I że cie nie opuszczę rozdział 1

I że cie nie opuszczę rozdział 1Hejka wszystkim. No więc tak, to jest... a w ogóle sami zobaczycie. Miłego czytania :)





Tego dnia wszystko było jakieś inne, tak dobrze znana mi droga do domu cioci, teraz wydawała się niemal obca.  
Po prostu inna…
-Cassie, wszystko w porządku?- zapytała ciocia z kamienną twarzą, ale jej oczy mówiły wszystko, co tak naprawdę czuła.
Postanowiłam oszczędzić jej kolejnych zmartwień, wystarczy, że ja muszę się z nimi zmagać, więc lekko się uśmiechnęłam starając się, aby wyglądało to jak najbardziej szczerze.
-Będzie dobrze- powiedziała, aby dodać mi trochę otuchy, ale nawet jej ciepłe i szczere słowa nie mogły mi pomóc.  
Przymknęłam ciemne oczy, żeby pohamować nadpływające do nich łzy.  

-Jesteśmy- obudził mnie ciepły głos kobiety i lekkie szturchanie. Faktycznie byłyśmy już na miejscu, wygląda na to, że większość trasy przespałam. Na szczęście ciocia zaparkowała samochód niedaleko nowej szkoły i nie musiałam daleko chodzić, żeby się do niej dostać.  
-Witaj, Cassie prawda?- na wejściu zaczepiła mnie niewysoka, starsza kobieta w jasno różowej sukience trochę przypominającej kimono.  
-Tak, to ja. Dzień dobry pani…
-Shermansky… Oh, będziesz się tu świetnie czuć. Szkoła ma już 48 lat, była niedawno odnawiana.- bla, bla, bla. Po kilku minutach po prostu przestałam słuchać, kojarząc tylko urywki w których przytakiwałam.  
-To znaczy, że dzisiaj nie mam zajęć, tak?- jedyna informacja, która dotarła do mnie dotarła w 100%, ale mimo wszystko wolałam się upewnić czy, aby dobrze zrozumiałam.  
-Tak, możesz iść zwiedzić szkołę, lub jeśli wolisz od razu idź do pokoju gospodarzy. Tam spotkasz Nataniela, jest głównym gospodarzem szkoły, niezastąpiony chłopak- uśmiechnęła się na chwilę przerywając swoją wypowiedź i spojrzała przed siebie jakby nieobecnym wzrokiem.- Pomoże ci z resztą formalności odnośnie twojego przeniesienia- uśmiechnęła się (sama nie wiem który już raz w przeciągu tych 30 minut)
-Dobrze pani dyrektor
-No to chyba tyle. Życzę miłego dnia.
-Wzajemnie proszę pani.- kiedy kobieta zniknęła mi z pola widzenia rozejrzałam się po korytarzu, był prawie pusty… No dobra nie było tu żywej duszy.
I kogo tu zapytać o ten cały pokój gospodarzy?
Chyba będę musiała sama go poszukać nawet, jeśli będzie mnie to kosztować nocleg tutaj.
Jedyny plus w tym wszystkim, że drzwi są to podpisane, może nie będzie aż tak źle i któreś okażą się tymi właściwymi…

-Cześć szukam Nataniela- powiedziałam wchodząc przez niebieskie (jak prawie wszystkie tutaj) drzwi po prawej stronie korytarza i rozejrzałam się po obszernym pomieszczeniu pomalowanym na biało.
Na środku sali, były stoły z masą papierów i do każdego każdego nich krzesło.
Obok okna stała drukarka, a na ścianie naprzeciwko wisiała niewielka tablica.
-Hej. Jestem Melania, a to Nataniel- odpowiedziała mi ładna długowłosa brunetka grzywką opadającą na duże zielone oczy wskazując zgrabnym ruchem ręki chłopaka opierającego łokcie o parapet okna. To dziwne, ale zauważyłam go dopiero teraz.  
-Kas…- przerwał w połowie pierwszego słowa odwracając się na pięcie i uważnie mi się przyglądając.
-No to ja może przyjdę później- rzuciła niepewnie dziewczyna i zanim zdążyłam się odezwać zniknęła za drzwiami.
-Cassie prawda? Jestem Nataniel- wyciągnął w moim kierunku dłoń wysoki blondyn o ślicznych oczach złotawej barwy. Swoja drogą nie zdziwiłabym się gdyby miał w szkole swój "mały” fanclub.  
-Tak. To ja, miałam się tu zgłosić w sprawie jakichś formalności związanych z przeniesieniem.
Jak na komendę chłopak podał mi dość duży plik kartek i uśmiechnął się porozumiewawczo, widząc moją zakłopotaną minę.
Gdybym wiedziała, że przeniesienie będzie niosło za sobą tyle papierków pewnie nie przyszłabym po nie sama.  
-Tam masz plan lekcji i kilka papierów do podpisania przez opiekuna. A no i regulamin szkoły…- chłopak przerwał na chwilę spoglądając na drzwi, które gwałtownie się otwarły, a do środka wbiegła lekko czerwona na policzkach Melania i pociągnęła mnie za sobą do wyjścia.
Szybko pożegnałam się z chłopakiem chłopakiem i zdezorientowana całą sytuacją wybiegłam za dziewczyną.
-Przepraszam- powiedziała, kiedy wbiegłyśmy do łazienki, a ja spokojnie mogłyśmy się oprzeć o ścianę.  
Spuściła głowę i spojrzała na swoje niebieskie buty.
-le… za co?- byłam w kropce. Nie rozumiałam zachowania dziewczyny, ani tej całej sytuacji.
-No… no bo ty jesteś taka śliczna, a on tak na ciebie spojrzał i ja wtedy…- mimo, że mówiła chaotycznie od razu zrozumiałam o co chodzi dziewczynie i natychmiast się zaśmiałam. Wygląda na to, że poznałam fankę numer 1.
-Jesteście razem?- zapytałam dziewczynę, spoglądającą na mnie pytająco i mimo, że domyślałam się jaka będzie odpowiedź chciałam się upewnić.  
Melania zbladła i pokręciła przecząco głową, a w jej smutnych oczach pojawiły się ledwo widoczne iskierki.  
-Aż mu współczuję, bo nie wie co traci- uśmiechnęłam się szeroko i objęłam dziewczynę ramieniem.  
Ta tylko szepnęła coś w stylu "dziękuję” po czym pożegnała się ze mną przepraszając za całą sytuację i wybiegła uśmiechając się już radośnie słysząc dzwonek na lekcje.
Chwilę po Melanii i ja opuściłam toaletę i kierując się przed siebie zajrzałam do pliku kartek, który niosłam w rękach. W sumie było to bardzo mądre z mojej strony, bo prawie natychmiast potknęłam się o własne nogi (taki talent mam tylko ja) i wylądowałam na ziemi, przy okazji odbijając się od pleców niczego nie, spodziewającej się osoby.
-Przepraszam- rzuciłam masując dłonią czubek głowy i powoli się podnosząc.
-Czekaj pomogę ci- powiedział chłopak na którego wpadłam i podniósł mnie z podłogi jednym ruchem.
-Dzięki.
-Nie ma, za co. Jestem Lysander- przedstawił się wyciągając rękę w przyjaznym geście… Mam nadzieje, że innych uczniów poznam w normalniejszych okolicznościach.
-Cassie…
-Lys, długo będziesz tam tak stał?- przerwał mi czyjś głos, którego właściciel stał za moimi plecami.  
-A to Kastiel
-I co ją to obchodzi?
-Zawsze jest taki miły?- zapytałam Lysandra i uważniej mu się przyjrzałam. Miał białe włosy lekko zakrywające jego niesamowite oczy… Jedno było zielone, drugie natomiast jasno brązowe.
-Uważajcie bo się w sobie zakochacie, swoją drogą niezły lot- zaśmiał się chłopak przez co odwróciłam się na pięcie, żeby spiorunować go wzrokiem, ale zamiast tego zawiesiłam oczy na jego włosach…
Były czerwone!
No miał też całkiem ładne brązowe oczy, ale mimo wszystko włosy skupiały na sobie całą uwagę.
-Mam coś na twarzy czy jak?- zapytał lekko poirytowany, na co pokiwałam przecząco głową i zaczęłam zbierać kartki które wypadły mi podczas upadku, żeby przestać się tak wlepiać w Kastiela.  
Obaj prawie natychmiast, no Kastiel po krótkim marudzeniu czegoś pod nosem zaczęli mi pomagać.
-Dzięki- rzuciłam odbierając spory plik kartek od chłopaków.- Nie powinniście być teraz na zajęciach?
-Właśnie mam teraz biologie. Do zobaczenia Cassie- rzucił do mnie chłopak o niesamowitych oczach, poklepał kolegę po ramieniu po czym zniknął w którejś z sal.
-No to… cześć
-Poczekaj, daj te papierki, pomogę ci i w ogóle.- powiedział zmieszany chłopak i wyciągnął mi z rąk plik kartek.- Idziesz?  
-Tak… już- rzuciłam i pobiegłam za czerwonowłosym w kierunku drzwi.

Wyszłam za nim na dziedziniec i w końcu przyjrzałam się szkole. Dopiero teraz zauważyłam jakim była ogromnym budynkiem, miała ze cztery piętra plus parter. W przeciwieństwie do szkół z mojego starego miasta nigdzie nie dopatrzyłam się prac pseudo artystów ani niczego takiego.
Spojrzałam w kierunku okien i od razu zauważyłam parę złotych oczu wpatrujących się we mnie i mojego towarzysza.  
Kas chyba też je zauważył, bo szybkim ruchem pociągnął mnie za sobą.
-Spotkajmy się tu o 16- powiedział chłopak kiedy weszliśmy do parku niedaleko domu cioci do którego zmierzaliśmy wolnym krokiem od niecałych 15 minut. Wiedziałam, ze autobusem będzie szybciej… Zaraz czy on przypadkiem przed chwilą się ze mną umówił?
Spojrzałam na chłopaka szeroko otwierając oczy ze zdziwienia, ale udawał, ze tego nie widzi, a nawet lekko przyspieszył.  

O 16 stałam w umówionym miejscu starając się wyglądać jak najbardziej naturalnie, ale chyba mi to nie wychodziło, bo ludzie przechodząc obok dziwnie na mnie spoglądali.  
Miałam na sobie czarne rurki, luźny biały T-shirt z napisem "BAD”, czarne balerinki, a na głowie okulary przeciwsłoneczne.
W Roter ubierałam się w takim stylu na co dzień i jakoś nikt nie patrzył na mnie jakbym zabiła mu matkę.  
Widocznie ten mój "wiejski” styl nie pasuje do wielkiego miasta.
Uśmiechnęłam się do siebie po czym usiadłam na ławce, zakładając jednocześnie szarą bluzę z kapturem.
-Przyszłaś- powiedział Kastiel stając za mną i opierając ręce o oparcie ławki.
Przechyliłam głowę w tył, aby spojrzeć mu w oczy i delikatnie dotknęłam czubkiem nosa jago ust.
Czerwona jak burak opuściłam głowę, zanim chłopak cokolwiek zauważył, a po chwili kiedy się już ogarnęłam wstałam uśmiechając się do niego szeroko. Na szczęście faceci nie są zbyt spostrzegawczy.  
Kastoel ruszył przed siebie udając, że nie słyszy jak ciągle pytam gdzie idziemy.
Po niecałych 15 minutach ciszy przerywanej tylko w kółko powtarzającym się pytaniem, doszliśmy na dziedziniec szkoły.
-Ale po co my tu…?- przerwał mi w pół zdania przykładając palec do ust i cicho chichocząc. - Skoro się skradamy… to to musi być nielegalne- rzuciłam z lekkim uśmiechem idąc za chłopakiem szkolnym korytarzem.
Ten w odpowiedzi tylko wzruszył ramionami i lekko przyspieszył.  
To jakiś sposób na unikanie moich pytań czy jak?
Po kilku minutach wspinaczki po schodach na ostatnie piętro, kiedy już zamierzałam ogłosić strajk, chłopak się zatrzymał.  
Spojrzałam na drzwi z napisem "Nie wchodzić”, które Kastiel otwierał (pewnie kradzionym) kluczem.  
-Wiesz wydaje mi się, ze tu nie wolno wcho…- przerwałam nagle spoglądając przed siebie. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę, stałam na dachu szkoły.
-I jak?- zapytał chłopak bez emocji. Pewnie przychodził tu już, a może nawet przyprowadzał swoje dziewczyny?
-Niesamowity widok- powiedziałam podchodząc do barierki opierając na niej dłonie i lekko przymykając oczy, aby nie rozkleić się z powodu wcześniejszej myśli.
Kastiel zrobił to samo i po chwili stał już obok mnie.  
Podniosłam rękaw bluzy i zaraz potem go opuściłam.
-Dlaczego to zrobiłaś?- spojrzałam na chłopaka pytająco mimo, iż wiedziałam o co pytał, ten w odpowiedzi odsłonił mój nadgarstek, miałam tam ze trzy dość widoczne blizny. Mężczyźni są jednak bardziej spostrzegawczy niż mi się wydawało.
-Ja… Może kiedyś ci to wyjaśnię  
-Okej, ale obiecaj, że nigdy więcej tego nie zrobisz…

SweetDreams

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2046 słów i 11259 znaków.

9 komentarzy

 
  • SweetDreams

    Tym razem nie sprawdziłam następnym na pewno to zrobię, :)

    10 wrz 2014

  • Misia

    Nie musisz sprawdzać każdy tytuł , tylko ten co chcesz sama dać do opowiadania, czyż nie? :-)

    9 wrz 2014

  • SweetDreams

    Nie sprawdzam każdego tytułu :)

    9 wrz 2014

  • Misia

    Przecież jest wyszukiwarka, zawsze można sprawdzić. ;)

    9 wrz 2014

  • SweetDreams

    Tytuł można zmienić, a że jest nie widziałam

    9 wrz 2014

  • Misia

    Już jest opowiadanie o dokładnie tym samym tytule. Dziwnie to wygląda, takie zgapione...

    5 wrz 2014

  • Fanka Darów Anioła

    Nataniel - Jace < 3 XDD Jeśli ktoś wie o czym mówie xd

    4 wrz 2014

  • SweetDreams

    Tak :P. Dzięki, miło że komuś się podoba :>

    31 sie 2014

  • lllooolka

    To jest oparte na słodkim flircie , prawda ?? , a opowiadanie super xd

    31 sie 2014