ROZDZIAŁ I
Była z Hubertem na zabawie karnawałowej w gronie przyjaciół. Właściwie to nie miała ochoty na tę imprezę. Jednak Hubert uparł się. To prawda, dawno nigdzie nie wychodzili. Odkąd zamieszkała u Huberta, ich związek stał się monotonny. Byli jakby stare trzydziestoletnie małżeństwo. Wcześniej Hubert miał więcej czasu na wyjścia, imprezy, dyskoteki. Więcej czasu poświęcał Ewie, jednak teraz to się zmieniło. Także obecne wyjście nie było takie jak dawniej. Przyszli razem, jednak poza pierwszym tańcem to nie widziała Huberta. Migał jej co prawda na parkiecie, ale nie było go w pobliżu Ewy. Nie siedziała przy stoliku co prawda, ale nie tak sobie wyobrażała wspólne wyjście. Jej zamyślenie przerwało pytanie sąsiada:
– Zatańczysz?
– Chętnie, skoro grają takie piękne melodie nie sposób siedzieć na miejscu. Chodźmy.
Podała rękę Pawłowi i przeszli na parkiet. Ponownie zamyśliła się nad swoim związkiem z Hubertem, który teraz bawił się wspaniale z towarzyszką Pawła – Izą. Nagle poczuła wdzierające się podniecenie. Myśl: co jest? Przecież nie jestem z Hubertem? przeleciała przez jej głowę. Leciała wolna, romantyczna melodia. Dopiero teraz dotarło do niej, że jest bardzo blisko z Pawłem, za blisko, jak na dwoje obcych sobie ludzi. Ich ciała w tym tańcu były jakby zespolone ze sobą. Zdawała sobie sprawę, że powinna przerwać to, ale nie chciała zachowywać się jak smarkula. Jedna melodia przeszła w drugą, a oni dalej tańczyli. Miała na sobie mini spódniczkę i bluzeczkę luźno puszczona na wierzch. Teraz palce Pawła wdarły się pod nią. Parzyły w plecy niczym rozżarzone żelazo. Chciała się odsunąć, ale uścisk Pawła był stanowczy. Z wielką ulgą przyjęła koniec melodii i przerwę, więc wrócili do stolika. Paweł pocałował Ewę w policzek:
– Dziękuję za cudowny taniec.
– To ja dziękuję.
– Ewa, następny wolny jest mój. Nie daruję Ci go.
– Jak Ci się uda. Może w końcu mój Hubert przypomni sobie o mnie.
– No co chcesz? Hubert bawi się z Izą, ja z Tobą. Co w tym złego?
– Nic, absolutnie nic. O, jesteś kochanie. Chciałbym następny kawałek zatańczyć z Tobą.
– Nie ma sprawy, kotku. Paweł, Iza jest wspaniałą tancerką. Podnieca faceta do granic.
– Hubert! Jak Ty się...
– Mówię, co czuję. Na drugi raz to ucz się od Izy.
Już chciała coś powiedzieć, ale poczuła na udzie dłoń Pawła. Spojrzała na niego. Mrugnął, aby sobie odpuściła. Faktycznie, to nie miało sensu. Hubert wypił już kilka kieliszków i jej upór spowodowałby nieprzyjemną sytuację. Właśnie teraz Hubert ponownie nalał kolejkę, dziewczynom kolejne drinki. Spuściła głowę. Sytuacja robiła się nieciekawa. Nie lubiła takiego Huberta. Znała go na tyle, aby siedzieć cicho, bo przykro to by się dla niej skończyło. Rozmowa toczyła się, ale Ewa znowu wyłączyła się. Szukała sposobu, jak by tu zmyć się z imprezy, jak by wyciągnąć Huberta do domu. Fala gorąca przywróciła ją do rzeczywistości. To dłoń Pawła, która nadal znajdowała się na jej udzie. Delikatnie pieściła wewnętrzną stronę. Musiała być bacznie obserwowana przez mężczyznę, pomimo prowadzonej rozmowy, bo w chwili "powrotu” szepnął:
– Nie obawiaj się niczego, wszystko będzie dobrze.
I nadal pieścił nogę Ewy. Wiedziała, że powinna przerwać to, ale najzwyczajniej w świecie było jej dobrze. Taka mała czułostka, a sprawiła tyle zmieszania. Orkiestra ponownie zgrała, jednak nie dane jej było zatańczyć z Hubertem, bo zniknął z Izą na parkiecie. Czuła się jak w pułapce. Był to ponownie wolny kawałek, a więc i na parkiecie z Pawłem czułaby się nieswojo. Jedynie wpadła jej na myśl toaleta.
– Przepraszam, muszę wyjść na chwilkę.
– Zaczekam tu na Ciebie.
– Szkoda czasu, tyle dziewczyn czeka na taniec z Tobą.
Tu miała rację. Paweł był świetnym tancerzem. Gdyby nie te głupie jej ciało, które zaczęło reagować na bliskość Pawła, to czułaby się wspaniale tańcząc z nim. Teraz miała nadzieję, że w ciągu kilku minut znajdzie sobie inna partnerkę. Myliła się. Ledwo przekroczyła próg sali znalazła się w jego ramionach.
– Szkoda takiej ładnej melodii.
– Uparłeś się na mnie?
– Lubię tańczyć z kimś, kto robi to cudownie. Komu taniec sprawia radość. A tak jest z Tobą, prawda?
– Masz rację, lubię tańczyć, ale pod jednym warunkiem.
– Zgadzam się na wszystko.
– Niech to będzie taniec i tylko taniec, OK?
– Obiecałem i słowa dotrzymam, ale później...
– Później już będzie koniec.
I faktycznie, Paweł powstrzymał się od bliższego kontaktu, co spowodowało, że byli najlepiej tańczącą parą. Przez 5 kolejnych tańców nie schodzili z parkietu. I kiedy zaczął się następny, Paweł szepnął:
– Ten zatańczymy trochę inaczej. Uwielbiam tę melodię.
– Ja też ją lubię...
Była to stara piosenka "Biały miś”. Na szyi poczuła delikatny pocałunek. Dłoń Pawła ponownie znalazła się pod bluzką. Ponownie cudowna fala zalała jej ciało. Powinna była przerwać to, ale nie mogła. Drugie jej "Ja” chciało tego. I to drugie "Ja” zwyciężyło. Poddała się wytworzonej atmosferze. Gdyby ktoś obserwował ich z boku, to powiedziałby, że tak wygląda taniec kochanków, którzy świata poza sobą nie widzą. Poczuła, że jej sutki stwardniały, co zapewne było widać poprzez cienki materiał. Delikatna pieszczota na plecach, delikatne smagnięcia wargami po szyi, ciało dotykające drugie ciało spowodowało, że fala gorąca zamieniła się w falę pożądania. W którymś momencie zapomniała się całkowicie i pocałowała Pawła w ramię. Jeszcze mocniej ją przytulił i tak dotrwali do końca. Kiedy muzyka ucichła Ewa odsunęła się i nie patrząc na Pawła powiedziała:
– Dziękuję za taniec. Przepraszam, ale muszę się przewietrzyć.
I szybko wyszła z sali zabierając po drodze płaszcz z szatni. Paweł nie odpuścił i udał się za nią. Stanęła na tarasie przylegający do sali i wzdrygnęła się z zimna. Wówczas poczuła, że mocne ramiona obejmują ją od tyłu. Poznała ten zapach wody po goleniu, który w ostatniej godzinie przewrócił jej życie. Chciała pozostać w tych ramionach, ale przecież nie mogła. Wywinęła się.
– Paweł, co my robimy?
– Na razie nic złego. Nie mogłem Ci pozwolić samej wyjść.
– Wiesz o czym mówię.
– Nie jesteś przecież żoną Huberta.
– Ale jesteśmy parą. Mieszkam z nim.
– I tak się traktuje osobę, którą się rzekomo kocha? Ja postępuję inaczej.
– Właśnie widzę. A Iza?
– Iza nie jest moją dziewczyną. Przyszliśmy tylko razem.
– Ale ja jestem z Hubertem...
– To zerwij z nim!
– Słucham?
– Zerwij z nim. On zresztą...
– Paweł, przestań! Wracam na salę.
– Jak sobie życzysz. Zresztą trzęsiesz się z zimna.
Po wejściu na salę Paweł poprosił kelnerkę o przyniesienie gorącej herbaty dla Ewy, bo faktycznie, zmarzła. Miała wszakże gołe nogi. Dodatkowo nalał jej wódki i powiedział:
– Wypij to, bo choroba murowana. Drink z lodem to na później.
Posłuchała go, bo było jej zimno. Dłoń Pawła ponownie znalazła się na jej udzie. I nie wiedziała co bardziej zadziałało: wódka, gorąca herbata czy też pieszczota dłoni, bo wkrótce było jej gorąco. Policzki pokrył rumieniec.
– O, tak jest lepiej. Nie darowałbym sobie, gdyby coś Ci się stało.
– Proszę Cię, daj mi spokój.
– Naprawdę tego chcesz?
– Tak.
– Nie, Ewuniu. Spójrz mi w oczy i powtórz to jeszcze raz. Powiedz, że nie pragniesz być ze mną tak jak ja pragnę Ciebie.
Wolną ręką podniósł jej podbródek i skierował w swoją stronę. Po chwili podniosła wzrok i spojrzała w oczy Pawłowi z postanowieniem potwierdzenia. Jednak posuwająca się coraz wyżej dłoń a także oczy Pawła uwięziły jej głos w gardle. Nie powiedziała nic. Tym bardziej, że zamurował ją kolejny krok Huberta podchodzącego do ich stolika:
– Paweł, zajmij się Ewą, ja przewietrzę się z Izą.
Paweł nic nie mówiąc skinął twierdząco głową. Ewa odwróciła się, aby nie patrzeć w te hipnotyczne oczy. Tymczasem dłoń Pawła posuwała się wyżej czule pieszcząc udo dziewczyny. W końcu pod palcami wyczuł koronkę majteczek. Popieścił po wierzchu, by w następnej sekundzie wedrzeć się pod nie i poczuć gorące, pulsujące ciało. Oddech Ewy stał się szybki. Bezwiednie rozsunęła nogi dając mu dojście do szparki, w którą wsunął dwa palce i pieścił coraz szybciej, czym doprowadził wkrótce do orgazmu u dziewczyny. Przez cały czas bacznie ją obserwował. Wiedział, że poddała się, ale jednocześnie walczyła w sobie. Po wszystkim mocno przytulił Ewę nie patrząc, że nie są sami.
– I tego Ci potrzeba, kochanie.
– Czego? Traktowania mnie jak dziwkę?
– Nigdy więcej takich słów! Po prostu widać, że Hubert Cię zaniedbuje. To, że mieszkasz z nim nie znaczy, że się kochacie. Spróbuję zgadnąć: kiedyś było inaczej, teraz jednak wasze drogi rozchodzą się.
– Ja mu nie będę mogła spojrzeć w oczy, dlaczego to zrobiłeś?
– Bo potrzebowałaś tego!
– Nieprawda...
– Ciii..., nie chcemy robić widowiska, prawda?
– Pewnie już i tak wszyscy wszystko wdzieli...
– Mylisz się. Każdy jest zajęty sobą.
– Gdzie Hubert? Chcę wracać do domu.
– Wiesz, Ewa, myślę, że byłabyś wspaniałą kochanką. Twoje ciało tak pięknie odpowiada na najmniejsze gesty.
– Przestań!!!
– Dlaczego? Powiedz mi, jak Ci się układa seks z Hubertem?
– Hubert był wspaniały...
– Był?
– Paweł, proszę, nie męcz mnie. Chyba za dużo wypiłam i stąd to moje zachowanie... Ja nigdy wcześniej tak się nie zachowywałam. Nigdy...
– Wierzę Ci, bo nigdy wcześniej nie spotkaliśmy się. To ja doprowadziłem do tego, że przeżyłaś ten orgazm.
– Przestań!!!
– Ale to prawda. Nauczono mnie rzeczy nazywać po imieniu i robię to. Przecież ślepy zauważy, jak Hubert Cię traktuje. Chciałem Ci zrobić trochę przyjemności. Coś Ci się od życia należy. Dlaczego jesteś z nim?
– Bo kochamy się...
– Ewuniu, nie żartuj. Może Ty go kochasz, ale on Ciebie to nie. Jak myślisz, po co on wyszedł z Izą?
– Paweł, to nie może być prawda!
– Czas pokaże, ale teraz proponuję, abyśmy zatańczyli. Chodź, obiecuję, że będę zachowywał się nienagannie, chociaż przyznam się, że najchętniej to zaciągnąłbym Cię do mego domu, zrobił Ci kąpiel i kochał się z Tobą do utraty tchu. Podnieca Cię ta myśl, prawda? Zobaczysz, będzie fajnie, ale teraz chodźmy na parkiet.
I rzeczywiście, Paweł zachowywał się poprawnie. Po około godzinie wrócił Hubert z Izą i od razu zaproponował:
– Słuchajcie, Iza wysunęła propozycje, abyśmy przenieśli się do niej. Co Ty Paweł na to?
– Nie zapytasz się Ewy?
– Ja już zdecydowałem za nas. Taxi już jedzie.
– A może do mnie? Przed wyjściem napaliłem w kominku i jest o połowę bliżej.
– I Paweł ma fajną muzę, jedźmy do niego.
– To jedźmy. Prawda Ewa, że nie masz nic przeciwko?
– Jedź, ja wrócę do domu.
– Nie ma mowy. Nie bądź taka pruderyjna. Iza ma fajne pomysły, w przeciwieństwie do takiej cnotki jak Ty.
– Ale...
Nie dokończyła, bo Paweł ścisnął ją za dłoń. Wiedział, o czym mówił Hubert. Brał kiedyś udział z Izą w seksie grupowym. Raczej to było wzajemne oglądanie... Zresztą Iza była otwarta na wszystkie propozycje związane z seksem. Dodatkowo wypity alkohol rozniecił ogień. Dobrze, że nie wypił dużo, bo w tej sytuacji to mógłby posunąć się za daleko i stracić tym samym szanse na pozyskanie Ewy. A tego nie chciał.
2 komentarze
Jerzy
Hmmmm ciekawe
Micra21
Dobrze, tylko troszkę literówek. Sprawdź, proszę. Jestem na tak. Pozdrawiam