Razem? cz.3

PoV Dan
Obudziłem się bardzo wczesnym rankiem, oczywiście nie znajdowałem się w swoim pokoju. Obok mnie leżała blondynka, nawet nie pamiętałem jak miała na imię. Jakoś bardzo mnie to nie interesowało. Szybko ubrałem się i ulotniłem z mieszkania. Nie miałem ochoty na zawieranie bliższych znajomości, poprzez jakieś wspólne śniadanka i rozmowy. Potrzebowałem jej tylko do jednego. Wróciłem do domu, żeby się odświeżyć, więc do szkoły trafiłem dopiero na 3 lekcję, na historię. Od samego początku nie bardzo byłem zainteresowany.  
- Hardy – usłyszałem swoje nazwisko.
-Obecny – rzuciłem od niechcenia.  
I wróciłem do podziwiania widoku za oknem.  
- Rowens – słysząc to natychmiast wyrwałem się z letargu i rozejrzałem się po klasie. Wczoraj na chwilę o niej zapomniałem, aż do teraz.
- Nieobecna ? – mruknął do siebie nauczyciel – Czy ktoś wie co z Blake? Jeszcze nigdy nie opuściła moich zajęć.
W klasie zapanowała cisza. Naprawdę nikt nie utrzymuje z nią bliższego kontaktu. Nagle podniosła się jedna z dziewczyn:
- Jest chora – powiedziała, po czym opadła z powrotem na krzesło.
To ona. To ta dziewczyna, która wczoraj goniła Rowens.
Przyglądałem się jej przez chwilę. Wydawała się bardzo zamyślona. Może z nią porozmawiam, może czegoś się dowiem.
A co Cię to interesuje – przeszło mi nagle przez głowę.
Racja. Nie znam jej i nie powinna mnie zbytnio obchodzić. Z jakiego więc powodu mam cały czas jej zapłakaną twarz w głowie. Próbując zapomnieć, starałem się przez cały czas trwania zajęć, skupić na lekcji, nawet poprzez robienie notatek, ale i tak to nie pomogło.
- Kurwa – powiedziałem pod koniec, na tyle cicho, żeby nie usłyszał nauczyciel.  
Szybko wyszedłem ze szkoły, czując że muszę zapalić. Usiadłem w moim ulubionym miejscu na ławce za budynkiem. Przymknąłem oczy i zaciągnąłem się porządnie. Słońce dziś mocno przygrzewało. W końcu mamy już maj, jeszcze miesiąc i wakacje, a to oznacza że przez dwa miesiące nie zobaczę na oczy tego cholernego budynku.  
- Stary wszystko zjebałeś. Straciłeś swoją szansę, idioto – usłyszałem głos dochodzący zza rogu.
Już miałem odchodzić, nie chcąc słuchać problemów jakiś zakochanych po uszy frajerów. Nagle jednak stanąłem jak wryty, słysząc odpowiedź drugiego chłopaka:
- Naprawię to. Zobaczysz, jeszcze ta cnotka Rowens znajdzie się na mojej liście. Nawet jest lepiej. Zaliczę od razu dwie, już zabrałem się za jej przyjaciółeczkę – przechwalał się.  
To co się ze mną działo w tamtym momencie, nigdy dotychczas się nie zdarzało. Pierwszy raz byłem tak wkurwiony. Chciałem podejść do tego gnoja i przypierdolić mu prosto w tę jego jebaną facjate, tak żeby już nigdy nie wstał.  
- Taaa już to widzę. Po tym jak was wczoraj widziała, już nie masz żadnych szans.  
- Nie po to się z nią męczyłem dwa miesiące, bawiąc się w to całe słodkie chodzenie, żeby teraz nie zamoczyć.  
- Dobra, dobra, zobaczymy. Wracamy, bo zaraz lekcja.
Kiedy zaczęli odchodzić. Wyszedłem zza ściany, chcąc zobaczyć, co to za idioci.  
-To Ci frajerzy – mruknąłem, kiedy zobaczyłem oddalające się sylwetki Jenkinsa i Parentsa. Najwięksi idioci w całej szkole, ale mało kto zwracał na nich uwagę. Wydawali się nieszkodliwi, ale z tego co słyszałem nieźle sobie poczynają.
Ja pierdole. Raz zwróciłem na nią uwagę na ulicy, a teraz nie dość, że siedzi mi w głowie, to co chwilę słyszę jej nazwisko i to w dość nieciekawych okolicznościach. Zaczyna mnie to wszystko po prostu wkurwiać.  

PoV Blake  
Przebudziłam się w środku nocy. Spojrzałam na niewielki zegarek. Dochodziła 3-cia w nocy, a ja wiedziałam że już nie usnę.  
Leżałam na wznak i wpatrzona w sufit wspominałam wspólne chwile, moje i Chrisa. Naprawdę się w nim zakochałam. Dobrze nam się ze sobą rozmawiało, często chodziliśmy po parku, a ja byłam szczęśliwa, że ktoś z przeciwnej płci zwrócił na mnie uwagę. Pamiętam jak pierwszy raz powiedział mi, że mnie kocha to nie mogłam opanować emocji i po prostu się rozpłakałam. W końcu ktoś znów stał obok mnie.
Co takiego się stało? Co źle zrobiłam, że go straciłam? – myśli krążyły nieustannie. Potem przypomniałam sobie Caroline, moją najlepszą przyjaciółkę. Nasze wspólne chwile, wygłupy, moment w którym do mnie podeszła i powiedziała: zostańmy przyjaciółkami. Czy dla niej ten czas nic nie znaczył? Czy jestem dla niej nikim? Po moich oczach pociekły łzy. Znów straciłam dwie osoby. Jest tak jak kiedyś. Tylko ja i babcia. Wstałam przetarłam koszulką oczy. Jedyne co może mi teraz pomóc to warsztat.  
Napisałam do babci krótki liścik: Muszę pomyśleć. Wiesz gdzie mnie znaleźć. Zostawiłam go na stole w kuchni.
Wzięłam do torby ubrania, trochę prowiantu i wyszłam z domu w ciemną, ponurą noc.

LIR

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 907 słów i 4955 znaków. Tagi: #love #danhardy #blakerowens #story #lovestory #razem #razem3 #LIR

3 komentarze

 
  • klaudiakolanioo

    Cudo!

    30 lis 2016

  • Katrina

    Cudowne! Czekam na następną!

    30 lis 2016

  • dzisia

    Świetne :kiss:

    30 lis 2016