Annabelle #4

Annabelle #4Lucas prowadzi mnie wąskim korytarzem w stronę mojej sypialni. Cały ten zamek jest pomalowany w ciemnych kolorach. Z każdej strony jest mnóstwo drzwi. Na każdych jest jakiś znaczek. Słońce, kwiat, a nawet książki.

Jedno nie daje mi spokoju.

- Dlaczego nazwałeś mnie siostrą? - pierwszy raz odzywam się bez pytania. To cudowne uczucie móc mówić.

Gdy to mówił w jego głosie wyczułam coś niepokojącego. Boję się odpowiedzi.

- Jesteś moją siostrą. Tą prawdziwą – odwraca głowę w moją stronę. W jego pięknych zielonych oczach pojawiają się łzy. Usta mu się trzęsą ale widzę, że jest szczęśliwy.

Dopiero po chwili docierają do mojego mózgu jego słowa. Zwalniam kroku i wpatruję się w jakiś punkt, którego nawet nie widzę.

- Nie pamiętasz mnie – mówi zasmucony – Zaraz po twoich narodzinach mama mnie tu zostawiła. Nie wiem czemu – wyciera oczy.

Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Głowa mi pęka i staram się myśleć racjonalnie.

Przystaję na chwilę i zmęczona osuwam się na podłogę. Coś w głębi mojego serca mówi mi że to prawda.

Wspomnienia wracają.

Przychodziłam tu raz w roku z rodzicami. Mama zawsze mówiła, że tu jest moje miejsce.
Z Lucasem.

- Pamiętam cię – nie kontroluję słów, które wydostają się z moich ust.

- Zaprowadzę cię do pokoju żebyś mogła to wszystko przemyśleć – uśmiecha się do mnie przez łzy i pomaga mi wstać. Chowam się w ramionach brata. On przyciska moje obumarłe ciało do swojego, podnosi mnie i niesie do mojego pokoju.

Po kilku sekundach stawia mnie przed pięknymi niebieskimi drzwiami. Na środku w wielkim kole narysowany jest płatek śniegu. Zaczynam rozumieć po co te znaczki. Żeby każdy bez wyjątku czuł się akceptowany. Ja też.

Drżącą ręką dotykam lodowatej klamki. Powoli otwieram drzwi do mojego malutkiego świata.

- Jutro wpadnie o 10 po ciebie mój kolega. Zabierze cię na trening. Jakbyś coś chciała to tutaj jest mój pokój – wskazuje palcem drzwi naprzeciwko moich – trzymaj się młoda – klepie mnie po plecach i kieruje się w stronę schodów na dół.

Nagle do mnie dociera, że dowiaduje się że mam brata, a nawet nic o nim nie wiem. Nie zapytałam nawet jaką ma moc. Ostrożnie podchodzę do jego drzwi i oglądam je w poszukiwaniu kółeczka. Nie ma go. Zdezorientowana postanawiam zapytać go o to kiedy indziej i wchodzę do mojego nowego pokoju.

Na pierwszym planie jest ogromne łóżko. Nie mam pojęcia po co mi aż takie duże ale nie narzekam. Pościel ma jasny odcień fioletu. Po prawej stronie są drzwi, które jak sądzę prowadzą do łazienki. Jest tutaj także duża komoda, dwie małe szafki nocne rozstawione po obu stronach łóżka i duża szafa na ubrania. Koło mnie stoi półka na książki. Jest wypełniona zeszytami oraz różnego rodzaju powieściami. Na pierwszy rzut oka nie zauważam nic ciekawego. Skołowana siadam na łóżku i zaczynam rozmyślać.

Nazywam się Annabelle Cansever. Mam 17 lat. Moja mama zmarła 5 lat temu. Mam jakiś dziwny rodzaj talentu, którego jak sądzę jutro będę się uczyć używać. Jestem teraz w czymś w rodzaju zamku. Lucas nawet nie powiedział mi czy to gdzie się teraz znajduję ma jakąś konkretną nazwę. Lucas. Mój brat?

Ciężko oddychając przypominam sobie te chwile, kiedy z mamą i tatą go odwiedzaliśmy. Nie pamiętam zbyt wiele. Wiem, że nie lubiłam tu przychodzić. Bałam się tego miejsca. Na pewno nie dlatego, że było tutaj pełno nieznajomych i dziwnych osób.

Pukanie do drzwi.

Przestraszona i wyrwana z zamyślenia zeskakuję z łóżka.

- Przepraszam, że przeszkadzam – drzwi lekko się otwierają. W szparze widzę twarz nieznajomego mężczyzny – Przyszedłem się przywitać – stawiając ostrożnie kroki wchodzi do pokoju – Nazywam się Dylan – uśmiecha się promieniście czekając na moją reakcję.

- Cześć – udaje mi się wykrztusić – Jestem Annabelle – nie mówię nic więcej.

- Lucas prosił, żebym się tobą jutro zajął i zaprowadził cię na trening.

Jest ode mnie wyższy o kilka centymetrów. Ma kręcone blond włosy i brązowe oczy. Jest ubrany
w zwykłą szarą koszulkę i czarne dresy. Ma piękne ciało, jak każdy mieszkaniec tego domu.

- Lucas nie mówił mi zbyt wiele o tym miejscu. Opowiesz mi coś o nim? - staram się go wypytać.

- Jasne – widzę, że moja propozycja mu się spodobała – To co chcesz konkretnie wiedzieć? - opiera się o półkę na książki. Zwykły luzak.

- To ma jakąś nazwę? Czy po prostu mówicie na to miejsce "zamek"? - siadam na łóżku i w głowie wymyślam kolejne pytania.

- Mówimy na to Krypta.

- Dlaczego? - jestem trochę zdziwiona odpowiedzią. Bardziej liczyłam na jakąś mroczną nazwę.

- Kiedyś to był kościół. Był on trochę nietypowy, ponieważ wszyscy bezdomni mieszkańcy mogli w nim mieszkać. Byli w nim bezpieczni. Teraz my tutaj mieszkamy. Jesteśmy tutaj bezpieczni tak samo jak oni – zaczynam lubić jego ton głosu. Wydaje się taki miły i przyjazny.

- Na czym będą polegały moje treningi?

- Dowiesz się jutro – uśmiecha się – A teraz księżniczko koniec tego przesłuchania. Jestem zmęczony dzisiejszym dniem. Widzimy się jutro – macha ręką na pożegnanie i wychodzi zamykając drzwi.

Czuję, że moje życie właśnie się zaczyna.

Jestem początkująca i proszę o wyrozumiałość oraz o komentarze negatywne i pozytywne :)

BreakTheRules

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 967 słów i 5466 znaków, zaktualizowała 2 lut 2016.

4 komentarze

 
  • Margo

    Świetne :) czekam na dalsze losy bohaterów :) pozdrawiam Margo

    14 kwi 2016

  • xptoja

    Czytając jakoś nie odnoszę wrażenia, żeby pisała to osoba początkująca ; ) były pewne niejasności na początku, ale powoli się wszystko wyjaśnia, czekam na dalsze części

    14 lut 2016

  • villemo92

    Bardzo fajnie ale jak dla mnie za szybko wyjawiłaś, że Lucas jest jej bratem. Wiesz o co chodzi :D zazwyczaj jest jakaś tajemnica, magia która zakrywa wspomnienia czy coś :P

    12 lut 2016

  • ♠

    A więc jesteś, i nie zdajesz sobie sprawy z tego, że jesteś przeklęta. Będą się Tobą bawić, aż się znudzą :hi:

    3 lut 2016