Dwie drogi ku uczuciu

Nie podobało mi się to co teraz musiałem zrobić. Kompletnie nie wiedziałem, dlaczego to właśnie ja musiałem przyjść na dworzec, by odeprać swoją ciotkę, która przyjechała nagle z innego miasta, w ważnych sprawach… Tak przynajmniej sama twierdziła, tak szczerze powiedziawszy to jej nie pamiętam, ponieważ do tej pory nigdy nie odwiedzała mnie, ani mojej matki. Jedyne co było o niej wiadomo to to, że dzwoni zawsze na święta składając jakieś życzenia od niechcenia.
  -Gdzie są te kobiety?- Warknąłem pocierając dłonie
Mogłem być w kilku innych miejscach, w których na pewno byłoby mi cieplej niż teraz. Jednak jeżeli znów nie chce narażać się rodzicom, muszę jak wierny piesek tu stać i czekać, aż goście się łaskawie zjawią… One to jednak mają fajnie, wysiądą sobie z pociągu i już za chwile będą w ciepłym domku, a ja muszę sterczeć na tym zimnie kto wie ile jeszcze.
Z tego co wiedziałem miały przyjechać dwie osoby. Matka i córka, ale to nie to jest w tym wszystkim najzabawniejsze. Ja nawet nie wiem jak one wyglądają i to jest dopiero problem, prawda? Oczywiście, że tak! Nawet mówiłem o tym mojej rodzicielce, ale ona uparcie twierdziła, że to one mnie rozpoznają, a ja mam jedynie stać i "Ładnie wyglądać” Zupełnie tak jakbym kiedyś wyglądał źle.
  -Masz- Usłyszałem za sobą, a następnie poczułem lekkie uderzenie w ramię
  -Dzięki-Odburknąłem
  -Nadal się nie pojawiły? -Zapytał
  -A nie widzisz?- Warknąłem zły
Mój towarzysz spojrzał na mnie z zawiedzeniem w oczach, w moim przypadku zobaczenie było sto razy gorsze niż jakieś inne jego spojrzenie, zrobiło mi się po prostu wstyd. Zwłaszcza, że obiecałem mu już to, iż postaram się ograniczyć przeklinanie, a przynajmniej nie będę tego robił w jego obecności… Jednak jak widać nawet to jest dla mnie za trudne.
  -Co ja ci powiedziałem o przeklinaniu w mojej obecności?- Powiedział bardzo spokojnie
  -Przepraszam… tak mi się po prostu powiedziało, okej?- Mój głos natomiast zawierał porządną dawkę skruchy
Chłopak westchnął ciężko, ale mimo wszystko lekko się uśmiechnął. Musiałem przyznać, że wtedy porządnie mi ulżyło, naprawdę zależało mi, by widział mnie w trochę lepszym świetle niż rok temu… Naprawdę wiele zawdzięczam temu człowiekowi, ale raczej wolałbym o tym nie opowiadać, przecież po co psuć dobre wrażenie jakie robię aktualnie, prawda?
Nagle poczułem uderzenie w plecy przez co prawie nie wylałem gorącej czekolady, oczywiście za chwile do uderzenia dołączył jeszcze śmiech. Chyba ktoś zbyt dobrze się tu bawił. Odwróciłem się, by zobaczyć dumną z siebie twarz blondyna.
  -I z czego się tak cieszysz, co?- Zapytałem- Poczekaj, aż wypije i wtedy dopiero pokaże jak się rzuca śnieżkami
To nie była groźba z mojej strony to była zwykła obietnica, którą zamierzałem spełnić w najbliższym czasie. Teraz jednak postanowiłem mu łaskawie darować i bez pośpiechu pozwolić, by ciepły napój rozlewał się po moim gardle.
  -Mariusz?- Usłyszałem za sobą
Natychmiast się odwróciłem, by spojrzeć w twarz swojemu przyszłemu rozmówcy. Była to starsza kobieta, która jak na swój wiek była stanowczo zbyt bardzo pomalowana, ale pomimo jej wyglądu ulżyło mi i to znacznie, ponieważ ta dziwna istota była moją ciocią… Znaczy tak myślałem.
  -Nie jestem Mariusz tylko Marcin-Poprawiłem ją-A ty jesteś?- Na wszelki wypadek wolałem się upewnić, by nie przyprowadzić do domu zupełnie obcej kobiety
  -No, przecież mówię Marcin-Uśmiechnęła się-Ja jestem twoją ciocią-Wskazała siebie-Przyjechałam załatwić tu parę interesów, mama na pewno ci o tym wspominała
  -Tak, tak. Wspominała-Powiedziałem siląc się na uśmiech
Szczerze? Już nie lubiłem tej kobiety… Wydawała się być ona dla mnie strasznie dziwna… Sam nawet nie wiem jak to określić, ale w sumie mogłem się tego spodziewać słysząc przypadkiem rozmowę moich rodziców na temat ukochanej ciotuni, mama chyba jeszcze nigdy nie odnosiła się tak zimno do któregoś z krewnych. Już teraz zastanawiało mnie co takiego między nimi zaszło, że są na obecnym poziomie w stosunkach między rodzinnych.
Dopiero teraz zauważyłem, że za ciocią stała jakaś dziewczyna, której wieku raczej nie mogłem dokładnie określić, na pewno była młodsza, więc to pewnie ta córka o której mnie uprzedzono, chętnie bym coś o niej więcej powiedział, ale niestety całą twarz miała zasłoniętą zielonym szalikiem. Jedyną widoczną częścią były oczy, które natomiast chowała za okularami… Włosy, o nich chyba mogłem sobie nieco więcej powiedzieć. Była brunetką o długich prostych włosach, zastanawiałem się jak wygląda bez tego całego ekwipunku.
  -O! Właśnie-Odezwała się nagle ciocia- To jest moja córka Natalia
Szczerze powiedziawszy to się trochę zawiodłem słysząc jej imię, spodziewałem się jakiegoś wymyślnego, a nie jakiegoś pospolitego. Oczywiście nie dałem po sobie nic poznać, ani też nie będę miał zamiary jakoś specjalnie obwiniać Natalii o to jakie ma imię, przecież ona nie miała na to dużego wpływu.
  -Cześć-Powiedziałem uśmiechając się przyjaźnie
Dziewczyna jednak nic nie odpowiedziała, jedynie skinęła nieśmiało głową. Odniosłem wrażenie, że się mnie wstydzi, ale czy to aby możliwe? Czy dałem jej ku temu jakiś powód? A może porostu jest nieśmiała w stosunku do nowo poznanych osób? W każdym razie na chwile obecną wydaje mi się to być całkiem… Słodkie?
  -A kim jest ten chłopak?- Wskazała na blondyna, który teraz wyglądał na zaskoczonego, że ktoś go w ogóle zauważył
  -To jest mój… Przyjaciel-Wyjaśniłem
  -Nazywam się Krystian-Powiedział uśmiechając się czarująco
Po przedstawieniu się wreszcie mogliśmy wsiąść do samochodu i pojechać do domu, tak Krystian posiadał samochód i prawo jazdy, był starszy ode mnie o rok, więc miał osiemnaście lat. Ogólnie spokojnie można się przy nim nabawić kompleksu niższości, czasami naprawdę mu zazdroszczę niektórych rzeczy, ale teraz raczej nie warto wspominać o rzeczach materialnych, prawda? W każdym razie w pojeździe panowała bezwzględna cisza, ja bawiłem się telefonem, Krystian prowadził, ta zawstydzona dziewczyna patrzyła się przez szybę na mijane przez nas rzeczy, a ciocia, ciocia przeglądała jakieś tam papiery, które wyjęła z torby. Mogłem się jedynie domyślać, że to właśnie przyjechała tu załatwić.
W końcu dotarliśmy na miejsce i byliśmy przed domkiem jednorodzinnym, bardzo się cieszyłem, że wraz z rodzicami nie muszę gnieździć się już w bloku. Od razu po odstawieniu gości chciałem jechać dalej z Krystianem. Jednak powstrzymała mnie mama, która uważała, że moim obowiązkiem jest tam być, co mogłem w tej sytuacji zrobić? Pożegnałem chłopak przepraszającym uśmiechem i wszedłem do środka, gdzie w salonie zebrali się wszyscy domownicy. Już teraz wiedziałem, iż rozmowa nie będzie zbyt przyjemna.
W między czasie, kiedy starsi rozmawiali, ja spojrzałem na Natalie, która teraz siedziała bez szalika i płaszcza… Musiałem przyznać, że jest naprawdę ładna i pewnie nie jeden chłopak w jej mieście na nią leci, nawet żałowałem, że jest moją kuzynką, bo mógłbym coś próbować z nią zacząć, prawda? W pewnej chwili dziewczyna na mnie spojrzała i oboje w tym samym czasie odwróciliśmy speszeni wzrok wlepiając go teraz w jakieś punkty w pokoju.
  -A więc postanowione-Powiedział mój ojciec, a ja wtedy zacząłem dopiero słuchać- Natalia zajmie pokój Marcina, a Klara zajmie pokój gościnny
  -A ja gdzie będę spał?- Zapytałem ostrożnie
  -Jak to gdzie?- Zapytał- W salonie na kanapie, jesteś młody, więc możesz pozwolić sobie na trochę niewygody
Oczywiście chciałem się wykłócać, ale wystarczyło jedno spojrzenie matki bym zamknął usta, które przed chwilą otworzyłem z zamiarem wypowiedzenia słów sprzeciwu. Nie mogę się teraz narażać, bo to naprawdę będzie niosło za sobą konsekwencje… Teraz jak tak myślę to mogłem posłuchać Krystiana i nie robić tej głupoty za którą dopiero mogę zostać ukarany. Przynajmniej jedna osoba wybaczyła mi całkowicie to chyba też dobrze, prawda? Oczywiście chodzi tu o człowieka, który czekał ze mną w zimnie na dworcu.
  -Emm… To jest twój pokój-Powiedziałem siląc się na uprzejmy ton
  -Dziękuje-Powiedziała wnosząc tam swoją walizkę i wręcz trzaskając drzwiami
  -Nie ma za co…- Przyznałem lekko zaskoczony takim zachowaniem
Ku mojemu zdziwieniu w głosie Natalii nie było już ani krzty zawstydzenia, po prostu to było takie zimne podziękowanie i jeszcze ten trzask drzwiami… Czyżbym się pomylił co do tej osoby? Przecież przez całą drogę, rozmowę w salonie wydawała się być taka nie pozorna, a teraz? "Dziękuje” I trzask drzwiami? Równie dobrze zabrzmiałoby " Odwal się” Trzask mógłby zostać, bo w tym przypadku pasowałby
Zszedłem na dół po schodach kierując się do kuchni, a gdy już się w niej znalazłem usiadłem na blacie biorąc do ręki jedną z przygotowanych kanapek
  -Ile razy mam ci powtarzać byś nie trzaskał drzwiami-Powiedziała zdenerwowana mama
  -Ale tym razem to nie ja-Uśmiechnąłem się do niej-Tylko nasza kochana Natalia, która wbrew pozorom nie jest znów taka nieśmiała jakby mogło się wydawać-Powiedziałem raczej sam do siebie
  -Marcin, ona jest dobrym dzieckiem. Wiem, że nie w smak ci sytuacja, w której musisz oddać jej pokój, ale niestety to konieczność-Powiedziała spokojniej
  -A mogę wyjść?- Zapytałem ostrożnie
Rodzicielka spojrzała na mnie poważnie, a jej wyraz twarzy zrobił się nieodgadniony nawet dla mnie, równie dobrze mogła się zgodzić, albo wściec, że w ogóle śmiem coś takiego proponować. Przez pierwszy tydzień mogłem wychodzić jedynie do szkoły… Było ciężko, nawet ogród był dla mnie nie osiągalny, a jako, że mama pracuje w domu… Nawet nie miałem szansy na próbę ucieczki.
  -Dobrze, ale tylko na godzinę-Powiedziała w końcu
Zeskoczyłem z blatu i mocną ją przytuliłem
  -Jesteś kochana! Wracam za godzinę-Powiedziałem, a mama jedynie się zaśmiała
Nawet, gdy byłem już w przedpokoju wysłałem wiadomość do Krystiana, by wychodził z domu, ponieważ mam z nim zamiar spędzić trochę czasu. Oczywiście nie uzyskałem odmowy o czym dowiedziałem się już przed domem, kiedy byłem już ciepło ubrany i czekałem na pojazd.
Krystian przyjechał po jakiś piętnastu minutach i świetnie, bo już zacząłem marznąć, co prawda nie mieliśmy dużo czasu, ale spędziliśmy go dość ciekawie, niby nie mogliśmy sobie pozwolić na to, by iść na lodowisko czy też do domu chłopaka, ale siedzenie i rozmowa w ciepłej kawiarni też była przyjemna. Ogólnie z Krystianem bardzo dużo rozmawiam i to praktycznie o niczym ważnym. Wystarczy, że jest obok, a już znajdzie się jakiś temat do rozmowy, z nikim innym tak nie potrafię.
Jeszcze nim upłynęła pełna godzina zostałem odwieziony prosto pod dom, gdzie pożegnałem się i wszedłem do środka, natychmiast zameldowałem się mamie, by nie pomyślała, że zignorowałem jej warunki.
Kompletnie zapomniałem, że mamy gości, więc niczego nieświadomy wszedłem do pokoju, gdzie zastałem… Płaczącą Natalie, nie bardzo wiedziałem co się stało i dziewczyna też nie wyglądała jakby chciała dzielić się swoimi tajemnicami, ponieważ, gdy tylko mnie zobaczyła. Poderwała się i dosłownie wyrzuciła mnie z pokoju, przez chwile się dziwiłem skąd w tej dziewczynie tyle siły… Jednak to nie było teraz najważniejsze, ona płakała, ale dlaczego? Musiała mieć jakiś ważny powód, przecież ludzie nie płaczą sobie od tak, prawda?  
Jeszcze raz spojrzałem na zamknięte drzwi od pokoju, a następnie udałem się na dół, czułem swego rodzaju obowiązek, by powiadomić moją rodzicielkę o tym co się stało. Nawet jeżeli nie będzie mogła pomóc to na pewno będzie się chciała czegoś dowiedzieć. Znam ją i wiem, że takie rzeczy nie pozostają przez nią pominięte.
  -Płakała?- Zapytała zdziwiona patrząc na mnie odrywając wzrok od monitora
  -Mhm
  -Jesteś pewien? Może ci się po prostu przewidziało
Jakoś specjalnie mnie nie zdziwiło to, że mi nie uwierzyła za pierwszym razem. Wiem, że wolała nie wyjść na upierdliwą ciotkę, która martwi się byle czym, a poza tym bardzo nie lubi jak marnuje się jej czas, gdy ma pracować. Teoretycznie mogłaby przełożyć pomoc na kiedy indziej, ale jak już wspominałem… Nie może tego zrobić, ponieważ jej ciepłe matczyne serce na to nie pozwalało.
  -Nie przewidziało mi się- Potwierdziłem jedynie swoje słowa
Kobieta wyglądała tak jakby się nad czymś zastanawiała, po chwili jednak delikatnie zamknęła laptopa i spojrzała na mnie ze spokojem w oczach, ale ja widziałem w tych oczach jeszcze zmęczenie, które pewnie wynikało z obecnej sytuacji.
  -Jeżeli okaże się, że wszystko jest w porządku to jutro nigdzie nie wyjdziesz-Zagroziła
  -Dobrze-Powiedziałem pewnie
  -Ani nikt cię nie odwiedzi-Kontynuowała
Teraz przez chwile milczałem, ale ostatecznie skinąłem głową. Teraz to i mnie złapała niepewność, a co jeżeli faktycznie mi się przewidziało? Będę miał cały jutrzejszy dzień siedzieć w domu bez jakiegokolwiek kontaktu ze światem zewnętrznym?  
Szedłem za mamą prosto do mojego okupowanego pokoju, najpierw weszła ona, ale gdy ja to chciałem zrobić. Zamknęła mi drzwi przed nosem ówcześnie mówiąc bym nie odważył się wchodzić
Przez drzwi nie dało się kompletnie nic usłyszeć. Nawet, gdybym przykładał ucho do drzwi to i tak nic, by z tego nie było. Teraz powstawało pytanie: One rozmawiają tak cicho czy może w ogóle nie rozmawiają.
Średnio mi się chciało czekać na wynik tego wszystkiego. Wiedziałem, że mama sobie doskonale sama poradzi, więc ja udałem się do salony, na kanapę, gdzie będę miał zamiar stracić trochę czasu na bezmyślnym oglądaniu telewizora. W mojej sytuacji to naprawdę było najlepsze źródło rozrywki, niby był jeszcze laptop, ale ten został skonfiskowany… Niestety..
Nie minęło nawet dziesięć minut, a moja mama schodziła już ze schodów, poderwałem się zdziwiony z kanapy, a w mojej głowie panowało tylko jedno pytanie: "Czyżbym faktycznie się pomylił?”
Kobieta spojrzała na mnie, ale nic nie powiedziała, wróciła po prostu przed komputer i znów zaczęła pracować, ja sam nie wiedziałem co mam o tym myśleć, choć w sumie poszła raczej dobrze, bo gdyby coś było nie tak to mama zawiadomiłaby mnie o tym, że kara jednak się odbędzie. Wolałem jednak jej nie pytać, bo możliwe, iż po prostu chce mi to darować, posłałem jej jeszcze jedno ciekawskie spojrzenie, ale zdawała się go nawet nie zauważyć.
  -Za lekcje byś się wziął, a nie marnował czas-Odezwała się po pewnym czasie
Na dźwięk jej głosu nieznacznie się skuliłem, byłem raczej na bakier z nauką, a jeżeli chodzi o uczenie to jedyną osobą przy której się nie obijałem był Krystian. Rodzice byli zbyt zajęci, by mnie przypilnować.
  -Nie mam nic zadane-Szybka odpowiedź z mojej strony
Spodziewałem się raczej szybkiej odpowiedź z jej strony, ale w końcu zdałem sobie sprawę, że mnie zignorowała wraz z wyłączeniem telewizora, teraz rozumiałem po co wspomniała o lekcjach. Najzwyczajniej w świecie chciała bym jej nie przeszkadzał… Jednak skoro tego chciała to nie trzeba było oddawać mojego pokoju jakiejś pierwszej lepszej dziewusze.
Wyjąłem telefon sprawdzić czy przypadkiem nie dostałem żadnej wiadomości, nie było to dla mnie zdziwieniem, kiedy zobaczyłem parę od Krystiana, który chwalił się co on to może robić na dworze… Robił to oczywiście specjalnie, by mnie jeszcze bardziej przygnębić. Wiedział jak bardzo nie lubię siedzieć w domu, ale jak na to patrzeć to kiedyś było zupełnie gorzej, kiedyś on naprawdę był pusty. Jednak to było jeszcze, gdy mieszkaliśmy w blokach. Wracałem ze szkoły i cały czas siedziałem w pustym domu… To było trochę traumatyczne. Jestem poniekąd szczęśliwy, że to się zmieniło.
Napisałem do niego kilka wiadomości chcąc zaczepić go do jakiejś rozmowy, ale niestety konwersacja nie była możliwa, mój drogi towarzysz dostał specjalne zadanie, musi się uczyć. Nie miałem mu tego za złe, rozumiałem, że jego rodzina chce posłać go do najlepszej szkoły w mieście, a jak nie w kraju. Można jedynie przewidywać, iż opuści to miasto, a wracać będzie tylko we święta… Trochę przykre jest to, że nawet gdybym próbował z całych sił to go nie złapię, ponieważ on ciągle ucieka. Teraz żałuje za przeszłość, a przecież tak niewiele mam jej za sobą.
  -Mamo-Powiedziałem po chwili ciszy
Jedyna odpowiedź jaka mnie spotkała to stukanie klawiszy.
  -Mamo-Powtórzyłem
  -Hm?- Powiedziała jakby od niechcenia
  -Jak one długo tu będą
  -Myślę, że…- Zamilkła na dłuższą chwile-Ciocia mówiła…- Ponownie zamilkłą na jakiś czas- Będą tu jakiś czas i tyle
Tak właśnie wyglądały codzienne rozmowy u mnie w domu, mama pracuje w domu co nie oznacza, że będzie dla mnie czas tak jak się łudziłem. Teraz nawet nie mogę zamknąć się w pokoju i puścić muzyki, a nie jestem tak szalony, by robić tego tutaj.
Teraz to kompletnie zacząłem wariować z nudów, była dopiero godzina dwudziesta, więc spać nie mogłem pójść, nawet gdybym chciał to mój organizm nie jest do tego kompletnie przystosowany. Nauczyłem go, że sen przychodzi dopiero po północy… Teraz dopiero zdałem sobie sprawę ile to ma w sobie wad, o których zapomnę, gdy tylko odzyskam mój pokój.
Reszta czasu spędziłem po prostu na patrzeniu się w jeden punkt to chyba było najciekawsze zajęcie, które mogłem podjąć w obecnym czasie., na górę nie mogłem pójść z wiadomego powodu, telewizja też odpadała, bo mama znów przypomniałaby sobie o nauce. Do sypialni rodziców także nie pójdę, ponieważ, gdy tam zasnę to mnie już nie obudzą do rana.
               ***
Stałem na dworze czekając jak zawsze na mój środek transportu, miałem cały czas dziwne wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, dlatego kilka razy się odwracałem, ale za każdym razem pustka. W końcu przyjechał Krystian, którego przywitałem z ulgą i uśmiechem na twarzy. Nawet jeżeli nie chodzi do tej samej szkoły to specjalnie mu nie przeszkadza dowożenie mnie do mojej.
  -Miło, by było gdybyś choć raz przyjechał na czas, wiesz?- Powiedziałem złośliwie
  -Proszę o wybaczenie paniczu-Zaśmiał się
Z Krystianem pożegnałem się do szkoły, a następnie udałem się na lekcje, której najpewniej będą ciągnąć się niemiłosiernie… W szkole raczej nie mam zbyt dobrej opinii, od pierwszej klasy ci ludzie widzą we mnie chuligana. Nawet jeżeli już dawno się zmieniłem to nadal schodzą mi z drogi czasami jest to nawet wygodne, ale gdy chcesz z kimś porozmawiać to jest już trudniej, ponieważ każdy się ciebie boi lub myśli, że coś od niego chcesz, na przykład pieniędzy.
Siedząc na jednej lekcji zacząłem zastanawiać się czy moja współlokatorka również planuje chodzić do szkoły, przecież chyba nie może opuścić się w nauce, prawda? W każdym razie to nie jest chyba moja sprawa. Tylko Natalii i jej matki… Ugh! To imię nadal wydaje mi się takie strasznie pospolite.
Ogólnie dzień w szkole wyglądał lepiej niż mógłbym się tego spodziewać, nawet dostałem dobrą ocenę ze sprawdzianu, którą natychmiast się pochwaliłem Krystianowi, jednak on zamiast mi pogratulować przypisywał sobie wszystkie zasługi. Niby po części ma racje, bo gdyby nie on to w ogóle nie zacząłbym się uczyć.
Wszedłem do domu, gdzie zostałem przywitany przez kompletną pustkę, a tak mi się przynajmniej wydawało, zajrzałem do salonu, kuchni, a nawet pokoju rodziców, ale nikogo nie było. Zacząłem się zastanawiać gdzie jest mama, ciocia i Natalia.
Byłem trochę zaniepokojony tą sytuacją zwłaszcza, że drzwi od domu nie były zamknięte na klucz, poszedłem na górę, a konkretnie do mojego pokoju. Chciałem sprawdzić czy przypadkiem nie ma tam Natalii, by gdyby była to wyjaśniałoby otwarty dom. Jednak ku mojemu zdziwieniu tam też nikogo nie było.
Nagle usłyszałem dźwięk przedmiotu upadającego o ziemie, szybko się zorientowałem skąd on dobiegał, więc szybko udałem się pod łazienkę. Co mogłem następnie zrobić?     Próbowałem otworzyć drzwi, ale te jak na złość były zamknięte, dopijałem się jeszcze przez chwile, a konkretnie do momentu, kiedy usłyszałem kolejny trzask i tym razem było to coś znacznie większego. Nie wiele myśląc popędziłem na dół i wywalając wszystko z szafki znalazłem kluczyk do drzwi.
Z drżącymi dłońmi, ale otworzyłem drzwi, a to co zobaczyłem w środku niestety było mi znajome…
               ~~~
  -Krystian? Gdzie jesteś?- Zapytałem zaniepokojony
Kazał mi przyjść do swojego domu, ale jak zwykle się spóźniłem. Jednak tym razem była to cała godzina, oczywiście wysłałem mu wiadomość z przeprosinami, w których napisałem, że moja dziewczyna po prostu chciała bym ją odprowadził do domu. Przemilczałem jednak to, iż trochę o nim zapomniałem, a spacer się przedłużył, ale każdemu może się zdarzyć o czymś zapomnieć, prawda? W każdym razie napisałem, że już do niego jadę, więc ma siedzieć na tyłku w domu i nigdzie się nie ruszać, bo pożałuje. Dlatego tak bardzo się zaniepokoiłem, kiedy odkryłem, że drzwi do domu są otwarte, ale w środku nikogo nie ma. Chodziłem po tym miejscu jakbym tam mieszkał, znałem dosłownie każde pomieszczenie, bywałem u niego naprawdę często, ale w ostatnim okresie coraz mniej, natomiast coraz więcej uwagi poświęcałem mojej dziewczynie, która oddalała nas od siebie. Jednak ja wtedy tego nie zauważałem.
  -Krystian?- Zawołałem ponownie tym razem wchodząc do jego pokoju, który okazał się być pusty
Nagle usłyszałem trzask, zupełnie tak jakby coś upadło. Spokojnym krokiem ruszyłem w stronę źródła tego całego hałasu, nic nieświadomy otworzyłem drzwi od łazienki, a to co tam obaczyłem sprawiło, że serce przestało mi na chwile bić… Nigdy w życiu bym nie pomyślał, iż ktoś taki jak Krystian może chcieć popełnić samobójstwo.  
Kiedy go znalazłem siedział oparty o szafkę z podciętymi żyłami na jednym nadgarstku. Patrzył na mnie słabym wzrokiem i lekko się uśmiechał
  -Przyszedłeś…- Powiedział niemal niesłyszalnie
Stałem tam przez chwile jak głupi widząc jak białe kafelki zabarwiają się na czerwono… Bałem się. Wtedy naprawdę się bałem, że stracę przyjaciela.
Zadzwoniłem na pogotowie opisując im cała sytuację, niby powiedzieli mi co powinienem zrobić, ale to na nic się zdawało. Głowa chłopaka teraz była na moich kolanach, obserwowałem jego słabe spojrzenie, które wyglądało coraz puściej, nawet nie potrafiłem zliczyć ile razy powiedziałem mu wtedy, że wszystko będzie dobrze i by nie zasypiał… To był najgorszy czas w moim życiu… Naprawdę myślałem, iż Krystian umrze na moich kolanach, trzymając głowę na moich rękach… To było przerażające.
Jak się później dowiedziałem chłopak miał depresje, czuł się przytłoczony tymi rzeczami, które wymagają od niego rodzice… Miał po prostu za ciężko i nie widział nikogo kto mógłby mu z tym wszystkim pomóc.
W szpitalu spędziłem następne dwa tygodnie, dzień w dzień byłem przy nim informując jakim on jest wielkim kretynem, że postanowił tak to wszystko rozwiązać. Widziałem zmianę, która w nim zaszła i to nie tylko wewnątrz, ale i zewnątrz. Po tym wszystkim postanowił przefarbować włosy i z szatyna stał się blondynem, to miał być taki symbol porzucenia przez niego przeszłości.
               ~~~
Dorośli do szpitala dotarli dopiero po jakimś czasie, a więc musiałem siedzieć sam w tym miejscu. Nie wszedłem do sali, w której leżała dziewczyna… Byłem tam tylko przez chwile, ale widząc ją podłączoną do tego wszystkiego. Poczułem, że sam się duszę. Dlatego cały ten czas przesiedziałem w jednym miejscu czyli na korytarzu.
Gdy tylko mnie zobaczyli zaczęli wypytywać o stan zdrowia i inne ważne w tamtej chwili rzeczy… Ja natomiast odpowiadałem zgodnie z prawdą, przecież po co miałbym ich kłamać? Oczywiście tylko ja nie widziałem podstaw do kłamstwa, bo matka i ciocia podeszły do tego dość nie pewnie.
Szczerze powiedziawszy to czułem się w tamtej chwili po prostu brudny i chyba nie można mi się dziwić, prawda? Stałem tam poplamiony jej krwią, którą się ubrudziłem podczas sprawdzania stanu Natalii.
Nie zdawali sobie sprawy przez co musiałem znów przechodzić, w tamtej chwili kompletnie nie zwracali na mnie uwagi. Nawet, gdy lekarze potwierdzili moje słowa to wszyscy martwili się tylko o nią… A mój stan psychiczny? Wtedy, gdy znalazłem umierającego Krystiana naprawdę musiałem przechodzić terapię, którą trzymałem w tajemnicy przed samym chłopakiem. Nie chciałem, by czuł się winny uszkodzenia mojej psychiki.
Jednak pomimo tego, że mnie tak olali to wszystkich ich rozumiałem. Nie byłem, przecież taki samolubny, by uważać, iż jestem w tej chwili ważniejszy od dziewczyny, która próbowała się zabić, więc to chyba jasne, że sam uważałem swoje dobro za mniej potrzebne. Teraz liczyło się tylko to, by dziewczyna się obudziła i jak najszybciej wyszła z tego miejsca będąc już wypoczętą i pełną sił do dalszego życia.
               ***
Każdego dnia przez te dwa tygodnie byłem w szpitalu, czułem jakąś dziwną odpowiedzialność, by być tam przy niej. Widziałem jaka na początku była smutna przez co i mi udzielał się ten nastrój, przez pewien czas podchodziłem do niej jak pies do jeża, ale z każdym dniem było lepiej, aż w końcu i ona zaczęła się rozchmurzać, stawaliśmy się coraz to lepszymi znajomymi. Odkryłem jaką dziewczyną jest naprawdę i nadal nie rozumiałem jak ktoś tak radosny mógł chcieć ze sobą skończyć. Nawet miałem ochotę o to kilka razy zapytać, ale zawsze w tej ostatniej chwili gryzłem się w język. Z doświadczenia wiem, że potrzeba czasu, by móc opowiedzieć o tym zdarzeniu drugiej osobie.
  -Co mi dziś przyniosłeś?- Zapytała, gdy tylko mnie zobaczyła
  -A skąd wiesz, że w ogóle coś przyniosłem, co? Nie jestem, przecież twoim dostawcą-Powiedziałem udając obrażonego
Patrzyłem na nią mrużąc oczy, a za chwile wyjąłem zza pleców jakieś opakowanie i uśmiechnąłem się do niej lekko
  -I dlaczego kłamiesz? –Zapytała krzyżując ręce na piersi
  -Chciałem zobaczyć jak się denerwujesz- Przyznałem niewinnie
  -Zastanowię się czy ci wybaczyć jeżeli powiesz mi co przyniosłeś
  -Materialistka-Burknąłem niezadowolony-Dzisiaj masz kremówkę
Ona jedynie się zaśmiała przyjmują to co jej przyniosłem. Ja natomiast usiadłem na krzesełku przy łóżku i jak zwykle ją obserwowałem, tylko czasem podkradając jej kawałek ciastka, nie przeszkadzał mi takie stan rzeczy i jej chyba też nie, więc wszystko było pięknie.
  -Już po jutrze wychodzę-Przypomniała
  -Wiem-Uśmiechnąłem się-Mam cię odebrać?
  -Nie musisz, mama po mnie przyjedzie
  -I tak będę-Uśmiechnąłem się
W sumie jakby nie patrzeć to chyba nie miałbym jej jak stąd zabrać, prawda? Nie mam auta, więc to byłoby niemożliwe, zostaje jeszcze Krystian, ale… Z nim ostatnio się w ogóle nie kontaktowałem, całą swoją uwagę poświęciłem Natalii przez co nasze kontakty się trochę oziębiły, nie wiedziałem nawet czy się za to obraził czy nie, a może najzwyczajniej w świecie zrozumiał, że to co się teraz dzieje jest o wiele ważniejsze niż spędzanie czasu z przyjaciółmi, przecież sam przez takie coś przechodził.
               ***
Do domu wróciłem dopiero pod wieczór, cały dzień przesiedziałem w szpitalu, ale pod żadnym względem nie uznawałem tego za zmarnowany czas i nawet nie chodziło tu o to, że bezkarnie mogę przebywać na dworze, a o miłe spędzanie czasu z Natalią, tak naprawdę trudno mi powiedzieć za co ją lubię, zachowuje się jak inne dziewczyny, które znam, a jednak to właśnie z nią chce spędzać czas… szczerze powiedziawszy to trochę obawiam się tego co będzie jak ona wyjdzie ze szpitala, boje się, że wszystko wróci do normy, a ona nadal będzie taka jak przedtem.
Siedziałem przed komputerem oglądając film, nie było to zbyt kreatywne zajęcie, ale zawsze coś, prawda? W każdym razie film zaczynał mnie już powoli nudzić i właśnie wtedy wpadłem na genialny pomysł.
[Ja]:Śpisz? Co robisz?
[Krystian]:Czego chcesz?

Już wiedziałem, że jest na mnie zły, przeważnie się tak do nikogo nie odzywa, on jest z tych, którzy są tak bardzo wychowani, więc napisanie czegoś takiego na pewno było jednoznaczne z powiedzeniem "Przypomniałeś sobie o mnie? Nie mam ochoty teraz rozmawiać”

[Ja]:Co u ciebie?
[Krystian]:Interesuje cię to? Przez dwa tygodnie nie dawałeś znaku życia, a teraz pytasz się co u mnie?
[Ja]:Sam wiesz jaka jest sytuacja… Pomagałem Natalii, zresztą tak samo jak tobie, nie powinieneś się o to wściekać
[Krystian]:Tak samo jak mnie? Nie powinienem się wściekać? Wiesz co? Nie chce mi się z tobą pisać…
[Ja]:Krystian, zrozum…

Było mi źle z tego powodu, naprawdę nie chciałem się z nim kłócić, zdawałem sobie sprawę, że to co teraz się dzieje to tylko i wyłącznie moja wina, powinienem mu dać chociaż jakiś sygnał, iż żyje, a ja najzwyczajniej w świecie go zignorowałem, zupełnie tak jakby nie istniał… Już kiedyś ktoś coś podobnego mu zrobił i nie skończyło się to za dobrze, niby wiedziałem, że teraz nie będzie próbował się zabić, ale nadal czułem jakiś dziwny ciężar na sercu.
Całą noc rozmyślałem o tej sytuacji, Krystian był jedyna osobą, która po tej całej aferze we mnie nie zwątpiła i dalej się mnie trzymała, nawet rodzice na samym początku nie chcieli mnie znać… Jednak on zawsze wierzył w moją niewinność… Postanowiłem z nim rano pogadać, złapię go jeszcze przed szkołą, nie dam mu wyjścia i będzie musiał ze mną pogadać.
               ***
  -Marcin gdzie biegniesz!?- Krzyknęła za mną moja mama
Nie miałem czasy, by cokolwiek jej tłumaczyć, dlatego najszybciej jak umiałem biegłem w stronę domu przyjaciela, mogłem jednie podejrzewać, że już jest w samochodzie, ale zawsze trzeba mieć nadzieje, prawda? Jednak tym razem ta nadzieja zawiodła, bo widziałem jak jedzie w moją stronę… Co mogłem w takiej sytuacji zrobić? Wszedłem na ulice prosto przed jego samochód… Było to głupie, ale nie miałem innego pomysłu na zatrzymanie go, cóż przynajmniej mi się udało.
  -Co ty robisz!?-Powiedział zły-Chcesz umrzeć!?
  -Chce z tobą pogadać na temat tej wczorajszej wiadomości-Powiedziałem poważnie-Ja po prostu się o nią martwiłem i jakoś wyleciało mi z głowy zadzwonienie do ciebie, proszę wybacz mi-Spojrzałem na niego przepraszającym wzrokiem
  -Nadal nic nie rozumiesz?- Zapytał ze sutkiem w oczach
  -Ale czego?- Odparłem zdezorientowany
Chłopak westchnął ciężko, a następnie rozejrzał się po okolicy, nie wiedziałem co to za zachowanie, ale najwyraźniej miał mi coś ważnego do powiedzenia
  -W dniu, w którym próbowałem się zabić… Nie zadzwoniłem do ciebie, bo byłeś moim najlepszym przyjacielem… Gdy oskarżono cię o branie narkotyków i gwałt również nie byłem z tobą, bo jesteś moim przyjacielem…- Mówił poważnie, a ja nawet nie rozumiałem tego co mówi-Nie jesteś moim przyjacielem, a miłością… Nie zauważyłeś tego, ale ja cię kocham-Powiedział smutno
Wyszczerzyłem oczy nadal na niego patrząc, przez chwile myślałem, że on po prostu żartuje, ale po jego minie widzę, iż to najprawdziwsza prawda… Krystian, mój najlepszy przyjaciel mnie… Kocha? Przecież to takie niedorzeczne, ja nie wiem co mam robić
Nim zdążyłem się odezwać on znów zaczął mówić
  -Wiesz, że mój ojciec pracuje w szpitalu jako lekarz?- Zapytał-Wczoraj spotkałem się z Natalią i dowiedziałem się od niej bardzo istotnej rzeczy-Powiedział spokojnie-Wiesz, że ona jest tobą zauroczona? -Zapytał- Wczoraj poprosiła mnie bym pomógł jej w wyrażeniu jej swoich uczuć… Byłem wściekły, dlatego się tak zachowywałem…
               ***
Szedłem powoli ulicą wzrok mając wlepiony w chodnik, zupełnie nie wiedziałem co zrobić, a co najgorsze kogo wybrać… Niby odpowiedź jest jasna, prawda? Powinienem wybrać dziewczynę, ale z drugiej strony nawet nie myślę o zranieniu Krystiana, który moim zdaniem w życiu wycierpiał już za dużo… Dlaczego to wszystko musiało spotkać mnie? Dlaczego w tym samym czasie dowiaduje się, że kochają mnie dwie osoby, które lubię, ale i tak nie ważne kogo wybiorę to będzie wyglądało trochę dziwnie… Mam do wyboru, albo chłopaka albo kuzynkę, tak czy tak społeczeństwo będzie na to krzywo patrzeć, a zwłaszcza nasze rodziny.
Włóczyłem się jeszcze samotnie po mieście parę dobry godzin nim zdecydowałem się wrócić do domu, a gdy tylko tam dotarłem przed oczami stanęła mi uśmiechnięta Natalia witając mnie w drzwiach
  -Musimy sobie pogadać
  -Nie teraz-Odpowiedziałem zimno
Domyślałem się jak musiała wyglądać twarz rodzicielki, gdy tylko ją mijałem, jednak nie zatrzymała mnie i spokojnie mogłem pójść na górę, gdzie mogłem pomyśleć w spokoju… W sumie to doszedłem do wniosku, że dziewczyna nie wyznała mi jeszcze swoich uczuć, więc mogę tę kwestie zignorować, prawda? Natomiast w przypadku Krystiana… Tu może być ciężej, bo on zdecydowanie kocha się we mnie już szmat czasu.  
Nagle usłyszałem pukanie, wstałem i otworzyłem, a znów w tak krótkim odstępie czasu zobaczyłem Natalie…  
  -Mogę wejść?- Zapytała nieśmiało
Zarosiłem ją do środka, ale doskonale widziałem jaka była zestresowana
  -Muszę ci coś ważnego powiedzieć-Zaczęła
Wiedziałem doskonale co ma mi do powiedzenia…
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Proszę, piszcie w komentarzach jakie macie wrażenia po przeczytaniu :)

"***"-Zmiana miejsca, czasu
"~~~"-Retrospekcja

Matelo4

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 6282 słów i 34683 znaków.

2 komentarze

 
  • Użytkownik ja

    :ciuch:

    3 cze 2014

  • Użytkownik Lils

    Istotna sprawa.. ;) dalej nie zaprzyjazniles sie z zasadami ^^. Chyba zapominasz o stawianiu przecinków w ielu miejscach, jak i literówki, ale za to malo ^^ :D. Hm.. zakonczenie daje wiele do myslenia. Ukazałeś piękną przyjaźń po między chłopakami, szkoda by było gdyby główny bohater wszytsko zatracil złym wyborem. Ale jak by było? tego chyba sie nie dowiem. pozostaje mi fantazjowac ^^ i rozmyślać, co mogło by być dalej.. ^^ ciekawie!

    2 cze 2014