WYJAZD INTEGRACYJNY

Z dedykacja dla mojego przyjaciela...
Opowiadanie to czysta fikcja


Powoli budziła się. Wracała z zaświatów. "Gdzie ja jestem?”. Z wysiłkiem otworzyła oczy. To nie był jej pokój hotelowy! Momentalnie oprzytomniała. Leżała w zmiętolonej pościeli, wszędzie porozrzucane ubrania. Pomimo otwartego balkonu atmosfera przesycona była seksem. Z łazienki obok doszedł ją szum lejącej się wody. Jakby w odpowiedzi na jej niezadane pytanie – z kim ja tu jestem – w drzwiach stanął... jej szef. Szeroki uśmiech ukazał się na jego twarzy. Stał jak młody bóg – marzenie wielu kobiet – przystojny na maksa. Magda spłonęła rumieńcem i schowała twarz w dłonie. Jakże jej było wstyd! Znalazła się w łóżku z własnym szefem! Nie była pruderyjna, ale miała jedną zasadę: nigdy seksu z przełożonymi.
- Wyspałaś się, Madziu?
- Szefie, ja nie wiem jak...
- Skarbie, nie pamiętasz nic?
- Daj mi dojść do siebie, proszę...
- Takiej nocy nie da się zapomnieć! Skończę się golić i wrócę do Ciebie.
Magda osunęła się na poduszki. Zamknęła oczy. W momencie, kiedy Marek stanął w drzwiach łazienki, wróciły obrazy z ostatnich godzin. Kolacja w gronie współpracowników na wyjeździe integracyjnym firmy. Dużo alkoholu, nastrojowa muzyka i hamulce puściły. Ale przecież to nie był je pierwszy taki wyjazd. Zawsze potrafiła mieć kontrole nad wszystkim. Zawsze do ostatniej nocy. Pamięta, że bawiła się wspaniale. Tancerką była dobrą, tak że nie siedziała. Towarzystwo powoli wykruszało się. Została tylko ona z Jolą i Patrycją oraz Marek, Bartek i Filip. Zamieniali się w parach. Kiedy tańczyła wolny kawałek z szefem zauważyła, że pozostałe pary znikały w wyjściu na ogród. Muzyka ucichła, Magda odsunęła się od partnera i powiedziała:
- Na nas też już chyba czas.
- Madziu, szkoda już kończyć tak piękny wieczór. Przewietrzymy się?
- Chyba nie...
- Skarbie, nie jest jeszcze tak późno.
- Marek, nie przeginaj, nie jestem twoim skarbem... ale ok, chodźmy na taras, jest piękna noc.
Wyszli na przylegający do sali bankietowej taras, z którego prowadziły schody do pięknego ogrodu. Po drodze Marek wziął ze stołu wino i dwie lampki.
- Nie dość już alkoholu? Ja nuż nic nie wypiję1
- Wolę być zawsze przygotowany. O, nasze towarzystwo ulotniło się gdzieś. Idziemy do ogrodu czy też....
- Czy też co?
- Możemy na przykład usiąść na tej ławeczce i powdychać świeże powietrze.
- Jesteś romantykiem, wiesz szefie?
- To źle?
- Nie, tylko jest to rzadka cecha u mężczyzn.
Weszli do altanki zarośniętej przez bluszcz i winorośl. Naprzeciwko wejścia znajdował się cudowny widok na położone w oddali miasto. Magda stanęła przy barierce i zapatrzyła się. Skądś z oddali dochodziła cicha romantyczna muzyka. Po chwili poczuła się obejmowana od tyłu. Jednocześnie delikatne pocałunki spłynęły na kark i szyję dziewczyny. Gdzieś zaświeciła się lampka ostrzegawcza, że nie powinna, że Marek jest jej szefem, ale... ale nie miała sił, aby wyrwać się z tego objęcia. Podniecenie zaczęło ogarniać jej ciało. Odchyliła głowę do tyłu poddając się całkowicie chwili. Chwili i mężczyźnie. Dłonie Marka wsunęły się pod bluzeczkę. Niczym rozżarzone węgle. Kiedy dotarły do biustu natrafiły na nabrzmiałe brodawki. Prawa dłoń zsunęła się niżej i wdarła pod spódniczkę i majteczki. Tam kolejny dowód w jakim stanie była dziewczyna – majteczki całe mokre. Może mężczyzna miał inne plany, ale w obecnej sytuacji wzięły one w łeb. Lekko odsunął się od partnerki, ściągnął jej stringi, podniósł spódniczkę do góry, ujął za biodra i przysunął do siebie. Szepnął:
- Oprzyj się o barierkę.
Kiedy Magda bez słowa wykonała polecenie rozpiął rozporek, uwolnił swoje narzędzie i powoli zaczął wjeżdżać w wilgotną szparkę. Magda mocniej wypięła tyłeczek i oddała się rozkoszy. Jakoż po kilku chwilach oboje osiągnęli orgazm. Po wszystkim Magda odwróciła się, uklękła i oczyściła pokaźnego wciąż członka. Efekt był oczywiście jeden: pełny wzwód i po kilku kolejnych minutach usta dziewczyny pełne spermy kochanka.  
- Jesteś boska, skarbie. Pójdziemy do mojego pokoju? Mam ochotę na więcej.
- Nie powinnam… nie powinniśmy…
- Ciii, nie myśl w ten sposób. Ta noc będzie należeć do nas. Napijesz się?
- Nalej.
Wypiła duszkiem podaną lampkę wina. Chciała spędzić tę noc z Markiem, ale ostatnie resztki przyzwoitości mówiły jej, że nie powinna. Do Marka pokoju, zresztą tak jak i do jej, można było wejść od tarasu, tak że wkrótce pozbawieni resztek ubrania kochali się do szaleństwa. I tak do białego rana. Orgazm poganiał orgazm. Dopiero nad ranem opadli z sił i zasnęli. Teraz ponownie podniecenie zaczęło ogarniać jej ciało. Po chwili zrozumiała, że to powrócił Marek z łazienki z apetytem na powtórkę. Jego dłoń wsunęła się pod kołdrę i odnalazłszy cipunię zaczął ją pieścić. Chciała przerwać, ale… ale już nie mogła. Nie teraz, nie kiedy było jej tak dobrze. Poddała się. Odrzuciła kołdrę i zaczęła odpowiadać na pieszczoty. Rozsunęła kolana. Marek ujrzał zroszoną, już nabrzmiałe gniazdko  rozkoszy. Była taka jakie uwielbiał: wydepilowana, ale z wąskim paseczkiem włosków u nabrzeży warg, które teraz rozkosznie otworzyły się. Brodawki także stanęły na baczność. Nagle rozległo się pukanie do drzwi, po chwili usłyszeli jednego z kolegów:
- Marek, pobudka, za chwilę śniadanie.
- Dzięki, zaraz będę.  
Kiedy ponownie za drzwiami ucichło Marek powiedział:
- Skarbie, nie uda się nam teraz zabawić na dłużej. Może teraz tylko krótki numerek, a dłuższą     zabawę odłożymy na później?  
Zgodziłaby się na wszystko, aby tylko zostać zaspokojoną. Lubiła głębokie i mocne stosunki, teraz przyjęła pozycję na pieska, wypięła pupę i po chwili byłą mocno "rżnięta” przez partnera. Po kilku minutach oboje doszli jednocześnie. Zanim się spuścił odwróciła się i spiła całą spermę osuszając przy tym członka.
- Jesteś naprawdę wspaniała, skarbie.  
- Musimy to skończyć…
- Madziu, dobrych rzeczy nie powinno się kończyć, ale o tym porozmawiamy przy innej okazji. Za godzinę mamy wyjazd na Śnieżkę.  
- Ale mnie nie może nikt zobaczyć…
- Pójdę pierwszy i dam Ci znać. A jakby zobaczyli to co?
- Nawet nie mów takich rzeczy.  
Szczęście im sprzyjało. Marek ubrał się w dżinsy i błękitną polówkę. Wyglądał zabójczo. Pocałował dziewczynę i wyszedł, a po chwili dostała sms, że droga wolna. Szybko pobiegła do swego pokoju, wzięła błyskawiczny prysznic, delikatny makijaż. Chwilę zastanawiała się co ubrać. Na wycieczkę najlepsze byłyby dżinsy, ale… nie wiadomo czemu włożyła przewiewną sukienkę na ramiączkach. Do tego sandałki ecco i z mokrą jeszcze głową wbiegła do jadalni.  
- O, Magda, Ty śpiochu jeden! Ciężko było Cię dobudzić.  
- Jolu, to ten wspaniały klimat. O miejscu dla mnie zapomniałyście, oczywiście?
- Koło szefa jest wolne. Marek, fajna ta wczorajsza imprezka była.
- A czy kiedyś była nie udana? Fajna ekipa to i fajne imprezki. Magda, siadaj i pałaszuj. Czeka nas dzisiaj ciężki dzień. Oczywiście wszyscy idą na Śnieżkę?
Parę osób wyłamało się, ale większość pojechała na Śnieżkę.


- Magdalena, co tak słabo?
- Widocznie za mało odpoczywałam. Idźcie swoim tempem, nie będę Was spowalniać.
- Nie pogniewasz się?  
- No co Wy? Jak nie dam rady to wrócę. Droga jest prosta. Spotkamy się na dole. Zresztą mamy cały     dzień, może mi się uda.
Została na końcu grupy. Chciała być sama. Chciała wszystko przemyśleć. Ostatnia noc wywróciła jej życie. Wdała się w romans z szefem. W dodatku zdawała sobie sprawę, jak trudno będzie jej się z tego uwolnić. Marek posiadł jakąś władzę nad nią. Nawet teraz, idąc daleko za nim, marzyła o jego pieszczotach. A przecież musiała to przerwać! Marek przecież nie był wolnym człowiekiem. Znały się z Moniką od dawna. Nie były przyjaciółkami, ale dobrymi znajomymi. To właśnie Monika załatwiła jej tę pracę. Nie mogła teraz zabrać jej faceta. Zresztą, co ona myśli o zabraniu faceta. Marek zapewne będzie uważał to za dobrą przygodę i tyle. Ona też tak powinna do tego podejść, ale jakoś nie mogła. Pomału wspinała się do góry. Zajęło jej to bardzo dużo czasu, ale nie poddała się. Kiedy dotarła na szczyt, większość już udała się w drogę powrotną, pozostali także zbierali się do zejścia. Magda musiała odpocząć. Zamówiła kawę i poszła do toalety. Kiedy wróciła w rogu Sali ujrzała uśmiechniętą twarz Marka. Podeszła do niego.
- Ty nie schodzisz?
- Zaczekam na Ciebie. Dlaczego nie dałaś znać, że za szybkie tempo przyjęliśmy?
- Marek, chciałam pobyć sama.  
- Skarbie, co jest?
- Namieszaliśmy sporo. Nie powinno dojść do tego co się stało.
- Źle Ci było, skarbie?
- Dobrze wiesz, że nie, ale to nie powinno się stać. Jesteś moim szefem, jesteś w związku z Moniką, a ja nie mam w stylu zabierać facetów koleżankom.
- Wiem o tym. Madziu, potraktujmy to jako dobrą przygodę. Później zobaczymy, co z tego wyniknie. Dziewczyno, głowa do góry! Chodź do mnie.
- Marek, …
- Skarbie, usiądź mi na kolana, stęskniłem się za Tobą. Nie powiedziałem Ci jeszcze, że ślicznie wyglądasz w tej sukience. Nie obawiaj się, nie ma już nikogo z naszej grupy. No chodź, kochanie.
Wyciągnął rękę do dziewczyny. Po chwili podała mu swoją i usiadła na jego lewe kolano. Od razu prawa jego dłoń znalazła się na udzie dziewczyny, by po chwili wedrzeć się pod majteczki. Oczywiście już było tam wilgotno. Wyraz zadowolenia ukazał się na twarzy mężczyzny. Magda reagowała cudownie. Teraz lekko rozchyliła kolana dając większy dostęp do gniazdka rozkoszy. Marek pieścił dwoma palcami powoli, jakby chciał dozować przyjemności. Zagłębiał się coraz więcej. Wkrótce dołączył trzeci palec. Oddech dziewczyny stawał się coraz szybszy. Kiedy osiągnęła orgazm mocno przytuliła się do mężczyzny, jakby chcąc ukryć się przed światem. Siedzieli w rogu sali częściowo skryci przez jakąś egzotyczną roślinę. Marek spostrzegł, że na Sali nie było akurat nikogo. Szepnął do ucha partnerki:
- Skarbie, mój Wacuś bardzo stęsknił się za twoją szparką. Pozwól im się teraz spotkać.
- Tu? Teraz?
- Tak, tu i teraz. W nocy na jeźdźca szło Ci wyśmienicie. Proszę.
Magda spojrzała w oczy mężczyzny. Przebijało z nich przede wszystkim pożądanie. Cały czas pieścił jej cipkę. Jej dłoń powędrowała do rozporka mężczyzny, rozpięła go i uwolniła nabrzmiałego już członka. Wstała, odwróciła się twarzą do partnera i usiadła na niego okrakiem. Od razu poczuła go głęboko w sobie. Parę powolnych ruchów i Magda zapomniała gdzie się znajduje. "Ujeżdżała” Wacusia jak rasowa dżokejka. Wkrótce oboje osiągnęli orgazm. Był on jednym z największych, jakie przeżyła Magda. Zapewne przez sytuację, w jakiej się znaleźli. Kątem oka zauważyła, że są obserwowani przez parę małolatów. Pomału wycofała się. Ponownie usłyszała niecodzienną prośbę:  
- Skarbie, daj mi skosztować Twych soczków. Chętnie obliżę paluszki zanurzone w Twojej cipeczce.
- Marek, jesteś zboczony, wiesz?
- wiem, ale Ty to też lubisz, prawda?
- Ok, wygrałeś.
Wsunęła dwa palce do swojej cipki. Utonęły w resztkach spermy pomieszanych z własnymi soczkami. Po chwili wyciągnęła i wsunęła do ust Marka. Oblizał z wielką rozkoszą.  
- Jesteś wspaniała, Madziu. Zobaczysz, będzie cudownie. Oboje lubimy uprawiać seks w dziwnych miejscach, to nas dodatkowo stymuluje, prawda?
- Masz rację, ale to jest nienormalne. Pójdziemy już?
- Jak sobie życzysz, skarbie.  
Ruszyli w drogę powrotną. Jako, że szli na końcu grupy, więc mogli zachowywać się swobodnie. Trzymali się za ręce jak para nastolatków. Zanim doszli do autokaru to kochali się jeszcze dwa razy. Aby nie wzbudzić podejrzeń wieczór Marek spędził w męskim gronie na bilardzie, a panie korzystały ze Spa. Magda od rana we wszystkim była ostatnia, także i wieczorem. Jednym z ostatnich zabiegów był masaż. Oddała się całkowicie zgrabnym dłoniom masażystki. Czuła się wspaniale. Wyluzowana totalnie była gotowa na nowe przygody. Chyba wywołała los, bo poczuła inne dłonie na swoim ciele. Podniosłą głowę i ujrzała obok dziewczyny także Marka.  
- Skarbie, mają tu w ofercie także masaż erotyczny. Chcesz spróbować?
- Marek, ktoś nas zobaczy…
- Niech się Pani nie obawia, umiemy zachować dyskrecję. I spełniamy specjalne prośby klientów. A więc?
- To byłoby coś nowego, ale…
- A więc bierzemy ten masaż.  
- w takim razie niech Pan usiądzie w tamtym fotelu. Jest Pan tylko obserwatorem. Masaż robię razem z kolegą. Zawołam go, proszę zaczekać chwilkę, zaraz wrócę. Niech Pan teraz nie podchodzi do Pani Magdy, trochę tęsknoty przyda się. A tak nawiasem mówiąc to mam na imię Anika.
Dziewczyna wróciła dosłownie po 3 minutach w towarzystwie Alana. Kazali położyć się Magdzie ponownie na brzuchu. Masował głównie Alan. Jego ucisk był mocny, ale subtelny. Jednak kiedy zbliżył się do pośladków, a później poniżej stał się delikatny, niczym powiew letniej bryzy. Anika usługiwała koledze, masowała dłonie, stopy. Alan szczególną uwagę poświęcił pośladkom i wewnętrznej stronie  
ud. Magda balansowała pomiędzy niebem a piekłem. Kiedy palce mężczyzny wsuwały się między pośladki unosiła się pod niebiosa. Nie został ominięty żaden centymetr ciała. Masaż kakaowego oczka spowodował, że zwieracze zwolniły i Alan dawał radę wsunąć czubek palca do dziewiczej jeszcze dziurki. W końcu kazali Magdzie odwrócić się na plecy. I ponownie masowana była od góry. I ponownie kilkakrotnie dotykała nieba. Jednak to było dopiero przed nią. Celowo omijał okolice krocza, na którym to skupił swoją uwagę na końcu. Aby móc lepiej dojść do wszystkich zakamarków ułożyli nogi dziewczyny w szerokim rozkroku. Alan masował prawie nie dotykając. Podniecenie sięgało zenitu. Palce Alana zaczęły masować wargi sromowe rozchylając je niczym płatki róży. Docierały w najgłębsze zakamarki. I kiedy zdawałoby się, że orgazm nadejdzie lada chwila, zaczął wyciszać akcję. Wiła się na stole i szeptała:  
- Proszę, nie zostawiajcie mnie tak…
Marek podszedł i szepnął:  
- Skarbie, muszę wrócić do towarzystwa, nie zamykaj drzwi balkonowych.
- Jesteś podły, właśnie teraz…
Została sama z Aniką. Dziewczyna uśmiechnęła się i powiedziała:
- Jak znam facetów, to masz przed sobą upojną noc. Idź do siebie i nabierz sił. Przecież masz ochotę na ostre pieprzenie, prawda?
- Po tym, jak mnie pobudziliście i zostawiliście?  
- Takie mieliśmy polecenie od Twego faceta. Miłej zabawy.
Magda opuściła gabinet masażu. Kiedy przechodziła przez hol zauważyła przez otwarte drzwi Sali bilardowej grających kolegów. Udała się do swego pokoju. Jej ciało płonęło. Najchętniej to wtargnęłaby na salkę i za rękę wyciągnęła Marka, aby w końcu ją zaspokoił. Jak tak można rozbudzić i zostawić? To przecież nieludzkie. Otworzyła drzwi balkonowe i wyszła na taras. Podeszła do balustrady. Jakże się zdziwiła, kiedy zobaczyła Joasię i Wojtka w niejednoznacznej sytuacji. A więc nie była jedyną, która dała się ponieść chwili. Wróciła do pokoju, zdjęła podomkę i nago wsunęła się pod kołdrę. Chciała czekać, ale sen ją zmorzył. Nie wiedziała ile upłynęło czasu, kiedy zaczęły do niej napływać sygnały pobudzonego ciała. Była odkryta, z lekko rozchylonymi nogami. Marek wsuwał język w coraz głębsze zakamarki pobudzonej wciąż cipuni. Kiedy spostrzegł, że dziewczyna rozbudziła się przesunął się wyżej. Obsypywał pocałunkami i pieszczotami całe jej ciało. Kiedy połączyły się ich usta płonęła już z pożądania. Pociągnął dziewczyną za sobą. Teraz to Magda była górą. Chwilę podrażniła pobudzone sutki a następnie skierowała się ku w pełni gotowemu członkowi. Delikatnie lizała go, by następnie zaspokoić swój głód. Po kilku chwilach miała go całego w ustach, co jednak nie było łatwe. Marek pociągnął ją za pupę, którą teraz znalazła się nad jego twarzą. Zaczął delikatnie podgryzać za dzyndzelek. Mruknęła z narastającej rozkoszy. Pomału zatracała się w swoich ruchał. Obciągała członka Marka jak nigdy dotąd nikomu. W momencie, kiedy jego język penetrował wnętrze szparki, dłonie pieściły pośladki, raz po raz zahaczając o kakaowe oczko. Dochodzili jednocześnie. Nie chcąc uronić ani kropelki Magda przechyliła się i pociągnęła mężczyznę za sobą. Ostatnie ruchy i poczuła główkę prawie w przełyku. A sperma płynęła długim potokiem. Uwielbiała ją. Odpuściła dopiero, gdy spłynęła ostatnia kropla. Marek zmienił pozycję i mocno przytulił dziewczynę do siebie.
- Byłaś boska, skarbie. Dziękuję.
- Ale nie zostawisz mnie teraz?  
- Do rana mamy dużo czasu. A najchętniej to zabrałbym Cię gdzieś, gdzie bylibyśmy sami i gdzie mogłabyś dać upust i krzyczeć do utraty tchu. Bo gdybyś miała wolne usta to krzyczałabyś z rozkoszy, prawda?
- …. Tak, prawda. Doprowadzasz mnie do szału. Wiem, że nie powinniśmy tego robić, ale nie mam siły, aby Ci się odmówić.  
- Bo wiesz, że mi się nie odmawia, ale mam ponownie ochotę na Ciebie.  
Połączył ich pocałunek, który ponownie doprowadził oboje na szczyt. Zasnęli późną nocą.


Dostała sms: "Bądź o 18 w Czarnym lesie”. Uśmiechnęła się. Wrócili wczoraj z wyjazdu, a Marek dalej chce kontynuacji. Musi to przerwać. Przygoda się skończyła i oni powinni wrócić do codzienności. W zasadzie była przekonana, że nie powinna jechać, ale…. No właśnie, było to "ale”. Na samą myśl o seksie z szefem zrobiło jej się ciepło w podbrzuszu. Drzwi jego gabinetu otworzyły się i wyszedł z nich Marek. Jeden rzut oka na dziewczynę i wiedział, że odczytała sms-a. Zatriumfował. W drodze powrotnej powiedziała, że nie będą kontynuować spotkań, ale nie wierzył jej. Pragnął zatopić się w jej gorącym wnętrzu, spijać soczki wyciekające z jej pulsującej szparki. Niepotrzebnie wychodził. Widok kochanki rozbudził jego rządze. Wyszedł oznajmiając, że dziś już go nie będzie. Magda dostała po chwili sms: "Za godzinę w Czarnym lesie”. W pierwszej chwili chciała zignorować to, ale wbrew sobie powiedziała po kilku minutach do koleżanki, że musi jechać do notariusza umówić spotkanie. Czarny Las to była firmowa leśniczówka, w której robili nieraz imprezy. Kiedy dojechała Marek czekał już niecierpliwie. Otworzył drzwi jej samochodu i ledwo wyłączyła była już na zewnątrz. Odwrócił ją tyłem, zadarł spódniczkę do góry, zerwał z niej stringi, rozrywając je, i w następnej sekundzie poczuła w sobie gotowego do działania członka. Nie mogło być mowy o delikatności. Coraz mocniejsze klapnięcia, coraz głośniejsze jęki rozkoszy. Jak napaleni nastolatkowie. Nie trwało długo, kiedy poczuła zalewającą ją spermę. Po wszystkim wziął Magdę na ręce i zaniósł do leśniczówki. Kiedy tylko postawił na podłodze oboje zaczęli się rozbierać. Zsuwając spodnie Markowi uklękła i wzięła się ochoczo za robienie loda. Zanim dotarli do saloniku zaliczyli jeszcze seks na komodzie. W kominku palił się ogień, wszędzie porozstawiane świeczki. Przed kominkiem leżał gruby włochacz i to on stał się ich posłaniem na najbliższe godziny. Magda długo zbierała się w końcu powiedziała:
- Marek, nie możemy tego kontynuować.  
- Powód?
- I ja mam Ci przypominać powód? A Monika? Jesteście parą…
- Nie możesz o niej zapomnieć? Skarbie, nie tak szybko wyleczę się z Ciebie. Nic na to nie poradzę. Jak na razie zachorowałem na nieuleczalną chorobę, której na imię Magdalena. Czy Ty potrafiłabyś teraz zapomnieć o tych naszych wspólnych chwilach?
Uśmiechnęła się.
- Nie, nie zapomnę. Tego nie da się zapomnieć.  
- Skarbie, nie szukaj dziury w całym…
- Marek, a Ty jak się czułeś wczoraj po powrocie do Moniki? Nie miałeś wyrzutów sumienia?
- Jeśli i nawet to tylko troszkę. Mnie z Moniką już nie łączy to co kiedyś. Coś się wypaliło. I nie mówię tego tylko dlatego, aby Cię zatrzymać. Jeszcze mieszkamy razem, czasem sypiamy i to wszystko. Żar się wypalił… albo go wcale nie było… z Moniką nigdy mi nie było tak jak z Tobą, skarbie.  
- Ale to ją kochałeś! A uczucia? Seks to nie wszystko.  
- Wiesz, myślę, że gdybym kochał Monikę na zabój, gdyby ona mnie kochała, to pewnie nie stało by się między nami to co się stało. Po prostu coś się skończyło i tyle.
- I nie chcesz walczyć o Wasz związek?
- Uważam, że nie ma o co. Skarbie, skończmy już z tym. Stęskniłem się za Twoją słodką szparką. Wiem, że wymęczyłem Cię, ale będę delikatny. Dziewczyno, doprowadzasz mnie do szaleństwa!
Pochylił się ku jej wciąż pulsującej cipce i zatopił w niej usta. Rozszerzyła nogi, pod pupę wsadziła poduszkę i poddała się pieszczotom. Poczuła język Marka wciskający się w najgłębsze zakamarki. Jednocześnie stymulował guziczek rozkoszy. Zrobiła się wilgotna od soczków. Ich nadmiar spływał rowkiem w kierunku kakaowego oczka. Zaczął delikatnie napierać. Pomału wsunął palec i wiercił nim. Po kilku minutach dołączył drugi i trzeci. Magda szalała. Zaskakując samą siebie krzyknęła:
- Wejdź… wejdź we mnie… teraz…
Już chciał doprowadzić do kolejnego klasyka, gdy nagle zmienił zdanie.
- Skarbie, proszę, stań na czworaka… o, tak dobrze….
Magda cały czas jęczała z rozkoszy, bo palce Marka wciąż tkwiły w pupie. Drugą rękę skierował teraz do cipki i zanurzył w soczkach. Nawilżał w ten sposób oczko, aby bardziej się otworzyło. Odnalazł łechtaczkę i natarczywie pobudzał ją. To już nie były jęki, to był krzyk rozkoszy. Ale to nie był jeszcze koniec. W tym samym momencie Marek natarł swoją męskością i znalazł się w dziewiczej dotąd dziurce. Ból pomieszany z nieziemskim uniesieniem wstrząsnął dziewczyną. Pomału Marek wsuwał się do środka, aż cały członek zniknął. Magda nie wytrzymała i osunęła się na rękach, przez co jeszcze bardziej wystawiła biodra pozwalając jeszcze głębiej wejść. Teraz każdy ruch zgrywał się z krzykiem. Wiedziała już dobrze, kiedy Marek dochodzi, ale teraz prawie nieprzytomna z podniecenia nie miała siły już na nic. Ona nie, ale jej ciało przeżyło kolejny orgazm razem z kochankiem, po czym oboje padli. Mężczyzna mocno tulił do siebie dziewczynę. Jeszcze nigdy żadna kobieta nie dała mu tego, co w ciągu tych kilku dnia dała Magda. Pomału rodził się w pewien pomysł. Późnym wieczorem przygotował gorącą kąpiel, obudził kochankę i po nocnej kolacji wrócili do domów.


Od tego dnia spotykali się prawie co dzień. Jeśli nie mieli czasu to dochodziło między nimi chociażby do szybkich "numerków”. Często prowadzili różne gry. Ot chociażby taką: dostała sms: "zdejmij majteczki”. Zaczerwieniła się, ale poszła do toalety i zdjęła stringi. Miała wówczas na sobie czerwony kostium ze mini spódniczką lekko rozkloszowaną. Nie sięgała nawet do połowy ud. Kiedy wychodziła z toalety na korytarzu "natknęła” się na szefa. Od razu jego wzrok skierował się na to co pod kawałeczkiem materiału. Poczuła mrowienie. Jednocześnie usłyszała:
- Magda, miałabyś czas, aby skserować mi te dokumenty?
Gdyby mogła to puknęłaby go w czoło. Przecież dawno mu wszystko skserowała. Ale chodziło to o coś innego. Ksero stało w małym pomieszczeniu na końcu korytarza.  
- Się robi, szefie.  
Wzięła teczkę z dokumentami, jednak Marek poszedł za nią. Była ciekawa co zamierza. Stanęła przy urządzeniu, a Marek tuż koło niej. Z głębi korytarza było widać szefa podającego Magdzie kartki. Ale to nie było wszystko. Marek jedną rękę wsadził pod spódnicę i zagłębił się w wilgotnej otchłani. Zarówno sama pieszczota, jak i sytuacja sprawiły, że dziewczyna szybko osiągnęła orgazm.  

Innym razem dostała sms, aby weszła do jego gabinetu. Skoro to był sms, to sygnał, że będzie i seks. Wzięła teczkę z dokumentami i od niechcenia powiedziała:
- A już myślałam, że uniknie mnie dziś wizyta u szefa. Mówiłaś, że ma podły nastrój.
- Ale on ma do Ciebie słabość. Zajmij go jak najdłużej, to innym da spokój.
- Mądrala. A ja to co?
Kiedy tylko weszła, a była oczywiście bez majtek, została odwrócona tyłem i od razu Marek wjechał ostro i do końca. W innej sytuacji krzyknęłaby z rozkoszy, ale musiała stłumić odgłosy.
Praktycznie takie sytuacje powtarzały się codziennie. Kilkakrotnie mało nie wpadli, ale jakoś wybrnęli z sytuacji.  

Kiedy indziej wybrali się razem do oddalonego o 150 km pensjonatu. Marek poprosił:
- Skarbie, tak się stęskniłem za Tobą…
- Przecież niedługo będziemy na miejscu…
- Zrób coś dla mnie. Rozepnij bluzeczkę… ślicznie… rób to powoli… teraz wyjmij moje dwa skarby ze stanika… naśliń paluszek i potrzyj sutki… tak, powoli… pięść je… już są takie, jakie uwielbiam… rozepnij spodenki… szerzej nóżki… wsadź tam paluszek i sprawdź, czy cipuni stęskniła się za mną… mokro, prawda?... zdejmij spodenki, będzie wygodniej… nie opuszczaj moich skarbów… pieść się… dołóż drugi paluszek… trzeci… głębiej… szybciej… o tak… pięknie… jesteś boska…
- Marek, … co Ty ze mną robisz… Dogodziłam sobie na autostradzie.... mam ochotę także Tobie ulżyć… pozwolisz?
- Tęsknię za Twymi boskimi usteczkami. Bierz się do roboty.
Sięgnęła do rozporka kochanka, rozpięła go. Na wierzch wyskoczyła męskość gotowa do boju. Magda pochyliła się i zaczęła go lizać. Po chwili zachłannie pochłaniała go w sobie. Przestała panować nad sobą. Najważniejsze było zaspokojenie kochanka. Jakoż po kilku minutach poczuła jak pęcznieje do granic możliwości a następnie wystrzela do jej gardła fontanną spermy. Uwielbiała to.  
- Jesteś szalona, skarbie. Teraz spójrz w prawo.
Spojrzała za okno i znieruchomiała. Obok nich jechał tir, a jego kierowca cały czas obserwował toczącą się obok akcję. Mieli szczęście, że droga była pusta.
- Wiedziałeś o tym?
- Oczywiście, kręciło mnie to, że ktoś nas podgląda.
- Dodaj gazu, tak mi wstyd. Nie wziąłeś nic do picia?
- Zaraz zajedziemy na stacje, jest za 5 km.
Po kilku minutach stanęli koło zaparowanego tira. Magda przyprowadziła się do porządku. Marek poszedł po napój, a dziewczyna wyszła na dwór, oparła się o przednią maskę samochodu i poddała się promieniom słonecznym. Nie zauważyła, że z drugiej strony stanął znajomy już tir. Wrócił Marek. Chwilę obserwował opalającą się dziewczynę. Cicho podszedł do niej.
- O, jesteś?
- Tak, i mam ochotę na Ciebie.  
- Marek, tutaj?
- Tak, tu i teraz. Nie widać nas zza tych tirów. Odwróć się.
Wsunął rękę do jej spodenek. Ponownie było tam mokro. Rozpiął je i zsunął.  
- Oprzyj się na łokciach i wypnij pupę…
Chwilę popieścił zgrabne pośladki, po czym wszedł od razu do końca, krzyknęła z rozkoszy. Z jej ust usłyszał błaganie:
- Mocniej… chcę więcej… szybciej… O tak… tak…
Trzymała ją za biodra i mocno pieprzył. W szale rozkoszy Magda podniosłą głowę i zobaczyła kierowcę tira obserwującego ich. To jeszcze wzmogło doznania. Zaczęła sama nadziewać się na pracującego w szaleńczym tempie członka. Jak bywało najczęściej doszli jednocześnie. Odwróciła się, uklękła i wylizała do czysta swoje narzędzie tortury. Jakby z oddali usłyszeli trzask drzwi i czyjś bieg. Roześmieli się. To pewnie kierowca biegł do toalety dogodzić sobie.

Jakieś dwa tygodnie później z okazji podpisania ważnego kontraktu odbywał się bankiet. Marek był tam razem z Moniką. Dla Magdy była to tortura. Co prawda Marek zachowywał się poprawnie, ale jego partnerka wisiała na nim jak na manekinie. Kiedyś tak się nie zachowywała. Przecież byli na oficjalnym bankiecie. W dodatku piła drinka za drinkiem. Marek nie mógł opuścić spotkania. Magda zrozumiała sytuację i chociaż było jej bardzo ciężko próbowała wyprowadzić koleżankę z lokalu.  
- Monika, pojedziemy już? Chyba obie mamy dość tej imprezy.
- O ta, Ty na pewno… suko.. przecież mój facet tylko za Tobą wodzi wzrokiem…  
- Nie opowiadaj głupstw. Wracajmy. Zostawmy panów samych. Odwiozę Cię do domu.
- Pieprzyłaś się już z nim? Dobry jest, prawda? Mam go w dupie… już sobie znalazłam pocieszenie… nie on jeden jest na świecie.  
- Prawda, nie on jeden. Jedziemy?
- A pieprzyć to. Jedziemy. Tylko weź klucz od tego skurwysyna…
Magda podeszła do szefa.
- Zabieram Monikę do domu. Ma już dosyć. Daj klucz.
- Dziękuję Ci, kochanie. Jesteś nieoceniona. Zaczekasz na mnie?
- Marek, po co?  
- Proszę.  
Nie odpowiedziała, tylko wróciła do ledwo stojącej na nogach Moniki. Po półgodzinie byli już w domu Marka. Monika zasnęła po drodze. Szofer pomógł zaprowadzić ją do sypialni.
- Dziękuję Ci, Robert. Wracaj do szefa. Możesz być potrzebny.  
- Pani tu zostanie?
- Nie zostawię Moniki samej. Wrócę do domu, kiedy Marek, to znaczy szef wróci do domu.
- Się robi.
Wróciła do sypialni, zdjął buty Monice i przykryła ją kocem. Zeszła na dół, odnalazła pilota w salonie i włączyła TV. Zrzuciła buty, podkuliła nogi na kanapie, przykryła się kocem i zapatrzyła się na jakiś film. Jednak zmęczenie dnia i frustrująca sytuacja zmorzyły ją. I kiedy Marek wrócił smacznie spała. Najchętniej to by wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni i kochał do utraty tchu. Z każdym dniem coraz bardziej ciążył mu związek z Moniką. Prawdę mówił Magdzie, że ich uczucia wypaliły się. Oddalili się od siebie i nie Magda była tego przyczyną. Dzisiejsza akcja przepełniła kielich goryczy. Nie było go stać na tolerowanie takiego zachowania. Poszedł do jednego pokoi gościnnych, przygotował łóżko i przeniósł tam śpiącą dziewczynę. Zdjął z niej sukienkę i stanik, otulił kołdrą. Pocałował w usta w wyszedł. Najchętniej to przytuliłby się do dziewczyny, ale obecna sytuacja krępowała by ją. Kiedy zobaczył, że Monika śpi w sypialni, sam położył się w salonie.

Następnego dnia obudziły Magdę dochodzące skądś krzyki. Usiadła. Nie wiedziała gdzie jest. Dopiero spokojny głos Marka uzmysłowił jej, że jest w jego domu. Przypomniała sobie, że zasypiała w sukience, którą teraz zobaczyła na oparciu łóżka. Uśmiechnęła się. A więc to musiał Marek ją rozebrać. Pamiętał nawet, aby zostawić jej podomkę, w razie gdyby chciała wstać. Narzuciła ją i chciała niepostrzeżenie przejść do łazienki. Jednak została zauważona.  
- O, więc już sprowadzasz sobie kochanki do domu! Nawet kiedy ja jestem!
- Monika, jeszcze raz mówię Ci: uspokój się! I nie mieszaj w nasze sprawy Magdy. Gdyby nie ona zasnęłabyś pewnie pod stolikiem. Co się z Tobą dzieje, dziewczyno?  
- Co? Mam Cię po prosty gdzieś. Jeszcze dziś wyprowadzam się. Możesz pieprzyć tą swoją Magdę do woli.  
Dalszej części Magda nie słyszała. Zamknęła się w łazience i wzięła prysznic, a następnie ubrała się i stanęła w wejściu do salonu.
- Marek, pójdę już.  
- Zostań, proszę.  
- Nie, musisz porozmawiać z Moniką. Może jeszcze uratujecie swój związek. Może dziewczyna ma jakiegoś doła i dlatego tak się zachowuje? Może potrzebuje Twojej pomocy.
- Magda, Ty jej bronisz?
- Nie, nie bronię jej, tylko każdy ma prawo do powiedzenia swoich racji. Jej częściowo są prawdą i oboje o tym wiemy. Zawołasz mi taryfę?
- Sam Cię odwiozę. Przecież to nie daleko. I nie sprzeczaj się ze mną w tej sprawie.
Nie sprzeczała się. Dobrze wiedziała, że i bez tego Marek ma mnóstwo kłopotów. Po 5 minutach mknęli BMW w stronę Moniki kawalerki. Marek chciał coś powiedzieć, ale Magda go uprzedziła:
- Proszę, nie mów nic. To są Wasze sprawy i nie bagatelizuj ich. Monika poczuła się skrzywdzona i my naprawdę ją skrzywdziliśmy. Może wie o nas, może nie, ale ja i tak wiem, że skrzywdziłam ją. Marek, wróć do niej i uporządkuj swoje sprawy.  
- A później mogę przyjechać do Ciebie? Po wszystkim?
- Marek, może pogodzicie się? Byliście udaną parą.
- Chyba nie za bardzo, skoro tak oddaliliśmy się od siebie. Magda, …
- Marek, nie mów teraz nic. Wracaj do domu… a później zadzwoń.
Mocno przytuliła się do mężczyzny, pocałowała go w policzek i wysiadła.  
Weszła do mieszkania, ale nie mogła znaleźć sobie miejsca. Tak, musiała przyznać sama przed sobą, że czekała na telefon. I kiedy około 14 zadzwonił odebrała w mgnienia oka.  
- Słucham Cię.  
- Wyprowadziła się. Skończyliśmy nasz chory związek. Madziu, potrzebuję Cię.  
- … Dobrze, zaraz przyjadę do Ciebie.  
- Przyjadę…  
- Nie, nie trzeba. Czekaj w domu.  
Wskoczyła w dżinsy i błękitny podkoszulek i po kilkunastu minutach znalazła się w otwartych ramionach kochanka.  
- Jesteś mi potrzebna. Bardzo. Dziękuję, że jesteś.
- Marek, jeszcze wszystko się ułoży. Monika przemyśli wszystko i…
- Ale ja nie chcę, aby ona wracała. Chcę być z Tobą. Tylko z Tobą. Magda, czy ze mną jest coś nie tak, że żadna nie chce być ze mną?
- Marek, jesteś najwspanialszym facetem pod słońcem. Ja byłabym najszczęśliwszą kobietą, gdybym mogła być z Tobą, ale nie możesz podejmować takiej decyzji w chwili słabości. Sam powiedziałeś, że to między nami to tylko przygoda i tak to traktuję. Ty jesteś szefem dobrze rozwijającej się firmy i powinieneś znaleźć sobie kobietę godną siebie
- Skończ z tym głupim gadaniem. Madziu, ja czekałem z utęsknieniem na wyprowadzkę Moniki. Mówiłem Ci, że nam się nie układa. Trudno. Zamykam tamten okres. Teraz chcę być z Tobą. Więcej, chcę, abyś została moją żoną.
- Słucham? Żoną?
- Tak, żoną. Kocham Cię. Kocham uprawiać z Tobą seks, kocham Twój śmiech, nawet kocham ten męczący rozsądek. I nie jest to impuls. Dojrzewałem do tej decyzji od jakiegoś czasu. Dlatego wściekałem się, gdy ktoś inny Cię adorował. Bałem się, że uprzedzi mnie. Pasujemy do siebie w łóżku, jesteś moją prawą ręką w firmie, w ogóle rozumiemy się w każdej sytuacji. I co najważniejsze: kocham Cię! Wiem, że Ty potrzebujesz czasu, ale…
- Marek, ja też kocham Cię. Od pierwszej naszej wspólnej nocy.  
- I nie powiedziałaś mi tego?
- Nie powiedziałam, bo nie chciałam burzyć Twego życia. Byłam tylko kochanką.  
- Za to najwspanialszą na świecie. A więc skoro się kochamy to wyjdziesz za mnie, prawda?
- Daj mi czas do namysłu.  
- Ale po co? Ja zwariuję przez Ciebie. Madziu, kochanie, będę skamlał jak pies…
- No już dobrze, zgadzam się, wariacie. Mam tylko jeden warunek: jeśli tylko znudzę Ci się to mi to powiedz. Nie oszukuj mnie. Za bardzo Cię kocham, abym tolerowała kochanki.
- Jesteś moją ostatnią kochanką. I skoro zgodziłaś zostać moją żoną to teraz pragnę kochać się z Tobą. Tak do szaleństwa. A jutro jedziemy do moich rodziców. Musimy ustalić jakiś termin ślubu.  
- Ty naprawdę zwariowałeś!
Złapał ją na ręce i zaniósł do sypialni, gdzie kochali się następnych kilka godzin. Magda wreszcie czuła się szczęśliwa. I chociaż miała opory, to następnego dnia została przedstawiona przyszłym teściom, a miesiąc później odbyło się ich wesele. I pomimo, iż nadal pracowali razem, wciąż im było mało siebie. Nadal uprawiali seks, kiedy tylko się dało. I wciąż byli głodni siebie.

KONIEC

Minka227

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 6602 słów i 36293 znaków.

4 komentarze

 
  • bella

    Bardzo fajne opowiadanie.

    11 wrz 2014

  • kasiak85

    Super opowiadanie naprawdę się dobrze czyta.Masz talent pisz

    11 wrz 2014

  • prf222

    Super

    10 wrz 2014

  • jj

    cd dalszy dawaj a nie koniec

    10 wrz 2014