Zakrwawiony i związany siedziałem w pustym aucie. Było tak zimno, że traciłem czucie w dłoniach. Przenikliwy ziąb przyprawiał mnie o dodatkowy ból. Nie dość, że byłem potwornie okaleczony, to jeszcze we znaki dawała mi się temperatura i silny wiatr. Próbowałem ze wszystkich sił uwolnić się, ale bez większego skutku. Zresztą była już noc więc i tak daleko bym nie zaszedł. Jedyne co mogłem zrobić to czekać. Jedyną działającą rzeczą w tym aucie był leżący na siedzeniu kierowcy stary budzik, choć jak na ironię wolałbym, żeby natychmiast przestał działać, bowiem jego cykanie było tak głośne i nieprzyjemne, że sam w sobie był dosłownie narzędziem tortur. Moje uszy były na skraju wytrzymałości. Już miałem krzyczeć z wściekłości, kiedy za sobą usłyszałem przejmujące sapanie. Było coraz głośniejsze i nawet dźwięk budzika go nie zagłuszał. Nie mogłem obejrzeć się za siebie, co potęgowało mój niepokój. Postanowiłem więc w ogóle się nie ruszać z nadzieją, że nie zostanę zauważony. Wtedy poczułem potężne szarpnięcie i zobaczyłem parę metrów przed sobą wyrwany tył auta. Teraz nawet znieruchomienie nic mi nie dawało. W przednim lusterku, które było częściowo rozbite, ujrzałem jedynie wielkie czerwone ślepia. Znów poczułem potężne szarpnięcie. To była tylko chwila i razem z resztkami samochodu uderzyłem o skalistą ścianę. Na wpół przytomny próbowałem się podnieść, gdyż siła uderzenie uwolniła mnie z uścisku, ale jak się zaraz okazało nie za darmo. Gdy chciałem wstać, zorientowałem się, że moje dłonie zostały po prostu wyrwane. Byłem w tak wielkim strachu, że nawet nie czułem bólu. Pozbawiony ich nie mogłem stać, a do tego jedną z moich nóg przebił metalowy pręt. Praktycznie bezsilny zacząłem czołgać się w stronę leśnej gęstwiny. Już nawet nie myślałem o przyszłości, o tym, że jak przeżyję to do końca życia i tak będę kaleką. Gdy byłem w połowie drogi, moje siły mnie opuściły. Pogodziłem się z tym i zamknąłem oczy, by przynajmniej nie patrzeć, gdy będę rozszarpywany.
3 komentarze
Malawasaczka03
Spoko
kaaay
violet
Masz mroczne pomysły Łapka ode mnie i strasz dalej