Pukanie do drzwi wyrwało mnie ze snu. Spoglądam za okno. Sądząc po pozycji księżyca, noc chyli się ku końcowi. Mając na uwadze słowa starca, nie ruszam się z pokoju. Słyszę, że ojciec powoli idzie w stronę wejścia do domu. O uszy obił mi się stukot miecza chowanego do pochwy, a w szparach między deskami ściany dostrzegłem migocenie lampy, trzymanej przez niego w ręku.
- Ktoś Ty, przedstaw się – Rzekł Mohl.
- To ja, Klaus. Otwórz, musimy się spieszyć – Usłyszałem.
- Klaus? – Zapytał – Przecież miałeś być dopiero za dwa dni.
- Sprawy w Cesarstwie się skomplikowały, wysłali Ich, musimy ukryć chłopca – Odpowiedział.
- Ich? Chyba nie mówisz o.. – Dało się usłyszeć przerażenie w głosie.
- Tak, dokładnie! – Niemalże wrzasnął.
- Nim cię wpuszczę, opisz mi, jak wyglądała próba mojego syna – Wydał polecenie.
- Nie ma czasu na takie głupoty! Musimy go ukryć przed Ich wzrokiem! – Odpowiedział głos zza drzwi.
- Mów albo stracisz życie! – Zagroził – Torfimie, ześlij błogosławieństwo na jednego ze swoich wyznawców. Spraw, by moje ciało było niezłomne niczym stal, by moja wola oparła się każdej pokusie, by… - W momencie wypowiadania tych słów całe mieszkanie zaczęło drżeć.
- Pero, proszę cię o pomoc w pokonaniu zła, tych, którzy… - Sprzed mojego pokoju dało się usłyszeć głos matki.
- Idioci! Zaraz pozabijacie nas wszystkich! Już! Próba trwała zaledwie chwilę, ale Elke miał wrażenie, że był tam tygodnie. Nie było żadnej reakcji, twierdzi, że spotkał wszystkich sześciu. Wystarczy? – Zapytał poirytowany.
- Wejdź – Mohl otworzył drzwi – Przepraszam za to, ale skoro usłyszałem o Nich, nie mogłem sobie pozwolić, aby wpuścić kogoś, bez wcześniejszego sprawdzenia. Tym bardziej, iż zapowiedziałeś, że przybędziesz innego dnia – Dodał.
- Nie martw się, rozumiem – Odrzekł – Prędko, prowadź mnie do niego.
Klaus wbiegł w pośpiechu do mojego pokoju. Pstryknął palcami, a w pomieszczeniu rozżarzyło się przyjemne, białe światło.
- Wstawaj i ściągaj koszule! – Powiedział do mnie, otwierając swoją torbę.
- Jak to możliwe, że tak szybko się dowiedzieli? Przecież nawet ty, będąc na miejscu, stwierdziłeś brak rezultatu – Ojciec skierował pytanie do przybysza.
- Byłem głupi, nie spodziewałem się, że będzie aż tak potężny – Z torby wyjął coś przypominającego wieczne pióro – To jak w przypadku cyklonu. Stojąc w jego centrum, masz wrażenie, że panuje bezchmurny i spokojny dzień – Podszedł do mnie.
- Młodzieńcze, zaciśnij mocno zęby. To nie będzie nic przyjemnego – Powiedział – Błogosławieństwo całej rady Irakii okazało się na tyle silne, że nawet w odległej stolicy dało się bez problemu ustalić jego epicentrum.
- Władca jest już podstarzały, chorowity – Mówił, zakrapiając krwią narzędzie - Czarodzieje mają związane ręce przez prawa ustalone na Sabacie. Sejm zebrał się dopiero dzisiaj. Jedynym kto mógł Ich zmusić do działania…
- Skurwysyn Kasan – Przerwał mu gniewnie ojciec.
- Dokładnie, skurwiel Kasan. Tylko jego ministerstwu są podlegli. Oprócz władcy tylko on może im rozkazywać – Odrzekł – Młodzieńcze, odwróć się do mnie plecami, a wy go mocno trzymajcie. Muszę wyryć runy.
Po chwili poczułem, jak potworne uczucie pieczenia rozlewa się po moich łopatkach. Zacząłem wrzeszczeć.
- Dasz radę Elke – Pocieszał mnie starzec – Nie skupiaj się na bólu. Oczyść swój umysł, kontroluj oddechy. Pokonanie emocji i ujarzmienie fizycznych bolączek jest jednym z najważniejszych kroków na drodze czarodzieja.
- Ku-kurwa. Nie mogę nawet złapać oddechu, a ty mi każesz się odprężyć? – Wysyczałem, przez zaciśnięte usta.
- Po co te bluzgi? – W jego słowach można było usłyszeć rozgoryczenie – Jeśli tego nie zrobimy, to nie będzie możliwości cię ukryć. Zrozum, jeśli Oni cię złapią, czeka cię los gorszy niż śmierć.
Czuję, jak potworne uczucie spływa po kręgosłupie. Powoli odpływam, aż w końcu tracę przytomność. W trakcie, nazwijmy to, zabiegu, budziłem się i odpływałem jeszcze trzy razy.
- Zabiorę go ze sobą, musimy czym prędzej opuścić kontynent – Słyszałem jak przez mgłę – Wy powinniście zrobić to samo, nie możemy pozwolić, żebyście wpadli w ręce Cesarstwa.
- Niby dlaczego mielibyśmy? – Zapytał Mohl – Czy wiesz, ile dla nich zrobiłem? Kto by się odważył? Może mówisz o moim wyroku? Sprawa została rozwiązana dawno temu!
- Nic nie rozumiesz. Czasy się zmieniają, ludzie przemijają. To już nie okres Wielkich Wojen, to nie czasy Deltefa, jego już z nami nie ma. Rozumiesz? Przypomnij sobie, ile to już lat minęło? To było przeszło wiek temu! Wiem, jak ciężko pogodzić się z tą klątwą, ale na bogów! Nie możesz wiecznie żyć przeszłością. Tych, którzy pamiętają o Mohlu, który walczył pod Skir czy Horst, można policzyć na palcach jednej dłoni… Człowieka, który przynajmniej trzy stracił! Nikt się za tobą nie wstawi! Odsiecz pod Petuną? Mrzonki. – Mimo otumanienia, w słowach Klausa wyłapałem żal, agresje i rozpacz.
- Zrozum to – Kontynuował – Dla Cesartwa jesteś tylko i wyłącznie reliktem przeszłości. Potomek przeklętego rodu, ten, który ostatecznie zdradził Cesarstwo na rzecz nieludzi. Jeżeli cię złapią, nie będą mieli skrupułów, żeby cie zabić. Bądź, co gorsza, wykorzystają cię, aby dotrzeć do chłopca. Czy tak trudno to pojąć?
- Wiem… Wiem... Wiem... Myślisz, że do cholery sam wybrałem tę drogę? Że sam zdecydowałem, jak skończę? Czy jesteś w stanie pojąć ile przeszedłem? Ile pierdolonych ludzkich pokoleń przeżyłem? Ile krwi przelałem? Wiesz, ilu bliskich straciłem? ? – Wykrzyczał ze łzami w oczach – Przez te cholerną klątwę, wiesz ilu braci pochowałem, bo tępy lud wymyślił sobie, że zemści się na potomkach Malna?
- Zdrajca ludzi? – Kontynuował po krótkiej przerwie – Jaki kurwa zdrajca? Przypomnieć ci, dlaczego mnie tak nazwali? Bo próbowałem ocalić czwórkę niemowląt z zachodniego kontynentu. Niesamowita zdrada, nieprawdaż? W czym oni byli gorsi? Bo wyglądają inaczej, bo mają więcej włosów na ciele? Czy może dlatego, że nie posługują się naszą zasraną magią albo językiem? Khron, zdrajca bogów? Maln, pierwszy z przeklętych? Dobre sobie. Jeśli oni byli przestępcami, to powiedz mi, jak nazwać ludzi, którzy mordowali całe wioski bez mrugnięcia okiem? No tak, zapomniałem. Bohaterowie! Wyzwoliciele uciśnionych! – Wykrzyczał.
W pokoju zapadła głucha cisza.
- Daje ci pięć lat. W tyle masz go wyszkolić. Będę czekał na wschodzie, za wielką wodą. Jeśli nie zjawisz się przed szóstą wiosną, znajdę cię. Miej to na uwadze – Powiedział Mohl.
*
Gdy odzyskałem przytomność, leżałem na powozie zaprzęgniętym do dwóch białych koni.
- W końcu się ocknąłeś młodzieńcze! – Zaśmiał się Klaus – Trzy długie doby!
Podniosłem się powoli, całe moje ciało przeszywało uczucie nieprzyjemnego pieczenia.
- Nie forsuj się Elke, twoje ciało jeszcze się nie przyzwyczaiło – Powiedział.
Spojrzałem na swoje dłonie, pokryte były dziwnymi glifami. Podwinąłem koszulkę. Brzuch wyglądał podobnie. Cały w dziwnych liniach i rysunkach. Oprócz tego, od mostka do pachwin rozciągały się liczne blizny po nacięciach. Po chwili zorientowałem się, że nie tylko na brzuchu, ale na reszcie ciała widoczne były małe sznyty.
- Co to do cholery jest? – Zapytałem zdziwiony.
- Nie przejmuj się – Odrzekł – Środki zaradcze. Nie panujesz nad przepływem energii w swoim ciele. Zbyt wiele ucieka na zewnątrz, musiałem to stłumić, abyś przypadkiem nie zrobił czegoś dziwnego. No i do tego łatwo by nas wyśledzili.
- Nie łudź się jednak, że będzie to wieczne – Kontynuował - Mimo iż zastosowałem potężnego kalibru starożytny rytuał, przy twoim poziomie mocy, utrzyma cię w ryzach jedynie około trzech lat. Tyle będziemy mieli, żeby nauczyć cię, jak obchodzić się z magią. Kolejne dwa poświęcimy na doskonalenie umiejętności.
- Gdzie my właściwie jesteśmy? Dokąd zmierzamy? – Zapytałem Klausa.
- Aktualnie? Na zachodnie wybrzeże. Tam czeka już na nas Horst. Z nim udamy się na Hatvan, kontynent nieludzi.
- Nieludzi? Poza tym, możemy mu zaufać? Nie zrobił na mnie dobrego wrażenia – Powiedziałem szczerze.
- Komu? Horstowi? – Zaśmiał się – Przez całe życie poznałem tylko dwie osoby, którym ufałbym w takim stopniu. Siebie i właśnie jego – Jego rechot był jeszcze donośniejszy.
- Tak w ogóle, co z moim ojcem? Gdzie on jest? – Rzuciłem niezręcznie, rozglądając się dookoła.
- Z pewnych powodów, nie mógł ruszyć z nami. Tylko by przeszkadzał. Tam, gdzie zmierzamy, nie byłby mile widziany.
- Tak w ogóle, kazał ci to wręczyć – Wyciągnął rękę wręczając mi niewielki kufer.
Otworzyłem go. W środku znajdował się niedługi miecz, rozmiarami idealny dla nastolatka. Nijak się miał do mojego dziecięcego ciałka. Do rękojeści przyczepiony był list.
„Elke,
Z całego serca chciałbym być przy Tobie i opowiedzieć Ci o wszystkim, jednak nie będzie to możliwe.
Niestety, słowa wyroczni nie mogą być przekazywane w tak prosty sposób. Musisz dowiedzieć się całej prawdy na własną rękę. Jeśli dożyjemy naszego następnego spotkania – wskażę Ci drogę do Igui.
Co do Klausa, możesz mu zaufać. Sprawdziłem go jeszcze przed Twoim testem. Pamiętasz, co wydarzyło się w jego trakcie, na polanie? Przepraszam, jednak poprosiłem go o to osobiście – w odpowiednim czasie porozmawiaj z nim o tym.
Wręczam Ci ten miecz – chlubę naszego rodu. Chwyć go w ręce, a dostosuje się do Twych umiejętności. Poza tym, na dnie koperty, leży ochronny amulet. Miej go zawsze przy sobie.
Jak wiesz, nigdy nie byłem rozgadanym gościem. Mam nadzieję, że w trakcie tych pięciu lat się to zmieni i będziemy mogli szczerze porozmawiać, jak ojciec z synem.
Twojej matki nie ma przy mnie w momencie powstania tego listu, jednak chciałem Ci przekazać jej słowa – Nie wierz tym, którzy Ci błogosławili. Nie wierz w to, za kogo się podają. Nie wierz w ich słowa, nie wierz w ich czyny. Są oni zaprawdę jedynie wyniesionymi.
Pamiętaj, że Cię kochamy,
Do następnego!
Gdy już dotrzesz do końca listu, wypowiedz te słowa: Verdin”
- Verdin – Po tych słowach skrawek papieru zaczął się palić.
- O cholera! – Krzyknąłem.
- Ta Sina! Przebiegła jak zawsze – Zaśmiał się starzec.
- Właśnie. Co do mojej matki – Zwróciłem się do Klausa - Ojciec wspomniał, że nie było jej w trakcie pisania listu. Przecież pamiętam, że wasza trójka była u mnie w pokoju.
- Hmm… Nie jestem pewien, ale nie przypominam sobie, żeby gdzieś wychodziła. Tym bardziej, nie przypominam sobie, żeby Mohl pisał jakikolwiek list. Po prostu dał mi kuferek – Powiedział zdziwiony.
- Zostawmy to na później, zanim dotrzemy do celu podróży, chciałbym porozmawiać z tobą o magii…
3 komentarze
emeryt
@demixter, odcinek wspaniały, lecz już minął cały roczek, a kolejnego odcinka nie widać. Mam nadzieję że to nie koniec twojego opowiadania. Pozdrawiam.
shakadap
Dobrze napisane, interesujące i wciągające.
Czekam na dalszy rozwój historii.
Pozdrawiam i powodzenia.
Zulumbulu
Wyciągnąłęm wszystkie części na raz, fajnie się czyta ☺️