Bohaterowie:
Blake Rowens
Dan Hardy
To co przed chwilą zobaczyłam, było jak nóż wbijany coraz głębiej w moje serce. Przecież ja go kocham, a on tak po prostu mnie zdradza. Jeszcze z nią, z moją najlepszą przyjaciółką. Tak po prostu, stoją tam i namiętnie się całują. A jeszcze dwie godziny temu mówił mi, że mnie kocha, a ona zapewniała, że najlepsze przyjaciółki do końca życia. Jak mogłam być taka głupia, taka naiwna. Z moich oczu zaczęły cieknąć łzy. Nie mogłam złapać oddechu, lecz wiedziałam że muszę uciec stamtąd. Ostatkiem woli zmusiłam się do biegu. Nie miałam pojęcia dokąd, ja po prostu biegłam przed siebie. Przez łzy mało co widziałam. Mimo to nie zatrzymywałam się. Powoli nogi zaczynały się mi plątać, aż w końcu impetem na kogoś wpadłam.
- Kurwa, patrz jak chodzisz – powiedział chłopak.
- Prze – pociągnęłam nosem – Przepraszam – odparłam i już chciałam biec dalej, kiedy usłyszałam:
- Rowens wszystko w porządku?
Skąd mnie zna – przeszło przez moją głowę. Popatrzyłam na swojego rozmówcę. Nie wierzę, to przecież Dan Hardy. Stałam osłupiałam i patrzyłam na niego. Dlaczego w ogóle się do mnie odezwał? Skąd wie jak się nazywam?
- Ej, pytałem o coś?
Natychmiast otrząsnęłam się z letargu i odparłam:
- A wygląda jakby było w porządku?
Popatrzył prosto w moje oczy i odparł:
- Nie. Wygląda jakby całe Twoje życie się posypało, a ty kompletnie nie wiesz jak sobie z tym poradzić.
Usiadłam na chodniku i pociągnęłam nosem.
- Bo tak właśnie się stało, jakieś 5 minut temu.
Dan usiadł obok mnie i podał mi chusteczkę. Przyjęłam ją bez chwili wahania. Otarłam szybko oczy.
- Pewnie wyglądam koszmarnie – nerwowo się zaśmiałam.
- Widziałem gorsze rzeczy - odparł z uśmiechem na twarzy.
A ja nagle z niewiadomych przyczyn zapragnęłam opowiedzieć mu o wszystkim. Kiedy tylko o tym pomyślałam, po mojej twarzy znów bezwiednie pociekły łzy. Schowałam głowę między kolana i zaczęłam się bujać do przodu i do tyłu.
- Co ze mną jest nie tak? No co? Wszyscy ode mnie odchodzą. Wszystkich tracę.
Nie wiem dlaczego mu to mówię, przecież w ogóle się nie znamy. No dobra, może chodzimy razem do szkoły i na niektóre zajęcia, ale jakoś nigdy nie zwracałam na niego większej uwagi. Nawet nie pomyślałam o tym, żeby kiedykolwiek się do niego odezwać. To przecież nie moja liga. On jest mega popularny, przystojny i bogaty, a ponadto znają go wszyscy, a mnie nie zna nikt. No dobra może parę osób, np. mój były chłopak i moja była przyjaciółka.
- Wiesz, życie takie właśnie jest. Podstawową zasadą jest nie przywiązywać się i żyć bez jakichkolwiek zobowiązań. Wtedy gdy coś pójdzie nie tak, nie będziemy cierpieć – odparł smutno, po czym usiadł obok mnie i ciężko westchnął. Popatrzyłam prosto w jego oczy. Miały barwę mocnej zieleni, raczej niczym nie zmąconej. Patrząc jednak głębiej, zobaczyłam smutek. Głęboko schowany, ale jednak istniejący. Zapewne nigdy nie ujrzał światła dnia. Nagle zrobiło się mi jeszcze bardziej przykro. Ten świat jest niesprawiedliwy – pomyślałam.
- Blake! Blake! – usłyszałam głos Caroline.
- Muszę lecieć, nie chcę jej spotkać – powiedziałam i natychmiast podniosłam się z miejsca.
- Więc do zobaczenia – rzekł, a na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech.
Odwzajemniłam go, choć pewnie przez zapłakaną twarz, wyglądał jak zwykły grymas i pobiegłam dalej. Chciałam uciec od bólu, od tego co przed chwilą widziałam, od tego nieskończenie niesprawiedliwego świata.
2 komentarze
kubaskk
Piękne , czekam z niecierpliwością na kolejną
dzisia
świetne, uwielbiam takie historie, pisz dalej i więcej