Kilka kartek z notesu Geralta.

Wiedźmin: Ukryte kartki z notesu Geralta.
  
     Byłem wyczerpany po ostatniej misji. Ludziom w zamku wydawało się, że zmarłem od ran na moim ciele, które zadał mi ostatni z przeciwników. To wyjaśniałoby, dlaczego od trzech dni nie otworzyłem nikomu drzwi, nawet samemu królowi. Nikt nie wiedział, że nie było mnie w tym czasie nawet w zamku, a co dopiero w pokoju. W tym czasie nie było mnie nawet w wiosce. Nikt z ludzi nie wiedział co wydarzyło się tak naprawdę w moim pokoju. Spałem sobie w najlepsze, gdy obudził mnie śpiew anielski. Zerwałem się na nogi i ujrzałem przepiękną kobietę w białym stroju, z wielkimi, białymi skrzydłami na plecach. Miała blond włosy i błyszczące, zielone oczy. Nagle przestała śpiewać. Nie miałem pojęcia o co chodzi. Kobieta musiała zauważyć, że jestem zmieszany i spokojnym głosem odezwała się do mnie.
Geralcie, potrzebuję twoje pomocy.
Zamarłem na chwilę, czułem tylko wzrok przepięknej postaci, która jednocześnie mnie zachwycała i przerażała.
Geralcie, jeżeli mi pomożesz, otrzymasz sowite wynagrodzenie.
Chciałem odpowiedzieć, że się zgodzę, jeśli mi powie o co chodzi, ale uświadomiłem sobie, że nie mogę otworzyć ust.
Jeżeli jednak tego nie zrobisz, będziesz miał na sumieniu chłopca i poczujesz mój gniew pomimo tego, że nie powinnam go przed tobą ujawniać.
Nie zrozumiałem tego, ale zrozumiałem jedno, że kobieta nie oczekuję mojej odpowiedzi i nie daje mi wyboru.
Twoją misją jest uratować chłopca w wieku 14 lat. Nigdy w całym twoim wiedźmińskim nędznym zresztą życiu nie dostałeś tak trudnej misji, dlatego też twoja nagroda będzie większa niż wszystkie wcześniejsze razem wzięte.
Poczułem, że moje flakoniki i miecze zaczęły się ode mnie oddalać. Nagle znaleźliśmy się w zupełnie innym miejscu, w ciemnej wąskiej uliczce.
Kogo mam szukać? - spytałem.
Idź za tamtym chłopcem - odpowiedziała tym razem spokojnie kobieta, powoli się rozpływając.
Przed czym mam go bronić?
Dowiesz się w swoim czasie Geralcie.
A oddasz mi mój miecz i flakoniki? - spytałem z nadzieją.
Tutaj nie jest Ci potrzebny, prędzej zaszkodzi, niż pomoże - odpowiedziała zdenerwowana pytaniami, które jej wciąż zadawałem.
Czyli rozumiem, że mam chodzić za tym chłopcem? - wskazał palcem. - Czy Ty się dobrze czujesz? Czemu Ty nie możesz za nim chodzić?
Idź już i nie zadawaj więcej pytań.
Ale...
Idź! - wykrzyknęła.
     Po tych słowach klasnęła rękami i strumień powietrza wypchnął mnie ze ślepej uliczki. Kiedy się odwróciłem kobiety już nie było, zresztą uliczki też nie. Zobaczyłem chłopca, którego miałem śledzić i bronić w razie potrzeby  (chociaż sam nie wiedziałem przed czym). Postanowiłem jednak pójść za nim, bo wydawało mi się to jedynym rozwiązaniem dla tej chorej sytuacji. Zobaczyłem jak chłopiec przechodzi przez drogę. Ruszyłem za nim. Przebiegłem w tym samym miejscu. Kiedy przebiegałem dostrzegłem jakiegoś małego czerwonego ludzika i żelazne powozy zaczęły na mnie piszczeć, a ludzie zamknięci w środku zaczęli pokazywać dziwne wzory palcami. Jeden z nich pozostał mi w pamięci, a mianowicie wyprostowanie środkowego palca i przysunięcie w moją stronę. Byli chyba niedoświadczonymi czarodziejami - nie wiedzieli, że przez szkło z przodu ich wozów czary do mnie nie dotrą. Nie zwracałem na nich uwagi i pobiegłem dalej, aby dogonić chłopca.
     Chłopiec stanął przy jakimś domku ze szkła. Dookoła tajemniczego domku stało mnóstwo ludzi. Ubrani byli w dość dziwne szaty. Pomimo tego, że to oni byli dziwnie ubrani nie patrzyli się dziwnie na siebie nawzajem lecz na mnie. Chłopak odwrócił się, ale nie patrzył na mnie. Musiałem minąć kolejną drogę, aby do niego dość. Zauważyłem, że na ulicy są namalowane białe pasy. Nie wiedziałem do czego służą i nadal nie wiem. Kiedy byłem na środku ulicy obróciłem wzrok w prawą stronę. Zobaczyłem wielki żelazny wóz w kolorze czerwono-żółtym i usłyszałem tak okropny pisk, że aż odskoczyłem z przerażenia. Pomyślałem: może o to chodziło tej kobiecie, kiedy mówiła o niebezpieczeństwie, którego nie zaznałem? Czerwono-żółty wóz ruszył i zatrzymał się przy szklanej budce. Chłopiec, na moje nieszczęście, wszedł do środka ogromnej maszyny. Jakby nie widział, że przed chwilą prawie mnie zmiażdżyła. Musiał być bardzo odważny lub też głupi, żeby wskoczyć do żelaznego potwora. Zrobiłem to samo - wskoczyłem za nim. Ku mojemu zdziwieniu w środku wszyscy ludzie byli cali i zdrowi. Machina w środku nie była z metalu. W pierwszej chwili pomyślałem, że potwór tak wolno trawi, ale nie widziałem w niczyich oczach strachu pomimo tego, że każdemu się w nie patrzałem z bardzo bliska. Chłopak usiadł na podwieszanym do metalowych prętów krześle. Krzesło było pokryte zielonym materiałem. Nie za bardzo wiedziałem co się dzieję. Postanowiłem, że usiądę obok chłopaka, który był bardziej zorientowany. Siedziałem cicho i wpatrywałem się przed siebie. Doszło do mnie, że choć walczyłem ze strzygą, wampirem i innymi potworami nigdy nie spotkałem się z takim niebezpieczeństwem. Niebezpieczeństwem o nazwie „nie wiedza”. Postanowiłem jako pierwszy przełamać lody, czym chłopak nie był zachwycony.
Cześć, jak się nazywasz? - spytałem.
Krzysztof, a pan jak ma na imię? - spytał chłopak.    
Nie spodziewałem się pytania z jego strony, ale postanowiłem mówić prawdę. Kobieta bez problemu mnie przeteleportowała, więc nie miałaby pewnie większego problemu z zabiciem.
Ja mam na imię Geralt - odpowiedziałem powoli.
Jako kto pan pracuje? - spytał zaciekawiony.
Kolejne pytanie ze strony chłopaka. Nie boi się mnie. Mógłbym go po prostu zabić, a on tak po prostu pyta kim jestem.
Wiedźmin.
Tak, bardzo fajna książka. Sapkowski piszę naprawdę ciekawe książki. Pan ma nawet tak samo na imię jak główny bohater. Pan nawet tak wygląda. To jakiś program? Jesteśmy w telewizji?
Ja jestem Geralt i mój zawód to wiedźmin. Co to jest ta telewizja?
Znowu nie wiedziałem o co chodzi chłopcu. Misja wydawała się taka trudna, a końca nie było widać. Naszą rozmowę przerwał jakiś dziwny głos dochodzący z sufitu machiny.
Następny przystanek Zabytkowa.
Co to było?
To na pewno nie jest program telewizyjny - powiedział po cichu chłopak i dodał – to tylko taki informator.
W sensie szpieg? Gdzie jest? Zabiję go!
Spokojnie.
Następny przystanek Srebrzysko - znów usłyszałem ten głos.
Znów? Co to?
Długo by mówić. Możesz mnie przepuścić?
Wstałem z miejsca i poczekałem, aż przejdzie.  
Następny przystanek Niedźwiednik - znów ten głos.
Co to Niedźwiednik?
Eee, taka wieś - uśmiechnął się.
Podjechaliśmy do innej szklanej budki i drzwi od potwora nagle się otworzyły. Chłopak wyszedł, a ja za nim. Po kilku minutach weszliśmy do lasu. Zauważył, że idę za nim od jakiegoś czasu i spytał nie odwracając się:
Czemu pan za mną idzie?
Muszę Cię chronić – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
Przed czym?
Nie mam pojęcia.
Dobra idź do domu, poradzę sobie.
Nawet gdybym chciał nie wiem którędy do Rivi.
Naprawdę uważasz, że jesteś z Rivi? - spytał zatrzymując się.
Tak - odpowiedziałem twierdząco.
Krzysztof zaczął uciekać. Z początku nie wiedziałem przed kim, ale po chwili spostrzegłem, że chłopak ucieka przede mną. Zacząłem go gonić. Gdybym tego nie zrobił, mógłbym to przypłacić życiem, a w najgorszym wypadku mógłbym zostać w tym mieście na dłużej. I  w sumie wyszłoby na to samo bo bym się chyba powiesił...
Zostaw mnie! - krzyczał przerażony. - Ratunku! Pomocy! - krzyczał biegając pomiędzy drzewami.
Był dużo ode mnie młodszy, a jednak tak samo zwinny. Nie wyglądał jakby był po treningu wiedźmińskim. Zaczął powoli się męczyć, a nasza odległość zaczęła się zmniejszać. Zapewne dogoniłbym go, gdyby nie człowiek, do którego chłopak podbiegł i zaczął prosić o pomoc. Człowiek był dobrze zbudowany i umięśniony. Miał czarne, krótkie włosy. Był w wieku około 40 lat. Kiedy podszedłem bliżej powiedział:
Za obcymi dziećmi latasz? Pedofilem jesteś?
O co Ci chodzi?  - spytałem. Nie wiedziałem kto to ten pedofil.
Głupka udajesz? Myślisz, że ja nie wiem po co za tym chłopcem biegłeś? - spytał.
Po jego pytaniu dostałem z pięści prosto w twarz. Nie miałem zamiaru odpuścić mu tak łatwo. Otrząsnąłem się i wziąłem go za ubranie, przeniosłem do drzewa i podciągnąłem do góry. Spojrzałem w jego przerażone oczy, po czym puściłem go i uderzyłem go z pięści o 3 razy mocniej niż on mnie. Tak mocno go uderzyłem, że aż zaczął krwawić. Odsunąłem się i odwróciłem w stronę chłopaka. Spojrzałem na niego, on na mnie. Patrzyliśmy się na siebie przez chwile. Chłopak zamknął oczy. Otworzył je i zaczął uciekać, ale nie uciekł za daleko, ponieważ upadł na ziemię i zemdlał. Podbiegłem do niego i chciałem mu pomóc, ponieważ bałem się, że kobieta za karę, że nie wykonałem swej misji, uwięzi mnie tu na zawsze.  Kiedy się nad nim pochyliłem wszystko wokół umilkło, a raczej zatrzymało się. Drzewa przestały szeleścić, człowiek którego pokonałem przestał krwawić, a chłopak przestał oddychać. Nawet ptaki w powietrzu się zatrzymały. Nigdy w całym swoim życiu nie bałem się aż tak bardzo. Podszedłem do ptaka i go dotknąłem patrząc się przy tym na niego dość dziwnie. Nie poruszył się, za to ja poczułem przepływ energii przez moją rękę i gwałtownie ją odsunąłem. Nagle pojawiła się ta sama kobieta co o poranku w moim pokoju. Uniosła Krzysztofa w górę i zawiesiła go w powietrzu. Chłopak natychmiast rozluźnił mięśnie ciała. Nie wiedziałem co się dzieję. Kobieta najwyraźniej uznała, że należą mi się wyjaśnienia bo zaczęła wylewać ze swoich ust potok słów, a mi wystarczyłby tylko strumyk.
Geralcie nie bój się o chłopca. Dzięki tobie wszystko będzie z nim dobrze, za dwie godziny obudzi się w swoim łóżku i pomyśli, że to był sen trwający nieco dłużej niż zwykle –  powiedziała spokojnym głosem kobieta.
Jak to? Ja przecież prawie zabiłem tamtego typa - pokazał palcem i dodał - i doprowadziłem do omdlenia chłopca.
Ten mężczyzna Geralcie był złą osobą. Chciał wykorzystać tego chłopca, a Ty bijąc go wybiłeś mu ten pomysł z głowy. Jednakże nie chciałam, żebyś go zabił, dlatego też nie dostałeś swoich mieczy. Zabijanie nie leży w mojej naturze. Zaraz obudzisz się w swoim pokoju, a na stoliku będzie twoja nagroda. Wiem, że z pewnością kiedy się obudzisz będziesz chciał ją komuś opowiedzieć, ale jeżeli spróbujesz to zrobić to zginiesz na miejscu. Jeszcze w tak śmieszny sposób, że nikt nie wspomni twojego heroizmu lecz twoją nędzną śmierć.
Nic nie rozumiem.
Pamiętaj, że nic nie możesz nikomu powiedzieć Geralcie, pamiętaj!!!
Po tych słowach postać się rozpłynęła, a mi zrobiło się słabo i upadłem na ziemię. Obudziłem się dopiero w moim łóżku. Obok, jak mówiła kobieta, leżała moja nagroda: 500 000 złotych monet. Przez długi czas nikomu o tym nie powiedziałem, ale zacząłem się starzeć, a śmierć może mnie zawsze zaskoczyć i zawsze mogła podczas moich misji. Postanowiłem przechytrzyć postać, którą tamtego dnia spotkałem, wpadając na świetny pomysł. Trochę to trwało, bo długo myślałem i wiele razy głowa mnie od tego bolała, ale w końcu wymyśliłem, że spiszę tą historię. Ja, Geralt, nie wiem gdzie byłem i co widziałem tamtego dnia, ani kim była tamta kobieta, ale wiem, że muszę o tym napisać. Jeżeli ktoś kiedyś znajdzie tę kartkę, niech bez namysłu przepisze ją na inne kartki i roześle po całej Rivi i jeszcze dalej. Choć ja zrobię to najpewniej już jutro. Wolę, aby ludzie pomyśleli, że na starość zwariowałem, niż umrzeć ze świadomością, że nie spisałem i nie nagłośniłem tej historii.

Geralt Wiedźmińskie ścierwo z Rivi.

Nieznany

opublikował opowiadanie w kategorii fantasy, użył 2239 słów i 12189 znaków.

2 komentarze

 
  • Satan

    Kolejny gniot jakiegos dzieciaka podnieconego gra. Misja to bylo przeczytanie tego do samego konca - i to trudna!

    25 lip 2015

  • Nieznany

    @Satan Nie grałem w grę i nie czytałem książki... Uważasz, że te wszystkie opowiadania erotyczne i miłosne nie są gniotami? Ludzie się przy tym masturbują choć pewnie piszą to dzieci... Jeżeli dla Ciebie moje opowiadanie jest gniotem spoko. To twoja opinia. :)

    25 lip 2015

  • Satan

    @Nieznany juz nie chodzi o tematyke o której gowno wiesz tylko o to ze opowiadanie napisane jest beznadziejnie, jesli ktos mowi ci delikatnie ze temat ciekawy to robi to bo ciebie szkoda bo zes się pewnie nameczyl i wydaje ci sie ze stworzyles dzielo. Zreszta wklej to na jakis szanujacy sie portal, to zobaczysz jak cie zjada - jesli cie nie zignoruja

    26 lip 2015

  • Nieznany

    @Satan Nie. Ja wiem, że to nie jest dzieło sztuki było pisane na szybko więc co się dziwić. Pewnie masz rację, że napisane beznadziejnie to ty się tu znasz na pisaniu nie ja :)

    26 lip 2015

  • nienasycona

    Jakby to...hmm, temat ciekawy i tak naprawdę, biorąc pod uwagę przenikanie się światów w "Wiedźminie", prawdopodobny. Ale postrzeganie współczesności w takim przypadku, dużo ciekawiej poprowadził King w "Mrocznej Wieży". Tutaj jest pomysł, ale został bardzo zbanalizowany i zbagatelizowany. Może lepiej byłoby stworzyć kilka odcinków, w których poszczególne elementy byłyby rozwinięte? Nakreślić wszystko precyzyjniej? Trudno stworzyć coś na miarę "Wiedźmina", ale można się postarać. Piszesz poprawnie, lekko- rozbuduj to. A, i Geralt nie mógł wrócić do Rivii, bo z niej nie był. To tylko przydomek. Książka jest lepsza od gry- polecam:) Pozdrawiam i życzę weny

    24 lip 2015

  • Nieznany

    @nienasycona Opowiadanie było robione na szybko, ponieważ pisałem je na polski i wiem, że nie zgadza się z książką, ale czytałem tylko jeden rozdział wiedźmina. Także pozdrawiam. :)

    24 lip 2015

  • nienasycona

    @Nieznany, w ramach pracy domowej przeczytaj całość:P

    24 lip 2015

  • Nieznany

    @nienasycona Hehe zazwyczaj nie robię prac domowych :P

    24 lip 2015

  • nienasycona

    @Nieznany, ale ta będzie przyjemnością:)

    24 lip 2015

  • Nieznany

    @nienasycona Może przeczytam :)

    24 lip 2015