[WSTAWAJ! WSTAWAJ! JEŻELI NIE WSTANIESZ, TO CIĘ P-POCAŁUJĘ…]
-…….Eeee?
Budzik budzący dziewczęcym głosem tsundere nie posiada, niestety, funkcji wybudzenia swojego właściciela. Ten właśnie spadł na podłogę i właśnie dopiero co śnił mu się koszmar.
To ja.
Znowu miałem paskudny sen. Sen, w którym zabija mnie Yuuma-chan. Skoro jednak byłem tutaj cały i zdrowy, to musiał to być sen.
-Wstawaj Ise! - usłyszałem głos mamy, który dochodził ze schodów, tak jak każdego ranka.
-Wiem! Już wstaję! - po odpowiedzi dźwignąłem się z podłogi.
Haa…
Dzień zaczyna się źle. Jestem taki przygnębiony…
Zakładając szkolny mundurek, westchnąłem głęboko.
-To ja idę - ziewając wyszedłem z domu.
Podczas drogi do szkoły nie mogłem powstrzymać się od mrużenia oczu z powodu światła słonecznego. Aaach, to bardzo uprzykrzające.
Ostatnimi czasy czułem się słaby pod wpływem słońca. Zupełnie tak, jakby promienie słoneczne wysysały całą moją energię, doprowadzało mnie to do szewskiej pasji.
Tak czy owak, poranne światło nie było dla mnie niczym dobrym. Nie mogłem rano się w ogóle obudzić. Z tego powodu każdego dnia do mojego pokoju przychodziła mama i budziła mnie.
Z drugiej jednak strony, stałem się aktywniejszy nocą. Coś wewnątrz mnie powoduje, ,że nie mogę w nocy wysiedzieć w miejscu. Stałem się całkowicie nocnym typem osoby. To dziwne.
Coś było nie tak. Często chodziłem późno spać, rzadkością jednak było, żebym dał radę wysiedzieć do pierwszej. Jednak teraz bez większych problemów mogę dociągnąć do trzeciej albo czwartej. Idę spać krótko po wschodzie słońca. I tak wygląda mój dzień. Nie jestem uzależniony od gier ani nocnych programów.
...Co się dzieje z moim ciałem? Czy to mój mózg sprawia ,że nie śpię, żeby nie śniło mi się ,że zabija mnie moja dziewczyna? ...Cóż, to były moje osobiste przeżycia, więc nie mogła to być prawda, bo w końcu naturalne dla ciała jest ,że potrzebuje snu. Uczucie towarzyszące mi w nocy… wydaje mi się ,że było całkiem inne niż dotychczas. Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale energia rozpiera moje ciało i mam uczucie ,że coś tajemniczego wydobywa się z głębi mnie.
Wyszedłem więc w nocy, żeby to sprawdzić. Tempo mojego chodu wzrosło, a moje serce podskoczyło z radości, gdy zmieszałem się z ciemnością nocy. Postanowiłem pobiegać i, ku mojemu zaskoczeniu, uzyskałem niesamowitą prędkość. Gdybym wstąpił do klubu biegowego, byłbym w nim najszybszy. Właśnie, również się nie męczę. Mam taką kondycję ,że mógłbym przebiec kilka długości równych maratonowi, męcząc się przy tym tyle, jakbym uprawiał jogę.
Przebiegłem się za dnia, bo zyskałem aż tak na pewności siebie, ale szybko zacząłem myśleć, że ta nocna wytrzymałość była tylko snem, bo bieg sprawiał mi tyle bólu. Nie, osiągam przeciętną jak na licealistę prędkość, jednak pomiędzy nocnym mną, a dziennym istnieje spora różnica.
W nocy staję się dziwny. Może to brzmieć jak słowa walniętej osoby plotącej od rzeczy, ale to uczucie, którego doznaję w nocy, uczucie bycia wolnym i podniecenie zmieniają mnie w inną osobę. Ughh… tak jak myślałem, nie mam za łatwo z tym słońcem…
Za dnia, w przeciwieństwie do nocy, staję się totalnie słaby. Nieważne, ile bym się nad tym zastanawiał, to z moim ciałem stanowczo jest coś nie tak. Nie mogę się odpędzić od myśli ,że uległo ono zmianie w dniu, gdy poszedłem na randkę z Yuumą-chan.
Prywatna szkoła, Akademia Kuou – to szkoła, do której chodzę.
Jest teraz koedukacyjna, ale jeszcze kilka lat temu była tylko dla dziewcząt, dlatego właśnie jest ich więcej niż chłopaków. Im młodsza klasa, tym ilość przedstawicieli płci męskiej wzrasta, ale w ogólnym rozrachunku przeważają dziewczyny. Jestem w drugiej klasie liceum i stosunek dziewczyn do chłopaków w mojej klasie ma się jak siedem do trzech. Dla klas trzecich ma się on jak osiem do dwóch. Nawet teraz dziewczyny dzierżą większy autorytet i lwia część samorządu uczniowskiego składa się z nich, a urząd przewodniczącego jest pełniony przez dziewczynę.
To szkoła, w której chłopcy nie mogliby chodzić z podniesioną głową, jednak mimo to zdecydowałem się na nią.
To prosta sprawa. Jest tutaj wiele dziewczyn. To samo w sobie jest cudowne! Przeszedłem przez egzamin wstępny, który uchodzi za bardzo trudny, dzięki mojej zboczonej naturze. Chcę uczyć się w towarzystwie dziewczyn… Przez ten tylko powód chodzę właśnie tutaj.
I co w tym złego? Co jest złego w byciu zboczkiem?! To moje życie! Nie dam sobie dmuchać w kaszę! Mam zamiar znaleźć tutaj milion dziewczyn i zmieniać je co chwilę, a może znajdę jedną i będę z nią na zawsze…?
Teraz jednak czułem przygnębienie. Wykazałem się naiwnością, myśląc ,że będę stanie zdobyć tutaj dwie lub trzy dziewczyny, jako ,że większość uczniów to właśnie płeć piękna. Tylko wąska grupa przystojniaków jest popularna, a dziewczyny nawet się na mnie nie spojrzą. By być precyzyjnym, ignorują mnie jak śmiecia leżącego na ziemi.
Kurna! Mój plan tak nie wyglądał! Bezsens! W moim zamyśle powinienem zdobyć pierwszą dziewczynę zaraz po dostaniu się tutaj! A potem zerwać z nią i zacząć umawiać się z nową i do czasu mojego odejścia dziewczyny powinny bić się o mnie jak w Battle Royale!
Jak tak dalej pójdzie, to mój cel pozostanie w strefie marzeń!
Zaraz, czy to już jest marzenie?!
Co jest nie tak?! Urodziłem się w złej epoce? Prawo jest złe? A może… to coś ze mną jest źle…?
Uwaaaaaa! Nie chcę nawet o tym myśleć!
Takie rzeczy przechodziły mi przez myśl każdego dnia.
Przybyłem do swojej klasy, robiąc głębokie westchnienie, i usiadłem na swoim miejscu.
-Hej, stary, jak ta płytka DVD, którą Ci pożyczyłem? Dobra, nie?
Łysol, który się do mnie odezwał to mój kumpel numer jeden, Matsuda. Wyglądał trochę jak sportowiec, był jednak zboczeńcem nie szczędzącym w dokuczliwych, zboczonych komentarzach.
W gimnazjum był wysportowany, kiedy to pobił również wiele rekordów, teraz jednak był w klubie fotograficznym. Mówił naprawdę otwarcie o swojej chęci uchwycenia obiektywem aparatu każdego zakątku dziewczęcego ciała.
Był nazywany Zboczonym Łysolem lub Molestującym Paparazzi.
-Fu… mieliśmy dzisiaj rano niezły wiatr. Dzięki niemu miałem dobry widok na damskie majtki.
Koleś w okularach, próbujący wyglądać na fajnego, to mój kumpel numer dwa, Motohama. Posiadał specjalną umiejętność, zwaną Detektorem, która umożliwiała mu pozyskanie okularami liczbowych wartości wymiarów dziewczyn. Do tego jego siła spadała na łeb na szyję, gdy tylko ściągnął okulary.
Nazywano go Zboczonymi Okularami lub Detektorem Trzech Wymiarów. Oto moi dwaj diabelscy koledzy.
Serio, widok ich twarzy z samego rana przyprawiał mnie o chandrę. O wymioty również.
-Mam niezły towar – Matsuda otworzył swoją torbę i bez żadnego wahania wskazał na rzeczy znajdujące się w środku. Na mojej ławce piętrzyły się stosy książek i płyt, których tytuły były dwuznaczne.
-Hee! - doszedł nas cichy pisk dziewczyny z oddali.
No cóż, reakcja oczywista. W końcu dzieje się coś takiego na początku dnia.
Z ust dziewczyn słyszałem wykwintne komentarze jak ,,Jesteście najgorsi” i „ Straćcie się, przebrzydłe bachory”.
-Cicho tam! - krzyknął Matsuda. - To nasz sposób na rozrywkę! Dziewczyny i dzieci powinny odwrócić wzrok i trzymać się z daleka! W przeciwnym wypadku zgwałcę as wszystkie w swojej wyobraźni!
Twoja słowa są obrzydliwe jak zawsze, Matsuda.
Jeszcze jakiś czas temu, patrząc na rzeczy na ławce, powiedziałbym ,,Wow, skąd wytrzasnąłeś te skarby!” z iskrami w oczach. Ale jako ,że byłem w okropnym nastroju o poranku, to nie miałem ochoty na takie rzeczy.
Matsuda westchnął na widok mojej beznamiętnej twarzy.
-Hej, hej, hej. Czemu masz taką minę, gdy przed Tobą leży tyle skarbów?
-Ostatnio jesteś coś nie w sosie. Dziwne. Bez dwóch zdań jest to dziwne. Nie jesteś taki jak kiedyś – powiedział Motohama, bawiąc się okularami, jakby uważał mnie za stratę czasu.
-Chciałbym powiedzieć „Wow, skąd to wzięliście! Chcecie, bym stał się małpą?!”, ale jakoś ostatnio nie mam na nic siły.
-Jesteś chory? Nie może być. Nie ma mowy, żebyś Ty, manifestacja wszelkich seksualnych żądz, zachorował.
Motohama nie powstrzymał się od prymitywnego komentarza na mój temat. Naprawdę jest z niego chamska osoba. Nagle Matsuda wykonał ręką gest, jak gdyby zdał sobie z czegoś sprawę.
Och, chodzi o to? Czy to efekt uboczny tej halucynacji z wyimaginowaną dziewczyną? Yuuma-chan, zgadza się?
-...Naprawdę jej nie pamiętacie?
Obaj spojrzeli na mnie ze współczuciem w oczach.
-Jak już powiedzieliśmy wcześniej, naprawdę jej nie znamy. A Ty naprawdę powinieneś pójść na kontrolę do lekarza. Mam rację Motohama?
-Ta. Powtórzę się, ale nie zostaliśmy przedstawieni żadnej dziewczynie o imieniu Yuuma.
…..Byli tacy zawsze, gdy pytałem ich o Yuumę-chan. Myślałem ,że drażnili się ze mną. Gdy porozmawiałem z nimi jednak na serio, to doszedłem do wniosku ,że nie o to chodziło.
Pamiętam jak przedstawiałem im Yuumę-cha. Mówili coś w stylu ,,Jakim prawem taka piękność jest dziewczyną Iseeeeee?!” i ,,W oprogramowaniu rządzącym światem musiał wystąpić jakiś błąd… Ise, nie zrobiłeś niczego sprzecznego z prawem, prawda?” i nie stronili od nieprzyjemnych dogryzek.
Pamiętam ,że moja pewność siebie osła i powiedziałem ,,Wy też powinniście sprawić sobie dziewczyny”. Doskonale to pamiętam.
Ale oni nie. Nie, nie pamiętają Yuumy-chan. To tak, jakby Amano Yuuma nigdy nie istniała. Tak jakby chwile, które z nią spędziłem, nie miały miejsca. Wydawało się ,że był tak, jak mówili Ci dwaj: że to tylko moja wyobraźnia.
Tak jak mówili, w moim telefonie nie było śladu po jej numerze lub e-mailu. Zostały one usunięte z jego pamięci? Ktoś je wykasował? Niemożliwe! Ja bym tego nie zrobił, więc kto? Dzwoniłem pod numer, który zapamiętałem, jednak był on niedostępny. Czy to oznaczało ,że nie istnieje? Czy to wszystko moja wyobraźnia? Coś tak szalonego nie jest możliwe… Chciałem zaprzeczyć tym faktom, jednak poza moją pamięcią nie było żadnych dowodów na jej istnienie.
Zastanowiwszy się, nie znałem jej adresu. Była uczennicą innej szkoły. Znalazłem szkołę, w której chodzili w tych samych mundurkach co jej, i zapytałem tam o nią. Nie było jednak nikogo, kto pasowałby jej opisowi. Nie było jej tam.
Zatem kto był moją dziewczyną? Z kim się umawiałem? Sen, który miewałem, był stworzoną przeze mnie fantazją? Rozmawiałem z Matsudą i Motohamą o swoim śnie, jakby był rzeczywistości? Co ja, zwyrodnialec? Wyraźnie pamiętam jej twarz, wiecie?
...Coś w tym wszystkim nie gra. Podobnie jak z tym kopem siły, którego dostaję w nocy. Coś jest stanowczo nie tak. Ale co?
Podczas gdy ja rozmyślałem o wydarzeniach z przeszłości, Matsuda złapał mnie za ramiona.
-No cóż, jesteśmy w trakcie okresu dojrzewania, więc takie dziwne rzeczy mogą się nam przydarzyć. Cóż zatem, wpadnijcie do mnie dzisiaj po szkole. Pooglądamy razem moją sekretną kolekcję.
-To świetny pomysł, Matsuda, powinieneś zaprosić Ise.
-Oczywiście ,że go zaproszę, Motohama. Jesteśmy licealistami z pragnieniami seksualnymi. Jeżeli nie będziemy robić niczego zboczonego, wykażemy się brakiem szacunku w stosunku do naszych rodziców, którzy dali nam życie. Na ich twarzach pojawiły się lubieżne uśmieszki. Zboczki. Bez względu na wszystko byli po prostu zboczonymi czubkami. A ja, niestety, byłem jednym z nich.
Dobra, nieważne. Również żyję dla tych rzeczy.
-No dobra! Dzisiaj nie ma ,,nie”! Skołujemy jakieś picie i chipsy i oglądamy pornole! - powiedziałem, ponieważ nie miałem głowy do myślenia.
-Och! Ta, o to chodzi. To jest właśnie ten Ise, którego znamy!
-Tak trzymaj. Potrzeba nam cieszyć się naszą młodością jeszcze bardziej.
Matsuda i Motohama zaczęli się podniecać. Pozostawię kwestię Yuumy-chan na boku. Mi również potrzeba chwili odetchnienia! Zapomnę o tym wydarzeniu i zatopię się w świat erotyki tak, jak to robią chłopcy w naszym wieku!
Gdy tylko skończyliśmy planować nasze popołudnie, stało się to.
Moją uwagę przykuł szkarłat. Znakomity szkarłat… Klasowe okno wychodziło na szkolne podwórko. Moje oczy były wlepione w pewną dziewczynę. Dziewczynę ze szkarłatnymi włosami. Naszą szkolną idolkę, której uroda przerastała zwykłego człowieka. Jej szczupła sylwetka nie przypominała kształtem japońskiej dziewczyny. Nic dziwnego. W końcu nią nie była. Słyszałem ,że pochodzi ze Skandynawii, a chodzi do japońskiego liceum ze względu na pracę ojca.
Rias Gremory.
Była z trzeciej klasy. To czyniło ją moją starszą koleżanką.
Zdałem sobie sprawę ,że wszyscy, włączając w to mnie, zarówno chłopcy, jak i dziewczyny, byli w nią wpatrzeni. Matsuda i Motohama także. Zdarzało się to każdego poranka. Każdy spoglądał na nią, gdy ta go mijała. Ludzie przestawali iść. Inni mówić. Wszyscy się za nią oglądali.
Wiatr delikatnie podwiał jej włosy, a każdy się w nią wpatrywał. Jej długie, sięgające do bioder szkarłatne włosy, będąc uniesione przez wiatr, sprawiały ,że jej otoczenie również przybierało kolor szkarłatu. Godną wspomnienia była jej cudowna, biała jak śnieg cera.
Piękna.
To tylko jedyne słowo mogące ją opisać, które przyszło mi do głowy. To tylko jedyne słowo, które potrzeba do jej scharakteryzowania.
Ja również byłem zafascynowany jej pięknem i szlachetną atmosferą wokół niej. Do tego stopnia ,że za każdym razem, gdy ją widziałem rzucałem wszystko w kąt i patrzyłem.
Ostatnimi jednak czasy sposób, w jaki ją postrzegałem, uległ zmianie. Bezsprzecznie była piękna. Była jednak za piękna. Zacząłem się trochę bać jej urody, a z głębi mojego serca wydobywał się lęk przed jej osobą. Nie wiem, skąd się to wzięło, ale zaczęło się to od zniknięcia Yuumy-chan.
Wtem jej oczy poruszyły się. Jej nieskazitelne błękitnozielone oczy pochwyciły mnie.
…!
Czułem się tak, jakby chwyciła mnie za serce. Co to za uczucie? Takie, gdy stoi przed Tobą ktoś wybitny… Zmrużyła swoje dwa błękitnozielone kryształki i wydawało mi się ,że się uśmiecha. Patrzy na mnie? Nie może być. Nic mnie z nią nie łączy. Nagle przypomniałem sobie coś ze swojego snu. Na jego końcu pojawiła się mówiąca do nie osoba o szkarłatnych włosach. Osoba wydająca się delikatna, ale i chłodna.
Gdy zacząłem porównywać ją z osobą ze swojego snu, już dawno zniknęła mi z oczu.
-Ale mam ochotę pomacać jakieś cycki!
Przytulam niemogącego odpędzić się od łez Matsudę, podczas gdy na ekranie leci ostatni film naszego pornomaratonu.
Po szkole zaczęliśmy z zapałem oglądać pornosy. Byliśmy szczęśliwi i podnieceni oglądaniem pornoli od razu po lekcjach, ale im więcej ich obejrzeliśmy, tym bardziej łapała nas deprecha, ponieważ w naszą rozmowę wkradło się pytanie ,,Dlaczego nie mamy dziewczyn?”. Chciało mi się płakać, gdy pogadaliśmy o tym na serio.
Matsuda nie przestawał płakać już od trzech filmów.
Motohama próbował zachować spokój, jednak zza okularów dało się dojrzeć łzy wypływające z jego oczu.
Pół godziny temu Motohama powiedział cichym głosem ,,...Dziewczyna poprosiła mnie, bym przyszedł za salę gimnastyczną… To był mój pierwszy raz, kiedy zostałem napadnięty przez dziewczynę...”, więc nawet mi chciało się po tym płakać.
Ciekawe, kim są trzej przygnębieni chłopscy oglądający porno. Oczywiście odpowiedź brzmi: są nimi trzej niepopularni goście. Czuję taką nienawiść do świata, gdy pomyślę ,że są osoby w moim wieku, które właśnie uprawiają seks z dziewczyną.
Podczas gdy ja o tym myślałem, ostatni film dobiegł końca, a na zewnątrz było już ciemno. Kiedy spojrzałem na swój zegarek, była już dwudziesta druga. Powiedziałem rodzicom ,że będę u Matsudy, ale będą się martwić, jeżeli zostanę tutaj dłużej, a poza tym spóźnię się jutro do szkoły.
-No dobra, to ja będę szedł – wstałem i zacząłem się zbierać.
-Narka.
Po odłączeniu się od Matsudy przy wejściu ja i Motohama podążaliśmy do domów.
-Piękna noc. Normalna za tym będzie chrapka na oglądanie pornusów, jako że jest to dobra noc – Motohama patrząc na niebo z głębokim westchnieniem, powiedział jakąś dziwną pierdołę. Wydawał się przygnębiony.
Cóż, jutro Motohama i Matsda wrócą do swoich zwykłych ,,ja”.
-Do jutra.
-Ta, śpij dobrze.
W drodze do domu odłączyłem się od niego, ale nie zdawał się pałać energią, kiedy kiwał do mnie.
Chyba wyślę mu potem wiadomość, aby go pocieszyć.
Minęło już kilka minut, od kiedy rozstałem się z Motohamą. Szedłem w kierunku domu, czułem jednak wzrost energii w ciele. Był to symptom tego ,,przypływu mocy nocą”. Tak jak myślałem, coś stanowczo jest nie tak z moim ciałem. Nie jest to normalne zjawisko. Mój wzrok uległ zaostrzeniu, tak samo moje pięć innych zmysłów.
Zwłaszcza mój wzrok i słuch stały się dobre. Byłem w stanie słyszeć rozmowy z domów i widzieć całą ulicę, mimo że była noc. Było to tym dziwniejsze, ,że widziałem wyraźnie nawet w miejscach, gdzie nie było żadnych latarni! Miałem wrażenie ,że ta siła każdego dnia stawała się większa. A to dlatego ,że dreszcze, które miałem na całym ciele, były teraz naprawdę mocne!
Czułem ,że już od jakiegoś czasu jestem obserwowany. I te dreszcze też czułem. Wyczuwałem przed sobą tajemniczą atmosferę. Trząsłem się niesamowicie. Z każdą chwilą coraz bardziej.
To mężczyzna. Jest tu wpatrzony we mnie mężczyzna w garniturze. Patrzy na mnie z zawziętością w oczach. Wydaje mi się ,że od samego patrzenia zamraża moje ciało. Czy czegoś takiego nie nazywa się żądzą krwi? Wyczuwam od niego wrogość. Nie, to coś znacznie bardziej niebezpiecznego. To na pewno żądza krwi!
Mężczyzna zbliżył się, niczego nie mówiąc. Kroczy w moją stronę! Więc to ja jestem jego celem? Zboczeniec?! Niebezpieczny typek?! Jestem w tarapatach! Niedobrze! A to dlatego ,że moje ciało nie przestaje się trząść! Dlaczego akurat w drodze do domu musiałem spotkać jakiegoś groźnego gościa?!
-A to ci rzadkie, by spotkać kogoś takiego w takim miejscu.
……?
Co on mówi? Nie, nie, takie brednie z ust szaleńca nie powinny dziwić. W końcu stwarza niebezpieczeństwo! O kurna! A co mam zrobić, jeśli wyjmie nóż?! Nie znam żadnych technik obronnych ani nigdy wcześniej nie walczyłem! W-wiem! Moja siła, która rośnie w czasie nocy! Właśnie ona! Mogę jej użyć, by stąd uciec!
Zrobiwszy kilka kroków w tył, zwiększyłem dzielący nas dystans. Mężczyzna, rozsiewając wokół siebie aurę perwersji, zaczął kroczyć w moim kierunku.
-Próbujemy uciec? Kto jest twoim panem? Musi być to ktoś nisko postawiony albo z dziwnym hobby ,że wybrał na swoje terytorium takie miejsce. No więc kto nim jest?
Ja nawet nie wiem, co ty, kurna, do mnie mówisz!
KROK
Odwróciłem się i puściłem biegiem z powrotem w kierunku, z którego nadszedłem. Jestem szybki. Niesamowicie szybki. Dziwne, żebym tak mówił, ale prędkość, z jaką poruszają się moje nogi w nocy, jest niesamowita. Biegłem nieustannie, pokonując po ciemku rozmaite ulice. Nie przestawałem poruszać się naprzód, aż wkroczyłem w nieznajome uliczki. Nie straciłem jeszcze oddechu. Mogę biec dalej. Jeżeli ma mnie to uratować, to będę biegł tak długo, aż nie będzie mógł mnie dogonić!
Po około piętnastu minutach wkroczyłem na otwartą przestrzeń. Był to park. Przestałem biec i zacząłem maszerować. Stojąc pod latarnią, rozejrzałem się dookoła. Coś w tym miejscu wydawało się tajemnicze.
...Znam je.
Pamiętam ten park…
Tak jest. Byłem tutaj na randce z Yuumą-chan!
Stary, ale przypadek, a może raczej powinienem powiedzieć cud? Czy przyszedłem tutaj nieświadomie? Niemożliwe…
DRESZCZE
Poczułem przebiegające po moich plecach dreszcze. Ktoś za mną jest… To właśnie czuję. Powoli się odwróciłem. Przed moimi stopami wylądowało czarne pióro. Czy to krucze? Nie, nie krucze.
-Myślałeś ,że pozwolę Ci uciec? Z tego powodu nikt nie lubi zajmować się takimi śmieciami. - Przede mną pojawił się mężczyzna w garniturze i z czarnymi skrzydłami wyrastającymi z pleców.
To ten sam podejrzany typek.
...Anioł? Nie, nie, to nie żadna baśń, więc to niemożliwe! Czy to cosplay? Wyglądało to zbyt prawdziwie, by być cosplayem. Czy to p-prawdziwe skrzydła? Nie ma mowy!
-Podaj mi imię swojego pana. Zawracanie sobie głowy istotami Twojego pokroju to tylko strata czasu. Niemniej jednak… Zaraz, czyżbyś był bezpański? Brak pana tłumaczyłby zmartwienie na Twojej twarzy.
Ten typek mamrotał coś do siebie. Nie dopowiadaj sobie sam rzeczy!
Sytuacja była poważna, ale nagle przypomniałem sobie incydent ze snu. Snu o randce. Na samym końcu zostałem zabity przez Yuumę-chan dokładnie przed tą fontanną. Tak, przez Yuumę-chan z czarnymi skrzydłami wyrastającymi z jej pleców.
A przede mną stoi gościu z czarnymi skrzydłami… Czy to właśnie ten moment, kiedy sen staje się prawdziwy? Hej, hej, ale jak gorąca laska stała się facetem?! Nie, to nie jest ważne! Ważna jest sytuacja, w której się teraz znajduję! Jeżeli wszystko potoczy się jak we śnie, to następną rzeczą będzie…
-Hmm, nie wyczuwam obecności Twojego pana, ani Twoich towarzyszy. Nie widzę również niczego, co by tę obecność mogło ukrywać. Nie pojawiają się także żadne magiczne kręgi. Wnioskując po Twojej obecnej sytuacji, stwierdzam ,że jesteś bezpański. Zatem nic się nie stanie, jeśli Cię zabiję – powiedział coś tak strasznego, po czym podniósł dłoń. Skierował ją w moją stronę, nieważne, jakby się na to popatrzyło! Zacząłem słyszeć jakiś dźwięk. Znałem to zjawisko.
Coś przypominającego światło zaczęło gromadzić się w jego dłoni. Chwileczkę, te fantastyczne obrazy powinny pozostać we śnie! Następnie światło przybrało kształt włóczni. Włócznia…
Więc to włócznia! We śnie zostałem nią przebity i przeszedłem przez prawdziwe piekło!
...Zostanę zabity!
Nim zdałem sobie z tego sprawę, włócznia już przedziurawiła mój brzuch. Coś wydobyło się z moich ust.
Khe.
Pełno krwi, a wraz z nią intensywny ból.
Boli. Strasznie boli!
Upadłem natychmiast na kolana, a ból był nie do zniesienia.
Ogromny ból… nawet nie sposób go opisać!
Spróbowałem wyciągnąć włócznie ręką, ale ból zaatakował i ją, gdy tylko dotknąłem włóczni. Była gorąca. Niesamowicie gorąca. Te części mojej kończyny, które miały z nią kontakt, zostały przypalone.
-Guu…. Aaaah…. - zacząłem jęczeć. Bolało. Bardzo!
Jako ,że moja dłoń znalazła się w takim stanie, to czy włócznia pali moje wnętrzności? Kiedy tylko
o tym pomyślałem, ból się nasilił. Zatem wypalanie od środka boli właśnie tak? Na skutek tych męczarni moim łzom nie było końca.
Tup, tup. Nagle usłyszałem dźwięk kroków zmierzających w moją stronę. Podniosłem głowę, a tajemniczy mężczyzna utworzył w dłoni kolejną włócznię.
-Musi boleć. Światło jest trucizną dla takich istot jak Ty. Bycie trafionym nią jest równoznaczne ze śmiertelnymi ranami. Myślałem ,że tamta osłabiona włócznia wystarczy, by Cię zabić, jednak Twoje ciało jest silniejsze, niż przypuszczałem. Zaatakuję Cię więc nią raz jeszcze, jednak włożę w to teraz nieco więcej siły. Tym razem zginiesz.
Czy on ma zamiar mnie dobić? Zginę, jeśli ponownie oberwę od tego! Rozmyślając, wróciłem do snu. Szkarłat. Znakomity szkarłat… Nie, nie ma mowy, żeby mi pomogła. To był sen, więc to też jest sen? Jeżeli to sen, to proszę pomóż mi. Nawet jeśli tylko śnię, to nie chcę być w takiej sytuacji!
HYU
Kiedy wydawało mi się ,że słyszę dźwięk wiatru, przede mną nastąpiła znikąd eksplozja. Gdy podniosłem głowę, dłoń mężczyzny dymiła i krwawiła.
-Nie waż się go dotykać. - Obok mnie przeszła kobieta. Szkarłatne włosy. Wiem, kto to jest, mimo ,że widzę tylko jej plecy.
To osoba z mojego snu…
We śnie nie byłem w stanie dojrzeć jej twarzy, ale teraz jestem pewien ,że to ona.
-...Szkarłatne włosy… Musisz być kobietą z rodu Gremory… - Mężczyzna wpatrywał się z nienawiścią w szkarłatnowłosą dziewczynę.
-Jestem Rias Gremory. Jak się mieasz, panie upadły aniele? Jeśli spróbujesz zranić tego chłopca, to nic mnie nie powstrzyma.
Rias Gremory.
Tak. Uczennica najstarszej klasy w mojej szkole. Piękność o szkarłatnych włosach.
-...Fufu. No coż, więc ten chłopiec należy do Ciebie. Miasto również jest częścią Twojego terytorium. Cóż zatem, za dzisiaj przepraszam. Dam jednak radę: niepodobna jest pozwolić, by podwładni się gubili. Ludzie mi podobni mogą ich zgładzić podczas spaceru.
-Dziękuję za radę. To miasteczko znajduje się pod moją jurysdykcją, jeśli zatem staniesz mi na drodze, nic Cię przede mną nie uratuje.
-Nawzajem, przyszła głowo rodu Gremory. Moje imię to Dohnaseek. Ma wielką nadzieję ,że nie spotkamy się już ponownie. - Mężczyzna rozpostarł swoje czarne skrzydła, a jego ciało zaczęło się unosić. Następnie pofrunął w górę nieba. Wpatrywał się jeszcze w Rias-senpai i mnie, a potem zniknął.
Więc jest już bezpiecznie…?
Odczułem lekką ulg, jednak widziałem coraz gorzej i czułem ,że tracę przytomność. Obraz stawał się rozmyty.
Co? Jest źle? Stanowczo jest źle, nie?
Jej, mdlejesz? Nie ma co dużo mówić, to śmiertelna rana. Nic tego nie zmieni. Hej, gdzie mieszkasz… - mówiła Rias do mnie, lecącego na ziemię, nie byłem w stanie jej dosłyszeć. I wtedy film się urwał.
[...ZABIJĘ CIĘ, JEŚLI NIE WSTANIESZ… POTNĘ CIĘ NA KAWAŁECZKI, JEŻELI SIĘ ZARAZ NIE PODNIESIESZ]
Kiedy się obudziłem, było rano.
-...Suu~suu.
Obok mnie śpi szkarłatnowłosa dziewczyna. I jest naga… Jej śnieżnobiała skóra oślepia mnie. Wygląda na bardzo gładką i jest zabójcza dla moich oczu.
………
Jakby się na nią nie spojrzeć, to Rias-senpai. Nasza szkolna idolka. Jej szkarłatne włosy rozrzucone na poduszce wyglądają nieziemsko pięknie.
Rias Gremory-senpai.
…………..
Hm? Hm? Hm?
Uspokój się. A tak, w takich sytuacjach dobrze jest policzyć liczby pierwsze, żeby się uspokoić. Dwa, trzy, pięć, siedem, jedenaście, trzynaście, siedemnaście, dziewiętnaście, dwadzieścia trzy…
Daaaaah!!!
Nie mogę! Nie mogę się uspokoić! Dlaczego śpię z Rias-senpai? Co się stało? Co się stało? Nie, co ja zrobiłem?! Czy ja coś zrobiłem?! Nie pamiętam! Nie pamiętam nawet sekundy! Dlaczego?! Muszę pamiętać, co zrobiłem! Nie! Dlaczego jestem w tej sytuacji?! Uprawiałem seks z Rias?! Co? Czy pierwszy raz wygląda właśnie tak?! Niemożliwe! To jest niemożliwe! Przypomnij sobie! Spróbuj przypomnieć sobie te najważniejsze chwile! Co ja zrobiłem?! Do jakich rzeczy byłem zdolny sę posunąć?!
Moja głowa była o krok od eksplodowania, ponieważ byłem coraz bardziej zdezorientowany.
-Ise! Wstawaj! - zabrzmiał głos mamy. - Spóźnisz się do szkoły!
-Skarbie, czy Ise nadal jest w swoim pokoju?
-Kochanie, jego buty są przy wejściu, więc wrócił do domu. Rany boskie! Zasiedzieć się tak długo u kolegi! Jakby tego było mało, spóźni się do szkoły! Tego mu nie odpuszczę!
Rozmowa moich rodziców, będących piętro niżej, dała się słyszeć nawet tutaj.
A zaraz po niej na schodach rozbrzmiały kroki. Dało się w nich wyczuć nutkę złości. Kroczyła inaczej, niż miała to z zwyczaju.
Mama idzie tutaj!
Zaczekaj! Chwileczkę!
Jeżeli to zobaczy, to będzie naprawdę źle!
-Poczekaj! Już się obudziłem! Wstaję!
-Rany! Nie będę już pobłażliwa! Musimy uciąć sobie małą pogawędkę!
Mama jest wkurwiona!
Idzie tutaj! Zmierza do mojego pokoju!
Nie ma mowy, żebym pozwolił jej zobaczyć siebie w tej sytuacji!
-Unn… Czy to już poranek?
….!?
Leżąca obok mnie Rias przecierała swoje oczy!
Obudziła się! Obudziła się!
MAM CIĘ!
Drzwi rozwarły się z hukiem. Jednocześnie Rias dźwignęła się do góry. Moje oczy napotkały się na oczy mamy. Wyglądała na wkurzoną. Bardzo!
Dzień dobry – przywitała się Rias-senpai moją mamę z uśmiechem.
Jej oczy powędrował na Senpai, twarz zastygła. Znów skierowała na mnie swój wzrok. Unikałem go.
-...SZYKUJCIE SIĘ – powiedziała głosem robota, zamykając powoli drzwi.
Po chwili dały się słyszeć jej głośne kroki zmierzające na dół.
-Kk-k-kkkk! Kochanie!
-Skarbie, co się stało? Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha! Czy Ise znowu robił coś zboczonego?
-Seeeeeee, seeeeeeeeeeeeeeeks! Ise uprawiał~! Z cudzoziemką!
…!? S-Skarbie!? S-Skarbie, co się stało!?
-Z innego kraju~! Ise uprawiał!
-Skarbie!? Skarbie!? Uspokój się!!! Skarbie!
Mogłem tylko schować twarz w dłoniach.
Łatwo sobie wyobrazić, co tam się dzieje.
Jak mogło do tego dojść? Na pewno po tym wszystkim będzie jakaś pogawędka!
Jakiej wymówki mogę użyć, żeby wytłumaczyć, jak doszło do tej sytuacji!?
-Mimo ,że jest wcześnie, Twoja rodzinka wydaje się całkiem żywa. - Senpai wstała i poszła po swój mundrek leżacy na biurku.
Naga Senpai. Nagie ciało pięknej dziewczyny.
...Umm, wiesz, widzę dużo…
Jej wąskie biodra. Długie białe nóżki. Uda. Kształtna pupa. I jej bardzo olbrzymie cycuszi… Widzę jej sutki! Dlaczego ich nie chowasz!? Dlaczego po Tobie nawet nie widać ,że chcesz je zasłonić!? Wiem jedno: widziałem dużo nagich kobiet w gazetach i filmach, ale piękno ciała Senpai przerasta je pod każdym względem. Jakby to powiedzieć… Sztuka? Ciało o idealnych kształtach i krągłościach. Wygląda, jakby była z muzealnej wystawy. Doskonała. Mogłem tylko powiedzieć ,że jej uroda była wciąż zadziwiająca, nawet gdy była rozebrana.
- S-Senpai! - słowa same wyszły z moich ust.
-O co chodzi?
- C-cycuszki…. Widzę wszystko! - powiedziałem, patrząc na bok. Chciałem ją widzieć, ale odwróciłem głowę i już. Musiałem to znieść
Jeśli chcesz patrzeć, to się nie krępuj – odpowiedziała śmiałym głosem, zakładając na siebie mundurek. Na jej twarzy pojawił się uśmieszek tryumfu.
…!!!
Istnieją w ogóle takie słowa!?
Przez moje ciało przebiegł prąd! Moim łzom nie było końca z powodu tego zwrotu, którego nie nauczą Cię w szkole. Byłem nim dogłębnie poruszony.
-Wszystko w porządku z Twoim brzuchem? - zapytała
Brzuchem> Dotknąłem go, przyglądając się ubierającej się Senpai.
-Zostałeś wczoraj pchnięty włócznią.
…!
Wraz z tymi słowami zacząłem mieć się na baczności.
...To prawda. Wczoraj w parku zostałem pchnięty włócznią przez gościa ze skrzydłami. Włócznią, która wydawała się być stworzona ze światła. Na moim brzuchu nie było jednak żadnego śladu. Byłem pewien ,że była tam dziura… To nie była taka rana, że zagoiłaby się w dzień. Mocno z niej krwawiłem.
To nie był sen? A może był?
-Przy okazji, ten wczorajszy incydent nie był snem.
...Powiedziała to tak, jakby czytała moich myślach.
- B-byłem pewien ,że zostałem ranny…
-Uleczyłam Cię. Rana była śmiertelna, ale dzięki Twojemu hardemu ciału mogłam wyleczyć ją w nocy swoją mocą. Podzieliłam się z Tobą moimi demonicznymi mocami, obejmując Cię, kiedy oboje byliśmy kompletnie nadzy. Byłam w stanie to zrobić, ponieważ pochodzimy z tego samego klanu.
Co ta osoba… mówi?
Co? Przytulanie się, będąc nagim?
…………………..
Coooooooooooooooooooo! Zaraz, czy to oznacza…!
-Wszystko w porządku, nadal jestem dziewicą – powiedziała, jakby znowu czytała mi w myślach.
Ach, naprawdę? Z jakiegoś powodu odetchnąłem z ulgą. Ale czy powinienem?
-Nie rób takiej dziwnej miny. Ten świat jest zewsząd otoczony przez tajemnicze rzeczy, których sobie nawet nie wyobrażasz. - Zbliżyła się do mnie w samej bieliźnie. Zaczęła mnie głaskać dłonią po policzku. Zaczerwieniłem się, na co nie mogłem nic poradzić, bo robiła to taka piękność. -Jestem Rias Gremory. Jestem diabłem.
...Diabłem? Co? To żart? Nie jestem pewien…
-I jestem także Twoją panią. Miło Cię poznać, Hyoudou Isseiu. Mogę nazywać Cię Ise?
...ale jej diabelski uśmieszek wygląda na prawdziwy.
-Smacznego.
Do dziadka w niebie. Właśnie teraz, w naszym domu, siedząca przy mnie piękność je zupę miso.
-Przepyszne, Mamo Ise.
- T-tak, b-bardzo dziękuję.
Moi rodzice, siedzący naprzeciw mnie, mają dziwne miny.
Dziadku, jak mam zmienić tę kuriozalną atmosferę? Po raz pierwszy jem śniadanie, gdy dookoła panuje taki nastrój, i nie do końca wiem, co mam zrobić.
-Ise, ten posiłek przygotowała Twoja Mama. Zjedz go – powiedziała Senpai z gracją. Zachowywała się jak moja starsza siostra.
- T-tak jest! - odpowiedziałem pośpiesznie i zacząłem wrzucać jedzenie do buzi.
-Nie jedz w taki brzydki sposób. Powoli, żebyś mógł się delektować. To cenny posiłek przygotowany dla nas przez Twoją mamę. - Senpai wytarła moje usta swoją chusteczką z materiału.
A to co? W jakiej znalazłem się sytuacji?
- I-Ise… - odezwał się tata drżącym głosem. Wyglądasz na zdenerwowanego, tato. Ja również się denerwuję. - S-skąd p-pochodzi ta panna?
Słysząc to, Senpai odłożyła pałeczki i pochyliła głowę.
...O rany, bardzo przepraszam za nieprzedstawienie się… Przyniosłam hańbę rodowi Gremory… Niech państwo pozwolą ,że uczynię to teraz. Jestem Rias Gremory i chodzę do tej samej szkoły, co Ise. Miło mi państwa poznać. - Zakończyła uśmiechem.
- A-a więc to tak… - odpowiedział tata z dziwną miną – N-niesamowite. Hahaha! Jesteś z zagranicy? Twój japoński jest bardzo dobry.
-Tak – odparła – Wskutek pracy ojca mieszkam w Japonii już od jakiegoś czasu.
Och. Tata wydaje się przekonany. Siedząca obok mama jednak już na taką nie wygląda.
-Czy Rias….san będzie dobrze?
-Tak, Mamo Ise.
-Co Cię łączy z Ise?
...To dobre pytanie, które pozwoli wytłumaczyć całe poranne wydarzenie. Mama była ciekawa jej odpowiedzi, ale Senpai nie przestawała się uśmiechać.
-Jestem po prostu jego bliską starszą koleżanką, Mamo Ise.
-Kłamstwo! - odrzuciła natychmiast tę odpowiedź. Oczywiście ,że to zrobiła. Ta wymówka nie podziała, Senpai. Nie podziała, bo widziała całą sytuację! - Po… po… ponieważ! W łóżku!
-Ise powiedział ,że ma koszmary, więc po prostu spałam z nim.
- Po prostu sobie spałaś? O-oboje byliście nadzy!
-W dzisiejszych czasach ludzie śpią nago, gdy śpią razem, Mamo Ise.
To wielkie kłamstwo. Jesteś niesamowita, Senpai. Mama jednak ucichła raz z tymi słowami.
-A więc to tak…? Ludzie śpią teraz ze sobą nago.
Kochana mamo!? Czy dla Ciebie wszystko jest w porządku!? Nie protestujesz!?
Wtem zdałem sobie sprawę ,że jej oczy wyglądają dziwnie. Była w nich pustka, tak jakby coś w nią wstąpiło.
-...Przepraszam – wyszeptała Senpai do mojego ucha. - Szykowały się kłopoty, więc użyłam swojej mocy.
Mocy?
Przypomniałem sobie jej wcześniejsze słowa.
...Jestem diabłem.
...Diabeł. Czy to również skutek działania demonicznych mocy?
Senpai wróciła do jedzenia śniadania. Popatrzyłem na tatę, jego oczy również były puste. Czy na nim także użyła swojej mocy…?
Diabeł.
Co się dzieje?
Poranna droga do szkoły.
Zmierzam w kierunku szkoły, ale nie jest mi łatwo, ponieważ patrzą się na mnie inni uczniowie. I nic nie mogę na to poradzić, bo obok mnie kroczy nasza szkolna idolka, Rias-senpai. A ja idę niczym jej służący, niosąc jej torbę.
-Dlaczego ktoś taki jak on…
- Czemu przy Rias-oneesama znajduje się taki prostak…
Zewsząd słyszałem krzyki zarówno chłopaków, jak i dziewczyn. Byli też i tacy, którzy z powodu nadmiernego szoku zemdleli. Czy to coś złego!? Czy to coś złego, że idę obok Rias-senpai!?
Przeszliśmy przez szkolną bramę i przy wejściu się rozstaliśmy.
-Przyślę kogoś po Ciebie. Spotkamy się później – powiedziała, uśmiechając się.
Przyśle kogoś? Co miała na myśli? Nie byłem zbytnio pewien, ale poszedłem w stronę swojej klasy. Gdy otworzyłem drzwi, wszyscy się na mnie patrzyli. No cóż, to normalne, bo byłem z Rias-senpai.
BĘC!
Ktoś uderzył mnie w tył głowy. Kiedy się odwróciłem, moim oczom ukazał się Matsuda. Był przy nim także Motohama.
-Dawaj nam wyjaśnienie! - krzyknął Matsuda, płacząc. Wnioskując po jego minie, zgaduję, co chce powiedzieć. - Jeszcze wczoraj byliśmy towarzyszami broni z Niepopularnego Przymierza!
-Ise, po pierwsze, wytłumacz nam: co się stało po tym, jak się wczoraj rozeszliśmy?
W przeciwieństwie do wściekłego Matsudy, Motohama był spokojny i poprawił swoje okulary, jednakże jego wzrok był naprawdę przeszywający.
Ja się jednak roześmiałem i zapytałem z pewnością w głosie:
-Chłopaki, widzieliście kiedyś prawdziwe cycki?
Wraz z tym jednym pytaniem obaj zadrżeli w przerażeniu.
Po szkole.
-Cześć. Co tam?
Spojrzałem przymrużonymi oczyma na chłopaka, który do mnie podszedł. Stał przede mną nasz najprzystojniejszy książę w szkole, Kiba Yuuto. Zdobywal serca dziewczyn tym swoim uśmiechem. Przy okazji, był z tego samego rocznika co ja, ale w innej klasie.
W sali, jak i na korytarzu dało się słyszeć piski radości dziewczyn. Zamknąć się, zrobiło się tutaj tak głośno.
-Masz tutaj do załatwienia jakąś sprawę? - zapytałem lekceważącym głosem, jednak Kiba, nie przestając się uśmiechać, odpowiedział:
- Przyszedłem tutaj z rozkazu Rias Gremory-senpai.
…!
Wraz z tym jednym oświadczeniem natychmiast zrozumiałem, po co tu jest. Rozumiem, jest on zatem osobą, którą miała przysłać Senpai.
-...Dobrze, dobrze, więc co mam zrobić?
-Iść ze mną.
NIE!!!
Tym razem był to krzyk dziewczyn.
- Niemożliwe, żeby Hyoudou i Kiba-kun kroczyli obok siebie!
- Zarazisz się, Kiba-kun!
- Nie zgodzę się na parę Kiba-kun x Houdou!
- Nie, czy to para Kiba-kun x Hyoudou!?
Mówiły o jakichś niestworzonych rzeczach. Zamknijcie się. Serio, morda.
-Ach, w porządku – zgodziłem się.
Powiem to od razu: nienawidzę przystojniaków.
Szedłem za Kibą, który kroczył tuż przede mną.
- H-hej, Ise! - krzyknął Matsuda.
-Spokojna głowa, przyjacielu. Nie będę się bił.
Właśnie. Nie musisz się o mnie martwić, kumplu.
-Co masz zamiar zrobić z tym filmem ,,Ja, zboczeniec i kluska”!? - powiedział to głośno, trzymając w górze płytę.
Spojrzałem wtedy przez okno na niebo.
Szedłem za Kibą, aż doszliśmy do tyłów starego budynku. W miejscu tym, otoczonym przez drzewa, stała budowla nazywana starym budynkiem szkoły. Podobno był używany dawno temu, a teraz nie było tutaj po nikim śladu. Był tak przerażający ,że znalazł się na liście ,,siedmiu cudów szkoły”.
Budynek wyglądał na bardzo stary i był wykonany z drewna, jednak żadne okno nie było wybite i trudno było doszukać się jakichś zniszczonych miejsc. Był stary, ale nie był w złym stanie.
-Buchou (przewodnicząca) jest tu – powiedział Kiba
Buchou? Czy on mówi o Senpai? Hę? Buchou? Czyżby należała do jakiegoś klubu? Czy to oznacza ,że on również jest jego częścią? Wszystko stawało się coraz bardziej tajemnicze. No cóż, tak długo, jak będę szedł za nim, będę mógł spotkać się z Senpai.
Weszliśmy do dwupiętrowej budowli i skierowaliśmy się po schodach na górę. Wkroczyliśmy w głąb budynku. Nawet korytarze wyglądały czysto, a w nieużywanych pomieszczeniach nie było widać kurzu. Kiedy myśli się o starych budowlach, przed oczyma ma się pomieszczenia pełne robaków, pajęczych sieci i brudu. Muszą zatem dosyć często tutaj sprzątać.
Podczas gdy ja nad tym rozmyślałem, dotarliśmy na miejsce. Kiba zatrzymał się przed jedną z klas. Zaskoczyła mnie tabliczka na drzwiach, na której widniał napis… ,,Klub Okultystyczny”. Klub Okultystyczny!? Już sama nazwa wprawia mnie w zdziwienie. Nie żeby brzmiała dziwnie, ale ,że Rias-senpai jest członkinią takiego klubu…
-Buchou, przyprowadziłem go – powiedział Kiba do drewnianych drzwi, wyczekując odpowiedzi.
-Dobrze, wejdźcie – odpowiedział głos Senpai.
Wyglądało na to ,że jest w środku.
Kiba otworzył drzwi, a ja doznałem szoku, gdy wszedłem za nim do pomieszczenia. W każdym zakątku klasy były dziwne znaki i słowa. Podłoga, ściany i sufit były nimi całe pokryte. Najbardziej w oczy rzucał się krąg narysowany na środku sali. Wyglądał na magiczny i zajmował tutaj najwięcej miejsca. Jego widok napawał mnie czymś przerażającym i dziwacznym. W pokoju było również parę sof i szkolnych ławek.
Hmm? Na jednej z kanap ktoś siedział. Była to drobna dziewczyna… Znam ją. Znam tę dziewczynę! To Toujou Koneko-chan z pierwszej klasy! Chodzi do pierwszej liceum, ale przez swoje drobną budowę i dziecięcą twarz wygląda na uczennicę podstawówki! Cieszy się popularnością wśród niektórych chłopaków, a także i dziewczyn i przez bycie śliczną jest traktowana jak maskotka.
Siedziała spokojnie i jadła youkan. Na jej twarzy widnieje zaspana mina. Jeżeli dobrze pamiętam, uchodzi za bardzo apatyczną. Nasze oczy spotkały po tym, jak zdała sobie sprawę ,że tutaj weszliśmy.
- Oto Hyoudou Issei-kun – przedstawił mnie Kiba
- Ach, milo mi Cię poznać – odpowiedziała Toujou Koneko-chan, kłaniając się.
Odwzajemniłem ukłon. Po przywitaniu się wróciła do spożywania youkan. Hmm, dokładnie tak, jak mówią plotki. Może jest typem dziewczyny, która nie lubi za dużo mówić
SZA
Z tyłów pomieszczenia doszedł mnie dźwięk płynącej wody. Czy to prysznic? Nagle zdałem sobie sprawę ,że z tyłu znajduje się zasłona prysznicowa, a na niej widnieje cień. Cień dziewczyny. Była tutaj dziewczyna biorąca prysznic. Co takiego!? Prysznic!? Ta klasa ma prysznic!?
KYU
Nagle dźwięk ustał.
-Proszę, Buchou.
Hę? Ktoś tam jeszcze jest? Usłyszałem dziewczęcy głos, który nie należał do Senpai.
-Dziękuję, Akeno.
Najwyraźniej Senpai przebiera się po drugiej stronie zasłony. Zaczerwieniłem się na myśl o wydarzeniach z dzisiejszego poranka. Senpai, miałaś naprawdę imponujące ciało. Wygląda na to ,że przez jakiś czas będę mógł się obejść bez pornoli.
- ...Jaka zboczona mina – wymamrotał ktoś. Gdy skierowałem wzrok w kierunku, z którego dochodził ten głos, ujrzałem Toujou Koneko-chan. Patrzyłem na nią, ale drobna pierwszoklasistka jadła tylko swoje youkan. ...Naprawdę. Mam zatem zboczoną minę. Przepraszam za to.
JYA
Nagle zasłona się odsunęła. Pojawila się Senpai w mundurku. Mokre włosy sprawiały ,że wyglądała naprawdę uwodzicielsko.
Spojrzała na mnie, po czym się uśmiechnęła
-Wybacz. Zeszłej nocy nie mogłam się umyć, bo byłam u Ciebie, więc wzięłam prysznic teraz.
Ach, więc to tak. Nie daje mi jednak spokoju to ,że jest tutaj prysznic.
Spojrzałem się za Senpai. Ktoś za nią jest… Poważnie! Byłem w takim szoku ,że zaniemówiłem.
Czarne włosy spięte w kucyk! Ten kucyk, który podobno jest na skraju wymarcia! Osoba uchodząca za ostatnią z kucykiem w naszej szkole! Ciągle uśmiechnięta urocza twarzyczka! Postać z naprawdę japońską atmosferą wokół siebie! Nazywana Yamato Nadeshiko mimo bycia uczennicą: jedna z naszych szkolnych idolek, Himejima Akeno! Wraz z Rias-senpai zaliczana do ,,Dwóch Wiellkich Onee-sama”! Ubóstwiana zarówno przez chłopaków, jak i dziewczyny!
- Ojej. Dzień dobry, jestem Himejima Akeno. Miło mi Ciebie poznać – przedstawiła się uprzejmie z uśmiechem. Jej głos był urzekający.
- Och. Jestem Hyoudou Issei. Również mi miło! - przywitałem się mimo bycia spiętym. Mimo ,że była piękna to jednak uroda Rias-senpai mnie bardziej urzekła.
Po upewnieniu się ,że już się zapoznaliśmy, Rias-senpai zaczęła mówić:
- Widzę ,że są już wszyscy. Hyoudou Isseiu. Nie, pozwól ,że będę zwracać się do Ciebie Ise.
- T-tak jest! - poczułem ,że jestem zaczerwieniony od czegoś takiego, w dodatku mój głos się łamał i się jąkałem.
-My, czyli Klub Okultystyczny, witamy Cię.
-Ech, a tak.
-Witamy Cię jako diabła.
…!
Tato, mamo – wygląda na to ,że wpakowałem się w coś sporego.
-Proszę, Twoja herbata.
-Ach, dziękuję.
Siedzę na kanapie. Himejima-senpai przygotowała dla mnie herbatę. Piję ją pośpiesznie.
-Smakuje wybornie.
-Ojej, bardzo mi miło – zaczęła się śmiać bardzo radośnie, mówiąć ,,Ufufu”.
Kiba, Koneko-chan, Rias-senpai i ja siedzieliśmy na kanapach przy stole.
-Akeno, usiądź również.
- Tak jest, Buchou – usiadła obok Rias-senpai.
Wszyscy zaczęli patrzeć na mnie. C-co to ma być… Denerwuję się, bo oczy wszystkich znajdujących się w tym małym pomieszczeniu spoglądają na mnie w taki sposób… Nagle Rias-senpai przemówiła:
-Przejdę od razu do rzeczy: jesteśmy diabłami.
B-bez dwóch zdań przeszłaś od razu do rzeczy.
-Twoja mina mówi, że nie wierzysz moim słowom. No cóż, nic na to nie poradzę. Widziałeś jednak zeszłej nocy tego mężczyznę z czarnymi skrzydłami, prawda?
Miała rację. Jeżeli to nie był sen, to naprawdę go widziałem.
-To jeden z upadłych aniołów. Są dawnymi aniołami, które służyły Bogu, jednak stali się istotami, które spadły do piekieł na skutek swoich nieczystych intencji. Dla nas, diabłów, są również wrogami.
A więc mówimy teraz o upadłych aniołach. Wygląda na to ,że wkraczamy w fantastykę.
- Diabły – ciągnęła – są w stanie wojny z upadłymi aniołami od czasów antycznych. Walczymy o Zaświaty, które w ludzkim świecie są znane jako piekło. Są one podzielone na dwa obszary: jeden diabłów i jeden upadłych aniołów. Diabły zawierają pakty z ludźmi, otrzymując od nich ofiary i zwiększając ich siły. Upadłe anioły zaś kontrolują ludzi, by pozbyć się diabłów. W tym momencie do akcji wkraczają anioły, przybywające na rozkazach Boga, który stworzył te trzy potęgi, by zniszczyć dwie rasy. Tak mają się rzeczy od zarania dziejów.
- Nie, nie, Senpai – powiedziałem – Taka historia jest trudna do ogarnięcia dla normalnego ucznia jak ja. Czy tym zajmują się członkowie Klubu Okultystycznego?
Rozmowa ta zatem była zajęciem klubowym.
- Klub Okultystyczny jest tylko kamuflażem. To moje hobby. Tak naprawdę służy nam za miejsce spotkań diabłów.
...Zaraz, to są zajęcia klubowe, tak?
-...Amano Yuuma.
Słysząc to imię, otworzyłem szeroko oczy. Gdzie je usłyszała?
- Byłeś wtedy na rande z Amano Yuumą, zgadza się?
Momentalnie łzy napłynęły mi do oczu, spojrzałem na każdego z osobna a na końcu na Rias-senpai i powiedziałem:
- ...Jeżeli robicie sobie żarty, to możecie proszę już przestać? Nie chcę o tym tutaj rozmawiać.
W moim głosie był żal i złość. Temat ten był teraz dla mnie tabu. Kiedy wcześniej o nim rozmawiałem, nikt mi nie wierzył i nikt jej nie pamiętał. Powtarzali mi, że to musiał być sen, moja halucynacja. Nikt nie chciał mi uwierzyć i nikt nie wiedział o jej istnieniu.
Nie wiem, gdzie mogła usłyszeć tę historię, ale nie przyjmę tego do siebie, jeśli powie ,że to wszystko miało związek z okultyzmem. Ba, będę zły.
- Ona istniała. Na pewno – powiedziała Rias-senpai bez ogródek. - Cóż wygląda na to ,że próbowała zatrzeć wszelkie ślady wokół Ciebie. - Pstryknęła palcami, a Himejima-senpai wyjęła fotografię. Zobaczywszy, kto się na niej znajduje, zaniemówiłem. - To ona, prawda? Amano Yuuma-chan.
Tak, osobą na zdjęciu była moja dziewczyna, której nie mogłem nigdzie znaleźć. Zrobiłem jej zdjęcie telefonem, ale zniknęło.
Na pewno była to ona, a z jej pleców wyrastały czarne skrzydła.
- Ta dziewczyna należy… Nie, ta upadła anielica należy do tych samych osób, z których pochodzi Twój wczorajszy oprawca.
...Upadła anielica? Yuuma-chan jest upadłą anielicą?
- Skontaktowała się z Tobą – mówiła dalej Rias-senpai – by osiągnąć pewien cel. Gdy się jej to udało, zatarła wszelkie ślady swojego istnienia.
- Cel?
- Tak. Zabicie Ciebie.
…! C-co do diabła!
- D-dlaczego musiała mnie zabić!?
- Uspokój się, Ise. Nic z tym nie można było zrobić… Nie, po prostu miałeś pecha. Są posiadacze, których nie zabito…
- Co to ma znaczyć: po prostu miałeś pecha!
Czy ona mówi ,że po prostu nie miałem szczęścia ,że zostałem zabity wtedy przez Yuumę-chan!? Zaraz…? Zabity? Jestem jednak żywy? Wciąż tu jestem, tak jak przedtem.
- Poszedłeś tego dnia na randkę do parku, gdzie zostałeś zabity przy pomocy świetlistej włóczni.
- Ale wciąż żyję! Co ważniejsze, dlaczego byłem jej celem!?
Tak. Nie ma żadnych dowodów, bym nie żył. Dlaczego musiałem stać się celem upadłych aniołów!?
- Zbliżyła się do Ciebie, bo powodem było sprawdzenie, czy nie ma w Tobie pewnej niebezpiecznej rzeczy. Musiała w odpowiedzi otrzymać od tej rzeczy słaby sygnał. Właśnie dlatego spędziła z Tobą tyle czasu, sprawdzając Cię. Potem była już tego pewna. Pewna ,że jesteś człowiekiem posiadającym Boski Dar…
Boski Dar… Ten termin był mi znajomy.
,,Wybacz. Stanowiłeś dla nas zagrożenie, więc postanowiliśmy Cię zawczasu wyeliminować. Jeżeli chcesz kogoś winić, to obwiń Boga, który umieścił w Tobie Boski Dar” - powiedziała to wtedy Yuuma-chan. W moim ciele jest zatem Boski Dar…?
- Boski Dar – zaczął Kiba -to nieprawidłowa moc, którą obdarowani są pewni ludzie. Przykładowo: większość ludzi, którzy zapisali się na kartach historii, uchodzą za posiadaczy Boskich Darów. Używali ich mocy, by wpisać się w historię.
- Obecnie są osoby – zaczęła mówić Himejima-senpai, gdy skończył Kiba – które posiadają Boskie Dary w swoich ciałach. Znasz tych ludzi, którzy odgrywają w świecie ważne role? Większość z nich ma Boski Dar.
- Duża część Darów – rozpoczęła tłumaczyć Rias-senpai – ma funkcje, które są przydatne tylko w ludzkim społeczeństwie. Są jednak wyjątkowe Dary, które stanowią dla nas, diabłów, zagrożenie, a także upadłych aniołów. Ise, podnieś swoją rękę.
Co? Mam ją podnieść? Czemu?
- No, raz dwa – ponagliła mnie. No to ją podniosłem. - Zamknij oczy i wyobraź sobie najpotężniejszą istotę, jaką tylko możesz.
- N-najsilniejszą osobę…? Son Goku z Dragon Balla…?
- Zatem wyobraź sobie tę osobę. Teraz pomyśl o sytuacji, w której jest ona najpotężniejsza.
- ……….
Przed oczami miałem obraz Goku strzelającego swoim kamehameha. Czy o to chodziło?
- Powoli opuść swoją rękę i wstań.
Opuszczając rękę, podniosłem się.
- Naśladuj ruchy tej osoby. Musisz to wykonać z wielką precyzją, dobrze? Nie możesz się pomylić.
Cholera. Wokół mnie są ludzie, a ja w takim wieku mam odtwarzać Goku robiącego kamehameha!? To zbyt żenujące! Samo zamknięcie oczu nie spowoduje ,że nikt nie będzie się ze mnie śmiał!
- Pośpiesz się – ponagliła mnie ponownie.
Heeeeeeeeeeeeej! Poważnie! Naprawdę muszę to zrobić!? Kurna! No to patrzcie! Hyoudou Issei po raz pierwszy i ostatni robi kamehameha!
- Kamehameha! - krzyknąłem, mając złączone dłonie i wypychając je naprzód na wysokości klatki piersiowej. Oto poza kamehameha.
- A teraz otwórz oczy. Boski Dar pojawi się znacznie łatwiej w tym miejscu, bo jest wypełnione demonicznymi mocami.
Otworzyłem oczy, tak jak kazała Rias-senpai.
BŁYSK
Moja lewa ręka się zaświeciła. Cooooo!? Co to jest!? Co to jest!? Mogę teraz robić kamehameha!?
Światło zaczęło przyjmować jakiś kształt i pokrywać całą kończynę. Gdy ustało, na mojej ręce znajdowała się czerwona rękawica. Była wyposażona w rzucający się w oczy przedmiot. Wyglądała jak przyzwoity i bardzo realistyczny gadżet do cosplayu. W okryciu zewnętrznej części dłoni osadzony był obiekt przypominający jakąś perłę. Właściwie wyglądał bardziej na klejnot niż perlę.
- A coooooo u diabła to jest!!!? - krzyknąłem
Byłem naprawdę zaskoczony. Nic dziwnego! Co to jest!? Myślałem ,że zrobiłem kamehameha, a zamiast tego dostałem jakiś przedmiot, który wyglądał, jakby należał do jakiegoś superbohatera! Co to ma być!? - Oto Boski Dar i należy on do Ciebie. Gdy tylko się pojawi, możesz używać go gdzie chcesz i kiedy chcesz.
…! Ta czerwona rękawica to Boski Dar…? Co takiego… Nie mogę w to uwierzyć. Strzeliłem kamehameha i… i…
- Ta upadła anielica, Amano Yuuma, postrzegała Twój Boski Dar jako zagrożenie i z tego powodu Cię zabiła.
...Zatem Yuuma-chan i te Boskie Dary były prawdziwe. Więc scena, w której mnie zabija, również była prawdziwa…? To jakim cudem wciąż żyję?
- Wezwałeś mnie, gdy znalazłeś się na skraju śmierci. Zostałam przyzwana przez ten papierek. - Rias-senpai wyciągnęła pojedynczą ulotkę.
Znałem ją. Ktoś mi ją wręczył, gdy czekałem na Yuumę-chan. Był to kawałek papieru z dziwnym magicznym kręgiem i napisem ,,spełnimy Twoje marzenie!”. Przyglądając się dokładniej, zauważyłem ,że krąg na ulotce jest dokładnie taki sam, jak ten duży znajdujący się na podłodze.
- To jedna z ulotek, które rozdawaliśmy. Ten magiczny krąg jest używany do przyzwania nas, diabłów, bo obecnie nie ma zbyt wielu ludzi, którzy zrobiliby to przy pomocy ręcznie narysowanego kręgu. Rozdajemy więc te papiery osobom, które wyglądają na takie, że mogłyby przyzwać diabła. Magiczny krąg jest bezpieczny i łatwy w użyciu. Tamtego dnia jeden z naszych chowańców był pod postacią człowieka i rozdawał ulotki w dzielnicy biznesowej. Właśnie wtedy ją dostałeś, Ise. Wezwałeś mnie po zaatakowaniu przez upadłego anioła i znalezieniu się na skraju śmierci. Twoje życzenie było tak mocne, że przyzwano mnie. Zazwyczaj są to moi podwładni jak Akeno albo ktoś inny.
Zostałem wtedy przebity świetlistą włócznią… więc życzyłem sobie tego ze wszystkich sił. Na widok mojej dłoni pokrytej krwią pomyślałem o szkarłacie. Bardzo pragnąłem tej dziewczyny ze szkarłatnymi włosami, Rias Gremory.
Zatem osobą o szkarłatnych włosach, która pojawiła się pod koniec snu… nie, pod koniec tego incydentu, była Senpai.
- Kiedy zostałam przyzwana i ujrzałam Ciebie, od razu zrozumiałam ,że jesteś posiadaczem Boskiego Daru i zostałeś zaatakowany przez upadłego anioła. Pojawił się jednak problem. Ise, chwila później i już byś nie żył. Nie tylko diabły umierają od trafienia świetlistą włócznią, ale także i ludzie. Ise, właśnie taka była Twoja sytuacja, dlatego też postanowiłam uratować Ci życie.
Uratować mi życie? Zatem Senpai była tą osobą, która mi pomogła? Więc dlatego jestem wciąż żywy.
- Jednak pod postacią diabła. Ise, narodziłeś się na nowo jako mój diabeł, podwładny Rias Gremory. Mój diabelski służący.
PA!
W tym momencie z pleców osób dookoła mnie wyrosły skrzydła. Różniły się od czarnych skrzydeł upadłych aniołów, były bardziej jak skrzydła nietoperza.
PA!
I wraz z tym poczułem jakieś dziwne uczucie na plecach. Spoglądając nad ramieniem, ujrzałem te same czarne skrzydła sterczące z moich pleców.
...Poważnie? Jestem diabłem? Przestałem być człowiekiem?
- Przedstawmy się wszyscy raz jeszcze. Yuuto.
Kiba uśmiechnął się, gdy Rias-senpai wypowiedziała jego imię.
- Jestem Kiba Yuuto. Jak już wiesz, chodzę do drugiej klasy jak Ty, Hyoudou Isseiu. Emm, jestem też diabłem. Miło mi Cię poznać.
- ...Pierwsza klasa… Toujou Koneko. To dla mnie wielka przyjemność… i jestem diabłem. - Toujou Koneko-chan ukłoniła się.
- Jestem Himejima Akeno i chodzę do trzeciej klasy. Jestem również wiceprzewodniczącą Klubu Okultystycznego. Miło mi Cię poznać. Mimo bycia taką jestem również diabłem. Ufufu – Himejima-senpai ukłoniła się w bardzo uprzejmy sposób.
Na koniec przyszła pora na Rias-senpai. Odrzuciła swoje szkarłatne włosy do tyłu i powiedziała bez ogródek:
- A ja jestem ich panią, jak również diabłem z rodu Gremory, Rias Gremory. Moja rodzina posiada tytuł książęcy. Trzymajmy się od teraz razem, Ise.
Wygląda na to, że jestem w sytuacji naprawdę trudnej do wyobrażenia
Dodaj komentarz