Kukułcze jajo cz.5

-Mam pytanie… – Ethan przerwał celebrację bardzo przyjemnego wspólnego śniadania.
Alice spojrzała pytająco, ale bez strachu.  
-O 13 mam przesłuchanie w sprawie…. Wiesz, ta sprawa z Iraku…  
-Nie ma sprawy! Jedź. Nie mam żadnych planów, będę cały dzień w pracy. Weź samochód. – Alice uśmiechnęła się chcąc dodać chłopakowi otuchy. Sprawa Al-Nadżaf z pewnością cały czas mocno mu ciążyła.
-Dzięki! Wielkie dzięki! - Ethan z ulgą uśmiechnął się do szefowej i po chwili poszedł do swojego pokoju.  
Tuż przed wyjazdem w drzwiach ukazał się postawny, przystojny wojskowy. Nieskazitelny mundur i ułożone tym razem, zmierzwione zazwyczaj włosy dodały mu lat i powagi. Ale w oczach Alice przede wszystkim atrakcyjności.
-Wow! – nie mogła się powstrzymać. Wpatrywała się przez chwilę w mężczyznę. – Nigdy nie widziałam cię w mundurze….
Alice stała dalej zachwycona, co tylko pogłębiło zawstydzenie chłopaka. Uśmiechnął się nieśmiało i uroczo zarazem, następnie wyszedł przygotować samochód do jazdy.
Alice oparta o futrynę wdychała zapach perfum przystojnego mężczyzny. Odprowadzała go wzrokiem. Kolejny raz zadowolona ze swojej decyzji.




10.
-Dlaczego mi nie pokazałaś?! Nie możesz kasować smsów!! Jak chcesz zebrać przeciwko niemu dowody? – Ethan szybko pożałował swojego podniesionego głosu. Dolał tylko oliwy do ognia, bo Alice zaczęła szlochać jeszcze głośniej. Ale to, co zrobiła, było naprawdę głupie. Był wściekły.
-Obiecaj, proszę obiecaj mi, że następnym razem … Boże, mam nadzieję, że już nie będzie żadnego następnego razu! – mężczyzna starał się uspokoić – Ale gdyby, to nie skasujesz od razu wiadomości, dobrze? Choćby była najgorsza z możliwych.
Alice zgodnie kiwnęła głową, ale ukryła twarz w dłoniach.  
-Już dobrze – Ethan przestał chodzić nerwowo po pokoju i w końcu usiadł przy dziewczynie. – Chcesz… chcesz mi powiedzieć, co on napisał? Czy może lepiej nie?  
"Może wstydzi się mi pokazać?”. Sam też chyba nie chciał wiedzieć. Nie czuł się przygotowany na taką rozmowę. Nie był psychologiem ani terapeutą. Potrafił tylko bronić. Zlikwidować przyczynę strachu. Ale nie sam strach.
Wieczorem zebrał się w sobie i spróbował ponownie. Delikatnie, z całą świadomością, jak takie przeżycia, wręcz cała sytuacja może być traumatyczna. Nawet dla tak silnej osobowości.
-Błagam, nie zrozum mnie źle. To nie służy zaspokojeniu mojej ciekawości. Muszę wiedzieć czego szukam, z kim się mam zmierzyć. – Ethan podsumował kilkuminutowy monolog z najrozważniej dobieranymi słowami, jakie kiedykolwiek w życiu wygłosił.
-Przykro mi, ale do tej pory wszystko na bieżąco kasowałam, usuwałam i wyrzucałam. A uwierz mi, były tego setki. Smsy, maile, listy. – Alice hardym spojrzeniem i wyniośle uniesioną głową stanowiła żywy dowód posągowej niezłomności. "Co mnie nie zabije…” zdawały się mówić ściągnięte brwi i butnie wysunięta szczęka. – Muszę dbać o spokój swoich myśli, staram się nie przywiązywać do tego wagi. Inaczej już dawno nie mogłabym normalnie funkcjonować ani pracować.
"Jakbym nie wiedział jak jest na prawdę…” – nasuwający się komentarz Ethan pozostawił tylko dla siebie.
Ale dziewczyna przejrzała myśl krążącą w jego głowie.
- Nie masz pojęcia jak to jest! – zaatakowała – Groźby, nocne wizyty, teksty o rychłej śmierci, zabite zwierzęta podrzucane na wycieraczkę…. Mam sobie je zbierać? Mam zachowywać listy? Czytać je do poduszki? Oglądać zdjęcia mojego byłego męża, przyglądać się jego prześladującym oczom? Ustom, z których sączy się jad nienawiści? Słyszeć jego głos? Dziwi cię, że likwidując dowody jego istnienia staram się usunąć go z mojego życia? Na zawsze! Czego ty ode mnie w ogóle chcesz?! Wtrącasz się w moje życie! Podważasz moje słowa, moje odczucia, stawiasz jakieś warunki! Daj mi spokój!!

Pochylił głowę i kręcąc zanegował w milczeniu to, co usłyszał.
-Przecież to ty chciałaś mnie w swoim życiu. –powiedział spokojnie. Odczekał chwilę, żeby ani siebie ani Alice nie denerwować – Jak mam cię chronić, jak mam działać nie mając podstawowych informacji? Zrozum, bez tego działam po omacku. Nieskutecznie. Bez podjęcia pewnych kroków, to się nigdy nie skończy.
W jego spojrzeniu była już nie tylko prośba. Była desperacja kogoś kto bardzo chce pomóc, ale nie wiedząc jak, patrzy tylko bezsilnie na wciągające bagno.  
-Nie mam żadnych zdjęć! – odpowiedź była krótka i pełna chłodu. - Długo jeszcze będziesz mnie przesłuchiwał? Rano muszę wcześnie wstać…
Nie czekając na odpowiedź, Alice odwróciła się i wyszła z pomieszczenia. Typowo dla siebie zamknęła temat.

11.
Zbyt często czuł się bezsilny. Smutny i zły na siebie jednocześnie. Rozczarowany swoją bezradnością. Tak jak kilka dni wcześniej, w środku nocy.  
-Ethan!! Ethan!!
W jednej chwili zjawił się na piętrze.
-Co się …
-Cicho! – skarciła go szeptem – Nie słyszysz? Jak możesz nie słyszeć?! Ktoś…. Jest…. W domu!  
-Zostań tu! Zamknij się w pokoju od środka i nie wychodź!
Ethan odbezpieczył broń i metodycznie sprawdzał pomieszczenie za pomieszczeniem. Tak jak zresztą czynił to godzinę wcześniej. "Jak on mógł tu się dostać?! Wszystko sprawdzone dwa razy. ”  
-Alice…- Ethan zapukał do drzwi sypialni. – Otwórz, to ja. Nikogo nie ma, sprawdziłem dokładnie.  
-Chcesz powiedzieć, że mi się wydawało? – ostry krzyk oskarżenia skonsternował mężczyznę.
-Nie…Tego nie powiedziałem… Po prostu…no cóż… wszystko sprawdziłem i nie ma nikogo… - Ethan zawiesił głos – To chyba dobrze… Prawda?
- Ty mi powiedz! – spokojnie wycedzone przez zęby słowa towarzyszyły spojrzeniu wyzywającemu i podejrzliwemu.
Ethan odwrócił głowę.
-Sprawdzę jeszcze raz.
Wyszedł z postanowieniem, że nie będzie już dziś absorbował szefowej bez potrzeby.

angie

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1023 słów i 6099 znaków.

1 komentarz

 
  • Użytkownik nati :)

    super opowiadanie czekam na cd :)

    30 lis 2013