Łap marzenia prolog

-Kuba? - zapytałam
-Tak kicia?
-Nic, po prostu chciałam się upewnić, że jesteś  
-Jestem i będę. Zawsze
-Obiecujesz?  
-Obiecuję


Po tych słowach usnęłam w jego ramionach. Dziś postanowił spędzić noc u mnie. Oboje wiemy, że po wakacjach wszystko się skończy. Nie mówimy tego głośno, lecz wiemy. Chcę spędzić z nim jak najwięcej czasu. Potrzebuję tego.  


Rano obudziły mnie pieszczoty Kuby. Całował mnie, od mojej twarzy, aż po stopy. Było to bardzo przyjemne. Sama się zdziwiłam, że zamruczałam  

-Kicia, jesteś serio jak kot - zaśmiał się, a ja zachichotałam.  
-Dobra Batmanie musimy się ogarnąć
-Ty dalej z tym Batmanem? - zapytał przewracając oczami

Generalnie chodzi o to, że rok temu w wakacje Kuba mnie uratował, przed pająkiem. Jako, że strasznie się ich boje, zaczęłam panikować. Był wielki i czarny, a ja byłam wtedy sama w domu. Zamknęłam się w łazience z płaczem i zadzwoniłam po niego. Uratował mnie. Od tamtej pory jest moim Batmanem.  


-Tak - odpowiedziałam z uśmiechem i złożyłam na jego ustach długi pocałunek.  


Dziś mamy zakończenie. Najpierw tańczymy, później idziemy do szkoły na uroczysty apel, a o 20 jest impreza dla wszystkich maturzystów. Muszę się pochwalić, że mi i moim przyjaciołom matura poszła świetnie.
  Po zeszłorocznych wakacjach obiecaliśmy rodzicom, że weźmiemy się w garść. Dzięki temu mogliśmy pojechać na cały miesiąc do Barcelony. Nie wyszło nawet tak drogo, dzieląc to wszystko na naszą grupę, nie było źle.  

Pamiętam tę noc, gdy Kuba z Kacprem szukali Igora, bo biedny upił się i dzwonił do nas, że zgubił się w jakimś parku. Okazało się, że był niedaleko stadionu. Marzył o tym, żeby go zobaczyć, a po pijaku ,,jakoś łatwiej mu się szło".  
To było coś, a konny miesiąc spędziliśmy u moich dziadków. Oczywiście nie całą ekipą. Byłam tylko ja, Kuba, Igor, Kacper i Julka.  Pomimo tego, że nie wszyscy się znali, było super.  


Teraz stoję ubrana w piękną sukienkę i zdaje sobie sprawę, że zaraz to wszystko pryśnie. Nasze ostatnie wspólne wakacje. Postanowiliśmy nigdzie nie wyjeżdżać, zostać te ostatnie dwa miesiące razem tutaj. W naszym miejscu.  


-Wyglądasz pięknie - szepnął mi do ucha, gdy kończyłam malować drugie oko. Spojrzałam na niego i muszę przyznać, że bardzo mi się podobało to, co widzę.  

-Sądzę, że częściej powinieneś chodzić w garniturze - parsknął śmiechem. Wiem, że nie lubi koszul, ale do twarzy mu w nich. Wygląda wtedy tak gorąco.  


Gdy ubierałam drugą szpilkę, zadzwonił dzwonek. Tata otworzył i zaprosił Igora wraz z Kacprem do domu. Jadą razem z nami. Jako, że samochód jest siedmioosobowy, zmieścimy się. Jedzie z nami Szymek, a Patryk. No cóż mój starszy braciszek realizuje marzenia. Jest na studiach prawniczych, które idą mu świetnie. Teraz pewnie siedzi w akademiku i szykuje się na uczelnie.  



Wszyscy gotowi wsiedli do samochodu.  

-Co kochanie? - zapytałam już prawie trzyletniego brata
-Kocham cię - powiedział i się do mnie przytulił. Jakie szczęście, że akurat wtedy Igor nagrywał snapa. Poprosiłam go, aby wysłał mi nagranie na messengerze. W końcu nie codziennie mój mały brat mówi mi takie słowa.  



Pod drzwiami szkoły zatrzymaliśmy się. Poczekaliśmy na wszystkich, byli nasi rodzice i bliscy. Spojrzeliśmy na siebie.

-Gotowi? - zapytała biorąc oddech.

malaksiezniczka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 613 słów i 3428 znaków.

1 komentarz

 
  • Obca

    Gotowi- na ciąg dalszy, oczywiście ;) nie wiem czy to wina klawiatury ale często zamiasr ą czy ę jest a i e. Ale spoksik, pozdrowionka ;)

    25 kwi 2018

  • malaksiezniczka

    @Obca będę to poprawiać. Piszę na telefonie i nie sprawdzam części w całości, a słowa często same mi się zmieniają, ale poprawię to wszystko. Pozdrawiam : D

    25 kwi 2018

  • Obca

    @malaksiezniczka ja na telefonie nie piszę bo mój słownik robi cuda ze zwykłymi słowami. Szacun za odwagę! ;)

    26 kwi 2018