Rodgul poszedł za Kazimirem w stronę środka, w pałacu było sztywno, wszędzie idealnie postawione przedmioty i szafy, wszystko wyglądało na tip-top, jakby ktoś czekał na królową. Dom prezentował się dobrze, ale sztywność odejmowała mu uroku.
- Mogę dowiedzieć się szczegółów, jeżeli chodzi o zlecenie?- zapytał Karon.
- W okolicy grasuje koniokrad, ostatnio ukradł nam ze stajni kilka koni i w dodatku wszystkie pozłacane dodatki na zewnątrz.- odpowiedział Kazimir.
- Kradnie pewnie w nocy?- zapytał mroczny rycerz.- Będę musiał złapać go w stajni, chyba że wiecie, kto to jest.
- Wiemy, ostatnio go przyłapaliśmy i wiemy gdzie lubi przebywać.- odrzekł ćwierć elf.
- Znając życie to pewnie bardzo lubi piwa popić?- zapytał wojownik.
- Tak, codziennie przesiaduje w nowo otwartej karczmie. Jutro przekaże ci szczegóły.- powiedział Kazimir, pokazując wojownikowi pokój.
Rodgul schował miecz i obserwował pałac. Wszystko wyglądało mu znajomo, stare szafy i stoliki, które wyglądały tak jak te w laboratorium. Karon postanowił przestać o tym wszystkim myśleć, od tamtych wydarzeń minęło jakieś dwadzieścia lat. Przez długi czas nie mógł sobie wybaczyć tej sieczki i tego, że nie zabił wtedy Seniora. Szukał go latami, niestety się nie udało, wszystkie ślady, które do niego prowadziły, były fałszywe albo stare. Rodgul położył się do wygodnego łóżka i zasnął, zasnął szybko, jakby działał na niego jakiś eliksir, oczywiście to wszystko było spowodowane przez ostatnie wydarzenia, walczył bez wytchnienia przez ostatnie dni, dlatego to wygodne łóżko tak na niego działało.
Karon w nocy spał jak niemowlę, niestety był to jego koniec. W nocy do jego pokoju cicho weszło trzech wojowników, byli wysocy i dobrze zbudowani. Wojownicy mieli liny, jeden z nich uderzył kilka razy Rodgula, który zemdlał. Najemnicy cicho i ostrożnie związali Ciemnego Rycerza. Przenieśli go do sąsiedniego pokoju i przywiązali go do stołka, który stał na środku.
- Dobra robota panowie.- rzekł Senior.- Stójcie tutaj, gdyby się wyrywał.
Senior podszedł do Rodgula i uderzył go w twarz.
- Wstawaj!- krzyknął.- Karon to ja twój tatuś.- zaśmiał się lekko.
Rodgul obudził się obolały, pierwsze co zobaczył to światło dobiegające z okna. Siedział w prawie pustym pokoju, pokój był mały, w środku znajdował się stołek, na którym siedział a trochę dalej miękki fotel.
- Witaj Karon, dawno się nie widzieliśmy.- powiedział Senior.
- Wypuść mnie, jeżeli chcesz odejść z życiem.- odrzekł wojownik.
- Chyba się zapomniałeś, jesteś przywiązany do krzesła a wokół ciebie stoi trzech najemników. Jesteś tego pewny, że to ja nie ujdę z życiem?
- Jak tylko rozwiąże te sznury, to zobaczysz.
- Przykro mi, ale nie uda ci się.- odrzekł Senior. - Nie miej tego za złe, ale jutro już się nie obudzisz. Jesteś mi potrzebny do badań, jesteś mutantem, chcę zbadać twoje ciało i stworzyć ulepszonego człowieka.
- Kiedyś już próbowałeś i ci się nie udało.- odrzekł Rodgul.
- Kiedyś wszystko zrujnowałeś ty, tyle że ciebie już nie będzie.
Senior wstał z fotela i podszedł do wojownika.
- Słuchaj Karon, jesteś zwinny i silny, ale ciebie wyróżnia jeszcze jedna rzecz. Ty nie czujesz strachu, Kazimir obserwował cię latami, zauważył, że nie masz strachu, nie boisz się nikogo i niczego.
- Po co mi to mówisz?- zapytał wojownik.
- Mówię ci to po to, żebyś wiedział, że masz wady, twoją jedyną wadą jest brak strachu, inni nie pchaliby się w to, w co pchasz się ty. Inni zarobiliby pieniądze i uciekli, a ty brniesz w to dalej. Dzisiejsza noc jest twoją ostatnią, możesz się pożegnać Rodgul.
- Widzimy się w piekle.- odrzekł Karon Rodgul Mściwy.
Wojownik podszedł do niego i poderżnął mu gardło.
- Tak kończy się historia drogie dzieci.
- Ale dziadku! Prosimy o więcej!
- Zobaczę, co da się zrobić, może znajdę jakieś inne przygody, które wam opowiem?
Materiał zarchiwizowany.
Dodaj komentarz