N&N cz.3

Nicholas to prawdziwy zuch chłopak. Od razu wpadłam w jego ramiona, a znamy się jakieś dwadzieścia minut. Jestem pod ogromnym wrażeniem - zaniósł mnie na ławkę położoną na górkę, z której był idealny widok na cały staw.  

- Podoba ci się tu? - zapytał.

- Szczerze przyznam, że nie. - odparłam, chłopak jednak nie wyglądał na zdziwionego - Jest trochę brudno i bardzo dużo tu śmieci. A wokół pełno kamieni.  

- No bo dużo ludzi przychodzi, a nikt już o to nie dba. Kiedyś może i było ładnie. Widać, że poziom wody podniósł się już dawno, bo ławki i niektóre drzewa są zatopione. - zamyślił się - Ale jakbyś przychodziła tutaj ze mną częściej to może jakoś byśmy ożywili to miejsce. - uśmiechnął się.

- A w jaki sposób chciałbyś tego dokonać?

- Proste, zróbmy ognisko. Jak spojrzysz w lewo, to widać tam kilka dużych kamieni. Tam zwykle ludzie rozpalają ogień. Jest nawet już zaznaczone miejsce. - Spojrzałam i faktycznie stały tam dość spore głazy.  

- A czy to jest w ogóle legalne? - Ognisko, przy stawie, w środku miasta, przy lesie. Brzmi jak dobry pomysł.

- Tak samo legalne jak kąpanie się tu i łowienie ryb.

- Czyli nie.  

- Ale dlaczego? Mógłbym nawet teraz podpłynąć w tamto miejsce. Możesz ze mną od razu ci je przedstawię - zaśmiał się. - co ty na to? Będziesz moją wspólniczką od robienia szalonych rzeczy? - wyciągnął do mnie rękę. Spojrzałam się na niego jak na wyrzeźbionego Adonisa. Muszę się w końcu otrząsnąć. Wpadam w trans na widok każdego faceta, które stanie przede mną i się uśmiechnie. - Ewentualnie mogę namówić cię tym, że ściągnę wtedy koszulkę. Chyba, że wolałabyś zobaczyć mnie w mokrej. Dla ciebie w końcu wszystko, taki był układ.  

- A co ty myślisz, że ślinię się na twój widok? Tak szczerze? Jakoś mi się nie widzi pływać, - odparłam, udając, że odchodzę. - ale tak tylko z ciekawości - podeszłam do brzegu i włożyłam rękę do wody, sprawdzając czy jest chłodna - sprawdzę czy dasz radę mnie dogonić. - zsunęłam buty i skarpetki. Ściągałam już spodnie gdy zauważyłam jak chłopak w pełnym ubiorze wskakuje do wody. A to ja miałam być pierwsza!

- No to zobaczymy, kto kogo będzie gonił! - Krzyknął zanurzając się. O nie, pomyślałam. Tak się bawić nie będziemy. Nie zważając na bluzkę, dałam pełnego nura do wody. Głęboko tu, ale spokojnie, bo raczej pływać potrafię. Moim atutem jest to, że żeby się nie utopić, muszę cały czas płynąć. Nie umiem utrzymywać się na wodzie. Ale to nic, już mam wyćwiczone techniki pod własny zakres możliwości. Opatentowałam mianowicie nowy sposób pływania. Kiedyś sądziłam, że pływam żabką, ale okazało się, że nieco to od niej odbiega. Pływając wyglądam jakbym miała się zaraz utopić, ale liczy się, iż to tylko pozory. Aczkolwiek czasami nie są to tylko pozory. W gruncie rzeczy - słabo pływam. Spojrzałam na chłopaka. Nie był aż daleko ode mnie, ale też się nie oddalał. Czekał na mnie.  

- No i czemu nie płyniesz? - spytałam lekko dysząc.

- Bo powiedziałem, że masz być moim wspólnikiem. A wspólnicy robią wszystko razem. Dlatego chcę wyjść z wody równo z tobą, albo z tobą.

- Jak ze mną, albo ze mną?  

- Nie z tobą, albo z tobą, tylko równo z tobą albo z tobą. Chodź to się przekonasz. - Zrównaliśmy się i do końca naszej podróży przez staw Nicholas utrzymywał moje tempo.  

- No to jak chcesz stąd wyjść, bo średnio cię zrozumiałam? - Spytałam, gdy oboje mogliśmy już stanąć na nogi, ale nadal byliśmy w wodzie.

- Ano tak. - Podszedł i dosłownie wyłowił mnie z wody. Wziął mnie pod pachę. I nie żeby coś, ale to ździebko uwłacza mi. Ale nie, zaraz. Czy mnie oczy nie mylą? Jego spodenki obsunęły się nieco z jego bioder. Mam teraz idealny wgląd na jego tyłek. A powiem wam, że to nie jest tyłek jakiegoś tam hydraulika, który się schyla pod zlewem. To są pośladki sportowca, który dba o ten tyłek. Muszę powiedzieć, że świetnie mu to idzie. Mama musi być dumna.  

- No. Złowiłem rybkę. - Powiedział odkładając mnie na ziemię.  

- A ja spotkałam żabę. Ciekawe czy jak ją pocałuje, zmieni się w księcia.  

- Sama musisz się przekonać. - uśmiechnął się dumnie.

- Czyli przyznałeś, że jesteś żabą? - zaśmiałam się. Chłopak chwilę pomyślał, ale nie odpowiedział. Zamiast tego złapał się za głowę i spojrzał na przeciwną stronę stawu.  

- A rybka wie, że jej rzeczy tam zostały? Chodź okrążymy ten staw, trochę wyschniemy i zbieramy się stąd. Odwiozę cię pod dom. Aha no i jeszcze jedno, jak na rybę, to nogi masz świetne. O wiele lepsze niż płetwa. Powinnaś zostać na brzegu.  

Droga powrotna przebiegła nam naprawdę miło. Chłopak jest świetnym mówcą, i ma ogromne poczucie humoru. No i już wie gdzie mieszkam i obiecał po mnie zachodzić. Dowiedziałam się, że oprócz roweru dysponuje prawem jazdy. Zaprosił mnie na przejażdżkę do miasta, ale powiedziałam mu, że innym razem. Teraz muszę się wysuszyć.  
Wchodząc do pokoju, zauważyłam, że na oknie cud chłopaka wywieszona jest kartka.  

- 345223908 - przeczytałam na głos - pisz do mnie. - Podał mi swój numer. O mój boże. To świetnie, tylko co ja mam mu napisać. Hej, dostałam wiadomość, z twojego okna? Pomyślę nad tym jeszcze. Na razie pójdę wziąć prysznic.


______________________________________________

Witam po bardzo długiej nieobecności. Jestem pewna, że już nikt nie zna tego opowiadania, ale zachęcam do przeczytania poprzednich części, są tylko dwie :D Bardzo chciałabym kontynuować to opowiadanie i mam nadzieje, że wy mi w tym pomożecie. Zachęcam do komentowania i do zapraszania do własnych opowiadań :) Jeżeli opowiadanie zyska jakikolwiek odzew to zacznę pisać dalej, więcej, częściej i dłużej :D

Kneesock

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1133 słów i 5936 znaków.

3 komentarze

 
  • claire

    Jak ja tu dawno nie byłam... xd opowiadanie pamiętam. czekałam na kolejne części ale nie było nic  :sad: no ale już będe czytać :D fajne jak na razie to opowiadanie i wydaje mi sie że tak zostanie :) :) :)

    31 lip 2016

  • keejt

    Czekam na ciąg dalszy :)

    15 lip 2016

  • Słodka :*

    Świetne  :) ciekawie się zapowiada. Czekam na ciąg dalszy :)

    15 lip 2016