego silne ramiona i strach, bał się tak samo jak ona.Bał się chociaż nie wiedział, że widzi ją ostatni raz.Pozwoliła mu się sobą zaopiekować, nie protestowała gdy prowadził ją do sypialni.Położyła się, próbowała zasnąć lecz nie mogła, strach znów okazał się silniejszy.Usłyszała płacz córki, wyrwała się z jego ramion i pobiegła do pokoju dziecięcego.Zamknęła oczy wspomnienie tamtego wieczoru wróciło, znów zamknęła oczy chciała móc zapomnieć,  
chciała przestać się obwiniać, nie mogła.Tamtego wieczoru straciła synka.  
***************************************************************  
Siedziałem oszołomiony na łóżku, wciąż siedziałem płacz Asi, miałem złe przeczucia. Nie rozumiałem czemu tak nagle wybiegła, nie rozumiałem czemu chciała wyjechać, ani nie rozumiałem co się z nią ostatnio dzieje, Ogólnie mało o niej wiedziałem i mimo, że mamy córkę dziś zdałem sobie sprawę, że prawie wcale jej nie znam. Wstałem z łóżka i ruszyłem za Justyna, wszedłem do pokoju i zaniemówiłem, siedziała na ziemi tuląc naszą córeczkę, płakała.Tak bardzo chciałem dowiedzieć się o co chodzi ale nie miałem na to szans, ona była bardzo zamkniętą osoba.Prawie nic o sobie nie mówiła.  
******************************************************************  
Justyna nie wiedziała ile tak siedziała, chyba ponad godzinę.On cały czas był w pokoju, czuła na sobie jego wzrok.Stał oparty o ścianę i przyglądał się jej podejrzliwie, w jego oczach widziała strach pomieszany z zagubieniem.Tak bardzo chciała mu  
powiedzieć prawdę, chciała mu opowiedzieć o przeszłości, o synku ale nie mogła. Siedziała mocno trzymając Asię w objęciach, słyszała jego szyderczy śmiech i płacz synka, czuła się jakby jeszcze raz brała udział w tamtych wydarzeniach, jakby cofnęła się w czasie.  
-nie!!-krzyknęła  
Podała Asię Markowi i wybiegła z mieszkania..Wróciliśmy do domu przed południem.Marcin był już w pracy a Kasia siedziała w salonie, tak bardzo się o nią martwiłam.  
-w porządku?-zapytałam  
Lecz córka mnie nie usłyszała, wciąż o czymś myślała.  
-Kasiu w porządku?-zapytałam ponownie  
Jej oczy skierowały się w moją stronę, lecz wzrok wciąż miała pusty, nic się do nas nie odezwała.Kiwnęłam na Patryka i poszliśmy do kuchni.  
-martwię się o nią-powiedziałam  
Patryk podszedł i przytulił mnie, ale wiedziałam, że i on martwi się o Kasię.Od pewnego czasu bardzo się zmieniła, nie była już tą pełną radości dziewczyną, nie było w niej tej chęci do życia co kiedyś.  
*************************************************  
Trzymałem ją w ramionach ale cały czas myślałem o Kasi, gdybym przyszedł trochę później on by ją, nie nie chciałem o tym myśleć.Postanowiliśmy jeszcze raz z nią porozmawiać ale jej nie było, bez słowa wyszła.Spojrzeliśmy z Gosią na siebie i oboje pomyśleliśmy o tym samym, postanowiliśmy ją poszukać.Wyszliśmy z domu i ruszyliśmy samochodem przed siebie.Nawet wnuki zauważyli, ze coś z ich mamą dzieje się nie dobrego.Cały czas zerkałem na Gosię, w jej oczach był strach.  
*************************************************  
Biegła przed siebie, wciąż czuła na sobie jego dotyk, jego słowa.Gdyby nie Patryk nawet nie chciała myśleć co by było gdyby nie wrócił.Przed oczami miała jego twarz, ale nie tylko to nie dawało jej spokoju.Ta wiadomość też, czyżby jej mąż, ojciec jej dzieci miał kochankę? nie, nie chciała o tym myśleć, chciała zapomnieć.Poszła do ojca, tylko on w tym momencie przyszedł jej do głowy.  
**************************************************  
Chodziłem od okna do okna i czekałem za Justyną ale już drugą godzinę jej nie było. Nie rozumiałem jej zachowania, martwiłem się o nią.Asia spała gdyby nie to, pojechał bym jej szukać, ale nie chciałem jej budzić.Usłyszałem dzwonek do drzwi, podbiegłem  
mając nadzieje, że wróciła, ale to była moja córka.  
-Kasiu co ty tu robisz?-zapytałem zaskoczony  
-tato mogę wejść?-zapytała zapłakana  
Zrobiłem jej miejsce w drzwiach i wpuściłem do środka, zrobiłem jej herbatę i kazałem jej się położyć.Nie wiedziałem co się stało ale była cała roztrzęsiona, chwile później wróciła Justyna.  
-mamy gościa!-oznajmiłem w drzwiach  
Justyna spojrzała na Kasie a na jej twarzy pojawiło się współczucie i jeszcze coś ale nie wiedziałem co.  
-co ci się stało?-zapytałem  
-kto ci to zrobił?-zapytała Justyna wystraszona  
Spojrzałem na nią zszokowany, przez chwile wyglądała tak jakby ona sama przez coś takiego przechodziła, ale po chwili zrozumiałem sens jej słów kto ci to zrobił i zbladłem. Nie, nie chciałem by to była prawda.  
-Rafał, kolega Patryka-powiedziała  
Jej twarz zrobiła się blada ale za chwile znów czerwona, jej ciało zaczęło drżeć, Zachowywała się tak jakby go znała.  
****************************************************  

Jej nogi zrobiły się strasznie miękkie a jej ciało ogarnął zimny dreszcz.Dopiero po chwili dotarło do niej kto-Rafał.Nie rozumiała tylko co chciał przez to osiągnąć, ją? i tak jej nie dostanie.Słyszała jej cichy płacz i wszystkie wspomnienia wróciły, czuła się tak jakby to ona była tą dziewczyną.Jej tez to zrobił, miała zaledwie osiemnaście lat gdy ją zhańbił.Wzięła głęboki głos i przytuliła Kasię, w tym momencie przysięgła sobie zemstę. Obiecała, ze zapłaci jej za wszystkie krzywdy ale wiedziała, że w tym momencie musi uciekać.  

Dostałam wiadomość od marka z informacją, że Kasia jest u niego.Chciałam tam jechać ale Patryk z Markiem przekonali mnie, ze nie jest to najlepszy pomysł, dlatego postanowiłam wrócić do domu.Z tego wszystkiego zapomniałam o pakowaniu, przecież nie po to kupiłam dom by stał pusty.  
-przeprowadzam się, zamieszkasz ze mną?-zapytałam Patryka  
Nic nie odpowiedział, jego uśmiech oznaczał tak.Wróciliśmy do domu, pozwoliliśmy niani już iść a my postanowiliśmy zająć się naszymi wnukami.  
-gdzie tata?-zapytał Adrian  
Spojrzałam na Patryka i po jego oczach zrozumiałam, że myślimy o tym samym, obawialiśmy się, że Marcin ma romans.  
-w pracy-odpowiedzieliśmy jednocześnie  
Ale ani my ani Adrian w to nie wierzyliśmy.Była dwudziesta i jego praca od dwóch godzin była zamknięta.  
**************************************  
Bałem się, ze mój syn popełnia błąd, że zdradza Kasie.Chociaż nie chciałem się mieszać ale postanowiłem przemówić mu do rozumu, dopóki nie jest jeszcze za późno.Napisałem mu wiadomość gdzie jesteś, chwile później zadzwonił.  
-stało się coś tato?-zapytał zdenerwowany  
-musimy porozmawiać, gdzie jesteś?-dopytywałem  
-dobrze.Za piętnaście minut w barze tam gdzie zawsze-odpowiedział  
Pocałowałem Gosie i wyszedłem z mieszkania.  
*************************************  
Pocałowała córeczkę i wzięła walizkę, postanowiła wyjechać w nocy z powodu mniejszych korków.Kasia spała, starała się być na tyle cicho by jej nie obudzić. Widziała łzy w jego oczach ale mimo tego nie zmieniła decyzji, teraz wiedziała naprawdę musi wyjechać.  
-nie jedź-słyszała błagalny głos Marka  
Ale doskonale wiedziała, że nie zmieni decyzji.Podeszłą do Marka i przytuliła go, starała się ukryć łzy, nadaremnie.Przytuliła go z całej siły, spojrzała mu w oczy i pocałowała, do jej oczu znów napłynęła łza.Wyrwała się z jego ramion i chwyciła za torbę, wybiegła z mieszkania.Wsiadła do auta i ruszyła przed siebie czując coraz więcej słonych łez.  
***************************************  
Stałem przed domem patrząc jak odjeżdża, czułem ogromny ból ale starałem się być silny, musiałem dla córki, dla dwóch córek.Wróciłem do domu i położyłem się na łóżku, nie wiedząc kiedy zasnąłem.Obudziłem się w środku nocy, śniła mi się.Czułem, ze coś  
jest nie tak, czułem jej niebezpieczeństwo.  
-tato czemu nie śpisz?-usłyszałem głos Kasi  
-bo mi się śniła-odpowiedziałem  
Kasia spojrzała na mnie nie wiedząc o co chodzi, dopiero po chwili opowiedziałem jej o wczorajszym wyjeździe Justyny.Stała zaskoczona.  
-czemu wyjechała?-zapytała  
-nie wiem-odpowiedziałem  
****************************************  
Spojrzałem na syna zaskoczony ale nie zamierzałem go osadzać, nie miałem do tego prawa.  
-powinieneś jej powiedzieć-powiedziałem  
-nie wiem jak-odpowiedział  
Wejrzałem na kieliszek i poczułem złość, ale nie na Marcina tylko na siebie, że wcześniej niczego nie zauważyłem.On miał poważne problemy a ani ja, ani Kasia niczego nie zauważyliśmy, przez chwile czułem się jakbym zawiódł Weronikę  
-chodźmy do domu-powiedziałem  
Wziąłem go za ramie i poprowadziłem do auta.Jego samochód zostawiliśmy a ja miałem po niego wrócić.  
*****************************************  
Byłam w domu sama z dziećmi i wciąż martwiłam się czemu ich jeszcze nie ma. Usłyszałam dzwonek, otworzyłam i zobaczyłam Kasie, rzuciłam się w jej ramiona, martwiłam się o nią ale wiedziałam, że u ojca jest bezpieczna.Godzinę później wrócił też Marcin z Patrykiem.Spojrzałam na Patryka a w jego oczach ujrzałam troskę.  
-miałeś jej powiedzieć-usłyszeliśmy głos Patryka  
-kochanie jestem alkoholikiem-powiedział Marcin  
Kasia padła mu w ramiona a w moich oczach pojawiły się łzy.  
-kochanie pojedziemy po jego auto, oni powinni porozmawiać-usłyszałam Patryka  
Uśmiechnęłam się do niego i wyszliśmy z mieszkania.Byłam mu wdzięczna za wszystko co zrobił.  
-kocham cię-szepnęłam  
-ja też-odpowiedział  
Godzinę później wróciliśmy, dzieciaki siedzieli patrząc sobie w oczy, byłam szczęśliwa, że wreszcie wszystko sobie wyjaśnili.  
-musimy wam coś powiedzieć-powiedziałam  
Kasia z Marcinem spojrzeli w naszą stronę.  
-kupiłam nowy dom z Patrykiem jutro się przeprowadzamy-poinformowałam  
Dzieci spojrzeli na nas i uśmiechnęli się, chyba lepiej to przyjęli niż myślałam..Wstałam o siódmej rano, byłam tak przejęta tą przeprowadzką, że aż nie mogłam uleżeć w łóżku.Spojrzałam na Patryka i uśmiechnęłam się do siebie spał jak dziecko, pocałowałam go ale się nawet nie poruszył, jego oddech był taki równy i spokojny. Wyszłam delikatnie z łóżka i poszłam do łazienki, wzięłam krótki prysznic, ubrałam się i zeszłam na dół.W kuchni było ciemno, widocznie wszyscy jeszcze spali.Poszukałam w lodówce jajek i postanowiłam zrobić na śniadanie jajecznice.Parę minut później usłyszałam otwierające się drzwi, to chyba ktoś z pokoju dzieci wstał.  
-mamo ty już wstałaś?-spytała Kasia  
-tak córeczko, nie mogłam spać to chyba z przejęcia-uśmiechnęłam się.  
Spojrzałam na córkę i nie mogłam uwierzyć, po tej załamanej, nie obecnej kobiecie nie było śladu, zupełnie tak jakby nigdy taka nie istniała.  
-idź ubierz się, ja obudzę chłopaków -rozkazałam  
*****************************************  
Poczułem smak jej ust, uwielbiałem ten sposób budzenia.Wejrzałem na zegarek siódma trzydzieści, chociaż nie chciało mi się wstać, to dobrze wiedziałem, że muszę przecież mieliśmy tyle do zrobienia.Spojrzałem na zegarek i uśmiechnąłem się ale nie odwzajemniła uśmiechu, patrzyła na mnie przerażonym wzrokiem.  
-stało się coś?-zapytałem  
-ubierz się i zejdź-powiedziała  
Patrzyłem na nią jak odchodzi.Usiadłem na łóżku i chociaż wiedziałem, że muszę się spieszyć, nie chciało mi się, jednak chcąc nie chcąc musiałem zejść na śniadanie. Mijając pokój dzieci spotkałem syna  
-tato dziękuje-powiedział Marcin  
Uśmiechnąłem się do niego i poklepałem po ramieniu, jakiś czas później zszedłem na dół na śniadanie.  
******************************************  
Spojrzałam na moją rodzinę i niczego więcej do szczęścia nie potrzebowałam.Kasia z Marcinem sprzeczali się o coś ale tylko dla żartów, wnuki jak zawsze popychali się i kłócili o jakiś film a Patryk poszedł na górę ale chwile później wrócił.Podszedł do  
mojej córki i poprosił ją o moją rękę, Kasia uśmiechnęła się i życzyła nam szczęścia. Patryk spojrzał mi w oczy i klęknął przy mnie.  
-kochanie uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?-zapytał  
Co miałam mu powiedzieć? oczywiście zgodziłam się.  
*******************************************  
-kochanie uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?-zapytałem  
Nasze spojrzenie spotkało się, już dawno to planowałem ale czekałem na odpowiedni moment który się nie nadarzył.  
-tak kochanie-powiedziała uśmiechając się  
Nie wierzyłem w to co słyszę, jej słowa dochodziły do mnie bardzo wolno, ona się chyba zgodziła, stałem jak wryty.  
-tak kochanie-powtórzyła  
Podszedłem i wziąłem ją na ręce, tak bardzo się cieszyłem.Dwie godziny później wyszliśmy z mieszkania i poszliśmy w stronę auta pojechaliśmy do naszego nowego domu.  
*******************************************  
Wyszłam z samochodu trzymając w ręce klucze, bałam się tego co przyniesie nam następny dzień.Wspólne mieszkanie, zaręczyny to bardzo poważne decyzję a ja przecież jeszcze nie miałam rozwodu, zawahałam się.Chciałam otworzyć drzwi ale Patryk mi zabronił, wziął mnie na ręce i przeniósł przez próg.Byliśmy domem oczarowani.  

Dom był mały i przytulny, meble klasyczne ale eleganckie.Zanieśliśmy rzeczy do naszej sypialni i poszłam obejrzeć resztę domu.Wszystko było ładniejsze niż myślałam, nie chciało mi się dziś rozpakowywać więc zostawiłam to na jutro.Mimo ładnego domu nie opuszczało mnie złe przeczucie.Nie chciało nam się nic gotować dlatego zamówiliśmy pizze, pół godziny później przyjechał chłopak z pizzą, zapłaciłam i podziękowałam.  
-przepraszam, państwo tu będą mieszkać?-zapytał chłopak  
-tak-odpowiedziałam  
Na chwile zamilkł, pewnie zastanawiając się czy powinien coś powiedzieć ale to co powiedział bardzo mnie zaskoczyło.  
-Wczoraj była tu jakaś impreza-powiedział zmieszany  
Spojrzałam na niego jak na ducha, przecież to było nie możliwe a może jednak?  
-dziękuje za informację, do widzenia-pożegnałam się i poszłam do sypialni  
Mimo szczerych chęci ta informacja nie dawała mi spokoju, przez chwile zastanawiałam się czy powiedzieć o tym Patrykowi ale powstrzymałam się.Zjedliśmy pizze i zmęczona położyłam się na wielkim łóżku.  
************************************  
Gosia leżała i nad czymś myślała, bardzo ciekawiło mnie nad czym ale jej nie naciskałem.Dom był piękny ale coś mi w nim nie pasowało.Może to i śmieszne ale teraz to i ja miałem złe przeczucia.Podszedłem do okna i zobaczyłem postać mężczyzny z uwagą obserwującą nasz dom, po plecach przeszły mnie dreszcze.Na chwile spojrzałem na Gosię ale ona już spała, mnie też pomału brało zmęczenie dlatego postanowiłem się już położyć, ale długo nie mogłem zasnąć.Spojrzałem na zegarek dochodziła druga w nocy, za oknami szalał wiatr a w domu zrobiło się zimno. Złe przeczucie mnie nie opuszczało i w pewnym momencie poczułem strach.Wstałem  
i podszedłem do okna, on znów tam stał.  
************************************  
Leżałem w łóżku samotny i tak bardzo za nią tęskniłem, nie wiedziałem jej parę dni ale dla mnie i naszej córki były to wieki.Wciąż zastanawiałem się czemu wyjechała, czemu nie daje znaku życia.Bałem się, że już do mnie nie wróci a co jeżeli nas zostawiła? zadawałem sobie codziennie kilka razy to pytanie.Zadzwonił telefon, odebrałem i usłyszałem jej głos.  
-jak Asia?-zapytała  
-tęskni tak jak ja-odpowiedziałem  
-też tęsknie ale uwierz mi kiedyś ci to wyjaśnię-powiedziała  
Usłyszałem jak pociąga nosem, płakała.  
-muszę kończyć, małą płacze-powiedziałem  
Rozłączyłem się i poszedłem do pokoju córki, to co tam zobaczyłem przeraziło mnie. Takiego widoku nie spodziewałem się nawet w najgorszych snach.  
*************************************  
Zatrzymała się w małym hotelu pod Warszawą, do swojego rodzinnego miasta nie mogła wrócić, z pewnością by ją tam znalazł.Nie chciała znów przechodzić przez to samo, nie chciała znów się ukrywać.Wyszła z pokoju, postanowiła się przejść chciała już być przy córce i przy Marku tęskniła za nimi.Poszła do parku by móc pomyśleć, zastanowić się.  
-Justyna zaczekaj!-usłyszała  
Znała ten głos doskonale, przez pewien czas to on ją usypiał, on był przy niej gdy się budziła, chronił ją przed złem.  
-ty żyjesz?-zapytała zaskoczona
***
Stała przed chłopakiem który kiedyś był dla niej jak brat, był jej najlepszym przyjacielem.  
-no powiedz coś-prosiła  
Ale on dalej milczał, nic jej nie wyjaśnił a przecież widziała jak Rafał do niego strzela, widziała jak jego ciało upada martwe na ulice, była na jego pogrzebie, to wtedy postanowiła odmienić swoje życie.  
-powiedz coś-błagała  
Chciała by jej to wyjaśnił, potrzebowała tego.Nagle poczuła mocny ucisk w brzuchu, ten samochód.Zbladła, on ją odnalazł.Rzuciła się do ucieczki, nie obejrzała się bo bała się, że jeżeli na chwile odwróci wzrok on ją złapie.  
-Justyna!-zatrzymała się  
-co się stało?-zapytał chłopak  
-Rafał tu chyba jest-powiedziała  
Spojrzała na Filipa i znowu poczuła się jak mała dziewczynka, pozwoliła mu się objąć, pozwoliła by się nią zaopiekował.Tak tylko on sprawiał, że przestawała się bać.  
-przeszłość mnie odnalazła-rozpłakała się  
W jego ramionach zapomniała czemu tu jest, zapomniała o grożącym jej niebezpieczeństwu.  
-zamieszkaj u mnie-zaproponował  
Zgodziła się bez chwili zastanowienia, jeżeli gdzieś będzie bezpieczna to tylko przy nim.Poszli do hotelu po jej rzeczy i po chwili pojechali do niego.Wjeżdżając do Warszawy poczuła silny strach, cała przeszłość, wszystkie wspomnienia wróciły.  
-możemy jutro jechać do mojego ojca?-zapytała  
**********************************************************  
Asia ciągle płakała a ja nie mogłem jej uspokoić.Spojrzałem na zbite okno i na leżące szkło, nie miałem pojęcia kto mógł to zrobić.Usłyszałem dzwonek do drzwi, otworzyłem ale nikogo nie było, przed drzwiami leżała biała koperta.Poczułem zimno które wleciało przez zbite okno, Asia zapłakała.Rzuciłem kopertę na stół i wziąłem córkę na ręce, postanowiłem zawieść ją do córki, przecież nie mogła tu być.Wyszliśmy z mieszkania i ruszyliśmy w stronę auta, w kole nie było powietrza zbieg okoliczności?według mnie nie.Po drugiej stronie ulicy obserwował nas facet w kapturze, wróciliśmy do mieszkania i zadzwoniłem do córki, chciałem by do mnie przyjechała.  
-cześć, możesz do mnie przyjechać?-spytałem  
-cześć tato, no Marcin zabrał auto-powiedziała przepraszająco  
-no rozumiem, szkoda-powiedziałem  
-ale mama zaraz u ciebie będzie-obiecała  
Rozłączyłem się, podszedłem do okna i zbladłem, ktoś znów obserwował mój dom.  
************************************************************  
Obudził mnie telefon, spojrzałam na zegarek była dwudziesta trzecia.Odszukałam komórkę i odebrałam.  
-cześć mamo-usłyszałam zdenerwowany głos córki  
-stało się coś?-zapytałam zaspanym głosem  
-możesz przyjechać do taty?-poprosiła  
-o tej godzinie?-spytałam zaskoczona  
Ale nie czekałam za odpowiedzią, po prostu się rozłączyłam.Ubrałam spodnie, płaszcz i wyszłam z domu.Tuż przed mieszkaniem zatrzymałam się, znów ktoś obserwował dom.Bałam się dlatego postanowiłam wrócić się po Patryka.  
-kochanie zbudź się-prosiłam  
Patryk spojrzał na mnie zaspany ale po chwili się obudził, nic nie mówił, po prostu ubrał się i ruszyliśmy do samochodu.  
***************************************************************  
Spojrzała na Filipa dobrze wiedziała, że nie podoba mu się ten pomysł z ojcem ale mimo to chciała go odwiedzić.Nie widziała go już od paru lat i mimo wszystko, po tym co jej zrobił nadal za nim tęskniła.Zatrzymali się przed dużym domem, weszli do środka.  
-czuj się jak u siebie-powiedział  
Podeszła i przytuliła przyjaciela nie wiedząc, że jej koszmar dopiero się zaczyna.  

Gdy dojechałam do Marka poczułam na plecach dziwny dreszcz, może to za sprawą ostatnich wydarzeń albo z powodu radiowozu policji.Zaparkowaliśmy przed blokiem i weszliśmy do środka, już w drzwiach słyszeliśmy płacz Asi.Spojrzałam na okno, w oknie była wielka dziura.  
-cześć, co się stało?-zapytałam przestraszona  
Zauważyłam jak młody policjant z uwagą mi się przygląda.  
-cześć Wam-przywitał nas mój mąż  
-Marek co się stało?-zapytał Patryk  
Ale Marek nic nie odpowiedział, pewnie sam nie wiedział co.  
-Ktoś wybił okno-powiedział jeden z policjantów  
Przytuliłam się do Patryka, sama nie wiem czemu ale to wszystko przestawało mi się podobać, gdyby nie te wydarzenia ostatnich dni pomyślałabym, że to sprawka jakiś chuliganów ale obawiałam się, że nie.  
-przenocujecie u nas-postanowiłam  
Podałam policji swój adres i poszłam zabrać najpotrzebniejsze rzeczy dla Marka i Asi.Dziwnie się czułam spacerować po swojej dawnej sypialni.Zatrzymałam się przy oknie i wejrzałam przez zbitą szybę, zrobiło mi się zimno.  
-proszę jedźmy już-prosiłam  
Nie chciałam być w tym domu ani chwili dłużej, pożegnaliśmy się z policją i pojechaliśmy do nas.Ja siedziałam z małą na tyle, czułam jej strach, jej malutkie ciało drżało.  
-już dobrze, dobrze-powtarzałam kołysząc ją na kolanach  
Ale nie czułam się dobrze, bałam się bo nie wiedziałam kto i po co to robi.  
************************************  
Zatrzymaliśmy się przed domem, czułem wdzięczność za to, że mogę się u nich zatrzymać.Ale mimo szczerych chęci i wielkiego starania nie czułem się bezpieczny.Z tego wszystkiego zapomniałem o zdjęciach, nie ja je ukryłem.W głowie miałem straszny mętlik ona, matka mojej córki, kobieta którą kocham miała być prostytutką? nie chciałem w to wierzyć.Patryk zaniósł Asię do pokoju a ja stałem przed mieszkaniem, chciałem być sam, chciałem to sobie jakoś poukładać.Poczułem delikatny dotyk na plecach, wiedziałem kto to jest.  
-w porządku?-zapytała  
kiwnąłem głową i usiadłem na ławce, naprawdę już nic z tego nie rozumiałem.  
**************************************  
Patrzyłam na jego bladą twarz i poczułam jeszcze większy strach.Widziałam jak wstaje i powoli zmierza w moim kierunku, podszedł i przytulił mnie a ja nie protestowałam.W jego ramionach czułam się wyjątkowo, przecież mieliśmy córkę i to normalne, że jeszcze coś do niego czułam.  
-co to ma znaczyć?-usłyszałam podniesiony głos Patryka  
Zanim mogłam coś powiedzieć, jego już nie było.Wyszedł bez jakiegokolwiek słowa, tak po prostu.Stałam przed domem i nie wiedziałam co mam zrobić, czułam się zagubiona.Wtuliłam się w męża jak małą zagubiona dziewczynka, nie ja tak po prostu się czułam.  
-przejdzie mu-powiedział Marek  
-wątpię-odpowiedziałam  
Spojrzałam na Marka i zastanawiałam się w którym momencie zrobiliśmy błąd, kiedy przestaliśmy ze sobą rozmawiać, od którego momentu zaczęliśmy się mijać i nie miałam zielonego pojęcia z bezsilności popłakałam się.  
******************************************  
Poszedłem do auta bardzo zdenerwowany.Z jednej strony wiedziałem, że moja zazdrość jest bezpodstawna ale z drugiej to bolało.Wsiadłem do samochodu i pojechałem przed siebie, zatrzymałem się dopiero przed barem, chciałem tylko się upić i przestać o tym myśleć.Wyszedłem z baru dwie godziny później, już za kierownice nie wróciłem, zostawiałem samochód i poszedłem do domu na nogach.W połowie  
dogi zorientowałem się, że jestem śledzony, nie miałem pewności ale wydawało mi się, że to ten sam chłopak który stał przed domem.Zobaczyłem światła, samochód jechał prosto na mnie, zacząłem uciekać ale nie miałem szans, odwróciłem się i nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem, po chwili poczułem ból.Nie mogła spać, wciąż tęskniła za córką i za Markiem ale przecież nie mogła wrócić do domu, to było za bardzo niebezpieczne.Znała Rafała zbyt dobrze, żeby wiedzieć, że on odpuści a ona nie chciała narażać swojej córki na niebezpieczeństwo.Wyciągnęła  
telefon i zadzwoniła do Marka, lecz jego komórka wciąż milczała, no cóż w końcu jest środek nocy-pomyślała.Położyła się z powrotem do łóżka i mimo ciągłej walki nie zdołała już zasnąć.Leżała tak przez dobre dwie godziny, aż na dworze nie zrobiło się jasno, poczuła strach, długo myślała nad tym czy iść do ojca ale jednak postanowiła przezwyciężyć złe wspomnienia.Usłyszała hałas z pokoju obok, jej przyjaciel zapewne już wstał.Wykąpała się i poszła zrobić mu śniadanie.  
-hej co z Ciebie taki ranny ptaszek?-zażartował Filip  
-jakoś nie mogłam spać-odpowiedziała  
Czuła uważne spojrzenie kolegi i doskonale wiedziała, ze patrzy na nią wyczekująco  
-jedziemy-postanowiła  
Chłopak już do końca śniadania nie odezwał się do niej, z jego zachowania wywnioskowała, ze jej upartość jest nie na miejscu, tym bardziej w tych okolicznościach.Miała już dość tego życia, nie zamierzała całej swojej młodości przeznaczyć na ukrywanie się, już wiedziała co musi zrobić, postanowiła się ujawnić i raz na zawsze zakończyć to ukrywanie się.Zjedli śniadanie i wyszli, Chłopak wiedział, ze nie namówi jej dlatego postanowił zawieść ją do ojca, jednocześnie wiedząc jakie to niebezpieczne.Szła obok Filipa pełna obaw, śmiali, rozmawiali ale nagle usłyszała strzał, jej kolega upadł na ziemie a jego siwa bluza zmieniła kolor na czerwony.Klękła przy nim trzymając jego głowę.  
-wytrzymaj-prosiła  
Z dala usłyszała sygnał karetki, chwile później zabierali go do szpitala, ale nie dawali mu dużych szans na przeżycie, jego stan był bardzo ciężki a ona wiedziała, że znów straci kolejną osobę przez Rafała, przypomniał jej się płacz syna.Postanowiła mimo wszystko pojechać do ojca.  
*******************************  
Chodziłam od okna do okna i niecierpliwiłam się, minęły trzy godziny odkąd pojechał a jego nadal nie było.Znów te głupie złe przeczucie nie dawało mi spokoju, nie chciałam by cokolwiek stało się Patrykowi, przecież go kochałam.Spojrzałam na Marka i  
uśmiechnęłam się, cieszyłam się, ze nie jestem sama bo nie wiem co bym zrobiła. Zadzwonił telefon, odebrałam i usłyszałam zdenerwowany głos córki.  
-mamo byłaś u taty?-zapytała  
-tak, tata jest u nas-powiedziałam próbując ją uspokoić  
-mamo a mogę przyjechać do Was? boję się-mówiła spanikowana  
-jasne, czekamy albo nie, my przyjedziemy po Was-powiedziałam  
Rozłączyła się, Marek patrzył na mnie pytającym wzrokiem ale zaraz zacisnął pięść, domyślił się o co chodzi.  
-tak nie może być!-krzyknął mocno zdenerwowany  
Usłyszeliśmy płacz Asi, zapewne płakała z powodu zdenerwowania.Chciałam wziąć ją na ręce i w tym momencie nasze dłonie się  
spotkały, po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz.  
-musimy jechać-powiedział Marek  
Kiwnęłam głową i poszliśmy w stronę samochodu ale w kołach znów nie było powietrza.Zadzwoniłam po taxi.Nagle wyjechał czarny samochód i usłyszeliśmy strzały, Marek złapał mnie i przewrócił na ziemie, usłyszeliśmy dźwięk tłuczonego szkła, cała szyba przednia była wybita.  
-do domu, już!-zarządził Marek  
W domu zadzwoniliśmy na policję a właściwie to zadzwonił Marek bo ja siedziałam, trzymając małą na kolanach i byłam w szoku, nadal nie docierało do mnie to co się przed chwila stało, przecież ktoś do nas strzelał.Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę  
z tego co mogło się stać i rozpłakałam się.  
*******************************  
Parę minut później przyjechał radiowóz policyjny, wyszedłem przywitać funkcjonariuszy ale nie chciałem zostawiać Gosi nawet na chwile sama, policjant zbladł jak zobaczył stan naszego samochodu  
-są ranni?-zapytał  
-nie, ani mi ani Gosi nic się nie stało-powiedziałem  
Funkcjonariusz usiadł na trawniku, zobaczyłem w jego oczach ogromne zdziwienie i zmęczenie  
-nie możecie tu zostać-powiedział  
-możemy jechać do córki ale-nie dokończyłem bo dzwonił mój telefon  
-tato, czemu was jeszcze nie ma?-zapytała Kasia  
-bo była strzelanina-powiedziałem  
-nikomu nic nie jest?-zapytała spanikowana  
-nie, jedziemy do Ciebie-powiedziałem  
-dostaną państwo ochronę-zapewnił mnie policjant  
Ale obawiałem się, że żadna ochrona nie zapewni nam bezpiecznego snu.Wróciłem do domu i przekonałem Gosię, ze powinniśmy stad iść ale ona cała drżała, widać było, że bardzo się boi.  
Patryka nadal nie było, spojrzałam przez okno, po drugiej stronie ulicy stał radiowóz policji, nawet mając ochronę nie czułam się bezpieczna.Chodziłam od okna do okna czekając na jakikolwiek telefon od Patryka.  
-dzwonił?-zapytała córka  
-nie a co jeżeli on pomyślał, ze coś czuje do Marka?-zapytałam ze strachem w głosie  
Córka nic nie odpowiedziała, zapewne miała te same obawy co ja.Spojrzeliśmy na schody, Marek schodził do nas.  
-dzwonił?-zapytał smutnym głosem  
Nie wytrzymałam wybuchnęłam płaczem, miałam dość już emocji jak na jeden dzień.  
-ja pójdę się położyć-powiedziała córka  
Nie czekając na naszą odpowiedź poszła na górę do swojej sypialni, zostałam z mężem sama.Nie chciałam jakiejkolwiek rozmowy, nie miałam na nią sił, tak bardzo chciałam zasnąć ale nie mogłam.Usłyszałam otwierające się drzwi, podbiegłam w nadziei, ze to Patryk wrócił ale to był Marcin.Bezsilna upadłam na ziemię i zaczęłam płakać.  
-w porządku?-zapytał Marcin  
Przez chwilę zawahałam się, nie wiedziałam czy powinnam go denerwować ale postanowiłam powiedzieć mu prawdę.  
-po prostu boje się o twojego ojca  
Nie miałam już więcej siły, by cokolwiek mu tłumaczyć, podeszłam do okna z nadzieją, ze zaraz się tu pojawi, że zaraz wejdzie i będzie znów tak jak zawsze.Jednak godziny mijały a jego wciąż nie było.  
-chodźmy spać-powiedział Marek  
-nie, ja tu zaczekam-uparta usiadłam przy kominku.  
*****************************************  
Spojrzałem na moją żonę i poczułem ból, sam nie wiedziałem co się ze mną dzieje ale na widok jej łez moje serce się kroiło, ja chyba nadal ja kochałem.Patrzyłem na nią siedziała milcząca, nie obecna, chyba o czymś myślała.  
-nie chcę rozwodu-powiedziałem sam zaskoczony swoimi słowami  
Gosia spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem, ale po chwili pojawił się na jej twarzy gniew.Poczułem ulgę bo po raz pierwszy od naszego rozstania mogliśmy o tym wszystkim porozmawiać.  
-kocham Cię-wyszeptałem  
Spojrzała na mnie tak jakby chciała mnie zabić.Zrozumiałem to nie odpowiedni moment tym bardziej, że nie wiadomo co się dzieje z Patrykiem ale musiałem jej to powiedzieć.Podszedłem i spojrzałem w jej oczy.  
-idź spać-poprosiłem ponownie  
Ale ona nie, uparcie siedziała na krzesełku i patrzyła w palący się płomień, usłyszałem ryk silnika, ktoś przyjechał, podbiegła do okna ale po chwili usiadła oparta o ścianę no tak, to tylko przyjechał następny radiowóz by zmienić kolegę.  
-on już nie wróci-usłyszałem jej drżący głos  
-wróci, wróci-pocieszałem ja  
***********************************************  
Zatrzymała się pod tak bardzo znajomym domem, klucz był tam gdzie zawsze zupełnie tak jakby na nią czekał.Otworzyła drzwi, i weszła do środka, dom był pusty. Wejrzała na drugie piętro i zobaczyła straszny bałagan, puszki porozrzucane po kątach,  
kurz i pajęczyny, dom wyglądał zupełnie tak jakby długo w nim nikt nie mieszkał.  
-tato jesteś tu?-zawołała wchodząc do piwnicy  
Oświeciła światło ale nadal było ciemno, głupia żarówka znów nie świeciła.  
-tato!-zawołała ostatni raz  
Stwierdziła, że nikogo nie ma i już weszła po schodach ale poczuła czyjś dotyk odwróciła się i zamarła, jej ojciec leżał martwy na ziemi.  
-przecież to nie możliwe-powiedziała zalana łzami.  
************************************************  
Patryka nadal nie było, spojrzałam przez okno, po drugiej stronie ulicy stał radiowóz policji, nawet mając ochronę nie czułam się bezpieczna.Chodziłam od okna do okna czekając na jakikolwiek telefon od Patryka.  
-dzwonił?-zapytała córka  
-nie a co jeżeli on pomyślał, ze coś czuje do Marka?-zapytałam ze strachem w głosie  
Córka nic nie odpowiedziała, zapewne miała te same obawy co ja.Spojrzeliśmy na schody, Marek schodził do nas.  
-dzwonił?-zapytał smutnym głosem  
Nie wytrzymałam wybuchnęłam płaczem, miałam dość już emocji jak na jeden dzień.  
-ja pójdę się położyć-powiedziała córka  
Nie czekając na naszą odpowiedź poszła na górę do swojej sypialni, zostałam z mężem sama.Nie chciałam jakiejkolwiek rozmowy, nie miałam na nią sił, tak bardzo chciałam zasnąć ale nie mogłam.Usłyszałam otwierające się drzwi, podbiegłam w nadziei, ze to Patryk wrócił ale to był Marcin.Bezsilna upadłam na ziemię i zaczęłam płakać.  
-w porządku?-zapytał Marcin  
Przez chwilę zawahałam się, nie wiedziałam czy powinnam go denerwować ale postanowiłam powiedzieć mu prawdę.  
-po prostu boje się o twojego ojca  
Nie miałam już więcej siły, by cokolwiek mu tłumaczyć, podeszłam do okna z nadzieją, ze zaraz się tu pojawi, że zaraz wejdzie i będzie znów tak jak zawsze.Jednak godziny mijały a jego wciąż nie było.  
-chodźmy spać-powiedział Marek  
-nie, ja tu zaczekam-uparta usiadłam przy kominku.  
*****************************************  
Spojrzałem na moją żonę i poczułem ból, sam nie wiedziałem co się ze mną dzieje ale na widok jej łez moje serce się kroiło, ja chyba nadal ja kochałem.Patrzyłem na nią siedziała milcząca, nie obecna, chyba o czymś myślała.  
-nie chcę rozwodu-powiedziałem sam zaskoczony swoimi słowami  
Gosia spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem, ale po chwili pojawił się na jej twarzy gniew.Poczułem ulgę bo po raz pierwszy od naszego rozstania mogliśmy o tym wszystkim porozmawiać.  
-kocham Cię-wyszeptałem  
Spojrzała na mnie tak jakby chciała mnie zabić.Zrozumiałem to nie odpowiedni moment tym bardziej, że nie wiadomo co się dzieje z Patrykiem ale musiałem jej to powiedzieć.Podszedłem i spojrzałem w jej oczy.  
-idź spać-poprosiłem ponownie  
Ale ona nie, uparcie siedziała na krzesełku i patrzyła w palący się płomień, usłyszałem ryk silnika, ktoś przyjechał, podbiegła do okna ale po chwili usiadła oparta o ścianę no tak, to tylko przyjechał następny radiowóz by zmienić kolegę.  
-on już nie wróci-usłyszałem jej drżący głos  
-wróci, wróci-pocieszałem ja  
***********************************************  
Zatrzymała się pod tak bardzo znajomym domem, klucz był tam gdzie zawsze zupełnie tak jakby na nią czekał.Otworzyła drzwi, i weszła do środka, dom był pusty. Wejrzała na drugie piętro i zobaczyła straszny bałagan, puszki porozrzucane po kątach,  
kurz i pajęczyny, dom wyglądał zupełnie tak jakby długo w nim nikt nie mieszkał.  
-tato jesteś tu?-zawołała wchodząc do piwnicy  
Oświeciła światło ale nadal było ciemno, głupia żarówka znów nie świeciła.  
-tato!-zawołała ostatni raz  
Stwierdziła, że nikogo nie ma i już weszła po schodach ale poczuła czyjś dotyk odwróciła się i zamarła, jej ojciec leżał martwy na ziemi.  
-przecież to nie możliwe-powiedziała zalana łzami.  

Pomału otworzyłem oczy, wszystko wydawało mi się takie zimne i obce, inne meble, inne ściany, biały sufit i jakieś dwie osoby stojące przede mną z ich ubioru wywnioskowałem, że to lekarze.  
-nasz pacjent się obudził-usłyszałem głos kobiety  
-jak ma pan na imię?-zapytał lekarz  
Patrzyłem na niego wystraszonym wzrokiem, dobre pytanie, kim ja jestem? nie wiedziałem.Nie miałem pojęcia skąd się tu znalazłem ani co ja tu robię, nie znałem nawet mojego imienia a może znałem ale po prostu zapomniałem?  
-nie pamiętam-powiedziałem  
Gdybym chociaż pamiętał mały fragment mojego życia ale nic nie pamiętałem, jedyne co miałem w mojej głowie to ogromna pustka, nic więcej.  
-zawiadomić kogoś?-zapytała miła lekarka  
Kogo? czy ja mam żonę? czy mam dzieci? czy mam przyjaciół? chciałem znać odpowiedzi na to pytanie, chciałem poznać samego siebie.  
-nic nie pamiętam-powiedziałem bezsilnym głosem  
Lekarze spojrzeli na siebie i bez słowa wyszli a ja czułem się jeszcze bardziej zagubiony, niż po przebudzeniu.Wygląda mi to na amnezję ale czy chwilową czy stałą będę wiedział po przeprowadzeniu badań usłyszałem przez uchylone drzwi.  
**********************************************  
Nawet nie wiem w którym momencie zasnęłam.Obudziłam się zalana potem, nie mogłam się uspokoić, wciąż miałam go przed oczami, leżącego na ziemi w kałuży krwi.Wstałam z łóżka i zeszłam na dół w kominku nadal paliło się resztę ognia, poczułam zimno.  
Usiadłam na starym bujanym fotelu i rozpłakałam się.Czułam, że on już nie wróci i zdałam sobie sprawę, że go straciłam.  
-co ty tu robisz?-zapytał Marek  
Nie odpowiedziałam, nie miałam na to siły, wyjęłam telefon i patrzyłam na nasze zdjęcie ustawione na tapecie.  
-on nie wróci-załkałam  
-wróci zobaczysz-usłyszałam głos Marka  
Ale ja doskonale wiedziałam, że nie.Może naprawdę nie byliśmy dla siebie? przecież już drugi raz los nas rozdzielił-pomyślałam.  
-a może nie byliśmy dla siebie-powiedziałam patrząc Markowi prosto w oczy  
-nie wolno Ci nawet tak myśleć-krzyknął  
Ale nie dopuściłam go do głosu, tylko namiętnie pocałowałam, nie czekając na jakiekolwiek preteksty z jego strony zaczęłam go rozbierać.  
-naprawdę tego chcesz?-zapytał  
-od zawsze chciałam-odpowiedziałam  
Nie wiem czemu to zrobiłam, może dlatego, że nie wiedziałam co się dzieje z Patrykiem a może dlatego, ze nadal kochałam Marka z może z obu tych powodów? a może dlatego, że byłam zagubiona? tak z tego powodu na pewno.  
************************************************  
Patrzyłam na jej piękne ciało i poczułam fale gorąca.mimo naszego rozwodu nadal jej pragnąłem  
-jesteś piękna-wyszeptałem jej do ucha  
-nic nie mów tylko mnie całuj-prosiła  
Nie poznawałem własnej zony, mimo tylu lat razem nie wiedziałem jak mam reagować, nie chciałem z nią rozwodu.To jest nie możliwe, nie możliwe powtarzała bez przerwy, przecież to nie dzieje się naprawdę szlochała, ale jej łzy nie robiły na nim żadnego wrażenia.  
-zabiłeś mojego ojca??-zapytała zalana łzami  
-nie, nie on, to ja-powiedział brunet o niebieskich oczach  
-przecież-nie dokończyła bo zaczęła uciekać  
Wbiegła na górę ale drzwi były zamknięte.  
-i co zabijesz mnie teraz?-zapytała z sarkazmem w głosie  
-chciałabyś księżniczko-zadrwił  
Spojrzała na niego i nie wierzyła, przecież mogła się domyśleć, mogła nie ufać ale zawsze była naiwna.Spojrzała na martwe oczy ojca i wiedziała, zdała sobie sprawę, że to przez nią on nie żyje.Nie dość, że przyczyniła się do śmierci ojca to jeszcze sprowadziła na swoja rodzinę śmiertelne niebezpieczeństwo.Drzwi otworzyły się i wszedł on, całe dotychczasowe życie przeszło jej przed oczami, przeszłość ją dopadła.  
-Rafał!-wypowiedziała ze ściśniętym gardłem  
-Tak kochanie Rafał, myślałaś, że mi uciekłaś?-zapytała zdenerwowany  
-to nie tak, uwierz mi-prosiła  
Jednak jej prośby na nic się nie zdały, poczuła mocne uderzenie, straciła przytomność.  
***********************************  
Obudziłam się w jego ramionach, Patryka nadal nie było i już straciłam nadzieje, że do mnie wróci.  
-co my zrobiliśmy?-zapytałam męża  
-jesteśmy dorośli, oboje tego chcieliśmy-pocieszał mnie  
Może i miał rację ale ja nie wiedziałam, czy tego chciałam z mojej strony to była tylko chwila słabości nic więcej.  
-ale ja, przepraszam-wyszeptałam  
-rozumiem Cię, żałujesz-powiedział smutno  
Wstałam i poszłam się wykąpać, postanowiłam iść na miasto, potrzebowałam pobyć sama, chciałam to wszystko sobie przemyśleć.Po kąpieli od razu pojechałam na komisariat, postanowiłam zgłosić zaginięcie Patryka na policję, chciałam zacząć działać.  
-Dzień dobry-powitał mnie miły funkcjonariusz  
Opowiedziałam mu całą sytuację, na szczęście moje zgłoszenie potraktował poważnie i obiecał, że w ciągu tygodnia go odnajdą.Wróciłam do domu spokojniejsza.  
-chcę rozwodu-powiedziałam patrząc na Marka  
-jesteś pewna?-zapytał  
-tak, jestem-powiedziałam pewnym głosem  

Jakiś czas później  

Obudziłam się pełna obaw, dziś miała być nasza pierwsza sprawa rozwodowa ale nie żałowałam tej decyzji, Postanowiliśmy, że nie będziemy robić sobie problemu w sądzie tylko rozwiedziemy się po przyjacielsku.  
-to co jesteś gotowa?-zapytał Marek smutnym głosem  
-tak-powiedziałam pewna siebie  
Bez słowa ruszyliśmy do sadu, tuż przed sala rozpraw postanowiłam z nim porozmawiać.  

-słuchaj muszę cię przeprosić i podziękować-powiedziała  
Nie chciałem już dłużej tego słuchać, nie chciałem się z nią rozwodzić ale rozumiałem ja i postanowiłem nie stawać jej na drodze.Pragnąłem jej szczęścia i tylko to się dla mnie liczyło.  
-nic się nie stało, chodźmy-powiedziałem łapiąc ją za rękę  
Weszliśmy do środka trzymając się za ręce i śmiejąc się, nikt by nie przypuszczał, że to my się rozwodzimy.  
-to musimy poczekać jeszcze na pańską żonę-powiedziała sędzina  
Spojrzałem na Gosię i wybuchnęliśmy śmiechem  
-Oto ona-powiedziałem wskazując na Gosię  
Sędzina przez chwile była zbita z tropu a po chwili jej blada twarz zmieniła kolor na czerwony.  
-ja przepraszam-powiedziała z rumieńcem na twarzy  
Złapałem ją za rękę, poczułem ból ale postanowiłem zachować się w porządku, rozwód odbył się za porozumieniem stron, dlatego była tylko jedna sprawa.Godzinę później wyszliśmy z sali, jako rozwiedzeni ludzie.Tuz przed salą stałą Justyna.  
-wróciłaś?-rzuciłem się jej w ramionach  
-to ja już pójdę-powiedziała Gosia i odeszła  
**************************  
Szłam długim korytarzem a później schodami na dół, było mi strasznie duszno, dlatego jak najszybciej chciałam znaleźć się na dworze, Przed sadem czekała na mnie córka.  
-i jak tam mamo?-powiedziała ze współczuciem w głosie  
-jestem wolna-powiedziałam ze łzami w oczach  
Wolna? co to słowo znaczy? chyba nic.Co z tego, ze jestem wolna skoro już od tygodnia nie wiedziałam co się dzieje z Patrykiem? Dla mnie wolność to jego oczy, jego zapach, jego słowa.  
-wiadomo coś?-zapytała Kasia  
-nie nic, on nie wróci ja to wiem-powiedziałam płacząc  
-mamo! nie możesz tak mówić!-rozłościła się Kasia  
Już więcej się do niej nie odezwałam, nie chciałam rozmowy, nie chciałam niczego, pragnęłam tylko więcej się nie obudzić, nie chciałam żyć bez niego, nie umiałam.  
Wróciliśmy do domu, poszłam wziąć długą kąpiel a później spać.  
**************************  
-gdzie byłaś?co się z tobą działo?-zadawałem jej coraz więcej pytań  
-tu i tam -odpowiedziała tajemniczo, jak Asia?-zapytała pełna nadziei  
-u córki-odpowiedziałem  
Widziałem, że Justyna jest jakaś inna, milcząca, nie obecna, chciałem dowiedzieć się co się dzieje ale nie chciałem jej naciskać.Przypomniały mi się te zdjęcia i musiałem poznać prawdę.Dałem jej białą kopertę  
-co to jest?-zapytałem ze strachem w głosie  
Jej twarz pobladła, oczy zrobiły się zimne, zupełnie tak jakby się czegoś bała.  
-o nic nie pytaj, nic ci nie powiem-powiedziała lodowatym głosem  
-mam prawo wiedzieć!-krzyknąłem  
-masz! ale nie powiem a wiesz dlaczego?-uniosła głos  
-dlaczego?-zapytałem ze strachem w glosie  
-bo prawda nas zabije-powiedziała ze łzami w oczach Co czułam? tego nie da się opisać, radość tak to idealne słowo.Gdy szłam do tej sali czułam strach, modliłam się by to nie był on, by na tym stole z martwymi oczami nie leżał Patryk a teraz miałam już pewność, ze to nie on.Ale w takim razie gdzie on jest?  
czy nic mu nie jest? czy on żyje? miałam tyle pytań a zero odpowiedzi.  
-gdzie on jest?-zapytałam funkcjonariusza  
-znajdziemy go-zapewniał  
Ale ja bałam się, ze to już jest za późno, przecież tyle czasu minęło, tyle dni bez jakichkolwiek nadziei, wieści, rozpłakałam się.Na policji było jakieś zamieszanie, biegł do nas jakiś policjant.  
-panie Piotrze dzwonili z czerwonego krzyża, mają tam mężczyznę z amnezją.  
Moje serce przyspieszyło, nie wiem czemu, może to za sprawa ostatnich wydarzeń a może kolejna nadzieja zagościła w nim albo przeczucie, tego nigdy się nie dowiem.  
-to co jedziemy?-zapytałam ze łzami w oczach  
-ale nic nie wskazuje na to, że to Patryk-powiedział policjant cichym głosem  
-to nic, to nic, jedziemy!-zarządziłam ostrym tonem  
Dwóch funkcjonariuszy spojrzało na mnie tak jakby się mnie bali, no tak zrozpaczona kobieta z miłości zdolna jest do wszystkiego.Policjant już nie protestował, bez słowa poszedł po kluczyki i już dwie minuty później byliśmy w jego samochodzie.Przez  
całą drogę miałam nadzieje ale jednocześnie strach, bo nie chciałam kolejnego rozczarowania, przecież to tak bardzo bolało.Po paru minutach byliśmy już przed szpitalem.  
*****************************  
Wciąż leżałem w białej sali i nie pamiętałem nic, mimo jakiejkolwiek próby przypomnienia sobie czegoś, nic nie pamiętałem.Pomału traciłem nadzieje na to, ze kiedyś odzyskam pamięć.Gdybym chociaż pamiętał swoje imię, cokolwiek ale ja nie pamiętałem nic, czułem się tak bardzo zagubiony.Wciąż zastanawiałem się czy ktoś mnie szuka? czy komuś na mnie zależy? Usłyszałem na korytarzu jakieś głosy, jeden z nich kobiecy wydał mi się tak jakby znajomy.  
-ale to nie jest pewne, ze tam leży Patryk-próbował przekonać argumentami kobietę jakiś mężczyzna  
-może i nie jest ale tak długo na niego czekałam, że każda szansa jest dla mnie nadzieją-mówiła kobieta z drżącym głosem  
Rozmowa ucichła, przez chwile czułem taki dziwny nie pokój, nie opisze go, bo on brał się z mojej duszy, zupełnie tak jakbym bał się, że ona mnie nie odnajdzie.Ona? czyli kto? ta kobieta ? czy jakaś moja partnerka? moje przemyślenia przerwały otwierające drzwi.Do mojej sali weszła młoda, miła lekarka, facet z policyjnym mundurze i jakaś kobieta.Przez chwile zapadła cisza, jej policzki były mokre od słonych łez.Przez dłuższy czas przyglądała mi się tak jakby zobaczyła ducha, jej oczy gdzieś  
już je widziałem, Wszyscy z sali spojrzeli na nią wyczekującym wzrokiem  
-to on?-ciszę przerwał funkcjonariusz  
Kobieta uśmiechnęła się i rzuciła mi w ramiona, siedziałem nie wiedząc jak się zachować, wszyscy wybuchnęli śmiechem ale nie miałem pojęcia czy z mojej reakcji czy z radości, że kolejna zaginiona osoba odnalazła bliskich i swój dom.Ale ja nie czułem do tej kobiety nic, wydawała mi się taka obca.  
*****************************  
Gdy już straciłam jakąkolwiek nadzieje to go odnalazłam, siedział długo przyglądając się mi, zapewne mnie nie rozpoznał.  
-ma amnezje-powiedziała lekarka  
Poczułam złość bo nie takiego przywitania oczekiwałam ale rozumiałam go, dla niego byłam tylko kolejną obcą osoba ale ja już  
postanowiłam, że skoro go odnalazłam, nie pozwolę mu odejść.  
-kiedy będzie mógł być wypisany?-zapytałam  
-w zasadzie już nawet teraz-uśmiechnęła się lekarka  
Ale oboje postanowiliśmy, że zostawimy to na jutro, dziś dość był zagubiony i nie chciałam jeszcze bardziej go straszyć obcym dla niego otoczeniem.Zostaliśmy sami, on nie odezwał się do mnie ani jednym słowem, po moich oczach pojawiły się łzy.Postanowiłam, że prześpię się w szpitalu, nie chciałam zostawiać go samego, przecież sam był już zbyt dużo czasu.  
-jak ma pani na imię?-zapytał  
Zabolało mnie to ale z ściśniętym sercem odpowiedziałam, że ja Gosia a on jest Patryk, opowiedziałam mu o jego synu i naszym wspólnym życiu.Czułam, ze jest przestraszony ale postanowiłam być cierpliwa i jeszcze raz rozkochać go w sobie.  
Następnego dnia wróciliśmy do domu.Zatrzymaliśmy się u Kasi, na widok wnuków uśmiechnął się a z Marcinem od razu złapał kontakt, może jednak coś pamięta? pocieszałam się.  
-nie martw się mamo-pocieszała mnie córka  
-nie martwię się-odpowiedziałam  

Stałem patrząc jak ją zabierają i nic z tego nie rozumiałem.Zadzwoniłem do znajomego adwokata i poprosiłem by ją reprezentował i prowadził jej sprawę.Usiadłem na łóżku a przed oczami ciągle miałem je twarz, co chciała mi powiedzieć? zastanawiałem się.Ona wyglądała na pogodzona z losem zupełnie tak jakby wiedziała, ze po nią przyjdą, może zrobiła coś złego i zdawała sobie sprawę, ze wcześniej czy później ta sprawa wyjdzie na jaw? Godzinę później zadzwonił mój kolega.  
-no co tam się dowiedziałeś?-zapytałem  
-przyjeżdżaj to nie rozmowa na telefon-powiedział i rozłączył się.  
Wziąłem kluczyki i ruszyłem do auta, wciąż myślałem nad tonem jego głosu, nie brzmiał zbyt przyjaźnie i czułem, że to co mi powie Arek nie spodoba mi się. Zatrzymałem się przed kancelaria adwokacka w centrum miasta, budynek wyglądał na stary i zniszczony ale w środku był bardzo elegancki.W recepcji siedziała młoda atrakcyjna kobieta.  
-był Pan umówiony?-zapytała z angielskim akcentem  
Z pokoju wyszedł arek.  
-czekałem na Ciebie, wejdź-rozkazał  
Zamówił dwie kawy i wszedł do gabinetu.Spojrzał na mnie we współczuciem.Znaliśmy się od dziecka i dobrze wiedział, ze nie miałem łatwego życia, był tez na naszym ślubie z Gosia.  
-aż tak źle?-zapytałem  
-no dobrze nie jest-powiedział  
Usiadłem wygodnie i piłem kawę a on mówił mi co udało mu się ustalić.  
-jesteś pewny?-zapytałem z nie dowierzaniem  
-przyznała się-powiedział cicho  
Podszedł i poklepał mnie po ramieniu, nie było innej możliwości i oboje wiedzieliśmy, ze zostanie ukarana.  
-załatwisz mi z nią widzenie?-poprosiłem  
Kiwnął głową a ja bez słowa opuściłem gabinet kolegi.Zabiła tylko to jedno zdanie miałem w głowie, przyznała się, nadal nie docierało do mnie to co mi powiedział.Jak to do cholery było możliwe?-zastanawiałem się.Musiałem wyjść na świeże powietrze i pomyśleć co mam teraz zrobić.  
******************************  
Przesłuchiwali ją już drugi raz a ona miała tego dość, nie mogła powiedzieć im prawdy, nie chciała, przecież był on zbyt młody by siedział w więzieniu, dlatego wzięła to na siebie.Prowadzili ja za kratki, pięć lat tyle dostanie najmniej za zabójstwo trzech osób ale nie żałowała swojej decyzji.Cierpiała, ze nie zobaczy jak jej córka będzie dorastać, ale pogodziła się z losem.Arek w nim była cała nadzieja.Zastanawiała się co z nią i Markiem, czy jej to kiedyś wybaczy? obrona własna, nie miała innego wyjścia, okoliczności łagodzące, żeby tylko to było prawdą.  
**********************************  
tydzień później  

Miałam nadzieje, ze gdy Patryk zamieszka z ukochana rodziną pamięć mu wróci, jednak nadal nic nie pamiętał.Widziałam jak cierpi i chciałam mu pomóc ale nie wiedziałam jak.Postanowiłam do pokoju zanieść mu śniadanie, chciałam zrobić mu miły gest.Zapukałam i weszłam  
-można?-zapytałam  
-jasne wchodź-uśmiechnął się  
Podałam mu śniadanie i już chciałam wyjść, gdy złapał mnie za rękę.  
-zaczekaj-poprosił  
Usiadłam przy nim na łóżku i siedzieliśmy w niezręcznej ciszy.  
-czy mógłbym-zapytał nieśmiało  
Kiwnęłam głową.Przybliżyłam głowę do niego i pocałowaliśmy się.Miałam nadzieje, że ten pocałunek coś mu przypomni, ale pomyliłam się.Spojrzałam na niego wyczekująco ale on tylko delikatnie się uśmiechnął  
-przepraszam-szepnął  
Nie wytrzymałam i wybiegłam z pokoju, w drzwiach mnie złapał.Przetrzymał mnie do ściany i pocałował, pocałunek był namiętny, pełen miłości.Zbladł i usiadł na brzegu łóżka.  
-przypomniałeś sobie?-zapytałam  
-jakieś fragmenty z naszym udziałem-powiedział  
Gdy wypowiedział te słowa, rzuciłam mu się na szyje, wiedziałam, że teraz będzie tylko lepiej.  
*************************************  
Trzy miesiące później  

Siedziałem w sali i czekałem na jej proces, od trzech miesięcy jej nie widziałem, mimo wielkiego starania nie udało się załatwić mojego widzenia z nią, nawet nie chcieli o tym słuchać.Zostały nam tylko listy które przekazywał nam Arek.Spojrzałem na te  
wszystkie twarze ludzi i zbladłem, proces rozpoczął się.Po godzinie sędzia ogłosił wyrok winna i skazał ją na osiem lat więzienia dla kobiet, dziś miała być przewieziona.Spojrzałem w jej oczy i zbladłem, ona płakała.Najgorsze były wieczory gdy Asia pytała gdzie jest mama, co miałem jej powiedzieć? a co powiedzieć jej gdy będzie starsza? nie wiedziałem i nie chciałem się nad tym zastanawiać.Spojrzała na mnie a ja poprosiłem policjanta by dał nam pięć minut, mimo marudzenia zgodził się.  
-wybaczysz mi?-powiedziała ze łzami w oczach  
-już to zrobiłem-zapewniłem  
-nie odwiedzaj mnie, nie chce byś ty, czy nasza córka zobaczyły mnie w takim miejscu- szlochała  
-dobrze, kocham Cię i zaczekam-przysiągłem  
Nic nie odpowiedziała bo zabrano ją z powrotem do celi.Mimo, że przyrzekłem jej, że ją nie odwiedzę postanowiłem nie dotrzymać słowa.Kochałem ja i wiedziałem, że ona mnie potrzebuje.  
****************************************  
Jechała do wiezienia dla kobiet i czuła coraz większy ból.Osiem lat na tyle rozdzielono ją z ukochanym i córeczką ale nie żałowała i wiedziała, że gdyby miała zrobić to jeszcze raz to by nawet minuty się nie zawahała.Przecież go kochała a miłość to poświecenie.Bała się, że mimo obietnic Krzysiek zejdzie na złą drogę i już drugi raz go nie zdoła uchronić, ale miała nadzieje, ze nie.  
****************************************  
Obudziłem się i wszystko pamiętałem, moja pamięć wróciła.Spojrzałem na śpiącą obok Gosię i zastanawiałem się czy to za sprawkę wczorajszej nocy czy za sprawa miłości do Gosi.Kobieta bez której nie wyobrażałem sobie życia, leżała obok a mi do szczęścia nie było nic więcej potrzebne.Miałem rodzinę i szczęśliwy dom i co ważniejsze wiedziałem kim jestem i, że dla kogoś jestem najważniejszy, dla tej która leżała obok mnie.CDN -KONIEC-  

Dziękuje Wam za to, ze byliście ze mną przez całe cztery tomy uwierzyć marzenia, dziękuje za te miłe komentarze i za wiarę we mnie a przez wszystkim dziękuje tym którzy mimo tylu opowiadań nie przestali tego czytać i dotarli do końca.  
Miło było napisać coś dla takich fantastycznych osób jak Wy.Dziękuje:***

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 25558 słów i 141201 znaków.

8 komentarzy

 
  • goracakicia

    Zabójczo świetne:)

    23 sie 2013

  • Zauroczona

    Wstaw dwie odrazu :) Świetne <33

    22 sie 2013

  • Ola

    Czekam z niecierpliwoscia na kolejna czesc :)

    22 sie 2013

  • Lola

    Blagam piszz wchodze na ta strone tylko po to aby przeczytac twoje opowiadanie.Jestes genialna:)

    22 sie 2013

  • misia5678

    Podoba mi się to opowiadanie! :D

    22 sie 2013

  • sweetkicia

    Nich Ci się wydaje, ale skoro zaczęłaś już pisać 4 tom to musisz go skończyć :D

    22 sie 2013

  • volvo960t6r

    Czekamy na dalszą część opowiadania...

    22 sie 2013

  • Marti

    Superrr.....twoje opowiadanie jest napeawde swietne.Dodawaj szybko bo ciekawosc mnie zzera :)

    22 sie 2013