Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

Narzeczona na chwilę rozdział 2

Narzeczona na chwilę rozdział 2-Co Ty robisz do cholery? Wstawaj natychmiast!

Pociągnęłam go, żeby wstał.

-Czy to znaczy tak?

-Nie no, Ty chyba na prawdę masz coś z głową. Uderzyłeś się jak byłeś małym chłopcem? A może mama kiedyś niechcący Cię upuściła?

Mam nadzieję, że to tylko zły sen i zaraz się z niego obudzę. Pociągnął mnie za łokieć, kiedy próbowałam wyjść.

-To rozwiąże nasze problemy. Ja potrzebuję narzeczonej na chwilę, a Ty potrzebujesz kasy. Możemy sobie pomóc.

Wyrwałam się z jego uścisku i uderzyłam go w twarz. Pomasował się po twarzy i uśmiechnął szeroko. Nie dość, że psychol to jeszcze masochista.

-Za kogo Ty się masz? Myślisz , że wszystko można kupić za pieniądze?

-Wiedziałem, że będziesz idealna.  

Zbliżył się delikatnie, tak jakby nie chciał mnie wystraszyć.  

-Słuchaj, dobrze wiem że masz problemy z mieszkaniem, podobno chcą Cię wyrzucić.  

Teraz dopiero mnie zainteresował. Skąd miał takie informacje?  

-Czyli jednak mnie śledzisz?  

Nie zaprzeczył, zaświeciła mi się w głowie czerwona lampka. Obcy facet wie o mnie więcej niż moi rodzice.  

-Spotkaj się ze mną jutro, przyjadę po Ciebie i porozmawiamy.  

Nie miałam ochoty już pytać skąd tak na prawdę ma moj adres.  

-Mogłabym to zgłosić na policję.  

-Ale tego nie zrobisz, bo wiesz że mam rację.  

Nie miałam zamiaru już dyskutować, pokiwałam tylko głową i wróciłam do pracy. Zmarnowałam już wystarczająco dużo czasu.  

Ostatnie godziny zleciały mi w ekspresowyn tempie, chociaż na pracy ledwo mogłam się skupić. Po szóstej byłam w domu, zawinęłam się w kołdrę i niemal od razu zasnęłam. Spałam jak dziecko, obudził mnie budzik o trzynastej. Wyswielacz w telefonie świecił się, informując o nieodebranej wiadomości.  

,, Będę po Ciebie za godzinę "

Tristan.  

Już na starcie miałam dość tego dnia.  

Ogarnęłam się w pół godziny. Brązowe włosy sięgały mi już pasa, upięłam je w wysokiego kucyka, ubrałam letnia sukienkę i byłam gotowa. Przez okno wpadało słoneczko, była piękna pogoda. To był początek czerwca, więc do lata było jeszcze trochę czasu, a zapowiadało się bardzo dobrze. Zeszłam na dół akurat, jak podjechał.  

-Wsiadaj.  

Otworzył mi drzwi od wewnątrz.  

-Może jakieś proszę?  

Westchnął, ale wymusił uśmiech.  

-Czy mogłabyś wsiąść?

Zamknęłam za sobą drzwi i pojechaliśmy.  

-Dokąd jedziemy?  

-Do mnie.  

-Skąd mam wiedzieć, że nie jesteś mordercą? Nie znam Cię.  

-Nie wiesz tego, ale gdybym chciał to dawno bym bym próbował.  

Przewrócił oczami.  

Jak mamy się dogadać?  

Nie odezwałam się już ani słowem. Obserwowałam tylko okolice, żeby w razie czego wiedzieć gdzie spierdalać. Jeśli mnie zabiję, będę go straszyć do końca życia. To obietnica.

-Załóż to.  

Wcisnął mi na głowę kapelusz, a na twarz 0kulary przeciwsłoneczne. Otworzył drzwi od strony pasażera i pomógł mi wysiąść.  

Co to za cyrk?  

Dopiero, kiedy podeszliśmy bliżej zobaczyłam tłum ludzi pod moją ulubioną włoską knajpką. Pstrykali zdjęcia.  

-Królowa angielska przyjechała, czy co?  

Prychnęłam, ale on się nawet nie uśmiechnął. Przeciwnie. Wydawał się zdenerwowany i spięty. Pociągnął mnie w kierunku tylnego wejścia i niemal wepchnął do środka.  

-Oo Tristan, jesteś już.... Razem z Josephine? Co Ty tutaj robisz, moja droga?  

Właściciel restauracji, Mauricio, był dobrym przyjacielem moich rodziców, a także moim. To on nauczył mnie najlepszego przepisu na ciasto, na pizzę.  

-Teraz to sama już nie wiem.  

Cała ta sytuacja była po prostu komiczna.

-Masz dla nas ten stolik, o który prosiłem?  

Mężczyzna pokiwał głową i zaczął nas prowadzić. Mauricio przeprowadził się tutaj ponad dwadzieścia lat temu i od tego czasu z powodzeniem prowadził Aglio e olio.  

Mój tata jest Włochem, więc szybko złapali wspólny kontakt. Dzięki niemu odziedziczyłam ciemne, grube włosy i śniadą karnację.  

Zaprowadził nas do sali. Byłam w niej tylko raz w życiu, na weselu mojej starszej siostry, Lucindy. W kącie stał pięknie przystrojony świeczka i i płatkami róż stolik. A obok leżały dwie, cieplutkie pizze. Obejrzałam się, ale zostaliśmy już sami. Boże, daj mi siłę,żebym jakoś przetrwała to spotkanie.  

-Czy Ci fotoreporterzy czekali na Ciebie?  

Pokiwał głową i wziął solidny łyk wina. No ładnie, ciekawe jak teraz wrócimy.  

-Nie sądziłem, że będę musiał rzucić Cię na głęboką wodę, ale musimy stąd wyjść jako narzeczeni.  

-Ale ja się nawet nie zgodziłam.  

Ścisnął mi się żołądek, ale nie miałam zamiaru odpuścić sobie tej pizzy. Nie odpuszcza się ukochanego jedzonka, jeszcze za darmo!

-Mam nadzieję, że Ty płacisz.  

Zapytałam, zanim wzięłam pierwszy kęs. Przezorny zawsze ubezpieczony. Uśmiechnął się szeroko i skinął. Pomyślałam, że ma na prawdę piękny uśmiech, ale zaraz potem przypomniałam sobie dlaczego go nie cierpię.  

-Jeśli się zgodzisz to zapłacę za Twoje mieszkanie.  

-Nie ma mowy.  

-Zapłacę Ci sto tysięcy za te kilka wspólnych miesięcy. Spłata tego małego,, mieszkania " to nic.  

Zakrztusiłam się. Po pierwsze byłam zła, bo tylko ja mogłam obrażać moje mieszkanie, a po drugie zła, że pomyślał, że można mnie kupić. I nagle sobie przypomniałam.  

-Nie gadaj, że to Ty jesteś autorem tego ogłoszenia?  

-Więc już je widziałaś?  

Przyjrzałam mu się dłuższą chwilę, nie wyglądał mi na desperata. No, ale przecież nie mogłam sobie podarować.  

-Na prawdę musisz płacić dziewczynom, żeby chciały spędzić z Tobą trochę czasu? Przykro mi.  

Obrzucił mnie spojrzeniem, ale nie odpowiedział na zaczepkę.  

-Słuchaj, mój ojciec powiedział, że wydziedziczy mnie, jeśli się w końcu nie ustatkuje. Moi dziadkowie też bardzo chcą poznać,, kobietę mojego życia ", a zwodzę ich już od dłuższego czasu. Nie chcę stałego związku, ani wielkiej miłości, dlatego proszę Cię o przysługę. Na prawdę potrzebuję Twojej pomocy, a skoro ja też mogę pomóc Tobie, to uważam że układ jest fair.  

Zastanowiłam się przez chwilę. Rzeczywiście, gdy tak to przedstawiał miało to jakiś sens.  

-Powiedziałeś, że jestem idealna, dlaczego?  

-Nie znosisz mnie i to jest w tym wszystkim najlepsze. Ja nie jestem w Twoim typiem, a Ty w moim. Sytuacja jest jasna, że to tylko układ, żadnych uczuć. Potrzebuję kogoś takiego.  

Moja sytuacja życiowa w tym momencie była do dupy, a tutaj zawsze się mogę wycofać. W sumie, raz się żyje.  

-Dobra niech będzie. Zgadzam się, ale mieszkanie spłacam sama.  

-Jak sobie życzysz.  

Wyglądał jakby miał mnie przytulić, ale wycofał się w ostatniej chwili.  

-To co teraz?

Założył mi pierścionek na palec, był piękny. Wyjątkowo do mnie pasował.  
Z jego miny wyczytałam, że się ze mną zgadza.  

-Teraz kochanie, czas na przedstawienie. Pojedziemy do mnie i wszystko Ci dokładnie wytłumaczę.  

Objął mnie ramieniem i skierował się do głównych drzwi. Na zewnątrz zaatakował nas blask fleszy. Przyciągnął mnie bliżej do siebie i pocałował w policzek. Też starałam zachowywać naturalnie. Położyłam głowę na jego ramieniu i dłoń na klatce piersiowej, starając się wyeksponować pierścionek. Kupili to.  

-Ja prowadzę.  

Wyrwałam mu kluczyki, kiedy zbliżał się do auta.  

-Ty piłeś.  

Nie był zadowolony.  

-Za kogo Ty się uważasz, że chcesz prowadzić moje maleństwo?  

-Za kobietę twojego życia.  

Nic już nie odpowiedział. Wsiadł grzecznie, odpalił GPS'a. Pewnie nie chciał tłumaczyć mi co chwilę gdzie mam skręcić. Włączył radio, wydawał się zamyślony. Ja miałam swoje własne myśli do uporządkowania, a najbardziej przerażała mnie jedna. Jak łatwo przyszło mi odgrywanie tej roli.  

Hej, i co myślicie? 😊
Pozdrawiam!

2 komentarze

 
  • Gaba

    Ciekawe! I dobrze napisane. Inaczej. Kiedy ciąg dalszy?

    4 maj 2022

  • Kolekcjoner

    Fajny pomysł na opowiadanie

    4 maj 2022