DwieOdmienneOsoby cz.1

DwieOdmienneOsoby cz.1Siedziałam właśnie w swoim gabinecie i wystawiałam diagnozę choroby pacjenta. Niespodziewanie w drzwiach stanęła jedna z pielęgniarek, była dość zdenerwowana widać było zmęczenie na twarzy kobiety.
-Panienko Sakura, jesteś proszona o natychmiastowe stawienie się u Hokage.  
- dziękuje Ami już idę
Odłożyłam notatki i kartę pacjenta. Zdjęłam z siebie fartuch i ruszyłam do mentorki. Mijając koleżankę w drzwiach   zauważyłam nietęgi wyraz jej twarzy, kiedy napotkała mój wzrok na sobie cofnęła się i przeprosiła mówiąc, ze wraca do swoich zajęć. Przecież nie jestem taka straszna, w mojej głowie przemknęła taka myśl, ale szybko zepchnęłam ją w kąt przypominając sobie co mam do zrobienia. Zmierzając najprostszą drogą prowadzącą do budynku widziałam na sobie spojrzenia shinobi, dało się usłyszeć jakieś rozmowy między nimi. Zaraz zwariuje, czy oni nie mają nic do robienia? mruknęłam do siebie i ruszyłam dalej. Dotarcie do siedziby głowy wioski zajęła mi niespełna dziesięć minut. Stojąc przed wejściem do gabinetu Tsunade słyszałam kawałek rozmowy pomiędzy nią a Shizune " może się załamać, w tak młodym wieku...” nie czekając dłużej weszłam, a moim oczom ukazały się postacie kobiet.  
- o, Sakura już jesteś? - pierwsza odezwała się blondynka
- no to ja już waz zostawię- dopowiedziała szatynka nerwowo drapiąc się po głowie
Zapanowała cisza między mną, a Tsunade. Blondynka bezszelestnie podeszła do barku i nalała sake, zdziwiło mnie to, że, aż do dwóch kieliszków. Gestem ręki wskazała miejsce na wprost siebie. Posłusznie usiadłam. W końcu została przerwana na krepująca cisza.
- posłuchaj mnie, zanim Ci cokolwiek powiem, napij się, może jakoś łatwiej dotrą do Ciebie te informacje- odparła
- Tsunade-sama, przejdź do rzeczy wiesz, ze nie jestem zwolenniczka alkoholu- odpowiedziałam
Spotkałam się z groźnym wzrokiem osoby siedzącej na wprost mnie, nie lubiła sprzeciwów. Postanowiłam odpuścić, wypiłam trzy może cztery kieliszki. Zaczęłam się niecierpliwić, odczułam działanie alkoholu w swoim ciele, stałam się pewniejsza.
- jeżeli nie miałaś się z kim napić sake, to wystarczyło poprosić Shizune jestem pewna, ze by się zgodziła- uśmiechnęłam się dopijając piąty kieliszek
- Sakura posłuchaj mnie, dostałam wcześniej informacje od Danzo, mówiły one o tym, ze niedaleko wioski wrodzy shinobi planują atak, jako Hokage nie mogłam tego zignorować muszę dbać o bezpieczeństwo mieszkańców, wysłałam tam grupę ludzi, żeby to sprawdzili. Okazało się, że była to pułapka. Oddział shinobi, który wysłałam liczył pięć osób, wszyscy nie żyją. Oskarżyłam Danzo o zdradę wioski. Przebywa on….
Kiedy wsłuchiwałam się w wypowiedź blondynki, przypomniało mi się to kiedy rodzice mnie ostrzegali, przed tym łajdakiem. Znali jego przekręty i manipulacje jakich się dopuścił.. Kilka dni temu przy kolacji wszystko mi opowiedzieli, mam dopiero dziewiętnaście lat, nie zachowuje się jak dziecko i można porozmawiać ze mną na wiele tematów. Dowiedziałam się wtedy, ze Danzo współpracuje z Uchiha Madarą, jest on przestępcą kategorii S. Podniosłam wzrok na dobrze już wstawioną Tsunade.
- jest mi bardzo przykro z tego powodu, ale mnie to nie dotyczy, więc dlaczego mi o tym mówisz?- przerwałam wypowiedź blondynki, połowy nie słuchałam jakoś mnie to zbytnio nie interesowało.
-ehhh…, w śród tych osób byli twoi rodzice, przykro mi, nie mogłam nic na to poradzić, kiedy..
-co!!- nagle poderwałam się z zajmowanego miejsca, przez krótki moment straciłam równowagę, ale szybko ją odzyskałam, nie wierzyłam w to co właśnie usłyszałam.
- Sakuro, Danzo zbiegł jeden dzień temu, mamy informacje, że znajduje się na północ od wioski
-dlaczego teraz mi o tym mówisz?! Byłam przekonana, że moi rodzice wyruszyli na misje, a teraz dowiaduje się, że nie żyją!- wykrzyczałam
-musiałam się upewnić, dlatego wysłałam oddział anbu dla potwierdzenia jeżeli bym tego nie zrobiła starszyzna by mnie zgnębiła-odpowiedziała spokojnie blondynka, siadając na biurku i zakładając nogę na nogę dodała
-musisz go sprowadzić, nie ważne czy żywego czy martwego, mam go dostać!
-heh, dla ciebie jest ważniejsze zdanie starszyzny niż śmierć podwładnych, Tsunade czasami naprawdę jesteś bezlitosna- dopowiedziałam, zanosząc się płaczem
Nie myśląc więcej wybiegłam z gabinetu, obrałam kierunek na dom, dobrze że znajdował ma drodze wylotu z wioski. Byłam wściekła, wparowałam do mieszkania przebierając się w odpowiedni strój, był cały czarny, wokół pasa zaczepiony był pas w którym znajdowało się kilka shurikenów, połowę twarzy zasłaniała maska, wychodząc zabrałam jeszcze swoją katanę, którą przewiesiłam przez siebie. Przy drzwiach wisiał jeszcze czarny płaszcz, to była ostatnia rzecz którą zabrałam.  
Było dość ciepło, dlatego stan upojenia alkoholowego nie minął tak szybko, miałam mały problem z kontrolowaniem czakry, ale i z tym sobie poradziłam. Jak to się mówi dla chcącego nic trudnego. Kiedy znalazłam się przed bramą wioski przywołałam jedną ze swoich bestii, był nią duży smok, gdzieniegdzie wystawały kolce, jego kolor był ciemno szary, wzbudzał strach nawet we mnie, ale nie dałam tego po sobie poznać.
- Shin! Masz za zadanie wytropić Danzo, mam z nim niezałatwione porachunki- gdy wypowiedziałam imię wzrosła we mnie żądza mordu
-tak jest moja Pani!- posłusznie odpowiedział
Minęło kilka sekund i wzbiłam się razem z Shinem w powietrze, bacznie badając teren wyszukiwałam tego sukinsyna. Nie wybaczę mu, zabił dwie najbliższe dla mnie osoby, wspominając sobie rodziców uświadomiłam sobie, że to już koniec, nie zjemy już nigdy razem kolacji, nie będę już więcej słyszeć żartów mamy na temat wyglądu taty, mieszkanie opustoszeje, zostałam sama, co z tego że mam przyjaciół? Rodziców nie da się zastąpić przyjacielem, albo nawet dwoma, czy trzema. Mam dopiero dziewiętnaście lat, a zostałam sierotą. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Shina.
- widzę go, siedzi na skale- poinformowała mnie bestia
Kiedy zbliżyliśmy się na bezpieczną odległość od ziemi, zeskoczyłam, a smok stanął obok mnie. Widziałam zakłopotaną minę Danzo, zorientował się, że nie ma już dokąd uciec, gra skończona !
- Sakura jest mi naprawdę przykro, nie wiedziałem, że Tsunade wysłała twoich rodziców, prawdę mówiąc, byli dość dobrymi pionkami, ale może i dobrze się stało, za dużo o mnie wiedzieli, prędzej czy później i tak by tak skończyli więc nie ma żalu .
Nie mogłam już tego wytrzymać, wyciągnęłam katanę i trzymając ją w mocnym uścisku ruszyłam w jego stronę.  
Przeciwnik rozwinął bandaże, które owijały jego rękę. Moim oczom ukazało się kilka par oczu z sharinganem, już wiedziałam jakiego rodzaju stosunki miał z Madarą.  
Walczyłam z nim dziesięć minut, może piętnaście, coraz szybciej opadał z sił. W międzyczasie starałam się uleczyć swoje rany. Zdarzyła się chwila nieuwagi z jego strony, szybko wykorzystałam moment przecinając kawałek skóry na jego ciele. Pole bitwy przesuwało się kawałek po kawałku niszcząc wszystko co było na drodze. Uaktywniając sharingana użył amaterasu, płomień palił wszystko, musiałam poruszać się bardzo szybko, tak żeby mnie nie dosięgnął. Znałam sztuczkę na tą technikę, zyskałam przewagę o której nie miał pojęcia. Unieszkodliwiając płomienie zbliżyłam się do niego zadając kolejne rany. Widząc jak cierpi przedstawił mi się scenariusz tego, jak moi rodzice musieli cierpieć. Stałam się bardziej zdeterminowana, a cięcia kataną bardziej precyzyjne.  

                       ******************      

Siedziałem na drzewie oparty o Juugo wyczuwając obecność jakiejś czakry, rozkazałem Suigetsu zwiady. Wrócił po trzech minutach informując, że niedaleko toczy się walka pomiędzy osobą z Konoha, a jakąś dziewczyną. Zaciekawiony zebrałem drużynę, i jako lider ruszyłem przed siebie. Każdy z członków miał powiedziane, aby zachowywać się bezszelestnie i jak najlepiej potrafi ukrywał swój poziom czakry. Z oddali było widać pobojowisko, krzewy płonęły, drzewa były połamane.
-Danzo!- mruknąłem do siebie  
- ciekawe kim jest ta osoba w czerni- rzucił Suigetsu
-może się dołączymy? Trening dobrze nam zrobi- wtrącił Juugo
-nie ma takiej potrzeby, jak na razie to tylko się poprzyglądamy- odpowiedziałem szybko, nie znam możliwości tamtej osoby, a nie będę wystawiał ludzi na ryzyko porażki  
Obserwowałem ich walkę, po sylwetce i zaokrąglonych kształtach mogłem z całą pewnością stwierdzić, że przeciwnikiem Danzo jest kobieta. Muszę przyznać zainteresowała mnie ta osóbka, zauważyłem że jest medykiem, może zaproponuje jej współpracę . Czas najwyższy zmienić Karin, jest bezużyteczna w walce, a jej zdolności medyczne nie są na wysokim poziomie, ale tylko na może nas uleczać, gdyby nie ten fakt już dawno bym ją zabił. Z zamyśleń wyrwał mnie piszczący głos czerwonowłosej dziewczyny.
- Sasuke popatrz!
Kiedy zwróciłem swoją uwagę na walczącą parę, znieruchomiałem. Dziewczyna powstrzymała amaterasu Danzo.  


                    **********************      

Danzo zaatakował mnie amaterasu, miałam nad nim przewagę blokując jego jutsu., powaliłam go na ziemię wbijając katanę w oczy na jego ręku. Nie było już mu do śmiechu, kiedy odczuł przeszywający ból. Nie bawiłam już się z nim, zadałam ostateczny cios w serce. Poczekałam, aż jego oczy zajdą mgłą i wyjęłam ostrze z jego ciała. Wykonując szereg kombinacji znaków, wypowiedziałam technikę kuli ognia, którą skierowałam w stronę martwej już osoby. Kiedy poczułam swąd palącego się ciała o mało co nie puściłam pawia. W dalszym ciągu znaczna ilość alkoholu krążyła w moim ciele.  
Trwałam jeszcze chwilę w bezruchu przyglądając się buchającemu ogniu. Nakle zerwał się porywisty wiatr, który zerwał kaptur z mojej głowy. Włosy miałam splatane w długiego warkocz, wiar na szczęście rozwiał tylko grzywkę po obu stronach mojej twarzy. Kiedy myślałam, że to już koniec przede mną wbił się w ziemię kunai. Osobę, którą zobaczyłam najmniej się spodziewałam.  


                    **********************

3233225u

opublikowała opowiadanie w kategorii inne, użyła 1875 słów i 10561 znaków.

1 komentarz

 
  • 3233225u

    Postaram sie jak najszybciej :-D

    17 mar 2015