Na niebie błyszczał księżyc.Było gorąco.Noc roiła się od cieni.Szedłem pachnącą alejką .Tuż za kwitnącymi ligustrami zatrzymałem się.W pewnym momencie usłyszałem cichy głos .
- Dzień dobry.
Rozejrzałem się.Zauważyłem tylko wielkiego niebieskiego kota.Nikogo więcej nie było.Podszedłem do niego.
-Czy coś do mnie mówiłeś?- Zapytałem.
-Nie to nie ja .Odpowiedział.
Szedłem dalej.Rozmyślałem.Paliłem papierosa.Zastanawiałem się nad czasem.Nad przemijaniem.Rój komarów śpiewał pieśni ku przestrodze.Bałem się ich.Musiałem jednak iść dalej.Nagle poślizgnąłem się na ślimaku.Przewróciłem się i uderzyłem w głowę.Obudziłem się pod kwiatem mleczu.Wielkooki jegomość z zielonym wąsem podszedł do mnie.
-Zaparzyłem ci dobrej herbaty - powiedział.
-Proszę.
-Dziękuję .Odpowiedziałem.
Wąsaty jegomość wpatrywał się we mnie.
Płakał.
-Dlaczego płaczesz?.-Zapytałem.
-Zgubiłem mamę.Jestem ostatni z miotu
-Kim jest twoja mama?
-.Nigdy jej nie poznałem,ale pewnie mnie teraz szuka.
-Jak mogę Ci pomóc?.Czy jest to możliwe skoro jej nie znasz?
-Tak .Rozpromienił się.
-Wiem jak ją zawołać.Trzeba zagwizdać,ale nie umiem.Pomóż mi proszę.
Bez zastanowienia włożyłem dwa palce w usta i głośno zagwizdałem.Czarny punkt był coraz bliżej.Rósł w oczach.Powoli stawał się granatowy ,potem niebieski.Wielki kot podszedł do wąsatego jegomościa.Wąsacz uśmiechał się .Był szczęśliwy.Kot złapał oseska w zęby.Mruczał.Przez chwilę przyglądał mi się.Potem pobiegł w kierunku lasu.Wypiłem herbatkę.Była pyszna.Nagle ktoś mnie podniósł.
-Wszystko w porządku? Zapytał.
-Tak. Dziękuję dam sobie radę .Odpowiedziałem i poszedłem kontynuując inną historię.
Materiał zarchiwizowany.
Dodaj komentarz