Nigdy nie zapomnę tego dnia, gdy mój ojciec zostawił mnie i moją matkę.
Miałam wówczas tylko dziesięć lat, ale doskonale rozumiałam całą sytuację. Po wyprowadzce ojca moja mama zaczęła pić i wpadła w depresję – do tego stopnia, że w moje jedenaste urodziny trafiła do szpitala. I tam umarła. Mojego ojca nigdy więcej nie zobaczyłam. A sama trafiłam do domu dziecka.
Z początku nie mogłam się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Było mi bardzo ciężko po stracie mamy. Co noc płakałam w poduszkę i modliłam się, by wróciła. Pamiętam, że wtedy całkowicie odizolowałam się od społeczeństwa. Nie rozmawiałam prawie z nikim poza wychowawcą domu dziecka.
W szkole starałam się być cicho, nie rzucać się w oczy. Stopnie miałam fantastyczne. Bardzo się starałam – tego właśnie zawsze chciała moja mama.
Dziewczyny z klasy i z domu dziecka raczej mnie unikały. Nazywały mnie świruską. Prześladowano mnie, bo moja mama była alkoholiczką, a ojciec wyrzekł się mnie na rzecz nowej rodziny.
Moje życie zmieniło się, gdy poznałam Aleksa. Już pierwszego dnia pomogłam mu wyjść z kłopotów – i sama przy okazji w nie wpadłam.
Zawsze lubiłam zaszywać się w ogrodzie z dobrą książką. I tak było tego dnia – usiadłam z książką na ławce, ale kątem oka zauważyłam grupkę chłopaków za drzewem. Potem zobaczyłam Aleksa, przypartego do pnia.
Wtedy coś we mnie pękło. Ponieważ sama byłam prześladowana, postanowiłam mu pomóc. Odłożyłam książkę i udałam się do składziku woźnej, z którego wyciągnęłam miotłę.
Wróciłam do ogrodu, trzymając ją mocno w rękach – i wleciałam z impetem w grupkę chłopaków. Rozpętała się bójka. Jeden z nich próbował mnie odepchnąć, ale chwyciłam miotłę mocniej i zamachnęłam się. Serce waliło mi jak młot.
Była to moja pierwsza – i nie ostatnia – bójka w życiu. Zanim zdążyliśmy się pozabijać, rozdzielił nas wychowawca i zaprowadził prosto na dywanik do pani dyrektor.
Nie szczędziła mi gorzkich słów, szczególnie że byłam jedyną dziewczyną biorącą udział w bójce.
Gdy wyszłam z gabinetu, na korytarzu czekał już na mnie Aleks. W ręce trzymał plaster.
Kazał mi usiąść i pokazać łokieć – wiedział, że właśnie tam się zraniłam. Przyłożył plaster, pstryknął mnie w głowę i powiedział, że mam więcej tego nie robić.
I tak zaczęła się nasza przyjaźń. Przyjaźń, która trwała do grobowej deski.
Następnego dnia Aleks zapukał do moich drzwi. Byłam bardzo zdziwiona, widząc go w moim progu. Był lekko zakłopotany, ale uśmiechnięty. Był przecież w damskiej części sierocińca, do której chłopcy nie mieli wstępu.
— Jak ty tu wszedłeś? — zapytałam, nerwowo rozglądając się po korytarzu.
— Powiedzmy… że mam swoje sposoby — odpowiedział z lekkim uśmiechem na twarzy.
Nie zastanawiając się dłużej, złapałam go za kaptur, wciągnęłam do pokoju i zamknęłam drzwi. Kątem oka zauważyłam, że za plecami trzyma książkę.
— To dla mnie? — spytałam niepewnie.
— Tak. A może dziś to ja ci poczytam? — odpowiedział z wielkim uśmiechem.
— Ok. Ale najpierw musimy cię stąd wydostać.
— Dobra myśl.
Otworzyłam drzwi mojego pokoju i starannie rozejrzałam się po korytarzu. Gdy nikogo nie zauważyłam, ruszyliśmy. Szliśmy korytarzem bardzo cicho, niemal bezszelestnie, prawie nie oddychając.
I wtedy — zza zakrętu — wyłonił się nasz wychowawca.
W jednej chwili zrobiło się gorąco. Serce zaczęło mi mocniej bić, a czoło oblał pot.
Wychowawca stanął jak wryty, z wyrazem zdziwienia na twarzy. Przetarł okulary z niedowierzaniem, jakby nie wierzył w to, co widzi.
— Aleks, co tu robisz?! — krzyknął wściekły wychowawca.
— Ja... nic — odpowiedział przestraszony Aleks.
Zanim wychowawca zdążył cokolwiek jeszcze powiedzieć, Aleks chwycił mnie za rękę — i rzuciliśmy się do ucieczki. Oczywiście, wychowawca ruszył za nami.
Wbiegając po schodach na górę, uszkodziłam sobie nogę. Ból był niemiłosierny. Na chwilę zatrzymaliśmy się.
— Nic ci nie jest?! — zapytał zaniepokojony Aleks.
— Chyba uszkodziłam nogę... — odpowiedziałam, ledwo stojąc na niej, z ogromnym bólem.
Zanim się obejrzałam, Aleks wziął mnie na ręce i wniósł po schodach. A moje serce zaczęło bić mocniej – czułam się wtedy jak księżniczka.
— Chyba go zgubiliśmy? — powiedział Aleks z wielką radością.
— Chyba tak... — odparłam z ulgą, oddychając głęboko.
— Możesz mnie już postawić? — zapytałam, lekko zawstydzona.
— A.… tak — odpowiedział, lekko się czerwieniąc.
Aleks ostrożnie odstawił mnie na ziemię, po czym pomógł mi usiąść na ławce stojącej przy ścianie korytarza.
Gdy usiadłam, Aleks delikatnie uniósł moją nogę i dokładnie ją obejrzał.
— Musimy iść do pielęgniarki? — powiedział z lekkim zmartwieniem w głosie.
— Ok. Ale jak to zrobimy?
— Wezmę cię na barana.
— Nie mogę się na to zgodzić.
— Dlaczego?
— Bo jestem za ciężka.
— Wcale nie. Wskakuj.
W tym momencie Aleks odwrócił się i pomógł mi wejść na jego plecy.
— Wygodnie? — zapytał z uśmiechem na twarzy.
— Tak — odpowiedziałam, czerwieniąc się.
W tym momencie Aleks odwrócił się i pomógł mi wejść na jego plecy.
Gdy się odwróciliśmy i mieliśmy właśnie iść w stronę gabinetu pielęgniarki, usłyszeliśmy wyraźny głos naszego wychowawcy.
Oboje wpadliśmy w panikę. Aleks zerknął szybko na przeciwległą ścianę i zauważył składzik woźnej, tuż naprzeciwko ławki, na której siedziałam.
— Tam! — szepnął szybko.
Nie zastanawiając się, odbił w stronę drzwi i wciągnął mnie do środka, zanim wychowawca zdążył nas zauważyć.
Postawił mnie na ziemi, a potem delikatnie i cicho otworzył drzwi składziku. Jego oczom ukazał się stojący tyłem do nich wychowawca, który drapał się po głowie i mamrotał coś pod nosem.
Aleks delikatnie zamknął drzwi.
— Poszedł? — spytałam niecierpliwie.
Wtedy Aleks przyparł mnie do ściany i z nerwów zasłonił mi twarz swoją ręką, mówiąc cicho:
— On tu jest. Cicho.
Kiwnęłam tylko głową.
W tym momencie nasze oczy się spotkały. Moje serce zaczęło mocniej bić, a policzki zarumieniły się. Czułam w brzuchu motyle. Staliśmy tak bez ruchu dobre jakieś pięć minut, aż w końcu kopnęłam go w kolano.
— Auć! Za co to było? — powiedział lekko zdezorientowany Aleks.
— Poszedł? — zapytałam lekko zmartwiona, że za mocno go kopnęłam.
— Aaaa... zaraz sprawdzę — Aleks tylko podrapał się po głowie.
Aleks ponownie cicho otworzył drzwi. Na korytarzu nie było już wychowawcy.
— I co, poszedł? — zapytałam lekko zmartwiona, jakby miałam spędzić cały dzień w tym składziku.
— TAK! — Aleksowi spadł kamień z serca.
Po wyjściu ze składziku udaliśmy się prosto na stołówkę. Na stołówce już czekała na nas kolacja. Aleks oczywiście zajął miejsce obok mnie.
— Myślałem, że już nigdy nie wyjdziemy z tego składziku i nie przestaniemy uciekać.
— No ja też.
Nagle za moimi plecami usłyszeliśmy głos naszego wychowawcy.
— Mam was, nicponie — powiedział rozgoryczony wychowawca.
— Ładnie to tak uciekać? I robić z wychowawcy Karolka?
Po tych słowach ja i Aleks rzuciliśmy na siebie szybkie spojrzenia i zaczęliśmy się gęsto tłumaczyć. Oczywiście wychowawca nie uwierzył w naszą „szczerą prawdę” i wymierzył nam karę — przez tydzień mieliśmy wspólnie szorować schody w sierocińcu.
— I na co ci to było? — zapytałam lekko smutna.
— Ale przyznasz, że było zabawnie. No weź, uśmiechnij się — odpowiedział, lekko się śmiejąc, Aleks.
— No dobra… było fajnie.
— Tylko fajnie?
— Ok, ok. Było przekomicznie.
Przybiliśmy piątkę i dokończyliśmy nasz posiłek, śmiejąc się jeszcze cicho pod nosem z całej tej akcji….
Ciąg dalszy nastąpi....
To opowiadanie powstało na podstawie mojego dzieciństwa — choć nie wszystko w nim wydarzyło się naprawdę. Część to moje wspomnienia, część to fikcja, która pozwoliła mi opowiedzieć tę historię tak, jak ją czułam.
Mam nadzieję, że przyjmiecie mnie ciepło i że ta seria przypadnie Wam do gustu.
Z góry przepraszam za wszelkie błędy — wciąż się uczę i piszę prosto z serca.
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
Sapphire77
Opowiadanie bardzo ciepłe i miłe. Pamiętam Cię z poprzednich. Mam na imię jak Twój bohater. Nie pamiętam czy często wstawiałaś następne, ale troszkę poczekam. Nie przejmuj się ilością czytelników, pewnie nie będzie oszałamiająca. Większość publikujących na tym portalu nie zwraca uwagi na znaki dialogu. Mnie to aż tak bardzo nie przeszkadza. Podobno pauza jest ok tylko dywiz nie. Ja stosuję półpauzy. Pozdrawiam
Victoriatori17
@Sapphire77 Dziękuje za ciepły komentarz również pozdrawiam😊