Nieznajoma-Miłość cz.5

Nieznajoma-Miłość cz.5-Panie doktorze.. czy, czy Sylwia umrze?- spytał Bruno
-Nie... Ona z tego wyjdzie. Jest silną dziewczyną. Da radę- odpowiedział
Bruno wszedł do sali. Leżała, wyglądała tak koszmarnie... Choroba zaczynała ją niszczyć. Wypadały jej włosy coraz bardziej, brwi... To jest nie do opisania co musi przechodzić tak młoda dziewczyna.
-Cześć skarbie- szepnął
-Cześć- wydukała- muszę Ci coś powiedzieć, a raczej... musisz mi coś obiecać- dodała
DRYYYŃ! DRYYŃ!  
-Przepraszam, twój brat do mnie dzwoni. Wrócimy do tej rozmowy później- powiedział i wyszedł z sali
-Cześć Mateusz, nie mogę teraz rozmawiać. Sylwia jest w szpitalu.- powiedział
-Słuchaj... Nie obchodzi mnie Sylwia... Odbierz ode mnie Nelę, bo muszę wyjechać- powiedział- jakby co Nela to dziecko Sylwii.. Na razie- dodał
Bruno wrócił do sali. Dziewczyna spała. Usiadł obok niej, wziął jej dłoń w swoją i się modlił, tak, modlił się, ten chłopak, który nie wierzy w Boga.. Kochał ją, nie chciał jej stracić, bał się, nie wyobrażał sobie w każdej chwili jej stracić. Po godzinie oczekiwań aż wstanie pojechał do Mateusza po dziecko. Małą była słodka, miała oczka Sylwii, widać, że odziedziczyła urodę po mamusi.  
-Nela.. hm... kojarzę to imię z jakiejś książki-powiedział sam do siebie- aaa no tak Staś i Nela... z "w pustyni i w puszczy" -dodał
Przyjechał z małą do szpitala. Sylwia stała na korytarzu.
-Bruno... zabierz mnie do domu. Wypisałam się na własne żądanie- powiedziała- skąd masz Nelę?-dodała pytając
-Mateusz do mnie zadzwonił i kazał ją zabrać-odparł
Szli powoli w stronę drzwi. Sylwia była chyba dobrą matką... mała była identyczna.
-Na pewno wyrośnie na taką cudowną dziewczynę jak ty- zaśmiał się chłopak
Sylwia uśmiechnęła się. Wyszli ze szpitala. Basia już siedziała w aucie.
-A... ale jak to.. kiedy zdążyłeś zadzwonić po mamę?-spytała z zaciekawieniem
-No widzisz.. jesteś tak rozkojarzona, że nie widziałaś nawet jak pisałem sms'a- zaśmiał się  
Wsiedli do auta. Droga minęła im w ciszy. Sylwia zasnęła opierając się o Bruna. Podjechali pod dom. Barbara wzięła Nelę na ręce, a chłopak wziął Sylwię. Weszli.  
-Położę małą do łóżeczka- powiedziała kobieta
Bruno zaniósł dziewczynę do łóżka i położył się obok niej. Mijały godziny, dni, tygodnie. Sylwia chodziła na chemię regularnie, wyglądała coraz gorzej, ale mówiła, że jest lepiej. Po miesiącu zaczęła częściej z rana wymiotować, miała poranne mdłości. BUUUM! to znaczyło tylko jedno, lecz ona jeszcze nie wiedziała co.
-Jezu! Przytyłam!- wykrzyczała
Bruno zaśmiał się. Podał jej test ciążowy.
-Masz, moja mama się o Ciebie niepokoi i kazała Ci go dać- powiedział
-Hahah.. dobre. Skarbie ja nie jestem w ciąży, białaczka nie powoduje dzieci głuptasie- odparła, ale wzięła test.
Poszła do łazienki. Biła się z myślami...
-A co.. co jeżeli jestem w ciąży?.. Przecież ja, ja nie jestem gotowa na drugie dziecko, nie teraz!- krzyczała i płakała
Wzięła prysznic. Zimna woda dobrze działała na jej ciało. Kropelki wody spływały po jej młodym nagim ciele.
Wyszła. Okryła się ręcznikiem. Wzięła test do ręki... Zrobiła... Poczekała.... Jedna kreska. Ucieszyła się. Odłożyła test. Skakała z radości. Wybiegła z łazienki.
-Patrz! Patrz! Jedna kreska! Nie jestem w ciąży!- Krzyczała ze szczęścia
Bruno popatrzył się na test. Obracał go.
-Ale Sylwia.... Przecież tu są dwie kreski- odparł
Dziewczyna zamarła.  
-Co?! Przecież przed chwilą była jedna kreska! to niemożliwe! Ten test oszukuje.- powiedziała
Bruno poszedł po jeszcze jeden test. Przyszedł. Dał jej. Poszła zrobić. Sam się przestraszył, przecież spali ze sobą tylko raz i wpadli... On nie był gotowy zostać ojcem. Wyszła z łazienki z głową w dół. Nie musiała nic mówić, bo już wiedział że jednak jest w ciąży. Podszedł przytulił ją i pocałował w usta bardzo namiętnie. Następnie uklęknął i pocałował jej brzuch. Zeszli na dół na kolację. Usiedli przy stole razem z rodzicami Bruna.
-Mamo, tato, mamy wam coś do powiedzenia- odparł- Sylwia, Sylwia jest w ciąży, a ja jestem ojcem dziecka- dodał
Barbara zbledła.  
-Jak to?! Przecież... przecież wziąłeś ode mnie prezerwatywy! Zabezpieczaliście się do cholery!- wykrzyczał Piotr, ojciec Bruna- idźcie i nie pokazujcie mi się na oczy!- wykrzyczał
Młodzi wstali. Wyszli z domu. Poszli do parku. Usiedli na ławce i nic nie mówili. Siedzieli w ciszy przez godzinę. Wrócili do domu. Poszli do sypialni. Sylwia wzięła prysznic. Położyła się do łóżka z Nelą. Bruno wziął prysznic i położył się obok nich. Zasnęli. O 3 dziewczyna zerwała się z łóżka i pobiegła do łazienki zwymiotować.
-No tak... ciążowe mdłości... kur*a! jak tak to ma być codziennie to ja dziękuję za takie coś- wymamrotała
Wróciła do łóżka. Przeniosła małą do łóżeczka, a sama wtuliła się w Bruna.
-Kurde.. ja to mam szczęście, leżę obok najprzystojniejszego faceta w całej szkole, a na dodatek będziemy mieli dziecko- pomyślała
Kochała go, kochała jego dłonie, jak ją dotykał, całował, czuła się bezpiecznie przy nim. Nie chciała go tracić. Nareszcie była przy kimś szczęśliwa. Z rana obudził ją płacz Neli. Nie miała siły wstawać. Czuła się źle.  
-Bruno.. Bruno proszę cię.. wstań do Neli- wymamrotała szturchając chłopaka
-Sylwia odpieprz się ode mnie! To twoje dziecko, a nie moje. Sama sobie do niej wstań- wykrzyczał pół przytomny
Dziewczyna zmarniała. Kazał jej się odpieprzyć?... Co się stało z kochanym chłopakiem, który zawsze jej pomagał. No cóż.. Nie miała wyboru i musiała wstać do małej.  
-I co ty skarbie chcesz? głodna jesteś?- spytała- No tak.. nie umiesz mówić- odparła śmiejąc się.  
Wzięła ją na ręce i zaczęła karmić piersią. Odłożyła ją do łóżeczka i zeszła na dół.
-Jeju! przestraszyłam się pani, pani Basiu- szepnęła
-Aż tak straszna jestem?- zaśmiała się kobieta- Jesteście oboje gotowi na to dziecko?- dodała pytając
Sylwia nie wiedziała co odpowiedzieć. Sama nie byłą pewna co do dziecka.
-Tak, znaczy.. ja na pewno jestem gotowa, a co do Bruna... to wątpię w to. Po dzisiejszym zachowaniu zaczynam się zastanawiać, czy tak w ogóle mu na mnie zależy- odpowiedziała
-A co się takiego stało?- spytała z zaciekawieniem kobieta
-Bruno dziś kazał mi się odpieprzyć, bo poprosiłam go, aby wstał do Neli- rzekła
Basia nie wierzyła w to co usłyszała. Przecież chłopak zawsze powtarzał, że kocha Sylwię. Fakt... byli ze sobą dopiero od 3miesięcy, ale byli ze sobą szczęśliwi.
Dziewczyna poszła na górę się ubrać. Zakręciło jej się w głowie.  
-Kurde, ciekawe czy.. czy nie ma przypadkiem jakiegoś zagrożenia ciąży podczas białaczki.. Boże.. a jeżeli ja, ja stracę dziecko?- popłakała się- a może... może usunę dziecko? Szlak! zaczynam gadać od rzeczy....




CDN :) Mam nadzieję, że cz.5 się podobała :) Niedługo pojawi się następna część :) Jeżeli są jakieś błędy to proszę pisać :)

ksieznaadusia

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1315 słów i 7235 znaków, zaktualizowała 5 lip 2015.

2 komentarze

 
  • czarnyrafal

    AAdusia skąd Ty bierzesz pomysły na cd.Coś bardzo intrygującego/poza zachowaniem mam nadzieję chwilowym Bruna/ Co będzie dalej już siięchce pytać :kiss:

    5 lip 2015

  • szalona123

    <3

    5 lip 2015