Materiał zarchiwizowany.

Świetlna cz.3

- Panienka powinna uważać jak chodzi. - Niski, mruczący głos połaskotał lewe ucho Altivii. Kobieta zerwała się na równe nogi i błyskawicznie odwróciła w stronę mężczyzny.  
Był bardzo wysoki, nawet dobrze zbudowany. Jego miękkie, jasne włosy związane były w niski kucyk. Ubrany był w białą, lnianą koszulę, skórzane spodnie i rękawiczki. Stopy chroniły wysokie buty.
- Panienka? - Syknęła niebieskooka. Spróbowała odepchnąć od siebie nieznajomego, jednak ten zbyt mocno ją trzymał. Cóż, była dość drobną kobietą. - Masz zaszczyt dotykać Władczynię Nubii.  
Wbiła w jego szmaragdowe, hipnoryzujące oczy, zimne i surowe spojrzenie. Blondyn posłał jej kpiący uśmiech.  
- Więc puść mnie jeśli nie chcesz zawisnąć na szubienicy. - Warknęła.  
- Skoro jesteś taka ważna, to gdzie twoja korona? - Zaśmiał się mężczyzna. Pochylił się nad czarnowłosą i otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć. Poczuła jego gorący oddech na policzkach. Tego było za wiele. Zacisnęła zęby, po czym uderzyła go w twarz. Nieznajomy nie spodziewał się takiej reakcji. Kobiety zawsze mu ulegały, a ona? Chyba za wysokie progi. Odskoczył od niej. Dotknął dłonią piekącego policzka.  
- Tą koronę mogę ci darować. - Powiedział wcale nie zniechęcony postawą Altivii. Ona jednak zdążyła się odwrócić i ruszyć przed siebie. Nie miała ochoty na żadne pogawędki. Sprawy polityczne wzywały ją do zamku.  
- Perła? - Zapytał zielonooki.  
Zatrzymała się. Coś drgnęło w jej sercu. Tak naprawdę niewiele osób mówiło do niej ,, Perła ". Skąd ów blondyn mógł znać jeden z jej przydomków? Była pewna, że nigdy wcześniej nie miała z nim nic do czynienia. Odwróciła głowę i kątem oka zmierzyła jego sylwetkę.  
- Tak. - Odparła. Otrzepała rękawy i znowu zaczęła iść w stronę swojego królestwa.  
Poczuła jak mężczyzna łapie ją za rękę. Szarpnęła się i znowu spojrzała w jego oczy  
- Czego chcesz? - Zapytała. Od jej osoby wprost biła obojętność i chłód. Wrogie spojrzenie przeszyło zbyt pewnego siebie blondyna niczym ostry sztylet.  
- Zabierz mnie ze sobą. Do zamku.  
- Że co? - Oburzyła się Alt. - Mam zabrać do swojego zamku obcego typa, którego spotkałam w lesie? Wiesz jak mogliby zareagować Świetlni? Albo Mgliści?  
- Jeżeli mnie nie zaprowadzisz u tak za tobą pójdę. - Skrzyżował ręce na klatce piersiowej.  
- Nie będziesz stawiał mi warunków.  
                    *       *       *
- Wyślij gołębie do wszystkich Bernerów. - Poleciła rudowłosej dziewczynie. Altivia stała w kolorowych promieniach słonecznych, które przebijały się przez barwny witraż wiszący na ścianie. Przeglądała się w wysokim lustrze. - Leżą na stoliku. - Dodała.  
- Oczywiście. - Odpowiedziała Dalile uśmiechając się promiennie.  
Często towarzyszyła Perle i była na każde jej zawołanie. Zanim opuściła komnatę, podeszła do czarnowłosej kobiety. Spojrzała wesołymi, zielonymi oczami na jej odbicie.  
- Wygląda pani bardzo pięknie. - Powiedziała. W jej oczach iskrzył się podziw.  
Sama była całkiem ładną dziewczyną. Chociaż "ładna" to zbyt proste określenie. Miała tak zwany urok osobisty. Bo kto oparłby się tej wiecznie roześmianej, piegowatej twarzyczce? Kto nie uległby czarowi jej uśmiechu i błyszczącym oczom? Miała szczupłą figurę z wyraźnie zaznaczoną talią, a wisienką na torcie były jej płomienne, mocno kręcone włosy sięgające do łokci. Nie chodziła w pięknych sukniach. Jako, że była w zamku dziewczyną do pomocy, głównie w stajni, dostała pozwolenie na zakładanie spodni.
- Dziękuję, Dal. - Odpowiedziała Świetlna, unosząc delikatnie kąciki ust.  
- Ależ nie ma za co !- Wykrzyknęła radośnie Dalile. - Lubię prawić ludziom komplementy. Oczywiście tylko te zgodne z prawdą.  
Perła zaczęła rozczesywać swoje włosy. Chciała je związać, tak jej było najwygodniej.  
- Co z tym nowym? - Zapytała jeszcze rudowłosa. - Kim on w ogóle jest ?
- Ma na imię Reger. - Wyjaśniła spokojnie Świetlna. - Z tego co mówił, chce u nas pracować.  
- Jasne, pracować. - Mruknęła Dalile. Wycofała się i wzięła do ręki cztery listy. - Coś mi się wydaje, że nic dobrego z tego nie wyjdzie. - Po czym opuściła pokój.  
- Mi też. - Westchnęła Alt. Oddała nieznajomego w ręce zaufanego doradcy. On znajdzie mu coś do roboty, a przede wszystkim sprawdzi kim dokładnie jest i czy nikomu nie zagraża. Nie wiadomo, czy nie jest Mglistym. Jego oczy były niepokojące.  
Związała włosy w warkocza i zawinęła go dookoła gumki, tworząc koka. Poprawiła suknię,  po czym podeszła do okna. Z tej wieży miała bardzo dobry widok na to, co działo się przed zamkiem. Objęła wzrokiem swój dwór. Obserwowała krzątającą się służbę, stajennych prowadzących konie do boksów i prostych ludzi, którzy otrzymali swój własny kąt w murach królestwa.  
To wszystko było jej. Jednocześnie było to wspaniałe, mogła zarządzić cokolwiek jej się zamarzy i nikt nie mógł jej się sprzeciwić, lecz z drugiej strony to także wielka odpowiedzialność. Po za tym ten skrawek ziemi nie był jej jedyną własnością.  
W końcu dostrzegła cztery czarne punkciki na szarym niebie. Dal wypuściła już gołębie. Teraz trzeba tylko czekać na przybycie Bernerów. Powinni szybko się zjawić. Alt rzadko organizowała spotkania przedstawicieli wszystkich Pięciu Płomieni, dlatego wymagała obowiązkowej obecności wszystkich potrzebnych osób.

Irisele

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1033 słów i 5542 znaków.

3 komentarze

 
  • Użytkownik Somebody

    Całkiem całkiem, ale trochę za dużo informacji na raz. Postaraj się wprowadzić swoją rzeczywistość stopniowo:)

    18 cze 2017

  • Użytkownik Anaela

    Ciekawie, ciekawie :)

    16 wrz 2016

  • Użytkownik emilciax

    fajne????

    3 sie 2016