Nieszczęścia chodzą parami Cz.5

Ktoś w ogóle lubi niedziele? Nie znoszę myśli, że już jutro po weekendzie trzeba iść do szkoły. Obudziłam się o godzinie 11:47, od zawsze lubiłam sobie pospać. Nie wiem co jeszcze będę dzisiaj robić, ale chcę skorzystać z ostatniego dnia weekendu.  
Nadal nie dawała mi spokoju sprawa z piątku. Jak teraz będą wyglądać moje relacje z przyjacielem? Myślę też, że powinnam się spotkać z Filipem i z nim szczerze pogadać, dlatego wysłałam mu  smsa'a, który zapoczątkował krótką rozmowę.

E: Hej, spotkamy się dzisiaj? ;)

F: Cześć. Jasne, o której?  

E: Hmm, 16:00, pasuje ci? ;D

F: Pasuje, gdzie mamy się spotkać?  

E: W tej naszej kawiarni na obrzeżach miasta? (:

F: Okej,  to do zobaczenia.
  
Po jakże ciekawej rozmowie zorientowałam się, że Filip pisał jakoś dziwnie. Normalnie pisali że sobą milionami emotek tworząc coś na wzór "hieroglifów" jak to kiedyś określiła jej mama, a teraz pisał jakoś sztywno. Znowu możecie mnie porównać sobie z typową, zakochaną nastolatką: jeżeli chłopak nie pisze tysiącami emotikonek bądź pewna: jest obrażony!
Jakaś prawda w tym jest, ale niektórzy po prostu nie lubią używać tysięcy emotikonek. Tylko że Filip lubił ich używać jak zresztą już wcześniej napisałam. Przestawając myśleć o męczącym dla mnie temacie poleżałam jeszcze chwilę w łóżku i poszłam się trochę ogranąć chcąc jakoś się rozbudzić. Po krótkim prysznicu w tak zwanym "turbanie" na głowie zeszłam na dół zjeść jakieś śniadanie. Tak jak myślałam, rodzice byli już w pracy. Rzadko są w domu, ich drugim domem jest wspólna kancelaria, którą razem prowadzą. Z jedej strony rozumiem ich, ciężko pracują, żeby zapewnić rodzinie godne życie, ale czasami chciałabym pójść gdzieś z rodzicami albo chociaż pooglądać wieczorem z nimi jakiś głupkowaty serial. Nim się zorienowałam siedziałam przy talerzu zwykłych kanapek z nutellą patrząc na nie beznamiętnie. Myśli chyba za bardzo mnie pochłonęły, bo nawet nie miałam świadomości jak je zrobiłam. Po śniadaniu pouczyłam się trochę na jutrzejszą kartkówkę z matematyki, jejku, jak ja nienawidzę tego przeklętego przedmiotu! Od zawsze byłam humanistką i zdecydowanie moim ulubionym zajęciem nie było szukanie durnych x'sów oraz rozwiązywanie jeszcze gorszych równań. Po godzinnej nauce stwierdziłam, że może chociaż trójkę z minusem da mi ta wredna matematyczka. Do tej pory żałuję, że wybrałam technikum a nie liceum. Ktoś może powiedzieć, że myślę tak tylko dlatego, że technikum niby jest tylko dla idiotów, błąd. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ci cholerni nauczyciele! To już nawet  nie chodzi o to, że tylko trzech na kilkunastu osób z kadry nauczycielskiej jest w miarę wyzuzowana, ale o to, że większość w ogóle nie umie nauczać. Po moich rozmyślaniach zciągnęłam z głowy ręcznik i odwiesiłam go do łazienki, bo już za długo był na mojej głowie, a włosy były już tylko trochę wilgotne. Ubrałam się w czarne spodnie i czarną bluzkę z małą kieszonką na piersi, która miała delikatny złoty suwak dla ozdoby. Była godzina czternasta, więc zostały mi jeszcze dwie godziny. Zaczęłam robić sobie delikatny makijaż składający się z kremu BB, tuszu do rzęs i delikatnego różu na policzki. Włosy postanowiłam zostawić rozpuszczone, w końcu to zwykłe spotkanie z Filipem. W związku z tym, że rano je umyłam były lekko pofalowane, takie lubiłam u siebie najbardziej. Prawdą jest, jak dziewczyna ma proste włosy - chce mieć kręcone, natomiast jak ma kręcone - chce proste. Trochę pomieszane, ale tak już z nami jest. Ogarnęłam trochę w pokoju i spostrzegłam się, że została mi już tylko godzina. Przecież ja tyle czasu nie ustoję w miejscu, czasami myślę, że jestem po prostu jakaś nadpobudliwa, czy coś w tym stylu. Postanowiłam też, że po spotkaniu zadzwonię do Mileny i opowiem jej o czym rozmawialiśmy na spotkaniu.  
Zostało mi trzydzieści minut, sieć postanowiłam się zbierać. Ubrałam neonowe, różowe trampki, żeby nie wyglądać sztywnie, oraz zwykłą, jeansową katankę.  
Nadeszła moja czarna godzina - pomyślałam i przełknęłam głośno ślinę.
Nacinęłam klamkę i ruszyłam na umówione miejsce.

******************************************
Przepraszam was, że wstawiam część dzisiaj, a nie jutro. Po prostu wczoraj nie była jeszcze dokończona, a nie miałam "weny", więc nie wiedziałam jak rozwinąć akcję. Mam nadzieję, że rozdział się spodobał, następny rozdział powinien pojawić się w poniedziałek, cześć! :))

nataliaa2349

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 831 słów i 4709 znaków.

1 komentarz

 
  • cukiereczek1

    Super czekam na kolejną:) ciekawe jak to będzie z Filipem :)

    19 maj 2016

  • nataliaa2349

    @cukiereczek1 Jakoś to bęędzie :D

    20 maj 2016