Jak z obrazka

Właśnie kończyłam się rozpakowywać. Jeszcze tylko książki i od dzisiaj śpię w moim nowym pokoju. W nowym domu który dopiero co kupiliśmy. Ten dom znacznie różnił się od naszego poprzedniego mieszkanka. Był ogromny, pięknie umeblowany i przestronny. I nasz.. z czego cieszyłam się najbardziej. Koniec ze wspólnym pokojem z siostrą. Teraz miała własny pokój dwa razy większy od poprzedniego i własną łazienkę. Bardzo się z tego cieszyłam. Mój tata zarobił kilkaset tysięcy na pewnym, nowym biznesie, dzięki temu staliśmy się bogaci. Wcześniej czasami nie było jak zapłacić za światło, prąd.. Teraz mieliśmy pieniędzy pod dostatkiem. Firma taty wciąż przynosiła nowe zyski i tata obiecał że już zawsze będziemy mieć pieniądze i że nasze życie się zmieni. Dlatego też przenoszę się do nowej szkoły. Chcę zacząć życie od początku...

- Sam! Obudź się! - krzyknęła moja mama.  
Pierwszy raz spałam w nowym łóżku i wcale nie chciałam jeszcze wstawać. No ale moja mam nie dawała mi spokoju.  
- Mamo, po co mam wstawać? - zapytałam ziewając.
- Już prawie 11 a musimy zrobić zakupy do szkoły. - odpowiedziała.
No tak za dwa dni rozpoczyna się nowy rok szkolny. Mama ma rację co do zakupów. Nigdy nie miałam przyjaciół, a nawet byłam gnębiona przez rówieśników ale teraz chcę to zmienić. Nie chcę już być tą samą kujonką i okularnicą Sam. Chcę się zmienić. Nigdy nie uważałam żebym była ładna. Ubrania z przecen, lub po starszej siostrze. Nosiłam okulary i miałam nadwagę. Niczym się nie wyróżniałam, cicha spokojna, dająca sobą pomiatać dziewczyna. W nowej szkole na to nie pozwolę. Przez wakacje bardzo się zmieniłam. Wyładniałam. A mówią, że pieniądze szczęścia nie dają... Zamiast okularów zakładam kontakty. Dużo schudłam, a moja sylwetka stała się bardzie kobieca. Bo chociaż miałam 16 lat wcześniej wyglądałam na dużo mniej. Od kiedy mieliśmy pieniądze mogłam kupować do woli markowych ciuchów. Byłam u fryzjera, dzięki czemu miałam modną fryzurę. Zmieniłam się nie do poznania ale czy to wystarczy żeby w końcu znaleźć przyjaciół?
Mama wyrwała mnie z rozmyślań znów mną potrząsając. Do tej pory tylko ją miałam za przyjaciółkę.  
Wstałam więc, wzięłam szybko prysznic i ubrałam się w szorty i bluzeczkę na ramiączkach. Do tego conversy i kilka bransoletek. Przez lato bardzo się opaliłam.  
Szybko się uczesałam i nałożyłam lekko maskarę na rzęsy i błyszczyk na usta. Nigdy nie byłam fanką mocnego makijażu. Popatrzyłam w lustro. Tak, bardzo się zmieniłam. - pomyślałam.  
Zbiegłam na dół do kuchni. Moja mama robiła śniadanie. Pierwszy raz w nowej olbrzymiej kuchni ze wszystkim potrzebnymi sprzętami. Wcześniej nie mieliśmy nawet mikrofalówki. Taty nie było w domu, musiał wyjść gdy jeszcze spałam. Przy stole siedziała moja starsza siostra Joanna. Była ode mnie o trzy lata starsza. Już była po maturze i teraz szła na studia. Ostatnio zaczęła wykorzystywać to, że jesteśmy bogaci i chodziła do najdroższych klubów. Spotykała się z chłopakami i zachowywała się jak jakaś księżniczka. Wkurzało mnie to. Wcześniej to z nią miałam pokój. Gdy byłyśmy małe zawsze razem się bawiłyśmy i byłyśmy nierozłączne. Potem to się zmieniło. Obecnie często się kłóciłyśmy. Miałam też młodszego brata. Miał 15 lat a nazywał się Rusty. Niestety ostatnio wpadł w złe towarzystwo. Zaczął palić i pić. Rodzice tego nie widzieli bo byli zbyt zajęci interesami i nowym domem. O problemach barta wiedziałam tylko ja i Joanna. Ona to zignorowała ale ja próbowałam jakoś na niego wpłynąć. Przez to byłam skłócona i z siostrą i z bratem.  
- Cześć. - powiedziałam do Joanny.
- Siema. - odpowiedziała nawet nie odrywając wzroku od nowiutkiego smartfona.
- Sam, zrobiłam ci jajecznicę. -powiedział mama stawiając przede mną talerz.  
Najchętniej nic bym nie jadła. Wolałam dbać o linię. Ostatnio w ogóle mało jadłam i dlatego mama jeszcze bardziej zmuszała mnie do jedzenia. Nie rozumiała, że ja nie chcę przytyć. Zjadłam jednak tę jajecznicę bo przecież nie dała by mi spokoju.
- Joanna idziesz z nami? - zapytała się jej mama.  
- Nie, mam inne plany. - odpowiedziała moja siostra.
Ucieszyłam się bo wolałam spędzić ten dzień tylko z mamą.
- A gdzie Rusty? -zapytałam.
- Śpi jeszcze, nie chciał wstać. - odpowiedziała mi mama.
Nie zdziwiłam się. Wczoraj wrócił późno i był pijany. Ma szczęście, że rodzice jeszcze nie zauważyli jego zachowania. Mogłabym im powiedzieć o tym, ale Rusty kazał mi milczeć a był moim bratem więc póki co go kryłam.  

Razem z mamą pojechałyśmy do galerii. Teraz mieliśmy nawet trzy nowiutkie samochody a wcześniej ledwo nas było stać na jeden. Zakupy z mamą to może trochę obciach w tym wieku. Ale i tak było fajnie. Kupiłyśmy wszystkie niezbędne przybory do szkoły i trochę ciuchów. Moja mam była naprawdę spoko.  
Po powrocie poszłam do mojego pokoju. Moim marzeniem było zastać malarką więc wzięłam pędzel i farby i zaczęłam malować. Malowanie było dla mnie jak pisanie pamiętnika. Zawsze pomagało mi się odprężyć i odstresować.  
Wierzyłam, że w nowej szkole będzie lepiej.  
                     ---------------------------------------------
Pierwszy dzień szkoły. Trzeba było się ubrać na galowo, więc założyłam białą bluzeczkę i czarną spódnicę. Oraz na to granatowy żakiet. Na nogi czarne balerinki. Włosy opadały mi lekkimi falami trochę poniżej ramion. Miałam brązowe włosy. Oczy niebieskie. Wyglądały na znacznie większe niż w tedy gdy nosiłam okulary. Podkreśliłam je kredką do oczu, nałożyłam błyszczyk. Muszę przyznać, że wyglądałam całkiem ładnie. Ale bałam się, że w środku wciąż jestem tą samą dziewczyną i że w nowej szkole będzie tak samo. Z nerwów nic nie mogłam przełknąć. Rusty nie denerwował się ani trochę. On zostawał w starej szkole. Musiał skończyć jeszcze 3 gimnazjum.  
Do szkoły dojechałam autobusem. Liceum mieściło się w samym centrum miasta. Budynek był ogromny. Obok niego była hala sportowa z basenem. Wszędzie pełno nastolatków. Niektórzy stali w grupach. Pierwszoklasiści, tacy jak ja próbowali się wtopić w tłum. Najpierw byliśmy na dużej sali gdzie przemawiała dyrektorka. Wszyscy słuchali ją ze znużeniem. Będąc tam na sali, najchętniej stała bym się niewidoczna. Nie miała pewności siebie więc jak miałam cokolwiek zmienić? Jak miałam znaleźć przyjaciół?
Po zakończeniu przemowy, dyrektorka wysłała nas do klas. Nie pomagało mi to, że nie tylko ja tu jestem nowa i nikogo nie znam. Siadłam w ławce sama. Nasz wychowawca o nazwisku Hawkins zaczął coś tam mówić. Przede mną siedziały dwie dziewczyny, które widocznie się znały i cały czas gadały. Od razu stwierdziłam, że ich nie polubię i że muszę na nie uważać. To takie plastikowe dziunie jak one zawsze mi dokuczały. Reszta dziewczyn siedziała cicho i rozglądała się, patrząc na chłopaków. Jeszcze nigdy nie miałam chłopaka. Było kilku przystojnych ale jeden siedzący na końcu najbardziej wpadł mi w oko. Miał ciemne włosy, był wysoki i dobrze zbudowany. Wcale nie wyglądał jak reszta chłopaków. Gdy na niego patrzyłam odwrócił się w moją stronę i uśmiechną się a ja zrobiłam się czerwona jak burak i natychmiast się odwróciłam.  
Przetrwałam pierwszy dzień ale tak właściwie dopiero jutro zaczyna się szkoła. Po powrocie do domu cały czas się zamartwiałam. Taty nie było w domu, mamy też nie. Joanna siedziała na kanapie przed telewizorem. A Rusty w swoim pokoju ze słuchawkami na uszach. Nie wiedząc co mam robić wyszłam na dwór pobiegać. Niedaleko naszego starego domu był park i tam zawsze chodziłam. Teraz jednak musiałam tam dojechać autobusem. Lubiłam biegać, to była moja druga pasja zaraz po malowaniu. Miałam słuchawki na uszach i nawet nie zauważyłam kiedy zrobiło się ciemno. Nocą w tej okolicy nie było bezpiecznie. Często można było spotkać bezdomnych, pijaków i zboczeńców. Jak najszybciej postanowiłam więc wrócić do domu.  
Nagle usłyszałam szczekanie a zaraz potem wybiegł na mnie wielki pies. Zaczął warczeć i szczekać. Bardzo się przestraszyłam i zaczęłam się cofać. Nie wiedziałam co robić. Myślałam, że ten pies mnie pogryzie ale nagle pojawił się ktoś i krzykną:
- Demon, do nogi!
Pies posłusznie pobiegł do właściciela a ja po prostu zwiałam. Biegłam ile sił w nogach aż dotarłam na przystanek, potem autobusem i do domu. W domu rodzice zauważyli od razu, że coś się stało. Opowiedziałam im o psie. Tata mrukną, że coś powinno się z tym zrobić ale co to nie wiem. Bo przecież ten pies nie był bezpański. Zmęczona po ciężkim dniu poszłam spać.  

Rano obudził mnie dźwięk budzika. Natychmiast wstałam i wzięłam szybki prysznic. Założyłam krótkie szorty bo przecież wciąż było ciepło. Dawniej nigdy nie pokazałabym się w szortach ale od kiedy schudłam mogłam sobie na to pozwolić. Ubrałam się też w pasującą do szortów bluzkę, jeansową kurteczkę i conversy. Włosy rozpuszczone. Ale znów się bardzo denerwowałam.  
W szkole znalazłam się 5 min przed ósmą. Postanowiłam sobie, że przetrwam ten dzień i spróbuję się z kimś za kumplować. Na pierwszej lekcji była matematyka. Usiadłam z tyłu. Matematyki uczyła pani o nazwisku Craig. Zaczęła od sprawdzania listy obecności. Pierwszy był jakiś chłopak o blond włosach o imieniu Alec. Dalsze sprawdzanie obecności zostało na chwilę przerwane bo do klasy wparował ten ciemnowłosy chłopak, który wpadł mi w oko wczoraj. Nauczycielka posłała mu karcące spojrzenie a potem powróciła do sprawdzania obecności.
- Samantha Borgens - zawołała nauczycielka.  
Oczywiście ja byłam druga.
- Jestem - powiedziałam o dziwo na głos.  
Prawie wszyscy się odwrócili w moją stronę. Na pewno każdy chciał poznać z kim jest w klasie. Zerknęłam w stronę ciemnowłosego. On też patrzyła na mnie i marszczył brwi. O co mu chodziło? -pomyślałam.
On był prawie na końcu. Nauczycielka zawoła:
- Christian Zerknes.  
A ciemnowłosy odpowiedział:
- Jestem.
Od razu skojarzyłam to nazwisko. Popatrzyłam na niego. On też patrzył na mnie. Jego ojciec prowadził firmę, która była konkurencją dla mojego ojca. Pewnie zabraliśmy im wielu klientów. Christian też musiał mnie rozpoznać. Pomyślałam, że z nim się nie zaprzyjaźnię. Na pewno taki chłopak jak on i jeszcze na dodatek syn właściciela firmy, której zmniejszyliśmy zyski nie będzie się chciał przyjaźnić z taką dziewczyną jak ja. No cóż, wystarczy mi jakaś jedna dobra przyjaciółka a dla reszty mogę nie istnieć. Chociaż wolałabym mieć więcej znajomych. Dowiedziałam, się też, że ta plastikowa blondyna nazywa się Jessica Curtis a siedząca z nią dziewczyna to Kate Asher. Obie miały tapetę na twarzy. Ciągle tylko obgadywały wszystkich. Ubrane były w króciutkie, obcisłe sukienki i szpilki. Wyglądały jakby szły na imprezę a nie do szkoły. Od razu więc nauczycielka zwróciła im uwagę, że nie można się tak ubierać do szkoły.  

Następną lekcją była fizyka. Siadłam znów w ławce z tyłu gdy nagle przysiadła się do mnie jakaś dziewczyna. Uśmiechnęła się do mnie i powiedziała:
- Hej, mogę tu usiąść?
- Jasne -odpowiedziałam.
- Jestem Alyss ale mów mi Ali - powiedziała.
- A ja Sam.  
Dziewczyna wyglądała na miłą. Miała bursztynowe oczy i jasno-brązowe włosy oraz jasną cerę. Ubrana była w bluzeczkę i kolorową spódniczkę. Już wcześniej zwróciłam na nią uwagę.  
- Denerwujesz się? -zapytała.
- Czym?
- No szkołą. Bo ja bardzo. Nie wiedziałam czy się z kimś zaprzyjaźnię -wyjaśniła mi.
- To tak jak ja - odpowiedziałam.
Siedziałam z nią na też na pozostałych lekcjach i gadałyśmy na przerwach. Polubiłam ją. Dużo rozmawiałyśmy. Ogólnie była bardzo fajna. Dowiedziałam się, że ona ma trójkę starszego rodzeństwa i każde z nich też chodziło do tego liceum. Ona wolała iść do innego ale rodzice jej nie pozwolili. Do domu wróciłam w dobrym humorze. Ale czekała mnie przykra niespodzianka..  

Joanna przyprowadziła do domu jakiegoś obcego chłopaka i teraz całowała się z nim na kanapie. Pierwszy raz tak zrobiła, wcześniej nie przyprowadzała żadnych swoich znajomych do domu bo przecież naszym starym domem się wstydziła. Do tej pory nie miałam pojęcia że spotyka się z chłopakami choć to przecież normalne. Zrobiło mi się smutno bo przypomniałam sobie jak kiedyś nie miałyśmy przed sobą żadnych tajemnic.  
Gdy weszłam do salonu zaskoczona odsunęła się od niego i spojrzała na mnie wrogo.
- A ty nie w szkole? -syknęła.
- Już skończyłam dziś lekcje - odpowiedziałam zła na Joannę.  
- Kurwa - przeklęła. -To spadaj do siebie.  
Joanna dawniej taka nie była. Zabolało mnie to. Już miałam jej zrobić na złość i zostać ale rozmyśliłam się. Nie chcę patrzeć jak moja starsza siostra obściskuje się z chłopakiem. Poszłam do swojego pokoju. Weszłam na facebooka. Miałam kilka zaproszeń do znajomych. Oczywiście od Ali i jeszcze kilku osób z klasy. A najbardziej mnie zdziwiło, że było tam też zaproszenie od Christiana. Przyjęłam je wszystkie. Ali akurat była dostępna i chwilę pisałyśmy. Obie zgadzałyśmy się z tym, że Jessica i Kate są jak plastikowe lalki barbie. Dobrze się dogadywałyśmy już po pierwszym dniu i czułam, że ją lubię.

Joanna wyszła na całą noc. Szczerze to ucieszyłam się z tego. Trochę jej zazdrościłam. Ona miała powodzenie u chłopaków. Rusty odstawił alkohol, a zaczął palić trawkę. Zastanawiałam się jak rodzice mogą tego nie zauważać?
               ------------------------------------------------
Następnego dnia zaspałam. Do szkoły założyłam szorty z ćwiekami na kieszonkach, koszulę, którą wsadziłam w spodnie, balerinki, lekki makijaż i już byłam gotowa do szkoły. Wyrobiłam się w 10 min ale i tak bym się spóźniła gdyby mama mnie nie podwiozła. Do klasy wpadłam w tym samym momencie co Christian.  
Pani popatrzyła na nas i powiedziała:
- U Christiana spóźnianie się jest normalne, ale ty Samanto.  
- Przepraszam. - powiedziałam szybko.
- Siadajcie - powiedziała zrezygnowana nauczycielka.  
Szybko usiadłam z Ali a Christian ławkę za nami.  
- To ja jestem od spóźniania się - powiedział do mnie Christian.
Odwróciłam się - Jaki miałaś powód, żeby zepsuć mi wejście. - zapytał chłopak i uśmiechną się łobuzersko.
Jego uśmiech był zniewalający i na chwilę odebrało mi mowę. Zaraz jednak się opanowałam.
- Nie twoja sprawa -odgryzłam się mu.
- Musiałaś mieć jakiś ważny powód.  
- A ty niby jaki masz powód? -zapytałam.
- Wkurwiam tym nauczycieli -odpowiedział. - Ty wyglądasz mi na zbyt grzeczniutką.
Ali przysłuchiwała się nam i uśmiechała się.  
- Nie mów na mnie grzeczniutka, nie znasz mnie.  
- Taak, to prawda, ale widać po tobie, że jesteś grzeczniutką dziewczynką.  
Zaczynał działać mi na nerwy i chyba właśnie o to mu chodziło.
- Jeszcze zobaczymy - odpowiedziałam. Nie wiem po co tak mówiłam. Przecież to prawda, że zawsze jestem grzeczna w przeciwieństwie na przykład do mojego rodzeństwa.  
- Uważaj bo się przestraszę, dziewczynko.
- Cisza! - nauczycielka przerwała nam rozmowę i musiałam się odwrócić przodem do tablicy.  

Wychodząc z klasy Christian obrzucił mnie pełnym wyższości spojrzeniem. Ali wybuchnęła śmiechem.  
- Ali, o co ci chodzi? - zapytałam patrząc na nią zdziwiona.
- Po prostu od razu idźcie ze sobą do łóżka zamiast urządzać takie przedstawienia - zaśmiewała się Ali.
- Że co?  
- Flirtowaliście. - wyjaśniła mi.
- Nie prawda - odpowiedziałam oburzona.
- Nie wcale.  
Naszą rozmowę przerwały Kate i Jessica. Dotąd nie zwracały na mnie uwagi ale chyba nie tylko Ali uznała, że flirtowałam z Christianem.
- Radzę ci odwalić się od Christiana - powiedziała Kate. - Nie jesteś go warta.  
- Spadaj suko - wtrąciła się Ali. Zdziwiła mnie tym bardzo. Nigdy nie sądziłam, że ktoś stanie w mojej obronie.
- Jak śmiesz się tak do mnie odzywać. - powiedziała Kate.
- A co zabronisz mi, barbie? -odpowiedziała Ali ze złośliwym uśmieszkiem szczególnie akcentując ostatnie słowo.  
- Zamiast mnie obrażać lepiej spójrz na siebie dziwolągu! -wykrzyknęła Kate.  
Wokół nas zebrał się już spory tłumek gapiów. Każdy chciał wiedzieć co z tego wyniknie.  
- A ty patrzyłaś rano w lustro? Coś mi się wydaje, że nie -wtrąciłam się. Skora Ali mogła bronić mnie to i ja zyskałam odwagę by jej pomóc.  
Kate popatrzyła na mnie ze złością.
- Nie masz szans u Christiana. - powiedziała cicho. - Jeszcze raz ci mówię odwal się od niego!
Teraz zrozumiałam, że on musiał się jej podobać.  
- Nic do niego nie mam. Możesz sobie go wziąć jeśli tylko zechce takiego plastika jak ty - nie wiem skąd brałam takie teksty ale najważniejsze, że nie dawałam się jej zastraszyć.  
Wszyscy wybuchli śmiechem.  
- Zatkało cię Kate? - zaśmiał się chłopak o imieniu Peter.
Kate naprawdę już nie wiedziała co odpowiedzieć. Rozejrzała się w poszukiwaniu Jessi ale ona zniknęła już wcześniej. Widząc, że została sama powiedziała tylko jeszcze:
- Może teraz zgrywasz twardą ale to nie prawda, kujonico-okularnico.
Zaraz potem sobie poszła.
Przeraziła mnie, no bo skąd wiedziała jak wszyscy wołali na mnie w starej szkole. Kate do niej nie chodziła. I tak czułam, że odniosłam zwycięstwo. Ale martwiło mnie to, że Kate nie odpuści.
Tymczasem podszedł do mnie i Ali chłopak - Peter. Bardzo przystojny. Jego włosy były koloru piaskowego-blondu i miał brązowe oczy.
- Dziewczyny, w sobotę urządzam imprezę tak na zakończenie wakacji. Może byście przyszły? -zapytał.
Pierwszy raz ktoś zaprosił mnie na imprezę. Nie byłam pewna czy się zgodzić. Ali nie miała żadnych wątpliwości.  
- Ja chętnie -odpowiedziała i spojrzała wyczekująco na mnie. Musiałam się zgodzić.
- Ja też -odpowiedziałam.
- Super. Sobota o 19:00 u mnie -odpowiedział Peter.
Nie wiem czy to była dobra decyzja żeby tam iść..
                   -------------------------------------------
Ali wymyśliła, że pójdziemy razem na zakupy w piątek żeby kupić sobie coś ładnego. Bardzo się ucieszyłam. Gdyby Ali nie szła na tą imprezę nigdy bym się nie zgodziła. Dni do piątku minęły szybko już bez żadnych problemów. Kate mnie ignorowała, Christian też. Byłam ciekawa czy on też idzie na imprezę. Z Ali spotkałam się w piątek po lekcjach. I poszłyśmy do miejscowej galerii. Było fajnie. Cały czas rozmawiałyśmy.  
- Wiesz Ali, ja jeszcze nigdy nie byłam na takiej imprezie. - powiedziałam.
- Naprawdę.. -zdziwiła się - Dlaczego?
- Wiesz.. No..  
- Nie chcesz mówić to nie musisz - powiedziała Ali.
Po dłużej chwili powiedziałam jej:
- Nikt mnie nie zapraszał.
- Dlaczego? Jesteś fajna i ładna.
- Naprawdę? -zdziwiłam się - Ale wiesz, wcześniej byłam inna.
- Mam nadzieję, że nie taka jak Kate i Jessica -zaśmiała się Ali.
- Nie, raczej całkowite ich przeciwieństwo.  
Po tym obie na chwilę zamilkłyśmy i zajęłyśmy się wyborem sukienki.
Ja kupiłam pastelowo-błękitną bo to mój ulubiony kolor, kloszowaną sukienkę do kolan. A Ali Żółtą prostą sukienkę z odsłoniętymi plecami. Obie patrząc w lustro stwierdziłyśmy, że wyglądamy bardzo seksownie. Zakupy z Ali były super. Ona doradzała mi co wziąć. Przez nią moja szafa zapełniła się kolorowymi ciuchami bo do tej pory zakładałam ubrania tylko w białym, czarnym, szarym i niebieskim kolorze. Kolorowe ciuchy były bardziej w stylu Ali ale za jej namową i ja kupiłam żółte, neonowe jeansy, bluzkę w brzoskwiniowym kolorze, bluzkę galaxy, neonowe etui do mojego smartfona i spódniczkę. Wracałyśmy do domu w świetnym humorze.  
- Opowiedz mi coś o sobie. -poprosiła Ali.
Bałam się jej zdradzać cokolwiek o mnie. Ale jeśli ma być moją przyjaciółką to chyba może znać prawdę. Ali patrzyła na mnie wyczekująco. Zanim jednak zdążyłam jej cokolwiek powiedzieć zobaczyła kogoś.. kogo nie miałam nadzieję już nigdy więcej nie spotkać.. A mianowicie trzy dziewczyny z mojej dawnej szkoły. Szły dokładnie w naszą stronę i jeszcze mnie nie rozpoznały ale ja je od razu. To były: Tori, Suzan i Mia. Trzy dziewczyny, które w głowie miały tylko chłopaków, imprezy i jak dokuczyć innym. Zawsze na twarzy miały tonę tapety i zachowywały się jak by były jakimiś gwiazdami.  
Już miałam nadzieję, że mnie nie rozpoznają ale niestety Mia gdy tylko mnie zobaczyła od razu rozpoznała we mnie dawną dziewczynę, którą gnębiła przez trzy lata gimnazjum i całą podstawówkę. To bardzo dużo czasu. Nienawidziła jej i całej reszty bo to nie tylko one mi dokuczały. Tylko, że to one to zaczęły.
- Dziewczyny, czy to nasza Sam?! -wykrzyknęła Mia.
Wszystkie trzy się zatrzymały zagradzając mi i Ali drogę.
- Tak to ona! - wykrzyknęła Tori.
- Ależ się zmieniłaś. -powiedziała do mnie Suzan.
- Gdzie zgubiłaś swoje okularki? - śmiała się Tori.
Dopiero teraz zobaczyłam jakie ona są puste. Ich teksty były żałosne ale kiedyś udawało im się mnie zastraszyć. Teraz była ze mną Ali, która od razu się wtrąciła.
- Co za puste lale. -powiedziała do mnie.
Moje dawne prześladowczynie obrzuciły ją pogardliwym spojrzeniem.
- Co za dziwadło. - powiedziała Mia patrząc na Ali.
Wkurwiła mnie tym bardzo. Nie będzie obrażać mojej przyjaciółki.
Dałam Mii z liścia.
- To za obrażanie mojej przyjaciółki -powiedziałam.  
- Ty suko! - krzyknęła Mia. Na policzku miała czerwony ślad.
- Chyba się pomyliłaś. To ty jesteś wredną suką i wy też -zwróciłam się do Tori i Suzan. - Dokuczałyście mi przez tyle lat ale tylko dlatego, że jesteście zazdrosne bo mam więcej rozumu w głowie niż wy trzy razem wzięte.  
Zaraz potem złapałam Ali za rękę i wyminęłam zszokowane dziewczyny.
Po chwili razem z Ali wybuchnęłyśmy śmiechem. Znów odniosłam zwycięstwo. Czułam, że zostawiam moje dawne życie za sobą.  
- Tak, opowiem ci o sobie. - powiedziałam do Ali. Chcę być szczera z moją nową przyjaciółką. A i tak czułam, że to co było kiedyś nie ma znaczenia. Opowiedziałam Ali o tym jak byliśmy biedni i, że byłam mobbowana przez moją starą klasę i to głównie przez tamte trzy puste laski. Ali nic nie mówiła tylko słuchała do końca w milczeniu. Powiedziałam jej, że w nowej szkole chcę żeby było inaczej, że chcę znaleźć przyjaciół i że już znalazłam a tą przyjaciółką jest ona.
- Ty też jesteś moją przyjaciółką. odpowiedziała Ali.
Poczułam jak w sercu robi mi się cieplej..
                        -----------------------------------------------
Następnego dnia powiedziałam rodzicom, że nocuję u koleżanki. Nie byli co do tego przekonani bo dopiero co zaczęła się szkoła. Oni wyjeżdżają w południe bo mają do załatwienia jakąś sprawę biznesową i wrócą dopiero w niedzielę. Nawet gdybym im wcale nie powiedziała, że wychodzę nic by się nie stało. Joanna słysząc, że nie będzie mnie całą noc bardzo się ucieszyła. Rodzice w końcu się zgodzili. Niedługo potem pojechali..

Szykować zaczęłam się już o 17.00. Musiałam wziąć kąpiel. Wtarłam w siebie wiele płynów tak, że cała pachniałam jakimiś kwiatkami. Potem wysuszyłam i zakręciłam lokówką włosy. Założyłam moją nową sukienkę i buty na wysokim obcasie. Umalowałam się i już o 18.30 byłam gotowa. Rusty widząc mnie wytrzeszczył oczy.  
- Przecież miałam iść do koleżanki, a ty wyglądasz, jakbyś..
- Szła na imprezę -dokończyłam za niego bo wolałam nie wiedzieć co ma na myśli. -Jeśli mnie wydasz ja wydam ciebie -zagroziłam.
- Dobra, spoko. Tylko nie szalej. -powiedział.
- I kto to mówi..  

Ali na imprezę podwoził starszy brat i wstąpili też po mnie. Zaczęłam się naprawdę denerwować. Pierwszy raz szłam na imprezę. Na szczęście była ze mną Ali.
Dom Petera był ogromny. Gdy dojechaliśmy był już wypełniony tłumem bawiących się nastolatków. Głośna muzyka, alkohol -więc to tak wygląda impreza. -pomyślałam. Ali pociągnęła mnie do kuchni.
- Musimy się napić, wtedy lepiej się bawi! - musiała krzyczeć żebym ją usłyszała.  
- Ok!
Pierwszy raz piłam alkohol. Nie czułam żeby to była jakaś rewelacja. Pijana też się nie czułam ale to dopiero pierwsza szklanka. Muszę tylko uważać żeby nie przesadzić. Wystarczy, że to Rusty wpada w złe nałogi. Zarz potem poszłyśmy potańczyć. Tańczyć nie umiałam ale co z tego. Trzeba było się wyginać w rytm muzyki. Na zmianę piłyśmy i tańczyłyśmy ale tak żeby nie przesadzić. W pewnej chwili zobaczyłam Christiana. A więc i on przyszedł na imprezę. On jednak nie tańczył. Wyglądał zajebiście. Ubrał się w niebieską koszulę, która była rozpięta a pod nią miał czarny podkoszulek pod którym było widać jego kaloryfer. Miał czarne rurki i conversy. Stał i w pewnej chwili jego wzrok spoczął na mnie. Miałam nadzieję, że wciąż wyglądam ładnie. Patrzył na mnie przez dłużą chwilę, potem poszedł do kuchni, pewnie po piwo.  
A do mnie podszedł jakiś chłopak.  
- Cześć, jestem Harry - powiedział przekrzykując muzykę.
- A ja Sam - odpowiedziałam.
- Napijesz się czegoś? -zapytał.
- Ok.  
I poszłam za nim do kuchni. Tu było ciszej. Po drodze minęłam się z Christianem, który w tej chwili w ogóle mnie już nie interesował. Teraz na pierwszym planie był ten przystojny Harry. Chociaż nie wiedziałam, który jest przystojniejszy. Trudno byłoby ich porównać. Byli swoimi przeciwieństwami. Harry miał blond włosy i ciemno-brązowe oczy. Wyglądam na wesołego, za to Christian zawsze rozsiewał wokół siebie aurę tajemniczości. Harry był ubrany w zielony T-shirt i ciemno-szare rurki. Był jeszcze bardziej muskularny od Christiana i na pewno starszy.
- Co ci podać? -zapytał Harry.
- Wiesz, może po prostu colę. - odpowiedziałam. Nie chciałam przesadzać z alkoholem. Czekając aż mi naleje napoju zamyśliłam się. Trudno mi było uwierzyć, że jestem tą samą dziewczyną co kiedyś. Bardzo się zmieniłam. Chłopak wyrwał mnie z zamyślenia podając mi szklankę z colą. Uśmiechał się przy tym. Wypiłam od razu całą szklankę bo bardzo chciało mi się pić. Potem gadałam z Harrym przez jakiś czas.  
- Wiesz tu jest za głośno, może choć na górę -zaproponował mi chłopak.
- Ok.
Ruszyłam za nim po schodach. Wchodząc poczułam się bardzo dziwnie. Tak sennie i słabo. A Harry złapał mnie w talii i poprowadził do pustego pokoju.

Harry zaciągną mnie do pustego pokoju a potem pchną na łóżko.  
- Co robisz!? -krzyknęłam.
- Zamknij się.  
Czułam się zbyt otumaniona, żeby w ogóle próbować jakoś go powstrzymać gdy zaczął się do mnie dobierać. Byłam przerażona. On chciał mnie zgwałcić. Zaczęłam się mu wyrywać. Ale on nic sobie z tego nie robił. Byłam zbyt słaba. Zaczął mnie całować po szyi i dekolcie. Jedną ręką mnie przytrzymywała drugą sięgną do zamka z tyłu mojej sukienki. Zaczęłam krzyczeć ale muzyka była zbyt głośna żeby ktokolwiek mógł mnie usłyszeć.  
- Zostaw mnie -zaczęłam płakać. Ale on nic sobie z tego nie robił.  
- Przestań! -krzyknęłam. Chciałam mu się wyrwać. Ale nie mogłam.Po moich policzkach stale płynęły łzy. Jeszcze nigdy nawet nie całowałam się z chłopakiem, teraz gdy jego usta błądziły po moim ciele czułam tylko obrzydzenie. Harry już miał całkiem ściągnąć ze mnie sukienkę gdy nagle  
drzwi z hukiem się otworzyły. Harry oderwał się ode mnie i odwrócił. Ja też spojrzałam w stronę drzwi a tam stał.. wkurzony Christian.  
- Zostaw ją. -powiedział.
Harry wstał. Ja też podniosłam się do pozycji siedzącej.
- Christian, nie wtrącaj się -powiedział gniewnie Harry.
- Pomóż mi, błagam -powiedziałam płaczliwym głosem jednak na tyle głośno by Christian mnie usłyszał.
Harry się odwrócił i posłał mi gniewne spojrzenie. Zaraz potem pomiędzy chłopakami wybuchła bójka. Obaj byli silni i żaden nie mógł zdobyć przewagi.  
Ale po dłużej chwili Christian w końcu powalił Harrego na ziemię. Zaczął go kopać i pewnie nie dałby mu spokoju gdyby nie to, że ja krzyknęłam, żeby przestał. Wtedy przypomniał sobie o mnie i natychmiast do mnie podszedł.
- W porządku? -zapytał
- Nie.  
Dopiero co prawie zostałam zgwałcona, a on się pyta czy jest w porządku.
- Chodź, odwiozę cię do domu.
Musiałam mu zaufać. A to nie było łatwe bo skąd miałam wiedzieć czy on nie planuje czegoś podobnego. Ale ostatecznie przecież mnie uratował. Gdyby nie on to... Nawet nie chcę o tym myśleć co by się stało. Cała się trzęsłam jak galareta  
Christian objął mnie opiekuńczo ramieniem. Wyprowadził mnie jakimś innym wyjściem, tak, że na nikogo się nie natknęliśmy. Nikt nie zobaczył w jakim jestem stanie. Christian też nie wyglądał dobrze. Miał podbite oko a z jego nosa ciekła krew. Doprowadził mnie do samochodu. Wtedy dobiegła do nas pijana Ali. Od razu zobaczyła, że coś ze mną jest nie tak.
- Sam, szukam cię już od jakiegoś czasu. Co ci się stało! -wykrzyknęła.
- Mi.. - zbyt trudno było mi się skupić. Czułam, że odpływam. Christian złapał mnie i podtrzymał żebym nie upadła.
- Co jej się stało? -Ali zapytała się Christiana.
- Zawiozę ją do domu. Ciebie też mogę podwieźć. -odpowiedział.  
- Co jej się stało? -powtórzyła Ali. - Bo zacznę krzyczeć, że ją porywasz!
Christian pomógł mi wsiąść do samochodu a potem spojrzał na Ali.
- Pewien chłopak chciał ją zgwałcić -powiedział cicho.
- O Boże.. To przeze mnie, to ja ją przyprowadziłam na tą imprezę - dziewczyna zasłoniła dłonią usta i spojrzała na mnie smutno.
- Kto to był? -zapytała.
- Nie ważne -odpowiedział Christian. - Nie obwiniaj się. To nie twoja wina a teraz wsiadaj, ciebie też odwiozę.
Dziewczyna posłuchała i wsiadła do samochodu.
- Ale zaraz, chyba nie powiesz, że masz prawo jazdy? - zapytała.  
- Mam.  
- Piłeś?
- Nie.
- Nie wierzę.  
Ale Ali już więcej się nie odezwała. Christian najpierw odwiózł ją by było bliżej. Potem pojechał do mnie. Po dotarciu pod dom wziął mnie na ręce i zaniósł do domu. Zadzwonił dzwonkiem bo ze mną nie było już kontaktu a drzwi były zamknięte. Otworzyła mu Joanna.
- Co jej się stało? -zapytała z wrogością.
Ja nie miałam siły, żeby jej odpowiadać. Chciałam już by ten dzień się skończył. Chciałam być już w moimi łóżku.
- Co jej zrobiłeś? - powtórzyła Joanna.  
- Ja nic. - odpowiedział Christian.
- Ta jasne -odpowiedziała.
- Ej, nie obwiniaj mnie.  
- Ale co jej się stało? -zapytała ponownie.
Christian westchnął.
- Ktoś dosypał jej tabletki gwałtu do picia i dalej możesz się domyślić.  
Nie była zaskoczona.
- Została zgwałcona? -zapytała.
- Nie, w porę ją uratowałem.
- Kto chciał ją.. -nie dokończyła.
- Nazywa się Harry, na pewno go nie znasz.  
Joanna pokazała mu drogę do mojego pokoju a tam połóżył mnie na łóżku. Usłyszałam Rustego ale nie słuchałam o czym mówią. Chciałam spać.
                 --------------------------------------------------------
Obudziłam się z mocnym bólem głowy. Nie pamiętałam co się wczoraj wydarzyło. Byłam na imprezie, piłam, tańczyłam.. a potem.. Nic nie pamiętam. Pustka w głowie. Skąd się wzięłam w domu?  
Wstałam i poszłam do łazienki. Wyglądałam okropnie. Wczoraj zasnęłam w sukience, która była teraz strasznie pomięta. Makijaż miałam rozmazany, włosy w nieładzie. Natychmiast wzięłam więc kąpiel i doprowadziłam się do porządku. Zeszłam na dół. Rodzice jeszcze nie wrócili. Ale była Joanna i Rusty. Siedzieli w kuchni i od razu gdy weszłam popatrzyli w moją stronę.  
- Hej -powiedziałam.
- Hej, jak się czujesz? -zapytała Joanna.
- Dobrze - odpowiedziałam. Ona się o mnie martwi. Dziwne.
- Na pewno wszystko w porządku? - zapytał się Rusty.
- Tak. Coś się stało? -zapytałam.
Popatrzyli po sobie.
- Nic nie pamiętasz? -zapytali.
Spróbowałam sobie przypomnieć. Po chwili przypomniało mi się.  
- Już pamiętam -wyjąkałam.
Rusty podszedł do mnie i mnie przytulił. Jak dobrze w takim chwilach mieć brata.
- Już dobrze -powiedział gdy po moich policzkach pociekły łzy.
- Nie mówcie rodzicom -powiedziałam gdy już się trochę uspokoiłam.
- Jesteś pewna, że nie trzeba tego nikomu zgłosić?
- Tak. A przecież do niczego nie doszło. Christian mi pomógł..  
- Kim on jest? -zapytał Rusty.
- Chodzi ze mną do klasy -wyjaśniłam.
- A kto.. znaczy.. no sama wiesz..  
- Chcesz wiedzieć kto chciał mnie zgwałcić? Nie znam go. Nazywał się Harry.  
Pogadaliśmy jeszcze chwilę. Od dawna nie było między nami zgody ale teraz dopiero zobaczyłam jak dobrze jest mieć rodzeństwo. Rusty powiedział, że jeśli Harry będzie mnie nękał to mam mu od razu powiedzieć a on mu przywali. Joanna od dawna nie była dla mnie tak miła jak dzisiaj. Nic nie powiedzieliśmy rodzicom. To jest nasza tajemnica.  

Po południu przyszła do mnie Ali.
- Sory, że nie przyszłam wcześnie ale tata nie chciał mnie wypuścić. Wczoraj wróciłam pijana i się wkurzył -wyjaśniła mi. - A ty jak się czujesz?
Słodko, że tak wszyscy się o mnie martwią. -pomyślałam.
- W porządku -odpowiedziałam.
- Zgłosisz to komuś?
- Nie! - krzyknęłam. Nie chciałam by rodzice się o tym dowiedzieli. Na policję też nie zamierzałam z tym iść. Ja po prostu wolałam o tym zapomnieć.
- Dobra, spoko. Tylko się pytam.
- Sorki, trochę jestem dziś poddenerwowana.  
- Jasne. Rozumiem. I przepraszam bo to ja cię zmusiłam do pójścia na tę imprezę -powiedziała Ali.
- Nie obwiniaj się. Było fajnie.. do czasu.. To ja nie powinnam ufać nieznajomym. Gdybym za nim nie poszła to może nie doszłoby do tego wszystkiego.
- Ale on dał ci tabletkę gwałtu -widząc moją minę dodała: -Nie wiedziałaś?
Nie przyszło mi to do głowy.  
Ale na prawdę więcej nie zaufam żadnemu nieznajomemu chłopakowi.  
- Możemy już o tym nie mówić? -zapytałam.
- Ok.
Zaczęłyśmy rozmawiać na bardziej bezpieczne tematy. Ali potrafiła świetnie odwrócić moją uwagę od wczorajszej nocy.  
- Bardzo podoba mi się twój pokój -powiedziała Ali.
- Sama go umeblowałam -pochwaliłam się.
- Jest zajebisty.
Miała rację mój pokój jest super. Ściany są pomalowane na turkusowy i kremowy kolor. Moje wielkie łózko stoi obok okna, na przeciwko niego na ścianie wisi plazmowy telewizor. Po lewej stronie, obok łóżka stoi biurko. Meble są czarno-srebrne. W jednym z rogów stoją wielkie fotele na których właśnie siedzimy ja i Ali. Wszędzie na ścianach wiszą moje najładniejsze rysunki. Jest też tu balkon. Mam też przestronną jasną garderobę i łazienkę. Podoba mi się. W przeciwieństwie do starego pokoju który miałam z siostrą ten jest rajem. Są tu wszystkie niezbędne rzeczy. Jest nowoczesny. Na półkach mam ulubiony książki. Lubię swój pokój.  

Ali była u mnie niestety krótko. Po wczorajszym tata był na nią bardzo wściekły i musiała już wracać. Zostałam sama i od razu powróciły do mnie wspomnienia z wczorajszej nocy. Będę musiała pogadać z Christianem. -pomyślałam. Na razie jednak żeby przestać myśleć o tym co wydarzyło się wczoraj wzięłam farby i zaczęłam malować. Coś mnie naszło na to by namalować zakochaną parę. Bardzo ładnie mi to wyszło. Chłopak trzymający za rękę dziewczynę. Po chwili spostrzegłam, że malując chłopaka wzorowałam się na Christianie. Wyszedł więc mi ciemnowłosy chłopak, trochę tajemniczy lecz jednak radosny. Rysunek bardzo mi się spodobał i powiesiłam go nad łóżkiem.  
                 ---------------------------------------------
Następnego dnia musiałam iść do szkoły. Ubrałam się w ubrania, które w piątek kupiłam z Ali. Emocjonalnie nie byłam gotowa na pójście do szkoły. Ale musiałam bo inaczej musiałabym wyjaśniać rodzicom dlaczego nie chcę iść.  

Już pod szkołą spostrzegłam, że czeka na mnie Peter. Czego on mógł ode mnie chcieć? -pomyślałam.
- Cześć -powiedział Peter.
- Cześć -odpowiedziałam.
- Jak impreza? -zapytał chłopak.
- Fajna. -powiedziałam, bo nie wiem co innego mogłabym powiedzieć. Wiesz, było super prawie zostałam zgwałcona. -nie tak bym nie powiedziała.
Peter chce coś jeszcze powiedzieć ale przerywa mu nagłe pojawienie się Christiana.  
- Czego od niej chcesz? - zapytał wrogo chłopak.
- Wyluzuj stary, my tylko rozmawiamy -tłumaczył się Peter.
- Odwal się od niej! - powiedział Christian.
- Christian, o co ci chodzi? -zapytałam.
- To jego brat. -odpowiada.
- Kogo?
Ciemnowłosy spogląda na mnie i już rozumiem. Peter to brat Harrego. Są nawet do siebie podobni tylko, że ja wcześniej tego nie zauważyłam.
- Sam, ja cię bardzo za niego przepraszam. Gdybym wiedział.. -tłumaczy się Peter.
Czuję się słabo. Peter wie. A co jeśli on rozgada całej szkole? I jak ja teraz na niego spojrzę. Teraz gdy wiem, że jego bratem jest Harry patrząc na Petera widzę właśnie Harrego.  
- Przekaż Harremu, że jeśli kiedykolwiek zbliży się do Sam to tak mu przywalę, że się nie pozbiera - grozi Christian.
- Wiesz gdzie mój brat ma te twoje groźby - mówi Peter. - W du..
- Zaraz będziesz miał moją nogę w dupie. -przerywa mu Christian.
- Przestańcie obaj - mówię do nich.
Nie chce mi się już ich słuchać więc ruszam w stronę szkoły. Christian zaraz mnie dogania.
- Wszystko w porządku? -pyta.
- Przestańcie się wszyscy tak o mnie martwić! -odpowiadam.
- Ok. Tylko tak się pytam.  
- Sorry. Nie chciałam żeby to tak źle zabrzmiało.  
- Zgłosisz to komuś?  
- Nie. I proszę nie mów o tym nikomu.  
- Jasne. Ale jesteś pewna, że nie chcesz tego zgłosić na policję?
- Tak! Nie chcę nawet słyszeć o policji. Wolę po prostu o tym zapomnieć.
- Ok. Gdyby Harry jeszcze kiedykolwiek cię nękał od razu masz mi powiedzieć jasne? - mówi Christian.
- Tak.  
On już tyle dla mnie zrobił. A ja mu nawet nie podziękowałam. Szybko zamierzam to naprawić.
- Dziękuję. - mówię. -Za wszystko.  
- Spoko. Zawsze możesz na mnie liczyć.
                  ----------------------------------------
Następne tygodnie miną mi względnie spokojnie. Postanawiam wziąć się porządnie za naukę. Przynajmniej wtedy zapominam o przykrych wydarzeniach z imprezy. Chcę też mieć lepsze oceny niż w tamtym roku. Peter mnie ignoruje lub raczej ja jego. Kate i Jessica także dały mi spokój z czego jestem naprawdę zadowolona.  
Ja koleguję się z Ali i jeszcze kilkorgiem osób. Czyli z : Lissą która jest blondynką o szarych oczach, ciemnowłosą Zoe a także z Jamsem i Liamem. Po raz pierwszy mam tak wielu znajomych. Wszyscy chodzą ze mną do klasy. Polubiłam ich. Dogadujemy się dobrze. Kilka razy razem wychodziliśmy razem na miasto.  

Christiana nie było cały tydzień w szkole. Gdy wrócił całkiem zapomniał o mnie. Teraz wcale się do mnie nie odzywa. Zastanawiam się co mogło mu się stać?  
Mówił, że zawsze mogę na niego liczyć a teraz całkiem mnie ignoruję. Chciałam się nim nie przejmować ale nie potrafię. Gdybym chociaż wiedziała dlaczego tak się zachowuję. Przecież mógłby się do mnie choć czasem odezwać.  
Kate się z tego powodu bardzo cieszy. Wcześniej uznawała mnie za konkurentkę. Teraz ma wolną drogę do Christiana. Zastanawiam się czy ma on jakąś dziewczynę o której ja nic nie wiem. Ale dlaczego ja cały czas o nim myślę? Przecież prawie wcale go nie znam..  

- Firma Zerknesa próbuje odbić nam klientów - mówi mój tata.
Siedzimy wszyscy razem w niedzielę przy obiedzie. To naprawdę rzadkość by cała rodzina zebrała się razem. Ja odpłynęłam w myślach ale słowa taty przykuwają moją uwagę. Tata oczywiście ostatnio mówi tylko o firmie.  
- Potrzeba nam jakiegoś nowego chwytu marketingowego..  
- Może reklama? -podsuwam pomysł. Tak naprawdę prawie nie słucham o czym mówi tata zbyt zajęta moimi myślami. Zastanawiam się czy może Christian nie odzywa się do mnie przez firmę. Ale to przecież głupie!
- To dobry pomysł, Sam. - oznajmia mój tata.
- Co..? - nie bardzo rozumiem o czym on mówi bo się zamyśliłam.
- No ta reklama. Moglibyśmy nawet wykupić w telewizji. Pieniędzy nam starczy. Albo jakiś duży bilbord w mieście.  
Szczerze bardzo mnie denerwuje już to ciągle gadanie ojca o firmie. Tylko praca i praca. Mógłby przejrzeć na oczy i zobaczyć co się dzieje z Rustym, który nawet teraz jest na haju. Martwię się o niego. Próbowałam nawet z nim kilka dni tem porozmawiać, jakoś przemówić mu do rozumu ale on tylko przewrócił oczami oczami i powiedział:
- Mała, raz się żyje. - A potem poszedł sobie do pokoju zapalić trawkę.

Znów odpłynęłam w myśli i nie usłyszałam, że mama coś do mnie mówiła.  
- Sam coś ostatnio jesteś bardzo zamyślona. I w kółku chodzisz smutna. Czy coś się stało? -pyta mama. Patrzy się na mnie uważnie.
- Nie, wszystko jest okej- odpowiadam.
- Na pewno?
- Tak.  
Wstaję od stołu. Nie chcę być już dłużej wypytywana. Nic nie jest okej. Ale ja nie zamierzam o tym nikomu mówić.  

Gdy w poniedziałek idę do szkoły jestem tak samo przygnębiona jak w niedzielę. Nic mnie nie cieszy i nawet Ali nie potrafi mnie rozweselić.  
- Sam, co się stało? -pyta moja przyjaciółka. - Jesteś jakaś smutna.
- Nic mi nie jest. -odpowiadam.
- Przecież widać, że coś się stało. Nawet ubrałaś się na szaro.
Ali zawsze chodzi ubrana na kolorowo i nie rozumie jak można zakładać szare ubrania. Ubiera się jak chce i ma w dupie co kto sobie o niej pomyśli.  
Ja jestem jej całkowitym przeciwieństwem. Bardzo mi zależy na akceptacji innych.  
- Mówię serio, nic mi nie jest. - powtarzam.
Stoimy na korytarzu przed klasą. Dołańcza do nas reszta.
- Hej, dziewczynki. - mówi żartobliwie Liam.
- Hej. -odpowiadamy.
Liam jest brunetem o niebieskich oczach. Niestety jest bardzo niski. Przewyższam go o pół głowy. Jest jednak bardzo sympatyczny i wesoły.
James jest jego najlepszym kolegą. Ma blond włosy, piwne oczy. Jest naprawdę przystojny. Coś mi się wydaje, że Ali się w nim zadurzyła. Ja nie mam co do niego takich odczuć. Jest jedynie moim kolegą.  
Lissa to blondynka ale wcale nie jest głupia, uczy się najlepiej z całej klasy.  
A Zoe ma ciemną karnację, ciemne włosy i takie same ciemne oczy. To coś związane z jej pochodzeniem..  
Pewnie gdyby nie Ali nie zaprzyjaźniłabym się z nimi. To Ali pierwsza zagadała ze mną i ona pierwsza zagadała do nich..

Rozlega się dzwonek i wszyscy ruszamy do klasy. Jak zwykle siedzę z Ali. Christiana nie ma na pierwszej lekcji. Przychodzi dopiero na drugą i to w trakcie lekcji.
- Przepraszam za spóźnienie - mówi.
W klasie rozlegają się niezadowolone pomroki i szepty. Nikogo już nie bawi spóźnianie się Christiana. Mógłby już odpuścić. Przez niego zawsze tracimy 10 minut lekcji bo nauczyciele się na niego wydzierają.
- Dziś to nie było celowe. - mówi chłopak.
- Zerknes, nie obchodzi mnie to! Do dyrektorki! Natychmiast! - wydziera się nauczycielka matematyki. Nie dziwię się jej ale jednak dziś widać, że z Christianem coś jest nie tak. Jest jakby zmęczony i przygnębiony.  
Nawet się nie kłóci z panią tylko od razu wychodzi bez słowa. To do niego nie podobne. W klasie jest całkowita cisza.
- To może przejdziemy do lekcji. - oznajmia spokojniejsza już nauczycielka.

Następny jest w-f. Trener jest w złym humorze i każe nam biegać 10 kółek. Nie lubię go. Zawsze patrzy na dziewczyny pożądliwym wzrokiem.  
Po przebiegnięciu 8 kółek robi mi się strasznie słabo. Czuję że zaraz zemdleję. Zatrzymuję się. Trener do mnie podchodzi.
- Co się stało? - pytają zaniepokojone dziewczyny.
- Słabo mi..
- Wyprowadźcie ją z sali. - mówi trener.
Ali i Lissa biorą mnie pod ramię i wyprowadzają. Sadzają mnie na ławce na korytarzu.  
Nadchodzi Christian. Zerka na mnie i mówi:
- Przynieście jej wody.
Dziewczyny szybko biegną spełnić jego polecenie.
Po jakiś 10 minutach robi mi się lepiej. Przychodzi trener.
- Lepiej ci już?
- Tak.
- To idź się przebrać. Dziewczyny wracać na salę. A ty Christian zostań z nią.  
Przebieram się powoli a potem wracam na ławkę.  
Wiem co mi się stało. Prawie zemdlałam bo ostatnio nic nie jadłam.  

Christian siedzi koło mnie. Przez to czuję się dziwnie bo wcale się nie odzywa.  
Dopiero po kilku minutach przerywa ciążącą nam ciszę.
- Wytłumaczysz mi co się stało?
- No, zrobiło mi się słabo.
- Dlaczego?
Chłopak patrzy na mnie całkowicie poważnie. Chyba się czegoś domyśla.
- Nie wiem.  
Nie wierzy mi. Postanawiam zmienić temat.
- Dlaczego się dziś spóźniłeś? - pytam.
- To nie twoja sprawa. -odpowiada.
- Ok, ale ty przecież chcesz wiedzieć dlaczego zasłabłam.
Chłopak przez chwilę się zastanawia.
- Spóźniłem się przez ojca. Wiesz kim on jest. Ma jakąś obsesje na punkcie firmy. Chce żebym przeją po nim rodzinny interes. Dziś rano zaciągną mnie na jakieś spotkanie. Firma twojego ojca zabrała mu wielu klientów i teraz chce ich odzyskać. Najważniejsza jest dla niego praca. Bardzo mnie tym wkurza.
- Z moim jest podobnie. - odpowiadam.
- Twój mówi ci kim w przyszłości masz być?
- No nie. To powinien być mój wybór.
- Mój nie chce nawet słyszeć o tym, że mógłbym nie przejąć po nim firmy. Głupio jest być jedynakiem.. Wiesz, że nie zdałem dwa razy?
- No..
- Zrobiłem tak specjalnie. Utrudniam mu życie. Chcę mu pokazać że się nie nadaję. Mógłbym zdać gdybym tylko chciał. Te spóźniania to specjalnie. Imprezuję, palę, piję a jego to i tak nie rusza. Kurwa, mam go dosyć. Chcę sam decydować o swoim życiu!
Christian po raz pierwszy tak otwarcie ze mną rozmawia.  
- To kim chciałbyś być?
- Nie wiem. Na pewno chciałbym podróżować.
- Christian, twój ojciec nie może cię do niczego zmuszać. Jesteś już dorosły. Możesz skończyć szkołę i wyjechać. Robić co będziesz chciał. On nie może cię do niczego zmuszać.
Christian patrzy na mnie.  
- Cholera, masz rację. Gdybym zdał od razu już teraz byłbym wolny. Tylko, że raczej wtedy nie będę miał co liczyć na wsparcie finansowe od ojca. Samemu trudno będzie sobie radzić.
- Może twój ojciec to zaakceptuje.  
- Może..
Nasza rozmowa się kończy bo dzwoni dzwonek.
                       ---------------------------------
Następnego dnia pamiętam o zjedzeniu porządnego śniadania. Kiedyś miałam nadwagę teraz mama mówi, że mnie nie poznaje bo aż tak schudłam.
Już po wejściu do szkoły podchodzą do mnie Kate i Jessica.
- Jesteś w ciąży? -walą prosto z mostu.
- Co? - słysząc to aż przystaję ze zdziwienia.
- No wczoraj zemdlałaś.  
- Nie zemdlałam. Tylko zasłabłam. I nie, nie jestem w ciąży. -odpowiadam.  
Natychmiast zostawiam je i idę szukać Ali.

Gdy mówię Ali co wymyśliła Kate, ta aż nie może przestać się śmiać. Dla mnie też to jest śmieszne ale przestaje takie być gdy widzę Kate rozmawiającą z Christianem. Blondyna pokazuje na mnie z uśmiechem. Już wiem co mu mówi i domyślam się co pomyśli sobie o mnie Christian.  
Ale chłopak zdaje się jej nie wierzy. Odchodzi od niej i idzie w moją stronę.  
- Cześć. - mówi na powitanie.
- Hej.
- Słyszałeś co wymyśliła Kate. - zaczynam. Nie chcę żeby myślał, że jestem jakaś puszczalska.
- Tak.  
Już chcę mu zacząć tłumaczyć, że to nie prawda ale chłopak mi przerywa.
- Ja oczywiście w to nie wierzę. Ale wczoraj ja ci po opowiadałem o sobie. To teraz twoja kolej. Dlaczego zrobiło ci się słabo?
- Ostatnio mało jadłam.
- Widać, jesteś bardzo szczupła.
Zastanawiam się czy to jest komplement.
- Nie jadłam nic wczoraj i dlatego zrobiło mi się słabo. Dziękuję, że się mną zająłeś.
- Nie ma sprawy. Sam, dlaczego tak mało jesz?
- Nie wiem. - czerwienię się lekko. Co mu powiedzieć?
Dzwonek wybawia mnie z opresji. Idziemy do klasy i po raz pierwszy Christian się nie spóźnia.

Po lekcjach Christian czeka na mnie przed szkołą.
- Wciąż nic o tobie nie wiem - mówi. - Jesteś mi to winna. Wybierzesz się ze mną do tej kawiarni na rogu.
- No nie wiem. Zapraszasz mnie do kawiarni? - dziwię się.  
- Tak. - odpowiada z zawadiackim uśmiechem. - A co w tym złego.
- No to chyba nie mam wyjścia.. - uśmiecham się.  
Szczerze się cieszę. Ta kawiarnia znajduje się najbliżej szkoły. Szybko do niej dochodzimy. Zajmujemy stolik i podchodzi do nas kelnerka.
- Co podać?
Christian czeka aż ja coś wybiorę ale ja się z tym nie spieszę. Nie chcę przytyć.  
- Za chwilkę. - mówi Christian do kelnerki.
Chłopak patrzy na mnie zaniepokojony a ja spuszczam wzrok.  
- Sam, martwię się o ciebie. - mówi.
- Nie potrzebnie. Umiem o siebie zadbać.
- Ale powinnaś więcej jeść. Jesteś bardzo szczupła. Odchudzanie się jest ci nie potrzebne. Nawet kilka kilo więcej by ci nie zaszkodziło.  
- Nie rozumiesz...
- To mi wytłumacz.
Nie znajduję dobrego wytłumaczenia więc Christian kontynuuje.
- Sam, przecież wiesz, że mam rację.
- Teraz, dla odmiany ty mnie pouczasz. - śmieję się.

Gdy kelnerka wraca oboje zamawiamy po kawałku ciasta i do tego gorącą czekoladę bo podobno tu podają najlepszą.
Po zjedzeniu przypominam sobie, że muszę się dowiedzieć dlaczego nie odzywał się do mnie ostatnio. Nie rozumiem skąd wynikła ta zmiana, że nagle wczoraj się do mnie odezwał a dzisiaj panują między nami przyjacielskie stosunki.
- Christian, mogę ci zadać pytanie?
- Już zadałaś.  
- Mówię poważnie.  
- Ok. - chłopak się uśmiecha.
- Dlaczego się do mnie nie odzywałeś? I dlaczego teraz zacząłeś się odzywać?
Twarz Christiana staje się ponura.  
- To głupie, myślałem że możesz być tak jak chciałby mój ojciec żebym ja był. Nie znałem cię jeszcze.. - mówi Christian
- I nawet nie nie chciałeś poznać.
- To nie tak.
- A właśnie, że tak. Oceniłeś mnie pochopnie. - jestem na niego wkurzona.
Moja komórka zaczyna dzwonić.
- Sam, ja po prostu ostatnio miałem wiele na głowie..  
Mój telefon wciąż dzwoni.
- Wkurwiał mnie ojciec i... odbierz ten telefon!
Dzwoni Rusty. Odbieram.
- Sam, musisz po mnie przyjechać.  
Przeraża mnie ton jego głosu.  
- Rusty, co się stało?!!
- Przyjedz po mnie, szybko. Proszę.
- Gdzie?
- Pod szkołę
- Ale powiedz mi co się stało?
- Musisz mi pomóc.
- Ale..
Rusty już się rozłączył.
Chris patrzy na mnie zaniepokojony.
- Co się stało? - pyta.
- Muszę jechać po brata.
Nie wiem w co wpakował się mój brat ale ma jakieś kłopoty a ja muszę mu pomóc.
Zrywam się z krzesła i ruszam do wyjścia ale Christian mnie zatrzymuje.
- Zawiozę cię.
- Nie musisz.
- No to co. I tak cię zawiozę. - Jest uparty.
Szybko dojeżdżamy na miejsce ale nigdzie nie widzę brata. On chodzi do 3 gimnazjum. Uczy się w mojej starej szkole. Miałam już nigdy więcej tu nie przyjeżdżać. Z tą szkołą wiążą się nieprzyjemne wspomnienia. Rozglądam się w poszukiwaniu brata bo chce jak najszybciej stąd pojechać. W końcu go znajdujemy. Jest w poważnych tarapatach.  

Biegnę w stronę Rustego, który jest bity przez trzech kolesiów. Rusty leży na ziemi a ani go kopią. To straszne.  
- Zostawcie go! - krzyczę.
Nie wiem kim są i czego chcą od mojego brata.
- Jeśli nie oddasz forsy pożałujesz. - grozi mojemu bratu jeden z nich.
Przynajmniej przestali go bić. Klęczę przy Rustym osłaniając go.  
- Czego od niego chcecie? - pytam.
- Tylko tego co się nam należy.- odpowiada chłopak.  
Kojarzą mi się oni z menelami. Są ubrani w workowate bluzy i dresy. Są brudni. Ten który mi odpowiedział ma kolczyk w nosie.
- Zostawcie go w spokoju. - mówię.
- Mała, uważaj bo... - mówi chłopak i podchodzi do mnie.
- Zjeżdżajcie stąd. - mówi Christian. dopiero teraz przypominam sobie, że on wciąż tu jest.
- Zerknes, dawno się nie widzieliśmy - chłopak z kolczykiem jest zaskoczony widokiem Christiana. Wcześniej go nie zauważył.  
- Zostaw ją w spokoju. - Christian jest spokojny co działa też na mnie uspokajająca.
- Nie wiedziałem, że ta lalunia jest twoja. - mówi chłopak zazdrośnie spoglądając na mnie.  
Nie wiem skąd znają Christiana. Ale to wystarcza by zostawili mnie i Rustiego w spokoju.
Widząc w jakim stanie jest mój brat zaczynam płakać.
- Hej, nie płacz. To nic takiego. - pociesza mnie Rusty.
No nie wiem czy nic takiego. Z nosa leci mu krew, ma podbite oko. No ogólnie wygląda strasznie. Christian pomaga mu wstać. A potem odwozi nas do domu.
Wysiadam z jego samochodu i pomagam Rustiemu.  
- Dzięki, Christian.
- Nie ma sprawy.
Mam do niego jeszcze dużo pytań.  
Skąd on ich znał?  
I czego oni mogą chcieć od mojego brata? Czy Christian to wie?
Ale pozwalam mu odjechać. Przynajmniej na razie..


Szybko opatruję Rustego. Na szczęście nic mu się nie stało. Skończyło się na podbitym oku i siniakach.
- Sam, nie mów nic rodzicom. Ja im to jakoś wyjaśnię ale ty się nie wtrącaj. - powiedział błagalnie Rusty.
- Ok.  
On ucieszył się z mojej odpowiedzi ale ja nie zamierzałam tak łatwo odpuścić.
- Ok.. ale musisz mi wyjaśnić czego oni od ciebie chcieli? Skąd ich znasz? Jesteś im coś winny?  
- To nic takiego. - odpowiada mój brat.
Denerwuje mnie, że tak bagatelizuje sprawę.
- Nic takiego?!! Rusty!!
- Nie wściekaj się. Po prostu trochę się z nim posprzeczałem. Nic się nie stało.
- Nie wciskaj mi kitu. Wiem, że chodziło o coś poważniejszego. W co ty się wpakowałeś?!!
- W nic. Naprawdę.
- Jeśli mi nie wyjaśnisz to powiem rodzicom o narkotykach. Ja się o ciebie martwię!
- Nie możesz powiedzieć, obiecałaś przecież. No i mówię ci, że to nic takiego! Zajmij się swoimi sprawami!!  
Rusty się na mnie wściekł. Po wykrzyczeniu co o mnie myśli, idzie do swojego pokoju i trzaska drzwiami. Znów chce mi się płakać ale tym razem z wściekłości.  
                  -------------------------------------------
Następnego dnia w szkole chcę porozmawiać z Christianem ale nie ma go. Do tej pory nie wzięłam od niego numeru telefonu więc nie mogę zadzwonić. Cały dzień mam zły humor. Zauważa to Ali.
- No dobra, Sam, powiesz mi teraz co jest między tobą a Christianem? - pyta moja przyjaciółka.
- Co?! Nic nie jest! - trochę zbyt gwałtownie zaprzeczam.
- Dobra jeszcze nic nie jest - zgadza się ze mną Ali. Nie komentuję tego "jeszcze" bo nie chcę mi się z nią spierać. - Ale przyznaj, że on ci się podoba.  
Czy on mi się naprawdę podoba? Jakoś się nad tym nie zastanawiałam. Ale teraz czuję, że tak.  
- Tak - odpowiadam. - Christian mi się podoba.
- Wiedziałam! - cieszy się Ali.
- Ale nie wiem czy ja się mu podobam. - skarżę się Ali.
- Sprawdzimy to. Ja was zeswatam!  
Trochę mnie tym przeraża. Ali czasem ma straszne pomysły!
- Zajmiemy się tym od jutra. Oj, co ja mówię? Od poniedziałku.. No a jutro wybierzemy się na zakupy. Trzeba ci kupić coś ładnego! Może weźmiemy ze sobą Lissę i Zoe. Na pewno się zgodzą...  
Od jej paplaniny poprawił mi się humor. Jak dobrze jest mieć przyjaciółkę.
- Ali a powiedz mi kto ci się podoba?  
- Mi..? - moja przyjaciółka lekko się czerwieni. - Podoba mi się James. - wyznaje w końcu.

W sobotę spotykamy się we cztery na zakupach. A potem jeszcze zadzwoniliśmy do chłopaków i taką zgraną paczką wybraliśmy się do kina. Po wyjściu z kina gdy już się rozchodzimy do domów podchodzi do mnie James.
- Odprowadzę cię.  
- Nie musisz - odpowiadam.  
- Ale chcę.
Oj, nie dobrze. - myślę sobie. On podoba się Ali. A ona teraz to wszystko widzi i słyszy. Próbuję się wymigać. Chłopak nie daje się spławić. Gdy żegnamy się z Ali widzę jaka jest smutna.
Do domu od kina nie mam daleko. Idę sobie piechotką a James ze mną. Nie odzywam się i on też nie.  
Widzę, że James jest jakiś zamyślony. Kilka razy chce coś powiedzieć ale nie ma odwagi. dopiero przed moim domem mówi:
- Sam, kocham cię.
No nie! Ja nie chciałam tego usłyszeć a bynajmniej nie od niego. To Christian powinien tak do mnie mówić. James to powinien powiedzieć do Ali. Nie do mnie.
No i wyznał mi to tak po prostu! Ja ani trochę nie odwzajemniam jego uczuć! I jak ja mam mu to powiedzieć.
Stoję tak całkowicie zszokowana i nie potrafię słowa z siebie wydusić. James chyba inaczej odbiera moją reakcję bo pochyla się i mnie całuje! Nie odsuwam się bo wciąż jestem zaskoczona. Gdy chłopak się odsuwa mówi:
- Do zobaczenia w poniedziałek. - a potem odchodzi prawie, że w podskokach.  
Ale się porobiło..
                      -------------------------------
Postanawiam, że muszę koniecznie to jakoś wyjaśnić. Tak nie może być. James mi się nie podoba. Podoba mi się Christian. Takie różne myśli chodzą mi po głowie przez resztę weekendu.  
To wszystko sprawia, że w poniedziałek idąc do szkoły jestem strasznie zdenerwowana. Muszę wyjaśnić sobie tę sprawę z Jamesem.  
Od razu po wejściu spotykam Ali.
- Hej! - mówię. - Ali posłuchaj..
- Widziałam was - po raz pierwszy widzę Ali tak wkurzoną. Na mnie..
- Nie rozumiem. O czym ty mówisz?
- Nie rozumiesz!! Poszłam za wami. Widziałam ciebie i Jamesa. Całowaliście się!
Myślę sobie, że już gorzej być nie może ale w tym momencie zauważam Christiana. Patrzy na mnie. A potem odwraca się i idzie w przeciwnym kierunku.  
O nie..! On słyszał co powiedziała Ali!
- Ali! To nie tak. Ja nigdy bym.. Nigdy bym ci czegoś takiego nie zrobiła. Proszę uwierz mi.
- Nie mam powodu żeby ci wierzyć. Widziałam na własne oczy.
- Ale to on mnie pocałował. Ja nie odwzajemniam jego uczuć! Przecież wiesz. Mówiłam ci wczoraj, że mi się podoba Christian.
- Jesteś fałszywa. Nie chcę cię znać.  
Ali mi nie wierzy. Odchodzi ode mnie. Znów nie mam przyjaciółki tak jak w starej szkole.. A teraz jest jeszcze gorzej. Bo ten którego kocham też odszedł. Wybiegam ze szkoły. Nie potrafię się z tym wszystkim zmierzyć. Pierwszą lekcję sobie odpuszczam. Idę do tej kawiarenki w której byłam z Christianem. Chce mi się płakać. Ale staram się być silna. Jak ja mam teraz to wszystko odkręcić? Najpierw postanawiam wrócić do szkoły. Ale nie wiem czy w takim stanie to sensowne rozwiązanie. Dzwonię do mamy, mówiąc żeby po mnie przyjechała bo źle się czuję. Zastanowię się w domu co zrobić.

W domu cały dzień maluje i myślę. - Sama się w to wplątałam. Mogłam odepchnąć Jamesa. Ali wtedy nie była by zła na mnie, że zakochał się on w nie tej dziewczynie. A tak właściwie to czy Christian jest zazdrosny? Ale to by znaczyło, że się mu spodobałam!! Moja radość słabnie jednak kiedy przypominam sobie, że wszystko stracone. On myśli, że podoba i się James.  
Cholerny James!! Musiał się wpieprzać!
Jutro muszę wyjaśnić to najpierw z nim. Potem przekonać Ali, że on mi się nie podoba. A potem jeszcze Christiana. I jak ja mam to zrobić?! Pierwszy raz mam takie problemy. Dotąd nawet żaden chłopak mi się nie podobał. A co dopiero mówić o tym, że to ja się jakiemuś spodobałam. A teraz dwóm!  

Następnego dnia musiałam iść od szkoły. Było mi wstyd, że wczoraj tak zwiałam. Ta nowa Sam nie powinna tak robić. Tylko powinna zmierzyć się z trudnościami.

Wczoraj w nocy wiele razy myślałam co powiem.  
Ale gdy tylko zobaczyłam Ali a z nią Jamesa to zapragnęłam być daleko stąd.
Ale podeszłam do nich.  
-Ali, możemy pogadać?
Ali mnie ignoruję.
- Proszę, Ali...
- Ktoś coś mówił? - dziewczyna teatralnie rozgląda się wokoło.  
A potem odwraca się i odchodzi a mnie zostawia z Jamesem.
- Sam, masz mi coś do powiedzenia? - pyta chłopak.
Dobra, to jedyna szansa, żeby mu wszystko wyjaśnić.
- James, ja cię bardzo przepraszam ale ja nie odwzajemniam twoich uczuć. W sobotę zaskoczyłeś mnie tym pocałunkiem. Możemy zostać przyjaciółmi?
James patrzy na mnie smutnym wzrokiem. Widzę w jego oczach szok, zawód i złość.
- Yhym, przyjaciółmi? Sam, myślałem, że ty jesteś inna. Widocznie pomyliłem się co do ciebie. Jesteś wredną suką tak jak mówi Ali.
To jest tak jakby mnie spoliczkował.  
- James, ja..
- Sam, daj mi spokój.  
Chłopak zostawia mnie samą na korytarzu.  
No chyba ta jego miłość nie była tak mocna. - myślę sobie. - Bo już mnie sobie odpuścił.

Nie tylko Ali i James są na mnie wściekli i mnie ignorują ale też Christian a to boli mnie najbardziej. Gdy do niego podeszłam i chciałam się wytłumaczyć nie chciał mnie słuchać. Ali przesiadła się ode mnie. Lissa i Zoe nie wiedzą co o tym myśleć. Ale to kwestia czasu i będę po stronie Ali. Ona umie wszystkich do siebie przekonać. A Liam jako przyjaciel Jamesa solidarnie z nim się do mnie też nie odzywa.

Kate i Jessic, gdy straciłam oparcie w postaci przyjaciół zaczęły mi dokuczać. Ich złośliwe komentarze nie kończyły się przez cały dzień. A ja nie miałam siły nawet na nie odpowiadać. Nimi się głownie nie interesowałam.  
Skupiałam się tylko na tym żeby się nie rozpłakać.  
Marnie mi to wychodziło. W domu już nie wytrzymałam i wybuchłam płaczem.
Dlaczego wszystko musiało się tak strasznie popsuć?
Przecież wszystko było super. Naprawdę myślała, że mam przyjaciół.  
Teraz wszystko przepadło.
Straciłam wszystkich znajomych.  
Powtarza się sytuacja ze starej szkoły.
  
Nie tylko ja miałam zły dzień. Rodzice w końcu zobaczyli co się dzieje z Rustym. Znaleźli w jego pokoju narkotyki. Teraz urządzili mu niezłą awanturę. Rusty się nawet nie próbuje tłumaczyć. To nic mu nie da.  
Rodzice jeszcze nigdy nie byli tak wściekli. A najgorsze, że tate nie obchodzi co może stać się z Rustym tylko to, że to wstyd gdyby ktoś się dowiedział. On naprawdę myśli tylko o interesach!  
Rusty myśli tak samo jak ja i mówi to ojcu. Tata się wścieka.
Gdy już nie mogę tego słuchać wychodzę z domu.
Po moim powrocie w domu panuje grobowa cisza. Nikt się do siebie nie odzywa. To mi nawet pasuje.

Przez kilka następnych dni sytuacja wcale się nie polepsza. Nikt nie chce słuchać moich wyjaśnień i wszyscy są na mnie obrażeni.  
Wcale nie poznaję Ali. Ona teraz zaczęła zachowywać się jak Kate.  
Kate tymczasem zaczęła startować do Christiana. Próbuje wyciągnąć go do kina.
A mi się chce płakać...

W czwartek na ostatniej lekcji wpadam na pomysł żeby zamiast im to tłumaczyć napisać na kartce wyjaśnienia. Bo inaczej nigdy mnie nie posłuchają. Christian siedzi dwie ławki przede mną. Siedząca pomiędzy nami Kamila na pewno bez zbędnych pytań przekaże mu liścik. Tak też się dzieję. Nie wiem jednak czy on przeczytał to co napisałam. Gdy dzwoni dzwonek wychodzę z klasy i idę do domu.

Gdy już jestem w domu zakładam słuchawki na uszy, puszczam moją ulubioną piosenkę i zaczynam malować. To mnie odpręża. Swoje uczucia przelewam na papier. To naprawdę pomaga.
Malując myślę sobie nad ostatnimi wydarzeniami. Kilka łez spływa mi po policzku i spada na kartkę. Nagle za mną rozlega się czyjś głos.  
- Ładnie malujesz tylko te łzy psuję obrazek.
Nie mogę uwierzyć własnym uszom ale odwracam się i naprawdę go widzę.  
Za mną stoi Christian.
- Twój brat mnie tu wpuścił. - mówi chłopak. Potem wyciąga moją karteczkę i mówi:
- Musisz mi teraz powiedzieć prawdę. Skoro mówisz, że nie całowałaś się z Jamesem to jak było naprawdę?
- Nie mówię, że się nie całowałam. - odpowiadam cicho.
Chłopak odwraca się już i chce wyjść.
- Czekaj! Proszę!
Christian staje.
- Napisałaś - " Znów wyciągnąłeś pochopne wnioski. To nie tak jak myślisz. Pozwól mi wszystko wyjaśnić." No więc raz mówisz, że się nie całowałaś z Jamesem a raz, że całowałaś. Możesz się w końcu zdecydować.
- Wyjaśnię ci to.
- Ok. Ale chcę poznać całą prawdę.
Siadamy więc na fotelach a ja mówię mu całą prawdę. Chłopak słucha w milczeniu. Ja opowiadając to nie mogę się powstrzymać i znów zaczynam płakać.
- Hej, nie płacz. - mówi łagodnie Christian. Podchodzi do mnie i kciukiem ściera mi łzy.
- Wszyscy mnie nienawidzą. - mówię.
- To nie prawda. Ja cię nie nienawidzę.
- Naprwdę? - Christian kiwa głową, że tak. - Ale Ali...
- Pogadam z nią jutro.
- Dzięki
On już mi wierzy! Może nie wszystko stracone.  
Ja go kocham, wiem to na pewno.

Teraz czuję, że wszystko się jakoś ułoży. Christian tymczasem rozgląda się po moim pokoju. Nagle coś go bardzo zaciekawiło. Spoglądam co takiego i widzę, że przygląda się jednemu z moich obrazków który wisi nad łóżkiem. Na tym obrazku jestem ja z nim! Christian odwraca się do mnie z uśmiechem i pyta:
- Czy to ja?
- Nie. - ale rumieńce zdradzają wszystko.

Potem dużo jeszcze rozmawialiśmy. Christian siedział blisko mnie...
Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Czułam jego oddech na swojej skórze. Nagle zapragnęłam, żeby przestały nas dzielić nawet centymetry. On chyba pomyślał o tym samym bo jego usta znalazły się na moich w tej samej sekundzie. Na początku całowaliśmy się delikatnie. Lekko muskając się ustami. Jego ręce znalazły się na mojej tali i przyciągnął mnie do siebie. Moje ręce owinęły mu się na karku, a palce wplotły się w jego włosy. Z czasem nasze warg zaczęły ze sobą w spół pracować, całowaliśmy się coraz namiętniej. A ja chciałam żeby ten pocałunek trwał wiecznie. Delikatnie przejechałam językiem po jego wargach. Odpłacił mi tym samym po czym wsunął język w moje rozchylone wargi. Kiedy się ode mnie odsunął oboje ciężko oddychaliśmy. Przytuliłam się do niego i położyłam głowę na jego ramieniu.  
- Kocham cię. - powiedziałam.
- Ja ciebie też.
To była najszczęśliwsza chwila w mim życiu.
- Czy my jesteśmy teraz parą? - zapytałam się go.
- Tak.  
                   ------------------------------------
- Christian, muszę się ciebie o coś spytać.  
- Pytaj. - odpowiada.
- Chodzi mi o Rustego. On ma kłopoty, a ja nie wiem jak mu pomóc. Kim byli ci co go zaatakowali? - koniecznie muszę to wiedzieć. Chciałam się zapytać Christiana o to już kiedyś ale nie było okazji.
- Chodzili z mną kiedyś do szkoły. To dilerzy narkotyków. Twój brat na pewno ma u nich dług. Pewnie kupował od nich prochy i nie oddał im kasy.  
- I co teraz?
- Niech twój brat powie wszystko na policji. I jeszcze jedno...
- Co?
- Pamiętasz Harrego? - to głupie pytanie myślę. Oczywiście, że pamiętam więc tylko kiwam głową.
- On przemyca narkotyki.  
- I co teraz. - pytam.
- Twój brat o tym wie. On musi powiedzieć o tym policji. I ty też.
- Ja?  
- Tak, o tym co stało się na imprezie.
- Po co?
- Żeby poszedł za to siedzieć.
- Ty też będziesz musiał złożyć zeznania.
- Tak.
- Ale Christian, ja nie chcę..
- Wiem, ale to ważne żeby on poszedł do więzienia.  
- Okay. - odpowiadam zrezygnowana. Nie podoba mi się to. Chciałam zapomnieć o tym co się wtedy stało a teraz dodatkowo będę musiała przypomnieć sobie szczegóły.  
Dobrze, że jest ze mną Christian. Wiem, żę on będzie mnie wspierał.

Niestety po jakimś czasie Christian musi jechać do domu. Schodzimy na dół i niestety wpadamy na moich rodziców. Chyba już od jakiegoś czasu czatowali przy schodach. Pewnie Joanna powiedziała im, że jest u mnie chłopak.
- Dzień dobry. - mówi moja mama jak zwykle kulturalna.
- Dzień dobry. Jestem Christian Zerknes. - to mówiąc mój chłopak wyciąga rękę w kierunku mojego ojca.
Wiem, że moi rodzice mogą być zszokowani a tata nawet wkurzony ale nie dają tego po sobie poznać. Tata potrząsa rękę Christiana. Na szczęście szybko dają nam spokój.  

Dopiero po wyjściu Christiana tata na mnie naskakuje.
- To był syn Zerknesa!  
- Wiem. - odpowiadam spokojnie.
- I on tak po prostu był w moim domu? - pyta mój tata.
Uznaję, że to nie jest odpowiednia chwila by oznajmić tacie, że to mój chłopak.
Sama jeszcze do końca w to nie wierzę..
- Przeszkadza ci to? Christian chodzi ze mną do klasy. Jest w porządku.
- Ale on jest synem..  
- No i co z tego! - przerywa tacie. - Christian wcale się nie interesuje firmą ojca! A czy ty mógłbyś trochę zainteresować się nami! Dla ciebie najważniejsza jest tylko firma. Dopiero teraz zobaczyłeś co dzieje się z Rustym. A i tak obchodziło cię tylko co inni mogą o tym pomyśleć. A pomyślałeś sobie o tym co my czujemy?!  

Po tym wybuchu idę do pokoju i trzaskam drzwiami. Tata przychodzi po jakichś 15 minutach.
- Sam..
- Nie chcę z tobą rozmawiać. - mówię mu.
- No to chociaż posłuchaj - gdy nie odpowiadam tata kontynuuje: - Ważna jest dla mnie firma bo chcę zapewnić wam dobrą przyszłość. Do niedawna byliśmy biedni i wiem, że wtedy było wam ciężko... Masz rację, nie zauważyłem co jest z Rustym a powinienem. Od teraz to się zmieni. Wybaczysz mi?
- Jasne.  
Tata mnie przytula tak jak gdy byłam małą dziewczynką.  
- Co zrobicie w sprawie Rustego? - pytam.
- Zawiozę jutro go na odwyk. Nie martw się, pomożemy mu. - odpowiada tata.
                      ---------------------------------
Następnego dnia Christian czekał na mnie przed szkołą.
- Hej. - powiedział i pocałował mnie w usta.
Pocałunek nie był długi ale i tak sprawił, że serce zaczęło mi szybciej bić.  
Gdy już się od siebie oderwaliśmy chłopak wziął mnie za rękę i razem ruszyliśmy w stronę szkoły.
Gdy szliśmy wszyscy się na nas gapili. Nie byłam do tego przyzwyczajony. Zawsze wolałam pozostawać w cieniu.
Wile osób widząc nas zaczęła miedzy sobą szeptać..

Najlepsza była mina Katy gdy zobaczyła mnie i Christiana razem.  
- Co to ma znaczyć? - zapytała.
- Ja i Sam jesteśmy teraz parą. - odpowiedział jej spokojnie Christian.
- Co?!
- Spadaj Katy. - powiedziałam.
Katy od tej wiadomości aż zatkało. Christian jej się podobał.  
Trochę jej współczułam... Nie, jednak nie.  

Christian wczoraj obiecał mi, że porozmawia z Ali. Miał jej wszystko za mnie wytłumaczyć. Ale gdy już ją zobaczyliśmy stwierdziłam, że to mnie powinna wysłuchać a nie jego. To ja byłam jej najlepszą przyjaciółką a ona tak po prostu uwierzyła w fałszywe oskarżenia..  
Christian już chciał do niej podejść ale go powstrzymałam.  
- To ja muszę z nią pogadać.
- Okay.  

Wiem, że Ali widziała już mnie i Christiana. Ciekawa byłam co sobie o tym pomyślała.
Czy teraz już mi wierzyła.. Gdy do niej podeszłam stało się jasne, że nie.
Najpierw chciała natychmiast ode mnie odejść ale powstrzymałam ją.
- Ali! Musimy pogadać!
- Nie mamy o czym. - odpowiedziała.
- Jak to nie mamy o czym?!!  
- Najpierw całujesz Jamesa a teraz jesteś z Christianem!  
- A ty wciąż o tym.. Mówiłam ci już, że nic mnie z Jamesem nie łączy - miałam jedyną szansę żeby jej wszystko wytłumaczyć. Pomyślałam, że to i tak koniec naszej przyjaźni bez względu na to czy mi teraz uwierzy czy nie. - Kocham Christiana. Ale nie mam wpływu na uczucia innych. Nie możesz mnie obwiniać o to, że James się we mnie zakochał a nie w tobie. Ja się nigdy o to nie prosiłam. Byłaś moją najlepszą przyjaciółką i nigdy bym cię nie zraniła. Ale ty tak łatwo mnie odstawiłaś na bok.  
- Sam, ja... - Ali chce coś powiedzieć ale jej przerywam.
- Wybrałaś chłopaka zamiast swojej przyjaciółki. Żegnaj Ali. - mówię
Tak naprawdę się nie żegnamy bo jeszcze wiele razy będziemy się widywać. Jesteśmy przecież w jednej klasie ale mówią to mam na myśli, że już nie będziemy się przyjaźnić.
Odwracam się i ruszam korytarzem w stronę Christiana. Gdy podchodzę do niego chłopak mocno mnie przytula. Wiem, że pewnie wszyscy się na nas gapią ale nie obchodzi mnie to. Z Christianem czuję się bezpieczna.  
                       ------------------------------
Ustaliliśmy z Christianem, że po lekcjach powiem rodzicom co się stało na imprezie. Muszę to zrobić dzisiaj bo jutro Rusty jedzie na odwyk a on też musi złożyć zeznania na policji. Już o tym wie i zgadza się ze mną.
Wiedziałam, że to będzie trudna rozmowa ale nie spodziewałam się, że aż tak. Christian chciał byc przy tym ze mną ale ja nie chciałam. Wolałam wyznać to rodzicom sama. Miał jednak później przyjechać żebyśmy razem pojechali na policję. Tata był najpierw zdenerwowany, że im nie powiedziałam o imprezie. Potem zaczął wygrażać groźby, że skopie tyłek Harremu. Za to mama bardziej martwiła się o mnie. Ciągle się wypytywała jak sobie z tym poradziłam, czemu im nie powiedziałam. Trudno było to wytrzymać, szczególnie, że przecież nic się nie stało, on mnie nie zgwałcił.
Rodzice zgodzili się ze mną, że trzeba pojechać z tym na policję. Christian pojechał z nami i Rusty też.
Rozmowa z policjantem była dużo łatwiejsza. Potem dowiedziałam się od tata, że dowody na Harrego są bardzo obciążające i, że na pewno pójdzie siedzieć.


5 miesiące później...

Była niedziela. Całą rodziną siedzieliśmy przy stole na biedzie. Rusty już całkowicie wyzdrowiał. Skończył z narkotykami, paleniem i piciem. Znów było tak jak dawniej. Z jednym małym wyjątkiem. Razem z nami był Christian.
Moi rodzice bardzo go polubili i często go zapraszali na obiad.
Christian w końcu sprzeciwił się ojcu. Wtedy jego ojciec bardzo się wkurzył, a jeszcze bardziej gdy usłyszał kto jest dziewczyną Christiana. Nie mógł zaakceptować tego, że córka jego wroga przebywa w jego domu. Wtedy Christian wyniósł się z domu. Przez kilka dni mieszkał u mnie. Moim rodzice się na to zgodzili.  
Ale nie tylko on miał już dosyć. Jego mama, bardzo miła kobieta też się wyprowadziła. Ona też już nie mogła wytrzymać ze swoim mężem. Teraz była już po rozwodzie. Tak więc Christian mieszkał teraz z mamą. Za dwa lata zamierzał skończyć szkołę, potem pójść na studia (jeszcze nie wiedział jakie).  
Ja miałam już plany na przyszłość. Chciałam zostać malarką. Cała rodzina mnie w tym wspierała.  
Ali w końcu miała to czego chciała. James zaczął z nią chodzić.  
Wile razy Ali mnie przepraszała. Wybaczyłam jej ale nie byłyśmy już najlepszymi przyjaciółkami. Teraz przyjaźniłam się z Zoe. Bo Lissa wolała przyjaźnić się z Ali. Zoe polubiła nawet bardziej niż Ali.  
Kate na początku nie była zachwycona tym, że jestem z Christianem i na początku robiła wszystko żeby nas rozdzielić. Po jakimś czasie dała sobie z tym spokój a teraz była z Peterem. Stwierdziłam, że do siebie pasują.
Tak jak chciałam w tej szkole całkiem odmieniło się moje życie. Gdyby spotkał mnie ktoś z dawnej szkoły nie poznałby mnie. W końcu miałam znajomych, miałam przyjaciółkę którą była Zoe, miałam też chłopaka i byłam popularna. Nikomu nie dałam sobą pomiatać.  
Zmieniłam się i zmieniło się moje życie.. na lepsze.
A najlepsze z tego było, że byłam z Christianem tak jak na obrazku.

  
      Koniec

natalla123

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 14118 słów i 75451 znaków.

6 komentarzy

 
  • :)

    napisz dalszą część tego :) ich dalsze losy, miło się czyta

    2 sie 2014

  • Ola2232

    Opowiadanie jest świetne! Więcej takich pisz <3
    /Twoja wierna fanka

    31 lip 2014

  • Linda

    super , bardzo ciekawe . Ale szkoda właśnie że nie podzieliłaś tego na części lepiej by się czytało ale i tak jest super ;)

    31 lip 2014

  • katja

    Super a ja cieszę się że jest w całości :) piękne jest.

    30 lip 2014

  • olinka

    Fajne opowiadanie tylko szkoda że nie podzieliłaś tego na części  :)

    30 lip 2014

  • Kochamto

    Świetne opowiadanie! Jejku kocham je! Chciałabym też być popularna,mieć chłopaka,przyjaciół....

    30 lip 2014