,, Szukam narzeczonej do wynajęcia. Zlecenie będzie trwało kilka miesięcy. Za całość przewiduję około stu tysięcy dolarów. Pierwsza połowa płatna z góry, po akceptacji warunków przez obie strony."
Nie mogłam wyjść z podziwu, kiedy Lucy pokazała mi to ogłoszenie. Wyglądało to jak nieśmieszny żart.
-Ludzie na prawdę za to płacą?
Nie byłam przekonana, ludzie nie byli chyba aż tak zdesperowani. Zjechała w dół ekranu. Na samym dole był podany numer kontaktowy i widniała informacja, że ogłoszenie zostało dodane rano.
-To jest nic. Ostatnio jakaś babka szukała kochanki dla swojego męża. Opisała dokładnie wygląd jaki ją interesuje. Dodała też zdjęcie męża. Przez chwilę nawet ja się zawahałam.
Szturchnęłam ją łokciem, a ta wybuchnęła śmiechem. Mi też się udzieliło.
Sama nie zarabiałam kokosów i nie raz się nie przelewało, ale nie wiem czy bym się na to zdecydowała.
-Przepraszam? A Paniom płacą za śmianie się, czy parzenie kawy?
Facet koło trzydziestki stał przy barze i wbijał w nas spojrzenie.
-Przepraszam, co podać?
Wyprzedziłam Lucy. Na pewno nie ugryzłaby się w język, a ja nie mogłam stracić pracy.
-W końcu. Podwójne espresso i cappuccino na mleku migdałowym. Mam nadzieję, że robi Pani kawę równie dobrze co,, pracuje".
Jego palcu zawisły ostentacyjnie w powietrzu, a ja miałam ochotę mu je wybić. Co za dupek. Wzięłam głęboki oddech, nie dam się sprowokować.
Po kilku minutach kawa była gotowa, założyłam osłonkę i podałam mu oba kubki. Szukał karty, więc miałam chwilę, żeby mu się przyjrzeć. Wysoki i szczupły. Ciemne włosy miał w nieładzie, a na czubku głowy okulary przeciwsłoneczne. Spojrzał na mnie, niech to szlak. Musiał zauważyć, że mu się przyglądam.
Miał zielone oczy, które ocieplały jego urodę i pasowały do jego ciemnej karnacji. Wbiłam wzrok w terminal, podałam rachunek i miałam nadzieję, że już sobie pójdzie.
-Życzyłbym Pani miłego dnia, ale mam nadzieję, że taki nie będzie.
Gdyby było to możliwe to szczęka opadałaby mi na podłogę.
-Co za bezczelny idiota.
Wypaliła blondyna, podając mi ścierkę do spieniacza.
-Widać, że kasa uderzyła mu do głowy. Miał okulary z Diora.
Nawet nie musiałam nic mówić, pewnie wyczytała pytanie z mojego wyrazu twarzy.
-Wiesz kasa, kasą. Klasę też trzeba mieć.
Posprzątałyśmy szybko i policzyłyśmy dzisiejszy utarg. Dochodziła godzina zamknięcia, a ja marzyłam już o gorącej kąpieli i butelce wina, która od tygodnia leżała w lodówce i czekała.
Podrzuciłam przyjaciółkę do domu i podjechałam jeszcze po jedzenie na wynos. Otworzyłam drzwi i poczułam uderzenie. Cholera, nie wiedziałam że stoję tak blisko. W lusterku to tak nie wyglądało. Zamknęłam drzwi i przyjrzałam się stratom. Czarny mercedes miał uszkodzone lusterko i kilka rys na drzwiach od strony kierowcy.
-Nie tak wyobrażałam sobie zakończenie tego dnia.
-Ja też nie. A tu proszę, znowu się spotykamy.
Dopiero teraz go zauważyłam, faceta z kawiarni. Wszechświat na prawdę mnie nienawidzi.
-Zapłacę.
Choćbym miała sobie wyrwać włosy z głowy, dałabym mu kasę.
-Nie stać Cię na to.
Odwrócił się do mnie akurat kiedy rzuciłam w niego kubkiem po kawie.
-Rodzice są dumni, że wychowali takiego dupka?
Nie spuszczał ze mnie wzorku, na bluzce miał mokrą plamę po kawie, dobrze mu tak. Zasłużył sobie.
-Złość piękności szkodzi.
Prychnął i zrobił zdjęcie samochodu.
-Napisz do mnie, jak trochę dorośniesz i będziemy mogli to załatwić, jak cywilizowani ludzie.
Włożyłam mu do kieszeni bluzy wizytówkę i ruszyłam do mojego samochodu.
-Swoją drogą czarny jest nudny, będziesz miał okazję polakierować go na jakiś inny kolor.
Puściłam mu oczko i odjechałam. Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam z siebie tak dumna. Mam szczerą nadzieję, że jak tylko to rozwiążemy nigdy więcej go nie zobaczę.
Mój humor prysł, kiedy zobaczyłam kopertę wsuniętą w drzwi. Roztargałam folię i przeczytałam treść listu.
-Kurwa.
Ten dzień naprawdę był do dupy. Właściciel mieszkania grozi mi eksmisją jeżeli nie ureguluje rachunków za ostatnie kilka miesięcy. Od kiedy rzuciłam studia i przestałam pobierać stypendium ciężko mi było wiązać koniec z końcem. Nawet przy pracy w kawiarni i nocnych zmianach jako kelnerka w klubie. Życie w Chicago było kosztowne. Będę musiała poszukać jeszcze jakichś zleceń i zacisnąć zęby, dam radę.
Zostały mi dwie godziny do zmiany, zdążę chociaż żeby się ogarnąć. Wskoczyłam pod prysznic, czułam jak cały stres dzisiejszego dnia powoli ze mnie schodzi. Jutro mam wolne, więc przynajmniej porozglądam się za czymś dodatkowym. Wysuszyłam szybko głowę, pomalowałam delikatnie i byłam gotowa. Przyjrzałam się swojemu odbiciu, wyglądałam na zmęczoną. Niebieskie oczy były podkrążone, a skóra matowa. Uważałam się za ładną, ale teraz nie byłam najlepszą swoją wersją. I trudno.
-Hej.
Przywitałam się z Monicą. Zawsze mnie zgarniała po drodze.
-Gotowa na dzisiaj?
Pocałowała mnie w policzek i odpaliła samochód.
-Miejmy to już z głowy.
Uśmiechnęła się szeroko.
Poznałyśmy się rok temu, kiedy zaczęłam pracę w Imperium. Ten sam wiek, ten sam cel. Nie było opcji, żebyśmy się nie zaprzyjaźniły. Wyglądała jak modelka, była piękna, zgrabna i miała baaardzo długie nogi. Niestety życie lubi dać kopa w dupe.
Zmiana zaczęła się bardzo spokojnie. Na barze stał Harry, który cały czas mnie rozśmieszał.
-Wyglądasz super, jak zawsze.
Powiedział, kiedy widział że skubię spódnice. Cały czas mi się odwijała. Cholerny dress code. Puścił mi oczko i podał drinki dla klientów VIP. Bardzo głośni i pijani panowie. Postawiłam napoje przed nimi, zaśmiałam się na jakiś głupi żart i wyszłam. Wibracja w mojej kieszeni przypomniała mi, że mam przy sobie telefon.
Po nocy robisz drinki zamiast kawy?
Tristan
Nie znałam żadnego Tristana, ale sposób w jaki była napisana ta wiadomość wydał mi się znajomy.
-Parszywy gnojek.
Fuknęłam i przewróciłam oczami.
-Różnie o mnie mówią.
Stał na przeciwko, ubrany w elegancką koszule i ciemne jeansy.
-Czy ty mnie prześladujesz?
-Chciałabyś.
Nie mogłam uwierzyć, że można być takim bezczelnym.
-Czy chcesz, żebym na tej koszuli też zrobiła Ci plamę?
Przecisnęłam się obok.
-Mam dla Ciebie propozycję.
Parsknęłam.
-Niby dlaczego miałabym się na cokolwiek zgadzać?
-Bo zniszczyłaś mój samochód.
,, zniszczyć " to trochę za duże słowo.
-Czego chcesz?
-Wyjdź za mnie.
Uklęknął przede mną i otworzył wieczko pudełka z pierścionkiem.
On chyba oszalał.
2 komentarze
Mina
Fajnie się zapowiada
Gazda
To będzie ciekawe. Proszę dalej😃