Rodgul Mściwy cz.4

Rodgul Mściwy cz.4- Opowiadaj Kazimir czego się o nim dowiedziałeś.
- Śledzę go już od tygodnia i zauważyłem że codziennie jest szybszy i silniejszy, nie widać po nim znaków starzenia a co najważniejsze nadal wygląda jak dwudziestolatek, walczy coraz lepiej i jego charakter nie ulega zmianie.
- Hmmm, ciekawe, powiedz mi Kazimir jak wygląda u niego apetyty? Ma jakieś zachcianki?
- Z tego co udało mi się zauważyć je to co jedzą wszyscy ludzie, ostatnio złapał zająca i zjadł go całego.
- Dobrze Kazimir, idź śledzić go dalej, tylko nie daj się zauważyć !
- Dobrze Seniorze.
  
Rodgul wyruszył w stronę miasta rzeki "Jurgan", nie udało mu się ujechać daleko ponieważ złapała go straż.
- Rodgul Mściwy jest proszony o zjawienie się u Króla Estera- zawołał strażnik.
- A czegóż to chce król Ester od zwykłego chłopa?- zapytał wojownik.
- Nie mi to wiedzieć, ja dostałem rozkaz i go wykonam.
- Dobrze więc prowadźcie strażniku.
  
Rodgul z strażnikami zawrócił i zmierzał ku zamku króla "Jerveni". Jechali przez piękne kamienne drogi i mijali drzewa posadzone setki lat temu, całe miasto było wielkie ale podzielone na miasteczko "Jurgan" i na miasto "Jervenia" podzielony były przez polityczny podział krajów. Rodgul usłyszał z daleka nadchodzący tupot koni i poczuł piękny zapach jedzenia, od zamku króla dzieliło ich kilkadziesiąt kroków, zamek prezentował się godnie, był pięknym i duży zbudowany z marmuru i głazów a wszystko dopieszczał piękny ogród róż i tulipanów. Przejechali przez piękne przejście połączone z ogrodem i byli na placu Króla Estera.
Rodgul zszedł z konia i oddał go służbie która odstawiła konia do pięknej stajni. Na powitanie wojownika wyszedł sam król Ester i jego służba.
- Witaj dzielny wojowniku!- powiedział król Ester- Zapraszam cię w moje progi.
- Witam mości królu- odpowiedział Rodgul i uklęk na kolano okazując szacunek.
Król Ester był wyjątkowo niskim człowiekiem, miał blond włosy i niebieskie oczy, kiedyś krążyły plotki że jest krasnoludem ale wszyscy którzy to rozpowiadali skończyli na palu.
- Zapraszam cię wojowniku do zamku.- rzekł Król.
Rodgul wstał i wszedł powoli za królem do środka zamku, zamek wewnątrz był jeszcze piękniejszy, jedwabi owe zasłony na okna i piękne dywany, pozłacane kielichy i talerze, na stole i piękne świeczniki wysadzane diamentami i obrusy białe jak śnieg. Wojownik wraz z królem wszedł do pokoju gdzie stał wielki stół i tylko 2 krzesła, pokój był duży, cały pokój jaśniał od kilku świeczników i wielkiego okna z widokiem na rzekę "Jurgan".
- Lutosław! Przynieś mi no tu wina i jakieś jedzenie!- powiedział głośno król do swojego służebnego.- Dobrze wojowniku pewnie zastanawiasz się czemu cię tu przyzwałem?- królowi przerwał Lutosław który przyniósł wytrawne wino i upieczonego indyka.
- Jestem ciekawy jakie masz dla mnie zlecenie królu- odpowiedział Rodgul.
- Mam do ciebie kilka zleceń i chciałbym abyś został u mnie na dłużej, dam ci wygodny pokój i królewskie warunki, pieniądze też oferuję nie małe.
- Zostanie w królewskim dworze to dla mnie zaszczyt.- rzekł wojownik.
- Ucieszyła mnie twa odpowiedz mroczny rycerzu. Ale to nie czas na interesy teraz jedzmy i pijmy!- zawołał król.
Rodgul zjadł pieczonego indyka i wypił kieliszek wina, nie wyobrażał sobie że tak spędzi ten wieczór.
- Królu myślę że pozwolicie zabalować mi dzisiaj w karczmie- zapytał wojownik.
- Jasne że tak- odpowiedział król.- Alys! Zaprowadź tego pana do swojego pokoju !
Rodgul wstał i poszedł za Alys która prowadziła go na drugie piętro do pokoju, przeszli przez salę z stołami i kuchnię przeszli przez okrągłe schody i udali się do pokoju na drugim piętrze, drugie piętro było użadzone tak samo luksusowo jak pierwsze wszędzie marmur i jedwab i dużo przedmiotów wyzłacanych złotem.
- Oto pana pokój- rzekła Alys i odeszła.
Rodgul zostawił niepotrzebne przedmioty i udał się w kierunku okrągłych schodów, zszedł po schodach i wyszedł przez kuchnię na zewnątrz, przeszedł przez ścieżkę w pięknym ogrodzie i odebrał konia od stajennego który nazywał się Botrir.
- Piękny koń panie- powiedział stajenny Botrir.
- Owszem, koń jest piękny i szybki jak strzała.
- Ma jakieś imię?- Zapytał Botrir.
- Nie nadawałem mu imienia, masz jakiś pomysł?
- Może strzała- odpowiedział stajenny.
- Hmm podoba mi się, słyszysz?- zapytał klacz- Od dziś twoje imię to Strzała.
Rodgul wsiadł na Strzałę i udał się do karczmy nieopodal, przejechał przez ogród i udał się przez skróty leśną ścieżką, znał te tereny dlatego że kiedyś tu już był i przećwiczył najbliższe skróty. Wojownik przejechał przez polanę i był za karczmą, objechał dookoła odstawił konia i wszedł do środka. W środku było kilka osób, dwóch chłopów z mieczami i jeden rycerz przy stole. Rodgul podszedł do baru i usiadł na stołku.
- Chciałbym zamówić piwo- powiedział.
- Dobrze- odpowiedział barman i podał mu kufel piwa- Kosztować to będzie dwa denary.
Wojownik zapłacił i powoli pił piwo przyglądając się dwóm chłopą którzy trzymali uwiązaną dziewczynę, wydawało mu się że już ją zna. Rodgul wytężył swój wzrok i dostrzegł znamię na policzku w kształcie pioruna, przypomniał sobie to ona to ta półeflka o imieniu Horia która uszła z życiem. Dwaj chłopi byli już nieco pijani, wojownik podszedł do nich i usiadł.
- Witajcie chłopaki, po co wam ta dziewczyna na smyczy?
Horia popatrzyła na Rodgula dziwnym wzrokiem, przypomniała sobie kim on jest.
- Baron Victor vor Baren ofiaruje za nią duża nagrodę i my ją znaleźliśmy- odpowiedział jeden z chłopów.
- Skoro Baron oferuje nagrodę to pewnie trudno było ją złapać?- zapytał Rodgul i napił się piwa.
- Widzieliśmy ją jak śpi na dworze, uwiązaliśmy ją i zapieliśmy na smycz.- odpowiedział drugi chłop.
- Rozumiem ale musicie mi ją oddać, zapłacę wam 150 denarów jak ją uwolnicie i mi ją oddacie.
Horia popatrzyła jeszcze dziwniej, z jej oczów dało się wykryć strach i zadowolenie.
- Nie ma mowy! Baron oferuje drugie tyle!- odpowiedział pierwszy chłop.
- Oddacie mi ją po dobroci czy po złości?- zapytał wojownik.
Wieśniaki wstali i wyciągnęli swoje miecze które wyglądały jak zabawki w porównaniu do miecza od Falkona. Rodgul wstał wyciągnął miecz z pochwy i szybkim ciosem w krtań powalił jednego wieśniaka a potem kopniakiem drugiego. Rozciął uwiązania Hori i jej smycz.
- Ty świrze! Nie dostaniesz mnie w swoje łapy!- zakrzyczała.
- Halo! Tutaj jest karczma!- krzyknął barman- Wynocha z tond bo wezwę straż!
- Spokojnie- odpowiedział Rodgul i rzucił barmanowi 50 denarów.- Spokojnie dziewczyno nic nie chcę ci zrobić, możesz odejść w spokoju.
- Stawaj do waki! Uciekłam wtedy w Tymiance ale jestem tu i chcę odpłacić ci za to!- krzyczała Horia.
- Nie masz szans dziewczyno, daj spokój i uciekaj zanim się rozmyślę- odpowiedział Rodgul.
Czemu on jej nie zabił? Może dlatego że przypominała mu jego samego przed kilkoma latami a może dlatego że była piękną rudowłosą elfką.
Horia machnęła mieczem i chciała uderzyć Rodgula, lecz ten szybko uniknął jej ataku odskoczył zrobił półobrót i uderzył mieczem jej miecz, który pękł na pół, Rodgul doskoczył do Hori chwycił ją za ręce i lekko rzucił na krzesło.
– Mówiłem, że nie masz szans. – odpowiedział lekko uśmiechnięty.
Wojownik wyszedł z karczmy schował miecz i wsiadł na konia, miał odjeżdżać gdy na pole wyszła Horia.
– Stój! – krzyknęła – Dziękuję ci za to, że uratowałeś mnie od śmierci na palu u Barona.
- Nie ma za co- odpowiedział wojownik- Masz gdzie przenocować?
-Nie.
Rodgul rzucił sakiewkę pełną denarów w stronę Hori i odjechał...

Krystian244

opublikował opowiadanie w kategorii fantasy, użył 1476 słów i 8001 znaków.

Dodaj komentarz