Rodgul obudził chwilę przed świtem, wstał z łóżka i zaczął się ubierać, Rodgul był wysokim dobrze zbudowanym mężczyzną, miał czarne włosy i zielone oczy, liczył już trzydzieścioro lat, oczywiście tylko liczył, wyglądał na góra dwadzieścia cztery. Rodgul włożył buty, lecz dalsze ubieranie się przerwał kobiecy głos dobiegający z wejścia.
- Król Ester przekazuje panu listę złodziei i łachudrów- powiedziała piękna złotowłosa kobieta.- Król Ester powiedział, że wie pan co z tą listą zrobić.
- Dużo tutaj nazwisk i imion, które mi nic nie mówią- rzekł wojownik- Jak ich znajdę w tym wielkim mieście?
- Na dworze czeka na pana informator, który zaprowadzi pod same drzwi złoczyńców- powiedziała złotowłosa, która właśnie wychodziła.
Rodgul włożył miecz do pochwy i wyszedł z pokoju, zszedł okrągłymi schodami i wyszedł przez kuchnię na dwór.
- Pan Rodgul Mściwy?- zapytał wysoki mężczyzna na koniu.
- Tak, pan jest tym informatorem, który ma mnie prowadzić?
- Tak, nazywam się Mehren Orvil i jestem pana informatorem.- rzekł Mehren.
- Darujmy sobie zbędny szacunek i mówmy po imieniu Mehren- odpowiedział Rodgul.
- Dobrze wojowniku, czekam na ciebie koło bramy ogrodu- odpowiedział Mehren i popędził konia.
Rodgul wszedł do stajni i odebrał konia od znajomego stajennego Botrira. Popędził klacz i zatrzymał się pod bramą ogrodu gdzie czekał Mehren.
- Prowadź Mehren!- krzyknął Rodgul.
Mehren ruszył ku karczmie, w której Rodgul wczoraj spotkał Horię. Przejechali przez leśną ścieżkę, która skracała drogę.
- Ehh ten paskudny deszcz, cali przemokniemy.- powiedział Mehren.
- Masz rację, ale nic na to nie poradzimy.- odpowiedział czarny rycerz.
Przekroczyli ścieżkę i znaleźli się na tyłach karczmy, przejechali wokoło i zatrzymali się przed wejściem.
- Dobra Rodgul, w środku siedzi mężczyzna z znakiem "z" na policzku, nosi on ciemną kurtkę i siedzi sam przy stoliku, musisz wejść i tylko go ciachnąć bez zbędnego hałasu.
Rodgul zsiadł z konia i ruszył w stronę karczmy, stanął przed drzwiami, wyjął miecz z pochwy i wszedł do środka. W środku była pustka, przy stoliku siedział mężczyzna z blizną a oprócz niego tylko barman czyszczący szklanki. Rodgul szybkim krokiem podszedł do mężczyzny i uderzył go końcówką klingi w tętnice, mężczyzna nawet nie spostrzegł, jak runął na ziemię i topił się w plamie krwi. Rodgul schował miecz i pośpiesznym krokiem wyszedł na zewnątrz.
- Już po sprawie?- zapytał Mehren.
- Tak on już raczej nic nie zrobi.- odpowiedział Rodgul i wsiadł na konia.
- Dobrze, jedziemy dalej- odpowiedział Mehren i ruszył.
Wjechali na główną drogę tylko po to, żeby zaraz potem przejechać na ścieżkę polną, Przejeżdżali koło większych i mniejszych pagórków kierując się do domu złodzieja z listy. Wokoło drogi piętrzyły się pagórki, a za nimi pojawiały się drzewa.
- Słuchaj Rodgul, teraz staniemy przed domem i musisz go jakoś zwabić na pole.- powiedział Mehren- Dasz radę?
- Postaram się- odrzekł wojownik.
Polna droga zmieniła się w kamienną i prowadziła w głąb lasu, przejechali przez bukowy las i zauważyli piękny drewniany dom.
- To tutaj, ja tu zaczekam, a ty go załatw- Powiedział Mehren.
Rodgul zszedł z konia i cicho ruszył w stronę drzwi, całe otoczenie wyglądało jak z bajki, wokół pięknego domu duży bukowy las i małe krzewy. Rodgul podszedł do drzwi i zapukał.
- Kogo to znowu niesie!- wrzeszczał złodziej.
- Jestem kupcem i zabłądziłem- odpowiedział Rodgul.
Drzwi się otwarły i w nich stanął chudy niski ćwierćelf.
- Mówisz, że jesteś kupcem, a nosisz miecz na plecach?- zapytał złodziej.
- Miecz jest dla ozdoby, jestem kupcem i zabłądziłem, pomoże mi mości pan?- zapytał Rodgul.
- Gdzie masz wóz kupcze?
- Jest tam dalej w środku lasu.
- No to prowadź, zobaczymy, co da się zrobić- odpowiedział kupiec.
Rodgul ruszył powoli do przodu wpatrując się w ćwierćelfa, gdy odeszli trochę dalej wyciągnął miecz i zaatakował złodzieja, złodziej, wiedząc, co się dzieje, próbował zrobić unik, lecz nie był, wystarczająco szybki by nie dotknęła go klinga, ćwierćelf runął na ziemie i w bólu zmarł. Rodgul odszedł od zwłok i wsiadł na konia.
- Dobra wojowniku ruszamy dalej!- powiedział Mehren
- Prowadź.
Ruszyli dalej, przejechali przez ścieżkę i znowu udali się w stronę karczmy.
- Gdy będziemy, pod karczmą odbijemy na drugą stronę i znajdziemy się koło domu następnego kmiota- wyjaśnił Mehren.
Przejechali przez mokrą ścieżkę i odbili w stronę południową. Deszcz padał, już mniej intensywniej i powoli wychodziło słońce, wokół jednego z gospodarstw dało się usłyszeć starego dziada, który wykrzykiwał " Stanie się z nami to, co z Garathem". Przejechali przez plac i odbili na zachód. Wokoło drogi malowały się piękne domy i gospodarstwa a wokół nich lasy i polany, miasto było kontrastem przyrody i metropolii.
- Jesteśmy już nie daleko- powiedział Mehren.
- Dobrze wiedzieć- odpowiedział Rodgul.
Popędzili konie i ukazał im się stary drewniany dom.
- To tutaj- rzekł Mehren- jest w środku.
Rodgul zsiadł z konia i ruszył w stronę drzwi, podbiegł do drzwi i wyważył je kopniakiem, wszedł do starego domu i poczuł odór odchodów, dom od środka wyglądał jak nieszczęście, wszędzie stare rozpadające się meble i śmierdzący zapach odchodów i zgniłego drewna. Rodgul szybkim krokiem wyszedł po schodach i ujrzał śpiącego wysokiego mężczyznę. Czemu on się nie obudził?- pomyślał- Może już nie żyje? Wojownik wszedł, cicho do pokoju wyjął, miecz i szybkim ciosem w serce wykończył złodziejaszka. Rodgul schował miecz, zszedł po schodach i wyszedł z domu.
- No jesteś- powiedział Mehren- Na dzisiaj koniec.
- Dobra Mehren wracajmy do zamku.
Popędzili konie i ruszyli w stronę zamku, pogoda się poprawiła, przestało lać i słońce suszyło mokre ubrania. Rodgul z Mehrenem pędzili, przez leśne ścieżki, skracając drogę o połowę.
- Nieżle sobie poradziłeś wojowniku.- rzekł Mehren.
- Taki mój zawód, muszę sobie radzić.- odpowiedział Rodgul.
- Zasłużyłeś na sowitą zapłatę- odrzekł informator.
Popędzili konie i byli toż przed malowniczym ogrodem króla Estera. Rozjechali się, Mehren ruszył dalej, a Rodgul zsiadł z konia i zaprowadził go do stajennego.
Rodgul wszedł do zamku od strony kuchennej i napotkał piękną złotowłosą.
- Widzę, że już skończyłeś- rzekła uroczo złotowłosa- Musisz dać te ubrania do prania, bo są mokre.
- Dzisiaj rano padał deszcz i przemokły- odpowiedział Rodgul- Tak w ogóle nazywam się Karon Rodgul Mściwy.
- Miło mi poznać, ja nazywam się Elen.- odrzekła- Jak się rozbierzesz, to mnie zawołaj i dam te ciuchy praczce.
- Dobrze, jak tylko się rozbiorę, to cię zawołam- odpowiedział Karon z lekkim uśmiechem.
Materiał zarchiwizowany.
Dodaj komentarz