To ON jest moim szczęściem!

Był pierwszy dzień wakacji. Wspólnie ze znajomymi zorganizowaliśmy ognisko, zaprosiłam przyjaciółkę Anie, która miała przyjść z nieznanym mi chłopakiem. Ucieszyłam się, że nareszcie poznam jej miłość. Byłyśmy sobie bliskie, dlatego cieszyłam się jej szczęściem. Nadeszła wyczekana godzina, wszyscy już byli prócz Wojtka- chłopaka Ani. Wypilismy kilka piw i oto się zjawił. - Wojtek -przedstawił się ściskając mą dłoń. -Magdalena- odpowiedziałam zagłębiając się w jego pięknych, brązowych oczach. Wyglądali na szczęśliwych, on wiecznie żartował, Ona śmiała się z jego żartów, calując jego policzek co jakiś czas. Tak bardzo jej zazdrościłam. Chłopak- marzenie. Nie rozumiałam dlaczego przed naszym zapoznaniem ostrzegała, że nie jest idealny, dla mnie był. Ognisko się skończyło, mój obiekt westchnień pojechał do domu, więc również się zwinęłam. Nie mogłam zasnąć, myślałam o tych oczach, ustach, lecz po kilku godzinach nadszedł długo wyczekiwany sen. Wakacje zleciały bardzo szybko, nie miałam żadnego kontakt z Wojtkiem, lecz gdy tylko zaczęła się szkoła.. No właśnie. Każdego ranka czekaliśmy wspólnie na Anie, a następnie podażaliśmy do szkół, dwóch innych znajdujących się na sąsiedniej ulicy. Ania uczęszczała do innej placówki, rzadko się widywałysmy z powodów odmiennego planu lekcji, natomiast jej chłopak chodził do klasy z moim kumplem- Rafałem- i tak się wszystko zaczęło... Pewnego dnia Rafał napisał bym wzięła koleżankę i po lekcjach wbiła nad wodę, nie miałam żadnych planów, więc zgodziłam się. Po skończonych zajęciach podążyłam wraz z przyjaciółką w wyznaczone miejsce. Rafał czekał, nie był sam, a z Wojtkiem. Ucieszyłam się. Siedzieliśmy rozmawiając, śmiejąc się i te spotkania stały się nasza rutyną. Co czwartek po lekcjach automatycznie szliśmy nad wodę. Ktoś zaproponował imprezę, dowiedziawszy się, że będzie na niej ma 'ukryta miłość' bez wątpliwości odpowiedziałam 'jasne', gdy zadano mi pytanie czy wpadne. Nadszedł sobotni wieczór, nałożyłam lekki makijaż, rozpuściłam długie, czarne włosy i poszłam na imprezę. Po wypiciu kilku kieliszków ktoś zaproponował grę w butelkę. Wszyscy się zgodzili, nawet on- chłopak mojej przyjaciółki. Gdy nadeszła jego kolej kręcenia modliłam się w duchu by wypadło na mnie.. Pocałował mnie, bo takie było jego zadanie, a ja czułam jak niebo otwiera się przede mną. To było takie piękne, że aż nierealne. Po prostu w to nie wierzyłam, jednak kiedy zakończył się ten słodki pocałunek to otworzyłam oczy, a on stał nade mną i uśmiechał się ukradkiem. Więc jednak to prawda- pomyślałam. Wszyscy zaczęli bić brawo i krzyczeć, a ja nawet nie zwracałam na to uwagi. Liczył się tylko on.
-Kocham Cię Rafał, kocham Cię Sylwia, kocham Cię Krystian- powiedział żartem.
-A mnie nie kochasz?- wymsknęło mi się.
-A Ciebie kocham najbardziej. Wyjdziesz za mnie?- rzekł.
-Jasne. Nawet teraz.
-To podejdź tu- powiedział.
Łapiąc moją dłoń- Rafał udzielił nam ślubu.
To znaczy podszedł do nas i kazał nam powtarzać kolejno za nim słowa przysięgi. Śmiałam się powtarzając, jednak, gdy Wojtek z poważną miną powtórzył "I nie odpuszczę Cię, aż do śmierci" przestało mnie to bawić. Spojrzał na telefon i zaczął się śmiać w niebogłosy:
-22 września 22:22! Rozumiecie?! To jakiś znak!
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Miałam nadzieję, że Wojtek ma rację, że to jakiś znak.  
Gdy alkohol się skończył wszyscy rozeszliśmy się do domów.
-Wiecie co? Ten Wojtek jest za fajny dla tej Anki. Ona ani nie jest ładna, ani mądra, a do tego ma te swoje humorki- powiedziała Kornela (moja przyjaciółka, która tej nocy spała u mnie).
Przemilczałam to, w głębi siebie miałam wyrzuty sumienia. Ania pewnie spała spokojnie, podczas gdy ja całowałam się z jej chłopakiem. No cóż. Co się stało to się nie odstanie.
Kiedy się obudziłam miałam WIELKIEGO KACA. Jednak pamiętałam wszystko. Szybko złapałam za telefon i napisałam "Dziękuję, świetnie całujesz". Po chwili i ja otrzymałam wiadomość "Dzięki, mam do Ciebie prośbę... Weź do siebie Anie na kilka dni, zerwałem z nią, nie kocham jej".
Byłam w szoku, nie spodziewałam się tego. A co jeśli moja przyjaciółka musi cierpieć przez moje winy?
Zaprosiłam ją więc do siebie, nie stawiała oporu, wieczorem już się zjawiła. Była smutna, tak jakby nieobecna.
Było mi jej żal.
-Aniu co się stało?- zapytałam.
-Wojtek zerwał ze mną, powiedział, że już mnie nie kocha.
Przytuliłam ją, nic innego nie przychodziło mi do głowy. Cały wieczór ją pocieszałam, wydawało i się, że już czuje się lepiej. Całą noc przespała więc było dobrze. Następnego dnia wróciła do domu. Ja napisałam do Wojtka "Wydaje mi się, że już jest lepiej", odpowiedział "Dziękuję Ci".
Zaczęliśmy coraz intensywniej pisać. Któregoś dnia napisał "Chcę Cię lepiej poznać". Cieszyłam się, po tej wiadomości byłam coraz bardziej pewna, że ja też mu się podobam. Zwierzyłam się mamie i usłyszałam "Miłość nie wybiera". Jakoś wzmocnił mnie ten sms. Postanowiłam wyznać mu swoje uczucia, nie miałam odwagi się z nim spotkać, więc napisałam "Wiesz, od jakiegoś czasu ciągle o Tobie myślę". Telefon milczał. Po jakimś czasie usłyszałam dźwięk sms'a, to był on. Wahałam się, jednak kliknęłam przycisk "odczytaj". Zamarłam. Strasznie zabolał mnie potok słów płynących z jego strony. Brzmiał on następująco: "Wiesz czego z Tobą piszę? Chcę Cię lepiej poznać, Rafała już znam, Sylwię też, Krystiana poznam przy Rafale. Przecież mamy być w jednej ekipie".
Postanowiłam, że już nie będę się odzywać. Choć dostawałam dziesiątki sms'ów to byłam zawzięta.
Rano napisał "Przyjdź po szkole nad wodę, chcę pogadać". Coś się we mnie złamało i kiedy skończyły się lekcje poszłam w umówione miejsce, on już tam czekał.
-cześć- szepnęłam nieśmiało.
-hej, przejdźmy się w strone mostu
-ok
Szliśmy rzez jakiś czas w milczeniu, bałam się słów, które usłysze, nie chciałam już cierpieć przez kolejną "nieszcżśliwą" miłość. Zatrzymaliśmy się na moście, złapał mnie za rękę i rzekł:
-bo widzisz..
-nie, nie mów nic! nie chce tego słyszeć..-przerwałam mu. Ręce odmawiały mi posłuszeństwa, telepałam się ze strachu, chciałam odejść lub zapaść się pod ziemie, lecz mi nie pozwolił na to.
-Wiesz co? Nie wiem nawet jak Ci to powiedzieć, ale.. Ty też mi się bardzo podobasz, choć wiem, że jak na dzień dzisiejszy nie możemy zrobić tego Ani, wiesz jaka jest sytuacja...
Zaczęłam śmiać się w głos, On nie wiedział o co mi chodzi. To był przejaw histerii. Emocje, które zawładnęły moje ciało wzięły góre. Po chwili zaczęłam normalnie funkcjonować.
-tak, wiem jaka jest sytuacja. Chodźmy juz, Marlena na mnie czeka.- odpowiedziałam.
Gdy tak szliśmy nagle nachylił się nade mną i musnął mój policzek. To było takie słodkie. Zareagowałam jedyniełagodnym uśmiechem w jego strone. Po chwili rozeszliśmy się, ja poszłam do przyjaciółki, On do Rafała.
- Miałaś racje! podobam mu się! rozumiesz?- wykrzyczałam w strone Marleny.
-Mówiłam Ci. Teraz będzie tylko lepiej kochana
-Obyś miała racje.
Andjechał mój autobus i z uśmiechem na twarzy wsiadłam do niego i z uśmiechem na twarzy dotarłam do domu. Opowiedziałam o wszystkim mamie, cieszyła się moim szczęściem, co dawało mi jeszcze większą radość.  
Pisałam z nim bez przerwy, tek świetnie się dogadywaliśmy, że nigdy nie brakowało nam tematów do rozmów. Cała ekipą umówiliśmy się na sobote. Kiedy nadeszła wraz siostrą poszłyśmy w miejsce naszych "schadzek". Nie odbyło się oczywiście bez alkoholu. Strasznie chciałam zostać z Wojtkiem sam na sam, lecz nie było takiej okazji do pewnego momentu...
-Zaponiałam portwela z domu, kto ze mną pójdźie?- zapytała Kornela
- Ja mogę iść- szybko zareagowała Sylwia.
-Ja muszę iść po Krystiana, poczekacie?- to pytanie padło z ust Rafała.
-Jasne- odrzekłam
Zostaliśmy sami i zapadła cisza. Tak strasznie oczekiwałam tego momentu, że postanowiłam go wykorzystać.
-Wsydzisz się mnie troszkę co?- palłam głupio.  
-Niee! dlaczego tak sądzisz?
-Nic nie mówisz, myślałam, że ucieszysz się, kiedy zostaniemy sami. Ja tylko czakałam na ten mome...
Przerwał mi gorącym pocałunkiem. Zostaliśmy sami przez dość długi czas. Nasi przyjaciele nie wracali. wcale tego nie żałowaliśmy. Dobrze nam się rozwawiało. Mój ukochany lezał na moich kolanach, aż tą piękną sytuacia przerwał dźwięk sms'a, który przyszedł do Wojtka.  
-To Anka- powiedział odblokowując klawiaturę.
-odczytaj- odpowiedziałam.
-nie, nie w takiej pięknej chwili.
-proszę, zrób to. Może to cos ważnego.
Zrobił to o co prosiłam, lecz po chwili zaczęłam żałować swojej decyzji. Treść sms'a brzmiała następująco: "kocham Cię skarbie. Proszę, wróć do mnie! stoje teraz na balkonie i stwierdziłam, że nie mam jkuż po co żyć, mam myśli, żeby zrobił coś głupiego". Zamarłam. Zazdrość mnie ogarnęła. Bałam się, że wystraszy się i wróci do niej, a ja zostane sama.chyba to wyczuł.
-Nie bój się skarbie, nie odpisuje jej. Już nie chce mieć z nia nic wspólnego. Teraz tylko ty mnie nie zostawiaj.
-Niegdy tego nie zrobie.  
Nadeszli nasi zagubieni przyjaciele. widząc, że się przytulamy posłali sobie uśmieszki.  
-Mam nadzieję, ze pamiętasz o naszych planach kochana siostrzyczko?- powiedziała Sylwia.
-Tak, jasnę. wiem musimy się zbierać.-odpowiedziała.
Nie chciałam zostawiać wojtka, tak dobrze mi było przy nim, lecz umówiłam się z siostrą i Kornelą, że zrobimy sobie BABSKI WIECZÓR. Wojtuś odprowadził mnie do domu. zaczęło padać.
- Kocham Cie- usłyszałam z jego ust.
w głowie mi się zakręciło od tych słow.
- ja Ciebie też, muszę już leciec. - pocałowałam go i odeszłam.
W duchu skakałam z rodości. Byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie i wiecie co? nadal nią jestem. Od dwóch lat jestem szczęśliwą dziewczyną (już nie długo narzeczoną) swojego kochanego Wojtusia i nie mamy zamiaru tego zmieniać!

Adziaaa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1926 słów i 10580 znaków.

2 komentarze

 
  • Meeeee

    Ania w ogóle jest głupia i pusta ,tylko tego wcześniej nikt na aż tak wysoką skalę nie widział :). To że jest jeszcze brzydka to szczegół. W końcu liczy się wnętrze ,ale wnętrza też nie miała :)

    28 gru 2013

  • Adziaaa

    Z Ania nie mam juz zadnego kontaktu. Nie moze mi wybaczyc tego co zrobilam. Ale nie zaluje swoich czynow :-)

    28 gru 2013