POCZEKAM, AŻ MNIE POKOCHASZ 4

ROZDZIAŁ 4

Nie wiedziała co ma robić. Hubert dzwonił po raz kolejny, a Ewa bała się odebrać telefon. Bo co miała mu powiedzieć? Ze stała się kochanką Pawła? Telefon dzwonił po raz kolejny. Nie, Muszę to skończyć!
–     Halo, słucham Cię Hubert?
–     Gdzie Ty się podziewasz? Miałaś być w domu! Chyba dość pieprzenia się!
–     Hubert, ja nie wrócę. Nie po tym, co się stało. Zabrałam rzeczy, klucze zostawiłam na komodzie...
–     Co Ty pierdolisz? Masz zaraz być w domu! On nie będzie się z Tobą cackał jak ja.
–     Kto?
–     No Paweł. Ty jesteś dobra na kilka numerków, nowe mięsko i tylko seks. Chociaż i w tym nie potrafisz się wykazać.
–     A więc nie masz czego żałować. Ja decyzji nie zmienię. Już nie. Nie mogłabym być z Tobą po tym, jak potraktowałeś mnie jak dziwkę. Nie chcę już z Tobą rozmawiać, cześć!
Odłożyła słuchawkę, ale Hubert nie dał  za wygraną. Telefon dzwonił cały czas. Ewa żałowała, że nie ma przy niej Pawła. Nie chciała mu przeszkadzać, bo wiedziała, że ma jakieś ważne spotkanie z klientami. Jednak po kolejnej godzinie nie wytrzymała i napisała do niego sms-a: „Jak będziesz mógł to zadzwoń. Przepraszam, że przeszkadzam.” Jakoż  już minutę później Paweł odezwał się:
–     Ewuniu, stało się coś?
–     Wiem, że nie powinnam Ci przeszkadzać, przepraszam, ale nie wiem, co mam robić. Wybacz, że przeszkadzam...
–     Kochanie, będę za 20 minut, dobrze?
–     Ale jesteś zajęty...
–     Już jadę, czekaj na mnie.
I faktycznie, po 23 minutach pukał do drzwi. Jak tylko otworzyła to znalazła się w jego ramionach.
–     Już jestem, skarbie. Co się stało?
–     Przepraszam, wiem, że miałeś ważne spotkanie, ale od kilku godzin Hubert wydzwania do mnie. W końcu odebrałam. Obrażał mnie, był wulgarny, żąda powrotu do domu. Paweł, boję się go.
–     Czemu nie dzwoniłaś wcześniej? Nie pozwolę nikomu Cię skrzywdzić. A już na pewno nie Hubertowi. Czy mówiłaś mu gdzie mieszkasz?
–     Nie, nie mówiłam... Może niepotrzebnie panikuję... powinnam sobie dać radę...
–     Ewuniu, zrozum to w końcu, że jesteś dla mnie najważniejsza! Myślę, że tu będziesz bezpieczna. A wieczorem zabiorę Cię na cały weekend.
–     Ale Hubert wie gdzie mieszkasz. A po drugie jak długo mam uciekać? Nie mogę ciągle kryć się za Tobą. Ja wiem, że...
–     Kochanie, skończ z tym! Wiesz, że Cię kocham i że moje miejsce jest przy Tobie. Cokolwiek by się działo zawsze będziemy razem. Zabieram Cię teraz na obiad. Ubierz się elegancko. Pojedziemy do moich rodziców. Mama szykuje większy obiad ze względu na naszych gości.
–     Paweł, ja naprawdę nie jestem dziś w imprezowym nastroju. Nie potrafię się uśmiechać.
–     A jak Cię poproszę? Odmówisz mi?
Cały czas stała bezpieczna w ramionach Pawła. I zapewne gdyby sytuacja była inna to pożądanie opanowałoby ich, lecz obecnie czuła przede wszystkim bezpieczeństwo i... miłość. Tak, ze strony Pawła to była na pewno miłość.
–     Ok, co powinnam ubrać? Nie chciałabym zrobić Ci wstydu.
–     Skarbie, Ty nigdy nie przyniesiesz mi wstydu.
–     A jak zapytają się, jak się poznaliśmy?
–     Ewuniu, jak poznasz moich staruszków, to opuszczą  Cię wszelkie obawy. Jesteśmy przyjaciółmi, powiedziałem im prawdę, że poznaliśmy się na dyskotece. Szczegóły są naszą sprawą, ale zapewniam Cię, że gdyby znali prawdę, to tata na pewno zazdrościłby mi.
–     Paweł, nie żartuj ze mnie.
–     Taka jest prawda, kochanie. Włóż te ciuszki, mamy dwadzieścia minut a nie powinniśmy się spóźnić.
–     Dwie minutki i będę gotowa.
No, może zajęło jej to pięć minut, ale efekt zadowolił Pawła. Ewa miała na sobie dopasowaną   szarą sukienkę typu szmizjerka przed kolana, do tego czarne bolerko i czarne szpileczki. W uszy włożyła srebrne delikatne kolczyki i także srebrny łańcuszek. Tak ubrana mogłaby iść na każde spotkanie biznesowe.
–     No i jak, mogę się pokazać Twoim rodzicom?
–     Będą zachwyceni.
Po 15 minutach wchodzili do okazałej willi, gdzie została przedstawiona rodzicom Pawła i pozostałym gościom. Spędziła wspaniałe popołudnie. Kiedy zostali już w rodzinnym gronie, usłyszała:
–     Ewa, gdzieś Ty się uchowała tyle czasu? Nasz syn rozkwitł od kilku dni.
–     Paweł jest taki kochany, że nietrudno przy nim błyszczeć.
–     Mamo, przecież mówiłem Ci, że w tym roku ustatkuję się, a Ewcia nadaje się chyba na moją żonę, prawda?
–     Paweł, przestań, dobrze? Niech Pani go nie słucha. Dopiero poznajemy się i nie jest moim zamiarem usidlenie Państwa syna. Dzieli nas bardzo wiele...
–     Dziecko, tylko mi nie mów o jakichkolwiek różnicach społecznych. A tak na marginesie: nie szukasz czasem pracy? Potrzebna nam jest asystentka, prawda Basiu?
–     Oczywiście. Obserwowałam Cię na kolacji. Masz dar zjednywania sobie ludzi. Planujemy małą reorganizację i potrzebny jest nam ktoś taki jak Ty.
–     Żartujecie, prawda?
–     Tata w sprawach pracy nigdy nie żartuje. A swoją drogą nie wspominaliście nic o reorganizacji.
–     To takie nasze plany z Bogdanem. A co, nie chciałbyś mieć takiej asystentki, Pawełku?
–     Taką asystentkę to mam ochotę mieć całe życie.
–     Paweł, proszę, wiesz, że...
–     Tak, wiem. Mamuś, ona mi powtarza non stop, że jestem za szybki, ale w życiu szkoda przecież czasu na błahostki. Wytłumacz jej, że... że kocham ją.
–     Oj, dzieci, iskrzy między wami. Ewa, czuję, że mój syn nie odpuści Ci. I bardzo dobrze. Ten wybór pochwalam.
–     Pani Basiu, nie znacie mnie... nic o mnie nie wiecie... Jak już mówiłam, Paweł jest kochany, ale on mnie przecież też krótko zna. Ja po prostu nie zasługuje na miłość Pawła...
–     Pawełku, zabieraj dziewczynę i pracuj nad nią przez weekend.  A ty, Ewuniu, pozwól szczęściu wejść w Wasze życie. Nie namawiałabym do niczego, ale widzę, że oboje kochacie się, tylko coś mąci wasze szczęście. A z tą propozycją pracy to Bogdan mówił całkiem  serio. Zastanów się.
–     Tato, z pewnych powodów nie chcemy jechać do mnie. Czy domek nad jeziorem jest wolny?
–     Wolny, ale nie radzę teraz tam jechać. Basiu, damy im ten voucher?
–     Oczywiście, mówiłam Ci, że pojedziemy innym razem.
–     O czym mówicie?
–     Dostaliśmy z mamą voucher na weekend w SPA  w Karpaczu. Pojedzcie tam we dwoje.
–     Jesteście kochani. Ewuniu, kierunek Karpacz!
–     Ależ taki wyjazd kosztuje majątek...
–     A pieniądze są po to, aby je wydawać. Do zobaczenia po powrocie.
Szybko pożegnali się i wrócili do mieszkania Ewy, spakowali jej rzeczy, po drodze wstąpili do Pawła i około 22 byli już w apartamencie. Szczęśliwi, że są sami w tak wspaniałym miejscu wzięli prysznic i oddali się miłości. Przez ostatnie dwa dni nie była z Pawłem. Odsyłała go do domu, tłumacząc- przede wszystkim sobie – że jeszcze nie jest gotowa. Teraz była. I nie spowodowało to jego zapewnienia o miłości. Troska Pawła o Ewę nie była udawana. Do tego jego rodzice. Przyjęli Ewę jak córkę. Byli tacy jak jej… Tak, teraz chciała już być z tym, który ją wybrał. I tej nocy pokazała mu to. Jakże inny był to seks, kiedy jego podłożem stała się miłość z obu stron.

Minka227

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1273 słów i 7298 znaków.

7 komentarzy

 
  • Jerzy

    Ciekawe bbb mi się podoba

    11 lis 2015

  • Minka227

    Dziękuję bardzo za opinie i cieszę się, że Wam się podoba.

    8 lis 2015

  • Wiku

    Kiedy kolejna część proszę dodaj jak najszybciej

    8 lis 2015

  • melania

    Bardzo mi sie podoba ;)

    7 lis 2015

  • NataliaO

    Zapoznałam się z historią i bardzo ciekawie zaczęłaś, a potem cały czas podtrzymywałaś poziom opowiadania, wkradły się błędy ale każdy je robi i nie zawsze się je zauważy.... Fajni bohaterowie, są bardzo naturalni i dobrze ich dopasowałaś. Tytuł też przyciąga uwagę. Super  <3

    7 lis 2015

  • szalona123

    Cudowne <3

    6 lis 2015

  • Micra21

    Prawie nie ma się do czego przyczepić, no, poza jakimiś drobiazgami, ale to mało ważne. Z każdym tekstem jest lepiej. Czekam z niecierpliwością na więcej. Nisko się kłaniam ;)

    6 lis 2015