Materiał zarchiwizowany.

Dlaczego mi to robisz?

Prolog

- Babciu! - usłyszałam radosny pisk mojej ukochanej wnuczki
Nie często mogłyśmy się widzieć, ponieważ moja córka postanowiła przenieść mnie do domu spokojnej starości. Mimo moich błagań i tak mnie tam zawiozła i zostawiła. Mam czasem dość, a moje dziecięce lata wracają wspomnieniami  
- Babciu? Dlaczego płaczesz? Nie cieszysz się, że przyjechaliśmy? - zapytała swoim dziecięcym głosikiem na co lekko się uśmiechnęłam, nie widziałam jej od czterech miesięcy!
- Cieszę się, skarbie - odpowiedziałam
- To dlaczego płaczesz?
- Ponieważ cieszę się, że mnie odwiedziliście - wytłumaczyłam wnuczce - To są łzy radości
- Opowiesz mi bajkę? - zaskoczyła mnie bardzo tą szybką zmianą tematu - Albo opowiedz jak poznaliście się z dziadkiem! Dobrze?
- W takim razie usiądź wygodnie, bo to będzie długa historia
  

Siedziałam na starym, drewnianym parapecie i tępo wpatrywałam się w pewne miejsca. Gdzie dokładnie? Sama już nie wiem, mój rozbiegany, wystraszony wzrok nie potrafił określić dokładnego miejsca. Wiem, że zatrzymałam wzrok na szybie, padał wtedy deszcz. Strumienie lały się po oknie, a ja siedziałam i obserwowałam. Pamiętam jeszcze to, że myślałam, dużo myślałam. Nawet kiedy nie chciałam... Codziennie o tym samym. O tym, że to moja wina, że dłużej nie wytrzymam, że chce swojej śmierci...

- Mamo!  
- Tak? - Spytałam Elly, moją córkę
- Mówiłam Ci, że masz jej nie opowiadać tej historii. Wyssałaś ją z palca, a teraz chcesz wmawiać mojej córce, o tym, że mój dziadek jest okrutny. - zaśmiała się gorzko - Choć Hope, niepotrzebnie tu przyjechaliśmy taki kawał drogi...
Dziewczynka posłusznie wstała z spuszczoną głową w dół, a ja uśmiechnęłam się do niej pocieszająco. Nie powiem, słowa córki bardzo mnie zraniły jak jeszcze nic innego, bo kiedy jej nie pozwałam bawić się moim ojcem, ta wymykała się i szła do niego. Może się rzeczywiście zmienił jak mówiła (choć i tak wiem, że mi nie wierzy, że z czegokolwiek miał się zmienić, a ja na stare lata postradałam zmysły).
- Teraz pożegnaj się z babcią i chodź tatuś czeka już w samochodzie. - powiedziała ozięble i odeszła z moją ukochaną i jedyną za razem wnuczką.
Chwilę potem do mojej sali weszła w dosyć młodym wieku pielęgniarka, chyba wolontariuszka.
- Słyszałam jak pani zaczynała swoją opowieść i... - już wiedziałam po co przyszła
- I chcesz abym skończyła Ci ją opowiadać, bo się zaciekawiłaś? - spytałam z lekko wyczuwalną radością. Nikt poza moim zmarłym mężem nie chciał słuchać o tym co mi się przytrafiało w przyszłości więc bardzo się ucieszyłam, że ktoś jednak chce posłuchać mojej opowieści.
- Mogłaby pani? - spytała nieśmiało, na co ja przytaknęłam
Usiadła na fotelu, który był na przeciwko mnie, a ja zaczęłam swoją opowieść, powracając do moich czasów młodości. Wtedy jeszcze były tak zwane Iphony6, a nie jak teraz szkiełka jakieś. Mimo wszystko już w tamtych czasach były dosyć częste uzależnienia od technologi,  a teraz? Lepiej nawet nie wspominać...

SmutnaGirl

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 598 słów i 3159 znaków.

Dodaj komentarz