Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Zakazane Pożądanie Anny (III)

Ciężki, słodkawy zapach kwitnącego bzu mieszał się z gorącym, wilgotnym powietrzem sypialni Tomasza. Anna stała nieruchomo, serce waliło jej jak młot w klatce piersiowej, a dłonie lekko drżały. Spojrzenie Marii paliło jej skórę, a słowa ciotki wciąż dźwięczały w uszach: „Chcesz dołączyć?”.

Tomasz uśmiechał się kącikami ust, jego wzrok przeskakiwał z jednej kobiety na drugą, jakby oceniał trofea. Przesunął dłonią po szorstkim zaroście na brodzie, a żyła na szyi pulsowała wyraźnie.

– No cóż, skoro tajemnica i tak wyszła na jaw… – Głos Tomasza był niski, spokojny, ale niosący w sobie niekwestionowaną władzę. – Maria ma rację. Dlaczego mielibyśmy się ograniczać?

Anna poczuła, jak wilgoć znów zbiera się między jej udami. Wstyd mieszał się z podnieceniem, tworząc oszałamiający koktajl emocji. Małżeństwo z Pawłem, dzieci, całe dotychczasowe życie – wszystko nagle wydawało się odległe jak sen.

– Ja… nie wiem… – wyszeptała, ale jej oczy zdradzały prawdę. Ciemne źrenice rozszerzyły się, a język mimowolnie oblizał spierzchnięte wargi.

Maria podeszła bliżej, jej krągła sylwetka poruszała się z zaskakującą gracją. Pachniała ziemią, potem i czymś jeszcze – dzikim, zwierzęcym aromatem podniecenia.

– Nie bój się, mała – szepnęła, sięgając dłonią do twarzy Anny. – Wszyscy jesteśmy rodziną. To czyni to… specjalnym.

Palce Marii były zaskakująco delikatne, gdy gładziły policzek Anny. Dotyk był ciepły, niemal matczyny, co stanowiło szokujący kontrast z sytuacją.

Tomasz obserwował je, opierając się o masywną, dębową szafę. Jego dłonie powędrowały do rozporka spodni, gdzie wyraźne uwypuklenie pod materiałem zdradzało jego stan.

– Pokaż jej, Mario – mruknął. – Pokaż naszej Annie, jak nasza rodzina okazuje sobie miłość.

Maria uśmiechnęła się, jej zielone oczy błyszczały w półmroku pokoju. Pochyliła się do przodu, a jej usta dotknęły warg Anny. Pocałunek był miękki, pełen ciepła i obietnicy. Anna zamarła, zaskoczona, ale nie odpychała jej. Smak Marii był inny niż Tomasza – słodszy, z nutą czegoś owocowego.

– Zamknij oczy – szepnęła Maria, odsuwając się na centymetr. – Pozwól sobie poczuć.

Anna posłusznie zamknęła powieki. W ciemności jej zmysły wyostrzyły się jeszcze bardziej. Słyszała ciężki oddech Tomasza, lekkie sapanie Marii, własne głośne bicie serca. Czuła zapach ich ciał mieszający się w powietrzu.

Nagle poczuła drugi zestaw dłoni na swojej talii. Tomasz. Jego palce były większe, twardsze niż Marii. Rozpiął guziki jej bluzki, odsłaniając stanik. Maria pomogła jej zdjąć ubranie, a potem sięgnęła do własnego.

– Otwórz oczy – rozkazał Tomasz, a jego głos niósł się po pokoju jak pomruk gromu.

Anna posłusznie otworzyła powieki. Oboje stali przed nią nadzy. Tomasz – wysoki, umięśniony, z siwiejącymi włosami na klatce piersiowej i potężną, pulsującą erekcją. Maria – krągła, dojrzała, z pełnymi piersiami i ciemnymi sutkami sterczącymi z podniecenia.

– Jesteś piękna – szepnęła Maria, sięgając dłonią do piersi Anny. – Tak młoda, tak… smakowita.

Palce Marii gładziły skórę Anny, zataczając kręgi wokół sutków, które stwardniały natychmiast pod jej dotykiem. Anna westchnęła, głowa opadła jej do tyłu, a oczy znów się przymknęły.

Tym razem Tomasz nie kazał ich otwierać. Zamiast tego podszedł bliżej, a jego usta pochwyciły jeden z jej sutków. Język był gorący, wilgotny, a ssanie mocne, niemal bolesne. Anna jęknęła głośniej, jej dłonie wpiły się we włosy Tomasza.

Maria tymczasem klękła przed nią, jej dłonie gładziły uda Anny, powoli, coraz wyżej, aż dotarły do granicy majtek.

– Tak miła i mokra – mruknęła, wsuwając palce pod materiał i dotykając wilgotnego miejsca między nogami Anny.

Anna drgnęła, gdy palce Marii dotknęły jej łechtaczki. Ruch był wprawny, pewny, zupełnie inny niż dotyk Tomasza czy Pawła.

– Proszę… – wyszeptała, nie wiedząc nawet, o co prosi.

– Shhh, mała – szepnęła Maria, całując wewnętrzną stronę jej uda. – Dziś nie musisz prosić. Dziś dostaniesz wszystko, czego pragniesz.

Tomasz odsunął się od jej piersi, jego usta były wilgotne i błyszczące.

– Połóż się – rozkazał, wskazując łóżko. – Chcę zobaczyć was razem.

Anna pozwoliła się poprowadzić do łóżka. Pościel pachniała Tomaszem – tym samym zapachem, który wypełniał cały dom. Drewnem, ziemią i czymś jeszcze, czego nie potrafiła nazwać.

Maria położyła się obok niej, ich ciała dotykały się na prześcieradle. Tomasz stał u stóp łóżka, obserwując je z zaciekawieniem, jego dłoń powoli masowała jego członka.

– Pokaż jej, Mario – powiedział cicho. – Pokaż jej, jak kobiety naszej rodziny okazują sobie czułość.

Maria uśmiechnęła się i pochyliła nad Anną. Jej usta znów spotkały się z ustami Anny, ale tym razem pocałunek był głębszy, bardziej namiętny. Język Marii wślizgnął się do jej ust, badając, smakując. Anna odpowiedziała niepewnie, jej dłonie oplotły się wokół szyi Marii.

Tymczasem dłonie Marii wędrowały w dół, gładząc brzuch Anny, uda, aż wreszcie dotarły do jej najwrażliwszego miejsca. Palce rozchyliły wargi sromowe, delikatnie masując łechtaczkę.

– Jesteś taka śliczna tutaj – szepnęła Maria, odrywając usta od ust Anny i przesuwając się w dół jej ciała. – Taka różowa, taka mokra…

Jej głowa zanurzyła się między nogami Anny, a język dotknął jej centrum. Anna krzyknęła z zaskoczenia, biodra uniosły się mimowolnie. Smak był inny niż wszystko, czego doświadczyła – słony, kwaskowaty, intensywny. Język Marii poruszał się wprawnie, okrążając łechtaczkę, wsuwając się głębiej, potem znów koncentrując się na wrażliwym czubku.

Tomasz obserwował, jego oddech przyspieszył, a dłoń poruszała się szybciej wzdłuż członka.

– Tak, Mario – mruknął. – Pokaż jej, jak to się robi.

Anna leżała z oczami szeroko otwartymi, wpatrzona w sufit. Jej dłonie wpiły się w prześcieradło, ciało łukowało się pod każdym dotykiem języka Marii. Doznania były przytłaczające – wstyd, podniecenie, ciekawość, wszystko zmieszane w jeden gwałtowny wir.

Nagle poczuła, jak łóżko ugięło się pod dodatkowym ciężarem. Tomasz położył się obok niej, jego duża dłoń gładziła jej pierś, szczypiąc sutek między palce.

– Podoba ci się? – zapytał cicho, jego usta tuż przy jej uchu.

Anna skinęła głową, niezdolna do mówienia.

– Chcesz więcej?

Tym razem odpowiedziała cichym „tak”, które niemal utonęło w westchnieniu.

Tomasz uśmiechnął się i pochylił, by złapać jej sutek między zęby, delikatnie gryząc. Ból zmieszany z przyjemnością sprawił, że krzyknęła głośniej, jej biodra poderwały się, wciskając się mocniej w twarz Marii.

Maria odpowiedziała głębszym, bardziej intensywnym liźnięciem, jej dłonie uniosły uda Anny, rozchylając je jeszcze szerzej. Język wślizgnął się głębiej, badając wejście do pochwy, a potem znów koncentrując się na łechtaczce.

Anna czuła, jak napięcie rośnie w jej podbrzuszu, fala orgazmu zbliżała się nieubłaganie. Oddech stał się płytki, urywany, a palce kurczowo ściskały prześcieradło.

– Tak, mała – mruknął Tomasz, odsuwając się od jej piersi. – Spuść się dla twojej ciotki. Pokaż nam, jak bardzo ci się to podoba.

Słowa były jak iskra podpalająca proch. Anna wyszarpnęła się z objęć Marii, siadając na łóżku z dzikim spojrzeniem.

– Nie… ja… – zaczęła, ale Tomasz przerwał jej pocałunkiem. Jego usta były twarde, dominujące, zmuszające ją do uległości.

– Shhh – szepnął, odsuwając się. – To normalne. To naturalne. Jesteśmy rodziną.

Maria uniosła się, jej usta i broda były wilgotne od soków Anny. Uśmiechnęła się, podchodząc do Tomasza i całując go namiętnie, dzieląc się smakiem Anny.

– Jest słodka – mruknęła przeciw jego ustom. – Chcesz spróbować?

Tomasz skinął głową, jego oczy płonęły. Popchnął Annę z powrotem na łóżko i rozchylił jej nogi. Jego głowa zanurzyła się między jej udami, a język zastąpił język Marii.

Anna krzyknęła, jego język był szorstszy, bardziej agresywny niż Marii. Ssał, lizał, badał, a jego dłonie przytrzymywały jej biodra, uniemożliwiając ucieczkę.

Maria obserwowała przez chwilę, jej dłonie gładziły własne ciało, szczypiąc sutki, sunąc w dół do miejsca między nogami. Podeszła do głowy łóżka i pochyliła się nad Anną.

– Pocałuj mnie – rozkazała cicho. – Chcę poczuć swój smak w twoich ustach.

Anna posłusznie uniosła głowę, ich usta spotkały się w gorącym pocałunku. Tym razem Anna odpowiedziała z równą namiętnością, jej język walczył z językiem Marii, smakując mieszankę ich ciał.

Tomasz tymczasem pracował niestrudzenie, jego język i palce doprowadzały Annę na skraj szaleństwa. Czuła, jak napięcie znów rośnie, tym razem jeszcze silniejsze, jeszcze bardziej intensywne.

– Proszę… – jęknęła, odrywając usta od Marii. – Nie mogę… to za dużo…

– Możesz – mruknął Tomasz, podnosząc głowę. Jego broda była mokra, oczy ciemne z pożądania. – Spuścisz się dla nas. Teraz.

Jego palce wsunęły się do niej, wyginając się w taki sposób, by dotknąć szczególnie wrażliwego miejsca wewnątrz. Jednocześnie kciuk masował łechtaczkę, a usta znów się do niej przywarły.

To było za dużo. Anna wrzasnęła, jej ciało zesztywniało, a potem zalała ją fala orgazmu tak intensywnego, że prawie straciła przytomność. Drżała konwulsyjnie, palce wpiły się w ramiona Tomasza, przytrzymując go na miejscu.

Tomasz nie przestawał, przedłużając jej orgazm, aż łzy popłynęły jej z oczu, a krzyki ucichły w bezgłośnym otwarciu ust.

W końcu odsunął się, unosząc się nad nią. Jego członek pulsował tuż przy jej udzie, ciepły i twardy.

– Dobra dziewczynka – mruknął, gładząc jej włosy. – Teraz twoja kolej, Mario.

Maria uśmiechnęła się i położyła obok Anny, rozchylając nogi. Jej cipka była wilgotna, różowa, z widoczną pulsacją.

– Chcesz spróbować? – zapytała Annę, sięgając dłonią do jej twarzy. – Nauczę cię.

Anna spojrzała na nią, potem na Tomasza, który skinął zachęcająco. Czuła się oszołomiona, rozbita, ale podniecona jak nigdy dotąd. Skinęła niepewnie i pozwoliła, by Maria poprowadziła jej głowę między swoje uda.

Zapach był intensywniejszy niż jej własny – dojrzały, ziemisty, zwierzęcy. Przez moment zawahała się, ale potem język Marii znów spotkał się z jej ustami w pocałunku, a smak jej własnych soków zmieszany ze śliną Marii dodał jej odwagi.

Pochyliła się i jej język dotknął wrażliwej skóry. Maria westchnęła z zadowoleniem, jej dłonie wplotły się we włosy Anny, delikatnie kierując ruchy.

– Tak, właśnie tak – mruknęła. – Kolistymi ruchami… Mmmm, tak…

Anna eksperymentowała, naśladując to, co Maria robiła jej wcześniej. Była nieporadna, niepewna, ale entuzjastyczna. Smak był inny niż wszystko, czego się spodziewała, ale nie nieprzyjemny. A jęki Marii, które stawały się coraz głośniejsze, dodawały jej pewności siebie.

Tomasz obserwował je przez chwilę, jego dłoń wciąż masowała członka. W końcu położył się za Marią, uniósł jej biodra i bez ostrzeżenia wszedł w nią od tyłu.

Maria krzyknęła, jej ciało zesztywniało, a potem opadło z westchnieniem zadowolenia.

– Tak, Tomaszu… właśnie tak… – jęknęła, jej dłonie wpiły się w prześcieradło.

Anna podniosła wzrok, zaskoczona nagłością ruchu Tomasza. Widziała, jak jego biodra poruszają się rytmicznie, wpychając go głęboko w Marię. Widziała wyraźnie, jak jego członek znika i pojawia się w jej wilgotnym wnętrzu.

– Nie przestawaj – mruknął Tomasz, patrząc na Annę. – Kontynuuj.

Anna posłusznie wróciła do swojej pracy, jej język koncentrował się na łechtaczce Marii, podczas gdy Tomasz penetrował ją od tyłu. Rytm był hipnotyzujący – ruch języka Anny, pchnięcia Tomasza, jęki Marii.

Nagle Tomasz wycofał się z Marii. Jego dłonie chwyciły Annę i obróciły ją, kładąc na czworakach przed Marią.

– Teraz ty – mruknął, jego ręka gładziła jej pośladki. – Jesteś gotowa?

Anna skinęła, niezdolna do mówienia. Serce waliło jej, a między nogami znów czuła wilgoć, pomimo niedawnego orgazmu.

Tomasz nie czekał na potwierdzenie. Jedno mocne pchnięcie i wszedł w nią od tyłu. Anna krzyknęła – było głębiej, intensywniej niż wszystko, czego doświadczyła. Jego dłonie chwyciły jej biodra, przytrzymując ją w miejscu, podczas gdy on zaczął poruszać się w szybkim, mocnym rytmie.

Maria uniosła się i pocałowała Annę, jej dłonie gładziły piersi Anny, szczypiąc sutki w rytm pchnięć Tomasza.

– Dobrze ci? – szepnęła przeciw jej ustom.

Anna skinęła, jej oczy były szeroko otwarte, pełne niedowierzania i podniecenia. Doznania były przytłaczające – pełnia Tomasza w niej, dotyk Marii na jej piersiach, smak Marii w jej ustach.

Tomasz przyspieszył, jego oddech stał się ciężki, gardłowy. Jedna z jego dłoni sięgnęła do przodu, by masować łechtaczkę Anny.

– Spuść się dla mnie – warknął. – Teraz.

To było wszystko, czego potrzebowała. Drugi orgazm zalał ją, tym razem głębszy, bardziej wewnętrzny. Jej ciało zadrżało, a skurcze pochwy ścisnęły członka Tomasza.

To wystarczyło dla niego. Z warknięciem wbił się w nią po raz ostatni, jego ciało zesztywniało, a potem opadło na nią, wypełniając ją gorącym wytryskiem.

Przez chwilę wszyscy troje leżeli nieruchomo, oddychając ciężko. Potem Tomasz wycofał się i przewrócił na bok. Anna opadła na łóżko, czując, jak jego nasienie powoli wycieka z niej na prześcieradło.

Maria położyła się obok niej, jej dłoń gładziła brzuch Anny.

– Widzisz? – szepnęła. – To naturalne. To piękne.

Anna skinęła, zbyt wyczerpana, by mówić. Jej myśli wirowały – wstyd, podniecenie, zdziwienie, a gdzieś głęboko, mała iskierka strachu.

Nagle drzwi do sypialni uchyliły się z cichym skrzypnięciem. Wszyscy troje zastygli, patrząc w kierunku wejścia.

W drzwiach stał Krzysztof. Jego oczy były szeroko otwarte, a usta rozchylone w niemym zdumieniu. Spojrzenie przeskakiwało z nagiego ciała jego ojca, do Marii, wreszcie do Anny, której ciało wciąż drżało od niedawnego orgazmu, a biodra były wilgotne od mieszaniny soków i nasienia.

Jego spodnie wyraźnie napinały się w kroku, zdradzając podniecenie pomimo szoku.

– Tato… – wyszeptał, jego głos drżał. – Ciociu… Anno… co… co się tu dzieje?

Tomasz powoli usiadł, nie okrywając się, jego pół-wzwód wciąż był wyraźnie widoczny.

– Krzysztofie – powiedział spokojnie. – Właśnie… rozmawialiśmy o rodzinnej bliskości.

Krzysztof pokręcił głową, jakby nie dowierzając własnym uszom. Jego wzrok utkwił na Annę, na której ciele wciąż były widoczne ślady ich zabawy – zaczerwienione sutki, ślady zębów na wewnętrznej stronie ud, srebrzyste smugi nasienia na brzuchu.

– Ja… słyszałem hałasy… myślałem, że coś się dzieje… – wyjąkał, ale jego oczy nie opuszczały Anny.

Maria uśmiechnęła się i uniosła, nie okrywając swojej pulchnej, dojrzałej sylwetki.

– Wszystko w porządku, Krzysiu – powiedziała łagodnie. – Po prostu… zapoznajemy Annę z naszymi rodzinnymi tradycjami.

Krzysztof wciąż wyglądał na zszokowanego, ale jego dłoń mimowolnie sięgnęła do uwypuklenia w spodniach, masując je przez materiał.

Tomasz zauważył ten ruch i uśmiechnął się.

– Chcesz dołączyć, synu? – zapytał cicho. – Anna mogłaby pokazać ci, jak nasza rodzina okazuje sobie miłość.

Anna poczuła, jak fala gorąca przepływa przez jej ciało na te słowa. Jej wzrok spotkał się ze wzrokiem Krzysztofa – młodego, przystojnego, wyraźnie podnieconego mimo szoku. Jej ciało, zamiast protestować, zareagowało kolejną falą wilgoci między nogami.

Krzysztof stał nieruchomo w drzwiach, jego oddech przyspieszył, a na policzkach pojawił się rumieniec. Jego oczy błagały o potwierdzenie, o pozwolenie.

Anna, ku własnemu zaskoczeniu, skinęła ledwo dostrzegalnie, a jej usta ułożyły się w cichym „tak”.

Krzysztof zrobił krok do przodu, jego dłonie sięgnęły do rozporka spodni, a oczy płonęły mieszaniną szoku i niepohamowanego pożądania.

Dodaj komentarz